Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571554
Komentarzy: 56054
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 maja 2023 , Skomentuj

Tydzień zmierza do końca. U mnie był aktywny. Dziś dalsze prace na dworze. Jeśli pogoda pozwoli, będę kosić. W domu mam posprzatać w biblioteczce, bo koty zrobiły bałagan. Nie miałam szyb i wchodziły za książki, niszcząc je przy okazji. Teraz są wstawuine w otwory płyty i juz koty nie wchodzą. Książki bezpieczne.

W tym tygodniu też nie pojdę do kaplicy, bo mam zajecia. Będzie aromatoterapia. To bardzo ważne dla mnie. Kiedyś chciałam zrobić kurs. Nie wiem czy będę miała egzamin z ukończenia. Jeśli nie, zrobię kurs, bo zalezy mi na uprawnieniach. Chcę zrobić jeszcze litoterapię. Myslę o takiej usłudze łaczonej - Reiki, litoterapia i aromatoterapia ale to by trzeba stacjonarnie. Nie wiem czy w tym zyciu do zrealizowania. Lat mam ile mam. Gdybym się miała spytać cobym chciała w zyciu robić to najbardziej Reiki, astrologię, świecowanie uszu, wrózby. Do tego pisanie książek i malowanie. Szukam pracy biurowej ale to raczej konieczność niż ewentualna przyjemność. Na ezoteryce zarabiam, ale to niewiadoma, bo zarobek jest zmienny i to raczej pól etatu, a ja mam ochote na więcej pracy.

Koleje zdjęcie kulinarne. Oczywiście mam świadomość, że są te zdjęcia nie za dobrze oswietlone. Na razie nie mam szansy tego zmienić, bo Krzysiek by mi musiał pomagać, a nie chcę go fatygować. Jutro moze kolejna jajecznica z pieczarkami ale tym razem z cebulą...:)

Kupiłam rośliny i jeszcze nie przyszły. Nawet nie sa wysłane. W tym miesiącu chcę jeszcze kupić coś na skalniaki, żeby posadzić na ulicy. Później chyba trzeba będzie kupić cos zamiast bratków. Na razie bratki jeszcze bardzo ładne. Ptaki mi wyjadły wszystkie selery i pietruszkę naciową. Pietruszkę juz kupiłam ale posadzę ja w innym miejscu do donicy. Teraz mi skubia brokuły.

Czytam książkę o tajemnicach rodzinnych i sobie duzo tajemnic przypomniałam. Było w mojej rodzinie sporo spraw o których sie nie mówiło. Ja o nich zapomniałam a to mogło rzutować na moje zachowanie i zycie. Niektóre sprawy nie przynoszą chluby moim bliskim. Zdałam sobie sprawę, że miałam tendencje do idealizowania ich. Poniżałam jednocześnie siebie, bo mama zrobiła ze mnie czarną owcę. To nie tak. Ani moi bliscy nie byli idealni ani ja czarna owca nie jestem. Jakkolwiek zle sie czasem zachowywałam to nie odbiegałam zbytnio zachowaniem od moich bliskich. Adrian też wyrodkiem nie był. W dodatku zebrał też to co złe z rodziny ojca. Jego dziadak był w zakładzie karnym, bo znęcał sie nad rodziną.

Wczoraj przekonałam sie, ze jestem świetną wróżka i jasnowidzenie tez nie jest mi obce. Mam dar. Przeżyłam tez zawód i oczywiście zaregaowałam na sposób męski zamiast płaczu było pól butelki nalewki. Nie powiem o co chodzi ale moje zycie się teraz zmieni. Muszę zmienic plany i pozbierać się. Praca w tym pomoże... Sytauacja na niebie/astrologia/jest niezła. Poradzę sobie.

10 maja 2023 , Komentarze (30)

Tu zdjęcie jajecznicy z pieczarkami i szczypiorkiem. Jutro moze surówki z pekinki.

