Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498148
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2022 , Komentarze (28)

Mam zamiar ściagnąć Adriana. Sam przewóz to 7500 zł do tego dojdzie koszt dokumentów i chłodni. Tych ostatnich kosztów sie boje. Usiłowałam podpytać księdza o koszt posługi na cmentarzu, ale mi nie powiedział przez telefon. Mam jechać z dokumentami. Chyba będzie spalenie w Polsce jeśli będę mogła urnę włozyć do grobu moich dziadków. Bardzo go kochali. To koszt około 1200 zł. Jest jeszcze usługa grabarża no i ewentualnie ksiądz. Adrian byl wierzacy/zielonoświatkowiec/. nie znam kosztów. Wezmę pożyczkę od rodziny i zobaczę jak to zagra. Niby mam trochę oszczędnosci ale musze trzymac, bo nie wiem czy firma Krzyska wygra od stycznia przetarg. Jeśli nie, będzie bez pracy, a zwierzęta moga chorować. Moze sie tez zdarzyć jakaś awaria. Nie mogę zostać bez środków.  

Podaję nr konta gdyby ktoś jednak chciał opłacić trąbkę na cmentarzu. Tak wiem, że to nie jest konieczne, ze to fanaberia... myślę jednak, ze toby mu sprawiło przyjemność... Nie wiem co z kwiatami? mam chaos w głowie...

Agata rak Będzin ing 55 1050 1227 1000 0090 9160 7813

a tu link na zrzutkę, bo załozyłam jak radziły dziewczyny   pomagam.pl/6e9ghk bardzo dziękuje za dotychczasowe wpłaty...

Poza tym to pralkę jednak kupie za gotówkę. Moze dziś po powrocie z miasta. Muszę jechać po metrykę Adriana. Masa spraw teraz do załatwienia, ale wszyscy sa bardzo pomocni. Od konsula po policję. Tylko ksiądz nie był miły jak mu powiedziałam, ze za duzo pieniędzy nie mam. Czuję za olbrzymie wsparcie z góry. osoba jasnowidząca, zajmująca sie energiami napisałam mi, że Adrian mnie kocha, bo ona czuje obok mnie ogrom miłości... Też czuję to wsparcie i lzej mi na duszy.  

Mam już karty metaforyczne. Dziś wylosowałam kartę jakże wymowną- ślady na piasku ginące w oceanie. Tyle zostało po Adrianie - wspomnienia, parę zdjęć i dwa wiersze... Wszystko przeminie wraz ze mną. Moze przetrwa gdzieś antologia z tymi wierszami i to wszystko. Bardzo to smutne... Wczoraj wylosowałam kartę - dwa pędy rosliny i pustka dookoła. To czeka mnie i Krzyśka. Samotna starość...

Koło domu nic nie robię, bo nie mam głowy. Zawodowo troche pracuję.

mama zleciła i opłaciła sprzątanie na cmentarzu. Tyle mi odpadło...

17 października 2022 , Komentarze (48)

Nowy tydzień. Będzie nerwowy, bo jest masa spraw do załatwienia w związku ze śmiercia Adriana. Wszystko spadło na mnie. Ojciec telefonu nie odbiera, a na smsy nie odpowiada. Chcę go przywieźć ale to koszty i sama z nimi mogę mieć problem. Jeśli jednak pochówkiem zajmie sie strona niemiecka to później przyślą rachunek najbliższej rodzinie. Moze byc wyzszy, bo w Berlinie praktykuja kremację, która jest bardzo droga. ja swoich osobistych pieniedzy nie mam, a Krzysiek sie strasznie wścieka i łozyc nie chce. Inny problem to brak dokumentów. Nie wiem jak to sie uda obejść.

Poza tym muszę wreszcie kupic ta pralkę.

Wczoraj nic nie robiłam poza praca zawodową. Muszę teraz pracować więcej, bo szykuja się dodatkowe wydatki. To wszystko przez marsa w bliźniętach. Gdy przejdzie do raka problemy miną. Najgorsze jest to, ze Krzyśkowi kończy sie umowa i nie wiadmo co dalej z pracą. Było by dobrze, bo sie sprawdza i chca go dalej zatrudnić ale firmie kończy sie kontrakt i będzie nowy przetarg. Wszystko wyjaśni sie do stycznia. na razie trzeba będzie to i owo zmartwienie znieść. Oszczędności też.

