Jest, jest, jest siódemka z przodu. Prawie nadwaga. Motywacja od razu wyższa i humor lepszy. Jeszcze 2 tygodnie diety i liczę, że zrzucę 2 kg. Potem powoli wychodzenie i nowy etap w styczniu. Oby dalej.
Nadal deszcz. Fajnie się spi, medytuje i fajnie odpoczywa. Tylko na dwór się wyjść nie da, bo padało intensywnie. Natura potrzebuje deszczu po tych ostatnich upałach i suszach. Ja poczekam spokojnie aż deszcze miną i dopiero wtedy się za prace na dworze wezmę. Mam jeszcze trochę prania. Mam mycie okien.
Dziś bez pracy będę się czuć dziwnie. Może się się nawet trochę ponudzę choć zawsze wychodziłam z założenia, że człowiek inteligentny się nie nudzi. Będzie czytanie i będą filmy. Ostatnio oglądam fabularyzowane dokumenty o starożytnym Rzymie. Było już o Kaliguli i było o Kommodusie.
Przez te deszcze okazało się, że z moimi drzwiami wejściowymi jest problem. Puściła uszczelka, jest szpara i się leje na podłogę. Sporo, bo tworzy sie kałuża i wycieraczka pływa. Nie wiem co z tym zrobić. S twierdzi, że trzeba założyć nową uszczelkę. Tylko kiedy?
Inny problem to kran w łazience. Zebrał się kamień i strumień wody się rozwarstwia. Pryska do wanny i za wannę.
Zepsuł mi się pasek przy mojej opasce. Chcę kupić klej. Nie wiem czy pomoże. Jeśli nie trzeba pomyśleć o nowej opasce.
Zepsuł się dzwonek:(