Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1492060
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 listopada 2017 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był dość trudny, bo po weekendowym lenistwie trudno mi było wskoczyć w tryb aktywności. Nie chciało mi się ćwiczyć i nie chciało mi się pracować. Zmobilizowałam się jednak i swoje zrobiłam. Nie pracowałam jednak cały dzień i już nie będę pracować. Do tej pory w pracy dostępna byłam praktycznie cały czas gdy nie spałam. Niby nie wróżyłam cały czas ale czuwałam i nie mogłam się odprężyć. To była mobilizacja i stres przez to. Koniec z tym. Teraz będę dostępna tylko kilka godzin. Mniej zarobię ale i nie będę się wykańczać. Jak długo tak będzie nie wiem. Na razie chcę przez część doby powrócić do swoich myśli, uczuć i świata wewnętrznego. Mam zamiar podelektować się ciszą i spokojem. Jestem introwertyczką i czas się z tym w pełni pogodzić. Ostatnio trochę mój wewnętrzny świat zaniedbałam, a tak być nie może...

Wreszcie udało mi się zrobić zakupy do kuchni i nie tylko. Kupiłam dzbanek emaliowany niebieski w grochy typu babcinego, kokilkę do zapiekanek, foremki na mufiny, malutką tortownicę i małą keksówkę. Będę mogła w końcu piec ciasta i tarty.

Dietę trzymam. Dziś zjem: kotlety z sera żółtego, gulasz angielski, pomarańczę, frytki.

13 listopada 2017 , Komentarze (2)

Postanowiłam zwolnić i przestać się zmuszać do niektórych rzeczy. Poza pracą, ćwiczeniami i dietą nie będę robić nic na co w danym momencie nie będę mieć ochoty. Tak będzie przez jakiś czas, bo potrzebuję teraz luzu. Ostatnimi czasy narzuciłam sobie ostrą dyscyplinę i chyba to było złe, bo życie stało się brzemieniem i przestało mnie cieszyć. Były same obowiązki. Mam naturę przekorną i nawet malowanie czy pisanie wierszy było dla mnie trudne gdy sobie zaznaczałam w kalendarzu dzień gdy miałam to robić. Teraz chcę trochę pożyć przyjemnościami choćby to miało być spanie i lenistwo. Dokładnie nawet lenistwo, bo leniuchować zawsze lubiłam i nie widzę powodu by to ukrywać. Lubię leżeć, głaskać kota i rozmyślać. Jestem introwertyczką choć nie skrajną i mój świat wewnętrzny jest dla mnie bardzo ważny. Koniec więc z wymuszoną aktywnością.

Wczorajsze ciastka z płatków i bananów wyszły bardzo smaczne.

Menu na dziś: śledzie w occie, sałatka z jajek i warzyw z majonezem, kluski leniwe, pomarańcza.

Tą książkę chcę kupić...

12 listopada 2017 , Komentarze (4)

Ależ wczoraj był fajny dzień. Zrobiłam tylko obiad i był totalny luz. No poza kursem. Tego mi było trzeba - nicnierobienia i świadomości, że nic nie muszę, że nic mnie nie goni i nikt ode mnie nic nie chce. Potrzebuję takich dni więcej, bo obowiązki, sama świadomość, ze coś trzeba zrobić strasznie mnie męczą psychicznie. Chyba jestem z natury totalnym leniem, a może to tylko zły wpływ neptuna od kilku lat. Może gdy minie ruszę do przodu z kopyta. Na razie jest marazm i tracenie czasu na głupstwa np. na internet i mechaniczne sprawdzanie poczty co pół godziny itp.

Dziś dzień będzie podobny. Będę głownie leniuchować i będę mieć pewnie z tego powodu wyrzuty sumienia. Powinnam nad tym tematem popracować, bo nie tylko praca się w życiu liczy. Jest tez czas na odpoczynek i nie ma w tym nic złego.

Ostatnio pracuję z dwupunktem. Efekty są obiecujące choć spróbowałam dopiero kilka razy. Myślę, ze jak dojdę do wprawy to będą jeszcze lepsze. Miałam sobie zafundować kurs z tej techniki ale okazało się, że mam książkę i może nauczę się sama. Parę groszy by zostało w kieszeni. :)

Dziś będę kończyć książkę Dziewczyny z Syberii. Jest niezła.

