Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490943
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 marca 2020 , Komentarze (46)

No i zaczynam się bać i ja. Jest potwierdzony przypadek koronowirusa kilkanaście kilometrow ode mnie. Siostra mojej koleżanki ma kwarantannę. Zarazić sie może Krzysiek, bo on bywa w poblizu ludzi, a nie zachowuje sie ostrożnie. Nie mam nic zabijajacego zarazki oprócz octu, ale nie wiem czy to działa. Nie mam maseczki i on nie chce nosić. Je bulki slodkie na ulicy. Nic do niego nie trafia. Od soboty ma urlop, bo targ został zamknięty. Musi wyjść w poniedziałek do przychodni, bo leki się kończą. Musi być na poczcie i w banku. U mnie w sklepie żywność wykupiona, a do marketu Krzyśkowi zabronilam iść...

Kupiłam trochę rzeczy przez internet i czekam na przesyłki. Boję się teraz, bo kurier puka do wielu drzwi.

Zmienilam jadłospis, bo produkty niedostępne. Brakuje mi mięsa, warzyw, bo nie mam samochodu i nie udalo mi sie zrobić tego typu zakupow. Będziemy żyć ziemniakami, kluskami, kaszą, ryzem, grzybami i przetworami ze spiżarni. Chcę ograniczyć wyjścia z domu.

Co poza tym? Chyba kopanie w ogrodku, ogladanie filmow i zajęcia artystyczne. Poza tym muszę stopniowo ukladać książki na połce w pracowni. Jutro Krzysiek nie idzie do pracy.

Schudłam kolejne 40 dkg. Zostało jeszcze 60 do granicy nadwagi...:)

12 marca 2020 , Komentarze (8)

Chcę kupić prymulki z tym, że w internecie. Jakie kolory przyjdą nie wiem. Ponoć mix. Teraz je wsadzę do doniczek, a później przeniosę do gruntu. Bardzo lubie te kwiatki. Mam ładną kępkę żóltych. Kupiłam też w zeszlym roku  w internecie, ale babeczka mi przysłała tak małe kępki, ze chyba nie przetrwaly. 

Krzysiek dziś miał jechać zrobić wydruki, ale pilniejsze jest kopanie ogrodka. Kopie po trochu, bo nie chcę go wykończyć. Dziś podgoni, bo nic innego do roboty nie ma. Czas ma do okolo 25 marca. Wtedy chcę posadzic bob. Kupiłam 3 opakowania. Gdy skopie trzeba będzie jeszcze przekopać widłami angielskimi, żeby wybrać wszystkie kłacza. Ziemniaki posadzimy około 25 kwietnia, bo boję sie przymrozków. Nie zależy mi na tym by były wczesne.

Był brat Krzyśka i naprawił kontakt w pracowni. Powiesił też polkę. Teraz po trochu stawiam na niej książki, bo porządek trzeba zrobić. Muszę je przejrzeć, bo część chcę sprzedać. Są mi zbędne poradniki z wyrabiania biżuterii i z ćwiczeniami. Mam ich sporo. Jeśli chodzi o ćwiczenia to mam jogę i jej będę wierna. Te poradniki zostawię w większości.

Miałam nie ulegać panice w związku z koronowirusem, ale niestety trochę uległam i zrobiłam zakupy dla zwierząt i dla nas. Jestem spokojniejsza... Kupiłam jedzenie, zrobię nalewki czosnkowe. W pracy u Krzyśka muszą być w maseczkach. Jemy dużo czosnku, kurkumę, cerutin, pijemy miód choć to podobno niewiele daje. 

11 marca 2020 , Komentarze (8)

Wczoraj waga znowu spadła. Brakuje juz tylko około kilograma do granicy nadwagi. Jem spokojnie, raczej wielu odstępstw nie ma. Dziś będę ziemniaki z sosem koperkowym. Uwielbiam ten sos. Dziś będzie cola 0. To nieszkodzi, że to chemia. Za bardzo colę lubię, żeby całkiem z napoi zrezygnować. Poza tym piję raczej tylko mineralną mocny gaz. Inne napoje najwyżej po łyczku, bo ilość kalorii budzi moje przerażenie.

Dzień będzie spokojny dla mnie. Po południu będzie cicho, bo Krzysiek idzie do pracy. Będzie może spanie i działalność artystyczna. Potrzebuję psychicznego luzu. Chyba w najbliższym czasie kupię już oleje, bo czekam na pieniadze od koleżanki. Ma mi przyslać część za maszynkę do scrapek.

