Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1499579
Komentarzy: 54646
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 grudnia 2023 , Komentarze (11)

Roztopy. Śnieg znika bardzo szybko. Spacery są średnio przyjemne. Za kilka dni znowu nastanie pogoda jaka to w okresie przedzimia bywa. Może padać, a Mikuś deszczu nie lubi.

Na stronie z której korzystałam gdy miałam spotkania online z psychologiem, znalazłam też psychodietetyków. Jestem zdecydowana tylko czekam na termin. Ceny są różne. Od 150 zł do 220 za 50 minut. Ofert w internecie jest sporo, ale najczęściej w ofercie jest dieta plus konsultacja. Mnie o dietę nie chodzi. Znam ogólne zasady. Wiem co mam jeść, a czego nie i jadłospisu nie pozwolę sobie narzucić ani nowoczesnych przepisów tym bardziej. Tym bardziej, że teraz sie juz powoli odchodzi od przygotowywania jadłospisów. Nowoczesny dietetyk podaje zwykle tylko wytyczne i to mi pasuje. Nie chcę gotowych rozpisek, bo to tylko kłopot. Ja jem monotonnie i nie do wszystkich produktów mam dostęp. Schudnąć potrafię i muszę tylko popracować nad psychiką by jojo nie było.

Zaczynam robić zakupy na święta. DZiś chcę kupić kotlety rybne, bo filety z karpia u mnie niedostępne. Może później kupię jeszcze filety z jakiejś ryby morskiej, ale też nie wiem czy trafi na nie Krzysiek. Kapustę juz mam. Sliwki suszone na kompot też. Może też już dziś kupię pierogi, bo robić w tym roku nie będę. ZA bardzo te robione w domu lubię, a w tym roku pokus mi nie potrzeba. Może już dziś Krzysiek kupi ser w kubełku na sernik. Chciałabym bez cukru, bo chcę dodać słodzik, ale co będzie to musi kupić, bo polować na odpowiedni  nie zamierzam. Muszę brać co jest, bo samochodu brak.

Nadal uczestniczę w wyzwaniu i rysuję pejzaże pastelami. Miałam już z nimi styczność i lubię tą technikę, ale nie uważam jej za  bardzo łatwą. Trzeba mieć dość pewna rękę, nie aż tak jak przy akwareli, ale jednak. Spowodowane to jest tym, że papier jest w stanie przyjąć nie za dużą ilość warstw. Obrazy tworzy się warstwami. Błędy sie po prostu pokrywa koleją warstwą. Takie akryle np. są dla mnie najłatwiejsze. Można zamalowywać i zamalowywać. Tu moje starsze pastele...:) Chmury są wymęczone i muszę nad nimi posiedzieć. Nad drzewami też, ale to dla mnie nowość...

11 grudnia 2023 , Komentarze (15)

Sprzątam już na świeta. Dziś generalne sprzatanie łazienki. Działać będziemy oboje z Krzyśkiem. Coś mnie te święta w tym roku mało cieszą. Nie czuję klimatu. Nie bardzo mi się chce wszystko przygotowywać. Nie mam ochoty na jedzenie. Sprzątanie mnie drażni. Może sie obudzę za kilka dni... Normalnie to ja święta lubię.

Od kilku dni mniej jem i pierścionki juz luźne. Ja zwykle chudnę, ale ostatnio nie potrafię wagi utrzymać. Szukam dobrego psychodietetyka online. Chodzi o konkretną pomoc co mam robić gdy mam napad jedzenia. Jak to przerwać. Nie stać mnie na porady u psychodietetyków najdroższych, czyli tych o przerośnietym ego. Musi byc cena umiarkowana-średnia. Specjalista ma radzić, a nie wyciągać pieniądze. Nie chodzi mi o porady co jeść i ile kalorii. Nie chodzi mi o dietę. Chodzi mi o rady jak sobie pomóc jeśli chodzi o psychikę. Z częścią problemów juz sobie radzę. Zostało objadanie raz w tygodniu. Jem wtedy około 2500 kalorii, a normalnie 1300. Po takim obżarstwie tyję kilo i waga później zwykle nie spada. To daje 4 kg na miesiąc i stąd jojo.

