Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489961
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2021 , Komentarze (11)

Nadal gram i oddaję się temu z prawdziwą pasją. Na razie doszły mi kolędy i jeden utwor Bacha. To co znam idzie łatwiej, bo potrafię rozpoznać dźwięk i dopasować tempo. To czego nie znam juz idzie gorzej. Instrumenty oglądałam i chyba jednak na razie kupię keyboard, bo ponoć gra łatwiejsza. Pianino  cyfrowe mnie kusi, ale na razie chcę grać jedynie z nut literowych i jedną ręką głownie. O nutach nie myślę. Moze je poznam, ale grę z nut sobie odpuszczę. To chyba jest dość trudne i na razie nie mam na to czasu. Teraz cieszy mnie gra. To, ze coś wychodzi, że melodię można rozpoznać. Nie muszę byc wirtuozem:) by czerpać z tego radość. Teraz ćwiczę by gra była bardziej płynna. Mysz trochę przeszkadza. Myślę, ze z instrumentem pojdzie lepiej. To też zysk tego typu, ze teraz czasem brak mi skali...

U mojej mamy w domu,,straszy". Myślałam, ze ma omamy i urojenia a wczoraj sama byłam świadkiem. Siedziałam u niej i nagle ktoś załomotał w drzwi. To było głośne i mama wyszła ale nikogo nie było, a furtka była zamknięta. Później widziałam w sieni małego czarnego psa. Był podobny do tego którego dokarmiała. Pokochała go i bardzo jej było żal gdy odszedł. Czasem słychać szelesty, stuki, firanka drży. Ona się przyzwyczaiła, ale nieraz budzi się w nocy i nie śpi juz do rana. Moze to niepokój, ale nie chce sie przyznać. U mnie jest spokoj, ale u mnie w rodzinie utarło się, że ja się duchow obawiam więc nikt z moich biskich by do mnie nie przychodził. Ja tylko widzę koty sporo przed tym gdy ma nowy do domu przybyć. Kiedyś wyczuwałam śmierć i miałam przebłyski jasowidzenia głównie związane z tragediami... W zmienionych stanach świadomości i we śnie widzę o wiele więcej, ale na jawie...

Wczoraj włożyłam do słoików 2 kg ogórków. Mam jeszcze trochę z zeszego roku więc już chyba robić teraz nie będę. Dziś może Krzysiek kupi borowkę amerykańską, bo chcę zrobić dżem. Jeśli nie to moze maliny na nalewkę albo brzoskwinie na dzem i nalewkę. Trzeba działać, bo lato umyka w dzikim pędzie. Już prawie miesiąc wakacji minąl, a dopiero się zaczęły... Coraz bliżej moja ukochana jesień.

Coś mnie w nocy ugryzło. Udo jest czerwone i miejsce okropnie swędzi. To pewnie pająk. Zwykle daję im żyć, ale się wścieklam. Odsunęam kilim i szafeczkę nocą coby ich poszukać. Znalazłam trzy w tym jeden na grubszych nogach. Wszystkie poniosły śmierć, bo albo one albo ja...

25 lipca 2021 , Komentarze (15)

Gram, gram, gram ależ frajda. Na razie to klawiatura w komputerze ale dzwięki są i melodię można rozpoznać. Wczoraj ćwiczyłam wlazł kotek na płotek i Krzysiek rozpoznał. Mam nuty literowe, bo znalazłam z nimi stronkę. Nie mam ambicji grać bez nich. Instrument kiedyś kupię i niech się dzieje co chce...:) Dziś ćwiczę Barkę i cichą noc. Chyba to łapię, bo Krzysiek mi zasugerował, zebym do Wigilii kupiła instrument i zagrała kolędy. Witruozem nie będę, bo słuchu raczej ale tylko raczej nie mam. Nie wiem, bo tak się utarło, ale błędy rozpoznaję po dźwięku. Bardzo mnie to cieszy. Mój zły nastrój poszedł precz. Powrócil entuzjazm... A Krzysiek jest wyjatkowo cierpliwy, bo od wczoraj mu brzdąkam, a on z fiozoficznym spokojem znosi. Sebastian już zapowiedzial, ze wyjdzie, bo nie zniesie... Na razie mam nuty literowe kilku piosenek. Dziś kupię więcej. Moja mama znowu ma uwagi. Jest wrogiem wszelkiego rozwoju i postępu...

