Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590700
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 października 2022 , Komentarze (18)

Normalny dzień, roboczy dla mnie. Ja nie mam długiego weekendu. Czas się zabrac za pracę. Chciałabym przesadzic jeszcze trochę roślin. Na razie robia chodnik po drugiej stronie. Moze zdążę. To będzie wykopanie całych kęp konwalii i irysów. Nie chce mi sie ale muszę sie zmobilizować. Nie wiem czy długi weekend ma notariusz. Wysłałam mu dokumenty do wglądu i czekam na odpowiedź. Najpierw spadek musze odrzucić ja, a dopiero po jakimś czasie moja mama. Dziś chcę napisać do prawnika. To porada online. Chodzi o ewentualny spadek w Niemczech. Z tego co sie do tej pory zorientowałam trzeba przesłac do sądu do Niemiec przetłunaczone przez tłumacza przysięgłego akty odrzucenia spadku od notariusza. Prawnik będzie wiedział i mam nadzieję, ze mnie pokieruje. Adres sądu chyba uzyskam w konsulacie.

Co poza tym będzie? Moze dłuzsza medytacja z kamieniami na czakrach, bo odczuwam potrzebę ich regulacji. Pewnie będzie joga. Będą afirmacje i będzie Reiki. Dwa zabiegi. Będzie praca zawodowa. Mam Reiki i horoskop oraz numerologię. Muszę szybko zniwelować stres...

Nastrój mam pod psem i jestem przygnębiona. Pracuję i wynajduję sobie zajęcia by nie myśleć. Gdy robię coś co mnie interesuje lub co sprawia mi choc trochę przyjemnosci czasem mam wyrzuty sumienia, ze tak łatwo to przechodzę. Nie ma rozpaczy, płaczu, a Adriana chrzesna na pogrzebie płakła. Jest tylko żal. Żal z jego powodu, krzywdy która zaznał, ciepienia i smutek, że nie wykorzystałam swojego macierzyństa. Teraz, dopiero teraz pojawiają mi się mysli jaka matką mogłam być. Mogłam mu dać to ciepło, które jest we mnie dla zwierzat chociażby. Czemu wtedy tych myśli, uczuć nie było? Czemu była tylko złość, ze jest, że muszę coś przy nim robić? On nie był przecież winny, ze jego ojciec nalegał na jego urodzenie, a później wyłgał sie z odpowiedzialności i szalał na dyskotekach. Powinnam mieć rozum i nie miałam. Tyle było tylko we mnie odpowiedzialności, że zapewniłam mu opiekę, a gdzie serce?... Psycholog powiedziała mi, ze dałam mu tyle ile byłam w stanie dać... Muszę to zaakceptować... Nie mogę pogrążyć sie w żalu... Z drugiej strony żałobę trzeb a przeżyć... Wtedy gdy zmagałam sie z trudnosciami wychowawczymi z Adrianem nikt mi nie mówił o miłości tylko, ze muszę, a to rodziło bunt... Moze gdybym reagowała w stosunku do Adriana z sercem trafiłoby to to jego serca i było by inaczej? Pytania? Nie działam jako ezoteryk. Gdy zacznę to pewnie na pytania uzyskam odpowiedzi. moze za jakiś czas skontaktuję sie z Adrianem i przekażę mu miłość, a może już ją czuje?

Moja mam nadal jest w kontakcie ze swoim dawnym narzeczonym. Chce ja stąd zabrać. Coś mówi o przeprowadzce... Zobaczymy co dalej z tego będzie...

30 października 2022 , Komentarze (12)

Niedziela ma być spokojna. Chcę odreagować to co się stało. Moze obejrzę jakiś film dokumentalny np. historyczny. Coś o Egipcie, Wikingach albo Sumerach. Moze poczytam. Chcę rozładować stres, ale tak naprawdę odreaguję gdy obie z mamą odrzucimy spadek. Już jestem w kontakcie z notariuszem. Spadek w Polsce mozna odrzucic u notariusza. O spadek w Niemczech spytam w przyszłym tygodniu prawnika. To już będzie chyba wszystko. O uczuciach nie chcę pisać... Mam też sporo pracy, bo aż 3 horoskopy. Wszystkich nie dam rady zrobić. Jeden chyba zrobię jutro...