Kupiłam książkę o jedzeniu pod wpływem emocji, ale jestem nia rozczarowana. To podrecznik w którym zamieszczone są badania i przyczyny problemów z jedzeniem, ale nie ma w nim konkretnych rad jak sobie z tym radzić. Co mi z wiedzy, że moi bliscy wszyscy prawie byli otyli? Co mi z wiedzy, że nie podoba mi sie moje ciało? Co mi z wiedzy, że wywodzę sie z środowiska w którym jestem krytykowana za otyłość? Ja świadomość tego wszystkiego miałam juz wcześniej, ale to nie oznacza, że wiem co robić w razie napadu. Przodków nie zmienię, dzieciństwa też nie, z bliskimi kontaktów nie zerwę i swojej otyłości nie pokocham. Czy to oznacza, ze mam być otyła?

Muszę kupić trochę ramek z pleksi na moje obrazy. Nie wiedziałam, że są tak tanie i że w ogóle są w  internecie. Na razie chcę kupić 2 na obrazy A3. Chcę by je Sebastian powiesił. KIedyś malowałam na dużych formatach.

Nadal uczę się rysować pastelami suchymi/obrazek na górze/. Nigdy np. nie malowałam drzew. Ponizej rysunek z wyzwania. Na wyzwaniu nie mam szans, bo biorą udział po liceach plastycznych albo rysujące od wielu lat. Ja raczej mam więcej praktyki w obrazach akrylowych i akwarelach. Jeśli chodzi o obrazy akrylowe to uczęszczałam prawie pól roku do ośrodka kultury. Jeśli chodzi o pastele to brałam udział w warsztatach. Liznęłam podstawy i trochę prób później było. One poniżej...

10 grudnia 2023 , Komentarze (6)

Trochę moje zycie ostatnio jest monotonne. Niby wychodzę na spacery i szukam nowych tras. Niby biorę udział w wyzwaniu pastelowym i codziennie rano z zainteresowaniem zaglądam do nowego odcinaka. To jednak wszystko i potrzebuję chyba czegoś wiecej. Ostatnio wpadła mi do głowy arteterapia. Mam kilka książek i chyba zerknę. Kiedyś chciałam skończyć kurs i to nieważne, że on uprawnień chyba nie daje, bo do tego potrzebne są studia. Chcę skończyc dla siebie. Kurs daje więcej wiedzy niż książka. Książki bywaja przegadane. Kurs to sama, treściwa wiedza. Arteterapia mnie interesowała od dawna. Uatrakcyjnia życie i otwiera, daje wrażenia. Kiedyś chciałam skończyć kurs z praktyką. Teraz sie waham, bo nie wiem czy dam radę praktykę przetrwać. O pracy w zawodzie raczej nie myślę. U nas sa warsztaty terapeutyczne. Pisałam do nich w sprawie praktyki na terapeutę zajęciowego. Zgodzili się mnie przyjąć. Nie wiem co arteterapią. Czy nie trzeba ukończyć studiów. Jakiś kurs skończę na pewno. Nie wiem jaki. Wolałabym taki gdzie jest nacisk połozony na malowanie. Nie interesuje mnie też praca z dziećmi.

Chyba brakuje mi dopaminy. Chodzi o hormon nagrody. Powinnam zacząć świetować małe sukcesy i kończyć to co rozpoczynam. Dobry wpływ mają też medytacje i wysypianie się. Znowu powinnam snuć plany i je realizować, bo ostatnio żyję jakoś tak bezmyślnie. Filmy, powieści, a gdzie coś poważniejszego? Nawet madrych książek nie czytam i o kursach zapomniałam.

