Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1560244
Komentarzy: 55775
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2015 , Komentarze (6)

Dziś wstałam wcześnie, bo mam wyjazd na pocztę. Udało mi się sprzedać kolczyki i teraz trzeba je wysłać. Po powrocie zajmę się rękodziełem. Mam do skończenia lampion, który zaczęłam robić wczoraj. Wczoraj zrobiłam też dwie ostatnie kartki, bo materiałów na więcej już nie mam. Po południu będę robić następny lampion albo karafkę. Powinnam też zrobić zakupy i kupić ze dwie skrzyneczki do ozdabiania. Materiały do wyrobu kartek już kupiłam i teraz na nie czekam. Czeka mnie też dziś plewienie.

Dieta tak sobie. Przytyłam już następne 50 dkg. Jednak 1400 kalorii to dla mnie za dużo. Muszę obniżyć i trzymać się tych 1200- 1300. Tak działa mój organizm i inaczej być nie będzie. Już widocznie całe życie mam jeść jak ptaszek, bo metabolizm mam jaki mam. Muszę też unikać węglowodanów. Ostatnio tyję chyba po bobie, kaszach i ryżach. Tragedia to dla mnie nie jest. Jak trzeba to trzeba. Tylko jaką dietę w takim przypadku zastosować, żeby jeszcze coś zrzucić... Może od sierpnia dietę dąbrowskiej. Tak z dwa tygodnie? Przecież muszę ósemkę z przodu osiągnąć jeszcze w tym roku. Miało być 85. Ech...Coś ciężko odchudzanie mi w tym roku idzie. Jak po grudzie. W zeszłym roku na dukanie bez problemu zrzuciłam prawie 10 kg, a w tym roku co. Ani myśli waga spadać, a jak spadnie to jojo. Wszyscy mi prorokują, że już nie schudnę. Czasami myślę, że mają rację i jestem bliska by się poddać. Inna sprawa, ze tak zwanego zdrowego stylu życia to ja nie lubię. Dieta mnie męczy i denerwuje, a ruch jeszcze bardziej i szkoda mi na niego czasu. To przecież jest takie nudne to bezmyślne spacerowanie albo machanie nogami czy coś podobnego...Coś okropnego. Tyle ciekawych rzeczy można w tym czasie zrobić...

15 lipca 2015 , Komentarze (3)

Wczoraj zrobiłam dwie rzeczy, które mogą przynieść korzyść nie tylko mnie, ale i kotom. Po pierwsze założyłam następny blog tym razem galerię czyli miejsce gdzie można kupić moje wytworki, a po drugie założyłam wydarzenie na facebooku na którym o tym napisałam i jednocześnie podałam dane dla kociolubów chcących wspomóc koty juchnowieckie, którymi opiekuje się moja znajoma. Tu podaję linki http://zaciszeartgaleria.blogspot.com/ https://www.facebook.com/events/1419546898376121/

Kto może i chce pomóc zapraszam. Chcę tylko nadmienić, że z wszystkich rzeczy sprzedanych w mojej galerii 10 % idzie na potrzeby wyżej wymienionych kotów. Potrzeby są duże, bo i karma i sterylizacje, a kotów jest dużo.

Dziś jadę do miasta z paczką fantów na bazarek. Tym razem pieniądze będą przeznaczone dla bezdomnych kotów. Po południu zrobię zakupy w sklepach dla rękodzielników.

14 lipca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj przez cały dzień siedziałam w domu. Nawet do mamy wyszłam tylko na chwilę. Trochę zrobiłam. Trochę czyli 4 kartki i ozdobiłam głęboką tacę z serduszkiem w której mam zamiar trzymać przyprawy ziołowe. Taca jest jeszcze do polakierowania.

Ostatnio sporo działam i materiały mi się kończą. Jeszcze trochę i nie będę miała z czego robić. Czas na zakupy. Muszę kupić i to co potrzebne jest do decu i do kartek. Zanim się na materiały doczekam może troche poczytam, bo stos książek i czasopism czeka. Nie oglądam też ostatnio filmów i nic nie piszę. Jesienią miałam wydać książkę z haiku i nie ma kto jej przepisać. W przyszłym roku planowałam wydać książkę z opowiadaniami, a napisanych jest zaledwie kilka. Rękodzieło mnie zaczarowało i wena popuścić nie chce. Może to co zaniedbałam nadrobie zimą, gdy w pracowni z powodu zimna wytrzymać się nie da...