Co do wagi to jest dobrze. Już nie rośnie po kilo dziennie ale się bardzo pilnuję, zeby 1200/około/ nie przekraczać. Probowałam metabolizm podkręcić  i weszłam na około 1600 czasem, ale szybko tyję. Muszę jeść 1200. Trzeba to już ostatecznie zaakceptować i z eksprymentami skończyć. Wagę teraz mam paskową. To o 4 kg za dużo. Dieta od września. Musi być nadwaga choć na chwilę... Dziś makaron z serem i borowką amerykańską, fasolka szparagowa i kiełbasa z ogniska.

Pracy dziś  nie ma, a raczej nie powinno być. Moze jednak uda sie popryskać perz. Chcę coś typu akwarelki poczynić... Będzie czytanie, a raczej audiobok. Jeszcze słucham Zbrodnii i kary. Kolejna to Lalka. Film znam, a powieść czytałam dawno temu i chcę sobie przypomnieć. Ma być ognisko i przyjedzie brat Krzyśka, bo Krzsztofa dziś...

Oglądam jeszcze Annę Kareninę i naszły mnie refleksje, ze moje związki to jakieś takie dość letnie były. Niby było uczucie ale ani ja nie za dużo z siebie dawałam, ani też nie otrzymywałam. Partnerzy niewiele ode mnie wymagali i brali mnie taką jaka jestem. Ja też ich brałam i raczej nie próbowałam zmieniać. Nie było miłości po grób i niby jeden mój partner popenił samobójstwo po naszym rozstaniu co było dla mnie straszne, ale i ja się specjalnie kochana nigdy nie czułam. Chyba nie jestem zdolna do takich uczuć. Nie ma we mnie tragizmu ani ochoty na oddanie się całą sobą. Nie wiem czy to źle czy dobrze tak obiektywnie, ale to dobrze dla mnie.

Moje koty dostały wczoraj trochę mleka. Wiem, że nie powinnam im dawać, ale czasem daję, bo uwielbiają.

24 lipca 2021 , Komentarze (18)

Zdałam sobie sprawę, że moje życie to szereg powinności, obowiązków. To cele, które sobie wyznaczylam i ich realizacja. Nie ma w nim wiele przyjemności albo raczej ja sie na nich nie skupiam. Inna sprawa, że ja lubię realizować cele. To mi wprowadza ład do życia i kiedyś dawalo mi satysfakcję. Gdy się zastanawiam co sprawia mi przyjemność to muszę długo myśleć, by mi coś przyszło do glowy. Na pewno to obcowanie z kotami. Ich miękka sierść, cieplo, mruczenie i cichutkie posapywanie gdy śpią wtulone we mnie. Do tego leżenie na kanapie, miękkość koca. To ,,długie" poranki czyli powolne wstawanie, otwieranie oczu, czasem dosypianie jeszcze chwilkę. To zapach dezodorantu i perfum i świecy zapachowej. To wieczory tuż przed zaśnięciem gdy leże wtulona w plecy Krzyśka. To moment gdy robię coś dobrego dla innych typu wpłaty na potrzebujące zwierzęta czy zakup czegoś dla Sebastiana. To zanurzanie się w pachnącej kąpieli w wannie. To jesienne wieczory przy piecu kominkowym. Nie ma tu teraz czytania, bo czytanie to obowiązek, żeby posiąść wiedzę na której mi zależy. Nie ma tu malowania teraz/chwilowo/, bo wyznaczylam sobie pewne standardy do ktorych dążę i to właśnie one, świadomość swojej niedoskonałości zakłocają mi radość tworzenia. Tak samo jest z pisaniem. Poza tym i malowanie i pisanie mają dla mnie smak jako czynność wyjątkowa. Przyjemność to oglądanie dobrego filmu i ostatnio słuchanie audioboka. Chyba muszę odpocząć i bardziej skupiać sie na tych drobnych przyjemnościach, ktore sobie serwuję ale nieświadomie.

