Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1561045
Komentarzy: 55801
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 19 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 stycznia 2018 , Komentarze (9)

W weekend pracowałam pilnie i nic nie odpoczęłam. Trochę zarobiłam, bo pisałam tez teksty. Mój pracodawca coś wspomniał, że po napisaniu o drzewach przyjdzie czas na krzewy owocowe. Może też wiosną będę odbierała telefony. Gdyby to wszystko wypaliło to by była szansa kupić tez niektóre meble do sypialni. Krzysiek wczoraj był w pracy i musiałam działać także w domu. To dreptanie, dokładanie do pieca i robienie kaw strasznie mnie męczy. Chyba bardziej niż praca typu zarobkowego. Nie rozumiem jak można chcieć pracować fizycznie. Do tego przy prostych pracach zarobki są kiepskie. Toż powinny być godne, bo praca jest ciężka i niewdzięczna:(

Dziś Krzysiek jest w domu to pojedzie na pocztę. Później będzie odpoczywał. Musi zebrać siły, bo we wtorek i środę idzie do pracy. W środę będzie dniówka ciężka, bo snu mało złapie ledwie 6 godzin. Więcej się nie da, bo dojazdy. Ja też będę miała w środę ciężki dzień z powodu pieca, węgla itd.

Od jakiegoś czasu coś mnie ćmi w prawym boku. Podejrzewam, że to woreczek. Ból nie jest duży ale mnie drażni. Skąd to u mnie skoro tłuszczu unikam nie wiem. Będę musiała sobie chyba zrobić oczyszczanie wątroby i woreczka, bo trzeba się jakoś ratować. Te oczyszczania są bardzo skuteczne. Niejedna osoba dzięki temu operacji uniknęła.

menu: kluski leniwe z serem, pomarańcza, czerwona fasola, jajecznica z serem żółtym.

21 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Znalazłam w internecie pastele olejne z tym, ze profesjonalne. Moje są dla dzieci i mają zbyt jaskrawe kolory jak dla mnie. Ja potrzebują kolorów natury do malowania pejzaży typu krajobraz i kwiatów, ewentualnie zwierząt, ptaków. Chyba w najbliższym czasie kilka sztuk sobie kupię. O zestawie na razie nie myślę, bo mnie nie stać i mogą być w nim też jaskrawe, zbędne mi kolory. W najbliższym czasie może też skontaktuje się z moją korepetytorką od malarstwa, bo uzbierałam już 20 prac do pokazania. Są w różnych technikach choć ona namawia mnie głownie na akwarelę i akryle. Inna sprawa, że jeszcze pasteli olejnych mi nie oceniała. Ja też wielkiej wprawy w tej technice nie mam, bo może z 20 obrazków namalowałam. Na pewno nie więcej. Lubię jednak tą technikę z tym, że raczej na płótnie. Jeśli na papierze to tez lubię rozcierać wszystko terpentyną. Nie przepadam za to za malowaniem olejami. Denerwuje mnie, że tak długo trwa malowanie, a raczej schniecie. Do tej pory namalowałam w tej technice tylko jeden obraz. Nawet jestem z niego dość zadowolona. Może, a raczej na pewno do techniki wrócę wiosną gdy w pracowni będzie cieplej...

Dziś dalsze malowanie pastelami olejnymi. Wczoraj tez działałam i jeszcze kilka dni będę działać, bo jeszcze kilka podobrazi mam. Później pójdą akwarele kotów, świeczniki decu i wyśle paczki do fundacji. Jak kupię meble do kuchni i zrobię zakupy w sklepach plastycznych. Trzeba by kupić trochę farb i pasteli.

Menu: krokiety z zimniaków z sosem pieczarkowym, jajecznica z piórkami cebuli, warzywa z bobem i pomarańcza.