Wczoraj na Srebrną agrafkę nie można było nic wstawić i nie wszystkie zdjecia były widoczne. Coś nie działało. No i problem...

Dziś Krzysiek ma wolne. Siedzi i czyta. Tyle dobrego, że czyta, a nie oglada telewizję.

13 lipca 2015 , Skomentuj

Niedziela minęła mi spokojnie. Wstałam z trudem o 11, wypiłam kawę i zabrałam się za kolczyki, bo natchniene wróciło. Po południu przespałam się chwilę i działałam dalej. Później wszystkie kolczyki wstawiłam na Srebrną agrafkę. Może coś się uda sprzedać. Wszystkie kolczyki drewniane już ozdobiłam. Czas zamówić następną porcję. Pomysłów trochę mam. Zamówię też przy okazji broszki, breloczki i magnesy. Może też jakieś zawieszki w kształcie serca i ze dwie skrzyneczki. Dziś koniecznie muszę zrobić zdjęcia lampionów, żeby je dać na Srebrną agrafkę. Powinnam pomyśleć też o DaWandzie. Może czas pomyśleć o blogu typu galerii, bo na dobrze pozycjonowaną stronę mnie nie stać? Myślałam o Allegro, ale tam jest opłata za wystawienie, a w tej chwili nie jestem gotowa na to aby płacić. Może kiedyś...W tej chwili działam i to mi sprawia frajdę. Sprzedać by się jednak coś przydało, bo moja pracownia jest mała, a materiały też kosztują i to wcale niemało. Tym razem zdjęcia fatalne, bo wszystko się nienaturalnie błyszczy, a powinny tylko pierwsze, bo są z brokatem...Chyba będę musiała zdjęcia jeszcze raz zrobić...

Dzisiejszy dzień powinien minąć bez większych wrażeń. Krzysiek jedzie do biblioteki, ale po południu będzie już w domu. Może wyjdziemy coś zrobić w ogrodzie choć wątpię, bo pada deszcz. Koleżanka już je swoje pomidory, a moje są jak zielone orzeszki. Je też kabaczki, a moje krzaczki ledwie od ziemi odrosły. Ech...Inna sprawa, że ona całe dnie spędza w ogrodzie, a ja wpadam jak po ogień... Powinnam wyplewić i ogłowić bób, bo już prawie doszedł. Diety dziś nie ma, bo Krzysiek uraczył mnie pączkiem.

12 lipca 2015 , Komentarze (4)

Wczoraj po południu trzy godziny siedziałam u koleżanki. Był zlot czarownic, bo było nas trzy. Nagadałam się za wszystke czasy i uśmiałam. Zjadłam kawałek ciasta i wypiłam trzecią kawę. Ciśnienie mi nie skoczyło. Później byłam jeszcze na plotkach u mamy. Niewiele zdążyłam zrobić, bo tylko 3 pary kolczyków. Polakierowałam też te co zrobiłam przedwczoraj. Lakieru ubywa w zastraszającym tempie. Szykuje się zamówienie.

Co dziś będę robić jeszcze nie wiem. Mam jeszcze kilka par kolczyków, ale pomysłu na razie na nie nie mam. Może mnie olśni. Z kartkami też muszę zwolnić, bo mi się to i owo kończy. Chyba będę po prostu odpoczywać co oznacza nudę... Może wstawię trochę wytworków do Srebrnej agrafki i na DaWandę. Powinnam też skończyć lakierowanie rzeczy na bazarek, bo w czwartek chce paczkę wysłać. Powinnam też przygotować napisy do kartek, bo również w czwartek mam zamiar je wydrukować.

Dieta ok, a przytyłam 60 dkg. Chyba znowu za dużo jadłam. Tych około 1400 kalorii to nie dla mnie...Czas chyba zejść niżej...

11 lipca 2015 , Komentarze (10)

No i wczoraj nie poszłam do ogródka, bo działałam cały dzień w pracowni. To i owo pokończyłam i zrobiłam kolczyki. Krzysiek po przyjściu z pracy położył się spać, a później czytał. Trochę ostatnio narzeka, że za długo w pracowni siedzę, ale trudno. Oboje siebie jesteśmy warci, bo w domu za dużo nie robimy. Ja zamiast sprzątać siedzę w pracowni, a on zamiast kosić podwórko śpi np. Niby chodzi do pracy, ale w zasadzie pracuje dwa razy w tygodniu, a w pozostałe dni to więcej siedzi niż robi. To zakład pracy chronionej więc jest troche lżej...

