Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498563
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2017 , Komentarze (6)

Wszystko się toczy własnym torem, powoli i do przodu. Nowa kuchnia mi odpowiada. Czuję się jakaś taka lżejsza i układ pokarmowy mi sprawniej pracuje. Nie mam wzdęć i zatrzymania wody. Jestem zadowolona. Energii nie mam mniej, a psychicznie czuje się lepiej. Palce mi schudły. Nie jestem tak spięta.

Ostatnio bardziej pracuje nad dwupunktem i zdałam sobie sprawę, ze straciłam wiarę w cuda. To źle, bo one się zdarzają tylko tym co w  nie wierzą. Próbuję więc pracować nad wyobraźnią i jest kiepsko. Niby widzę się szczupłą ale jestem pomarszczona jak staruszka i te wizje odrzucam. Co się stało? Ano ja chyba już widzę się starszą panią, a tak być nie powinno. Są kobiety w moim wieku, które wyglądają jeszcze nieźle. Ot choćby moja mama w wieku 60 lat wyglądała co najmniej 15 lat młodziej. Później też. Była szczupła, długowłosa i śmigała na wysokich obcasach w obcisłych leginsach, a ja co? Ano kiepsko, a geny mam niezłe, bo jesteśmy podobne. Kusi mnie, żeby się za to zabrać i coś zmienić, bo teraz czuję się jakbym z 70 lat miała... To nic dziwnego, ze tam strzyka i tam i tu kłuje...

Menu: kotlet z sera, serek wiejski, sałatka z tuńczyka i warzyw, ziemniaki...

27 listopada 2017 , Komentarze (14)

Mój organizm nadal się buntuje na zmianę diety. Nie chce zrezygnować widocznie z mięsa skoro strajkuje. Strajk polega na zaparciach i to takich, którym nawet herbatka z senesu nie daje rady. Czemu tak jest nie wiem. Teoretycznie przy diecie wegetariańskiej błonnika jest sporo i zaparć nie powinno być, a tu są. Nie chcę jeść otrąb, bo to przecież węglowodany. Nie chcę też brać tabletek. Czasem mam dość bojów z własnym ciałem i chętnie puściłabym wszystko na żywioł. Boję się tylko, że mogłabym szybko wagę 100 kg przekroczyć, a to już by była tragedia. Dużo mi nie brakuje przecież :( Co to jest 5 kg. Dwa tygodnie jedzenia po 1600 kalorii w moim przypadku... Oj coś mi się wydaje, że to dochodzenie do harmonii dłużej potrwa, a może trzeba bardziej intensywnie popracować nad pozytywnym myśleniem?.

Menu: sałatka z tuńczyka i fasoli czerwonej z warzywami, mintaj z pomidorem i fasolką szparagową, kotlety z jaj, jabłko...

Wczoraj już myślałam  świętach i tym co przygotuję. Problem był z bigosem, bo uwielbiam. Znalazłam jednak przepis wegetariański z soczewicą. Przy okazji znalazłam przepis na fasolkę po bretońsku bez mięsa. Wypróbuje wkrótce.:)

Spadł śnieg i leży...

26 listopada 2017 , Komentarze (2)

Weekend i dobrze. U mnie jest pracowity tzn. pisać nie będę ale będę wróżyć. Na stół udało mi się zarobić. Teraz jeszcze na te pilne książki by się przydało. Stół kupiłam. Musiałam więc podjąć ostateczną decyzję czy meble w kuchni będą w kolorze olchy czy sosny. Wybrałam olchę. Do tego będzie trochę mebli białych i trochę niebieskich. Wszystko oczywiście drewniane, bo nic z płyty już nie kupię. Ma być klimat i atmosfera swojskości. Tak pod styl rustykalny ale nie niewolniczo... Nie lubię wnętrz zbyt eleganckich, sterylnych. Ma być przytulnie. Remont i zakup pozostałych mebli będzie dopiero wiosną. W zimie jak się uda chcę przemalować krzesła, półki i dodatki typu stołeczek i skrzynki na kwiaty. Do końca roku mam zamiar kupić wszystkie drobiazgi do łazienki. Dużo już nie zostało.:) W przyszłym roku jak dobrze pójdzie kupię też meble do sypialni, ale remont chyba dopiero w kolejnym roku, bo mnie kuchnia pewnie zmęczy...

