Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1500403
Komentarzy: 54650
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 lutego 2016 , Komentarze (88)

W najbliższym czasie mam zamiar zrobić badania. Znalazłam laboratorium w którym pobiorą mi wszystko z palca zestawem dla dzieci. Oczywiście prywatnie. Sama jestem ciekawa wyników zwłaszcza cholesterolu i trójglicerydów. Jem przecież tak mało mięsa i tłuszczy zwierzęcych, że wszystko powinno być w porządku. Chyba, że mój organizm nie pracuje jak trzeba. Wtedy trzeba będzie wątrobę wzmocnić.

Zrobiłam wywiad wśród moich koleżanek równolatek i okazuje się, że z 6 żadna nie ćwiczy i 5 przytyło po około 10 kg w okresie klimakterium. Jedzą normalne potrawy. Są zdrowe i się nie przejmują specjalnie. To tylko na Vitalii jest jakaś swoista psychoza strachu przed przytyciem. Za zbrodnię uważa się brak ćwiczeń i normalne jedzenie. Nie mówię tu o słodyczach czy zbyt tłustym. Od dziś przestaję się przejmować. Nie mam zamiaru się stresować i zamartwiać. Od wtorku koniec z dietą 1000 kalorii i jestem na 1300 kalorii. Staram się też jeść tylko przez 8 godzin. To dieta 8 godzinna. Schudłam na razie 70 dkg. Jedyne co robię to łykam Siofor, tabletki z morwą białą i fasolaminą, ćwiczę 8 minut. Zastąpiłam też część majonezu musztardą. Spróbuję tego sposobu...Jeśli nie pomoże to pozostaje chyba tylko Dukan...Chodzi mi po głowie dieta warzywno owocowa z tym, że z dodatkiem jakiś sosów do sałatek. Może musztardy. Kto wie może się na nią zdecyduję np. po świętach...Byłam kiedyś wegetarianką i czułam się dobrze tylko mi zimno było...

Wczoraj wieczorem zrobiłam kartki i trochę szkicowałam...Dziś pewnie będę robić to samo...

3 lutego 2016 , Komentarze (206)

Dieta 1000 kalorii mi nie służy jednak. Co schudłam nabrałam. Chyba z powrotem przejdę na 1300 i może wtedy tyć nie będę. No ale wtedy chudnąć też nie będę. Wygląda na to, że muszę się albo z wagą pogodzić albo przejść na Dukana albo poszukać innych rozwiązań. Organizm mnie zdradza na całego. Czyżbym już zawsze miała 95 kg ważyć jeśli Dukan nie pomoże? Z drugiej strony nie bardzo mam w tej chwili na Dukana ochotę. Nie chcę rezygnować z węglowodanów zimą. Boję się spadku energii. Boję się, że mi będzie ciągle zimno. Ja chyba już tracę wiarę, że schudnę i zaczynam się poddawać. To wina częściowo moja bo nie odchudzałam się sama i pozwoliłam by inni zasiali mi wątpliwości co do moich sposobów odchudzania. No i znalazłam się pod ścianą. Sposobów innych nie przyjmę, a podświadomość przestała mi sprzyjać, bo wątpi. Czas chyba z wagą się pogodzić i przestać się miotać skoro trwałych efektów od ponad roku nie ma. Mam dość...Przynajmniej na jakiś czas...

Swoją drogą wczoraj zorientowałam się, że popełniam błąd myśląc, że będę zdrowa gdy schudnę. Powinnam myśleć, że jestem zdrowa. Nie, że będę. Warto nad tym popracować i swoje przekonania zmienić. Są ludzie otyli i zdrowi, sprawni i szczupli chorzy. W ten sposób problem mojej otyłości zniknie, bo odchudzałam się tylko dla zdrowia. Wygląd mnie przecież nie interesuje.

Inną sprawą jest stres związany z walką i z wagą i z tymi, którzy mnie usiłują zmusić do zaakceptowania ich racji. To też mi szkodzi.