No i z nauki gry na pianinie powinnam chyba zrezygnować. To dla mnie za trudne z powodu koordynacji. Zawsze miałam problem z tym gdy każda ręka miała robić co innego. Tai chi też nie opanowałam. Mogabym opanować grę jedną ręką ale dwoma na raz? Nie uda się łatwo. Ponoć łatwiejszy jest keyboard. Ponoć można klawisze dla ulatwienia opisać. Mimo to jednak pomyślę jeszcze, bo moze coś łatwiejszego jednak uda się opanować... Zachorowaam na to jeszcze bardziej, bo mam stronę z wirtualnym pianinem i próbuję grać....:)

Wczoraj kupiłam warzyw i to taką siatę, że sprzedawca mi przyniósł pod dom. Dziś będę robić ogórki do słoików. Warzywami teraz żyję...

Ślimaki bez skorupy dobrały mi się do kalarepy. Zjadały nie tylko liście i 3 kalarepy musiałam wyrzucić, a takie ładne były... Mam bardzo ładny seler. Je mama, bo ja zielonego nie jadam.

23 lipca 2021 , Komentarze (12)

Nic mnie ostatnio nie cieszy. Z niczego praktycznie nie mam satysfakcji. Zrobilam się obojętna, chlodna emocjonalnie. Nigdy nie lubiłam się śmiać, ale teraz to juz jestem ponura. Gdyby nie to, ze dobrze śpię i nie mam problemow z apetytem i aktywnością, pomyślałabym, ze to depresja. No ale jestem aktywna. Chce mi się uczyć. Jestem wręcz jak nakręcona tylko nie czuję przyjemności. Ta anhedonia mi przeszkadza. A może ta moja gorączkowa aktywność, ta pasja działania zbyt mnie absorbuje? Moze nie dopuszczam emocji do siebie, nie skupiam się na nich? Nie mam czasu czuć? Inna sprawa, że ja mogę się blokować, bo nie chcę czuć emocji negatywnych takich jak złość, wściekłość, smutek, uraza, lęk czy wstyd. Zbyt często te emocje czułam i zbyt mi to dopieklo. Blokowanie się przed nimi to też niestety blokada przed tymi pozytywnymi. Nie da się czuć emocji pozytywnych tylko i albo sie czuje wszystko albo nic.

Dziś chyba ostatni dzień pracy koło domu, bo znowu ma przez kilka dni być upał. Pracuję wtedy tylko wieczorami i niewiele robię. Pilne jest kończenie cięcia drewna i bardzo pilne jest pryskanie perzu. W domu powinnam sprzatnąć stertę kilku prań z fotela w sypialni. Tyko dokładam, a sterta już po sufit bezmała.

Chcę się uczyć ale chyba jestem trochę przemęczona, bo dłużej śpię, a rano wstaję niechętnie. Chyba muszę trochę zwolnić, bo to jak nałóg. Coś mnie pcha, napędza i nie mam czasu cieszyć się życiem. Poza tym ostatnio jestem rozdrażniona. Co za dużo to niezdrowo. Postanowiam na razie trochę przystopwać z angielskim. Będę się uczyć tylko na Duolingo. Jeśli chodzi o rosyjski to też nie będę nic innego szukać. Na razie mam fiszkotekę i oglądam filmy w wersji oryginanej. To musi wystarczyć. Nauka z lektorem od września.

Sebastiana zablokowałam na  krotko. Wystraszył się. Nie spał dwa dni, bo mu nie robiłam Reiki. Wczoraj mu zrobiłam i tym razem pomogło bardziej na kręgoslup niż na spanie.

Wczoraj obejrzałam Annę Kareninę w oryginale. Dziś druga część. Są chyba 4. To nowa wersja z 2017 r i zupelnie inne spojrzenie jak do tej pory.

22 lipca 2021 , Komentarze (21)

Dziś kolejny dzień z pracą na dworze. Pracuję okolo godziny. W tym jest koszenie i cięcie drewna. Końca cięcia jeszcze nie widać. Z trzy dni będzie. Dziś będzie cięcie pilarką łańcuchową. Co łatwiejsze pocięte. Została tuja.

Nadal myślę o graniu. Talentu na pewno nie mam ale chcę spróbować. Zastanawiam się co wybrać elektroniczne pianino czy keyboard. Ponoć pianino jest trudniejsze no i nie wiem czy kursy na ESKK są tylko na pianino tradycyjne czy też na elektroniczne. To całkowita nowość dla mnie. Kurs na keyboard trwa 12 miesięcy i można sie nuczyć grać około 100 melodii. Z pianinem jest podobnie. To też nauka nut. Wystarczy ponoć 15 minut dziennie. Ja jestem wzrokowcem i nie wiem czy to dobry pomysł. Tani a niezy instrument to wydatek około 500 zł, a kurs około 300 chyba. Myślę, że warto choćbym to miała rzucić w diabły. Ludzie jeźdźą na wczasy na tydzień w tej cenie i też materialnego z tego nic nie ma. Krzysiek już mnie spytał skąd na to wezmę. Zarobię sobie...