Jeszcze raz dziękuję Wszystkim za wsparcie nie tylko materialne ale i duchowe. Dziekuję za modlitwy. To bardzo duzo dla mnie znaczy. Nie sadziłam, ze mam tyle zyczliwych osób na Vitalii.:) 

Chciałabym ulżyć mojej mamie i nie jestem w stanie. Nie rozumiem jej i mnie zwykle jej postępowanie drażni. Ma negatywne podejście do wszystkiego. Podejrzewa wszystkich, ze chcą ją ponizyć, okraść, oszukać. Podejrzewa gierki i robienie na złość. Osoby, które jej pomagają według niej musza to robić. Nie ma wdzieczności a ubliża im za plecami i przeklina je. Jest strasznie zmienna i kapryśna - zdanie i to co obieca. Jest nieszczęśliwa, pełna goryczy i fatalnie sie starzeje. Uważa, że poświeciła sie dla domu  i rodziny, pracowała, wysilała się i Bóg ma jej to oddać. Teraz, natychmiast i w taki sposób jak ona chce. Chodzi głownie o to by wszyscy sie dostosowywali, by chwalili, podziwiali i schlebiali.  Chce rzadzić nawet Bogiem i nienawidzi stonowanych, pozytywnych ludzi dążących do harmonii... Ech...

Krzysiek miał jechać z bratem na groby do Ryk. Wyjazd miał być jutro rano, a powrót wieczorem. Niestety brat ma zepsuty samochód i chyba z wyjazdu nici. Jeśli mam byc szczera to jeśli nie pojadą będę zadowolona. Zawsze się boję ich wyjazdów, bo Darek prowadzi pewnie ale to szybka jazda...

W czasie pogrzebu grabarz uszkodził płytę na grobie. Chyba będzie do wymiany. Znowu koszty...

Mikuś pogryzł nowe kapcie Krzyśka i wygryzł dziurę w XIX wiecznym uszaku...

29 października 2022 , Komentarze (24)

Dziś pogrzeb. Jadę z sąsiadem, bo brat Krzyśka ma zepsuty samochód. Ma być były mąż i jego siostra. Aneta była chrzesną Adriana. Nie wiem kto jeszcze będzie. Klepsydry nie było. Muszę się zmobilizować i przetrwać jakoś. Po powrocie trochę odetchnę. Moze będzie wino. Jutro spróbuję wrócić do normalnosci. To moze być trudne, bo ciągle mi sie pojawiaja myśli o Adrianie. Czuję go obok, jego energię. Taką pozytywną gdy był trzeźwy i bardzo mi żal. Chodzi mi głownie o to, że cierpiał. Krzysiek ma dziś wolne. Na pogrzeb wybiera się w jeansach i koszuli flanelowej. Nie wypada...

Pożyczyłam trochę pieniędzy na Adriana, a że zostało i na tablicę nie starczy to kupiłam książkę. Bardzo ważną dla mnie, bo potrzebna mi w pracy. W poniedziałek kupię jeszcze jedną, bo pieniadze na nia idą, zarobiłam. Ta kolejna to książka z homeopatii. Ten temat mnie bardzo interesuje, bo wole sie leczyc sama niz iśc do lekarza. Jest jeszcze jedna ważna dla mnie książka z homeopatii, ale cena to 350 zł i teraz na nia nie mam. Adrian ważniejszy. Dla niego tablicę zamówię około 10 XI jak przyjdzie wypłata. Cena to 350 zł z montazem plus 8 zł litera i dojazd. Tablica będzie z granitu.

W przyszłym roku muszę koniecznie o groby zadbać. Chcę zrobic żwirek koło grobów. Chcę odnowić napisy na nagrobkach i chcę poprawic grobowiec babci, bo płyta odstaje. Mam nadzieję, ze pieniadze będą. Do tego rozmnażam bluszcza, który chcę posadzić obok...

