Dziś ostatni dzień z krzyżówkami. Muszę przepisać ostatnią. Jutro już luz. Jestem trochę zmęczona tym tygodniem. Mało spałam. Z poniedziałku na wtorek 3,5 godziny, a na środę 5. Niby wczoraj pospałam troche w dzień, ale niedługo. Dziś wstałam o 11. To i tak mało snu. Długo tak nie pociągnę, bo potrzebuję około 9 godzin.
Megusia czuje sie bardzo dobrze. Ulzyło mi. Je i łyka tabletki bez problemu. To łagodna kitunia. Jutro ma być zdjęty saczek i kołnierz. Ulży jej.
Sebastian jest, ale mnie to specjalnie nie cieszy, bo staram sie nie angażować emocjonalnie. Chcę się od niego odzwyczaić. Chcę zachować trzeźwą głowę tym razem. Szczęśliwy z tego powodu nie jest i usiłuje mnie przekonać do siebie. Znowu wspomina, że chce ze mna zamieszkać. Chce iść u mnie do pracy. Obiecał oddawać całą wypłatę, ale ja na pieniadze nie polecę. Tyle co mam mi wystarcza. Poza tym juz nie we wszystkich sprawach mu ufam. Tym razem liczę tylko na jego pracę i nie oczekuję uczuć. Pólka na kwiaty w pokoju dziennym już wisi. Pokój zyskał klimat...Brakowało mi zieleni...
Przyszły mi kupione ostatnio buty. To kozaki. Są brązowe do kolan i sznurowane na całej długości. Z boku jest dla wygody zamek. Kupiłam je jako uzywane, ale są nowe, bo innych butów nie kupuję. Zakochałam sie w nich.
Ostatnio trochę dłużej medytuję. Oczywiście z kamieniami. Dziś lub jutro zrobię medytację z kamieniami anielskimi. Mam petalit, celestyn i angelit.
Kolejna wprawka nowym programem. Opanowałam co mi potrzebne. :)