Dotarło do mnie, ze jestem przepełniona złymi myslami jesli chodzi o moja mamę. To też złe emocje. Bardzo duzo mnie w niej drażni i charakter i zachowanie. Nie lubię jej tak jak nie lubie ludzi jej pokroju. Zbyt jesteśmy rózne. niby powinnam tolerować inność ale to nie jest łatwe. Zbyt blisko jesteśmy. Co gorsza nie potrafię skupić sie na jej zaletach. Ma ich trochę. Potrafi np. mówic do mnie czule Agusiu albo córciu i kocha zwierzęta, naturę. Ciągle pamietam tylko o wadach. Czemu tak jest nie wiem. Wcześniej nie czułam do niej takiej wrogości i nie wiem co takiego mi zrobiła, że ją poczułam. Ona pewnie to wszystko odbiera i też jest wrogo usposobiona. No i spirala sie nakreca. Wyjściem by było, żebym poczuła dla niej wspólczucie. Byłoby  mi lżej. Faktycznie zasługuje na wspólczucie. Jest praktycznie sama. Nie czuje od nikogo ciepłych emocji, nikomu nie jest potrzebna. Uważa, że nam przeszkadza, że pomagamy z musu i faktycznie tak jest. jest rozgoryczona i wściekła. Ta jej wściekłość wywołuje te złe emocje we mnie. Gdyby była bardziej pokorna z pewnoscia i ja bym była lepsze dla niej. Zawsze czułam wspólczucie, litość do wszystkich cierpiących, pokrzywdzonych. Zawsze takie istoty wywołują we mnie odruchy serca. Aroganckie, harde roszczeniowe, zajadłe istoty wywołują tylko moja złość. Wspólczuje mozna mieć do ofiary. Tak jak moja mama ofiary sie nie zachowują. Uczę się ignorować jej zagrywki, bo to dobra metoda...

Mam nowe zioła na cisnienie i niby nie są takie złe w smaku ale wyczuwam jakby posmak, zapach jakby pleśni. Zioła kupiłam na poczcie i teraz nie wiem czy były dobrze przechowywane czy takie sensacje maja po prostu byc. Wypije je do końca i mam nadzieję, że mi nie zaszkodzą. POwinnam jakieś zioła kupić Krzyskowi ale on sie broni. Ja juz skończyłam z prowadzeniem go za raczkę. Nie to nie.

Dziś mam plewienie i moze sprzatne pranie z fotela. Leży wielka sterta i razi w oczy. Tak ja sobie wszystko tego typu liczę, bo bardzo nie lubię tego robic. Zupełnie nie rozumiem kobiet, które deklarują, ze lubia sprzatać. Sebastian ostatnio strzelił, ze baba to do sprzatania, gotowania, niańczenia dzieci i seksu. Krzysiek nic nie mówi. Na pewno nie nadaję sie na kobietę S, a on nadal chce sie zenić.

Dieta idzie swoim torem. Dziś zjem kotlety z selera, serek wiejski z piórkami cebuli i moze jajecznicę z pomidorami i papryką. Jeszcze 800 kalorii. Pod koniec będzie 500, a w przyszłym miesiacu herba life.

S idzie dziś wyciąć do kogoś jabłonkę i moze mi przywiezie kolejny plaster drewna. Tym razem o mniejszej średnicy. Będę miała do zdjęć.

9 maja 2023 , Komentarze (16)

Znowu robię zdjęcia w tym kulinarne. Teraz wykorzystuję czosnek niedźwiedzi, bo mam piekny w ogrodzie. Mam tez juz oregano. Myślę o szczypiorku. Jutro chyba jajecznica z pieczarkami i czosnkiem niedźwiedzim albo siedmiolatką. To tło z e starych desek najbardziej lubię. Lubie tez worek jutowy i słomkę. Bardziej eleganckie tła i rzeczy mi nie bardzo podchodzą. Zdecydowanie styl wiejski, a nie pałacowy...:)