20 stycznia 2018 , Komentarze (10)

Praca w toku. Wczoraj było i pisanie i wróżenie. Wyrobiłam się ze wszystkim choć wstałam przed szesnastą dopiero. Co do pisania to mam trochę problemu z komputerem. Kupiłam bardzo kiepski sprzęt i choć jest nowy to już mam z nim kłopoty. Wysiadła mianowicie klawiatura i kilka liter nie chce działać gdy pisze normalnie. Później trzeba tekst poprawiać i litery wstawiać, waląc w klawiaturę. To wymaga czasu i okropnie mnie drażni. Do tego wysiada mi mysz i nie zawsze łączy:(.Chyba ten laptop mi trzy lata nie wytrzyma:(

Dieta ok poza ciastkami z bitą śmietaną. Nie tyje jednak. To mnie cieszy. Może z czasem waga spadać zacznie... Menu: kapusta z grochem, sałatka z warzyw i jajek z majonezem, serek homogenizowany, pomarańcza. Jeszcze kalorii nie przeliczyłam. Jak się uda to dołożę może krokiety z ziemniaków.

Zapisałam się na luty na warsztaty ikonopisania. Będziemy robić Madonnę z Dzieciątkiem. Czas siedzenia w domu się kończy ale nie narzekam...

19 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Coraz bardziej się przyzwyczajam być sama w domu. Radzę sobie bez Krzyśka. Wczoraj pracowałam od 23 do 4. Później szybka kąpiel i do spania. Krzysiek wrócił koło 12 dopiero, bo miał komisje na rentę i miał tez sporo spraw do załatwienia. Rentę dostał już na stałe.Ja pisałam dwa długie teksty o jabłoniach. Do tego teksty ezoteryczne na portale. W międzyczasie malowałam. Miała być akwarela z kotem ale jeszcze nie tym razem, bo trafiłam na kolejną fundację i mam zamiar wysłać obrazki wykonane pastelami olejnymi. Koty będą później. Pani z fundacji zanotowała sobie mój telefon i gdy to co wyśle się sprzeda zadzwoni o następne obrazki. To mi odpowiada.

Dziś będę dalej pisać i oczywiście wróżyć.

Wagi nie sprawdzałam ale na pewno nie przytyłam czyli jest ok.

Menu: pęczak z sosem grzybowym, pomarańcza, serek homogenizowany, sałatka warzywna z majonezem.

18 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Wczoraj miałam nie pracować wiele, a późnym popołudniem dostałam jednak teksty do pisania. Miałam tez do skończenia horoskop. Za pracę wzięłam się tuż po 19. Pracowałam z przerwami jak to ja. Do północy wszystko skończyłam. Później już tylko wróżyłam. Co dziś będę robić poza wróżeniem jeszcze nie wiem ale wolnego nie przewiduję. 

Dziś Krzysiek idzie do pracy więc będę miała trochę więcej prac z gatunku tych nudnych zachowawczych, domowych. Jak tak dalej pójdzie to ja sobie faktycznie kondycję wyrobię.

Menu: ryba z ziemniakami z surówką z kapusty kiszonej i marchwi, pomarańcza, serek homogenizowany, omlet z płatków owsianych i chyba ciastka z kremem. Ciastka są pyszne takie mini ptysie, a przestępstwo jest celowe i wyrzutów sumienia nie mam.:) Wole sobie być grubą Agatą ale szczęśliwą niż chudą, która sobie wszystkiego odmawia i skwaszona chodzi...

A na koniec ostatni obrazek pastelami olejnymi. Dziś chce poczynić akwarelę- kota. Później jeszcze z dwa koty. Od niedzieli biorę się za decu. Może, a raczej na pewno świeczniki. Może też podkładki i magnesy. Nie wiem tylko czy mi nowy pędzel do serwetek przypasuje. Stary poszedł do wyrzucenia. Jeśli nowy będzie kiepski to tym razem paczka na bazarki pójdzie bez decu, a pędzel szybko kupię. Później paczkę wyślę i przygotowania na kolejny...


17 stycznia 2018 , Komentarze (15)

Wczoraj zdałam sobie sprawę, że straciłam  samodzielność i niezależność, bo potrzebuję kogoś do pomocy przy pracach fizycznych. Wczoraj musiałam przynieść węgiel i drewno, wynieść popiół, napalić w piecu, bo Krzysiek musiał spać. Zrobiłam to ale z trudem, odpoczywając w trakcie. Obecnie mam problem nawet z nabraniem 3/4 wiaderka węgla. Oblewa mnie pot, kręgosłup  boli i mięśnie drżą. Coś chyba z tym muszę zrobić, bo moja mama ma 77 lat, a jest samodzielna i nikt jej węgla nie musi nosić. Zmiany są konieczne, bo Krzyśkowi trzeba będzie pomóc. Musi się wysypiać, a to trudne gdy ma dwie nocki pod rząd. Mam dla niego dużo czułości i serca. Żal mi go...

