Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1590619
Komentarzy: 56238
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 października 2022 , Komentarze (32)

Odezwał się ojciec Adriana. Chce być na pogrzebie. Pieniędzy na razie dać nie moze, bo ma rentę do listopada i nie wie co dalej. Jest schorowany i ma kosmiczne długi które spłaca. Nowego kredytu nie dostanie. Zaproponował by Adriana pogrzebać w grobie jego ojca, ale to grób ziemny. Nie ma płyty i nie będę miała siły o niego dbać. Wszyscy chcą szybko, tanio i byle pozbyć sie problemu. Wszyscy wspominaja Adriana źle i mówią, ze nawet po śmierci z nim kłopot. Chyba tylko mnie o niego chodzi i chciałabym pochówek zorganizować tak by go choć trochę uhonorować. To ostatnie pozegnanie przecież. Nic już praktycznie Adrian ode mnie jako matki nie dostanie... Myślę o księdzu, bo Adrian był wierzacy. Nadal proszę o modlitwę i bardzo dziękuję za wpłaty...

Dzwoniłam do kamieniarza. Skromny nagrobek na urnę to około 2000 z montazem. Na razie jestem zdecydowana na pochówek z moją ciocią. 

Karty metaforyczne jednak kupiłam, bo udało mi sie sprzedać obraz. Cud jakiś, ze akurat teraz. To akryle- łaka. Nie sprzedaję duzo akryli. Częściej sprzedaję akwarele... Nie mogłam czekać, bo karty kończyły sie u sprzedawcy. To zestaw życie w parach. Duzo mi pomoze w rozwoju. Tak mąm zamiar żyć później i nie pogrążę sie w żalu. Wiem, że narażę sie niektórym... Teraz jest czas dla Adriana ale po pochówku postaram sie wrócić do normalnego życia... Mam już dokumenty niemieckie. Muszę je przetłumaczyć.

Z dietą tragedia. Chyba tyję i nie mam odwagi stanąć na wadze. Jem za dużo węglowodanów. Plnuje sałatkę albo kotlety z warzyw a wpada chleb z dżemem, bo szybciej. Boję sie przytyć. Wczoraj zjadłam jednak kotlety z kalafiora i zupę grochową, ale z makaronem. Zawsze robilam z ziemniakami, ale z makaronem wyszła smaczna i już będę robic i taką...

Aronek wreszcie nie boi się Mikusia. Ten go zaczepia, a on dalej lezy wtulony we mnie...

Moi dostawcy warzyw wożą szatkowana kapustę. Moze uda sie kupić w przyszłym tygodniu tobym zrobiła kiszoną. Muszę tylko przekonać Krzyśka...Oporny jest.

20 października 2022 , Komentarze (23)

Dziękuję wszystkim za pomoc. Na zbiórce jest coraz więcej pieniadzy ale Az się boje podac link, zeby mnie niektórzy nie wzieli za oszustkę. Wasza pomoc jest bezcenna, bo dojdą jeszcze chyba koszty sekcji. WAżne jest też Wasze wsparcie psychiczne... Po wszystkim postaram się zamieścic rachunki ale nie wiem czy sie uda, bo nie wszyscy daja. Ksiądz chyba nie.

Dziś gdy Krzysiek wróci z pracy, a przyjdzie wcześniej bo stracił 1/4 etatu, moze wyjdziemy na dwór. Trzeba pilnie zamknąć okienka od piwnic, bo .mrozy w nocy. Wcześniej musimy schować węża. Muszę oderwać choc trochę myśli... Wszyscy jesteśmy w stresie. Mama to płacze to się na Adriana wścieka. Krzysiek się wścieka. Ja nie myślę o tym co było złe. Staram się skupić na sprawach praktycznych. Muszę wszystko ogarnąć. Po wszystkim gdy Adrian juz będzie z nami, kupię wino i odreaguję. Wtedy pojawią sie emocje i kolejne myśli o tym co było. O dzieciństwie. Zamieszczę zdjęcia. Był taki śliczny... Pewnie też pomyślę o jego życiu w ostatnie miesiące i o ostatnich chwilach. To będzie ciężkie. I to będzie koniec. Nie można po śmierci kogoś bliskiego za długo rozpaczać, bo to trzyma duszę w poblizu i ona sie męczy. Nie chcę tego dla niego. Nie będę go trzymać. Niech odejdzie do światła. Moi bliscy go przygarną i nie będzie sam. Bardzo w to wierzę... Proszę o modlitwę za spokoj jego duszy...