Jestem zachwycona tym ile rozumie mój Mikuś. On już wie, ze jest psem i rozumie słowo pies. Wystarczy, ze powiem pani wstaje a on natychmiast wybiega spod kołdry. Koty tez rozumieja ale sa starsze. Podaje łapke, prosi o jedzenie. Rozumie między innymi połóż się, nie wolno, odejdź, nie gryź. No i dlaczego on jeszcze nie pojął jak prosić na dwór? Nadal gdy przeoczymy załatwia sie w domu. 8 lub 9 listopada skończy 7 miesięcy. Piesio jest cudowny. Gdy straciłam Bociana myślałam, ze już na fajnego psa nie trafię. Był Pikuś. Cudowny, proludzki, czuły, inteligentny i niezapomniany. Wciąż o nim myślę... Gdy straciłam Pikusia myślałam, ze to koniec fajnych psów. Jest Mikuś równie wspaniały... Chyba gdy pieska sie kocha i poświęca sie mu duzo czasu to piesek jest fajny - przywiązany i czuły... Z kotami to sie nie sprawdza. Moje są zawsze ze mną a dzikie koteczki otworzyły sie i zaufały bardzo późno... Suzi ostatnio, a ma juz 10 lat...

Sebastian czuje sie lepiej. Nogi, kolana mniej go bolą rano. Wieczorem gdy nadwyręży bardziej... Jeszcze jeden zabieg, ale musi uważać o oszczedzać nogi...

28 października 2022 , Komentarze (19)

Dzień umyka za dniem. Kończy się październik. Nie miałam czasu ani nastroju cieszyć się złotą jesienią, a już idą szarugi. Dziś moze będzie pocięte drewno. Ma przyjść znajomy z piłą elektryczną. Ja swoje cięcie zacznę od przyszłego tygodnia o ile pogoda pozwoli. Ma być ponoc jeszcze ciepło...

Wczoraj załatwiłam wszystko w kosciele. Ksiądz był rozczarowany, ze nie będzie mszy, ale ogólnie był zyczliwy. Byłam zaskoczona ze wziął tylko 300 zł za posługę na cmentarzu. To było co łaska ale spytałam czy wystarczy i powiedział, ze tak... Po tym co czytałam i słyszałam myślałam ze weźmie 800. Zamówiłam kilka mszy później. Msza intencyjna to teraz 100 zł. Pogrzeb jutro. Sebastian chciał przyjechać ale mu wybiłam z głowy. Jutro ciężki dzień...Odreagowanie później. Dodatkowe koszty to grabarz 700 plus 600 miejsce na 20 lat plus opłata dodatkowa cmentarz 200. cały koszt pogrzebu to prawie 10000 bez tablicy... Gdy sie to wyciszy wstawię te rachunki co sie da...

Mam teraz trzy osoby na zabiegi Reiki. W tym jest Sebastian, bo jeździ na ryby i stawy kolanowe przemroził. Taki jest mądry, ze śpi na macie koło ogniska, bo jeżdżą na noc, a juz noce chłodne. Faktycznie go te kolana bolą, bo ja je czuję gdy robię zabiegi. Chcę mu zrobić cztery, bo tyle sie robi na poczatek, zeby sie energia ułozyła i zeby zobaczyć efekty. No zobaczymy. Mnie Reiki na stawy pomaga. Po kilku zabiegach ból sie zmniejsza. Mam jednak świadomość, ze to problem przewlekły i do końca bólu sie raczej nie pozbędę. Nie w tym wieku. On jest jednak znacznie młodszy.

U mnie na ulicy już robią chodniki. Na razie po drugiej stronie jezdni, ale pewnie nie zdążę wszystkich roślin przenieść. Chodzi mi zwłaszcza o konwalie i irysy, bo liliowce nie nadaja sie do przeniesienia. Kępy wielkie i Krzysiek nie ma siły wykopywać.

Z jedzeniem już stopuję, czyli staram sie kontrolować. Przez kilka dni jadłam ze stresu i pewnie cos przytyłam. O tym teraz myśleć nie będę. Coś muszę jeść, a głowy do przygotowywania nie miałam. Teraz już myslę. Dzis quiche z podgrzybkami. W poniedziałek będą paszteciki z kapusta i grzybami. Kruche paszteciki. Trzeba sie do posiłków przyłozyć skoro chcę taniej... Waże 82-83 kg i to jest poczatek otyłosci. Źle...