Dziś po południu też będę robić kolczyki. Później idę do koleżanki. Nie bardzo mi się chcę, ale ona nie rozumie horoskopu i muszę jej co nieco wytłumaczyć. Później będę piekła ciasto z rabarbarem. Mam zamiar trochę zjeść. A co... Tak dzień zejdzie. Ostatnio czas mi pędzi w zawrotnym tempie. Cały dzień jestem zajęta i zanim się zorientuję dzień już mija i trzeba iść spać. Często wieczorej jestem zdrowo zmęczona i zazwyczaj usypiam od razu.

10 lipca 2015 , Komentarze (12)

Wczoraj po południu przeszła burza. Zdecydowanie się ochłodziło.Ogródek podlany, rośliny wdzięczne. Odżyły. Ja też się czuje zdecydowanie lepiej. Krzysiek wczoraj wrócił zmęczony z pracy i spał prawie całe popołudnie. Do mamy nie poszłam, bo była podenerwowana w związku z pogodą i sobie nerwów psuć nie chciałam. Na telewizję ani czytanie nie miałam ochoty. Zrobiłam za to dwie skrzyneczki. Jeszcze mam je wykończyć. Jestem zadowolona, bo nawet fajnie wyszły. Coraz łatwiej mi decu idzie. Z łatwością przyklejam względnie równo serwetki i dokładnie maluję. Robiłam już szron i spękania. Używam brokatu i past postarzających. Robiłam przecierki. Chyba przyszedł czas na stemple, szablony i przyklejanie całych serwetek na żelazko. Mam piękne serwetki ze zwierzętami. Aż żal, żeby leżały. Trochę brak mi odwagi...Swoją drogą potrafię w decu zauważyć własne błędy i widzę jakie moje pierwsze prace były tragiczne, a i teraźniejsze doskonałe jeszcze nie są. Mam nadzieję, ze następne będą lepsze, bo ponoć praktyka czyni mistrza...Co do zdjęć nie mam już nadzei. Kolory wychodzą zmienione. Ta pierwsza kasetka jest biało - różowo - fioletowa ze srebrnym cieniem robionym pasta postarzającą. A tu co?

Wieczorem zrobiłam kartki, bo chciałam wypróbować nowy narożny dziurkacz. Niedługo będę musiała zamówić to i owo do wyrobu kartek. Kończą się bazy, perełki i klej. Przydałby się papier i może koronki, że o kwiatkach nie wspomnę. W czwartek idę do punktu ksero zrobić wydruki zdjęć i napisów. Powinnam te napisy przygotować.

Dziś będę pewnie kończyć to co zaczęłam. Sporo lakieru zużyję. Może też zrobię jakąś kartkę. Jeśli pogoda będzie odpowednia pójdę wreszcie wyplewić w burakach i w cebuli. Krzysiek się złości, że wszystko zarasta. Nie plewiłam chyba od tygodnia i już niczego spod chwastów nie widać. O diecie narazie nie myślę. Jem, bo jem. Byle nie za dużo. Ćwiczyć też nie ćwiczę. Przestałam się przejmować zdrowym stylem życia i czuje się z tym dobrze. Nie ważę się  ciągle i nie liczę kalorii. Jem na oko. Na szczęście jeszcze nie przytyłam. Oby tak było dalej.

9 lipca 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj po południu się rozpadało. Jest już chłodniej. W nocy była wichura i mi strzepało pomidory. Musiałam szybko je podpierać patykami, bo ciążyły ku ziemi. Szkoda ich, bo mają owoce i jeszcze kwitną. Ostatnio w nocy nie było wody. Wystraszyłam się, że pękła rura, która ma już 50 lat. Krzysiek o 2 w nocy zakręcał wodę w studzience. Klął jak szewc, a ja z nim, bo spocona i brudna musiałam iść spać. Rano się okazało, że to była jakaś awaria. Tym razem się upiekło. Kolejny horoskop wczoraj skończyłam. Od dziś zaczynam serię zabiegów Reiki dla suni po wylewie. Tak myślę, że z trzy trzeba będze zrobić. Kiedyś robiłam kotce i po drugim wstała. Zobaczymy jak będzie tym razem. Koteczka była młoda, a sunia już weteranka.