Wczoraj Krzysiek skopał trochę ogródka. Poza tym posadziłam dymkę do donicy w domu. Kiełki ładnie idą. W czwartek moze Krzysiek mi kupi trzy prymulki. Chcę je posadzić do donicy przed domem. W razie przymrozków bralabym je do domu. Były jeszcze w sprzedaży bratki, ale jakieś takie marne. Za to są cudne kwiaty doniczkowe. Byla monstera, cudne paprocie i chemedora. Chętnie bym je kupiła, ale nie uległam pokusie, bo monstera by u mnie zima zmarzla, a chemedorę i paproć zjadły by koty. Kupiłam za to laur i ficusa o zielonych liściach, bo taki jest ponoć bardziej odporny na chlód. Moja szeflera zrzucila zimą wszystkie liście, ale nadal rośnie. Będę ją ratować...

10 marca 2020 , Komentarze (14)

Wczoraj załatwiliśmy co trzeba. Wrociłam skonana. Chyba powinam tylko taksówkami jeździć. Nie mogłam znieść ludzi. Przyszlo mi czekać na autobus w pobliżu rozwydrzonej mlodzieży. Kleli aż uszy więdły i popychali się, a później w autobusie jakiś malolat nadawał do telefonu. Po powrocie spałam prawie dwie godziny, żeby odreagować. Dziś już siedzę w domu, a Krzysiek poszedł do pracy.

Dziś będę rysować, malować. Mam też zamiar przerobić lekcję kursu rysunkowego. To lekcja o rozcieraniu. Gdy to przerobię, zostaną jeszcze trzy lekcje no i ćwiczenia. Dziś Krzysiek  ma mi zrobić wydruki portretów do ćwiczeń. Później zrobi zakupy i może skopie trochę w ogródku. Chcę wysadzić dymkę do donicy.

Od kilku dni oglądam Rockiego. Nawet lubię ten film i z przyjemnością do niego wrociłam. Te stare filmy są bardziej w moim stylu. Lepiej rozumiem klimat. Teraz żyję na uboczu, bo czasy współczesne mnie męczą. Filmy w większości do mnie nie trafiają. Zwlaszcza obyczajowe. Są jak życie pełne pędu i konsumpcji, czyli tego co nie lubię.

Szykuje mi się kolejna antologia w tym roku. Tytuł przemijanie...Chyba sie zapiszę, bo temat mi bliski... To by byla szosta w tym roku.

9 marca 2020 , Komentarze (16)

Wczoraj odpoczywałam psychicznie przy zamkniętej furtce. Dziś muszę jechać do miasta. Na chwilę tylko, ale mnie to nie cieszy. Wręcz przeciwnie. muszę być w banku, sklepie ogrodniczym i w aptece. Krzysiek idzie do marketu coś do jedzenia kupić. Dziś już więcej kalorii o kolejne 100.

Stabilizacja idzie dobrze, a wczoraj waga nawet troche spadla i tym samym zrzuciłam 25 kg. Jeszcze 1,4 kg i będzie granica nadwagi. Ulży mi. Poczekam teraz spokojnie do czerwca i zawalczę o zrzucenie 4 kg. Oby się udało. Teoretycznie jest jeszcze szansa na spadki we wrześniu. Teoretycznie to i 6 z przodu możliwa...:) Tylko teoretycznie...

Wczoraj bylo trochę zajęć artystycznych. Dziś tez będą, bo tym teraz żyję. Chcę poszukać mojej książki o portretach, bo kusi mnie portret wykonany akwarelami. Potrzebuję jednak wspracia w tej materii. Najbardziej by mi pasował jakiś warsztat z akwareli. Mial być w pałacu kultury w sąsiednim mieście. Czekam już na niego kilka lat. Liczę na kurs u Krissa Wieliczko. Jeśli chodzi o portrety to podobno robię bardzo szybkie postępy. To zdanie innych rysowników z kursu. Założyłam sobie, ze chcę tak rysować, żeby mieć 30 polubień portretów w grupie Krissa. Mam w tej chwili dwadzieściaparę średnio, a jeszcze caly kurs nie przerobiony. Dobrze idzie. Zawsze mi się wydawalo, ze z portretami sobie nie poradzę, a tu niespodzianka.

Odnoszę wrażenie za to, ze oduczyłam się malowania akwarelek. Maluje mi się trudno i nie wychodzi to co chcę by wyszlo. No nic będę kombinować dalej... Moze z czasem zaczną wychodzić lepiej...

8 marca 2020 , Komentarze (28)

Wczoraj kupilam kolejne rośliny do ogrodu. Niektore kwiaty to eksperyment. Nie miałam jeszcze malw, jeżówki i krwawnika. Byly u nas orliki, ale bardzo dawno. Nie wiem czy będą sie dobrze u mnie czuly.  Jeśli się udadzą to kupię więcej kolorow. Kupilam też funkie, bo mam na nie idealne miejsce. Niestety tam sporo ślimaków. Chyba je struję... 