Niestety lekcji na Busuu nie wykupię, bo trzeba opłacić kartą. Ja karty nie mam i nie chcę mieć.To samo jest z memrise. Poszukam coś innego. Może E tutor? Na razie dzialam z Doulingo. Jestem na drugim poziomie i na razie wszystko powtarzam, bo ostatnio doszło trochę slówek i się mylę.

Z jedzeniem się trzymam. Jem mało i niskokalorycznie. Waga mnie nie zawodzi. Dziś to klopsiki z cukini z ziemniakami, jajecznica z pieczarkami i sałatka tym razem bogata, bo z fasolą.

Ludzie poza Krzyśkiem mnie ostatnio drażnią. Ci gadatliwi oczywiście. Wizyty u mamy skrociłam, a ona się wścieka. Sebastiana znowu zablokowalam...

21 lipca 2021 , Komentarze (8)

Nadal stosunkowo chlodno i nadal pracuję kolo domu. Dziś mam do pocięcia sekatorem stare gałęzie z tui. Będą na ogniska. Poza tym zaczynam znowu kosić. Muszę przygotować miejsce pod trzecią skrzynię. Chcę kupić jesienią. Czuję się dobrze i energia mi wrócila

Wśćiekłam się na moje ogorki. Jest ich trochę i maja po 2 cm, a koleżanka ma miejsca tylko trochę wiecej i już włożyła 20 słoików. U mnie zapowiada się o wiele mniej. Pomidorow mam więcej w tym roku. Piękny jest seler i kalarepka. Kabaczki małe, a koleżanka juz przejeść nie może. Przyniosła mi trzy. Zerwalam bob i mimo mszyc trochę go było.

Kusi mnie opłacić Busuu na 3 miesiące. Na razie trochę się przekonałam do niego. Mogłabym uczyć się nie tylko angielskiego ale i rosyjskiego. Chyba to zrobię... Oczywiście z Fiszkoteki i Duolingo nie zrezygnuję. Z rosyjskiego znam około 1100 slow, a z angielskiego około 250 raczej mniej z tym że czasem słowa zapominam. Uczę się od  miesiąca, ale rosyjski miałam w szkole i tu rozumiem o wiele więcej... Z rosyjskiego chcę do wiosny dojść do B1. Jeśli chodzi o angielski to pojdzie trudniej i jeśli doszłabym do wiosny do A2 co jest niemożliwe tobym byla bardzo szczęśliwa. Kiedyś moze wykupię kurs z lektorem. Już taki droższy...

Z dietą, niedietą mi idzie. Jem około 1200 kalorii i waga stopniowo spada. Teraz żyję warzywami. Ograniczam pieczywo. Nie wiem czemu od niego tyję skoro mąkę mogę jeść bez szkody. Zjem ciasto, makaron, placki, domowe pieczywo i jest ok. Gdy zjem więcej pieczywa ze sklepu od razu na wadze wiecej i to niezależnie od tego co to jest. Co oni do niego dają? Dziś placki z kabaczka, sos koperkowy z ziemnikami, lod i chleb z ogorkiem 2 kromki i ani grama więcej.

20 lipca 2021 , Komentarze (9)

Wczoraj udało mi się pociąć sekatorem trochę drewna. Dziś następna porcja. Trzeba wykorzystać dobra pogodę, czyli typowe polskie lato bez upałów. Jak dobrze pojdzie do końca tygodnia podgonię robotę. Trochę ruchu dobrze mi zrobi, bo nieco zardzewiałam. Koszenie jest ogarnięte i plewienie to najpilniejsze też. Ponoć koniec upalow na razie. Sprawdziłam pogodę na dwa tygodnie i oby się nic nie zmieniło. Marzę o jesieni, ale takie lato jak teraz to mi nawet nie ciąży.

