Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1501129
Komentarzy: 54653
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 kwietnia 2020 , Komentarze (16)

Wczoraj była niedziela palmowa. Palmę zrobiłam, ale bardzo skromną. Nie jestem religijna, ale tradycji przestrzegam. 

Pogoda ładna, a szykuje się ocieplenie. Martwi mnie tylko brak deszczu. Jest straszna susza. Kiełkuje to co było w ziemi już dawno. Nowo pasadzone rośliny mogą przysychać.

Końcówka tygodnia była pracowita, bo wychodziliśmy do ogrodu. Dziś też chyba pójdziemy. Mam jeszcze sporo plewienia i sadzenia. Wczoraj skończyłam przygotowywać kolejna rabatkę. Zerwałam darń i zyskałam około 3m 2 miejsca. Rosną w tym miejscu krzewy owocowe i bez o dwubarwnych liściach, ale są jeszcze małe. Można obok posadzić kwiaty tylko trzeba nanieść trochę ziemi... Powinnam wyjść do plewienia na ulicę, ale się trochę obawiam. Nie wiem co na ziemi znajdę, a plewię bez rękawiczek. Chcę kupić jeszcze trochę roślin, ale dopiero za około dwa tygodnie. Problem jest z prymulkami, bo jeszcze nie kwitną, a chcę kupić w kilku kolorach. Moze też kupię inne kwiaty u tej samej osoby. Wpadły mi w oko rośliny na skalniaki. Krzewy i drzewka kupię jesienią...

Dziś będzie oczywiście praca w ogrodzie. Do tego dojdzie obraz akrylami i akwarela, może wiersze do antologii o przemijaniu. Chcę wysłać juz do wydawnictwa materiały do antologii kociej. Trzeba też upiec chleb. Mam w zasadzie ochotę na bułki z czarnuszką i otrębami, ale nie wiem czy Krzysiek się zgodzi. Kończymy porządki przedświateczne, ale jeszcze trochę zejdzie. Nie będzie ekstra posprzatane, bo sprzatać nie lubię i nigdy się do tego nie przykładam.

A na koniec wczorajsze magnolie...

5 kwietnia 2020 , Komentarze (30)

Koniec tygodnia to u mnie spanie do oporu. Będzie też malowanie i praca w ogródku. Mam ochotę wyjść na spacer, ale nie wolno. Chciałabym zrobić troche zdjęć. Sebastian jest wściekły, bo by chciał wyjść na ryby. Niedługo wraca ze Szwecji jego kolega i on sie do niego wybiera.. Martwię się, bo to za duże ryzyko. Wczoraj był u nas brat Krzyśka, ale do domu nie wchodził. Staliśmy na dworze...

Nie wiem co będzie z zakupami na święta. Znajoma boi sie jeździć i tylko taki ma towar jaki jej przywiozą. Nawet nie wiem czy salatka warzywna będzie i czy jakaś wędzonka. Nie będzie barszczu na chrzanie i białej kiełbasy i nie będzie klopsa- pieczeni rzymskiej z jajkami, nie będzie schabu wędzonego ani jajek w schabie. Mam tylko jajka, kilo schabu do pieczenia i produkty na ciasta-babkę i szarlotkę.

Wczoraj byliśmy w sklepie i chciałam zrobić zdjęcia wiosny w lesie. Nie bardzo było co fotografować, bo nadal wiosny za bardzo nie widać. Zaczynają wypuszczać drzewa i krzewy i może dopiero w środę zdjęcia zrobię... Na razie uchwyciłam tylko taka roślinkę. Uznałam ja za bardzo ładną i wdzięczną. Gdyby nie koty, pewnie bym zerwała i ustawiła w wazoniku... 

Jestem zachwycona swoją kondycją. Droga do sklepu w obie strony to niecałe dwa kilometry, ale niosę siatkę i to solidną, bo około 7 kg czasem. Nawet zadyszki nie mam i serce mi nie galopuje...Joga przynosi efekty...W końcu to szosty miesiąc ćwiczeń...