W domu chaos. Nawet nie sprzątam i jest bałagan czego nie lubię. W ogródku nic nie zrobię, bo ma przyjechać brat Krzyśka. Czasu nie będzie. Powinnam przesadzić resztę irysów i konwalii.

W tym roku nie mam głowy do sprzątania na cmentarzu. Chyba też nie dam rady kupić kwiatów dla moich bliskich. Jeśli mama nie zrobi wiązanek to będą tylko znicze. Do 15 listpada mam opłacić  600 zł podatku za nieruchomość. Jest jeszcze oplata za groby/kolejne/ i jest pompowanie szamba z problemami. Wszystko na raz. masa spraw do załatwienia i wszystko na mojej głowie. Krzysiek jest jaki jest i nie pomoze. Sebastian mi ostatnio powiedział, zebym nie krzyczała bo on i tak nie rozumie. Mama sie wycofała i powiedziała, ze musi mieć spokój. Zostałam sama...

16 października 2022 , Komentarze (48)

Już wiem co się stało z Adrianem. Mój syn został znaleziony w jakimś budynku w Berlinie. Leżał w jakimś korytarzu. Tozsamość ustalili na podstawie odcisków palców. Żył po swojemu i umarł po swojemu. Pewnie się zapił albo zaćpał. Nie byłam dla niego autorytetem. Nie chciał zyć tak jak ja, bo żyję ponizej standardów według niego. Zycie bezdomnego za to było ok. Uhonoruję go wydaniem antologii z wierszami na jego cześć, w której zamieszczę 2 jego wiersze i krótką notkę. Dam tez na mszę i tyle. Będę wspominać, palić świece ale szat z siebie drzeć nie bedę. Nie chciał życ z rodziną bo była za biedna. Nie chciał żyć w swoim domu bo stary i ubogi. Trudno. Jego wybór... Nie tak jednak miało być. W skrytości ducha myślałam, że z wiekiem zmądrzeje, zmieni sie, wróci i doceni to co miał. Niby chciałam go wymeldować, ale pokój by na niego czekał. Teraz dołączę go do moich mieszkań i zrobię w nim bibliotekę. Sebastian liczy, ze dam jemu i że zamieszka z nami. Mnie się to nie uśmiecha, a mama sie nie zgadza...Żal mi Adriana, bo sie niszczył. Moze faktycznie cierpiał. Teraz widzę, dotarło to do mnie ze i Sebastian sie niszczy... Może być tak, że kiedyś zostanę sama. Odejdę w samotności i co wtedy z moimi kotami? Jak ulotne jest życie...

Pamiętam jak Adrian był mały. Był taki zmyślny i szybko sie uczył. Ja się z nim nie bawiłam, ale czasem próbowałam go tego i owego uczyć. Pojmował bardzo szybko. przypominam sobie te chwile gdy miałam czas i cierpliwość do niego. Gdy był starszy grywał ze mną i Krzyskiem w karty. Czasem wspólnie z nim piekłam ciasta czy odrabiałam za niego prace plastyczne. To było z doskoku, bo mało czasu mu poświecałam. Zwykle mnie męczył, bo był gadatliwy i usiłował mi opowiadac o dinozaurach swojej pasji. We mnie nie ma i nie było luzu. Bawić nie umiałam sie nigdy. Gdy był dorosły bardzo lubił pitrasić. Czasem gotował u mnie w kuchni. Pamietam te chwile gdy przygotowywałam dla niego paczki na Mikołaja. Wystawiałam je za okno na parapet, a później on znajdował. Pamietam gdy odnowiłam mu pokój, kupiłam nowe meble i telewizor. Wiele było takich momentów. Były i złe, ale tych juz pamietać nie chcę... Zaniedbałam go emocjonalnie. Nie było przytulania, czułości. Najczęściej drzwi do mojego pokoju były zamkniete. Robiłam co trzeba i pozostawiałam go samego sobie. Towarzystwo zapewniały mu babcie w tym jedna czułość... Nawet nie wiem czy miał świadomość, ze mimo to go kochałam. Na pewno gdy jego ukochana babcia zmarła czuł sie samotny, może niepotrzebny. Straszne to wszystko... Gdy umierał też był samotny i pozostaje mi tylko wierzyć, ze nie cierpiał. Moze odszedł we śnie...