Pożyczyłam mamie dwie książki. Obie o tym, że tajemnice rodzinne i zwyczaje, oczekiwania maja fatalny wpływ na młode pokolenie. Ona tak postepuję, ze mam rację uznając ja za toksczną. Takie postępowanie zostało nazwane wprost toksycznym w książce. Pewnie sie na książkę wsciekła i dlatego ja tak szybko oddała. Jedną z książek pisała psycholog, psychoterapeutka. Moja mama psychologów nie uznaje. To według niej przemądrzałe, niedouczone smarkule. Autorka książki młoda nie jest ale i tak pewnie autorytetem być dla niej nie może. Ja jestem w trakcie czytania i uważam, że to pozycja niezła. Ja mam dość zdrowe podejście i za to mnie mama chyba nienawidzi. Chciałby mnie omotać i manipulować, rzadzic mną a ja nie pozwalam. Teraz jest na etapie zwalczania Sebastina. Wszystko co złe to on. Za kilka dni pewnie weźmie sie za Krzyska. Wtedy by była zadowolona gdybym zerwała kontakty z obydwoma. Gdybym została sama. Ktoś może zapytać czemu ciągle na nią narzekam i nic z tym nie robię. Czemu nie chcę jej wybaczyć. To przecież wielkoduszne i przynosi ulgę. Ja wybaczam ale dręczy mnie cały czas, bo uważa że ona nie robi nic złego i że ma prawo, bo jest matką. Osobą starszą i z tego powodu ja mam ją szanować i być podległa. Czemu nie zerwę z nią kontaktów. Niestety mam lat ile mam, sytacje finansowa też, a będzie gorzej, bo niedługo Krzysiek idzie na emeryturę. Dom jest mój tylko w połowie i do tego w niewydzielonej części. Nie mam wiec wyjścia. Muszę ją znosić... Z drugiej strony czy mam prawo oczekiwać, ze ona się zmieni dla mnie? Przecież ma prawo żyć tak jak chce. Każdy ma prawo.

Dziś mam zamiar wyjść do plewienia. Nauczyłam sie to robić w rękawiczkach i paznokci nie rujnuję. Sebastian mi przywiózł kilka par rekawiczek więc mam w czym robić. Plewienie powoli kończę. nastepne w kolejności jest koszenie.

karty anielski które ostatnio kupiłam są świetne. Wyciągają z podświadomości i pozwalają sobie uświadomić to co nie do końca jasne w tym leki. 

dzis mają być wywiezione kolejne worki że śmieciami. U Adriana robi się porządek. Jeszcze tylko gabaryty i już można sprzątać podłogę.

wczoraj wymieniali mi dwa słupy od prądu na ulicy. Światła nie było do 16. O 13 się poddałam i Krzysiek napalil w piecu. Z rozkoszą saczylam za chwilę kawę. Za pół godziny miałam jajka na twardo. Zjadłam z sosem musztardowym z jogurtu i musztardy miodowej. Chwilowo ograniczam majonez. Sos wyszedł bardzo smaczny. Muszę kupić chyba pawerbank to się nazywa czy jakoś tak, bo wczoraj mi się telefon prawie rozładował przez internet.


8 maja 2023 , Komentarze (10)

Sebastian dziś jedzie. Kilka godzin spędzi w drodze. Kiedy przyjedzie nie wiem...

U mnie jest inwazja dzików. Zrobiły mi dziurę w ogrodzeniu. Ostatnio rozniosły ludziom worki ze śmieciami na ulicy. Chodzi tez locha z młodymi. Pod wieczór i rano strach wyjść na ulicę. Mają byc usypiane i wywiezione. Dobrze, że nie będzie odstrzału, bo ich szkoda...

W moim piekarniku zrobiła sie dziura w dnie/przenośny/. Przykryłam ją blachą i nadal  piekarnika uzywam, bo działa ale długo nie pochodzi. Czeka mnie wkrótce zakup nowego. Szkoda, bo ten był nie do zabicia przez ponad 5 lat. Lubie trwałe rzeczy. Piekarnik drogi nie jest...