Nie sądziłam, ze to kiedyś napiszę, ale gdy nie wychodzę, brakuje mi spacerów. Lubię energie, którą mi dają, lubię obserwować Mikusia i jego swawole, lubię ciepło po po spacerach. Frajdę mam zwłąszcza wtedy gdy idziemy nową trasą. Ciekawi mnie gdzie droga prowadzi. Towarzystwa nie polubiłam i ludzi nadal unikam.

Mam nowy dysk i nie potrafię wgrać programu z horoskopem. System operacyjny raczej ten sam. Jutro trzeba iśc do punktu napraw. Moze fachowiec wgra.

Moja mama czuje się źle i ma bardzo złe układy planet. 

Nadal rysuję. Ten obrazek ponizej mi sie nawet podoba. W oryginale niebo jest niebieskie... Myślę jednak, ze na lepszym papierze wyjdzie jeszcze lepiej. Teraz planuję narysować kilka obrazków z wyzwania na dobrym papierze i je oprawić. Miejsce mam. 

a tu obrazek w świetle dziennym...

9 grudnia 2023 , Komentarze (6)

Weekend. Dla mnie nastał czas odpoczynku, bo zajęć nie mam. Mogę spać do oporu. Lubię te dni i coraz ciężej mi teraz wstawać wcześnie na zajęcia. O studiach praktycznie juz nie myslę. Zrezygnowałam z angielskiego, wiec nie mam szans. Z nauki psychologii nie rezygnuję. Będę czytać podręczniki, ale z dziedzin które mnie interesują. Na studiach o których myślałam są zajęcia ze statystyki, z prawa, angielskiego i inne zupełnie dla mnie nieciekawe, a zaliczyć je trzeba. Uprawnienia mi niepotrzebne, bo i tak nie miałam zamiaru pracować jako psycholog. Zmiana zawodu w tym wieku mi się nie uśmiecha. Trochę wstyd, ze mam tylko dyplom technika, ale juz się z tym pogodziłam. Moi bliscy tryumfują. Nie chcieli, zebym szła na studia i nie wspierali mnie. Brakło babci. Ona by mnie wspierała na 100%.

Od kilku dni czytam o pompach ciepła. Chodzi mi o taką powietrze-powietrze. Ma byc tania. Nie wiem czy taka by sie u mnie sprawdziła i kusi mnie kupić. Nic na szybko jednak. Jest wiele niewiadomych. Choćby czy istnieje mozliwość wyłączania na noc albo choć zmniejszania temperatury. Nie chcę stałej temperatury. No i koszt użytkowania. Nie stać mnie płacić 500 zł za miesiąc za jedno pomieszczenie. Fotowoltaiki nie chcę... Na razie myślę by jak najdłużej pociągnąć na węglu i drewnie. Będziemy jednak coraz starsi i na coś  innego trzeba się będzie zdecydować, bo jak tu ciężary nosić?

Znowu ograniczam ilość kalorii do 800, bo za dużo przytyłam. Chcę coś zrzucić jeszcze przed świetami. Choć 2 kg by wypadało. Będę jednak jeść węglowodany więc nie wiem czy sie uda...

Znalazłam papier do pasteli, bo do tej pory uzywałam do akwareli. Jest cenowo ze średniej pólki. Problem w tym, że papier jest dość cienki i nie da sie nanosić na niego wielu warstw. Tak się rysuje pastelami. Kupiłam kilka arkuszy luksusowego papieru Pastelmatu. Na więcej mnie nie było stać, bo jest bardzo drogi jak dla mnie 110 zł za 12 kartek. Gdyby nie święta tobym kupiła cały blok. Czekam na te kartki. Chcę wypróbować czy faktycznie tak świetnie sie na nim rysuje.