A na koniec wymęczony bez. Kompletnie nieudany...Z pewnościa powrócę do tematu...

4 kwietnia 2020 , Komentarze (28)

Wstałam dość wcześnie, bo jest wyjście do sklepu. U nas to stosunko bezpieczne. Ludzi o tej godzinie gdy chodzę raczej nie ma, a kupuje się pojedyńczo przy otwartych drzwiach. Ostatnio właścicielka oddzieliła się folią. Nikt w pobliżu nie choruje i chyba nikt nie ma kwarantanny. Dziś moze wezmę do sklepu telefon, to zrobię trochę zdjęć lasu. Już nie mam pretensji do losu, że muszę do sklepu chodzić.

Wczoraj skończyłam obraz akrylami. Jest nietypowy, bo nieco abstrakcyjny. Powstała też akwarela. Jak dla mnie jest trochę za jasna i chyba wkrótce jeszcze jedną lawendę poczynię...Na razie maluję akwarele głownie w formacie A5. Chyba trzeba zacząć malować A4.

Jest problem z dzikami. W okolicy jest ich bardzo dużo. Niszczą ogródki sąsiadów. U koleżanki zryły ogródek, wykopały dymkę i zniszczyły jej grządki. Zniszczyły siatkę i teraz trzeba załozyć nową. Sąsiad strzela petardami, bo boi sie o psa. Nie wiem co będzie u mnie. Na razie mama spotkała na podwórku jednego, ale ogródek jeszcze nie zryty. Boję się co będzie gdy posadzę ziemniaki. Ponoć je uwielbiają i wyczują z daleka. U mnie w ogrodzeniu są dwie dziury. Mogą wchodzić.

Zapisałm się do kolejnej antologii. To projekt niekomercyjny dla autorów zamieszczających wiersze w grupie poetyckiej na Facebooku. Tematem jest przemijanie. Lubię wiersze o tej tematyce. Kilka mam i z pewnością je wyślę. Materiały trzeba przeslać maksymalnie do 30 kwietnia, ale im wcześniej tym lepiej. Teraz kończę pracę nad antologią kocią. Mam 5 wieszy białych i 5 tanek. Trzeba je jeszcze dopracować. Moze dziś i jutro skończę. Kolejne antologie moze pod koniec lata, albo jesienią.

Wczoraj byliśmy na dworze. Prace posuwają sie do przodu. Tyle miejsca mamy do zagospodarowania... Podwórko oczywiście jest wiejskie i takie ma być... Paznokcie juz calkiem zrujnowane...

Wiosna

 

dotykam dnia

przez słoneczne lśnienia

jeszcze wczoraj szare łąki

szelestami i nostalgią

przypominały o jesieni

dziś już wybuchają zielenią

w ogrodach to i owo

budzi się do życia

pierwsze przebiśniegi czarują bielą

później krokusy szturmują rabatki

czekam na wonne bzy

kaliny i różaneczniki

one tak pięknie rozsiewają uśmiechy

ptaki jakby oszalały

koty śnią o miłości

już wiosna

3 kwietnia 2020 , Komentarze (17)

Koniec tygodnia, ale dni są teraz tak podobne, że zmian w trybie życia nie będzie. Niby lubię siedzieć w domu, ale jestem juz tym koronawirusem zmęczona. Przytłacza mnie niemożność załatwienia w mieście tego co chcę i utrudnienia z dostawami zakupów do domu. Powinnam zanieść laptop do naprawy, powinnam kupić nową mysz, powinnam wgrać Corela i wszystko się odwleka. Koronawirus ma sie dobrze i nie zamierza odpuścić. Jestem wściekła, ze rząd po pierwszym przypadku nie zamknął granic i jeszcze ściągnął masę ludzi do Polski. Gdyby nie to, zachorowań by było pewnie mniej.