To jak moja rodzina podupadła czy zdziwaczała widać też po pogrzebach. Kiedyś były z orkiestrą i mszami w kościele. Moja mama wprowadziła skromniejsze. Już pogrzeby babci i taty były organizowane na szybko bez oprawy muzycznej, bez mszy, bez ludzi bo nawet klepsydry nie było. Dla taty to bez znaczenia, ale babcia zadowolona nie była. W tych dwóch wypadkach nie chodziło o pieniadze, ale mama chciała uprościc wszystko. Na pochówkach i tak nie była... Jeszcze nie wiem czy ja wywieszę klepsydre. Adrian był dość otwarty i moze by chciał byc pozegnany nie tylko przez rodzinę. Nie bardzo jednak mam ochotę zmierzyć sie z tym wszystkim. Nie bardzo mam ochotę na spojrzenia ludzi, moze oceny stroju, zachowania, ceremonii. może na obłudę i fałszywe wspólczucie. Nie mam zamiaru zakładać kapelusza z woalką ani mdleć, a to moze byc źle widziane. Krzysiek jest tak wsciekły, że powiedział mi ze nie pójdzie na cmentarz. Będę więc sama... 

Powinnam kupić wreszcie pralkę, ale nie bardzo mam ochotę teraz na ruch w domu związany z podłączaniem. Sterta prania coraz większa. 

Karty metaforyczne są bardzo fajne. To karty związków z przyrodą. Ja jeszcze chcę kupić karty związków. Nie mam jednak teraz pieniedzy i szybko raczej nie będę mieć chyba .że zrobię, bo trzeba będzie spłacać długi. Nie lubię mieć tego typu zobowiązań, bo mnie to przygnębia i stresuje. 

Sebastian sie odezwał. Tak szczerze od serca. Chciął mnie przytulic , zebym sie wypłakała. On wie jak postępować z kobietami. właśnie tą męsksc połaczoną z miekkością, tą delikatność w nim cenię. Poczułam sie lepiej. Krzysiek też powiedzial , ze mnie wspiera. On jest zwykle szorstki i zdystansowany...ale Lzej mi...

















19 października 2022 , Komentarze (36)

Dziękuje wszystkim za wsparcie nie tylko finansowe. To dla mnie niesłychanie ważne. na zbiórce mam sporo pieniedzy pomagam.pl/6e9ghk  i na konto, które podałam tez wpłyneły. Trąbka będzie i kwiaty też. Chyba będzie urna. Wtedy  koszt samego pochówku to 2000 na cmentarzu plus 1200 obsługa z firmy pogrzebowej bez kwiatów i trąbki. Do tego dochodzi kiedys pomnik conajmniej 2000 zł jak nie wiecej, bo i ksiądz swoje zawoła. O kosztach przewozu nie chcę mysleć. To 7500 plus koszty dodatkowe, których sie boję. Zwłaszcza chłodni. Adrian lezy juz bardzo długo... Gdy wszystko będzie załatwione wstawię zdjęcia...

Środa oznacza cięższą dniówkę dla Krzyśka. Ja będę po południu sama. Na dwór do pracy sie nie wybieram. W domu też nic nie zrobię. Poczekam z tym wszystkim do czasu gdy Adrian połaczy sie z rodziną. Będę miała głowę spokojną. Jego dusza zazna spokoju i ukojenia to i ja odetchnę głeboko. Do jego ojca, mojego byłego męża już się nie odezwę. Zawiadomię tylko formalnie o pochówku. Nie będę oczekiwać odpowiedzi. Przypuszczam, że sie stoczył i ma swoje problemy dlatego nie odpowiada. Odkąd jest na rencie ponoć pije. Ma dlugi, ledwo chodzi- endoprotezy i bóle. Czas mu chyba tak do końca wybaczyć i tak wylądowałam lepiej niz on. Miał kiedyś firmę, samochód, pieniądze, a teraz nie ma nic i nawet drugie małżeństwo mu sie posypało... Żal mi go... Inna sprawa, że to on pokazał Adrianowi alkohol i on mu wpoił umiłowanie do snobimu. Gdyby nie mieli kontaktu pewnie Adrian by spokojnie i skromnie żył nadal. Pewnie miałby rentę i pracował z Krzyśkiem. No ale takie dochody to było za mało. No i praca poniżajaca. Ech...

