Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1591212
Komentarzy: 56241
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2024 , Komentarze (16)

Dziś wstałam przed 8. Niby nie powinnam tak późno, ale się stało. Gdzie jednak te czasy gdy się wylegiwałam do południa. Wtedy miałam dobry nastrój gdy wstawałam. Teraz tak wcześnie się wściekam. Nie wiem czy mi to minie z czasem. Zmiana planu dnia jest trudniejsza niż mi sie wydawało. Niby zasypiam, niby wstaję, ale nie przynosi mi to radości tylko złość rano. Później jestem zadowolona, bo wcześniej jestem wyrobiona. 

Zastanawiałam się wczoraj czemu wolę ćwiczyć wieczorem i przyczyny są dwie - sztywność poranna i zapchany nos. Ze sztywnością sobie radzę no i nie jest ona aż tak duża. Gorszy jest zapchany nos. Całe życie z zapchanym nosem wstaję i to mija w ciągu godziny. Teraz jednak ćwiczę wcześniej i mam problem z oddychaniem, bo muszę oddychać częściowo ustami. Łapę powietrze jak ryba i nie jest to za bardzo oddychanie jogina. Frustruje mnie to...:(

Od niedawna staram się być bardziej ruchliwa. Nie licząc spacerów chcę na codziennych zajęciach robić do 1000 kroków. Robię zwykle około 500. Nie wiem czy mi się to uda. Pracy nad tym będzie sporo, bo trzeba by częściej wstawać z kanapy, a tego nie lubię.

Mam jeszcze w jednym miejscu do zniszczenia chmiel. Lubię go, ale mi niszczy jałowiec. Jodełkę już zadusił.

Wczoraj Mikuś pogonił kotkę od sąsiadki. Gdyby nie zabezpieczenie pod bramą toby wyleciał na ulicę. Krzyczałam za nim, ale nie słuchał. Dopiero Krzysiek z a nim pobiegł i go od bramy odgonił. Gałgan jest nieposłuszny... Chyba za bardzo rozpieszczony...Krzysiek ma do mnie pretensje, że na wszystko mu praktycznie pozwalam i go nie karcę. Efekt taki, że pies robi co chce.

17 sierpnia 2024 , Komentarze (8)

Kilka lat temu wsadziłam miniaturową śliwomorelę. Drzewko urosło, jest zielone, ale nie kwitnie. Nie wiem czy czekać na zakwitnięcie czy wsadzić w tym miejscu coś innego. Migdałki są ładne, a nie mam na nie miejsca. Mam też inne drzewka miniaturowe, które kwitną ale nie owocują. Nie wiem czy je trzymać.

Badam nam cukier i nie jest za dobrze. Ja mam 112-130 rano, a później 125 po jedzeniu. Teraz mierzę rano przed ćwiczeniami i jest niższy. Krzysiek podjada słodycze i ma 150 po jedzeniu a kiedyś miał po pączku 200. Umówiłam go do lekarza skoro dyscypliny nie ma. Ja zrobię badania oficjalne po 15 X i wtedy zobaczę co dalej. Ja dietę trzymam. Liczę na to, że jak schudnę to moze cukier coś spadnie. Na razie wygląda na to, że rano hormony napędzają mi cukier, a później jest już w normie. Nic dziwnego, bo jestem wściekła, że muszę wstać i pewnie adrenalina i kortyzol szybują pod niebo. No i cukier wzrasta.

Dziś chyba nic ani w domu ani koło domu nie zrobię. Jak weekend to weekend. Praca zawodowa będzie. Moze za to coś namaluję albo narysuję. Moze napiszę wiersz. W tym tygodniu trochę prac dodatkowych dla domu zrobiłam. W przyszłym o ile pogoda pozwoli chcę ciąć drewno. Na podwórku leży sterta na trzy dni cięcia. Jeszcze trochę jest w ogrodzie...

