W najbliższym czasie mam zamiar zrobić badania. Znalazłam laboratorium w którym pobiorą mi wszystko z palca zestawem dla dzieci. Oczywiście prywatnie. Sama jestem ciekawa wyników zwłaszcza cholesterolu i trójglicerydów. Jem przecież tak mało mięsa i tłuszczy zwierzęcych, że wszystko powinno być w porządku. Chyba, że mój organizm nie pracuje jak trzeba. Wtedy trzeba będzie wątrobę wzmocnić.
Zrobiłam wywiad wśród moich koleżanek równolatek i okazuje się, że z 6 żadna nie ćwiczy i 5 przytyło po około 10 kg w okresie klimakterium. Jedzą normalne potrawy. Są zdrowe i się nie przejmują specjalnie. To tylko na Vitalii jest jakaś swoista psychoza strachu przed przytyciem. Za zbrodnię uważa się brak ćwiczeń i normalne jedzenie. Nie mówię tu o słodyczach czy zbyt tłustym. Od dziś przestaję się przejmować. Nie mam zamiaru się stresować i zamartwiać. Od wtorku koniec z dietą 1000 kalorii i jestem na 1300 kalorii. Staram się też jeść tylko przez 8 godzin. To dieta 8 godzinna. Schudłam na razie 70 dkg. Jedyne co robię to łykam Siofor, tabletki z morwą białą i fasolaminą, ćwiczę 8 minut. Zastąpiłam też część majonezu musztardą. Spróbuję tego sposobu...Jeśli nie pomoże to pozostaje chyba tylko Dukan...Chodzi mi po głowie dieta warzywno owocowa z tym, że z dodatkiem jakiś sosów do sałatek. Może musztardy. Kto wie może się na nią zdecyduję np. po świętach...Byłam kiedyś wegetarianką i czułam się dobrze tylko mi zimno było...
Wczoraj wieczorem zrobiłam kartki i trochę szkicowałam...Dziś pewnie będę robić to samo...