Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489994
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Miałam dziś odpoczywać od pisania, ale nic z tego. Zdobyłam mianowicie dodatkowe zlecenie i musiałam trochę nad nim posiedzieć, bo tekst miał być lepszy gatunkowo nie zwykły precel. Napisałam już i teraz kombinuje co by tu jeszcze dziś podziałać. Pieniądze, te na najpilniejsze potrzeby typu na już, w zasadzie mam. Teraz zarabiam na potrzeby wrześniowe. Tak, że jest nieźle. Tak to u mnie jest, że pieniędzy zazwyczaj nie zbywa i w większości wydaje się wszystko na bieżąco. Z drugiej strony jednak, nie pracuje przecież po 8 albo i więcej godzin, nie stresuje się wyjazdami i siedzeniem w biurze. Tak więc coś za coś...Wolę mniej pieniędzy, ale za to więcej czasu wolnego na rozwój siebie i przyjemności typu poezja, malowanie czy rękodzieło...Nie można mieć wszystkiego na raz. no może nie wszyscy mogą mieć, a ja najwyraźniej do tych szczęśliwców, którzy mogą, nie należę...

Dieta w porządku. Minimalna zwyżka, ale co tam. Od środy protal to spadnie...

17 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Wstałam dziś późno i od tego czasu siedzę przed komputerem. Sporo tekstów już napisałam. Tak, że praca prawie skończona. Tak to jest, gdy się nie pracuje wtedy kiedy się powinno tylko się czyta albo pisze opowiadania. Wtedy się pracuje w niedzielę. Po południu zrobię nalewkę i pewnie też dżem, bo jutro wiele nie zdziałam z powodu wyjazdu i braku światła. 

Od kilku dni czuję już jesień. Teraz już na pewno zbliża się i to szybko. Nocami jest chłodno. W dzień chodzę już w bluzce z długimi rękawami i wcale nie jest mi za gorąco. Koty też już zwijają się w kłębuszki. Moja mama pali w piecu, a i mnie rozgrzany piec zaczął kusić. Coś szybko w tym roku lato minęło...

Dieta ok. Nie tyję, a to najważniejsze. Dziś jem jeszcze warzywa. Jutro też...

16 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Dzień zaczął się źle i kolejne zdarzenia nie wskazywały na to by miał się dobrze skończyć. Najpierw zaspałam ponad godzinę nic sobie nie robiąc z przeraźliwego dzwonku budzika. Następnie portal z którym współpracowałam od kilku miesięcy niespodziewanie, bez podania przyczyn zrezygnował z moich usług i tym samym moje mizerne dochody stopniały jeszcze bardziej. W końcu spóźniłam się na autobus i nie miałam innego wyjścia jak czekanie prawie pół godziny na deszczu, który właśnie zaczął mżyć, rozmazując mi przy okazji makijaż. Sądziłam, że limit nieszczęść na dzisiejszy dzień się już wyczerpał. Niestety byłam w błędzie. Już za chwilę przekonałam się, że moje moje ostatnie nieszczęścia to zaledwie pestka. Wystarczył moment i jakiś wariat pędzący przez wieś na złamanie karku wjechał na pobocze i potrącił idącego spokojnie tuż przy przy krawędzi chodnika kota. Nieszczęsne zwierzę wyleciało w górę, a następnie spadło bezwładnie na środek jezdni. Ten idiota nawet nie zwolnił. Zszokowana podbiegłam do kota i zauważyłam , że jeszcze żyje. Kociak podniósł główkę i cichutko zamiauczał. Zdjęłam kurtkę by przenieść go na pobocze, a on zaczął mruczeć. Nawet się nie zastanawiając zadzwoniłam po taksówkę i już za chwilę jechałam do weterynarza. Kot wciąż żył, ale się nie ruszał, a mnie łzy mieszały się z kroplami deszczu kapiącymi mi z kompletnie przemoczonych włosów.

- To pani kot - rzucił taksówkarz

- Nie - odburknęłam, ale czy to ma jakieś znaczenie?

- Pewnie bezpański i nikt pani nie zwróci za leczenie - mruknął

Dopiero teraz przyjrzałam się kotu. Faktycznie był chudy i bardzo zaniedbany. Boki miał zapadnięte i miejscami grzbiet całkiem wyłysiały. Długo musiał się biedak wałęsać bez jedzenia, ale kiedyś z pewnością miał dom, bo nie był dziki. Pewnie ktoś go wyrzucił przed wyjazdem wakacyjnym, dwa miesiące temu, a on sobie na wolności zupełnie nie radził. Z tych ponurych rozważań wyrwał mnie głos taksówkarza

- No to jesteśmy - płaci pani 48,00 zł

- Pięknie - pomyślałam wygrzebując z portfela ostanie drobne - właśnie wydałam pieniądze przeznaczone na zakup karty do telefonu.