Powoli by trzeba zacząć myśleć co dalej. Adrian nie wróci i na starość nie pomoze. Niby jest jeszcze Sebastian, ale mu za bardzo nie ufam. Gdybym odeszla to on by koty mógł głodzić albo i krzywdzić, bo by sie znalazły na dworze. Teraz nie sprawdził sie jako przyjeciel. Ja mam problem, a on ma to w nosie. Wcale się nie odzywa. Czasu nie ma. Teraz muszę pomyśleć o swojej starości i o moich kotach. Chodzi mi po głowie kocia fundacja. Mogłabym dom zapisać i wtedy by koty były bezpieczne. Do opieki jest Mops. Trudne to wszystko...

Zaczęłam zostawiać Mikusia samego na chwilę w pokoju. Wczoraj wyszłam na około 1o minut kilka razy i gdy wracałam stał pod drzwiami i czekał. Nie zrobił szkody. Ulzyło mi trochę...




















18 października 2022 , Komentarze (28)

Mam zamiar ściagnąć Adriana. Sam przewóz to 7500 zł do tego dojdzie koszt dokumentów i chłodni. Tych ostatnich kosztów sie boje. Usiłowałam podpytać księdza o koszt posługi na cmentarzu, ale mi nie powiedział przez telefon. Mam jechać z dokumentami. Chyba będzie spalenie w Polsce jeśli będę mogła urnę włozyć do grobu moich dziadków. Bardzo go kochali. To koszt około 1200 zł. Jest jeszcze usługa grabarża no i ewentualnie ksiądz. Adrian byl wierzacy/zielonoświatkowiec/. nie znam kosztów. Wezmę pożyczkę od rodziny i zobaczę jak to zagra. Niby mam trochę oszczędnosci ale musze trzymac, bo nie wiem czy firma Krzyska wygra od stycznia przetarg. Jeśli nie, będzie bez pracy, a zwierzęta moga chorować. Moze sie tez zdarzyć jakaś awaria. Nie mogę zostać bez środków.  

Podaję nr konta gdyby ktoś jednak chciał opłacić trąbkę na cmentarzu. Tak wiem, że to nie jest konieczne, ze to fanaberia... myślę jednak, ze toby mu sprawiło przyjemność... Nie wiem co z kwiatami? mam chaos w głowie...

Agata rak Będzin ing 55 1050 1227 1000 0090 9160 7813

a tu link na zrzutkę, bo załozyłam jak radziły dziewczyny   pomagam.pl/6e9ghk bardzo dziękuje za dotychczasowe wpłaty...

Poza tym to pralkę jednak kupie za gotówkę. Moze dziś po powrocie z miasta. Muszę jechać po metrykę Adriana. Masa spraw teraz do załatwienia, ale wszyscy sa bardzo pomocni. Od konsula po policję. Tylko ksiądz nie był miły jak mu powiedziałam, ze za duzo pieniędzy nie mam. Czuję za olbrzymie wsparcie z góry. osoba jasnowidząca, zajmująca sie energiami napisałam mi, że Adrian mnie kocha, bo ona czuje obok mnie ogrom miłości... Też czuję to wsparcie i lzej mi na duszy.  

Mam już karty metaforyczne. Dziś wylosowałam kartę jakże wymowną- ślady na piasku ginące w oceanie. Tyle zostało po Adrianie - wspomnienia, parę zdjęć i dwa wiersze... Wszystko przeminie wraz ze mną. Moze przetrwa gdzieś antologia z tymi wierszami i to wszystko. Bardzo to smutne... Wczoraj wylosowałam kartę - dwa pędy rosliny i pustka dookoła. To czeka mnie i Krzyśka. Samotna starość...

Koło domu nic nie robię, bo nie mam głowy. Zawodowo troche pracuję.

mama zleciła i opłaciła sprzątanie na cmentarzu. Tyle mi odpadło...

