Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1604942
Komentarzy: 56377
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 11 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 grudnia 2020 , Komentarze (25)

Wszystkie prezenty juz przyszly. Wybrałam kosmetyki i świece zapachowe. Nie mamy nic jeszcze dla corki chrześnika Krzyska. Krzysiek ma dziś kupić. Kupi też lampki na choinkę i jemiołę. Krzysiek juz swoją wodę dorwał i się nią pryska. Ja sobie wykupiam na prezent kurs i nic innego mieć nie będę choć świece mnie kusiły. Zawsze prezenty kupuję sobie sama. Wtedy są trafione. U mnie w domu gdy byłam dzieckiem prezenty były tyko dla mnie. Za to imieniny były celebrowane i prezenty każdy dostawał. Wtedy w domu mieszkalo 7 osob. Było o kogo dbać.

W tym roku ma być choinka sztuczna. Marzę o pachnącej, zywej ale nie ma kto kupić i strasznie mi drzewka żal gdy przychodzi czas, żeby je wyrzucić. Chciałabym w doniczce, ale raz, ze są małe, a dwa, ze niekoniecznie przetrwają. Zabawki mam stare z domu Krzyśka i mojego. Pamiętaja nasze dzieciństwo. Mam też sporo ozdob wykonanych przeze mnie metodą decoupage. U mnie w domu zawsze były 4 choinki w tym jedna sztuczna u cioci Ali. Ciocia nie była sentymentalna, ani romantyczna czy bardzo kobieca. Choinkę jednak ubierala. Nie lubiła swojego mieszkania i nie dopieszczała go. Było surowe. Jednym z przejawów jej kobiecości byy robotki ręczne. Pięknie haftowała. Robiła szydełkiem nawet firanki. Na drutach robiła swetry. Wszystko to robiła gdy byłam bardzo mała. Później przestała i nigdy nie dowiedziałam sie czemu. Chyba była nieszczęśliwa gdy została wdową i nie miała do tego głowy. Ciocia nie miała dzieci. Byla chrzesną mojej mamy i zawsze ja wolała ode mnie. Druga ciocia, siostra babci też dzieci nie miała. Obie ciocie dzieci straciły mimo matki połoznej...

W tym roku Wigilia będzie u mnie. Mama przyjść nie chce. Woli być sama. Nie toleruje ani Krzyśka ani Adriana. Krzysiek jest dla niej obcy i traktuje go jak wroga. Uważa, ze nie powinnam być z nim. Chciałaby, zebym była sama. Zazdrości mi, ze Krzysiek mi pomaga. Wydaje mi się, ze żaden mężczyzna z którym bym była, by jej nie pasował. Bardzo żałuję, że tu wrócia z Kamesznicy. Tam by jej było lepiej...

Z Sebastianem się pokłóciłam. Źle mnie potraktował po pijanemu, a ja uniosłam się honorem. Nie żałuję i mam dość. Już nie będę wyrozumiala. Wspierać można kogoś kto zasługuje i jest wdzięczny. Nie mam cierpliwości do niego nawet jako do kolegi. Teraz mam kaca moralnego i muszę to odreagować. Wstyd mi samej siebie i urągam sobie za głupotę... Już nigdy żadnych relacji z alkoholikiem, ktory nie chce się leczyć. Szkoda czasu, szkoda zaangażowania i nerwów. Nie ma sensu oczekiwać od alkoholika odpowiedzialnego zachowania na poziomie. Nie ma co oczekiwać rozsądku, opanowania i empatii. Nie jest do tego zdolny gdy za duzo wypije, a Sebastian chce pić, chce sie upijać. Nie wiedziałam, ze alkohoizm to degeneracja umysłu, zmiany psychiczne. Nic nie wiedziałam o alkoholiźmie. Byłam naiwna. Żal mi go było, że nikt go nie rozumie i nie wspiera. A w czym? W piciu... Czułam, ze kurs terapii uzależnień otworzy mi oczy, że dużo się zmieni w naszych relacjach. Muszę go skreślić, bo mam dość swoich problemów i nie będę sobie ich mnożyć. Gdyby chciał walczyć, pomogłabym. Wykorzystywać się nie pozwolę... Ja nałogow nie mam i mam prawo oczekiwać znajomych, a tym bardziej partnerow na moim poziomie. Czas uruchomić poklady milości własnej i szacunku do siebie.