27 października 2022 , Komentarze (59)

W związku z pogrzebem Adriana po raz pierwszy w życiu poczułam sie upokorzona z tego powodu, że nie mam dużo pieniedzy. Do tej pory miałam na wszystko co było mi potrzebne. Nie patrzyłam na innych a moje potrzeby sa niewielkie. Nie brałam kredytów, nie pozyczłam od nikogo, nie żyłam od wypłaty do wypłaty. Starczało na remonty, przyjemności i oszczędności. Teraz koszty jednak przekroczyły moje dochody. W dodatku pieniądze trzeba było zdobyć szybko. To sytuacja losowa. Wiem, ale proszenie z pokorą wszędzie o to co najtansze ze świadomością, ze moze mi pieniedzy braknąć przerosło mnie. Wstyd u księdza gdy trzeba było zrezygnować ze mszy. W życiu nie czułam takiego wstydu, upokorżenia. Z trudem odmawiałam gdy mi proponowano droższe usługi. Ironia kamieniarza gdy spytałam o lastyko i to co tanie. Teraz już dotarło do mnie, że jest masa osób które maja jeszcze mniej, bo żyja poniżej poziomu nędzy, otrząsnęłam się ale co przeżyłam to przezyłam. Przez chwilę znalazłam sie na kolanach i to było fatalne uczucie. Ja nigdy nikogo nie ponizałam z tego powodu, że pieniędzy nie ma i nie rozumiem po co mi takie przezycia ,,góra" zafundowała. Nie mam szansy się otrzasnąc i zarabiac wiecej. Nie w tym wieku nie z tym zdrowiem. Nie widzę też celu, bo normalnie pieniędzy mi wystarcza. Obym wiecej w takiej sytuacji sie nie znalazła i nikomu tego nie życzę...Jak jednak czuł się Adrian gdy żył jako bezdomny? Dlaczego wybrał taka drogę skoro nie musiał...?

Wczoraj na identyfikacji był jego ojciec. Twierdzi, ze to on choc zmieniony. Miejsce jest już ustalone. Jutro do księdza choć wstępna rozmowa była. Pogrzeb w sobotę po południu. Koszty całości to około 10000 bez tablicy na grób. Z tego 4000 zwraca Zus. Wstawię rachunki te co sie da i zdjęcie. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję za pomoc. Resztę pozyczył mi brat Krzyśka. Oddamy bez problemu o ile Krzysiek nie staraci pracy. Zapewniona ma do konca listopada. Później palcem na wodzie pisane... 

Józek od zawsze miał skłonnośc do wymiotów. Przejadał się suchym jedzeniem, a ze żoładek miał wrażliwy średnio 2 razy w tygodniu jedzenie ladowało na dywanie. Kupiłam jakis czas temu lek homeopatyczny dla niego i podawałam mu przez kilkanaście dni po 3 granulki. z początku wymioty były częściej. Przeczekałam i dopiero po jakimś czasie odstawiłam. Od razu praktycznie przestał zwracac. Teraz zwraca raz na miesiąc. Teraz myślę o hemoopatii dla siebie. Znalazłam lek na drogi żólciowe i jednocześnie na choroby reumatyczne i odtrucie. kupię i zobaczę jak podziała. Teraz ze stresu kręgosłup okropnie mnie boli i z trudem wstaję z łózka i chodzę.

Jestem ostatnia z rodu żyjacego w moim domu. Historia zaczęła sie ponad sto lat temu, gdy moi prapradziadkowie kupili dom z działką. Podarowali go moim prapradziadkom po ślubie. Z tego związku były trzy córki. Dom został rozbudowany, bo rodzina była dośc zamozna. Dwie ciocie nie miały dzieci, bo dzieci nie przeżyły a babcia miała tylko moją mamę. Ja tez jestem jedynaczką i Adrian był moim jedynem synem. Dom trwał, remontowany, przebudowywany. Ciocie opuściły go po ślubie, a potem wróciły. Moja mama tez się wyprowadziła na jakiś czas i wróciła. Adrian też sie wyprowadził i liczyłam, ze kiedys wróci. On gdy był jeszcze młodszy to chciał mieć rodzinę i dzieci. Chciał dostać mieszkamie po babci. To trzy pokoje z kuchnia i łazienka do remontu. Sadziłam, że rod przetrwa i dom będzie trwać dalej. Teraz wszystko przepadło. Muszę zadycydować co zrobie z domem o ile mi mama swoja połówkę zapisze. Jest stary ale solidny z cegły. Sciany są grube, sufity w porzadku, dach w idealnym stanie. Sytuacja prawna jest unormowana. Po generalnym remoncie typu instalacje i ewentualnie podłogi moze jeszcze długo komuś posłużyć. Moze więc jednak kocia fundacja? Są w nim teraz dwa odzielne mieszkania plus domek mamy.