Wczoraj nic nie zrobiłam poza posadzeniem róży. Trochę też czytałam. Praca od poniedziałku. Muszę się zebrać w sobie i czas na to najwyższy. Zwierząt wspomnieniami nie nakarmię.

Mikuś ma smaki. Chętnie je konserwy dla kotów w formie pasztetu. Trzeba będzie kupić mieso dla psów ale pasztet. Może będzi e jadł...

15 października 2022 , Komentarze (3)

Dziś Krzysiek pojechał na targ po ciuchy. Tak nosi ciuchy z targu - bieliznę i spodnie od dresu. ma jeszcze na teraz kupić adidasy i tez będą tanie do 100 zł. Moze też kupi owoce i rozejrzy sie za kapustą do kiszenia.

Ja mam ciecie drewna. Będzie też jeszcze przenoszenie roslin. Wysilać się jednak nie mamy zamiaru, bo weekend i jeszcze nie doszłam do siebie. Część roślin wyniosłam do sasiadki. Ona tez kwiaty ma. Ja moze przeniosę resztę irysów. Teraz będę przesadzć pojedyncze kłącza.

Wczoraj były kolejne zajęcia z arteterapii.Wzięłam udział, bo nie chcę myśleć o tym co się stało. Kusi mnie arteterapia choć wiem, że to wyjscie poza moja strefę komfortu. Nie wiem nawet czy po rozbudowanym kursie z praktyką mogłabym w tym zawdzie pracować. Niektórzy twierdzą, ze aby zostac arteterapeutą trzeba skonczyc studia. ja oczywiście nie mam na to szans. Gdybym skonczyła studia to będę miała 65 lat i wtedy raczej do pracy na etat nie pójdę. Książkę juz mam i wiem juz o co w tej pracy chodzi. Praca by była bardo trudna dla mnie. Potrzeba w niej otwartosci i komukatywności w kontaktach bezposrednich. Ja jestem racej zamknięta. Trzeba mieć umiejętność wspolpracy w grupie i zapanowania nad nią w razie potrzeby. To dla mnie czarna magia. No nie wiem czemu mnie ta praca tak kusi.  Albo to dla mnie szansa rozwoju albo pokusa sił ciemności by mnie pognębić.

Pracowałam ostatnio trochę z emocjami i doszlam do wniosku, że miłość erotyczna nie jest jedynym uczuciem które mam czuc w związku z bliska osoba. Jest jeszcze spokój, poczucie bliskości, poczucie akceptacji, poczucie wdziecznosci. jest zaufanie. To własnie te uczucia są mi niezbedne. Bez miłosci tej erotycznej moge życ, a bez tych uczuc nie. Miłosc to dla mnie coś nieuchwytnego. Ja ja myliłam z poczuciem bliskosci i pożądaniem. O wiele cenniejsza od miłosci erotycznej tej romantycznej jest dla mnie ta przyjacielska pełna ciepła, spokojna i kojaca. Miłosc ta prawdziwa według mnie nie ma nic wspólnego z cierpieniem i poswieceniem. uczucia typu zazdrość nie maja z nią nic wspólnego. Do tej pory była zawsze chemia, zachwyt, uniesienia, ekstaza ale i stresy, negatywne emocje a później obojętność, a czasem wrogość. Teraz potrzebuję spokoju... Nie chcę juz huśtawki.
