Czarna koteczka na podworku jest bezdomna, a to oznacza, ze jest moja. Nie pozwolę by nie miala dachu nad głową skoro do mnie dotarla. Dam jej dom, tylko ja złapię. Wczoraj znowu siedziała na podwórku tym razem w malinach. Uciekła gdy mnie zobaczyła, ale tylko kawałek i zaraz gdy odeszłam wróciła. Chyba śpi w komorce na drewno. Tym samym mam 12 kotów...:) Nic to. Bywało więcej... Po to też zarabiam, zeby kotom pomagać i na koty mi nie żal... Zastanawiam sie czy jest wykastrowana i oby była, bo na kocięta nie czekam... Widuje ja od wczesnej jesieni, a kociąt do tej pory nie było... Jest więc szansa. Teraz mam wyrzuty sumienia, ze nie zadbałam o nia wcześniej. Miała tylko jedzenia pod dostatkiem i komórkę otwartą...

Wczoraj byliśmy trochę na dworze. Krzysiek zaczął kopać na podwórku pod kartofleIe. Idzie, ale jest nieco darni. Klnie jak szewc. Mimo wszysto pracę podgonił. Ja oczyściłam trochę rabaty. Wychodzi juz piwonia, ale funki jeszcze nie widać. Łubiny się chyba zniszczyły. Agresty i porzeczki robią sie coraz bardziej zielone. Muszę je przyciąć choć to za późno chyba. Moze dzisiaj. Drzewka owocowe przetrwały. Ładnie rośnie kalina. Nie byłam pewna czy odbije, bo podlewał ja Pikuś. Ładna jest morwa, którą posadziłam w zeszłym roku. Ładne są też bzy. Wyjątkowo dużo jest bodziszków, ale dzikich...

wczorajsza akwarela

kwiecień 2020

 

jeszcze wczoraj

nie wiedziałam jak kruche jest życie

nie ceniłam go

nie dbałam

dziś  drżę walczę z myślami

strach

chwyta w objęcia teraźniejszość

obleka kirem jutro

jak tysiące miliony marzę

o końcu koszmaru

wzywam Boga

boję się zasnąć

co przyniesie kolejny dzień

wybawienie czy cierpienie

a może apokalipsę

 

 

 

 

2 kwietnia 2020 , Komentarze (23)

Moja pracownia nie nadaje się do uzytku. Jest problem ze światłem, bo obie żarówki się spaliły, a nowych nie mam gdzie kupić. Niestety mają nietypowe gwinty i trzeba z żarówką jechać do sklepu, żeby dopasować. Maluję więc w pokoju dziennym, a pracownia służy tylko za składzik. Zadowolona oczywiście z tego nie jestem...

Wczoraj bylam w sklepie. Kupiłam juz jajka na święta. Święta będą bardzo skromne w tym roku. Nie będzie barszczu białego z chrzanu, bo nie ma skąd wziąć chrzanu i białej kiełbasy. Nie wiem czy będzie wedzonka. Nie wiem czy będzie schab pieczony. Ciasto chyba upiekę sama. Nie wiem czy będzie sałatka jarzynowa. Nie będzie Sebastiana.:(

Pogoda taka sobie. Jest dość zimno, ale moze dziś na dwór na chwilę wyjdziemy. Krzysiek ma kopanie, a ja plewienie. Powinnam to podgonić, bo trzeba posadzic kwiaty, które przyszły. Liczę, że moze jeszcze w tym roku zakwitną. Wszystko to byliny. Chcę kupić prymulki i moze floksy, ale Krzysiek się wścieka, że paczki wciąż przychodzą. Siedzi w domu to widzi...