Dziś Krzysiek po pracy musi zrobić zakupy, a później będzie spał. Muszę go przypilnować, bo musi odespać choć z 10 godzin. Jutro znowu idzie na noc do pracy i w niedzielę. W piątek i sobotę ma wolne. Musi się przyzwyczaić do 12 godzinnych dniówek. To trudne dla niego, bo jest śpiochem. Ja też muszę się przyzwyczaić do pracy typu fizycznej... Nie będzie mnie tak wyręczał jak do tej pory. Rozpieścił mnie i teraz mi ciężko.:(

Dziś mam trochę luźniejszy dzień jak na razie, bo pracodawca mi tekstów nie podesłał. napisze tylko horoskop i tekst na portal ezoteryczny.

Menu: ciecierzyca, serek homogenizowany, pomarańcza, soczewica z makaronem w pomidorach. Waga jest tyle co na pasku. Tragedii nie ma...

16 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Nerwowe przejadanie się opanowane. Uf...:) Mimo, ze Krzysiek był wczoraj w nocy w pracy zjadłam mało. Zniosłam tą nockę dość dobrze i nawet spałam trochę. Pracowałam do 3:30. Dziś kolejna nocka. Wagi nie sprawdzałam na razie ale pierścionki są już luźne. Jem około 1000- 1100 kalorii i staram się by było jak najmniej węglowodanów. Teraz będę kombinować, żeby 95 kg szybko zobaczyć.

Menu: makaron z bobem, cebulą i marchwią, serek homogenizowany, sałatka z tuńczyka i warzyw, pomarańcza.

U mnie dziś jak zwykle praca. Będzie też chyba malowanie pastelami olejnymi, bo tym razem podobrazi spory zapas kupiłam. Kusi mnie haft krzyżykami ale musiałabym do miasta jechać po nici, a z tym mam oczywiście problem jak to ja. Pojadę pewnie dopiero w marcu przy okazji wizyty u fryzjera. Oprócz tego muszę dziś napalić w piecu i przynieść węgiel, bo Krzysiek przez szklenie BHP wrócił z pracy  9:10, a  14,30 musi się ubierać z powrotem. Będzie spał tylko 4 godziny, a nocka przed nim:(

Wczoraj w mieście najadłam się strachu. Zastał mnie mrok i oczywiście zadzwoniłam po taksówkę. Czekałam chwilę gdy z bramy wyszła grupka młodzieży. Bardzo psychicznie podnieconej młodzieży. Gdy przechodzili obok mnie nagle dziewczyna zaczęła kopać i wyzywać jakiegoś chłopaka. Zaczęli się szarpać, a ja byłam tuż obok z duszą na ramieniu. Na szczęście podjechała taksówka i wsiadłam. Te wyjazdy, zwłaszcza po zmroku to stanowczo nie na moje nerwy.:(

15 stycznia 2018 , Komentarze (6)

Dziś dzień będzie dość aktywny. Muszę po południu jechać do miasta, a Krzysiek idzie wieczorem do pracy. Znowu w nocy będę sama i będzie mi nieprzyjemnie. Muszę się szybko przyzwyczaić. Kiedyś gdy jeszcze Krzyśka nie znałam byłam nocami sama w mieszkaniu. W domu mieszkała jednak też babcia, a za ścianą mama. Teraz mieszkam sama w całym domu. Ciężko mi z tym. W ogóle ciężko mi z tym, że dom się pusty zrobił. Gdy byłam młoda żyłam obok dziadków, rodziców i dwóch cioć- sióstr babci. Dom tętnił życiem. Był zasobny i zadbany. Teraz jest pusty i umiera. Umrze chyba wraz ze mną, bo wątpię by mój syn o niego zadbał.

