No i zaczynam się bać i ja. Jest potwierdzony przypadek koronowirusa kilkanaście kilometrow ode mnie. Siostra mojej koleżanki ma kwarantannę. Zarazić sie może Krzysiek, bo on bywa w poblizu ludzi, a nie zachowuje sie ostrożnie. Nie mam nic zabijajacego zarazki oprócz octu, ale nie wiem czy to działa. Nie mam maseczki i on nie chce nosić. Je bulki slodkie na ulicy. Nic do niego nie trafia. Od soboty ma urlop, bo targ został zamknięty. Musi wyjść w poniedziałek do przychodni, bo leki się kończą. Musi być na poczcie i w banku. U mnie w sklepie żywność wykupiona, a do marketu Krzyśkowi zabronilam iść...
Kupiłam trochę rzeczy przez internet i czekam na przesyłki. Boję się teraz, bo kurier puka do wielu drzwi.
Zmienilam jadłospis, bo produkty niedostępne. Brakuje mi mięsa, warzyw, bo nie mam samochodu i nie udalo mi sie zrobić tego typu zakupow. Będziemy żyć ziemniakami, kluskami, kaszą, ryzem, grzybami i przetworami ze spiżarni. Chcę ograniczyć wyjścia z domu.
Co poza tym? Chyba kopanie w ogrodku, ogladanie filmow i zajęcia artystyczne. Poza tym muszę stopniowo ukladać książki na połce w pracowni. Jutro Krzysiek nie idzie do pracy.
Schudłam kolejne 40 dkg. Zostało jeszcze 60 do granicy nadwagi...:)