Mieliśmy dziś jechać do obi, ale nie możemy wyjeżdżać dwa dni pod rzad, bo paczki. Pojedziemy jutro. Jest trochę zakupów do zrobienia w tym donica do ogrodu i rzeczy potrzebne do wykonania kapliczki. Muszę kupić piłkę do drewna, bo Krzysiek powinien mi uciąć co trzeba. Trochę czarno to widzę, ale spróbuję, bo na kapliczkę się napaliam.
Dziś Krzysiek chyba skończy mycie okien. Może też ustawimy płotek wiklinowy w ogrodzie. Bardzo jestem go ciekawa. W tej chwii mam w jednym miejscu pastikowy, ale jest brzydki. Płotki muszę być ze wzgędu na Pikusia, bo podnosi nogę gdzie zabronione.
Odwyk od S idzie dobrze. Stopniowo ukladam sobie wszystko w głowie. To nie jest takie znowu trudne. Mam wystarczająco silną wolę by sobie poradzić z nałogami, a to jest jak nałóg. Szczęscia było mało i ciągłe dylematy, szarpanina. Telefon nadal zablokowany. Już było tak kilka razy, a później gdy mi się wydawało, że nałóg juz za mną, przychodzila silna pokusa i do rozmów wracałam. No i wszystko kręciło się od poczatku. Tym razem już telefonu nie odbokuję. Na razie odcięłam się od uczuć i jestem odrętwiała. Nic nie czuję. Nie ma żalu. Jest pustka, ale już zaczyna mi ciążyć. Znalazłam książkę, która pomoze mi odreagować i przepracować schematy. Kupilam ją choć tania nie jest. Na razie odkryłam, że mężczyźni władczy i skłonni do dominacji wręcz mnie nienawidzą. Oni oczekują ulegości, szukają ofiary by poczuć się lepiej, a ja uległa nie jestem i stąd ciągłe walki. Uważam, że oni tak naprawdę nie sa pewni siebie, swojej siły i w ten sposób sie sprawdzają. Lubią adrenainę i poczucie mocy gdy wygrywają. Ja walczyć nie lubię więc mi z nimi nie po drodze. Mam inne ciekawsze zajęcia niz psychiczne walki. Ten schemat trwa w moim życiu od dzieciństwa. Taka jest moja mama. Też walczy, jest agresywna i sprawia wrażenie silnej, ale papierosów rzucić nie potrafi ani schudnąć. To gdzie ta siła? Za to bardzo lubi innych poniżyć by poczuć sie lepiej. Ja nie lubię walk, ale mam potrzebę niezależności i wejść sobie na głowę nie pozwole. Muszę więc tego typu ludzi unikać. Nie jestem w stanie im pomoc, a wychodzenie do nich z sercem powoduję, że widzą we mnie ofiarę i gnębią. Koniec z pchaniem sie z pomocą. Świata nie uratuję. Będę pomagać tyko tym, którzy mnie o to poproszę i będą chcieli wspołpracować.
Przez brak kontaktu z S zyskałam przestrzeń i sporo czasu :) Jeszcze nie wiem jak to wykorzystam. Na razie czytam i intensywnie nad sobą pracuję...
Chyba jednak posadzę w sadzie brzozkę. Kocham jej energię. Miejsce w zasadzie mam o ile za bardzo sie nie rozrośnie, a nie powinna, bo u mnie piaski. Drzewka poszukam w lesie. :) Chodzi mi o małą 50cm roślinkę.
Mam do kupna jeszcze jabłonkę, gruszkę i myślę nad brzoskwinią i jabłonią kolumnową. Jabłoń chyba kupię, a brzoskwinię jeszcze nie wiem. Miałam drzewko i ono bardzo szybko zmarzło mimo lekkich zim.
Znowu myślę nad wrzosowiskiem. Nie bardzo mam w tej chwlii na nie miejsce. Coś mi świta i może w przyszłym roku zrobię.
Z wagi jestem zadowolona, ale wczoraj były tyko dwa posiłki. Jednak juz mnie dieta zmęczyła trochę. Chcę zrzucić do 76 i wychodzę...Oby szybciej.