Nadal maluję kartki...

18 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Zaczęly mi przychodzić paczki z prezentami, a ja rano muszę odbierać i nie śpię, bo Krzysiek w pracy. Czekam na weekend. Będę spała do 13, albo i dlużej.

Wczoraj był brat Krzyśka z paczką na święta. Kupił między innymi napoje, żeby Krzysiek nie nosił. Będzie miał lżej. Przyszły mi ruszta do pieca i są dobre. Strasznie mi ulzyło, bo palenie było koszmarem. Nie myślałm o kupnie nowych, bo nie wiedziałam, ze takie sa w sprzedaży. Wydawało mi się, że moje są nietypowe, a tu niespodzianka.

Nadal pracuję nad wizualizacją. Idzie mi. Kolory mi czasem się pojawiają i częściej widzę na zawołanie coś w ruchu. Zależy mi dojść w tym do perfekcji. Chcę widzieć na zawołanie moich bliskich przodków w ruchu. Teraz najczęściej widzę wszystkich tak jak na obrazie, zdjęciu. To jest pewnien niedosyt.

Ostatnio ogrzewam sypialnię sposobem odziedziczonym po przodkach. Po prostu otwieram drzwi z pokoju dziennego, a Krzysiek ich pilnuje, żeby koty nie weszły. To się całkiem dobrze sprawdza. Temperatura się szybko wyrównuje. Do tej pory gdy było za gorąco otwierałam okno. Zaćmilo mnie chyba i na tak prosty sposob nie wpadłam...

Zauważyłam, ze ja wcale nie jestem nowoczesna. Nie tęsknię też za większym komfortem niż znalam z lat wcześniejszych. Gdy byłam dzieckiem było CO w dużym domu, ale rozpalane po południu. Rano było chłodno. U cioci w małym domu CO nie było i paliło sie tylko w piecu w kuchni. Kochałam ciocię i całe dnie u niej przesiadywałam. W domu moich rodziców na wsi tez Co nie było. Były piece. Przywykłam i tak mi było dobrze. Gdy kilka lat ogrzewaliśmy dom gazem było mi w sypialni za goraco. Po kryjomu chodziam do babci i ciągle przekręcałam piec na mniejsze grzanie. Do tego otwieralam okno, a bliscy się denerwowali, ze gaz wypalam niepotrzebnie. Nadal lubię stare meble i to co stare, solidne, trwałe.

Maluję kartki akwarelowe. Później je powykańczam, ozdobię...

17 grudnia 2020 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był aktywny, ale i tak wszystkiego co chciałam nie zrobiłam. Dziś chcę sporo zrobić, bo czas mnie goni. Krzysiek jedzie na zakupy, a później musi sprzątnąć drewno spod komórki mamy, bo nie ma jak facet z węglem podjechać. Mama narzeka coraz bardziej. Już nic robić nie chce i gdyby siły nie miała jeszcze bym pojęła. ale ona ma tylko ochoty jej brakuje. Chciałaby tylko książki czytać i papierosy palić i nic więcej  nie robić. No niestety musi. Ja jej chciałam gotować, ale sie nie zgodziła. Zakupy ma załatwiane i wszystko poza domem. W domu jednak musi robić, bo nie ma kto. Chciałam poszukać pomocy domowej, ale nikt sie nie zgłosił. No i mama płacić nie chce. 

