Wszystko się toczy własnym torem, powoli i do przodu. Nowa kuchnia mi odpowiada. Czuję się jakaś taka lżejsza i układ pokarmowy mi sprawniej pracuje. Nie mam wzdęć i zatrzymania wody. Jestem zadowolona. Energii nie mam mniej, a psychicznie czuje się lepiej. Palce mi schudły. Nie jestem tak spięta.
Ostatnio bardziej pracuje nad dwupunktem i zdałam sobie sprawę, ze straciłam wiarę w cuda. To źle, bo one się zdarzają tylko tym co w nie wierzą. Próbuję więc pracować nad wyobraźnią i jest kiepsko. Niby widzę się szczupłą ale jestem pomarszczona jak staruszka i te wizje odrzucam. Co się stało? Ano ja chyba już widzę się starszą panią, a tak być nie powinno. Są kobiety w moim wieku, które wyglądają jeszcze nieźle. Ot choćby moja mama w wieku 60 lat wyglądała co najmniej 15 lat młodziej. Później też. Była szczupła, długowłosa i śmigała na wysokich obcasach w obcisłych leginsach, a ja co? Ano kiepsko, a geny mam niezłe, bo jesteśmy podobne. Kusi mnie, żeby się za to zabrać i coś zmienić, bo teraz czuję się jakbym z 70 lat miała... To nic dziwnego, ze tam strzyka i tam i tu kłuje...
Menu: kotlet z sera, serek wiejski, sałatka z tuńczyka i warzyw, ziemniaki...