11 listopada 2017 , Komentarze (6)

Wczoraj miałam problemy z Facebookiem i kursu nie było, bo nie dało się pogadać. Dziś kurs będzie o ile wszystko pójdzie jak trzeba. Za to już nie będzie ćwiczeń ani dziś ani jutro. Będzie dwa dni świąt. Jak ja to lubię. Kusi mnie cały czas, żeby te ćwiczenia rzucić w diabły ale zdaję sobie sprawę, że nie mogę. Chcę być sprawna i one mi w tym pomagają. Swoją droga coraz bardziej boje się przyszłości. Jestem ociężała i zniedołężniała już teraz, a co będzie za kilka lat. Niby teraz większość spraw można załatwić przez internet ale i tak wszystkiego się w ten sposób nie załatwi. Wyjazdy są niezbędne niestety. Ja się coraz częściej wyręczam Krzyśkiem. Jestem jak moi dziadkowie i mama. Oni też wychodzić nie lubili i od skończenia 70 lat tylko w domu przebywali. Ze mną też tak będzie i oby nie wcześniej.

Dieta ok do wczoraj. Dziś mnie Krzysiek skusił ptasimi mleczkami:(. Menu: pasztet z ciecierzycy, serek homogenizowany, jabłko i sos ze schabu z grzybami i serkiem topionym z ziemniakami. Wczoraj spaliłam 220 kalorii.

10 listopada 2017 , Komentarze (4)

Wczoraj się zmobilizowałam i zrobiłam wszystko co było trzeba. Dziś ostatni dzień pracy w tym tygodniu. Co będę w weekend robić jeszcze nie wiem. Pewnie jednak coś podziałam. Ważne, że nie będę ćwiczyć, bo ćwiczę tylko w tygodniu. W weekendy leżę po całych dniach tak jak lubię. Waga i tak na razie spada. Schudłam 3 kg od początku diety. To tak strasznie mało na przeciwko tego co powinnam zrzucić ale od czegoś trzeba zacząć...Nie powiem jednak, żeby mnie ten rok diety, który sobie założyłam cieszył. Raczej mnie przeraża, bo jestem krótkodystansowcem.

Menu: pasztet z ciecierzycy, kotlet z sera żółtego i szprot w oleju z jajkami na twardo.

Dziś po południu chcę się zabrać za książkę o dwupunkcie. Myślę, żeby kurs sobie zrobić. Oczywiście przez skypa. Nie wiem jednak czy z metodą sobie poradzę. Chcę więc przeczytać o niej najpierw.

9 listopada 2017 , Komentarze (6)

Dzień dość aktywny mnie czeka, a chcę też mieć czas na czytanie. Będę musiała mniej w internecie siedzieć jeśli chcę wszystko zrobić co zaplanowałam. Kończę drugi tom Północnej drogi. Dwa kolejne kupię w formie ebooka. Czekają książki Wood i Cherezińskiej. W najbliższym czasie muszę kupić kalendarz książkowy. Kuszą mnie trzy i nie mogę się zdecydować. Coś czuję, ze w tym roku sporo książek przeczytam. Przystąpiłam do wezwania 52 książki w rok. Przeczytałam na razie połowę. Trochę kiepsko.

Dieta ok. Nie podjadam. Ćwiczę też pilnie. Menu na dziś: pierogi ruskie, serek homogenizowany, sałatka warzywna... Mam spalić 220 kalorii. Zrzuciłam 50 dkg...

8 listopada 2017 , Komentarze (7)

Od kilku dni pracuję nad zaakceptowaniem ćwiczeń. Z jogą idzie łatwo, bo to nic innego tylko leżenie w innej niż zwykle pozycji i oddechy. To wytrzymuje łatwo mimo bólu stawów. Problem jest z rowerem, bo serdecznie jazdy nienawidzę. Nie znoszę kręcić pedałami. Nie znoszę uczucia przyspieszenia pulsu. Nie znoszę wysiłku, a on jest, bo kręcę szybko. Niby jestem świadoma, że od samej jogi nie schudnę ale w zasadzie zależy mi na sprawności. Ćwiczę, żeby nie zniedołężnieć. Jak to dalej z tym rowerem będzie nie wiem. Może być i tak, że za jakiś czas z roweru zrezygnuje i dołożę jogi. Tylko czy wtedy będę dalej chudła.

Wczoraj brat Krzyśka był i pomalował mi w łazience. Dziś przyjechał jeszcze raz. Ma mi powiesić lustro i zerknąć czy nie uda się naprawić mojego roweru. Kupiłam kolejne drobiazgi do łazienki, a konkretnie taboret drewniany z toczonymi nogami. Wysłałam też email w sprawie miednicy emaliowanej malowanej w kwiaty. Wyrób jest nie używany ale z lat 70 ubiegłego wieku. W tym miesiącu chcę jeszcze kupić dzbanek do łazienki i może małe tortownice i kokilkę. W tym sklepie w którym są tortownice jest też forma na mufinki. Ostatnio się nimi zainteresowałam i kilka przepisów chce wypróbować.