Ostatnio Krzysiek usiłował kupić wino i ponoć nie było nic z moich ulubionych. LIkieru też nie kupił. Zdecydował się na jakiś drink. To coś było niebieskie, śmierdziało spirytusem i było okropne. On wypił, ale on lubi się napić wódki... Takie jednak było dobre, że przepijał oranżadą. Z drinków lubię chyba tylko gin z tonikiem. Podwójny tonik i cytryna.

16 sierpnia 2024 , Komentarze (8)

Dziś trzeba załatwić zakupy spożywcze. Warzyw nie będzie. W zeszłym tygodniu kupiłam na zapas. Niestety nie wszystko się dobrze przechowuje. Przypuszczam, że moi dostawcy przywożą wszystko przenawożone, bo łatwo się wszystko psuje. Kto to widział by kapusta w lodówce leżała tylko tydzień. Kalafior po 3 dniach ma plamy. Sliwki gniją. Teraz kupiłam ich trochę więcej, bo chciałam zrobić knedle i chyba nic z tego. Leży seler, buraki, por. Nawet cebula gnije.

Upały chyba się niedługo skończą i będzie można ruszyć z pracami koło domu. Nawarstwiło się tego sporo i czeka, a wrzesień coraz blizej. Do końca chcę wszystko zrobić. W zeszłym roku też chciałam i nie dałam rady. Jeszcze w październiku coś tam dłubałam. Jest już też pora na złozenie podania w sprawie wycinki drzew. Nie chcę ich usunąć, ale przyciąć, bo jest ryzyko, że naruszą mi fundamenty domu. To dwa świerki. Piękne, potężne drzewa, których mi bardzo szkoda. Dom jednak ważniejszy.

Chyba trzeba będzie w przyszłym roku wziąć firmę sprzątającą do usunięcia bałaganu z komórki mamy. Oni wywożą wszystko w tym stare okna. TRochę to kosztuje, ale może i miał by zabrali. Ja nie mam pomysłu co z tym wszystkim zrobić. Tak zostać nie może. Usunęłabym meble drewniane do pocięcia, a reszta niech z tym zrobią co chcą. Na kilka lat jeszcze jest robota. Nikt energii nie ma by to zrobić szybciej. Strych też można w ten sposób wysprzątać. Kamień z serca, bo ja mam trochę zbędnych klamotów na strychu i trzeba coś z tym zrobić. Chcę miejsce gdzie leżą wyłożyć watą, żeby ocieplić strop. Od przyszłego tygodnia znowu ładowanie klamotów z babci spiżarni. Nie wiem czy da się to wszystko wywieźć do czasu aż się zacznie sezon grzewczy. Wtedy miejsce w koszu będzie potrzebne na popiół...

ZA jakieś 2-3 tygodnie trzeba będzie zacząć myć okna i wszystko prać. Wypiorę ja-kapy, koce, zasłony. Nie wiem co z oknami. Czy my czy zapłacić...

Kupiłam maszynkę do mielenia mięsa i czekam na nią... Następny w kolejności blender kielichowy.

Kupiłam książkę POtęga kamieni z antykwariatu. Nie była tania, ale Krzysiek nie wie i nie dowie sie, bo ją już opłaciłam...

Wczoraj zebralam trochę ziól do powieszenia w domu. Mam jałowiec dla ochrony, nawłoć. Jeszcze chcę zerwać pokrzywę i paproć oraz gałązki dębu... U mnie wiszą pęczki ziół i ziela w całym mieszkaniu. Co rok zbieram. W zimie wykorzystuję je do rytuałów.

15 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

https://www.ratujemyzwierzaki....

Dziś święto i nic robić nie będę. Chcemy zrobić grilla nad ogniskiem. Ja ryba, a Krzysiek kiełbasę. Mikuś będzie z nami. Ostatnio z przyjemnością szaleje po podworku i kopie dziury. Po co to robi nie mam pojęcia. Gdy jest ognisko wie, że nie wolno się zbliżać. To inteligentny piesek.

Czytam Słowianskie korzenie. Książka jest ciekawa. Przypomniałam sobie między innymi to co dają drzewa, kontakt z nimi. Słowianie drzewa cenili. Niektóre uznawali za święte i to nie tylko dęby. Przeczytałam Zycie dawnych Słowian.