Mam rożne zajęcia, ale całkiem zaniedbałam działalność artystyczną. Tak nie może być. Chyba dojrzałam do malowania i rysowania. Nie wiem czy dziś czy dopiero w weekend ale coś wkrotce poczynię. Nie wiem czy to będzie obraz olejny czy akwarelka czy ikona, czy portret ołówkiem. Godzinę czasem muszę znaleźć. Brak mi tego... Dalsze lekcje kursow artystycznych jeszcze nie teraz, ale moze już w sierpniu się uda...

Przez upały/chyba/ przytyłam około 2 kg. Jadłam około 1200. Czasem nieco wiecej. W zeszłym tygodniu  po zjedzeniu dwóch bułek razowych waga skoczyła w gorę mimo, ze były wliczone w bilans. Już ponad kilogram spadł, ale i tak się martwię, bo nie wiem skąd ten wzrost. Na wadze jest stanowczo za dużo. Prawdziwa, ostra dieta dopiero od września, ale do tego czasu coś już musi spaść. Znowu mam początki otyłości i to mnie strasznie drażni. Nadwagę zniosę. Otyłości nie. Inna sprawa, ze moja dieta za zdrowa nie jest. Niby mało mięsa i dużo warzyw, ale codziennie cola bez cukru i co drugi dzień lody.

Dziś śniło mi się, z grałam na pianinie. Zawsze mnie do tego ciągnęło, a pianino było w domu. Nikt jednak nie pomyślał o tym, zeby mi opłacić lekcje. Moja mama nie uznawała zajęć pozalekcyjnych. Miałam mieć piątki w szkole, coby sie mogła tym chwalić. Ja się uczyć nie chciałam, bo nic mnie specjalnie poza plastyką nie interesowało, a na studia ASP nie miaam szans. Pianiono zostało sprzedane razem z meblami gdańskimi gdy mama remontowałla dom w Kamesznicy. Kiedyś myślałam o pianinie elektronicznym. Myśli wróciły. Moze kiedyś, bo teraz nie mam czasu. W eskk są kursy.

19 lipca 2021 , Komentarze (30)

No i mamy nowy tydzień. U mnie jeszcze luz, bo Krzysiek ma wolne. Luz to dłuższe spanie ale koło domu coś trzeba będzie zrobić. Pilne jest pryskanie perzu, lecz pogoda zawodzi. Jest ryzyko opadow, a pryskanie i opady to nie para. Może potnę trochę drewna. Chodzi o gałęzie.

Od dwoch dni słucham audioboka. To mój pierwszy. Wybrałam Zbrodnię i karę. Chciałam coś z klasyki na początek. Podoba mi się i chyba polubię audioboki mimo, ze jestem wzrokowcem.

Wczoraj mi się udalo z angielskim wykonać trudne zadania i opanowałam cały poziom 1 na Duolingo i jestem na drugim. To cud, bo myślałam, ze nie przejdę dalej i to cud, bo udaje mi sie nawet mówić. Zarejestrowałam się też na Busuu, ale sobie nie radzę... Może to jeszcze ogarnę...

Cały czas uczę się rosyjskiego na Fiszkotece. Mam premium na rok. Przekroczylam znajomość 1000 fiszek, ale to nie ilość slów, bo niektóre fiszki sie powtarzają. Są w tym też zwroty. Weszłam na B2 i też coś tam slow znam.

Coś muszę kupić Sebastianowi do jedzenia, bo ostatnio nie jadł dwa dni. Na picie oczywiście i na palenie ma. Pokłócilam sie z nim o to, ale nic to nie dało. Trudno niech sobie będzie wspoluzależnienie.

Myślę o Netflixsie. Chyba kupię kartę podarunkową, bo karty nie mam i nie chcę mieć...

Moja perelka słodka Arońciu...:)

18 lipca 2021 , Komentarze (24)

Wczoraj trochę odpoczęlam, a dziś dalszy ciąg. Ma być sporo spania, trochę czytania i może dluższa medytacja, jakiś rosyjski film w oryginale. Nic dzisiaj nie muszę. Będzie tylko to co chcę. Pracuję z kolejną książką o dialogu motywacyjnym.

Na portalu fiszkoteka uczę sie rosyjskiego. Mam do opanowania  okolo 3000 fiszek. To rosyjski dla poczatkujących, 1000 najbardziej popularnych rzeczownikow, 500 czasownikow, 300 określeń i niecałe 600 zwrotow. Ciągle dodaje nowe fiszki od innych uczacych się tego języka. Mam do tej pory opanowane z grubsza około 1000 fiszek, ale to te łatwiejsze. Nie wiem jak pojdzie dalej. Inna sprawa, ze na opanowanie mam około roku.