26 października 2022 , Komentarze (25)

Dziś jedziemy do zakładu pogrzebowego. Niestety to i owo trzeba wyjaśnic. Musi być okazanie. Obejrzy Adriana mój były mąż. Chodzi o to, ze do zwrotu jest między innymi kask motocyklowy. On nigdy nie jeździł. Co wtedy jak sie okaże ze to nie on?

W tym miesiącu nie pracowałam za wiele, a w ostatnie dni gdy byłam na portalu realizowałam tylko smsy. Na czaty nie miałam siły psychicznej. Nie zarobiłam w tym miesiacu tyle co zwykle. Miałam Reiki, sprzedałam obraz i jeszcze mam zbiegi. To co najpilniejsze z wypłaty opłacę, ale na przyjemności juz nie będzie. Nie będzie też na kurs. Plany muszę zmienic. W tym miesiącu czekaja mnie jeszcze wydatki związane z cmentarzem. Krzysiek jedzie też na groby do Ryk. Na poczatku przyszłego miesiaca muszę zapłacić podatek za dom za cały rok. Trudna ta końcówka roku pod każdym względem.

W domu i koło domu prace stoją. Miało być koszone w sadzie, miało byc ciete drewno, przesadzane rosliny i nic nie zrobione. Wszystko ruszy po pogrzebie o ile pogoda będzie. Głowę do tego muszę mieć.

Na razie żyję obowiązkami. Brak mi luzu, przyjemnosci. Jestem psychicznie zmęczona. Powinnam obejrzeć film, może przeczytać coś na luzie, moze namalować obraz, napisać wiersz nie związany z tym co mnie trapi ostatnio. Powinnam sie od tego wszystkiego oderwać. Nie jest to łatwe jednak...

Już sezon grzewczy i chłodno, a ja nie palę codziennie, bo bardzo oszczędzam wegiel. Opał mam dobry, polski ale nie starczy go chyba na cała zimę. Węgiel muszę mieć na styczeń luty, bo wtedy największe mrozy przecież. Do węgla z zagranicy nie mam zaufania. Trzeba będzie podganiać drewnem. Na razie palę tak, żeby na codzień było około 19 stopni. W niektóre dni około 24. Wytrzymujemy, bo w zasadzie jesteśmy zimnolubni. Tylko Mikuś szuka ciepła pod kołdrą, a koty leżą na mnie albo obok przytulone.

Mikusiowi zmieniłam karmę. Ostatnio jadł chetnie tylko puszki dla kotów z problemami trawiennymi. Karma była delikatna, weterynaryjna. Teraz je psie dla szczeniat i młodych psów. Jest dziwny, bo nie lubi jeść gdy ktoś patrzy. Trzeba nałozyc na talerzyk i wyjść z kuchni. Piesek jest bardzo bystry. Pięknie na 2 łapkach prosi o jedzenie.

25 października 2022 , Komentarze (8)

Jeszcze trochę wspomnień o Adrianie i jego walce z nałogami. Starał się odbić od dna. Próbował kilka razy, ale był chyba za słaby by  z tym zerwać i zyc normalnie. Gdy wrócił z osrodka odwykowego bał sie wyjśc na ulicę, zeby nie spotkac kolegów, którzy go będą kusić. Wytrwał bez picia kilka lat ale palił marichuanę. Po powrocie ostatnim razem z więzienia tez chciał byc trzeźwy. Poszedł do pracy i wytrwał miesiąc. Problemem było towarzystwo. Miał nieodpowiednie. Wszyscy koledzy pili i palili co nie trzeba. On był podatny na pokusy, impulsywny i towarzyski. Sam nie chciał byc, nie potrafił. Normalni ludzie nie chcieli z nim utrzymywać bliższych relacji. To go zgubiło. Ciągle mówił, ze musi sie wyprowadzić, bo chciał zmienic towarzystwo. Moze gdybym mu dała na kaucję za mieszkanie odbił by od dna i zył do tej pory. Bałam sie jednak, ze wszystko przepije. Miał wyjście. Towarzystwa mógł szukac w klubach AA. Chyba jednak nie chciał.