Wczoraj był spacer 2 km w śniegu po kostki i po lodzie. Spaliłam trochę kalorii, ale wróciłam wykończona. Nawet nie ja, ale mój kregosłup i noga z rwą. PO chwili leżenia ból przeszedł i dobrze. Rwy nie leczę u lekarza. SAma przejdzie. Fakt, ze po reiki i bioterapii jest lepiej...

8 grudnia 2023 , Komentarze (9)

Dziś chyba jako spacer potraktujemy wyjście do sklepu. Chciałabym znaleźć plecak, bo chcę zrobić zakupy mamie. Siatki nie doniosę. Nie wiem tylko czy przy chorym kregosłupie plecak jest wskazany. Ciężkie siatki sa zabronione. Wczorajsza trasa była częściowo nowa. Niby jezdnią, ale rzadko uczęśzczaną wiodącą przez las. Było niecałe 2 km i 2700 kroków ponad. SZło się miejscami dość ciężko, bo ślisko. Kalorie 167. Pewnie Ameryki nie odkryję, ale gdy chodzę po śniegu, spalam wiecej.

Mikuś jest bardzo do mnie przywiązany. Leży bardzo często przytulony do mnie i mnie liże. Ja zawsze wolałam koty od psów. Teraz stwierdzam, ze z Mikusiem połączyła nas więź jakiej nie czułam dotad z zadnym psem. Kochałam Pikusia, Bociana. Lubiłam Natana ale nie ma nawet porównania. Teraz go uczę. Pojmuje, ale polecenia wykonuje niezbyt chętnie. Wiem, że rozumie, ale trzeba powtórzyć kilka razy. Teraz najpilniejsze jest chyba nauczenie go, zeby nie ciągnął na spacerach. Z drugiej strony waham się, bo nie wiem czy kontrola nie pozbawi go przyjemności. Teraz ciągnie, bo eksploruje zywiołowo otoczenie. Biega zakosami, na ugiętych łapkach z noskiem przy ziemi. Wbiega w głęboki śnieg i robi susy... Nie bardzo wyobrazam sobie by miał iść statecznie przy nodze. Szkoda by mi go było.

Z moich kotów najbardziej inteligentna na sposób ludzki jest Rozi. Potrafi otworzyc drzwi skacząc po klamce. Potrafi wyjeść zupę z dna kubka, mocząc i oblizując łapkę. Gdy dam jej zabawkę z chrupkami, taką kulę do toczenia, wyje wszystkie chrupki. Od pierwszego uzycia wiedziała jak to robić, ze trzeba toczyć. Kolejna bystrzacha to Megusia. Ona nie lubi jeść z kotami, a gdy musi to wyciaga jedzenie ze wspólnej miski łapką i dociąga do pyszczka... Miałam kiedyś kota, który gdy był głodny, zanosił rzeczy do miski. To mogły być skarpetki czy papiery. Józuś mnie ciagnął za włosy gdy chciał mnie obudzić. Pusia nie pozwoliła zadnemu kotu na mnie fuknąć ani warknąć, bo od razu go gryzła, a raczej rzucała sie jak furia. Była maleńka i zawsze zastanawiała mnie jej odwaga.

Zrobiło sie cieplej. Wczoraj było mi na tyle ciepło, ze rano grzejnika nie włączyłam i siedziałam w 17 stopniach. :) Dziś mamy wino, to będzie mi pewnie gorąco:)

7 grudnia 2023 , Komentarze (10)

