Wczoraj prawie skończyłam obraz i chyba dziś zacznę następny. Moze wilki albo konie. Kuszą mnie jeszcze ptaki. Na farby akwarelowe nadal czekam. Maluje dziennie po 3-4 godziny i tyle internetu mam mniej. Zawsze uważałam, ze jestem od internetu w pewnym sensie uzależniona i że trzeba to opanować. Teraz sie udało.
Zauważyłam, ze to do czego mnie usiłują przekonać inni, co mi nachalnie mówią ma bardzo mały wpływ na mnie. Prawie żaden. Efekt jest taki, że nie sa w stanie nic osiągnąć, bo albo sie zacinam coraz bardziej albo robię sobie wiatr w uszach. Ja muszę do prawd i tego co wazne dojść sama. To wypływa ze mnie z wiedzy którą celowo poszukałam czy to na kursach czy w książkach. To też moje doświadczenie, zdanie które sobie wyrobiłam czy po prostu przeczucie. Czasem coś po prostu sobie uświadamiam i traktuje to jak podpowiedź, prowadzenie z góry. To jest dla mnie wazne. Oczywiście mam świadomość, ze niektóre osoby tez mogły coś cennego dla mnie przeczytać czy wiedzieć. Polegam jednak na sobie. To chyba autorytet wewnetrzny.
Znalazłam kursy malowania portretów akwarelą w internecie. Sa jednak nie po polsku a tylko z napisami polskimi. Myślę, ze wcześniej spróbuję podziałać z podpowiedziami z You tube i z książką, bo mam taka o portretach. Jest tam tez portret malowany akwarelą. Podobają mi się też portrety wykonane pastelami suchymi i ołowkiem. Usiłuję sie przekonać do portretów rysowanych kredkami. Znowu wsiąkłam w zajęcia artystyczne. Czytanie madrych książek leży. Muszę jeszcze inaczej zorganizować sobie czas. Tak żeby czytać choć godzine dwie.
Znowu ćwiczę dłużej jogę, a zaniedbuję pilates z obciążeniem. Wszystko przez to, ze Mikuś mi odgryzł jeden pasek z rzepem od opaski z obciążeniem. Został 2 cm kawałek tylko i gdy opaskę zapnę to często się odpina, a to mnie denerwuje. Hantlami ćwiczę, ale tylko ramiona.
Wczoraj było odrobaczanie Mikusia. Było gryzienie i uciekanie pod kanapę. Robaków nie ma, bo obejrzałam dokładnie to co było trzeba by to stwierdzić:)