Ostatnio musiałam zmienić tabletki na ciśnienie, bo te co brałam ponoć pogarszają stan przy zarazeniu koronawirusem. Biorę więc inne i ciągle mierzę ciśnienie by dopasować dawkę. Biorę po pół tabletki 2 razy dziennie 10 miligramów, czyli najmniejszej możliwej dawki. Ciśnienie mam o wiele nizsze niż kiedyś, bo mi nie przekracza 160/85. Zwykle mam około 130-140 na 78-85. Spadło mi po tym jak schudłam. Przypuszczam, że gdy dojdę do wagi w normie, to jeszcze spadnie.

Zaczynam wychodzić na dwór z aparatem, bo bardzo mnie ciesza roślinki. Nawet kilka kwiatuszków barwinka. Będzie więcej, bo dopiero zaczyna kwitnąć... Mam jeszczę barwinek o dwubarwnych liściach, ale wcale mi nie rośnie i jeszcze nie zakwitł...

1 kwietnia 2020 , Komentarze (14)

Niby jest chłodniej, ale w domu ciepło. Spalamy dziennie góra pół wiadra węgla. Jeszcze węgla nie kupiliśmy. Jest trochę i moze do świąt starczy. Jest też troche drewna. Jeśli starczy to na razie nie będziemy kupować. Moze dopiero w lecie. Trochę podgrzewamy grzejnikiem. Upału nie ma, bo około 18-23 stopnie w pokoju dziennym i 15 w pozostałej części mieszkania. W tym roku w sypialni prawie nie grzaliśmy. Moze z tydzień tylko. To zimno w domu nas uodparnia, bo prawie wcale nie chorujemy. Krzysiek w tym roku kaslał przez kilka dni tylko raz, a pracuje na dworze. Gdy mieszkał w blokach chorował po 3 razy w sezonie. Ja w tym roku nie chorowalam ani raz... Moja mama też nie choruje.

Jestem okropnie zaniedbana. Włosy powinnam przyciąć, paznokcie opiłować. Kosmetyczka nie przyjedzie, a sama nie potrafię opiłować równo u prawej ręki. W dodatku paznokci nie maluję, bo wychodzę do ogrodu i po wariacku ryję w ziemi bez rękawiczek. Dobrych żyletek do depilacji twarzy i pach nie ma gdzie kupić, a te co mam drapią nie golą. Ech...

Po dojściu do nadwagi w cudowny sposób, czas na nowy cel. Przydałoby się zrzucić 30 kg. Toby oznaczało ponad 5 kg jeszcze. Nie wiem czy tyle sie w tym roku uda. Waga by już była fajna, bo 73 kg. Trzeba by dużo uporu i nie wiem czy dam radę. Zobaczymy moze w czerwcu o ile będzie koniec z koronawirusem, bo do odchudzania potrzeba mięsa, a teraz nie mam go gdzie kupić. W moim sklepie jest tylko drób, którego ja nie jem. Na diecie jadałam sporo schabu, ryb i pieczarek, warzyw. No zobaczymy...

Wiersz o matce

 

ona mnie nauczyła

kochać zwierzęta

i śnieg spływający ze zboczy gór

zachwycały ją krokusy przy schodach

i tulipany kapiące szkarłatem

przytulała do serca książki  

i wieczory pachnące ciszą

jej świeca już się dopala

a ona wciąż tak młoda

powiedz

czy nadal kochasz ogniste tango

czy tęsknisz za lasem

namiętnością pasją życia

A na koniec akwarelka, która mi się nie bardzo podoba. Będzie chyba jeszcze jedno podejście do tematu...