17 października 2022 , Komentarze (48)

Nowy tydzień. Będzie nerwowy, bo jest masa spraw do załatwienia w związku ze śmiercia Adriana. Wszystko spadło na mnie. Ojciec telefonu nie odbiera, a na smsy nie odpowiada. Chcę go przywieźć ale to koszty i sama z nimi mogę mieć problem. Jeśli jednak pochówkiem zajmie sie strona niemiecka to później przyślą rachunek najbliższej rodzinie. Moze byc wyzszy, bo w Berlinie praktykuja kremację, która jest bardzo droga. ja swoich osobistych pieniedzy nie mam, a Krzysiek sie strasznie wścieka i łozyc nie chce. Inny problem to brak dokumentów. Nie wiem jak to sie uda obejść.

Poza tym muszę wreszcie kupic ta pralkę.

Wczoraj nic nie robiłam poza praca zawodową. Muszę teraz pracować więcej, bo szykuja się dodatkowe wydatki. To wszystko przez marsa w bliźniętach. Gdy przejdzie do raka problemy miną. Najgorsze jest to, ze Krzyśkowi kończy sie umowa i nie wiadmo co dalej z pracą. Było by dobrze, bo sie sprawdza i chca go dalej zatrudnić ale firmie kończy sie kontrakt i będzie nowy przetarg. Wszystko wyjaśni sie do stycznia. na razie trzeba będzie to i owo zmartwienie znieść. Oszczędności też.

W domu chaos. Nawet nie sprzątam i jest bałagan czego nie lubię. W ogródku nic nie zrobię, bo ma przyjechać brat Krzyśka. Czasu nie będzie. Powinnam przesadzić resztę irysów i konwalii.

W tym roku nie mam głowy do sprzątania na cmentarzu. Chyba też nie dam rady kupić kwiatów dla moich bliskich. Jeśli mama nie zrobi wiązanek to będą tylko znicze. Do 15 listpada mam opłacić  600 zł podatku za nieruchomość. Jest jeszcze oplata za groby/kolejne/ i jest pompowanie szamba z problemami. Wszystko na raz. masa spraw do załatwienia i wszystko na mojej głowie. Krzysiek jest jaki jest i nie pomoze. Sebastian mi ostatnio powiedział, zebym nie krzyczała bo on i tak nie rozumie. Mama sie wycofała i powiedziała, ze musi mieć spokój. Zostałam sama...

16 października 2022 , Komentarze (48)

Już wiem co się stało z Adrianem. Mój syn został znaleziony w jakimś budynku w Berlinie. Leżał w jakimś korytarzu. Tozsamość ustalili na podstawie odcisków palców. Żył po swojemu i umarł po swojemu. Pewnie się zapił albo zaćpał. Nie byłam dla niego autorytetem. Nie chciał zyć tak jak ja, bo żyję ponizej standardów według niego. Zycie bezdomnego za to było ok. Uhonoruję go wydaniem antologii z wierszami na jego cześć, w której zamieszczę 2 jego wiersze i krótką notkę. Dam tez na mszę i tyle. Będę wspominać, palić świece ale szat z siebie drzeć nie bedę. Nie chciał życ z rodziną bo była za biedna. Nie chciał żyć w swoim domu bo stary i ubogi. Trudno. Jego wybór... Nie tak jednak miało być. W skrytości ducha myślałam, że z wiekiem zmądrzeje, zmieni sie, wróci i doceni to co miał. Niby chciałam go wymeldować, ale pokój by na niego czekał. Teraz dołączę go do moich mieszkań i zrobię w nim bibliotekę. Sebastian liczy, ze dam jemu i że zamieszka z nami. Mnie się to nie uśmiecha, a mama sie nie zgadza...Żal mi Adriana, bo sie niszczył. Moze faktycznie cierpiał. Teraz widzę, dotarło to do mnie ze i Sebastian sie niszczy... Może być tak, że kiedyś zostanę sama. Odejdę w samotności i co wtedy z moimi kotami? Jak ulotne jest życie...