Moja mama planuje sie wyprowadzić. Tu jej źle i całe życie na ten dom pomstowała. Gdy była jeszcze stosunkowo młoda kupiła dom w górach i tam sie na kilka lat przeniosła. Wróciła i znowu narzeka... Ze mną związana się nie czuje i chce mieć spokój. Ja jej przeszkadzam i Krzysiek i Sebastian. Sąsiedzi przeszkadzają. Ma 82 lata.

A tu oczywiście Krzysiek i koty. Żbicza to Punia, czarna Onka i rudy Aronek...

7 maja 2023 , Komentarze (4)

Dziś odpoczynek ale i praca będzie. Teraz pracuję codziennie jeśli osoby chetne na wrózby są. Ten miesiąc na razie kiepski ale przypuszczam, ze wkrótce coś sie ruszy. Maj to jeden z moich zwykle dobrych miesiecy. Gorszy będzie czerwiec, bo planety w bliźnietach.

Dieta idzie dobrze. W tydzień 2,5 kg mniej. Część to woda i jelita ale i tak cieszy. Teraz odchudzam sie inaczej.Nie ważę się codziennie, a raz na tydzień. Nie ma mobilizacji i myslenia o diecie. Po prostu jem inaczej i mniej. Dziś pieczona na ognisku kiełbasa, sałatka z twarogu, jajek, ogórka i czosnku niedźwiedziego i serek wiejski. Wczoraj była młoda kapusta z koprem, tuńczyk z twarogiem i surówka z pekinki z musztardą.

Jutro Sebastian juz jedzie. Będzie mi smutno. Kiedy przyjedzie, nie wiem. Zaczyna mu sie sezon na wedkowanie i w każdy weekend będzie jeździł na ryby na noc. On ryby przeważnie puszcza, bo czai sie na drapieżnika - sandacza, szczupaka. Część ryb oddaje koledze do oczka. Wczoraj mnie wkurzył i obraził ale zaraz przeprosił i na przeprosiny zrobił kawę. Ostatnio ma do mnie podejście.

Znalazłam moje małe magnesy i weszłam w akupunkturę z tym, ze punkty pobudzam magnesami. Może jeszcze kupie moksę. Gdy przykleiłam magnes na punkt odpowiadający miedzy innymi za zaparcia/meridian jelita grubego/ zaczął mi sie ruch w jelitach i zrobiło się ciepło w brzuchu. Zobaczymy co dalej.

Kupiłam dwie książki. Obie za pobraniem. Krzysiek mnie jutro udusi...

Moj żbiczy skarb. Mruczuś ....W tym roku skończy 17 lat...

6 maja 2023 , Komentarze (18)

Krzysiek dziś pracuje po południu. My z S coś podziałamy ale  ze wekeend i to tak będzie odpoczynek. Praca zawodowa oczywiście będzie. Ostatnio ciagle mi sie śni, ze mam rozmowę o pracę. Moze wiec cos sie znajdzie. Wysłałam chyba z 30 aplikacji i nic jak do tej pory. Oczywiście mam świadomość, ze w moim wieku może być trudno o pracę. Moze jednak ja w dodatku złe CV piszę. Moze powinnam skończyć kurs pisania CV? Są takie. Jeszcze nie ukończyłam kursu excel. Uczyć się zacznę gdy Sebastian pojedzie. Na razie czytam, bo część książek przyszła.

Koty Sebastiana akceptują, bo z nim śpią. Kładą się jednak dopiero wtedy gdy on juz usypia. Pies tez go akceptuje. Nawet sie przytula.