Wczoraj dostałam materiały z kursu terapii uzależnień. Wygląda to bardzo dobrze i chyba na dwa kolejne kursy u nich sie zdecyduję. Jeden to opiekun osob starszych i drugi Terapeuta kryzysowy. Przy tym drugim kursie trzeba wybrać specjalizację i ja chyba sie zdecyduję na pomoc rodzinie dysfunkcyjnej. Kursy nie sa tanie. Zwłaszcza ten drugi, ale chyba warto je skończyć. Ten pierwszy mi sie przyda w związku z mamą. Niby miałam dużo do czynienia z osobami starszymi i wolę je niż dzieci, ale mama jest przypadkiem szczególnym. Babcia była aniołem przy niej, a była starsza.

Mój syn nadal szuka mieszkania. Ma być po remoncie, z osobna lazienką i co. Nie chce pokoju. Gdyby się wyprowadził to moze ja pomyślę o przygotowaniu pokoju pod wynajem? Trochę się tego boję, bo lokatorzy bywaja różni i moze być probem sie ich pozbyć jakby coś było nie tak.

Ostatnio robilam porzadek w pracowni i zdałam sobie sprawę, ze nie robiam kartek od roku. Coś pewnie przed świętami zrobię. Myślę o akwarelowych. Kartki tego typu mi sie bardzo podobają, ale teraz mało kto kartki wysyła. Ja dołączę do prezentów. Odkąd sprzedałam maszynkę do wykrojnikow, przestałam się scrapbookingu uczyć. Inna sprawa, że ja chciałam robić tylko kartki, a zarabia sie na czym innym. Popularne są np. zaproszenia.

Marzlam w sypialni, bo Krzysiek nie zamknął okna gdy wietrzył i było otwarte dwa dni...

16 grudnia 2020 , Komentarze (6)

Wczoraj w nocy tak zmarzłam, ze obudziłam Krzyśka, żeby mi wyciągnął pierzynę. Spałam pod dwoma kocami i z pierzyną na nogach z termoforem. W sypialni jest 15 stopni, a więc ciepło jak dla mnie. Chyba się delikatna robię.

Krzyśkowi ZUS przyznał na stałe całkowitą niezdolność do pracy. Może teraz pracować tylko w zakładach pracy chronionej. Jak się uda to dalej będzie pracować na targu. Do innej pracy i tak się nie nadaje, bo za duża presja. Do ochrony iść nie chce, bo kontakt z ludźmi...

Sprzedałam kolejną akwarelkę na Allegro, ale obniżyłam jej cenę z 60 na 45 zł za A4. Chyba wszystkie pejzaże przecenię. Nadal maluję i nadal są to akwarele. W nocy mi się to śni. To moze być wpływ afirmacji, które robię. Robię też na wagę i tu jeszcze odzewu w nocy nie mam. Robię, że ważę 68 kg i na jawie już tyle mi przychodzi do głowy, gdy o wadze myślę. To już jest jakiś postęp. W nocy śnią mi się szczupe kobiety, ale nie ja...

Wczoraj miałam sporo wróżb na portalu. Napisał stały klient z Kanady i zarobiam ponad 100 zł. Cieszy mnie to, bo chcę kupić kursy. Dziś zaczynam serię zabiegów Reiki na ogólne wzmocnienie. Kientka jest w okresie klimakterium i kiepsko to znosi. Reiki ja wyciszy. Będę robić zabiegi wieczorem, to i spać będzie lepiej.

15 grudnia 2020 , Komentarze (33)

Krzyśkowi się nie podoba, ze chcę jeździć skuterem, a o samochodzie słuchać nie chce. Twierdzi, ze coś mi sie moze stać. Boi się. Jeśli chodzi o skuter to myślę by jeździć blisko domu. Tu ruchu dużego nie ma  i jedna droga, a właściwie dwie. Mogłabym jeździć do sklepu. Gdybym się poczuła pewniej to wchodzi w rachubę przychodnia, poczta i Biedronka 3 km dalej. Tam już ruch jest nieco większy. Do centrum miasta tam gdzie jest rondo, tramwaj i sygnalizacja świetlna, jeździć nie muszę, bo po co? Pytanie jeszcze co by ludzie powiedzieli gdyby mnie na skuterze zobaczyli? Znowu by  była sensacja.