Dieta, a raczej myślenie o odchudzaniu mnie nuży, bo efektów nie ma. Dietę trzymam, kalorie liczę, jadłospisy planuję ale odchudzanie mnie nie interesuje. Nie czytam na ten temat, nie szaleje z wagą, nie myślę o tym. Ważę ile ważę. Źle się tak nie czuję o ile leżę i z wanny łatwo wychodzę czyli jest ok... Inne sprawy są ważniejsze. Choćby nauka, czytanie, praca, rozwój.

Menu: serek homogenizowany, jajka z majonezem, pierogi z paprykarzem, jabłko.

25 listopada 2017 , Komentarze (8)

Kupiłam sobie pierwszy odżywczy krem z serii kosmetyków naturalnych i stwierdziłam, że nigdy więcej. Niby nie miał być tłusty, a i tak wchłonąć się nie chce i się długo lepi. Nie znoszę takich kremów. Dla mnie krem ma być lekki i ma się natychmiast wchłonąć bez pozostawiania powłoki. Tym samym pozostanę sobie przy lekkich kremach nawilżających, a że się szybciej będę starzeć to trudno..:) Kupiłam też krem do ciała. Miał być bezzapachowy, a jednak pachnie i to niezbyt ładnie. Tak jakoś chemicznie. Fe. Koniec więc z eksperymentami i nadal będę kupować kremy do ciała i balsamy intensywnie pachnące w zapachach, które lubię. Nie będą się przejmować, że mogą się zapachy gryźć np. z perfumami czy dezodorantem... Niech się gryzą ważne, że mnie będą odpowiadać.

Dieta w porządku. Ćwiczenia też są ale niecodziennie po 30 minut, bo czasem po 20. Waga ani nie drgnie. To już trwa jakiś czas. Oby nie trwało pół roku, bo i tyle ponoć przestoje mogą trwać. Z kaloryczności nie zejdę, bo i tak mało jest. Zapisałam się na rywalizację. Coś czuję, że wstyd będzie.

Menu: ryba po grecku, ciastka z bananów i płatków owsianych, kotlety z opieniek, jajka z majonezem.

24 listopada 2017 , Skomentuj

Mija tydzień od odstawienia mięsa. Na razie jestem z decyzji bardzo zadowolona. Jem, a nie tyję. Gotuję bardzo smacznie i najadam się do syta. Ataków wilczego głodu, a raczej łakomstwa od tej pory nie miałam. Jestem  dobrej myśli. Mam tylko problem z zaparciami. Mam nadzieję, że z czasem moje ciało odzyska harmonię pod każdym względem. Może wtedy waga raczy spaść. Uśmiecham się do tej chwili:)...

Menu: kotlety z ryby z sałatką z marchwi i kapusty kiszonej, ciecierzyca konserwowana, sałatka z tuńczyka, jajek, marchwi, pora, ogórka kiszonego z majonezem i jogurtem.

Dziś już mam kurs, a później będę pracować. Ostatnio na pół gwizdka pracuje wcześniej. To na pół gwizdka to chat bez rozmów głosowych. Będę też pracować z powrotem w weekendy. Jednym słowem trochę odpoczęłam i znowu złapałam wiatr w żagle. Jak mi się skończy kurs to będę  na chatach znowu cały dzień gdy tylko spać nie będę. W grudniu znowu urlop, bo Sebastian ma przyjechać na święta o ile nic nie wypadnie.