Pamiętam jak Adrian był mały. Był taki zmyślny i szybko sie uczył. Ja się z nim nie bawiłam, ale czasem próbowałam go tego i owego uczyć. Pojmował bardzo szybko. przypominam sobie te chwile gdy miałam czas i cierpliwość do niego. Gdy był starszy grywał ze mną i Krzyskiem w karty. Czasem wspólnie z nim piekłam ciasta czy odrabiałam za niego prace plastyczne. To było z doskoku, bo mało czasu mu poświecałam. Zwykle mnie męczył, bo był gadatliwy i usiłował mi opowiadac o dinozaurach swojej pasji. We mnie nie ma i nie było luzu. Bawić nie umiałam sie nigdy. Gdy był dorosły bardzo lubił pitrasić. Czasem gotował u mnie w kuchni. Pamietam te chwile gdy przygotowywałam dla niego paczki na Mikołaja. Wystawiałam je za okno na parapet, a później on znajdował. Pamietam gdy odnowiłam mu pokój, kupiłam nowe meble i telewizor. Wiele było takich momentów. Były i złe, ale tych juz pamietać nie chcę... Zaniedbałam go emocjonalnie. Nie było przytulania, czułości. Najczęściej drzwi do mojego pokoju były zamkniete. Robiłam co trzeba i pozostawiałam go samego sobie. Towarzystwo zapewniały mu babcie w tym jedna czułość... Nawet nie wiem czy miał świadomość, ze mimo to go kochałam. Na pewno gdy jego ukochana babcia zmarła czuł sie samotny, może niepotrzebny. Straszne to wszystko... Gdy umierał też był samotny i pozostaje mi tylko wierzyć, ze nie cierpiał. Moze odszedł we śnie...

Wczoraj nic nie zrobiłam poza posadzeniem róży. Trochę też czytałam. Praca od poniedziałku. Muszę się zebrać w sobie i czas na to najwyższy. Zwierząt wspomnieniami nie nakarmię.

Mikuś ma smaki. Chętnie je konserwy dla kotów w formie pasztetu. Trzeba będzie kupić mieso dla psów ale pasztet. Może będzi e jadł...

15 października 2022 , Komentarze (3)

Dziś Krzysiek pojechał na targ po ciuchy. Tak nosi ciuchy z targu - bieliznę i spodnie od dresu. ma jeszcze na teraz kupić adidasy i tez będą tanie do 100 zł. Moze też kupi owoce i rozejrzy sie za kapustą do kiszenia.

Ja mam ciecie drewna. Będzie też jeszcze przenoszenie roslin. Wysilać się jednak nie mamy zamiaru, bo weekend i jeszcze nie doszłam do siebie. Część roślin wyniosłam do sasiadki. Ona tez kwiaty ma. Ja moze przeniosę resztę irysów. Teraz będę przesadzć pojedyncze kłącza.

Wczoraj były kolejne zajęcia z arteterapii.Wzięłam udział, bo nie chcę myśleć o tym co się stało. Kusi mnie arteterapia choć wiem, że to wyjscie poza moja strefę komfortu. Nie wiem nawet czy po rozbudowanym kursie z praktyką mogłabym w tym zawdzie pracować. Niektórzy twierdzą, ze aby zostac arteterapeutą trzeba skonczyc studia. ja oczywiście nie mam na to szans. Gdybym skonczyła studia to będę miała 65 lat i wtedy raczej do pracy na etat nie pójdę. Książkę juz mam i wiem juz o co w tej pracy chodzi. Praca by była bardo trudna dla mnie. Potrzeba w niej otwartosci i komukatywności w kontaktach bezposrednich. Ja jestem racej zamknięta. Trzeba mieć umiejętność wspolpracy w grupie i zapanowania nad nią w razie potrzeby. To dla mnie czarna magia. No nie wiem czemu mnie ta praca tak kusi.  Albo to dla mnie szansa rozwoju albo pokusa sił ciemności by mnie pognębić.

Pracowałam ostatnio trochę z emocjami i doszlam do wniosku, że miłość erotyczna nie jest jedynym uczuciem które mam czuc w związku z bliska osoba. Jest jeszcze spokój, poczucie bliskości, poczucie akceptacji, poczucie wdziecznosci. jest zaufanie. To własnie te uczucia są mi niezbedne. Bez miłosci tej erotycznej moge życ, a bez tych uczuc nie. Miłosc to dla mnie coś nieuchwytnego. Ja ja myliłam z poczuciem bliskosci i pożądaniem. O wiele cenniejsza od miłosci erotycznej tej romantycznej jest dla mnie ta przyjacielska pełna ciepła, spokojna i kojaca. Miłosc ta prawdziwa według mnie nie ma nic wspólnego z cierpieniem i poswieceniem. uczucia typu zazdrość nie maja z nią nic wspólnego. Do tej pory była zawsze chemia, zachwyt, uniesienia, ekstaza ale i stresy, negatywne emocje a później obojętność, a czasem wrogość. Teraz potrzebuję spokoju... Nie chcę juz huśtawki.
