Dziś może zrobię pierniczki i posprzatam ze dwie pólki w szafce. Tyle nielubianych prac wytrzymam. Pierniczki jeszcze ok, ale szafka? Poźniej będzie nauka i moze akwarela. Mam do postawienia karty na poł roku dla stałej klientki.

Kupilam ruszt do pieca i oby był dobry. Wykupiam kurs terapii uzależnień. Czekam o meila z rachunkiem do wplaty. Kurs jest skrocony, ale coś się już dowiem. W tym samym miejscu są też inne interesujące kursy. Zobaczymy jak to funkcjonuje i co kurs jest warty i ewentualnie coś jeszcze kupię. Wszystko zależy od tego jak długo zejdzie mi z tym co wykupiłam. Mam czas do około 15-20 I, bo poźniej przyjdzie mi kurs psychologiczny z ESKK.

Prawie na sto procent Sebastian przyjedzie jednak na święta. Chcemy by został do Nowego Roku. No i oby awantury nie było. Prezenty kupione - 10 osób. Jeszcze tylko muszę zrobić kartki...

Kombinuję z paznokciami, bo chcę zlikwidować podpiłowane brzegi. Mają być paznokcie proste...

14 grudnia 2020 , Komentarze (10)

Nowy tydzień będzie pracowity. Powienien być, bo święta coraz blizej. Mam skończyć sprzatanie. Zostały resztki w sieni i jedna szafka w domu. Trzeba zrobić pierniczki i może juz pierogi na Wigiię. Trzeba by zmienić pościel w pokoju dziennym.

Caly czas mam naukę parapsychologii i dziś też będzie. Jeszcze kilka dni chcę posiedzieć nad kursem teoretycznym na prawo  jazdy AM. Zaczęlam to chcę skończyć. Co z tym dalej pocznę, to nie wiem. Dziś będzie może portret.

Tyć przestałam, ale bardzo uważam, choć kalorii nie liczę. Jem dwa posiłki dziennie w tym jeden bardzo obfity. Wczoraj było prawie pol tortownicy domowej babki łaciatej na raz. Od pewnego czasu raz w tygodniu jest u mnie ciasto. Piekę z tym, ze szybkie, tanie i proste. To najczęściej coś typu babki na oleju, czasem z owocami lub jakieś kruche. Na święta może będzie sernik o ile Adrian przyjdzie. Resztę ciasta kupię po kawałeczku, bo nie chcę się przejeść i przytyć. Ostatnio zainteresoway mnie ciasta bez pieczenia, ale nie wiem czy w to wchodzić... Chyba takie pokusy mi niepotrzebne przy mojej wadze...

Zdecydowałam się na dietę organiczną po Nowym Roku. To już prawie sto procent pewne. Myślę o trzech miesiącach. Będzie ograniczenie węglowodanów i kalorii. Myślę, że schudnę, bo skończy sie podjadanie skoro normalne jedzenie będzie zabronione. Już nie będzie, bo tu kawałeczek i tam kawałeczek. Jak zakazane, to zakazane. Myślę o trzech miesiącach o ile będzie waga spadać. Może wytrzymam te trzy miesiące i obym 73 kg na wadze zobaczyła. Toby było jeszcze 7 kg nadwagi, ale chcę ważyć 63 kg. Marzenie to 58.

Wczoraj zadzwoniłam na policję i mi powiedzieli, ze dorosle osoby na skuter do 50 nie muszą mieć prawa jazdy AM. Na samochod juz trzeba. Myślę o skuterze. Mogłabym kupić w tym roku i jeździć blisko domu. Gdybym się wprawiła i nabrała odwagi, tobym zrobiła kategorię AM i pomyślała o czterokołowcu.