Kilkanście lat rósł u mnie dorodny sumak. Sąsiad wykopał spore drzewo, a mama z Adrianem je posadzili. Wkurzający jest gąszcz odrostów, ale drzewo lubiłam. W tym roku wiosną wszystkie liście zmarzły. Zmarzły też orzechy, morwa i dąb.  Te ostatnie później liście puściły i są zielone. Sumak nie puścił i nie wiem czy się nie zniszczył. POczekać jednak chcę do wiosny i ewentualnie dopiero wtedy wyciąć. Odrostów jest masa i chyba jeden zostawię. Nie wiem też czy nie zniszczyła się szklanka. Też liście były, a nie ma. Szklanka została przesadzona z miejsca, które sprzedałam. Przesadzona została też młoda leszczyna i wiśnia. Te rosną. Paprocie też odbiły.

Mam na podwórku trochę gałęzi do wycięcia. Przechodzą przez siatkę z ogrodu. To co się da wytnę sekatorem. Grube wytnie S pilarką. Ja tnę, ale nie w powietrzu.

Jutro Krzysiek ma wolne. Odpocznie więc dwa dni pod rząd.

Kupiłam dwie książki- Słowiańskie sposoby na zdrowie i ABC biometrów. Obie Leszka Mateli.

W tym roku u mnie na święto nie było posprzątane. Nie pomyślałam. W jednym ogródku trawa po pas i chwasty. Niestety od ulicy... Jakby mama była toby przypomniała. Bukiet mam... Jest w nim nawłoć, oregano, dziurawiec, morwa, orzech, rozmaryn i dąb.

14 sierpnia 2024 , Komentarze (11)

Od jakiegoś czasu zauważyłam, ze ulubionym zajęciem Mikusia jest obgryzanie pazurów. Tylko strzelają gdy pracuje zębami. Gryzie zwłaszcza z przodu i tak skutecznie, że nie trzeba ich obcinać. Niedługo jedziemy na szczepienie i myślałam o obcięciu, ale nie ma co. Pikuś nie był taki zadbany. Pazury trzeba było obcinać i walka przy tym była. Czasem i krew się lała... Za to był bardziej posłuszny, lepiej jadł i załatwiał się tylko na dworze gdy był już dorosły. Coś za coś... Każde zwierzątko jest inne, ale każde tak samo warte miłosci...

Między mną i Krzyśkiem ostatnio jest lepiej. Nie idylla, ale lepiej. Ta huśtawka mnie wykańcza. Chcę stosunkowo szybko przeczytać książki o jego chorobie. Moze lepiej go zrozumiem i nie będę się tak przejmować. Już dawno powinnam je przeczytać, ale mi schodzi, bo inne pilniejsze. Znowu przyjmuje leki, pije zioła i pozwoli sobie zbadać cukier.

S chyba przyjedzie koło 15 IX. TRochę prac jest. Ma zgromadzić i wywieźć złom. Ma wkręcić trzy kołki, przetkać odkurzacz. Jest trochę drewna do cięcia. Jest do wycięcia trochę gałęzi. Planuję, że będzie u nas tydzień.

Krzysiek już planuje moje urodziny. Chce zaprosić brata, bo ma zamiar pić wódkę. Ja wódki nie pijam. Dla mnie ma być likier. Do tego chyba sernik mrożony taki mały i pewnie lody. Cukier znowu poszybuje... Prezent mam wybrany, ale mnie w tej chwili na niego nie stać...

13 sierpnia 2024 , Komentarze (6)

Odliczam dni do urodzin i do diety. Jeszcze trochę ponad 2 tygodnie. Bardziej czekam na dietę. Już chcę zacząć działać. Uwielbiam ten czas gdy codziennie na wadze mniej. Tęsknię też za nadwagą. Teraz z dietą będzie trudniej, bo nie jem mięsa. Będą ryby, sery i jajka. Tylko to. Dobrze mi idzie w tym roku. Na początku waga skoczyła do 95 kg, a teraz mam około 82. Jeszcze trochę ponad 2 kg i nadwaga. Może mi to zajmie do 2 tygodni albo mniej. Ja do tej pory chudłam szybko.