Kupilam też trochę rzeczy w sklepie dla plastykow w tym karton do portretow i kilka farb akrylowych. Na razie wszystkie portrety robię na papierze do szkicowania, a tak nie powinno być. Nie stać mnie jeszcze na farby olejne, ale wkrotce coś kupię. Kupiłam też papier do akwareli, bo chcę wrócić do tej techniki. Ponizej pierwszy kot od dwóch lat...:) Nawet jestem zadowolona...

Wczoraj byl też portret i było malowanie róż akrylami. Dziś będzie kolejny portret i akwarela. Moze kot. Kusi mnie portret, ale to jeszcze chyba zbyt duze wyzwanie... Na kursie akwareli nie byłam i uczę sie sama metodą prób i blędow. 

7 marca 2020 , Komentarze (10)

Tydzień był dość pracowity. Zdziałałam sporo. Trochę zarobiłam. Jestem też zadowolona z działań na polu artystycznym. Cały czas ćwiczę portrety i maluję. Rozwijam się w swoim tempie, ale są stałe postępy. Prawie wszystkie lekcje kursu rysowania przerobiłam, ale będę jeszcze wracać i będę tez dużo ćwiczyć. Co prawda nie planuję rysować portretow na zamówienie, ale chcę rysować dobrze. Czekam na lekcje z rysowaniem w kolorze. Nie wiem czy będą tylko kredki czy rownież pastele. Oczywiście i kredki i pastele chcę opanować. Bardzo jestem ciekawa kursu z malarstwa u Krissa. Ma się ponoć zacząć w lecie. Oczywiście wykupię. Interesuje mnie zwłaszcza akwarela. Bardzo mi się podobają pejzaże, ptaki, zwierzęta i portrety. Chciałabym je opanować w tej technice.

Dziś może skończę obraz akrylowy- róże. Pewnie będzie portret i moze akwarela, a konkretnie kot. Może już zacznę pisać wiersze do kociej antologii. Powinnam kupić ozdobny papier, bo zanim sprzedam maszynkę do scrapek coś sobie chcę wyciąć. Wczoraj oglądalam farby olejne. Tanie nie są.

Jeśli chodzi o malowanie to łapię sie na tym, że nie wiadomo skąd przychodzą mi myśli na temat techniki. Wiem jak coś zrobić, a wiedzy tej nie miałam szansy posiąść. Nigdy też nie miałam problemu z mieszaniem farb. Robie to automatycznie od początku. Czyżby ktoś z góry mi pomagał, a moze w poprzednim życiu byłam malarzem? Ot zagadka...

Przyszła mi kiełkownica i nasiona do wysiania. Dziś chcę wysiać. 

Ten haker, który tak intensywnie próbował dostać sie na moje konto od 29 II dał sobie spokój. Oby na zawsze...

6 marca 2020 , Komentarze (21)

Stabilizacja trwa. Wczoraj byly frytki z 3 sporych ziemniakow smażone we frytkownicy niskotłuszczowej. Dziś waga nie wzrosła ani gram. Stabilizacja przebiega dobrze. Dziś między innymi sałatka warzywna z majonezem i fasolą oraz kasza gryczana z sosem grzybowym. W poniedzialek zacznie sie trzeci tydzień stabilizacji. Jadlospis juz przygotowany. 100 kalorii znowu więcej. Zaczynam gotować potrawy z przepisów. Tym razem będzie brokuł z czarną kaszą. Jeszcze tej potrawy nie robiłam.

Koniec tygodnia oznacza dla mnie spokojny sen rano i nic poza tym, bo pracować mam zamiar. Nie będę jednak pracować w ciągu dnia, a tylko wieczorami i nocą. W czasie wolnym będą zajęcia artystyczne. Chyba trochę więcej niż w tygodniu. Myślę o portretach i obrazach. Będą też ostatnie część kursu rysunkowego do przerobienia. Koleje kupię moze w poniedziałek. Muszę kupić technikę rozcierana.

  W Pasji pisania maja nowy kurs. Tym razem o pisaniu ebooków. Kiedyś o tym myślałam, ale teraz pieniędzy na kurs brak. Szkoda. Kilka dni temu byl też komunikat o fajnych warsztatach z ezoteryki. Też nie mogę wziąć udziału. Czasem mnie to oszczędzanie denerwuje, bo pieniądze niby są a nie można ich wykorzystać.

Wczoraj wyszlam na dwór do pracy, ale szybko uciekłam do domu, bo zmarzlam. Slońce świecilo, niestety wiatr mroził. Sporo roślin już kielkuje w tym liliowce. Muszę wybrać inny dzień- cieplejszy. Potrzebuję z godzinę czasu i z grubsza rabatkę na ulicy ogarnę. Oko cieszą pierwsze kwiaty. Zima była tak lekka, ze przetrwaly liście irysów. Bordowy bez, który kupiłam w zeszłym roku juz ma paczki. Niestety kremowy nie. Nie wiem czy sie zniszczył, czy odbije poźniej. Tak moze być, bo rośnie w ciemnym miejscu. Chcę się dochować bzow pod oknem od kuchni.