W przychodni na szczęście nikogo nie było i już po chwili drżący kot leżał na stole zabiegowym. Weterynarz tylko pokiwał głową i zabrał się za badanie. Po chwili stwierdził, że kot może z tego wyjść, ale nie jest to wcale takie pewne. Rzucił też taką kwotę za leczenie, że pode mną ugięły się nogi

.- No chyba, że nie chce pani ryzykować to przeprowadzimy eutanazję, żeby zwierzę nie cierpiało - powiedział

- Szkoda go, bo to młody kot i jeszcze długo mógłby pożyć - dodał

Spojrzałam na kota, zobaczyłam utkwione we mnie wielkie zielone oczy i zdecydowałam w jednej chwili:

- Ratujemy, innej opcji nie ma - odparłam

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że już pieniędzy przeznaczonych na węgiel nie mam. Na dodatek mam w domu 3 koty, które muszą jeść i nie powinnam już mieć kolejnego. Trudno jakoś to będzie.

Kot przeżył. Kajtuś okazał się cudownym i łagodnym kocurkiem, bardzo wdzięcznym za każdy przejaw troski z mojej strony.

Po dwóch tygodniach, gdy już wylegiwał się mrucząc obok mnie na kanapie przeglądałam oferty pracy na portalu dla freelancerów. Nic nowego dla mnie nie było. Znowu. Tym samym widmo nieogrzewanego zimą mieszkania było coraz bliżej. Po chwili poczułam dziwny impuls, by zerknąć do zakładki do której nigdy nie zaglądałam.

- Nie to bez sensu - pomyślałam

- Zajrzyj - usłyszałam głos w mojej głowie

Uległam i niespodziewanie znalazłam ofertę jakby stworzoną dla mnie.

Odpisałam i już za parę minut dostałam odpowiedź pozytywną. Praca była stała, bardzo ciekawa i doskonale płatna. Tym samym to co źle się zaczęło dobrze się skończyło. Zyskałam i pracę i przyjaciela. Tak sobie myślę, analizując wypadki tamtego dnia, że tak właśnie miało być. Straciłam pracę by zyskać lepszą. Spóźniłam się na autobus by uratować Kajtusia.

16 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Rozleniwiłam się wczoraj okropnie i dziś mi się pracować wcale nie chce, a powinnam. Powinnam napisać z 5 tekstów i powinnam zajrzeć na portal, gdzie zajmuję się redakcją. Powinnam też zrobić dżem z jabłek, a i nalewka się uśmiecha do mnie. Tymczasem mnie się pracować nie chce i od rana czytam Wróżkę. Jak tak dalej pójdzie będę musiała pracować jutro, bo to czego dziś nie zrobię nie rozpłynie się wcale w powietrzu tylko będę to musiała nadrobić innego dnia. Praca to praca trzeba ją wykonać i już...

Dietę trzymam, ale po 2 dniach z warzywami nabrałam 40 dkg. Dziś więc przeszłam na I fazę, żeby to zrzucić. Jutro mam zamiar zjeść pieczarki nadziewane mięsem i bułkę z pieczarkami pieczoną w domu. Waga wzrośnie i tak w kółko. A od wtorku znowu faza protal. Spróbuję zrzucić do 93 kg. Może się uda, a wtedy przejdę na 40 dni na fazę stabilizacji. Będzie lżej, bo i moje ukochane ziemniaczki będzie można zjeść i fasolę i szarlotkę i kluski. Byle zgodnie z dietą, nie wszystko na raz i z umiarem...Przyzwyczaiłam się już do diety i powinnam na niej wytrwać te dwa lata, które powinnam wytrwać jeśli wagę chcę zrzucić. Mam tylko nadzieję, że przestoi nie będzie...


15 sierpnia 2014 , Komentarze (14)

Dzisiaj święto i  związany z nim odpoczynek. Nie wiem jeszcze jak ten dzień spędzę. Nic nie planuję. Na pewno nie będę pracować. Na razie piję sobie spokojnie poranną kawę i jednym okiem oglądam telewizję. Najchętniej bym trochę pospała i pewnie pośpię po obiedzie. Krzysiek oczywiście ogląda transmisję z obchodów święta wojska polskiego w telewizji. Właśnie jest defilada. Nic ciekawego dla mnie. Nie lubię tego typu programów. Nie przepadam za wojskiem. Potępiam wojny i zdania nie zmienię.

Dieta trwa. Waga mi nieznacznie wzrosła. Dziś faza z warzywami. Mam zamiar zjeść ogórki zasmażane i trochę papryki. Od kilku dni, pewnie w związku z ochłodzeniem, czuję głód. Mam też ochotę zjeść zakazane potrawy. Najchętniej oczywiście zjadłabym ziemniaki. Szczególnie chodzą za mną pieczone z boczkiem w kociołku nad ogniskiem albo chociaż odpiekane, posypane  świeżym koperkiem. Mogłyby być też kluski typu kopytek albo pyz z nadzieniem z pieczarek. Mam też ochotę na tartę z nadzieniem wegetariańskim albo na kaszę czarną z warzywami. Muszę jeszcze poczekać na te przysmaki. Może z tydzień...Oby...