Wczoraj kupiłam sobie nagrania z hipnozą. Wcześniej zrobiłam sobie test i wygląda na to, że jestem podatna...Ponoć wyniki są po 14 dniach słuchania. No zobaczymy. Tonący brzytwy się chwyta...:)

23 listopada 2017 , Skomentuj

Dzień mija za dniem. Pracuję, czytam, dietkuję. Kilka dni nie miałam kursu. Od jutra już będę mieć. Moje życie jest spokojne i nieco monotonne ale ja to lubię i moje zdrowie to lubi- stawy i kręgosłup odpoczywają, nerwy i ciśnienie od emocji nie skacze, puls nie galopuje. Jest ok. Obym tylko chudnąć zaczęła i jakąś pracę dodatkową znalazła. Na razie potrzebuję szybko na stół do kuchni zarobić, żeby na Święta był i na książki. Niektóre tytuły chcę kupić szybko, bo to pozycje wydane dość dawno temu i boje się, że znikną z księgarń. Mam też pilnie do kupienia niebieski chalcedon. Kamień jest mi potrzebny, bo chcę wspomóc tarczycę i czakre gardła. 

Z diety nie rezygnuję. Z ćwiczeń też. Problem mam z jogą, bo od podłogi strasznie ciągnie. Nie wiem co będzie zimą. Czarno to widzę. Rower też się powoli poddaje, bo coś w nim zaczęło strzelać gdy pedałuję. We wtorek Krzysiek kupił mi parówki sojowe i kiełbaski. Mają bardzo dużo białka. Chciałam też tofu ale nie było.

Menu: Placuszki Dukana, kotleciki z batatów z sosem z kostki sojowej i pieczarek, jajka z warzywami i tuńczykiem, gruszka.

22 listopada 2017 , Komentarze (5)

Mięsa nie jem i nie brakuje mi go. Mam trochę kłopotu, bo kilka razy w tygodniu gotuję dwa obiady. Krzysiek je oczywiście mięso- wieprzowinę lub kurczaki. Ja dla siebie kombinuję. Zakupy mi już przyszły. Brakuje mi jeszcze makaronu z pełnego przemiału. Kupię następnym razem. Wczoraj znalazłam sklep ze zdrowa żywnością w którym są tez wędliny np. sojowe parówki i salami. Sklep jest dość drogi ale niektóre produkty kupię, bo nie zbankrutuję. Liczę na to, że tego typu dieta uspokoi mnie. Gdy poprzednio na niej byłam przestałam się praktycznie denerwować. Może też mi przestanie skakać ciśnienie i może przestaną tak boleć kości... Minusem jest to, że będę pewnie mieć mniej siły...

Menu: Fasola czerwona z tuńczykiem jajkiem ogórkiem cebulą papryką i majonezem, krokiety z ziemniaków i twarogu, surówka z marchwi i selera, jabłko.

Dziś mam do zrobienia horoskop indywidualny. Pokazuje on zdolności, charakter i wszystko to co spotka nas w ciągu całego życia. To swoista mapa życia. Wiedza w nim zawarta cenna jest dla każdego, ale szczególnie ważne jest by wykonać horoskop dla dziecka i dla ewentualnego kandydata na partnera życiowego, wspólnika w interesach czy pracownika. W przypadku dzieci dowiemy się o zdolnościach po to by je odpowiednio ukierunkować. Jeśli chodzi o partnera życiowego to poznamy jego charakter i ewentualne złe skłonności. W przypadku wspólnika lub pracownika mogą wyjść cechy nie porządane typu np. nieuczciwość. Aby zamówić usługę trzeba znać godzinę i minuty urodzenia. W przypadku nie posiadania tej wiedzy horoskop wyjdzie ale mogą być drobne nieścisłości. 

21 listopada 2017 , Komentarze (2)

Miałam dziś jechać na zebranie do Stowarzyszenia Twórców Kultury Zagłębia Dąbrowskiego ale nie pojadę. Zebranie jest późno, a ja chodzić po mieście po zmroku nie lubię. Będę więc siedzieć w domu i działać. Muszę też czuwać, bo przesyłki do mnie idą z jedzeniem, herbatami i książkami dla mamy.