Dziś Adrian w nocy będzie już w zakładzie pogrzebowym. Jutro jadę załatwiac formalnosci. Przed kremacją zidentyfikuje go brat Krzyśka o ile to będzie konieczne.

Mam już karty metaforyczne-związki. Są fantastyczne. Doskonale pokazują emocje i to co sie w relacji w danym momencie dzieje. Można sobie uświadomić problem i pracować nad nim. Z Krzyśkiem wyszły maski. Chyba obydwoje nie jesteśmy ze soba do końca szczerzy. Nie ukazujemy sie tacy jacy jesteśmy. Co ukrywa Krzysiek?

Zaczęłam pracę z kartami emocji. Wskazują dobrze to co sie w danym momencie dzieje. U mnie wyszedl żal i osamotnienie, a także wstyd.

Zaczynają mi sie pojawiać w głowie myśli związane z przyszłością. Mozna by kiedyś o ile mama mi dom zostawi w drugiej połowie zorganizować przytulisko dla starych albo chorych np. na białaczke kotów. To było kiedys moje marzenie. Od dziecka mi sie śniło, ze mam duzo kotów, ze je karmię, że sie opiekuję. Koty zbierałam całe zycie. Potrzebowałabym do tego kilku sprawnych młodych zapaleńców, bo sama bym sobie z tym nie dała rady. Moze kiedyś. Wtedy by moje życie nie poszło na marne.

Adrian mógł sie czuć niekochany, bo nie okazywałam mu uczuć tak jak chciał. On potrzebował czasu mu poswieconego i pieniędzy. Chciał robic cos ze mną- gdzieś iść, coś ugotować, upiec, pograć w karty. Pamietam rozradowana buzię gdy poszliśmy razem ogladac powódź albo gdy gotowaliśmy razem czy gdy go zaprosiłam do baru na hamburgera albo poszłam z nim święcić jajka. Skąpiłam mu tego i teraz tego żałuję. Czasu nie cofnę. Mogę za to okazać miłość tak jak tego potrzebują tym bliskim, którzy pozostali. Już wiem co Krzysiek uznał za dowód miłości. Nie napiszę tu co, bo to bardzo prymitywne. Muszę jeszcze spytać mamę.

24 października 2022 , Komentarze (22)

Wspominam dzieciństwo Adriana i lata późniejsze. Mama twierdzi, ze był cudownym dzieckiem. Kochała go o wiele mocniej niż mnie i mówi o tym wprost. Ja niewiele pamietam, bo nie lubię małych dzieci i wtedy od niego stroniłam. Przypuszczam tez, ze miałam depresje poporodową. Dopiero zetkniecie ze światem zewnetrznym w przedszkolu i szkole go zmieniło. Wtedy stał sie trudny, ponury i zawzięty. Zaczął chyba naśladować kolegów i odsuwać sie od rodziny. Kolega miał nowe drogie spodnie to i on chciał. Gdy nie dostał rosła jego złość i stawał sie przykry dla otoczenia. Mścił się np. demolując pokój. Problemy takie wieksze zaczęły się gdy skończył szkołe podstawową. Wtedy zaczęło sie picie i ćpanie, kłamstwa, oszustwa. Ja tego nie chcę pamietac. Ani tego, ze juz w podstawówce znęcał sie nad słabszymi. Był psycholog, kurator, psychiatra i nic to nie dało. Chcę pamietac te dobre chwile. Gdy siedział na kolanach u babci i wygladał przez okno, gdy sadził z moja mama sosnę na podwórku. Gdy przynosił mi grzyby własnorecznie zebrane. Gdy przywiózł mi z wycieczki szkolnej kamień. Mam go do dziś i używam do terapii czakr. Pamietam jak pojechał ze mną do osrodka odwykowego i pamietam go zagubionego na pogrzebie babci. Był zdenerwowany i chciał zapalic ale nie wiedział czy wypada. Był trudny ale gdy dojrzał był w porzadku gdy był trzeźwy. Problemy się zaczynały gdy był pod wpływem alkoholu. Wtedy tracił kontrolę i była agresja i wyskoki, przemoc. Pobyty w zakładach karnych tez były przez przemoc. Kurator mi mówił, zeby zrobic wszystko by uniknął zakladu karnego. Nie posłuchałam i za przemoc w stosunku do mnie po raz pierwszy znalazł sie za kratkami. Poczułam satysfakcje, ze sprawiedliwości stało sie za dość, ale to sprawiło, że stał sie niejako degeneratem. Tylko sie w więzieniu podszkolił i po wyjściu juz takiego towarzystwa szukał, bo normalni ludzie od niego stronili. Nauczył się manipulować. Trudne to wszystko. był towarzyski i bardzo narzekał na samotność... 