14 października 2022 , Komentarze (95)

No i nie mam już syna. Adrian zmarł w Niemczech i nawet nie znam okolicznosci. Spodziwam się najgorszego, ze chorował, cierpiał  zanim odszedł, a moze popełnił samobójstwo. Mnie i mojej mamie jakiś czas temu śniły sie koszmary. Niby spodziewałam sie najgorszego, ale to i tak  był szok. Policjanci mnie zaskoczyli mimo wszystko i nie miałam głowy spytać o szczególy. Został mi juz tylko Krzysiek i mama no i chyba Sebastian. Adrian był bardzo trudnym dzieckiem. Pił, próbował wszystkich możliwych narkotyków i około 10 lat spedził w zakładach karnych. nie chciał się uczyć, pracować i stosował przemoc także fizyczną. Miał stwierdzoną nieprawidłową osobowość. Był psychopatą. Nie wiem czy to wszystko spowodowane było krzywdą w domu, cierpieniem, samotnością czy ciekawościa i niepokorną naturą. Sporo w tym mojej winy, bo nie potrafiłam mu dac tego czego potrzebował gdy był dzieckiem. Inna sprawa, że dla niego miłość to były pieniadze. Kochał drogie ciuchy i wypasione telefony. Kto dawal ten kochał, a ja nigdy za dużo nie mialam. Na swój sposób go kochałam, ale nie miałam dla niego czasu, męczył mnie swoja dziecięcą aktywnością, nie rozumiałam go. Nie chciałam jego krzywdy. W ostatnie lata  sie troche zmienił na lepsze w stosunku do mnie. Chciałam mu opłcic terapię, wyremontować pokój w moim domu. Nie chciał. Wolał żyć jako bezdomny w Niemczech i żyć z żebrania. Mimo wszystko myślę i chce w to wierzyć, że był zdeprawowany ale nie był do końca złym człowiekiem. Pozostały po nim zdjęcia i dwa wiersze. Już mu udziału w antoligii nie opłacę...Żal...

Adrian wyszedł

ciężka trwoga

życie straszne brzemię ma

alkohol narkotyki zżerają mnie do cna

nie potrafię być trzeźwy

wybaczcie mi miłości ma

jestem jaki jestem

mam swoją wiarę

Jezusa który mnie zna

broni od złego

o miłości moja

nie przestanę wierzyć

trzymam się mój Panie

twa miłość będę szerzyć

miłość owoc zakazany

miłość której nigdy nie znalem

miłość która jest tym wierszem

miłość której wciąż tak przeczę

miłość której tak pragnąłem

miłość która jest popiołem

miłość to takie głębokie

miłość której pragnę

miłość której zawsze chciałeś

miłość której sam pożądałem

ciężka to dla mnie sprawa

nie mam siostry nie mam brata

brak mi kogoś kto kocha

mam tylko Boga







14 października 2022 , Komentarze (2)

No i znowu konflikt z Krzyśkiem. Tym razem poszło o jedzenie. Miał kupić trzy rzeczy, a kupił całą reklamówke. Mam przygotowane jadłospisy, które akceptuje i później kupuje o wiele wiecej niż trzeba. Efekt jest taki, ze albo sie produkty niszczą, albo się zjada czy to z łakomstwa czy na siłę i waga rosnie. strasznie mnie to złosci. Nie lubię duzych ilości jedzenia i nie lubię wydawać duzo na jedzenie. Je sie po to zeby zyć, a nie zyje po to zeby jeść. Gdy byłam sama wazyłam w granicach 54-64 kg i wagę trzymałam bez trudu, ale lodówka była prawie pusta. Teraz też tak chcę i ciągle o to walczę z Krzyskiem.

Mam karty emocji i powinnam temat ogarnąć. Jeśli chodzi o emocje, to mam problem. Rozpoznaję ich niewiele i czuję nie za dużo. Nawet nie sadziałam, ze to co mi przychodzi na myśl to emocja. Takie oczekiwanie np.  Ja po prostu czekam. Bardziej myślę niz czuję. do tego do niewielu emocji dążę. Nie ma we mnie checi odwetu. Zwykle nie czuje nienawisci, pogardy ani lekcewazenia czy zawisci. Raczej nigdy nie czuje skruchy. Dąże do spokoju. Mylę poczucie bliskosci z miłoscia. Radość, szczęście, zachwyt nie dążę do nich specjalnie. Spokój ważniejszy...

Mikuś nie lubi być na dworze. Wczoraj był wzięty na smyczy na dwór i chodzić nie chciał. Kładł się w trawie i żałośnie patrzył. Potem zaczął drżeć. Zamiast godziny był 10 minut i trzeba było uciekac do domu. On lubi ciepło. Gdy pali sie w piecu wyleguje na poduszce w poblizu. jego szczęście że do nas na kanapę trafił. Mógł trafić do budy...