Dziś już cieplej. Kwiatki ucierpiały przez ostatnie mrozy. Jeden ma przemrożone liście a drugi ma trochę plam, ale trwa. No zobaczymy co dalej z pogodą. Na kwiatkach mi zależy. Ja nie marznę. Zwierzęta też nie...W domu temperatura rano 17 stopni dzienny, 15 sypialnia i 10 kuchnia i łazienka. Zwierzęta siedzą głownie w dziennym. Gdy sie pali jest oczywiście cieplej, bo otwieram drzwi z dziennego. Wczoraj w dziennym było 31 stopni... Tylko łazienki nie ogrzewam. Po co? Nie marznę. Sebastianowi trzeba będzie wstawic dmuchawę, bo on narzeka. Lubię takie śnieżne zimy i mieszkanie tam gdzie one są śnieżne kilka miesięcy by mi nie przeszkadzało. Lubię wychodzić na spacery. Mam energię i dobry nastrój. Mikuś uwielbia wychodzić, a Krzysiek sie nie broni. Wychodzimy więc. Tylko dietę trochę teraz zmieniłam, bo rano nie jem sałatek ani serków. Wybieram to co ciepłe np jajecznicę, omlety.

Od zawsze miałam niezbyt dobrą pamięć. To było rozkojarzenie i skupienie na czym innym. Brałam suplementy, ale z nich zrezygnowałam, bo chyba niewiele dawały. Wszystko zapisuje od lat - listy zakupów, plan do wykonania na dany dzień itd. Ostatnio złapałam sie na tym, że zapominam bardziej. nie byłam w stanie przypomnieć sobie imienia mojego wujka i nazwy sera. Pamiętam twarz wujka a imię umknęło. Przypomniałam sobie później gdy sie uspokoiłam. Czy mam się zacząć martwić?

Prezenty już kupiłam. Dla siebie portfel i książkę, a dla Krzyska portfel i kosmetyki. Sebastian dostanie kosmetyki i jeszcze jakiś drobiazg, ale wybierze sobie sam jak będzie. Moze kołowrotek na ryby? Choć ja nie bardzo mam ochotę do wedkowania rękę przykładać. Uważam to za zło choć on większość ryb puszcza. Męczy je jednak. Samo siedzenie nad wodą dobrze mu robi. POnoć odpoczywa psychicznie w trakcie. Ja czasem mu zazdroszczę. Zwłaszcza w lecie gdy przy okazji się kąpie.

Powinnam dziś pójść do sąsiadki, bo trzeba załatwić opłatek i świecę Caritasu. Ona bywa w kościele.

Zdjęcie kompletnie nieudane. Inne kolory. W oryginale pastelowy rózowy i fiolet. Tu jakieś inne...

6 grudnia 2023 , Komentarze (2)

Kolejny zimowy dzień. Dziś wstałam nieco później, bo Krzysiek jest rano w domu. Dzień ma być spokojny. Spędzę go w domu, bo spaceru nie będzie. Ja z Mikusiem wyjdę tylko na podwórko, bo sama z nim poza posesję nie wychodzę. Swoje kroki zaliczę w domu. Mikuś wyjdzie poszalec w śniegu jutro. My teraz sypialni praktycznie nie ogrzewamy. Zimno mi nie jest. Spię w podkoszulce i spodniach od piżamy pod kołdrą i kocem. Mikuś śpi pod kołdrą a Rozunia zakopana w koc. Przez te mrozy temperatura jest dość niska. Otwieram drzwi z pokoju dziennego. Koty szaleją w sypialni i robią szkody. Próbuję jednak ratować kwiatki. Na wiosnę jeszcze nie czekam :) Dzisiejsza noc już cieplejsza.

Skończyłam oglądać Upadek królestwa i rozglądam się za czymś nowym. Są Wikingowie. Sporo odcinków kiedyś obejrzałam, ale już nie pamiętam i trzeba chyba od nowa. Jest Walhalla. Wikingowie mnie fascynują. POdoba mi sie to jak były tam traktowane kobiety. Podoba mi sie ich waleczność. Lubię czytać sagi i książki o Skandynawii z czasów późniejszych choćby Krystyna córka Lavransa. Jeśli chodzi o Wikingów nie trawię tylko składania krwawych ofiar. 