31 marca 2020 , Komentarze (17)

Wczoraj urosłam o 3 cm, a w zasadzie zmierzyłam się, bo wcześniej tego nie zrobiłam i wpisałam na oko. Okazało sie, ze mam 3 cm więcej i tym samym już mam nadwagę, a nie otyłość. Jestem szczęśliwa...:)

Kolejny dzień w domu, bo wyjść do ogrodu się nie da z powodu zimna. Jest tak zimno, ze Pikuś grzeje sie na termoforze. Tej wiosny roboty posuwaja sie powoli. Podejrzewam, ze może nagle przyjść upał i już wtedy nie zrobię co trzeba. Z pracą typu remontów też czekam na Sebastiana i licho wie jak długo jeszcze. Jutro już kwiacień. Po 20 miał być robiony ogródek i chyba nic z tego nie wyjdzie. W maju chciałam robić ogrodzenie i tez chyba nic z tego...Ech... Jeśli jesienia z pracami się nie uwiniemy, rok będzie zmarnowany...

Piszę ostatnie wiersze do kociej antologii. Chcę wysłać kilka białych i kilka tanek albo tanka, bo nadal nie wiem jak się pisze... Jeśli chodzi o antologie to wszystko idzie ładnie. W tym roku wyjdą 3 komercyjne w tym dwie z opowiadaniami. Wyjdą też jeszcze na pewno dwie inne, a moze i cztery. Nie wiem czy jesienią wyjdzie antologia z serii Spieszmy się kochać bliskich. Jeśli tak to chyba wyślę do niej tanki. Kusi mnie zapisać sie jeszcze do antologii o przyrodzie. Też bym chciała zamieścić tanki.

Dobrze idzie malowanie obrazów akrylami. Mial być jeden obraz na miesiąc i jestem na dobrej drodze, bo maluję piąty, a jeszcze maja nie ma. Miał być jeden portret na tydzień i niestety mam opóźnienia, ale małe. Opóźniło sie też wszystko jeśli chodzi o oleje. Przez koronawirusa maszynki do scrapek koleżance nie wysłałam, a za nią miałam kupić farby olejne.

Mało czytam, malo ogladam filmów i niestety mało sie uczę. Powinnam przerabiać kurs u Krissa Wieliczko, bo jeszcze kilka lekcji mi zostało. Nie skończyłam kursu grafiki, ale to chyba przełożę na przyszly rok. Moze na zimę...

Forsycja wreszcie kwitnie i na dworze. Zrobiłam jeszcze zdjęcie rabatki z ziołami, ale wyszło zamazane co zauwazylam dopiero w domu. Zrobię więc innym razem. Wczoraj malowałam akrylami rumianki. Powstała też akwarela...

30 marca 2020 , Komentarze (28)

No i znowu zimno. Przydałby mi się deszcz, żeby to co posadzone zaczęło rosnąć. W ogrodzie mam jeszcze kawałek miejsca i posadzę na nim może kapustę albo ziemniaki. Trzeba będzie chyba jeszcze skopać na podwórku. Jest czas gdzieś do 25 kwietnia. Mam też sporo plewienia. Oby tylko pogoda była, bo zimno mnie nie zachęca do wyjścia z domu.

W lesie jeszcze prawie wiosny nie widać. Wszystko jakieś takie smutne i ponure mimo słońca. Liście szeleszczą i czuję sie jakby to była późna jesień.

Nie wiem co sie dzieje, ale jest problem z przesyłkami. Strasznie długo to trwa. Nie dotarła jeszcze woda mineralna ani pszenica ani kwiatki. Dzis czekam na jedzenie dla zwierzat i na nowy drapak. Sebastian nie dostał jedzenia ani leków. Czeka juz ponad 10 dni. Rozumiem, że moze byc problem z zywnością czy lekami, ale kwiatki, pszenica? Czekam tez na topinambur...

Przystąpiłam do wyzwania w grupie na Facebooku. Trzeba w ciagu roku namalować 100 akwareli. W tej chwili mam 5. Chyba nie dam rady, ale jeszcze się nie poddalam...:) Dziś moze kolejna, a oprócz tego może rumianki akrylami lub portret ołówkiem.

Dieta ok. Ten tydzień to 900-1000 kalorii. Niestety za duzo węglowodanów, bo około 100 g makaronu lub pieczywa. Obym nie utyła...

