Upał trwa nadal i ma być jeszcze bardziej dotkliwy. Dobrze, że chociaż codziennie przechodzą deszcze - to trochę chłodzą rozgrzane powietrze. Powinnam wyjść do pracy na dwór, ale czekam na chłodniejsze dni, a tymczasem zbieram to i owo z ogrodu. Cieszą mnie pomidory i ogórki. Ostatnio pojadłam bobu, a fasola dochodzi. Są też kalarepki. Były kapusty, ale zaatakował je jakiś szkodnik i przepadły. Ładnie rośnie szczaw i słoneczniki. Cieszy mnie warzywnik i w przyszłym roku też koniecznie będę warzywa uprawiać. W tym roku też jeszcze trochę ,,wiejskości" zaznam, bo poplon rośnie...Będą też jeszcze zbiory owoców - śliwek, jabłek i gruszek. Powinnam sporo zebrać. Mam zamiar zrobić przetwory. Na razie zrobiłam kiszone ogórki, ale z kupnych ogórków i niestety cała partia będzie chyba do wyrzucenia, bo ogórki się rozpadają. Dziś Krzysiek ma kupić ogórki u kogoś innego to jeszcze trochę słoików zrobię...I tak letnie dni mijają. Za kilka dni sierpień i późne lato - czas zbiorów, obfitości i czas gdy ostanie już ptaki opuszczają gniazda, a niektóre zaczynają zbierać się do odlotu. Lato zacznie zbierać się do odejścia...Jak co roku wypatruję tego momentu i cieszę się na wieczory przy rozpalonym piecu z kubkiem pachnącej herbaty w dłoniach...
Waga spada po trochu...