Koniec tygodnia. Byl owocny, bo sporo pracy wykonane. Dziś już odpoczynek. Będzie tylko praca zawodowa. W domu nic robić nie zamierzam.
Zastanawiam się czy nie kupić jedank farby do włosów albo nie połozyć farby w salonie. Teraz mam balejaż z blondem, a chodzi za mną znowu coś od złotego kasztanu albo miedzianego. Niby mialam nie farbować i zaakceptować włosy szpakowate, ale trochę się obawiam, ze znowu sobie z 10 lat dodam. Coś wewnątrz mnie mi szepce a komu ty sie chcesz podobać, a ja odpowiadam sobie. Tak bez przekonania jednak. Ostatnio z dbaniem o siebie znowu jestem na bakier, bo remont i wszystko w farbie. Paznokcie w plamki i dłonie i ciuchy poplamione. Wygladam jak siedem nieszczęść. Do tego gdy jest gorąco twarz mi świeci od potu. Włosy nieestetycznie spiete na karku. O i jeszcze chodzę w kolarkach demonstrując nieogolone łydki. Brak stanika też nie zdobi. Z dbaniem będzie lepiej gdy prace zakończę i wskoczę w leginsy i swetry. Oby do końca lata... :)
Od jakiegoś czasu prowadzę dziennik wdzięczności. Mam za co dziękować. moje życie ostatnio jest szczęśliwe. W domu spokój, mam Krzyśka, zwierzęta, mama spokojna, pieniędzy starcza i moje potrzeby są na bieżąco zaspakajane. Swoje życie oceniam na 5-. Dostaję to co daję. Nie uważam się za złego człowieka, bo staram się innych wspierać i raczej nikogo nie krzywdzę, ale moze robię zbyt mało. Mogłabym przecież być np. wolontariuszem w schronisku dla zwierząt czy w hospicjum. Mogłabym dawać więcej pieniędzy dla potrzebujących. Nie robię tego wszystkiego i dlatego nie uważam bym zasługiwała na idealne życie. Mam dobre, bo dlaczego niby miałabym się domagać idealnego skoro sama nie jestem idealna. O tym by pomagać w schronisku dla zwierząt mowy nie ma, bo nie dojadę. Hospicjum jest. Moze kiedyś do tego dorosnę. Podziwiam osoby pomagajace w hospicjum. Sama jednak nie wiem czy bym dała radę. Fizycznie sprawna nie jestem. Nie wiem czy można poświęcić na to kilka godzin w miesiącu tylko. Nie znam nikogo kto by pomagał. Moze gdybym znała toby mi było łatwiej, raźniej, boby mnie wciągnął. Mam sporo pytań i dylemat. Chciałam poznać ta pracę od kuchni, zadałam pytanie na forum i oczywiście jak zawsze zostałam zakrzyczana przez Vitalijki potrafiące tylko pluć jadem i zwalczające wszystkich kto myśli inaczej. Według nich nie nadaję sie do tej pracy, bo nie jestem empatyczna, mam swoje zdanie. Jestem wyrachowana. Krytykują też Reiki itd. W dyskusję sie nie wdałam, bo po co? Podlizywać im sie nie będę, a awantury są zbędne. Te osoby poznały tylko tą moją stronę, ktorą pokazuję wszelkiej maści natrętom i osobom źle usposobionym. Trudno, zebym pokazała im moją miękką stronę. Ona jest nie dla wszystkich. O hospicjum nie przestanę myśleć. Chciałabym pomóc potrzebującym. Naprawdę potrzebującym, a w hospicjum tacy są. Nie byłabym więc narazona na wykorzystanie przez różnej maści cwaniaków.
Dziś mam szkołę i zajęcia z psychologii. Jutro też. Brakowalo mi szkoly.
Ma byc deszcz. Nie dla wszystkich to dobra nowina, ale dla przyrody z pewnoscia tak, bo nawet Wisla wysycha.