Wczoraj udało się wykosić moją cześć podwórka. W przyszłym tygodniu jak będzie pogoda wykosi sie sad.

Po dwóch dniach cięcia drewna już mnie kręgosłup boli jak diabli i mam problem ze schylaniem sie, a tu jeszcze nie koniec. Jeszcze kilka dni... Dziś mam szkołe i ma przelotnie padać ale jedna paletę bym chciała pociąć. Pralki jeszcze nie mam i szambo nie wypompowane.

Tu siostra suzi Czarnusia. Koteczka była dzika ale już od dość dawna mnie zaakceptowała. Siedzi czasem nawet na kolanach.






13 października 2022 , Komentarze (12)

Dziś chyba ostatni dzień lepszej pogody. Będzie przenoszenie roślin. Dużo nie zostało. Są resztki, ale teraz to praca trudniejsza, bo trzeba pojedyńcze roslinki wsadzac, a nie całe kępy. Dłużej to może trwać, bo każdą trzeba sie zaopiekowac i pieczołowicie otulić ziemią. Trzeba też wsadzic różę, bo przyszła. To ostatnia róża. Mam wszystkie kolory, które chciałam mieć. 

To co najpilniejsze kupione. Poza książka. Książka kosztuje 200 zł i jest ważna. Potrzebuję ja do pracy. Gdy ją kupię pomyślę o kursie Terapii skoncentowanej na rozwiązaniach. To też pilne. W tym miesiącu chciałabym zrobić jeden kurs a w przyszłym drugi. Nie wiem czy sie uda i nie zależy to tylko od finansów...

Karmienie Mikusia to koszmar. Nie chce jeść normalnie i jedzenie trzeba wpychać. Trzeba za nim chodzic i namawiać. Karmienie jest na kanapie albo z ręki, na kolanach. Czasem zje trochę z tego co powinny zjeść koty. Mięso i chrupki podane na jego talerzyku są ignorowane. Nawet bliżej nie podejdzie. No i nie wiem co teraz... Piesek jest rozpieszczony i jestem tego świadoma, ale zeby taki cyrk... Wczoraj przez cały dzień zjadł moze z 5 cm parówki cienkiej/pogryzionej przez Krzyśka/, 2 płaskie łyzki miesa z puszki dla psów, z 20 chrupek dla kotów i 1/3 kanapki Krzyska i kilka łyzeczek serka wiejskiego. To wszystko. Wydaje mi sie to za mało. Jest bardzo drobny, smukły ale ma piękną sierśc i jest zdrowy, energiczny...Myślę o behawioryście...

Znalazłam dość fajną pilarkę elektryczną, ale waży 4,2 kg. Na lżejsze jakoś nie mogę trafic. Nie wiem czy dam radę taka pracować. Ta co mam teraz jest prawie o połowę lżejsza. Pilarka elektryczna jest łatwiejsza w obsłudze, bo ma mniejsze drgania. Droga nie jest i kusi mnie kupić. Sebastian niby chce pociąć ale mu już nie wierzę. Nie będę się z nim uzerać i czekać aż jaśnie pan władca zechce sie upić, przespać popatrzec na telewizję i raczy cos zrobić albo i nie. Zaprosiliśmy go i przyjedzie ale dopiero na swieta. Nic wtedy raczej robic nie bedzie. To będzie przyjacielska wizyta. W przyszłym tygodniu ma przyjść znajomy do cięcia drewna z pilarka elektryczną. Moze wypróbuję ją...Wczoraj się wściekłam na Sebastiana, bo nie wyczyścił pilarki po cięciu. Ja do cięcia, a tu trociny lecą spod prowadnicy. Musiałm wszystko rozkręcić, wyczyścić i załozyć łańcuch od nowa.

Dziś ma przyjść sasiad do koszenia i ma byc wypompowane szambo...










12 października 2022 , Komentarze (16)

Dziś już koniecznie musimy jechać po pralkę. Urlop Krzyśka sie kończy i pranie też, góra prania czeka. Mnie jak zwykle z trudem przychodzi ruszenie się z domu. Pojedziemy w porze gdy taksówki moga być niedostępne i trzeba będzie wrócić autobusem, a to moze oznaczać niechciany spacer. Jak ja tego nie znoszę...

