Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489972
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2014 , Komentarze (16)

Upał trwa nadal i ma być jeszcze bardziej dotkliwy. Dobrze, że chociaż codziennie przechodzą deszcze - to trochę chłodzą rozgrzane powietrze. Powinnam wyjść do pracy na dwór, ale czekam na chłodniejsze dni, a tymczasem zbieram to i owo z ogrodu.  Cieszą mnie pomidory i ogórki. Ostatnio pojadłam bobu, a fasola dochodzi. Są też kalarepki. Były kapusty, ale zaatakował je jakiś szkodnik i przepadły. Ładnie rośnie szczaw i słoneczniki. Cieszy mnie warzywnik i w przyszłym roku też koniecznie będę warzywa uprawiać. W tym roku też jeszcze trochę ,,wiejskości" zaznam, bo poplon rośnie...Będą też jeszcze zbiory owoców - śliwek, jabłek i gruszek. Powinnam sporo zebrać. Mam zamiar zrobić przetwory. Na razie zrobiłam kiszone ogórki, ale z kupnych ogórków i niestety cała partia będzie chyba do wyrzucenia, bo ogórki się rozpadają. Dziś Krzysiek ma kupić ogórki u kogoś innego to jeszcze trochę słoików zrobię...I tak letnie dni mijają. Za kilka dni sierpień i późne lato - czas zbiorów, obfitości i czas gdy ostanie już ptaki opuszczają gniazda, a niektóre zaczynają zbierać się do odlotu. Lato zacznie zbierać się do odejścia...Jak co roku wypatruję tego momentu i cieszę się na wieczory przy rozpalonym piecu z kubkiem pachnącej herbaty w dłoniach...

Waga spada po trochu...

29 lipca 2014 , Komentarze (11)

Wczoraj znajoma z blogera pisała, że w górach lato zmierza ku końcowi. Czuć to i widać, bo poranne mgły snują się już nad dolinami, a to oznacza zbliżającą się jesień. U mnie kwitnie już nawłoć, a i sumak zaczyna żółknąć i czerwienieć. Jesień może przyjść wcześniej w tym roku. Ja ją poczuję w kościach, a jej początek zbiegnie się z pierwszymi czerwonymi liśćmi na winobluszczu. Koty przestaną gubić sierść i dostaną dzikiego apetytu, a ptaki zaczną zbierać się do odlotu. Jeszcze z dwa tygodnie i zacznę wyglądać. Na razie narzekam na upał i trwam...Sporo pracy czeka na chłodniejsze dni, zwłaszcza w ogrodzie. Nie lubię pracować fizycznie w upalne dni, bo to mnie niepotrzebnie wyczerpuje. Na dodatek pocę się i dostaję zadyszki. W ogóle w upały staram się nie wychodzić niepotrzebnie z domu. Tak mam od dziecka, bo już jako dziecko w upały mdlałam. Zawsze więc szukałam cienia i chłodu.Tak też jest i teraz...

Wczoraj zjadłam lody, a dziś 80 dkg więcej. Ech... Coś się te moje 94 kg odsuwają...

28 lipca 2014 , Komentarze (17)

Upał trwa nadal i ma trwać jeszcze przez tydzień. Zobaczymy. Mam nadzieję, że to ostatnie tak męczące dni tego lata. Jesień przecież idzie. W tym tygodniu powinnam zamówić już węgiel. Powinnam też umówić się z sąsiadem na wycięcie ostatnich drzew. Powinnam również przygotować partię kolczyków na bazarek tym razem dla kopytnych.

Kończą mi się lepsze perfumy i zostały mi tylko Far Away. Te lepsze to Opium i Hypnose. Problem w tym, że w upały staram się nie wychodzić z domu no i pieniędzy teraz na luksusowe perfumy za bardzo nie mam, a bez perfum żyć nie mogę. Tak sobie ostatnio wymyśliłam, że może by kupić perfumy rozlewane albo Fm. Podobno są trwałe i występują w szerokiej gamie, fajnych zapachów, zbliżonych do perfum oryginalnych. To wprawdzie nie oryginały, ale też dobre, a ja w końcu chcę ładnie pachnieć, a nie pachnieć markowo. Poczekam aż upały miną, wybiorę się do perfumerii i sprawdzę na własnej skórze jaka jest jakość tych perfum...

Dietę trzymam, a waga się waha pewnie puchnę przez upały...