To była trudna miłość. Teraz z perspektywy czasu nie żałuję, ze go urodziłam. Kiedyś gdy mi zagrażał też fizycznie, nieraz w złości żałowałam. Myślę, ze takie trudne uczucia zsyłane są przez siły wyzsze by człowiek sie doskonalił. Jeszcze to zbyt świeże i jeszcze nie widzę tego co dzięki Adrianowi zyskałam. To do mnie dojdzie później. On miał trudne życie i ponoć takie sobie wybrał. To karma. Mnie wybrał na swoją matkę i taka właśnie miałam być - chłodna, zdystansowana, mało zaangażowana i zajęta sobą, swoimi sprawami. Mialam go kochać jak kogoś bliskiego, a nie jak syna. Miałam sie zmierzyć z brakiem uczuc macierzyńskich gdy był mały. oczywiście mam świadomość, że są gorsze matki. Niektóre nienawidzą, katują, głodzą, wyrzucaja z domu przecież. Myślę, wierzę, że jeszcze się spotkamy i wtedy będzie łatwiej. Wtedy będzie juz tylko miłość. Nie będzie strachu, braku zaufania, dystansu tylko uczucie. skrzywdziliśmy sie oboję. Ja mu wybaczyłam i chcę wierzeć że i on mi przebaczył.

Do mojej mamy odezwał się były narzeczony. Owdowiał i zaproponował małzeństwo. Powiedział, że załatwi wszystko w miesiąc. Chce przyjechać do niej. Moja mama jak to ona stawierdziła, ze ze względu na wiek nie chce go nawet mimo renty. Bardzo wysokiej renty, bo jest mg inżynierem górnikiem. Wyraziła sie dosadniej i zaproponowała mu służącą. Jest 6 lat od niej starszy. Mieszka w luksusowym domu blisko gór. Co z tego dalej będzie nie wiem...

Nie wiem czy się uda, ale chciałabym dziś wyjść trochę do pracy na dwór. Potrzebuję oderwania się od myślenia. Nie wiem czy sie uda, ale chciałabym tez poczytać o arteterapii. Mam ciekawa pozycję. Chyba w to wejdę głebiej.


23 października 2022 , Komentarze (34)

Nie znałam wlasnego syna. Nie znałam jego marzeń. Chyba nie znałam. Mówił o wedlinie za 40 zł przed podwyżkami o wypasionym telefonie o firmowych ciuchach i samodzielnym mieszkaniu w blokach. Mówił o pracy trenera personalnego. O lekiej pracy dużo płatnej pracy/nierelne bez szkoły/ o wydaniu ksiązki o swoim zyciu, o ćwiczeniach by uzyskać idealna sylwetkę.  Dla mnie to wszystko bylo dziwne. Nie rozumiałam go. Chciał zyć jak osoby z klasy średniej majac ukończone gimnazjum. Nie chciał ciężko pracować. Chciał lekiego życia. Nie chciał sie uczyć. To było wszystko nierealne. Załamał sie, bo jego oczekiwania przerastały rzeczywistość. Gdy wyszedł z zakładu karnego starałam sie mu pomóc. Gotowalam obiady, przygotowywałam kolacje, siedział u mnie, ogladał telewizję, kapał się itp. Chciałam opłacić psychologa, nakłanialam na terapię, na ośrodek. Wytrzymal w pracy  miesiąc i pojechal  do katowic by pić, ćpać i zebrac. 