Mama jest na mnie obrazona odkąd zablokowałam ja w telefonie. Dzonić potrafiła i siedem razy dziennie gdy miała nastrój. To mnie irytowało. Ostatnio gdy do niej poszłam po liste na zakupy, niechętnie mnie wpusciła i stroiła fochy. Stwierdziła wprost, ze nie chce kontaktów ze mną ale na pismie dać tego nie chce. Innym razem ma znowu pretensje, ze musi stać u mnie pod drzwiami i pukać. No i ja mam być z tego jej zachowania mądra. Dzis jest tak jutro inaczej. To dla mnie objaw niezrównoważenia. Takie osoby na mnie maja bardzo zły wpływ. Ja zdanie zmieniam, bo tylko krowa ponoć nie zmienia, ale zmieniam rzadko. Ona moją niechęć do siebie czuje, a jaeszcze sobie sporo doda, bo ma skłonność do paranoi. No i kłopot gotowy. Dobra to z tego nie będzie. Ostatnio stwierdziła, ze zawiadomi MOPS. Chce pomocy ale nie ode mnie. Ja jej pomagac mogę, ale nie z serca a z obowiązku. Tak uważam, ze dzieci maja obowiązek pomóc rodzicom.

Wczoraj Rozi najadła sie czosnku niedźwiedziego,  a on jest szkodliwy dla kotów. Część zwróciła, a ja teraz ja obserwuję i drżę co będzie.

Mikuś pozuje jak model. Moim zdaniem jest piękny... Ostatnio włozyłam baterie do mojego Nikona i znowu robię zdjęcia. Ponoć to ma dobry wpływ na psychikę...

5 maja 2023 , Komentarze (12)

Pobyt S zbliża sie do końca. Tym razem awantury nie było. On sie stara. Awantury były zawsze gdy sie upił, a teraz tego nie robi. Były też gdy nie chciał robić tego o co go prosiłam. Teraz robi. TYm razem też trochę pracy wykonał. Dziś powinniśmy zebrać resztę śmieci z pokoju Adriana. Będą jeszcze z 3 worki. Maja byc wywiezione we wtorek. Trzeba jeszcze powiesić 2 obrazy i wkręcić kilka kołków i to juz koniec na ten raz. Ja mam jeszcze plewienie i juz trzeba trzeba myśleć o koszeniu.

Przyszły mi warzywa, sadzonki. Niby temperatura ma byc odpowiednia ale mieli je przysłac po 15 V dopiero. Boję sie zimnej Zoski. Wsadziłam już brukselkę i pory, brokuły. Nie wiem co zrobić z papryką i pomidorami, dynią. Te ostatnie to warzywa ciepłolubne. Paprykę chyba wsadzę, bo ma iść do donic i kilka pomidorów też. Jakby przyszły mrozy to je ewentualnie wniosę do ganku. Co z reszta nie wiem...

 Kupiłam resztę kwiatów na ten czas ale jeszcze nie przyszły. 

Nadal piszę listy z osobami ze świata. Teraz to kobieta z Japonii, 2 z Rosji. Pisze do mnie też mężczyzna z Polski ale po angielsku. Nadal piszę po Angielsku z aplikacji w telefonie. Jestem w stałym kontakcie z 3 mężczyznami.

Wczoraj obejrzałam cudowny film o czasach prehistorycznych i początkach udomowienia psa, a w zasadzie wilka. Film był w telewizji. Na Netflixsie zaczyna się 3 sezon Bridgertonów.

Kupiłam znowu 2 książki i czekam na nie. To już koniec na ten miesiąc. Mam jeszcze tylko kupić krzesełko turystyczne dla Sebastiana. Chce mieć na ryby. On wędkuje, a ja sie złoszczę. To jego pasja ale nie uznaję sprawiania bólu żywymy istotom. Ryby też cierpią i też wtedy gdy sie je łapie i wypuszcza.