13 grudnia 2020 , Komentarze (32)

Cały tydzień czekam na niedzielę, bo chcę długo spać. Dziś mi sie udało  do 14:30 choć Krzysiek włączył telewizor i słyszałam go przez ścianę. On chyba nie lubi ciszy, bo gdy mnie w pokoju dziennym nie ma, coś zawsze właczy. Siedzi wtedy na fotelu pod oknem, rozwiązuje krzyżówki i jednym uchem słucha. Ja też teraz często coś słucham, ale ja mam z tego korzyść, bo sie wyciszam. On słucha wszystko jak leci w tym reklamy.

Ostatnio zaniebdałam trochę jogę. Nie tak do końca zaniedbałam, bo ćwiczę codziennie. No prawie. Nie ma jednak postępu, bo sie o postęp nie staram. Wykonuję codziennie te same asany, ale tak na luzie bez wysiłku w celu osiągnięcia coraz lepszych pozycji. Miłam ćwiczyć szpagat i ani mi w głowie. Straciam co osiągnęłam, a niewiele mi brakowało. Z ćwiczeń na kręgosłup chyba zrezygnuję, bo nic mi nie dały. Z rowerka zrezygnowałam, bo mnie podniecał psychicznie, a ja dążę do spokoju i wyciszenia. Do sklepu nie chodzę, a więc spacerów nie mam. Mam 15-20 minut ruchu dziennie oprócz normalnych codziennych zajęć. To niby i tak duzo jak na mnie, ale mam jakiś niedosyt jednak.

Zainteresował mnie samochód na który nie potrzeba prawa jazdy. Ciągnie do 45km i tyle mi wystarczy. Kiedyś były ograniczenia do 40 km i wszyscy tyle jeździli, a ja bardzo nie lubię szybkiej jazdy.  Musiałabym zarobić na to sama, bo Krzysiek uważa to za fanaberię i ma rację. Myślę najpierw o kursie na prawo jazdy AM i skuterze. Na skuter może da... Kurs prawa jazdy to koszt u mnie 1000 zł i 10 godzin teorii plus 10 jazd. Pytanie tylko gdzie te jazdy i gdzie później egzamin... Nie wiem też czy bez skutera w domu i dodatkowych jazd zaliczyłabym egzamin praktyczny. No i trochę wstyd zbłaźnić sie przed 14 latkami. Wczoraj wykupiłam dotęp do testow i bardzo dobrze mi idzie... Tylko czy to ma sens ? Koszty spore, a ja z domu nie wychodzę i trybu życia zmienić nie chcę...

12 grudnia 2020 , Komentarze (2)

Weekend oznacza wypoczynek. Będzie sporo spania i będzie ulubiona działalność. Będzie dużo lezenia i będzie unikanie pracy w domu. Krzysiek za to dziś pracuje. Dniówkę będzie miał ciężką, bo święta za pasem i ludzie zakupy robią. Krzysiek woli sprzątać niż pracę w ochronie, bo nie lubi kontaktu z ludźmi. Musi pracować w zakładzie pracy chroninej, bo tylko w takim zakładzie sobie radzi. W normalnych jest zbyt duża presja.

Chciałabym wyjść na spacer, zrobić trochę zdjęć, poczuć przyrodę. Niestety nie mam jak, bo Krzyśka nie będzie, a sama nie pójdę. Moze jutro. Ostatnio sporo o odpoczynku na łonie natury myślę. Kiedyś sporo czasu spędzałam na dworze. Teraz jestem tyko czasem. Dziś może pojdę odśniezyć. Najpierw muszę nagrzać w domu,  żeby wrócić do ciepłego.

U mnie są roje myszy. Myśalam, ze jest gniazdo, ale koty złapały juz więcej. Kajtek łapie jak szalony. Nieraz po dwie dziennie i końca nie widać. Myszy tworzą dom, bo kiedyś  na wsiach przed erą paneli, wszędzie były. Bez przesady jednak. Mam ich juz dość.