14 października 2022 , Komentarze (95)

No i nie mam już syna. Adrian zmarł w Niemczech i nawet nie znam okolicznosci. Spodziwam się najgorszego, ze chorował, cierpiał  zanim odszedł, a moze popełnił samobójstwo. Mnie i mojej mamie jakiś czas temu śniły sie koszmary. Niby spodziewałam sie najgorszego, ale to i tak  był szok. Policjanci mnie zaskoczyli mimo wszystko i nie miałam głowy spytać o szczególy. Został mi juz tylko Krzysiek i mama no i chyba Sebastian. Adrian był bardzo trudnym dzieckiem. Pił, próbował wszystkich możliwych narkotyków i około 10 lat spedził w zakładach karnych. nie chciał się uczyć, pracować i stosował przemoc także fizyczną. Miał stwierdzoną nieprawidłową osobowość. Był psychopatą. Nie wiem czy to wszystko spowodowane było krzywdą w domu, cierpieniem, samotnością czy ciekawościa i niepokorną naturą. Sporo w tym mojej winy, bo nie potrafiłam mu dac tego czego potrzebował gdy był dzieckiem. Inna sprawa, że dla niego miłość to były pieniadze. Kochał drogie ciuchy i wypasione telefony. Kto dawal ten kochał, a ja nigdy za dużo nie mialam. Na swój sposób go kochałam, ale nie miałam dla niego czasu, męczył mnie swoja dziecięcą aktywnością, nie rozumiałam go. Nie chciałam jego krzywdy. W ostatnie lata  sie troche zmienił na lepsze w stosunku do mnie. Chciałam mu opłcic terapię, wyremontować pokój w moim domu. Nie chciał. Wolał żyć jako bezdomny w Niemczech i żyć z żebrania. Mimo wszystko myślę i chce w to wierzyć, że był zdeprawowany ale nie był do końca złym człowiekiem. Pozostały po nim zdjęcia i dwa wiersze. Już mu udziału w antoligii nie opłacę...Żal...

Adrian wyszedł

ciężka trwoga

życie straszne brzemię ma

alkohol narkotyki zżerają mnie do cna

nie potrafię być trzeźwy

wybaczcie mi miłości ma

jestem jaki jestem

mam swoją wiarę

Jezusa który mnie zna

broni od złego

o miłości moja

nie przestanę wierzyć

trzymam się mój Panie

twa miłość będę szerzyć

miłość owoc zakazany

miłość której nigdy nie znalem

miłość która jest tym wierszem

miłość której wciąż tak przeczę

miłość której tak pragnąłem

miłość która jest popiołem

miłość to takie głębokie

miłość której pragnę

miłość której zawsze chciałeś

miłość której sam pożądałem

ciężka to dla mnie sprawa

nie mam siostry nie mam brata

brak mi kogoś kto kocha

mam tylko Boga







14 października 2022 , Komentarze (2)

No i znowu konflikt z Krzyśkiem. Tym razem poszło o jedzenie. Miał kupić trzy rzeczy, a kupił całą reklamówke. Mam przygotowane jadłospisy, które akceptuje i później kupuje o wiele wiecej niż trzeba. Efekt jest taki, ze albo sie produkty niszczą, albo się zjada czy to z łakomstwa czy na siłę i waga rosnie. strasznie mnie to złosci. Nie lubię duzych ilości jedzenia i nie lubię wydawać duzo na jedzenie. Je sie po to zeby zyć, a nie zyje po to zeby jeść. Gdy byłam sama wazyłam w granicach 54-64 kg i wagę trzymałam bez trudu, ale lodówka była prawie pusta. Teraz też tak chcę i ciągle o to walczę z Krzyskiem.

Mam karty emocji i powinnam temat ogarnąć. Jeśli chodzi o emocje, to mam problem. Rozpoznaję ich niewiele i czuję nie za dużo. Nawet nie sadziałam, ze to co mi przychodzi na myśl to emocja. Takie oczekiwanie np.  Ja po prostu czekam. Bardziej myślę niz czuję. do tego do niewielu emocji dążę. Nie ma we mnie checi odwetu. Zwykle nie czuje nienawisci, pogardy ani lekcewazenia czy zawisci. Raczej nigdy nie czuje skruchy. Dąże do spokoju. Mylę poczucie bliskosci z miłoscia. Radość, szczęście, zachwyt nie dążę do nich specjalnie. Spokój ważniejszy...