Nadal działam robótkowo. Wczoraj zrobiłam dwie zawieszki i przerobiłam ściankę na kalendarz. Powstały też kolejne kartki. Powinnam się wziąć za szkatułki na karty tarota, ale jakoś nie mam odwagi. Łatwo nie będzie, bo chodzi za mną szkatułka ciemna z jasnym wzorem i złoceniami, ale chyba nie tym razem. Może dziś zrobię jakąś jasną.

Na dietę nie mam ochoty. Nie chudnę ale i nie tyję. Waga się waha w zakresie kilograma. Jem około 1400 kalorii. Jeszcze dodam 100 jak dobrze pójdzie i przystopuję na jakiś czas. później znowu przejdę na niskokaloryczną, bo z 3 kg zrzucić. Chyba mi się osiągnąć tych 85 kg w tym roku nie uda. Jak będzie 88 będzie dobrze.

8 lipca 2015 , Komentarze (8)

Wczoraj Krzysiek urządzał urodziny. Był jego brat z synem. Przyjechali na rowerach. Siedzieli na dworze i piekli kiełbasę na grilu. Ja siedziałam w domu, bo na dworze było za gorąco dla mnie. Zastanawiam się jak byli w stanie wytrzymać i jeszcze później wracać na rowerach. Upał jest okropny. W ogródu wszystko mdleje, a do wody wystawionej dla gołębi na podwórku schodzą się zwierzęta z połowy wsi. Dziś był kot sąsiadki. Oby to zapowiadane ochłodzenie nadeszło jak najszybciej.

Wczoraj podziałałam trochę i powstały kolejne kartki. Bardzo lubie je robić i mam zamiar rozwijać się w tej dziedzinie. To i owo muszę jeszcze kupić. Co do tego co tworzę zdania są podzielone. Jedni moje kartki uważają za ładne, a inni wręcz przeciwnie. Nie zniechęca mnie to, bo przecież gusta są różne. Mnie też nie wszystkie kartki się podobają i tak być powinno. Smutny by był świat, gdyby wszyscy lubili czy podziwiali to samo. Zastanawia mnie jednak złośliwość niektórych osób. Na Srebrnej agrafce ma sklep moja koleżanka. Robi prawdziwe cuda i sprzedaje sporo. Gdy nie pracuje utrzymuje się z rękodzieła. Co dziwne jej sklep oceniony jest bardzo nisko. Czyżby zazdrość niektórych? Pewnie tak, bo oceny można wystawiać anonimowo.

Działam też w decoupage. Ostatnio chodzi za mną zawieszka z motywem leśnym np. grzybów. Zawieszki mam, ale miały być na nich malowane anioły. Jeszcze pomyślę. Przyszły mi też aż 3 skrzyneczki i głęboka taca, którą mam zamiar wykorzystać do przechowywania przypraw ziołowych, bo trochę ich mam i nie na wszystkie mam słoiczki. Nie mam jeszcze koncepcji jak je ozdobić. Poczekamy, zobaczymy. Kuszą mnie duże motywy z serwetek, ale to się łatwo marszczy.

7 lipca 2015 , Komentarze (4)

Remont wreszcie skończony. Teraz czeka mnie, a w zasadzie sąsiada, sprzątanie gruzu spod domu. Trzeba go będzie wywieźć. Łazienka pewnie dopiero jesienią jak Krzyśka przekonam, bo się broni. Darek też musi wydobrzeć, bo spadł z roweru i się poobijał. Wczoraj przyszły 3 przesyłki i od razu zabrałam się za robotę. Zmęczenie mi przeszło jak ręką odjął. Zrobiłam kartki i dwa lampiony z efektem szronu. Lampiony nawet fajnie wyszły, a kartki coś mi nie pasują. Za małe te różyczki kupiłam. Przydałyby się takie na 2,5 cm, ale nigdzie takich nie ma. Muszę chyba popytać w kwiaciarniach. Zdjęcie tej ostatniej kartki muszę zrobić jeszcze raz, bo wyszło czarne tło, a powinno być ciemnoniebieskie. Czekam na koniec upałów, bo trzeba by wyjść plewić. Ogródek strasznie zarośnięty.

Dziś trafił mi się jeszcze jeden horoskop. Trochę nad nim posiedzę. Później będę działać robótkowo. Warto by też wreszcie te zdjęcia porobić. Upału oczywiście mam dość i tęsknię do rześkiego powietrza. Tak ponoć ma być jeszcze dwa dni i później ochłodzenie. Oby już, bo chodzić mi się nie chce...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.