2 lutego 2016 , Komentarze (74)

Wczoraj zaplanowałam sobie jadłospis do końca tygodnia. Tak go skonstruowałam, by więcej niż 100g węglowodanów dziennie nie jeść. Zobaczymy czy to coś da. Bardziej ograniczać na razie nie chcę. W planach mam frytki, placki ziemniaczane, ziemniaki odpiekane, kluski kładzione, sałatkę z makaronem, pączka i bułkę pieczoną w domu z otrębami i ziołami. Dietę trzymam, ale nie chudnę. Zaczyna mnie to drażnić. Motywacja też mi trochę spada. To trzeci tydzień diety i praktycznie nic nie schudłam. Z drugiej strony zastanawiam się czemu mi ta waga wzrosła. Może to coś z moją szklaną jest nie w porządku i waży jak chce? Już kiedyś tak miałam. Myślałam, że chudnę, a okazało się, że to waga była zepsuta...Przyczyna z tą zwyżką może też być taka, że mało piję ostatnio, bo zioła mi się skończyły.


1 lutego 2016 , Komentarze (59)

15 dzień diety. Dietę trzymam. Nie podjadam, a waga się waha. Dziś 1,5 kg więcej. Co jest? Nie pamiętam kiedy tak miałam, żeby waga bez powodu wzrastała. Nie czuję, żebym puchła, zaparć nie mam. Nie wiem od czego to zależy. Przecież nie ćwiczę i mięśnie mi nie rosną. Dziś będzie jogurt, mandarynka, jabłko, surówka z kapusty, marchwi i selera z majonezem, pęczak z sosem z maślaków. myślałam o kotletach z pęczaku, ale to dodatkowe kalorie...Jeszcze się zastanowię, bo kotlety lubię. Lubię też domowe pieczywo i pewnie bułki w tym tygodniu upiekę. Dieta dietą, ale pognębić się nie dam. Jedną bułkę zjem.

Ostatnio nic innego nie robię tylko czytam. Dziś pewnie będę robić to samo. Jutro nie będzie już tak dobrze, bo mam wyjazd z Filusiem do weterynarza na zdjęcie szwów. Rzadko ostatnio wyjeżdżam z domu, bo bronię się przed tym z całych sił. Krzysiek jeździ częściej. Dziś np. jedzie do lekarza po recepty i do apteki. Przy okazji może kupi jakieś warzywa. Filuś pewnie będzie miał następny zabieg. Ciekawe kiedy?

Dziś w nocy śniły mi się Bieszczady. Zawsze chciałam tam mieszkać. Gdzieś na uboczu. Cóż nie wyszło. Sen sprawił mi przyjemność i Krzysiek miał problem z dobudzeniem mnie. W końcu zabrał mi kołdrę. To najlepszy sposób na mnie... 


31 stycznia 2016 , Komentarze (19)

14 dzień diety. Od wczoraj schudłam 50 dkg. Pewnie by było więcej na ten tydzień gdyby nie te nieszczęsne chipsy. Ważne, że waga spada. Jak na razie dieta mi odpowiada i z niej nie zrezygnuję. No chyba, że przydarzy mi się przestój. Wtedy dietę zmienię, bo to podobno pomaga go przezwyciężyć. Dzisiejsze menu: jogurt, brązowy ryż z sosem grzybowo-pieczarkowym, mandarynka, surówka z marchwi, jajek i selera z majonezem i musztardą. Ciekawe jak długo będę te 4 kg zrzucać do ósemki z przodu zrzucać. Oby nie dwa miesiące, bo mogę się wkurzyć i stracić motywację, albo zmienić dietę na Dukana, Allevo czy Dąbrowskiej. Choć to by była ostateczność.

Wczoraj po raz pierwszy robiłam domowy majonez w rozdrabniaczu do warzyw. To był eksperyment, bo można robić, ale blenderem. Wszystko się udało i wyszedł pyszny. Już majonezu kupować nie będę. Domowy zdrowszy przecież. Z majonezu zrezygnować nie potrafię i nie chcę. Wszystkie surówki i sałatki nim doprawiam. Inaczej nie mają dla mnie smaku. Czasem tylko gdy jestem na proteinach potrawy doprawiam samą musztardą.

30 stycznia 2016 , Komentarze (16)

Dziś wstałam wcześniej, bo od 10 jest transmisja z łyżwiarstwa figurowego. Zawsze oglądam jak mam okazję. Wczoraj były solistki, a przedwczoraj soliści. Dzisiaj są dwie transmisje - tańce i pary sportowe. Poza tym będę czytać, bo wczoraj przyszła mi zamówiona książka. Przyszły mi też kolorowanki. Będę miała co robić.