Teraz kontroluję jedzenie w tym ilość i nie tyję mimo jedzenia węglowodanów. Dziś pęczak z sosem mięsno- grzybowym, kotlety z kalarepy i serek homogenizowany plus banan. Jutro moze kupię zestaw kasz i straczkowych oraz zdrowych makaronów. Trzeba jakieś zapasy zrobić, bo wyszły. Teraz śledzę z jakiego powodu więcej jem i to najczęściej chęć poprawienia sobie humoru. Nie chodzi o nerwy czy stres ale o zwykłą przyjemność. Jem bo po weglowodanach czuję sie świetnie. Jem też bo jedzenia typu pokus jest duzo z łakomstwa. Wtedy jem bardzo duzo. Nie wiem skąd ten nawyk, bo przecież u mnie w domu nigdy jedzenia nie brakowało. Bywa tak najczęściej wtedy gdy jest duzo jedzenia, którego nie trzeba przygotowywać typu sery, konserwy. Gdyby trzeba cos było przygotować to nie jem. Ochota mi mija. Pewnie z lenistwa. Szkoda, ze nie jestem wytrwała w hipnozie. A moze pomyśleć o afirmacjach typu Ja Agata kontroluję ilość jedzenia i jem tylko wtedy gdy jestem głodna?

Ostatnio naszły mnie refleksje na temat przyszłości. Widzę, ze pracuję wolniej i jestem mniej wydajna. Chodzi o prace fizyczne, ale i z pamiecia też juz mam troche problemów. Niby mature zdałam bez trudu ale już angielski z trudem raczej do głoy wchodzi i co sie nauczę to zapominam... Do emerytury 2 lata, ale myślę o intensywnej działalnosci jeszcze do 65 roku zycia. Chodzi głownie o nauke rzeczy przydatnych w pracy typu naturoterpia, parapsychologia i moze studiapsychologii. W miedzyczasie kursy z tych dziedzin. Później jeśli zdrowie pozwoli, a myslę ze tak, będzie dalej praca zawodowa. Bardzo boję sie emerytury, bezczynnosci i odstawienia na boczny tor. Nawet sobie nie wyobrażam takiego zycia jak moja mama. On a już od kilkunastu lat nic nie robi i czeka na śmierć. Koszmar...

Sprzedałam resztę rzeczy do scrapbookingu i zaraz kupię karty metaforyczne.

Suzi moja dzika koteczka wczoraj cały dzień leżała obok na kanapie. Piękny ma pysio...

11 października 2022 , Komentarze (2)

Chcę zacząć pracować z kartami metoforycznymi. To narzędzie arteterapeutów, ponoć coachów. Czytałam, że i niektórych psychologów. Na razie wybrałam dwie talie. Za kilka dni kupię moze jedną.

Miałam zajęcia z homeopatii i okazały się interesujące. Książki typu podręczników są jednak strasznie drogie. Chyba więc o kursie zawodowym trzeba zapomnieć.

Wczoraj po pralkę nie byliśmy. Jedziemy jutro. Weźmiemy chyba na raty.

1/3 miesiąca za mną i na jedzenie poszło trochę ponad 400 zł. Będzie 1200 i to mi pasuje, ale bardzo oszczędzamy.

Wczoraj przesadziliśmy wszystkie astry-marcinki. Dziś chyba weźmiemy sie za liliowce. Jeszcze dwa dni na prace zostały, bo poźniej deszcze. Trzeba jeszcze zadzwonić do sąsiada w sprawie koszenia podwórka. Wszystko się zdąży poza cięciem drewna. Palet zostało z 5. Niby to moja praca i Krzyśka tylko z doskoku ale obawiam sie gorszej pogody. Moją piłą akumulatorową w deszcze ciąć nie mogę. Kusi mnie piła spalinowa i myślę, że z taką lżejszą bym sobie dała radę, ale zapalania nie przeskoczę. Trzeba energicznie szarpać sznurek, a ja tego nie potrafię. Zastanawiam się nad piłą elektryczną. Mają moc większą niż akumulatorowe, ale nie wiem jak z wygodą. Niby mozna ciągnąć kablami. Chyba trzeba to rozważyć na poważnie, bo z drzewa do palenia sie nie rezygnuje, a w składach tną na 30 cm i muszę prawie każdy klocek przecinać. Mój piec przyjmuje klocki do 28 cm. Ciąć miał Sebastian ale z jego roboty raczej zrezygnuję. Wychodzi to za drogo i tylko nerwy zepsute. Potrzebuję piły lzejszej. Myślę, ze taka z 3,5 kg by była ok. Na razie trafiam na 5 kg. Rozważam też akumulatorową ale z dłuższą prowadnicą. Myślę, że taka 35 cm by była dobra.