27 lipca 2014 , Komentarze (10)

Już po Annie i są nadzieje na chłodniejsze poranki i noce. Prawie połowa lata przeszła. Dzisiejszy dzień jest ciepły, ale nie upalny. Mam zamiar , mimo niedzieli, podziałać trochę na dworze. Może zrobię wreszcie te sadzonki czerwonych porzeczek? Będzie też ognisko i pieczenie kiełbasek. Tak sobie też myślę, że może by napisać jakieś opowiadanie? Te dwa, które kiedyś napisałam spodobały się. Zobaczymy. Pomysłów na razie na opowiadania nie mam, ale wena czeka tuż obok...Po południu mam iść do znajomej, żeby zrobić zdjęcia kociaków do wydania. Kotki są cztery i obiecałam jej, że pomogę jej znaleźć im domy. Trzeba by napisać ogłoszenia do internetu. Jednak szukanie teraz domu kociakom jest trudne, bo sporo kociaków domów szuka i na dodatek w wakacje adopcje prawie ustają. Ruszą pewnie za miesiąc. Kociaki są ciekawie umaszczone to pewnie kiedyś domy znajdą. Mam nadzieję, że znajoma wreszcie te swoje kotki wykastruje i problemu już nie będzie...

Ostatni wiersz...


Wspomnienia i ty


pamiętasz 
tamto popołudnie 
i deszcz zmywający 
ślad mojej szminki 
i pocałunki 
tak byliśmy wtedy młodzi

ja pamiętam  
ogień w kominku 
w czasie pierwszej wspólnej zimy 
  
pamiętam też 
noc w schronisku
płonące czerwienią liście klonów 
za oknem 
i późniejsze chude lata 
  
spójrz 
świeca dopala się 
podać ci okulary 
może zdążysz przeczytać ostatni wiersz

26 lipca 2014 , Komentarze (12)

Od kilku dni więcej piszę. Powstało kilkanaście haiku i kilka wierszy, a wena nadal siedzi mi na ramieniu i szepcze cichutko do ucha. Tomiki powstają lekko i prawie bez mojego udziału. No prawie. Tomik z haiku jest gotowy, drugi tomik z wierszami też. Trzeba by pomyśleć o wydaniu, ale funduszy za bardzo nie mam w tej chwili...Poczekam.

Kilka dni temu przeprowadziłam parę zmian w kuchni i kuchnia wygląda inaczej. Zmiany były konieczne, bo na razie na remont brak środków. Powinnam go zrobić w przyszłym roku. Muszę też wymienić meble, które to zaczęły się po prostu sypać. W tej chwili nie mam już na stole obrusa. Musiałam go ściągnąć, bo Ona lubi na stole leżeć i ciągle był cały w sierści. Szkoda mi, ponieważ tkaniny lubię. No i dodają one tak pożądanej przeze mnie przytulności. Kuchnia to dla mnie bardzo ważna część mieszkania. Musi być koniecznie wiejska, klimatyczna i przytulna. Powinny w niej być drewniane meble, sporo kamionkowych naczyń, może wiklina. Marzę o belkowanym suficie i prawdziwym piecu kuchennym. Szkoda, że to ostatnie jest nierealne...

Dietę trzymam, ale waga już nie spada. Dziś zjem już warzywa...

25 lipca 2014 , Komentarze (15)

Wczorajszy dzień minąłby spokojnie, gdyby nie kotka od sąsiadów, która poluje na nasze gołębie. Wczoraj złapała jednego w tym czasie gdy byłam na podwórku i usiłowała go porwać. Zareagowałam natychmiast i gołębia wypuściła. Złapaliśmy go z Krzyśkiem, ale niestety nie jest w pełni sprawny, bo ma coś ze skrzydłem. Złamane chyba nie jest, ponieważ jest opuszczone tylko odrobinę. Jednak gołąb nie fruwa. Biedak od wczoraj siedzi w komórce i dochodzi do siebie. To gołębica, bo ze stresu zniosła jajko i teraz nad nim czuwa. Nie wiem, ale jeśli nie dojdzie do siebie będę musiała kupić dużą klatkę i tak biedaczka spędzi resztę życia. O ile zacznie jeść, bo na razie tego nie robi. Szkoda też samca, który od wczoraj jest sam. Samiec wczoraj w czasie ataku kota cały czas starał się być blisko swojej partnerki i odfrunął dopiero wtedy, gdy Krzysiek ją złapał. Z tego co wiem gołębie są monogamiczne. Coś z tą kotką trzeba będzie zrobić. Tylko co, żeby jej krzywdy nie zrobić, a zniechęcić ją do polowania?

Dieta ok i od wczoraj spadek 20 dkg. Dziś jeszcze faza protal, a jutro zobaczę. Powinien być 5 dzień protein, ale nie wiem czy wytrzymam, bo bardzo mam już ochotę na warzywa. Z drugiej strony skoro waga spada to trzeba to wykorzystać...