Mikuś nie lubi być na dworze. Wczoraj był wzięty na smyczy na dwór i chodzić nie chciał. Kładł się w trawie i żałośnie patrzył. Potem zaczął drżeć. Zamiast godziny był 10 minut i trzeba było uciekac do domu. On lubi ciepło. Gdy pali sie w piecu wyleguje na poduszce w poblizu. jego szczęście że do nas na kanapę trafił. Mógł trafić do budy...

Wczoraj udało się wykosić moją cześć podwórka. W przyszłym tygodniu jak będzie pogoda wykosi sie sad.

Po dwóch dniach cięcia drewna już mnie kręgosłup boli jak diabli i mam problem ze schylaniem sie, a tu jeszcze nie koniec. Jeszcze kilka dni... Dziś mam szkołe i ma przelotnie padać ale jedna paletę bym chciała pociąć. Pralki jeszcze nie mam i szambo nie wypompowane.

Tu siostra suzi Czarnusia. Koteczka była dzika ale już od dość dawna mnie zaakceptowała. Siedzi czasem nawet na kolanach.






13 października 2022 , Komentarze (12)

Dziś chyba ostatni dzień lepszej pogody. Będzie przenoszenie roślin. Dużo nie zostało. Są resztki, ale teraz to praca trudniejsza, bo trzeba pojedyńcze roslinki wsadzac, a nie całe kępy. Dłużej to może trwać, bo każdą trzeba sie zaopiekowac i pieczołowicie otulić ziemią. Trzeba też wsadzic różę, bo przyszła. To ostatnia róża. Mam wszystkie kolory, które chciałam mieć. 

To co najpilniejsze kupione. Poza książka. Książka kosztuje 200 zł i jest ważna. Potrzebuję ja do pracy. Gdy ją kupię pomyślę o kursie Terapii skoncentowanej na rozwiązaniach. To też pilne. W tym miesiącu chciałabym zrobić jeden kurs a w przyszłym drugi. Nie wiem czy sie uda i nie zależy to tylko od finansów...

Karmienie Mikusia to koszmar. Nie chce jeść normalnie i jedzenie trzeba wpychać. Trzeba za nim chodzic i namawiać. Karmienie jest na kanapie albo z ręki, na kolanach. Czasem zje trochę z tego co powinny zjeść koty. Mięso i chrupki podane na jego talerzyku są ignorowane. Nawet bliżej nie podejdzie. No i nie wiem co teraz... Piesek jest rozpieszczony i jestem tego świadoma, ale zeby taki cyrk... Wczoraj przez cały dzień zjadł moze z 5 cm parówki cienkiej/pogryzionej przez Krzyśka/, 2 płaskie łyzki miesa z puszki dla psów, z 20 chrupek dla kotów i 1/3 kanapki Krzyska i kilka łyzeczek serka wiejskiego. To wszystko. Wydaje mi sie to za mało. Jest bardzo drobny, smukły ale ma piękną sierśc i jest zdrowy, energiczny...Myślę o behawioryście...

Znalazłam dość fajną pilarkę elektryczną, ale waży 4,2 kg. Na lżejsze jakoś nie mogę trafic. Nie wiem czy dam radę taka pracować. Ta co mam teraz jest prawie o połowę lżejsza. Pilarka elektryczna jest łatwiejsza w obsłudze, bo ma mniejsze drgania. Droga nie jest i kusi mnie kupić. Sebastian niby chce pociąć ale mu już nie wierzę. Nie będę się z nim uzerać i czekać aż jaśnie pan władca zechce sie upić, przespać popatrzec na telewizję i raczy cos zrobić albo i nie. Zaprosiliśmy go i przyjedzie ale dopiero na swieta. Nic wtedy raczej robic nie bedzie. To będzie przyjacielska wizyta. W przyszłym tygodniu ma przyjść znajomy do cięcia drewna z pilarka elektryczną. Moze wypróbuję ją...Wczoraj się wściekłam na Sebastiana, bo nie wyczyścił pilarki po cięciu. Ja do cięcia, a tu trociny lecą spod prowadnicy. Musiałm wszystko rozkręcić, wyczyścić i załozyć łańcuch od nowa.

Dziś ma przyjść sasiad do koszenia i ma byc wypompowane szambo...










© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.