4 maja 2023 , Komentarze (3)

Wczoraj przeanalizowałam dokładnie horoskop partnerski mój i S. Jest dość trudny, bo masa w nim aspektów bardzo wiążących i wpływajacych na wzajemną atrakcyjność w relacji ale sa i aspekty trudne. Stąd te huśtawki, konflikty i wybuchy emocji. Z Krzyśkiem tez nie mam pozytywnego horoskopu. Widoczne takie trudne relacje mi pisane na to zycie. Inna sprawa, ze bardzo rzadko zdarzają sie związki/horoskopy w których sa tylko dobre aspekty. Sporo horoskopów przeanalizowałam w swojej praktyce więc wiem co mówię. Przeważnie są średnie ogólnie czyli aspekty i takie i takie. Ja bardzo dobry horoskop miałam tylko z moją ciocią Resią i faktycznie tylko ja zdecydowanie dobrze wspominam. Co do S to juz znajomości zrywać nie będę, bo z nim mi czasem źle, a bez niego też dobrze mi nie jest. Poczekam aż sie znudzi i znajomość zakończy. Jesteśmy razem ponad 7 lat i chyba docieranie na tym etapie sie zakończyło. No zobaczymy. Na teraz wiem, ze gdyby Krzyśka nie było, byłabym z S. Nie ma co szuakć idealnego związku, bo na taki raczej nie trafię u siebie pod pierzyną a i szukać nie lubię. Chodzenie na randki, poznawanie się, strojenie itp zabiegi sa dla mnie nudne. Szkoda mi na coś takiego czasu. Wolę relację przecietną z kimś kogo juz znam i kto nie jest zbyt wymagajacy, absorbujący niż nowosci. To nie wiek. To natura. Co do S to mam z nim tk jak z Krzyskiem, aspekt wspolnej działalności charytatywnej. To może chodzić o zwierzęta. Niby na nie pomstuje ale i jeść da i wody naleje...:)

Dziś S potnie mi trochę drewna. Do tego przygotował mi dwie ładne, dość długie deski na pólki. Trzeba było przeszlifować i przygotować do skręcenia. Musze tylko kupić metalowe, ażurowe wsporniki i mi wtedy wykończy. Przydadzą mi się na książki. Zrobił mi takie pólki już dwie. Mam na ikony.

Ja chcę wyjść do pracy na dwór. jeszcze mam plewienie ale dziś może wyjdę z sekatorem do malin. Trzeba wyciąć zeszłoroczne pedy, bo jesienią tego nie zrobiłam.

Wczoraj był problem z pilarką. Przestała chodzić. Sebastian ją wyczyścił i juz jest ok. Przy okazji okazało się, ze licho przysiadło nowy łańcuch do niej. Obszukaliśmy wszędzie, wszystkie dziury i nie było. Była mas a nerwów, krzyku. Znalazł Krzysiek i to w nieprawdopodobnym miejscu.

Krzysiek bardzo źle znosił zmianę leków. ciągle był wściekły. Teraz już bierze lek silniejszy i wydaje sie względnie spokojny. Ta agresja juz tak od niego nie bucha. Zobaczymy dalej.

Kupiłam dwie książki. Rodzinne sekrety i tą...

3 maja 2023 , Komentarze (30)

Na razie dieta normalna, ale chcę później wprowadzić herba life. Moze uda się na tym etapie wiecej niz 4 kg zrzucić. To mi ułatwi wszystko, bo odkad przytyłam nienawidzę gotować. Jedzenie to wróg i jak mam cos długo przygotowywać to wolę nie jeść wcale. Dlatego chleb ma takie powodzenie. Powinnam na stałe zrezygnować z tego co łatwo i przyjemnie. Powinnam zacząć jeść to co muszę. Powinnam sobie wmówić, ze musze jeść żeby zyć, a nie że jem bo lubię. Mam do zrzucenia jeszcze połowę tego co powinnam. Zostało  około 20 kg. Pierwsza połowa poszła łatwo w 2 lata chyba. Z drugą sie bujam już kilka lat. Potrzebuję stałej kontroli, bo niby chudnę łatwo ale wciąż dopada mnie jojo. Muszę byc cały czas czujna. Motywacja u mnie wysoka gdy jestem na diecie. Po diecie hulaj dusza i efekty sa jakie są.