24 lipca 2014 , Komentarze (8)

Od rana z przerwami pada deszcz. Jest chłodno, rześko i bardzo przyjemnie, ale na dworze nic zrobić nie można. Miałam obciąć i ukorzenić czerwone porzeczki. Miałam też obciąć agrest choć teraz nie pora na to, ale wiosną zapomniałam o tym. Powinnam też zebrać bób i wykopać kartofle spod dwóch krzaków, bo łęty obsychają. Nie wiem czy uda mi się coś z tego zrobić dzisiaj. Jeżeli nie to zrobię porządek w spiżarni. To też trzeba zrobić...Po południu trochę tekstów popiszę i luz...

Dieta idzie mi świetnie, bo nie dość, że jem proteinki to jeszcze na dodatek mało. No i znowu zniżka 40 dkg. Już zmieniłam na pasku. Tak się cieszę. Dziś mam zamiar jeszcze być na 1 fazie, a jutro zobaczę. Jak waga spada to trzeba to wykorzystać i zrzucić ile się da. Kusi mnie waga 94 kg. Wiem, że to jest bardzo duża waga, ale to już nie sto parę kilo, które miałam. Swoją drogą jeszcze kilka lat temu nie sądziłam, że waga 94 kg będzie tą do której będę zmierzać. Byłam jeszcze szczupła i ważyłam sześćdziesiąt parę kilo. Ciekawe czy uda mi się do tej wagi kiedyś wrócić...Przydałoby się, mój biedny kręgosłup odciążyć...

23 lipca 2014 , Komentarze (6)

Pogoda się zmienia i już jest trochę chłodniej. Bardzo mnie to cieszy, bo od razu siły mam więcej i życie wydaj mi się przyjemniejsze. Trochę prac mam nadzieję podgonić przed następną falą upałów. Dziś będę robi ogórki i małosolne i kiszone do słoików. To zaledwie pierwsza partia z kilku. Powinnam się z tym stosunkowo szybko uwinąć. Wieczorem pójdę popracować trochę do ogrodu. powinnam wysiać koper, przepikować sałatę i przesadzić rabarbar, który jakiś czas temu wysiałam na rozsadniku. Może też zerwę wreszcie bób? A wieczorem zrobię sobie domowe Spa, bo mojego pana nie będzie w domu i nie będzie miał kto marudzić, że za długo w wannie siedzę...

Dieta ok. Dziś drugi dzień fazy protal i zniżka o 60 dkg czyli jest dobrze.

22 lipca 2014 , Komentarze (17)

Przed chwilą wróciłam z ,,miasta" i jestem ledwie żywa, spocona i odurzona zapachami nie zawsze miłymi. No, ale cóż nadal jest gorąco i tylko od czasu do czasu wieje lekki wiaterek. Byle do jesieni. Po południu trochę odpocznę, a później już pod wieczór wyjdę popracować w ogrodzie, bo samo się nie zrobi. Muszę koniecznie podlać wszystkie grządki oraz wsadzić do ukorzeniania sadzonki porzeczek. Powinnam też wsadzić begonię drzewiastą, ponieważ dziś rano ją przyniósł kurier oraz pestki pomarańczy. Na przesadzenie też czeka żyworódka. Wieczorem przygotuję ogórki do kiszenia i przeleję nalewkę. Sporo tego, a jutro znowu wyjazd...

Przez te upały tyję i od dzisiaj znowu jestem na fazie protal...

21 lipca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiejszy dzień zaczął się jak na mnie wcześnie, bo tuż po 9. Nie miałam wyjścia i wstać musiałam, ponieważ Krzysiek poszedł do pracy i na mnie spadło zrobienie zakupów. Sklep znajduje się w sporej odległości od mojego domu i najlepiej iść do niego na skróty przez las. To ponad kilometr spaceru w jedną stronę. W tamtą stronę spacer był przyjemny. Las powitał mnie chłodem, szumem gałęzi i zapachem roślin. Zachwyciły mnie tańczące plamy światła na ścieżce. Szłam powoli, zerkając na boki, bo podobno ludzie przy tej ścieżce zbierają prawdziwki. Nic jednak nie znalazłam. Cóż szczęścia nie miałam, albo inni byli pierwsi. Zakupy załatwiłam szybko i z powrotem powlokłam się ze sporym obciążeniem, narzekając na los i brak samochodu. W domu powstały haiku...

las o poranku 
słońce przez gałęzie 
znaczy ścieżkę 
  
poranek w lesie 
grzyb za grzybem ląduje 
w moim koszyku 
  
zapach lasu 
między plamami światła 
oczy żaby


Dieta z odstępstwami w postaci fasolki szparagowej ze śmietaną, ale nie przytyłam...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.