Prawie na 100% idę od lutego do szkoly. Jeśli sie uda zostanę instruktorem ds terapii uzależnień. Szkoła jest zaoczna, ale mieści sie blisko. Zjazdy są co dwa tygodnie przez dwa dni. Wymagana jest 50 % obecność. To oznacza, ze bym musiała wychodzić z domu dwa razy w miesiącu w soboty. Dam radę, bo to rzadziej niz na zajęcia z malarstwa. Teraz zajęcia są prowadzone online i wcale sie nie pogniewam jeśi będzie tak nadal.

11 grudnia 2020 , Komentarze (11)

Znalazłam sobie sklep z żywnością organiczną i dietę zacznę tuz po Nowym Roku. No i obym schudła te 10 kg. Będę zadowolona z 73 kg. Daję sobie do około 3 miesięcy o ile będzie waga spadać. Chcę na ten czas praktycznie zrezygnować z zapychaczy. Będę jeść jajka, kotlety mielone, jogurty, owoce i warzywa. Do picia będą herbaty Bio, zioła i mineralna. Moze mi ta dieta na tyle podkręci metabolizm, że waga spadnie. Na początek chcę kupić wszystko na około 2 tygodnie i zobaczę jak mi pójdzie. Krzysiek cen nie pozna, boby sie wściekł, że tak drogo..

Plany na przyszy rok już mam, ale mogę zmienić, bo niektóre uzależnione sa od pieniędzy.

Pewnie to:

- koniec kursu parapsychologii

- kurs psychoogii

- kurs malarstwa u Krissa Wieliczko

- kurs rysunku u Krissa Wieliczko

- wymiana pieca w pokoju dziennym

- dalsze szlifowanie fotografii kulinarnej

- kurs fotografowania przyrody

- odchudzanie

- 30 książek przeczytać

- narysować 75 portretow ołówkiem?

przypuszczalne:

- żwirek koło grobów

- naprawić dwie podmurówki

- pomalować pokój dzienny i sień

- kilka antologii

- kilka kursow psychologicznych bardzo ważne: terapeuta kryzysowy i terapia uzależnień

- chodnik na ulicy

- wyciąć dziczki w ogrodzie

Wczoraj w stanie alfa podrożowałam do krainy wspomnień. Widziałam kwitnące topinambury, słoneczniki, maki, chabry, kąkole, łany zboż. Widziąłam motyle i  górski potok w słońcu z pstrągami. Przysiadłam na kamieniach, dotykałam kory sosen. Przypomniałam sobie  głos skowronka, bażanty i biegające kuropatwy, sarny i tą małą,którą wykarmiłam smoczkiem. Idzie mi coraz lepiej, bo to już nie tyko widok, ale i głos, zapach i dotyk. Odpoczęlam...

Śnieg spadł i leży. Krzysiek nie chce palić wcześniej niż o 16 i mnie jest zimno w dłonie. Wsadzam lewą pod kołdrę i sobie grzeję, a prawa lodowata :) ... Krzyśkowi oczywiście ciepło. Niby cały czas chodzi grzejnik, ale to nie to co piec. Ja nie dam rady rozpalić, bo jest uszkodzony ruszt i wszystko spada do popielnika. Trzeba mieć wprawę. Te niedogodności nie tłumią mi uczucia radości z pięknej zimy. Lubię taką lekko mroźną zimę i zawsze za taką tęsknię... Oby tym razem śnieg się utrzymal do świąt. Chyba jednak szansy na to nie ma.