Planuję świeta. Jedzenie już z grubsza zaplanowane. Będzie mniej niż zwykle. Ot choćby ciasto. Ma być tylko sernik. Piec będę sama. Nie będzie sałatki jarzynowej. Będzie za to sałatka z kurczakiem. Wędliny też będą w większości drobiowe. Wigilia będzie jak zwykle. To tradycja i nie chcę nic zmieniać. Nie wiem co z choinką. Ja mam drzewko sztuczne i sporo zabawek. Niektóre stare jeszcze z czasów mojego i Krzyśka dzieciństwa. Krzysiek się buntuje i ubierać nie bardzo chce. Zaproponowałam mu, żeby dał zabawek mniej, to i mniej pracy będzie. No i nie wiem. Będzie szopka po dziadku.

Dalej działam z pastelami. Mam kiepskie gatunkowo pastele/wiekszość/. Część zniszczyłam chyba sam, bo przechowywałam w wilgoci... Do tego mam tylko papier do akwareli. Pastele sie kiepsko rozcierają i rysuje sie twardo...

5 grudnia 2023 , Komentarze (46)

Sprzatanie na święta mi idzie. Mrozy ekstremalne w nocy mnie przerazają. Mnie niby zimno nie jest, ale czuje, ze kwiatki w sypialni marnieją. Takie piekne były. Tak rwały sie do zycia, a na lisciach teraz czarne plamy. W centralnym nie palę, bo piecokuchnia niezgodna z projektem i nie wolno. Jest prawie nowa. Drzwi z siatki do sypialni nie mam i nie mam jak ciepła wpuścić. Gdybym otworzyła drzwi toby koty weszły i zrobiły bałagan. One tam nigdy same nie przebywają. Jeszcze kilka dni trzeba wytrzymać. Co będzie to bedzie. Piecokchnia zgodna z ustawą jest okropnie droga i szkoda mi na nią pieniędzy. Takie rządy, że uderzają w osoby o skromniejszych dochodach. Nie wszystkich pracujących uczciwie stać na nowoczesne źródła energii, a przypuszczam, że bedzie tylko gorzej, a co mają zrobić ci co mają jeszcze mniej? Są jeszcze piece typu kominek, ale na razie się nie zdecydowałam. Chyba dopiero na przyszłą zimę kupię. Na ten mnie stać. Ostatnio znalazłam tanią kuchnię zgodna z ekoprojektem, ale Krzysiek sie kłoci... No i nie wiem jaka jej jakość...

Wyzwanie pastelowe u Krissa Wieliczko sprawia mi duzo radości. Rysuję codziennie. Nie zdawałam sobie sprawy jak mi brakowało działalności tego typu. Zadania do wykonania będą do końca grudnia. Co później nie wiem.

Mam więcej ruchu, mniej jem i unikam weglowodanów, a waga jak nie spadała tak praktycznie nie spada. Nie mogę jeść jeszcze mniej, bo dieta taka prawdziwa dopiero od stycznia. Martwię się jednak. Czyżby organizm sie naprawdę zbuntował? Czyżbym miała utknąć w otyłości juz na zawsze? A moze tylko potrzeba mi odpoczynku dłuzszego niz 3 miesiace? Czuję wewnętrzna potrzebę zejść z wagi choć do nadwagi, a organizm stawia opór. Boję się o zdrowie, bo wygląd akceptuję. Teraz jem do 100 g weglowodanów i mniej jeść nie chcę. Mniej będzie po Nowym Roku. Na świeta mam plan i raczej nie przytyję, bo juz ważę za dużo. O wiele za dużo. Większość diet juz wypróbowałam. Została dieta keto, ale ja mogę tylko wegetariańskie keto, bo miałam kamień w woreczku. Nie szukam problemów.