14 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Schudłam od wczoraj 80 dkg i znowu dostałam skrzydeł. Jak ja to kocham. Tym bardziej, że schudłam naprawdę, bo i obwód talii mi się zmniejszył. Tak sobie myślę, że w tym roku uda mi się zrzucić ponad 10 kg. Powinnam więc osiągnąć ósemkę z przodu. Jest bardzo dobrze. Uda się...Dzisiaj już będę jeść warzywa. Będą kotlety z twarogu z papryką i otrębami i grzeszek czyli fasolka szparagowa z mojego ogrodu.

Dziś mnie czeka jeszcze sporo pracy, ale i niemało przyjemności. Zaraz np. Idę na przechadzkę, bo mam zamiar poszukać ziół na jutro. Bukiety będą dwa, ponieważ i moja mama chce dostać jeden. Jakie zioła będą jeszcze nie wiem. Na razie mam dziurawiec, chmiel, babkę, nagietek. Trzeba by jeszcze trzy...Później będę pisać...

13 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Ostatnio mam sporo pracy typu pisania tekstów. Sama narzuciłam sobie tempo, bo mam wydatki, które nie powinny za długo czekać. Pracuję więc dłużej niż zwykle i staram się złapać więcej zleceń. Dziś jednak znalazłam czas na dłuższe plotki u mamy. Siedziałam u niej kilka godzin. Dostałam parę zdjęć rodzinnych i kilka sprawdzonych przepisów kulinarnych, które z pewnością wypróbuję. Bardzo przyjemnie spędziłam czas. Później działałam w kuchni i w ogrodzie. Teraz już jestem wolna i swobodna. Pewnie pobuszuję w internecie...

Dieta tak sobie, bo nie dość, że nie chudnę mimo fazy protal to jeszcze tyję. Nie znoszę tego...Jutro już powinnam jeść warzywa, a tu co...

12 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Wczoraj poszłam bardzo późno spać i efekt był taki, że dziś zwlokłam się z łóżka dopiero przed 12. Obudziłam się dopiero po kawie i w tempie zabrałam się za pracę. Nie udało mi się niestety pracy skończyć przed powrotem Krzyśka i kończyłam już słuchając jednym uchem jego narzekania na pracę. Krzysiek ostatnio narzeka coraz częściej. Praca go wyczerpuje i pozbawia siły. Narzeka też na kręgosłup i okresowe bóle nóg. Jak długo jeszcze będzie w stanie pracować? Na pewno nie do emerytury. Innej pracy z pewnością nie znajdzie, bo może pracować tylko w zakładzie pracy chronionej. Nie jest też w stanie dojechać, ponieważ auta nie mamy i raczej mieć nie będziemy. No i problem.

Dziś jeszcze czeka mnie plewienie, robienie chutney i nalewki z gruszek. Nie posiedzę sobie...

Dieta tak sobie, bo znowu mi waga wzrosła.

11 sierpnia 2014 , Komentarze (24)

No i zaczął się nowy tydzień. Dziś ma być ostatni upalny dzień, a następne dni mają być już chłodniejsze. Przeżyłam upały i teraz cieszę się latem. Może nawet pójdę gdzieś poszukać ziela. Zerwę też ziele, które zostało na podwórku. To marne resztki, bo dwa dni temu wszystko zostało skoszone i to niespodziewanie przez znajomego mojej mamy. Lubię czasem się przejść po łąkach i ugorach. Lubię porozmawiać z drzewami i poczuć ich wibrację. Szczególnie ostatnio szukam towarzystwa brzóz i sosen. Pewnie brak mi ich energii. Brzoza przynosi dobre samopoczucie i wycisza, łagodzi urazy psychiczne i ułatwia kontakt z wyższą jaźnią. Pomaga też zrównoważyć pierwiastek męski i kobiecy. Energia sosny natomiast pozwala odzyskać witalność oraz ułatwia określanie granic psychicznych. Czasem warto przejść się po lesie i poprosić drzewa o odrobinę ich energii, a one chętnie pomogą...

Dieta tak sobie. Jestem na fazie protal, a przytyłam 30 dkg. Dziś może je zrzucę, bo jutro już jem warzywa i mogą być dalsze zwyżki. 


10 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Niedziela i powinnam odpocząć, ale czas mnie goni. Pewnie więc zabiorę się jednak za gruszki i zrobię z 3 słoiki chutney. Później odreaguję wrażenia całego tygodnia. Odpocznę. Pewnie pobuszuję po internecie i portalach poetyckich. Może napiszę jakiś wiersz albo haiku. Może zafunduję sobie dłuższa medytację. Będzie też ognisko i pieczenie kiełbasek. Krzysiek ma dziś więcej pracy, bo musi zgrabić skoszoną przedwczoraj trawę. I tak dzień upłynie. Jutro następny dzień bez pracy czyli bez pisania tekstów, bo ostatnio ustawiłam sobie weekend na niedzielę i poniedziałek i na te dwa dni staram się nie brać zleceń. Różnie to jednak bywa...

Szykuje mi się remont. To już postanowione i nawet znajomy był wszystko obejrzeć. Wszystko już ustalone. Teraz czekam tylko na to kiedy skończy pracę, którą rozpoczął. 

Dieta w porządku. Waga stoi jednak w miejscu. Poczekam. Jeszcze dwa dni fazy protal.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.