Dietę trzymam, ale ostatnio z trudem, bo zaczęłam odczuwać nieco głód. Z jednej strony to dobry znak, bo to oznacza, że mój organizm działa prawidłowo, ale z drugiej to dość męczące. Żeby jeszcze waga raczyła spadać szybciej to bym była zadowolona. Niestety w tym tygodniu już kilograma nie schudnę. Jednak dietę będę trzymać dalej. Zawzięłam się, żeby tą ósemkę z przodu zobaczyć. Musi się udać tym razem. Bardzo mnie gnębi ta otyłość kliniczna. Spróbowałam koktajlu Herbalife. Mam smak waniliowy. Piłam na wodzie i nawet smak jest do zaakceptowania. Myślę, że osoby lubiące słodycze powinny być zadowolone.

Zapisałam się na rywalizację punktową http://vitalia.pl/forum13,933911,0_Zdrowa-rywalizacja-punktowa-cz-42-termin.html. Trzeba będzie zacząć ćwiczyć choć 20 minut dziennie, bo za to są punkty. Myślę o ćwiczeniach na kręgosłup lub jodze albo pilatesie. Może tak na zmianę. Oczywiście żadnych szans w tej rywalizacji nie mam, bo młode dziewczyny chudną szybciej, a za to też są punkty, ale to zawsze jakieś wyzwanie i motywacja...

 

29 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Wstałam o 11, bo wczoraj znowu czytałam do trzeciej. Lubię czytać w nocy. Jest tak cicho i nastrojowo. W ogóle kocham noc i lepiej się wtedy czuję. Odżywam po zmroku. Zawsze byłam sową i wstawanie rano zarówno do pracy jak i do szkoły było dla mnie stresem. Nie lubię zwłaszcza słonecznych dni latem. Lubię mrok, półmrok, ciszę i spokój. No i deszcz stukający w parapety. Jedyne dni jakie lubię to dni jesienne. Mogą być nawet słoneczne. Zachwycają mnie ciepłe kolory i szelest liści. Kiedyś lubiłam też dni zimowe, skrzący się w słońcu śnieg i krople wody skapujące z sopli. Teraz zima mnie raczej przeraża. Nie jest to dobra pora na doskwierające mi czasem stawy. W ogóle układ ruchu to u mnie słaby punkt. Szybko się pod tym względem postarzałam. Jestem jak mój dziadek. Też miał różne bóle kostne i z tego powodu dużo czasu spędzał na leżąco. Wcześniej był bardzo aktywnym, pracowitym człowiekiem. Dopiero choroba go unieruchomiła. Ja swoje przypadłości znoszę z pokorą i akceptuje swój los. Mam nawet aspekt w horoskopie, który wskazuje na problemy tego typu. Tłumaczę sobie w ten sposób, że owszem nie jestem w pełni sprawna, ale mimo tego powinnam cieszyć się życiem. Daję sobie przecież radę, mam bliskich, swoje pasje i całkiem sporo kochających mnie istot, którym jestem potrzeba, a to dużo. Bardzo dużo. Mam dla kogo żyć. 

28 stycznia 2016 , Komentarze (63)

Nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że zbyt dużo czasu spędzam na Vitalii. Czytam pamiętniki, śledzę forum i tracę masę czasu. Mogłabym go wykorzystać na inne, ważniejsze zajęcia. Ostatnio mam np. sporo pisania tekstów płatnych. Na dodatek męczą mnie już te nieprzychylne komentarze. Ta ciągła nagonka na mnie, na mój styl życia, na moje upodobania i pasje. Wbrew pozorom popularność tego typu mnie wcale nie cieszy. Lubię pozytywne emocje. Chyba czas zacząć się mniej udzielać i zająć się innymi sprawami. Od dyskusji, złośliwości i podcinania skrzydeł i tak przecież nie schudnę. Zdanie innych czyli nie działających na tych samych falach co ja na temat mojego podejścia do diety, życia i zdrowia też już znam. Wiem jak według nich powinnam postępować, ale i tak zrobię po swojemu, bo mam prawo do innego zdania i własnych decyzji. Poza tym zdaję sobie sprawę, że nie każdy mnie i mój sposób postępowania będzie lubił. Czas skupić się na życzliwych, wspierających mnie osobach.