Ostatnio saturn uczy mnie cierpliwości. Na wszystko muszę czekać, a wszystko prawie idzie jak po grudzie. Na remont czekam, na spadek wagi, na pracę, na pieniadze i na kursy. Ja czerpię paliwo do życia z osiągnięć. Teraz sukcesy każą na siebie czekać i osiągnięć nie mam. Nastrój mam fatalny, bo z jednej strony złość, a z drugiej stres, ciągła mobilizacja. Chyba powinnam sie nauczyć cieszyć drobiazgami. Dostrzegać je. Ludzi cieszyć potrafi uśmiech bliskich, słoneczny poranek, zachód słońca czy kot mruczacy wsparty  na ramieniu. Moje życie, zadowolenie to sukcesy.  Prostych przyjemności nie dostrzegam, a gdzie wdzięczność za nie? Powinnam zmienic swoje podejście. Wiem to. Tylko jak to zrobić? Jak dostrzec i skupić się na tym co przyjemne. Jak skupić sie na teraźniejszości? Tyle potencjalnych przyjemnosci mam w życiu. Mogę przytulać sie do bliskich w tym do zwierzat, a one są tak wdzieczne. Mogę delektować się zapachem palącej się świecy i smakiem herbaty. Mogę leżeć w miekkiej pościeli. Mogę patrzeć na swieżo rozkwitłe kwiaty i masa innych przyjemności. Dawnych przyjemności, których teraz niedostrzegam. Gdzie tak gnam? Skąd to poczucie, ze gdy nic nie robię albo nie robię nic typu zarobkowego, produktywnego tracę czas?

Inna sprawa to ja mam co robić i te dokonania to tez by mogły być sukcesy, ale nie ja sie teraz uparłąm na to co niemozliwe.

i to co kwitnie...

2 maja 2023 , Komentarze (8)

Ostatnio zastanawiałam się nad przyjemnością. Wiem już, ze mnie nie napedza przyjemność, a obowiązek. Ja mam plan na każdy dzień i jak go zrealizuję to jestem zadowolona i mam satysfakcję, że dobrze wykonałam pracę. Za przyjemnościami nie gonię. Czy ja wogóle odczuwam przyjemność? Chyba rzadko albo wcale albo się po prostu nad tym uczuciem nie skupiam.

Wczoraj S mimo świeta pracował. Pocioł drewno ale nie na dworze a w pokoju Adriana. Ja muszę skończyć z tym, ze pospiech nie jest niezbędny. Teraz nagli plewienie i wycinanie chaszczy. Dziś cos podziałam. Krzysiek idzie do pracy, a później jedzie na zakupy. S coś też poczyni ale nie wiem jeszcze co. Chciałabym, zeby usunął zeszłoroczne pedy malin ale nie wiem czy będzie miał cierpliwość pracować sekatorem.

Dieta trwa. Jest tragedia z wagą. Pewnie przez miesiąc spadnie 4 kg ale i tak będzie duzo. Nie uda mi sie planu na ten rok zrobić. Jeśli nadwaga będzie to mnie zadowoli. Chyba się nie uda do końca przyszłego roku osiągnąć wagi, którą zaplanowałam. Celu nie osiągne i wstyd będzie, bo plan nie wykonany. Dziś kotlet mielony,  buraki i jajecznica z pieczarkami. W zasadzie to ja myśle o diecie zupowej. Moze w lecie spróbuję. Teraz jestem na 800 kaloriach i nie jem węglowodanów typu ziemniaki i owoce. Niby waga spada ale potrzebuję jakiejś nowej diety, zeby dla organizmu był szok. Wtedy 10 kg by spadło. Większość diet jednak wypróbowałam. W zasadzie prawie wszystkie poza tłuszczowymi. Tych sie boję, bo mam skłonność do kamicy w woreczku.

Pięknie kwitną mniszki. Chciałam zrobić syrop, bo pijemy go do kawy. Niestety nie ma 200 kwiatów. Zostawię je w tym roku w  spokoju. Niech sie rozsieją. W przyszłym roku będzie wiecej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.