Taki piękny śnieg, że miałam ochotę na morsowanie na sucho, nacieranie ciała śniegiem. Powstrzymało mnie to, że nie mam kostiumu kąpielowego, a nago wyjść nie mogę, bo sasiedzi. Chodziłam tylko boso po śniegu. Nacierałam ręce do łokci i nogi do kolan... Taką praktykę polecam każdemu, bo nie uznaję wydelikacenia ani chowu w cieplarnianych warunkach. Według mnie z tego powstają tylko choroby... Wczoraj byliśmy na spacerze, a było 5 stopni mrozu. Mikuś się tym nie przejął i buszował po śniegu choć był bez ubranka. Nawet zaspy zaliczał. Na razie ubranka nie kupię. Wygląda na to, ze mu mróz nie przeszkadza i tylko padającego deszczu nie lubi.

wczorajszy obrazek z wyzwania

4 grudnia 2023 , Komentarze (6)

Zdjęcia z kolejnego paśnika... Ten jest przy ośrodku rehabilitacji dzikich zwierzat. Są w nim sarenki bez nóżek, bez oczka :) Sarny to przepiękne zwierzęta. Tu nie ma zdjęcia, ale widziałam sarenki śpiace zwiniete w kłebuszki jak koty. :) https://klekusiowo-4.webcamera...


Zaczynam sprzątanie na święta. Dziś pranie i pajęczyny... Do tego porządek z wszystkimi kwiatkami. Trochę się powściekam może gdy to będę robić, ale cóż. Trzeba. Na szczęście ja jeśli sie zdenerwuję to na krótko.

Planuję dzisiejszy spacer. Mam zamiar iść częściowo nową trasą. Całość około 2 km. To szlak przez las, ale szerokimi traktami. Część drogi wiedzie koło torów. Zobaczymy jak sie będzie szło i czy planów w trakcie nie zmienię. Wczoraj byliśmy na spacerze, ale krótkim, bo miałam szkołę. Drogi częściowo nieprzetarte. Snieg ponad 30 cm. Mikusiowi to nie przeszkadza. ZApadał się po pyszczek. Brzuch cały w śniegu. MOje buty z futerka nie przemokły. Po ciemku nie chodzimy, bo to czas gdy spacerują dziki. Nie mam ochoty ich spotkać twarzą w twarz. Może kiedyś rano zaczaję się na nie z aparatem, ale w lecie. Chcę zrobić im zdjęcia. U nas są też sarny. Są bażanty i inne ptaki. Też można zdjęcia zrobić jakby się udało. Do tego potrzebny jest Sebastian i trzeba by sie czaić gdzieś w krzakach.

Tak wygląda zima u mnie. To głowna droga...Uwilebiam taką zimę...


Kupiłam książkę Psychologia potrzeb osób starszych. Nie wiem czy ta pozycja pozwoli mi lepiej zrozumieć moją mamę i za kilka lat Krzyska. Jest w niej też o samorozwoju, a ani mama ani Krzysiek o rozwoju już nie myślą. Książka ma przyjść dzisiaj, ale od razu za czytanie sie nie wezmę, bo studiuję inne pozycje. Też ważne dla mnie.

PO obejrzeniu serialu Upadek królestwa naszły mnie refleksje. Ot choćby takie czy ja jestem bardziej poganką czy katoliczką. I niestety albo stety wnioski sa takie, ze jestem bardziej poganką, bo żyję bardziej jak poganka. Nie miałam wiele z religią do czynienia i w kościele bywam rzadko. Do tego wróżę, robię rytuały, Reiki. Niby obchodzę święta, te ważniejsze koscielne, niby jestem ochrzczona i byłam biezmowana, ale zyję w związku niesakramentalnym. Wierzę w zycie pozagrobowe, ale bardziej w karmę choć czasem piekła sie obawiam. No i jak tu zyć? Czego się trzymać?

wczorajsza pastela. To, ze mam kiepskie gatunkowo pastele widać. Czarny kolor słabo sie rozciera...