7 listopada 2017 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był całkiem fajny- spokojny i bez nieprzyjemnych niespodzianek. Mimo licznych zajęć udało mi się zrelaksować i pomedytować. Miało być malowanie łazienki ale nie było. Brat Krzyśka wprawdzie przyjechał ale za bardzo mu się robić nie chciało. Pomaluje dzisiaj. Dziś też powinien być spokojny dzień. Nawet kursu nie mam. Będę siedzieć oczywiście w domu. Teraz gdy robię zakupy przez internet i nie mam warsztatów siedzę w domu praktycznie na okrągło. Nie nudzi mi się, bo zajęcia mam.

Dietę trzymam. Teraz staram się sobie w głowę włożyć cierpliwość i wytrwałość. Pracuje nad tym. Łatwo nie jest. Niby mam świadomość, ze powinnam wytrwać skoro dieta mi odpowiada, bo jem co lubię i głodna nie jestem ale nie jem dużo. To że mało to problem, bo ja się lubię najeść po pachy. Lubię stan nasycenia zwłaszcza węglowodanami. Lubię ten spokój tą gnuśność którą dają, a tu klops. Menu na dziś: gulasz angielski, jabłko, ryż brązowy z sosem z prawdziwków, sałatka z jajek i warzyw z majonezem. Będzie też oczywiście ruch. Wczoraj spaliłam około 220 kalorii i dziś będzie tak samo. Kilka dni ruchu wystarczyło bym stała się sprawniejsza. Już nie mam takich problemów ze wstawaniem z kanapy i ze schodzeniem z roweru. Z wanny też łatwiej mi się wychodzi.

6 listopada 2017 , Komentarze (5)

Mam nowe zajęcie. Będę pisać dla kobiet 50+. Tematy różne, ważne dla tej grupy wiekowej. Dziś może coś napiszę. Zacznę od spraw zdrowia. Mam też do napisania tekst na portal z wróżbami. Trzeba by jakieś opowiadanie skrobnąć. Poza tym mam kurs i wróżenie. Będą też ćwiczenia i czytanie. Dzień będzie zajęty.

Dieta ok. W poprzednim tygodniu spadło 1,4 kg czyli tyle ile nabrałam od początku diety. To dużo. Zobaczymy jak dalej będzie waga spadać. Chciałabym gubić kilogram na tydzień ale czy się uda? Raczej nie, bo lat mam ile mam. Chciałabym już ósemkę z przodu widzieć, a tu jeszcze z trzy miesiące będę chyba czekać... Co do odchudzania to pytałam tarota o wynik. Wyszło ok na te 10 kg ale mam uważać na jojo. To nic nowego, bo ciągle tyję co zrzucę. Całe życie tak mam. Czy schudnę do 76 kg w rok jeśli nie przerwę diety. Wyszło, ze tak. Pytałam tez karty jaki będzie efekt ćwiczeń. Co będzie ze sprawnością. Tu wyszło też dobrze, bo wyszła zmiana, wręcz uzdrowienie. Muszę tylko być wytrwała. Karty wyszły pozytywne, a ja już taką optymistką nie jestem. Zobaczymy co zdziałam...

5 listopada 2017 , Komentarze (12)

Dziś miałam odpoczywać ale dostałam zlecenie z portalu na napisanie horoskopu numerologicznego na 2018 rok. To zlecenie płatne. Niby czas mam do końca listopada ale nie lubię jak mi robota leży. Wolę wszystko co się da zrobić od ręki. No i troszkę czasu na to stracę. Za to dziś nie będzie ćwiczeń. Ustawiam się na ćwiczenia w tygodniu. Weekendy mają być wolne. Wczoraj jednak rower był. W tym tygodniu waga mi poleciała bardzo szybko. Schudłam nawet trochę za dużo. Chyba organizm zwariował przez te ćwiczenia, bo co innego:) Trochę to dziwne. Przecież od jogi się nie chudnie, a 10 minut roweru to strasznie mało. 

Zmiany w diecie poczyniłam. Kuchnia jest bardziej urozmaicona. Dziś swojski chleb razowy i to dużo, bo to zaplanowany dzień z większą ilością węglowodanów. Menu: Chleb z swojskim dżemem, jabłko, fasolka szparagowa z jajkiem sadzonym i ziołami. Tak sobie myślę, ze skoro mi tak dobrze idzie to może wprowadzę trzeci dzień z nieco większą ilością węglowodanów niż 50g. Tak może z 100- 120 g będę jeść. Zobaczę jak to się sprawdzi.

Poza pracą i dietą zajmuje mnie dziś książka. Od wczoraj czytam Północną drogę Tom 1 Cherezińskiej. Książka jest o Wikingach. Bardzo interesująca dla mnie. Następny tom już zgrałam, a kolejne dwa kupię w formie ebooków. Sporo czytam ostatnio, a mniej siedzę w internecie. To mnie cieszy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.