Ostatnio marznę w domu. Gdy jest 20 stopni siedzę w swetrze i dogrzewam stopy cegłą albo termoforem. Czyżby to wina diety ichtiowegetariańskiej? Gdy kilka lat temu na niej byłam to przerwałam właśnie przez zimno. Po  mięsie mi jednak cieplej. Już teraz boję się co będzie gdy przyjdzie zakaz palenia węglem. Na gaz mnie nie będzie stać, a nie wiem czy drewno mi dom grzeje. Będę chyba musiała zmniejszyć pokój dzienny przez postawienie ściany miedzy nim, a aneksem bibliotecznym. Chyba też wtedy postawię piec kaflowy. Będzie ze ścianówką, ponieważ chcę tez dogrzewać sypialnię. Myślałam o kominku z kasetą. Zrezygnowałam, bo te nowoczesne rozwiązania mnie przerażają. Wytrzymują krótko i ciągle coś trzeba poprawiać, a remont w domu to armagedon. Wolę rozwiązanie trwałe, na lata. Raz zrobione i spokój.

Menu: bób z warzywami, jajecznica z piórkami cebuli i pieczarkami, ryba z kapustą kiszona i marchwią(surówka), pomarańcza

14 stycznia 2018 , Komentarze (7)

Praca w domu się posuwa. Drewno przyjechało i wrzucone, szambo wypompowane. Teraz tylko zawór w piwnicy został do zrobienia. Może jutro, a może we wtorek. Po 20 I jeszcze węgiel ma przyjechać. Jak już będzie to nastanie błogi spokój. Będę mogła się skupić tylko na bieżących sprawach.

Dzisiejszy dzień chce przeżyć na luzie. przed chwilą wstałam. Luz polega na tym, że furtka jest zamknięta i cały dzień przechodzę w piżamie. Mam zamiar sporo spać. Wczoraj też tak było. Ten stan pogotowia w tygodniu gdy wiem, że muszę być przygotowana na wizyty np. kuriera trochę, a czasem bardzo, mnie męczy. Ja to chyba powinnam na wyspie bezludnej mieszkać i wtedy by mi było dobrze. Ludzie to dla mnie problem. Lubię kontakty ale nie bezpośrednie. Chętnie rozmawiam przez telefon ale już spotkanie jest problemem, bo ani ja nie lubię do nikogo chodzić ani przyjmować u siebie.

Wczoraj miałam problem z internetem. Była awaria w centrali. Pisałam tylko wróżby i horoskopy i to nie wszystkie. Dziś muszę się spieszyć, żeby przez weekend wszystko skończyć.

Co do wagi to tragiczna nie jest. Całe szczęście...

Menu: kotlety z sera i ziemniaków, jajecznica z piórkami cebuli, sałatka z jajek i warzyw, pomarańcza.

13 stycznia 2018 , Komentarze (13)

Od kilku dni jem mniej czyli około 1000 kalorii. Tak wiem, że to mało ale więcej nie chcę. Powiedziałam sobie, ze skoro lekarz psychiatra Krzyśka tak może na podtrzymaniu to ja mogę na redukcji. Babeczce ufam, bo ma dwa stopnie specjalizacji i sroce spod ogona nie wyskoczyła. Muszą szybko pierścionki zrobić się luźne, bo jakaś tragedia jest w tej chwili i pewnie do 100 kg bardzo blisko. Tak nie może być. Wagę około 90 kg psychicznie dość dobrze znoszę ale koło 100kg wpadam w panikę i dobrze, bo już nigdy tej wagi przekroczyć nie mogę. W sumie to jak się tak zastanowić to ja całe życie prawie tylko dwa posiłki dziennie jadłam. Nie jadłam śniadań. Zaczęłam je jeść dopiero gdy poznałam Krzyśka. Może tu jest pies pogrzebany. Może mniej kalorii jadałam niż 1200? To w zasadzie możliwe, ponieważ całe prawie moje dorosłe życie mój tryb życia był taki jak jest teraz. Pracowałam jako autor tekstów do czasopism i autorka krzyżówek. Pisałam na leżąco prawie oczywiście na kanapie. W wolnym czasie tez najczęściej leżałam. Ruchu nie było nigdy.

Menu: kotlety z sera, kotlety z płatków owsianych, ciecierzyca z warzywami, pomarańcza. Za dużo węgli:(

Odpoczywam ale na pół gwizdka tylko, bo mam zamiar wróżyć. Mam też na weekend do napisania kilka tekstów o jabłoniach. Do tego mam horoskop na pół roku i wróżbę z tarota na pół roku. Poza tym mam zamiar malować pastelami olejnymi na płótnie. Przez weekend na jedną szafkę do kuchni zarobię...:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.