5 marca 2020 , Komentarze (25)

Dziś zaplanowalam pracę w ogrodzie, ale nie wiem czy pogoda pozwoli. Chciałabym oczyścić rabatkę na ulicy. Są do wycięcia zeszłoroczne irysy, liliowce i marcinki. Jutro bym chciała powycinać liliowce i paprocie na podwórku. Mam ochotę wyjść trochę na dwór i odetchnąć świezym powietrzem. Chyba niedługo wyniesiemy na dwór ławkę. Ponoć od 14 III juz wiosna, bo temperatury okolo 15 stopni. Wtedy ruszę z pracami koło domu na większa skalę.

Zima mnie rozpieściła w tym roku, bo w piecokuchni paliliśmy tylko raz. W Wigilię. Węgla poszło niecale dwie tony i troche drewna. Jeszcze pewnie tonę kupimy. Zostanie na przyszły rok. W tym roku trzeba też kupić w lecie drewno. Moze będzie tez do wycięcia orzech. Niestety wygląda na to, że usechł. Jeśli tak, to Sebastian go potnie. Będzie problem z owocowaniem tego drugiego, a tak lubiłam zbierać orzechy...:( W miejscu orzecha trzeba będzie zniszczyć perz. W przyszłym roku moze byśmy posadzili truskawki i poziomki. Trzeba by kupić nowy orzech i posadzić. Tylko nie wiem czy orzechów z niego doczekam.

 Nadal maluję. Ostatnio znowu ogladam akwarele. Chyba niedługo coś poczynię. Moze kota. Caly czas też rysuję. Teraz mam dobry czas na to, bo neptun sprzyja. Aspektuje moja wenus i marsa. Mam szansę na zrobienie postępow. Planeta idzie powoli, to jeszcze działalność artystyczna długo powinna ze mną zostać. Oczywiście ta intensywna.

A na koniec wiersz z antologii dla mamy. Nie wiem czy go zaakceptują...

Mamo wróć

 

życie zatrzasnęło

 drzwi do wczoraj

a ty wracasz

 i bierzesz w ramiona przeszłość

kołysze cię i wabi

serce zostawiłaś wśród górskich szczytów

gdzie smreki kłaniają się słońcu

gdzie potok nuci

gdzie salamandry plamią ścieżki

dotknij przyszłości tu

ona pachnie domem rodzinnym

ciastem babci

i mokrymi przebiśniegami pod jabłonką

 dom czeka i poda ci dłonie

przyjmij je

może  dusza przestanie szlochać

4 marca 2020 , Komentarze (23)

W tym roku powinnam zrobić ogrodzenie z jednej strony działki. Była siatka, ale przeciąl ja w dwóch miejscach złodziej i siatki juz nie chcę. Myślałam o płocie betonowym, ale ponoć jest bardzo  nietrwały. U sąsiada juz po kilku latach sie kruszy. Nie wywalę kilku ładnych tysięcy na coś co przetrwa 5 lat. Chyba po prostu zamontuję na siatce płot lamelowy. To jest tanie i też kilka lat przetrwa. Z mojej strony to będzie ładnie wyglądać, a to co z zewnątrz mnie nie interesuje. Czas pogadać ze znajomym i umowić się na robotę.

Gdy zamontuję ogrodzenie Sebastian poprawi komórkę na drewno, wysprzata Krzysiek. Będzie dla kaczek. No przynajmniej część, bo komorka obszerna. Zmieści się i drewno i kaczki.

Dziś mija poltora tygodnia stabilizacji. Waga wzrosla okolo 40 dkg. Zwykle mi wzrasta okolo kilograma. Jem coraz więcej, ale jeszcze nie napiszę tu ile, bo mało. Według niektórych to głodówka. Mnie jednak tyle słuzy i sposobu odchudzania nie zamierzam zmieniać. W tym roku chcę jeszcze zrzucić okolo 4 kg i też będzie drastyczne obniżenie kalorii.

Kilka dni temu zaczął mi się piąty miesiąc jogi. Nadal pracuję nad szpagatem. Juz mało brakuje, ale nie decyduję się dochodzić do niego szybciej, bo jeszcze mnie wszystko boli. Wolę wolniej. Nadal mam problem z pozycją siedzącego bohatera. Niby robię prawidlowo, ale mięśnie ud czuję. Nadal z jednej strony nie robię pyska krowy...

Wczoraj zagruntowałam płotno i dziś może zacznę malować róże. Jeśli chodzi o portrety, to aktualnie ćwiczę włosy i nosy. Dziś moze znowu portret w calości. To wczorajszy...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.