Wczoraj wymieniłam na składzikach z opałem kłodki. Były zwykłe, a dałam antywłamaniowe. Boję sie kradziezy w tym roku, bo opał drogi. Panowie pijacy, którzy u nas kradną raczej wysokich dochodów nie mają.

U mnie wczoraj Majusia złapała mysz i ją o zgrozo zjadła.😨 Zainteresowanie było duze. Obok siedział Kajtuś, Rozetka i nawet Aronek. Czuwali bo gdyby tak zbiegła... biedna mysz...











10 października 2022 , Komentarze (9)

Wczoraj się ostro pokłóciłam z Krzyśkiem. Spał osobno. Poszło o telewizor. Włączył o 18 i o 24 wyłączyć nie chciał. Niby mam słuchawki, ale one trochę cisną i nie będę całymi dniami w nich siedzieć. Naubliżał mi od najgorszych ale wyłączył. Później siedział nadasany. Czasem mam go dość i zastanawiam się nad rozwodem. Czasem myślę, ze samej by mi było lepiej. Kiedyś może do tego dojść, bo ileż można znosić. Mam dość jego humorów, wyzwisk i negatywnej, ciężkiej energii w domu. Jego wyzwiska i krzyki dotykaja mojej aury i szkodza mi energetycznie. Choroba, chorobą ale czasem pozwala sobie za duzo. Nie wiem czy nad sobą nie panuje czy to wina charakteru, chamstwa po prostu i lekcewazenia kobiet czy po prostu nienawiści do mnie. Ostatnio jest wściekły jak zawsze gdy kupi wykreślanki. One go okropnie psychicznie podniecają i jest drażliwy i wściekły. Nie mozna sie do niego nawet odezwać. Ciągle krzyczy. Gdy chcę, żeby cos zrobił od razu jest krzyk i wiązanka przekleństw. Nie wiem czy pojedziemy dziś po pralkę i nie wiem czy raczy przesadzac ze mna rośliny.

Ubiegłą noc spałam z Józkiem i Mikusiem. Mikuś tulił się albo do mojego brzucha albo spał zwinięty w kłębuszek za moimi plecami na wysokości łopatek. Józuś spał w okolicy kolan...

Nowy tydzień i planuję prace koło domu. Jest przenoszenie roslin i jest cięcie drewna. Ma byc kilka dni ładnej pogody i jest szansa, że sie podgoni. Gdyby przenoszenie roslin nie wyskoczyło, tobym miała szanse wszystko w tym tygodniu skończyć.

Powinnam coś zarobić, bo mam do kupna droga książkę i karty emocji.  Książka jest mi przydatna do pracy. Karty emocji mi sie przydadzą, bo ja mam z emocjami problem. Potrzebuję mocnych impulsów by cos poczuc. Chodzi o emocje pozytywne. Na dodatek mam problem z nazywaniem emocji poza podstawowymi. U mnie w domu nie przykładało sie do tego wagi, a ostatnie lata odkąd urodził sie mój syn to wiekszośc emocji negatywnych. To na nich sie skupiałam i je zauważałam w nich tkwiłam. Tyle było spokoju gdy przebywał w ośrodku lub zakładzie karnym. Gdy byłam dzieckiem było sporo emocji negatywnych, ale były tez pozytywne. Mama mnie czasem krzywdziła ale była ciocia, która mnie wspierała i była babcia. Ona tez raczej dobrze do mnie podchodziła.

Powinnam kupić karty metaforyczne.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.