Wczoraj długo w dzień spałam, bo przedwczoraj poszłam spać o czwartej. Kończyłam książkę i nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Dziś już tyle spać nie będę choć pewnie chwilę pośpię. Krzysiek też lubi spać w dzień i moja mama też. Wszyscy w moim domu po obiedzie spali choć godzinkę. Takie panują zwyczaje od lat. Dobrze, że pracuje w domu to mogę sobie tak wszystko ułożyć jak mi pasuje.

Kupiłam te kolorowanki. Już do mnie idą. Kupiłam też powieść. Tu się pospieszyłam, bo później znalazłam ją na Chomiku...Trudno...Po to zarabiam, żeby wydawać...

27 stycznia 2016 , Komentarze (88)

Wczoraj pochłonęłam 1800 kalorii. Wstyd. Nie potrafiłam się oprzeć chipsom, które Krzysiek kupił. Czasem myślę, że on to robi celowo. Nie chce żebym schudła. Nie wspiera mnie w odchudzaniu i celowo mnie kusi. Kupuję jak nie słodycze to chipsy. Dziś już dieta w porządku. Mam zamiar zjeść 800 kalorii, żeby wczorajsze grzeszki odpokutować choć w części.

Znowu utonęłam w książkach. Czytam na czytniku jedną pozycję za drugą. Ostatnio same powieści. Nic ambitnego. Wzięłam się nawet za romanse Viktorii Holt. To książki historyczne. Nawet zajmujące jak dla mnie. Fajny jest ich klimat. Czuję, że tak właśnie będę spędzać czas dopóki neptun będzie tkwił w kwadraturze do mojego słońca. To jeszcze potrwa jakiś czas, bo to powolna planeta. Mnie jednak ta bezczynność, ten swoisty marazm nie przeszkadza. Żyję sobie spokojnie. W zaciszu domowym, bez pośpiechu i dobrze mi z tym. 

Ostatnio złapałam nowe nieźle płatne zlecenie. Piszę o drzewach i krzewach. Ciekawe jak długo potrwa. Na razie piszę o drzewach owocowych. Temat jest mi raczej bliski i sporo materiałów posiadam. Cieszy mnie to zlecenie...Oby takich więcej...

Ostatnio kuszą mnie kolorowanki...Pewnie kupię...Tym samym to co zarobiłam w ciągu ostatnich dni stracę...Co tam.

26 stycznia 2016 , Komentarze (77)

Filuś ma iść w poniedziałek 1 lutego na zdjęcie szwów, a będzie miał chyba znowu zabieg, bo krwiak ma z powrotem. Ucho już częściowo napuchnięte. Nie wiem co teraz. Z Pikusiem dobrze. Już go nic nie boli. Bez weterynarza się obyło. Jest jednak teraz nerwowy i wszystkiego się boi. Wczoraj Krzysiek powiesił nad drzwiami taką zasłonę z koralików i Pikuś bał się przejść. W końcu gdy przeszedł to aż zapiszczał ze strachu. Pewnie te lęki go jeszcze jakiś czas potrzymają biedaka. Leków mu nie chcę dawać. Po co go truć. W domu ma spokój. Dojdzie do siebie z czasem.

Z wizyty u neurologa nic nie wyszło. Następną nam na 18 lipca dopiero. Cóż poczekam i tak teraz z bólu więcej leżę niż siedzę. Myślę o wizycie prywatnej wcześniej, bo blisko lekarza znalazłam. Swoją drogą nie wiem czy to nie do ortopedy powinnam pójść, albo do fizykoterapeuty.

Dieta ok. Apetytu specjalnego nie mam tak, że te kalorie które jem mi wystarczają w zupełności. Jem potrawy tradycyjne według przepisów Vitalii z grupy normalnych lub lekkich. No i nie ruszam się prawie wcale. Tyle co do obiadu i trochę dom ogarnę. Większość dnia spędzam na leżąco/pół leżąco wsparta na poduszkach/, bo nawet na leżąco maluję akwarelami, pastelami i szkicuję. Na leżąco też czytam i koloruję mandale. Na leżąco piszę i pracuję. Nic dziwnego, że te kalorie, które jem to nie tak mało przy moim trybie życia. Herbalife już mam, ale na razie póki chudnę na normalnej diecie z tym się wstrzymam.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.