Niby infekcja przeszła, a osłabienie jeszcze trochę pozostało. Nic fizycznie mi sie robić nie chce. Krzyśkowi też nie. Coś jednak trzeba będzie zrobić. Myślę o porządku w ganku od strony podwórza. Trzeba z pracami uciekać. Wczoraj co trzeba było zrobiliśmy poza paleniem gałązek. Przeszła burza i wszystko zmoczyła...
Ostatnio żyjemy spokojnie. Furtka jest prawie po całych dniach zamknieta, a to dobrze na mnie wpływa. Niepokój psychiczny mnie opuścił. Celebruję ten spokój. Ja nie szukam niepokoju, ale on czasem znajduje mnie. Jest jakaś cząstka we mnie, która go przyciąga. Ja to nazywam w uproszczeniu atakiem sił mroku. Czasem to pokusa by zrobić coś złego lub sprzecznego z tym co planuję, czasem myśl. Czasem przejawia sie to koszmarami sennymi i złym nastrojem od rana. Czasem to uderzający we mnie zły nastrój innych i pokusa by odpowiedzieć tak by w pięty weszło.. Tak bywa i wiele osób ma takie nastroje, ale nie każdy z nimi walczy. To wtedy ludzie krzywdzą innych, biorą narkotyki czy za dużo piją. Ja bywam wtedy szorstka, spięta itp. Kiedyś bywałam agresywna. Czasem staję się impulsywna. Ja jestem zwykle siebie świadoma i gdy taki nastrój mnie opanowuje proszę o pomoc anioły, robię sobie Reiki i staram się nastrój zmienić. Chcę za wszelką cenę znaleźć sie szybko po jasnej stronie mocy. Coraz częściej, już prawie zawsze swoje walki wygrywam. Pomaga mi racjonalny umysł. Niestety to wszystko sprawia, ze mogę przyciągać osoby mnie podobne, czyli też mające pokusy. Ja osób impulsywnych czy ulegających nałogom i złym instynktom chcę unikać. Muszę więc włączyć rozum gdy poznaję nowe osoby. To niezbędne dla mojego komfortu psychicznego. Pomaga mi horoskop. Już mu wierzę na sto procent i mam szansę problemów uniknąć...
Aronek to cudowny kot i cieszę się, ze go mam. Jest cudowny i mnie kocha. To mnie cieszy. Codziennie gdy wychodzę rano z sypialni czeka na mnie i przymila się. Czasem płacze w nocy gdy mnie nie ma. Lubi lezeć obok mnie. Lubi się przytulać i łasić. Do Krzyśka nie dochodzi... Moje koty lubią Krzyśka i niektóre tyko do niego garną. Ot choćby Morus czy Mega. Do mnie mało przychodzą. Musi być dobrym człowiekiem. Od Sebastiana trzymaly się z daleka. Gdy przyjeżdżał nie bardzo do mnie przychodziły gdy on był obok. Czekały w oddali. Mikuś przychodził ale się bał Sebastiana i wystarczyło, że ten wziął papucia i już umykal i szukał opieki u mnie. To samo było z Pikusiem. Chyba jak nie widziałam krzywdził jednego i drugiego. To nie może mieć dłużej miejsca. Dla moich zwierząt stworzyłam bzpieczny azyl i nikt im nie może zagrażać...
Dziś miał przyjechać węgiel, ale Krzysiek chce na piątek... Kupiłam tonę dobrego kalorycznego, polskiego węgla za 3200, bo niestety musiał być workowany. Luzem nie było. Był tylko gruby i zagraniczny, a licho wie jaka to jakość. Czekać już nie chciałam. Jeszcze niedawno był po 2500. Teraz podobno węgiel z naszych kopalni idzie do Niemiec. Drewna nie ma od 2 miesięcy. Ja mam 2 kubiki, ale chciałam jeszcze trochę...
Wczoraj był gwałtowny deszcz i zalało mi ganek od strony podwórza. Wody było z 5 cm. Stała na całym ganku. Zalało też moją pilarkę, bo lezała na podłodze. Baterii w niej nie bylo, ale nie wiem czy będzie działać... Problem jest z rynną nad drzwiami. S miał to naprawić, a zrobił prowizorkę, która nie wytrzymala. Znowu koszty. Ten rok jest wredny... Mama wylała z 4 wiaderka wody. Resztę Krzysiek, i nawet wściekły nie był...