Ponoć właścicielki psów i kotów koronawirus atakuje rzadziej, a jeśli juz to przechodza łagodnie. To jakaś reakcja krzyżowa czy coś... Dziś musiałam wstać wcześniej, bo idzie jedzenie dla moich szczepionek....

Wczorajsze przebiśniegi...W naturze lepsze niż zdjęcie, ale to norma...

29 marca 2020 , Komentarze (15)

Już są w domu muchy. Nie znoszę ich. Trzeba kupić moskitiery sztywne, ale z pomiarem jest problem. Przydałby sie Sebastian. Wczoraj pracował od rana do wieczora i wrócił ledwo żywy. Dziś śpi prawie cały dzień. Tak jest przeważnie co niedzielę. Gdy  był u mnie też lubił w niedziele polezeć. To jest między innymi to co mnie do niego przyciąga. Gdyby był bardziej ruchliwy, toby byla wada. Lubię gdy facet leży na kanapie. Jest się do kogo przytulić...

Wczoraj przynioslam okolo 10 kg zakupów. Droga to chyba z kilometr. Wrócilam padnieta, bo było cieplo, ale miałam za to silownię. Później poleżałam z godzinę, a raczej pospałam i wyszliśmy do ogrodu. Czosnek jest w ziemi i bób też. Dziś odpoczynek typu wylegiwania przez cały dzień. Będzie tylko około 25 minut jogi jak codziennie.

Dzisiejszy dzień powinien być spokojny. Będzie spanie, moze malowanie albo portret. Będzie moze wiersz.

Kończy mi się 5 miesiąc jogi. Minie w środę. Nadal ćwiczę codziennie i tak juz pozostanie. Teraz ćwiczę około 25 minut. Skupiam sie na oddechu i nie nastawiam na trudne asany. Szukam w jodze wyciszenia. Obecnie nie dążę do szpagatu. Wrócę gdy stresy związane z pandemią miną. Nie ma gwałtownego jojo. Przytyłam około 1-1,3 kg i dalej waga nie rośnie mimo grzeszków. Grzeszki to pieczywo, bo nie mam gdzie kupić warzyw i owoców... Kolejny etap diety chyba od czerwca o ile to szaleństwo się skończy i oby do granicy nadwagi. Chcę koniecznie w tym roku dojść do szczuplejszego modelu na Vitalii.

a na koniec akwarela forsycja...

28 marca 2020 , Komentarze (12)

Pogoda piękna. Wczoraj Krzysiek skopał resztę ogródka, a później posadziliśmy 3 porzeczki czerwone i 3 lilie. Dwie lilie powinny kwitnąć. Jedna porzeczka jest duza, a o dwie małe sie boję. Mozemy je podeptać. Później wyprałam trzy firanki, a Krzysiek je od razu mokre powiesił. Zawsze tak robię, bo leniwa jestem i prasować nie zamierzam... Wystawiliśmy na dwór wodę dla zwierząt. Dwie miski, z obu stron domu. 

Dziś chcemy posadzić bób i czosnek. Jest też do rozwazenia sprawa soku z brzozy. Chciałbym kurację zrobić, ale nie wiem czy Krzysiek sobie poradzi z pozyskaniem. Miał być Sebastian i on by sobie poradził.

Z artystycznych spraw jest malowanie i pisanie wierszy do kociej antologii. Dostałam zaproszenie do antologii o przyrodzie i kusi mnie by wysłać tanki. Chyba jednak z tym poczekam. Moze będzie drugie podejście w lecie.Teraz maluję kwiaty akrylami. Wczoraj poczyniłam akwarelę z fiołkami, a dziś może będzie akwarela z forsycją... Kusi mnie jeszcze podbiał. 

Krzysiek dostał zwolnienie do 15 IV. Później moze kolejna rozmowa telefoniczna z psychiatrą i kolejne wolne. Ulzyło mi... Na razie jesteśmy względnie bezpieczni. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.