Mój syn Adrian ma wielkopańskie upodobania biorąc pod uwagę możliwości. Nie podoba mu sie jak zyjemy i tęskni za pełnym komfortem. A to mu zimno, a to jedzenie dla ubogich, a to za ciemno w łazience. Nie pozwalam lać całej wanny wody do kąpieli. Ciągle narzeka i miota się. Moze faktycznie żyjemy skromnie, ale my to akceptujemy i więcej nam nie trzeba. Nie trzeba mi też marudzenia... Wczoraj pojechał do kolegi. Mieli szukać mieszkania w blokach. No zobaczymy... Ja bym za nic do bloków nie poszła... Cenię sobie niezalezność ponad wszystko i cenię przestrzeń, przyrodę za progiem, ogień buzujący w piecu...

10 grudnia 2020 , Komentarze (14)

No i znowu połowa tygodnia minęła. Czas gna jak szalony i do świąt coraz bliżej. W tym roku święta będą skromne. Sebastian raczej nie przyjedzie, bo autobusy nie jeżdżą i trzeba by pociągiem z kilkoma przesiadkami. Adrian mój syn chyba sie wyprowadzi, o ile znajdzie mieszkanie bez odstępnego. Nie chce mieszkać u mnie, bo prymitywne warunki. On chce iść do bloków i nie chce nosić węgla. Chce mieć swoją łazienkę i kuchnię. Remontu robić nie planuje. Ma też zmienic pracę. Do tej pory pracował przy brukarstwie. Był wykończony. Teraz ma iść do pracy do kolegi elektryka jako pomocnik.

Od wtorku siedzę nad lekcja z wizualizacją. To nie jest oczywiście dla mnie nowość. Wizualizuję od lat, ale od zawsze miałam z tym problem. Wszystko widzę jak do tej pory czarno-biale. Ewentualnie szare. Powinnam widzieć kolory. To przydatne, bo choćby taka medytacja z wizualizacją do regulacji czakr. Nie wiem jak to przeskoczyć. Jak sie nauczyć. Rozpisałam sobie afirmacje.

Od dwóch dni jem dwa posiłki dziennie w tym bardzo obfity obiad. Muszę tak jeść, bo tyję, a uwielbiam sie najeść do syta jesienią i nie odmówię sobie tego choć raz dziennie. Wczoraj zjadam woreczek pęczaku z gęstym sosem grzybowym ze śmietaną. Gdy liczyłam kalorie jadłam pół woreczka na raz i trzy posiłki plus owoc. Teraz juz liczyć nie chcę, bo chcę od tego odpocząć choć kilka miesięcy. Zobaczymy jak mi sie taka dieta sprawdzi. Nie planuję teraz schudnąć, ale chcę powstrzymać tycie. W styczniu przyjdzie czas na odchudzanie i to chyba będzie herb...life albo coś typu diety jajecznej czy innego licha, które zrzuca wagę szybko. Raczej cos nowego, bo musi być szok dla organizmu... Problem w tym, że ja juz większość diet przeszłam. Był dukan, niskowęglowodanowa, plaż poludnia, dąbrowska i zupowa. To chyba najskuteczniejsze i najszybsze diety. Każda z nich jest dobra do przestoju, a on u mnie występuję po miesiącu średnio i trwa bardzo długo...Chcę czegoś co pomoże zrzucić od razu 10 kg bez przestoju. Myślę o diecie organicznej z ograniczeniem węglowodanów, trzy posiłki plus owoc...

U mnie w kuchni jest gniazdo myszy. Do tej pory zostaly złapane trzy i jedna zostala poraniona, ale uciekla. Koty bardzo polują. Jedną zabiła Rozi i dwie Kajtek. Szkoda mi tych myszy, bo nic zlego mi nie zrobiły, a cierpią. Myszy to bardzo mile stworzonka. Miałam kiedyś białą i byla bardzo fajna. Fajne są też szczury. Chciałam kupić, ale Krzysiek się nie zgodził...  Poza tym koty maja juz poduszkę pod piecem i tam tłumnie leżą.

Wczoraj spadł śnieg i leży. Spać poszłam z termoforem.

i portret...)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.