3 grudnia 2023 , Komentarze (4)

Weekend się kończy. Był pracowity, bo szkoła. Dziś kolejny dzień. ZAjęcia są ciekawe choć sporo wiedzy nie jest mi obcej. SZczególnie interesujące dla mnie są ćwiczenia. Większość włączam do mojej codziennej praktyki i wykonuję co kilka dni. Codziennie są zwykle dwa zabiegi Reiki. Jest joga i coś typu medytacji, jogi nidry. Do tego dochodzi np. soul body fusion albo zabieg na czakry czy coś innego. Są jeszcze afirmacje.  Łącznie codziennie mam 1,5 godziny minimum zajęć związanych z ezoteryką itp. To ma na mnie bardzo dobry wpływ, bo mnie wycisza. Ja całe życie szukałam spokoju wewnętrznego i teraz wreszcie go mam. Tu ćwiczenie- wizualizacja zjadanie tęczy. 3 głębokie oddechy, wyciszenie, rozluźnienie/stan alfa/, wyobrazić sobie teczę i powoli ją zjadać, przełykać przez około 2-3 minuty. Po czym wyjście z wizualizacji. Mnie to ćwiczenie wykonane prawidłowo bardzo podnosi energię i dodaje uśmiechu...

Nadal obserwuję zwierzęta na zywo w internecie. Teraz mam dostęp do kolejnego paśnika. Tu jedzą zwykle  jelenie. https://babki.poznan.lasy.gov.... Zdjęć się zrobić nie da, ale można nagrać filmy. W naszym lesie kiedyś zwierzęta były dokarmiane. Widywałam paśniki. Teraz nie wiem. Swego czasu sarny dokarmiał też mój wujek. Chodził po ulicy i zbierał od ludzi obierki z ziemniaków. Dawał je sarnom. Zwierzęta szybko przyzwyczajają się do miejsc gdzie znajduje sie jedzenie i odwiedzają je regularnie. O zrobieniu zdjęć w naturze jednak nie myślę.

Po ponad miesiącu afirmacji Ja Agata doceniam to co mam i celebruję codzienność zaczęłam sie skupiać na przyjemnościach, a nie powinnościach. Stałam się zauważalnie mniej ambitna i całkowicie już praktycznie przestałam zwracać uwagę na to jak postrzegają mnie inni ludzie. Zaakceptowałam przeciętność i mi z tym lepiej. Nigdy w działaniu nie byłam perfekcjonistką, ale w głowie owszem byłam. Widziałam np. swój gorszy wygląd spowodowany tym, że jestem leniwa i nie chce mi się perfekcyjnie dbać o siebie no i czasu na to nie chcę tracić. miałam o to do siebie pretensje i czułam sie gorsza. Teraz potrafię już wyjść na spacer w spodniach od piżamy, które wyglądają na spodnie domowe. Potrafię wyjść bez makijażu i juz nie maluję paznokci, bo mam wyjść po warzywa. Nie obwiniam się też o to, że moje mieszkanie nie jest idealnie posprzatane. To wszystko mi bardzo ułatwiło życie. Mam czas na czytanie powieści, na filmy, spacery... Cieszy mnie życie bardziej na luzie i bez wyrzutów sumienia...

Uczę Mikusia. Nauczony już daj łapkę i połóż się. POjmuje błyskawicznie. POnoć przeciętny pies pojmuje po 30 razach. On góra po 10, ale się jeszcze trochę myli...:)

Kupiłam portfele dla mnie i dla Krzyśka. Dla mnie czerwony...

Napadało bardzo dużo śniegu i jest pięknie. Wczoraj odśnieżałam dwa razy, bo i chodnik na ulicy też trzeba było. PO południu chodziłam trochę boso po śniegu. Robię tak od wielu lat i choroby typu przeziębieniowego się mnie raczej nie imają. Nigdy nie choruję z zimna. Jeśli już to czasem mnie zarazi Krzysiek katarem.

kolejny obrazek pastelowy

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.