Wczoraj zrobiłam jadłospis wegetariański i jestem w zasadzie zadowolona. Będzie smacznie, różnorodnie i udało mi się zmniejszać ilość węglowodanów. Powoli to chwytam. Mam trochę problemu z białkiem. Chcę jeść koło 70 gram minimum. W zasadzie powinnam 96 gram. Niestety udaje mi się w menu wcisnąć góra 70. Czasem raptem 50 g. To może być zbyt mało na chudnięcie. Marzę by do końca roku zrzucić 2 kg.

Menu: serek homogenizowany, kluski śląskie z sosem pieczarkowym, sałatka z jajek i tuńczyka i warzyw, pomarańcza.

Wczoraj podokładałam usług na portalach wróżbiarskich. Tym razem to rozbudowane z wielu kart rozkłady tarta lub kart lenrmand. Usługi robię tylko na email, bo rozkładanie kart trwa i klientki by się mogły denerwować, ze za długo.

20 listopada 2017 , Skomentuj

Pieniędzy mniej, a książek do kupna wybrałam na razie aż 8. Wszystkie pilne, bo część to powieści, a część o aniołach i kalendarze. Krzysiek mi na książki nie da więc muszę zarobić...:) Postaram się. Na razie mam zamówienie na kolejny horoskop tym razem partnerski. On jest droższy, bo to tak jakby dwa horoskopy. Jest konkretny i dobrze pokazuje co w partnerstwie się dzieje.

Od jakiegoś czasu pilnie ćwiczę dwupunkt i idzie mi coraz lepiej. Odczucia mam gdy wykonam ale cuda w moim życiu się nie zdarzają przez to, że nie bardzo w nie wierzę i mam negatywne myśli. Dwupunkt robię jednak od strony technicznej dobrze. Za kilka dni będę miała szkolenie z tej dziedziny. Uczyć będzie mnie znajoma, która kilka lat temu była na kursie. Pewnie wyjaśni mi to i owo, bo kolejnej książki z tej dziedziny nie chcę kupować.

Dietę staram się trzymać choć przestałam chudnąć. Czasem jednak grzeszki bywają. Muszę jednak jeść ile jem, żeby więcej nie przytyć. Wczoraj upiekłam quiche na małej tortownicy i porcja była wystarczająca. Menu na dziś: sałatka z tuńczyka, jajek i warzyw z musztardą, pomarańcza, fasola czerwona, kotlety z ciecierzycy i ziemniaków. Za dużo węglowodanów. Niby dalej nisko węglowodanowa, bo poniżej 100g ale ja chudnę gdy jest poniżej 50g.

19 listopada 2017 , Komentarze (2)

Na dworze coraz zimniej. Śniegu tylko patrzeć, a ja jeszcze drzew nie zasiliłam. Powinnam tez przesadzić kilka sukulentów, bo Józek znowu z nich ziemię wyrzucił. Do wiosny mogą zmarnieć. Może coś z tego zrobię dziś. Ciężko mi teraz wyjść z pracą na dwór, bo szybko się robi ciemno, a ja mam kurs codziennie po dwie godziny. Kurs mi potrwa do końca listopada. Później może zdecyduję się na anielski. To też nie jest dla mnie nowość, bo jestem po dostrojeniu Engel ki i z aniołami pracuję, a nawet czasem je w medytacjach widzę ale może się czegoś nowego jeszcze dowiem. Prowadzi uczeń szkoły Diany Cooper i Doreen Virtue. Na kurs czaje się od dawna ale tak mi jakoś schodziło. Na pewno go jednak w moim 7 roku numerologicznym zrobię, bo to dobry rok na naukę.

Odkąd podjęłam decyzję o rezygnacji z jedzenia mięsa ulżyło mi i to bardzo. Postaram się jeść więcej ryb to może spadek wagi będzie postępował. Ryb mi też szkoda ale coś jeść muszę. Nie jestem gotowa na restrykcyjne formy wegetarianizmu i raczej do tego nie dorosnę. Moi bliscy oczywiści mięso jedzą i nie maja zamiaru zrezygnować.

Menu na dziś: śledź po gdańsku, jajka z majonezem, quiche z kurkami, jabłko, ogórek kiszony.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.