                                                                                       Kończę Nowennę pompejanską. Była odmawiana w mojej intencji, której nie zdradzę. Chcę zaczęć nastepna ale nie jestem pewna intencji. Mam trzy pilne- szczęście Adriana, spokój i miłość w domu, bo mama z Krzyskiem sie nienawidza i trzeźwośc Sebastiana. wszystkie są pilne. Do tego dojdą moje studia i szczęście moich bliskich zmarłych co najmniej 9 osób. To najbliźsi, ale są też inne osoby o których myślę. Jedna nowenna to 54 dni. Czy zdążę?
                                                                                                                                                                     

Nadal palę świece za Adriana. Będę palić do pogrzebu...  

Wczoraj miałam zajęcia z homeopatii i dziś też mam. To dla mnie bardzo ciekawe. Chciałabym w to wejść głębiej, ale kursu zawodowego nie zrobie. Dziś chcę napisać pracę do szkoły. Temat roślinne antybiotyki. Na kolejne 8 nie mam planów, ale moze jedną napiszę z homeopatii. 

Co do mojego stanu psychicznego to sie trzymam. Muszę. Jestem odrętwiała i odcięlam sie od emocji. Nic nie czuję. Moze żal. To wtedy gdy już załatwię wszystko co w danym dniu muszę. teraz tylko myślę co by tu jeszcze. Czy o czymś nie zapomniałam. Czy czegoś nie zaniedbałam. Nikt z bliskich nic nie podpowie. Nic konkretnego. Wsparcia nie mam. Krzysiek mi jeszcze doklada złością. Mama mi dokłada, bo narzeka, wścieka się i wciąż zmienia zdanie. chciałabym, zeby mnie ktos przytulił, powiedział że wszystko będzie dobrze. Chcialabym poczuć ciepło i zrozumienie. Brak mi uczucia i czułości, dotyku. Cóż nie dane mi to.                            

22 października 2022 , Komentarze (11)

Mam juz wszystkie koszty i jeśli nic sie nicnie zmieni nie będą tragiczne. na razie to koszt około 300 euro. Muszę jeszcze tylko dopytać o koszt chłodni. To 40 euro za kazdy dzień. nie wiem czy w tych 300 jest juz liczona chłodnia. Pożyczka będzie konieczna ale uda mi się ja chyba splacić bez problemu. Adrian będzie zaopiekowany. Wszystko będzie tak jak trzeba choc skromnie. Będzie kołderka do kremacji, oprawa muzyczna i kwiaty. Nie wiem co z księdzem. Może też. 

Jeszcze mi ciężko ale już pojawiją sie mysli, ze trzeba ten etap życia zakończyć. Nie mogę pogrążyć sie w żalu i zapomniec o sobie. To Adrianowi w niczym nie pomoze. Na razie nie widzę przed soba przyszlości. Wszystkie plany wzięły w łeb. wiem jednak, ze trzeba sie otrzasnąć i żyć dalej. Dla Adriana planuję msze i msze wieczyste. Do tego będzie palenie swiec co tydzień i modlitwy w klasztorze co miesiąc. Moze nowenna pompejańska. On jest tam, ja tu i dzialam troche po omacku. Nie jestem pewna czego by chciał, co mu jest potrzebne. Czasem mam przebłyski jasnowidzenia i liczę, że mi powie. Choćby w snach. Muszę zamówić jakąś tablicę na grób. Myślę o książce granitowej albo poduszce...

Kupiłam wiązanki na Wszystkich Świetych. Było 9 osób zmarłych. Doszedł Adrian. Do tego dochodzą 2 groby na które kwiatów nie daję. Dojdą znicze w tym pod krzyż dla zmarłych u których nie bywam. Mama miała zrobić wiazanki ale sie kompletnie załamała. 

Po pogrzebie muszę załatwić odrzucenie spadku u notariusza, bo Adrian miał długi. Trzeba też jechać do urzędu zgłosić zgon. Moja mama też musi odrzucić spadek. Będzie z nią problem, bo notariusz musi przyjechać do domu. Chyba też trzeba odrzucić spadek w Niemczech.

Krzysiek miał kupić adidasy w okolicy 100 zł, a kupił za 60. Oby miesiac wytrzymały... Miały byc na 2 miesiace...








© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.