W zeszłym roku niedokładnie były wybrane ziemniaki z ziemi i w tym roku wyrosły. Jest ich dużo, ale nic z nich nie będzie, bo nawozu nie daliśmy. Teraz tylko zajmują miejsce, a niedługo trzeba siać szpinak. Chcę spróbować w tym roku.

Kupiłam ostatnio warzyw i teraz jem ich dużo, a to ma mało kalorii. Dziś to sos koperkowy z kotletem z jajek i ziemniakami, sałatka z tego co mam czyli pora, marchwi, ogorka kiszonego, papryki i kukurydzy z majonezem, chleb z pomidorem i bób. Wczoraj była między innymi sałatka z marchwi, kapusty, ogorka kiszonego, kukurydzy i koperku i kotlety z kalafiora i pieczarek. Odpowiada mi takie jedzenie. Mięsa mieć nie muszę, ale jutro już kotlety mielone Krzyśkowi zrobię. Też zjem. Mięso i wędliny jem teraz gora 3 x w tygodniu. Krzysiek je więcej, bo on tylko kanapki z wędliną jada. Sałatek nie je. Choć w sumie gdybym mu zrobiła toby zjadł, ale dodatkowo.

17 lipca 2021 , Komentarze (22)

Krzysiek dziś pracuję, a ja chcę sobie znaleźć coś do roboty koło domu albo w domu. Nie będzie tego dużo. W pracy mam dziś do zrobienia rozkład tarota roczny na urodziny. To rozkład na 12 domów, czyli dziedzin życia. Trochę z tym zejdzie, bo pisania nieco więcej ze względu na konieczność wytłumaczenia czym każdy dom się zajmuje. Jest np. dom kariery życiowej, jest dom codziennej pracy i zdrowia, jest dom seksu, spadkow i śmierci i jest sąsiadow i krotkich podróży. To dość dokładna wróżba, bo wskazuje wszystko co w danym momencie w życiu sie dzieje. Zwykly rozkład to rozkład na 3,4 dziedziny- uczucia, praca, finanse, zdrowie.

Nadal w domu mam myszy. Bytuja w kuchni. Niby szkody nie robią, bo żywią się w wiadrze na odpadki, ale ich obecność w lecie jest trochę denerwująca. Zawsze byłam gotowa, że przybędą do domu jesienią i zostana przez zimę. Nie pamiętam by myszy były w domu w lecie. Koty oczywiście probują lapać i kilka morderstw juz zostało popełnionych. Teraz łapie Kajtuś i Rozi, ale pod drzwiami od kuchni czatuja też inne. Nawet Czarnusia siedzi i miauczy, zeby ja wpuścić.

Od jakiegoś czasu bywają u nas obwoźni sprzedawcy warzyw. Mają wszystko i świeże. Wychodziła moja mama, a wczoraj wyszłam i ja. Kupiłam to i owo co mnie cieszy, bo Krzysiek warzyw prawie nie jada, a o mnie nie pomyśli. Mam nadzieję, ze będzie im się opłacać i z przyjeżdżania nie zrezygnują. Przymierzam sie do robienia ogórkow. Dochodzi botwinka i trzeba kupić ze dwa buraki. Trzeba zrobić dzem i nalewkę z brzoskwiń, ale nie wiem czy będą mieć. Jabłka będą mieć na pewno. Na razie wykorzystuje swoje papierowki. Są drobne ale ich duzo w tym roku. Był już kompot, placki z jabłkami. Dziś dżemik na bezpośrednie spożycie, czyli papierowki smażone bez cukru i jeszcze ciasto chcę zrobić. Nie mogą się zmarnować...

Kapusty wiążą główki, ale coś je zjada. Na bielinka to nie wyglada ...:(

Nie da mi się korzystać z Duolingo na komputerze, bo mi się zmienił jezyk na chyba arabski. Zmienić języka sie nie da, bo nie mogę się zalogować. Teraz korzystam tylko na telefonie. Chcialabym załozyć inne konto, żeby sie uczyć rosyjskiego, ale po polsku chyba tylko angielski.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.