Normalny dzień, roboczy dla mnie. Ja nie mam długiego weekendu. Czas się zabrac za pracę. Chciałabym przesadzic jeszcze trochę roślin. Na razie robia chodnik po drugiej stronie. Moze zdążę. To będzie wykopanie całych kęp konwalii i irysów. Nie chce mi sie ale muszę sie zmobilizować. Nie wiem czy długi weekend ma notariusz. Wysłałam mu dokumenty do wglądu i czekam na odpowiedź. Najpierw spadek musze odrzucić ja, a dopiero po jakimś czasie moja mama. Dziś chcę napisać do prawnika. To porada online. Chodzi o ewentualny spadek w Niemczech. Z tego co sie do tej pory zorientowałam trzeba przesłac do sądu do Niemiec przetłunaczone przez tłumacza przysięgłego akty odrzucenia spadku od notariusza. Prawnik będzie wiedział i mam nadzieję, ze mnie pokieruje. Adres sądu chyba uzyskam w konsulacie.
Co poza tym będzie? Moze dłuzsza medytacja z kamieniami na czakrach, bo odczuwam potrzebę ich regulacji. Pewnie będzie joga. Będą afirmacje i będzie Reiki. Dwa zabiegi. Będzie praca zawodowa. Mam Reiki i horoskop oraz numerologię. Muszę szybko zniwelować stres...
Nastrój mam pod psem i jestem przygnębiona. Pracuję i wynajduję sobie zajęcia by nie myśleć. Gdy robię coś co mnie interesuje lub co sprawia mi choc trochę przyjemnosci czasem mam wyrzuty sumienia, ze tak łatwo to przechodzę. Nie ma rozpaczy, płaczu, a Adriana chrzesna na pogrzebie płakła. Jest tylko żal. Żal z jego powodu, krzywdy która zaznał, ciepienia i smutek, że nie wykorzystałam swojego macierzyństa. Teraz, dopiero teraz pojawiają mi się mysli jaka matką mogłam być. Mogłam mu dać to ciepło, które jest we mnie dla zwierzat chociażby. Czemu wtedy tych myśli, uczuć nie było? Czemu była tylko złość, ze jest, że muszę coś przy nim robić? On nie był przecież winny, ze jego ojciec nalegał na jego urodzenie, a później wyłgał sie z odpowiedzialności i szalał na dyskotekach. Powinnam mieć rozum i nie miałam. Tyle było tylko we mnie odpowiedzialności, że zapewniłam mu opiekę, a gdzie serce?... Psycholog powiedziała mi, ze dałam mu tyle ile byłam w stanie dać... Muszę to zaakceptować... Nie mogę pogrążyć sie w żalu... Z drugiej strony żałobę trzeb a przeżyć... Wtedy gdy zmagałam sie z trudnosciami wychowawczymi z Adrianem nikt mi nie mówił o miłości tylko, ze muszę, a to rodziło bunt... Moze gdybym reagowała w stosunku do Adriana z sercem trafiłoby to to jego serca i było by inaczej? Pytania? Nie działam jako ezoteryk. Gdy zacznę to pewnie na pytania uzyskam odpowiedzi. moze za jakiś czas skontaktuję sie z Adrianem i przekażę mu miłość, a może już ją czuje?
Moja mam nadal jest w kontakcie ze swoim dawnym narzeczonym. Chce ja stąd zabrać. Coś mówi o przeprowadzce... Zobaczymy co dalej z tego będzie...