Dziś powinnam skontaktować się z sąsiadką, która bywa w kościele. Chodzi o to czy mi poświęci bukiet na Matki Boskiej zielnej. Swięto za dwa dni...

Niby jeszcze ciepło, a nawet upalnie, a już schyłek lata czuć. Słońce już tak nie przypieka i upał latwiej znieść. Do tego noce chłodniejsze. Jeszcze kilka, kilkanaście dni i zacznę wyglądać na jesień. Na pierwsze żółte liski brzóz leżące na drodze. Ja mam brzozę w tym roku do przesadzenia. Drzewko wyrosło w skrzyni i musi zmienić miejsce. 

Dziś chcę iść sprzątać do mamy. Czas naładować ostatnie już chyba worki. Ostatnio mi prace nie szły. Nie miałam energii i ciągle mi się chciało spać. Teraz mars już przeszedł dalej i moje problemy ustąpiły. Mars teraz jest w 15 stopniach bliźniąt. Już tak nie uderza w moje słońce. Za kilka dni uderzy w moją karierę, ale pomoze emocjom i podświadomości. Na początku września wejdzie do raka i zacznie mi sprzyjać. Wtedy prace koło domu znowu ruszą.

12 sierpnia 2024 , Komentarze (20)

Było kilka dni deszczu i nowe roślinki ładnie się chyba przyjęły. Niedługo bym chciała kupić 2 worki ziemi i podsypać w skrzyni. W tym roku jednak już nic tam sadzić nie chcę. Zmieniłam też plany jeśli chodzi o remont. Teraz chcę zrobić u Adriana i na cmentarzu. Ocieplenie poczeka.

S chyba na moje urodziny nie przyjedzie. Niby jest dla niego trochę pracy, ale nie bardzo mam teraz ochotę na wizyty. Muszę sobie też to i owo w głowie ułożyć. Nigdy nie byłam wyrachowana, a muszę się tego nauczyć aby dalej spadać w życiu na 4 łapy. Muszę opanować sztukę przetrwania, bo młodsza nie będę i świata już nie zawojuję.

Wstaje bez problemu około 6:30-7 i bez problemu zasypiam przed 23. Jeden problem z głowy. Drugi to ćwiczenia rano i rytuały ajurwedy- woda z cytryną, prysznic i ssanie oleju oraz śniadanie. Wszystko jest ok. Wieczorem też o 21 rezygnuję z elektroniki. Też jest ok. Pozostały zaparcia i z tym sobie nie radzę. Muszę brać środki typu ziól i chemii. Nie wiem co dalej, bo pomysłu nie mam. Chyba tylko maślan sodu. Jadłam kapustę kiszoną i ogórki kiszone. Jadłam śliwki suszone. Są otręby i nic nie pomaga. 

Wczoraj Rozi złapała w kuchni  mysz. To była sekunda. Później usiłowała się nad nią znęcać, bo łapała i puszczała. Dopiero gdy Krzysiek podszedł by ją zabrać, mysz straciła życie. Rozi oddać nie chciała, bo syczała i broniła zdobyczy. Później jej szukała. Rozunia w tym roku skończy 12 lat. To już seniorka. Jest jednak sprawna.

Krzysiek trochę schudł... Jeszcze 4 kg i straci co nabrał...

11 sierpnia 2024 , Komentarze (11)

No i już jestem pewna, ze po melatoninie fajnie zasypiam. Mam dawkę 3mg i biorę jedną tabletkę. OKoło 22:30 jestem zwykle w łóżku i w kilka minut zasypiam. Krzysiek ze mną spać nie chodzi. Przychodzi później, ale ja już tego nie słyszę. Spię do 6-7.

Nadal oglądam filmy na Netflixsie. Zwykle dwa dziennie. To mi zajmuje czas i nieco ubarwia życie, bo na nic ambitniejszego nie mam teraz ochoty. Mam niby wykupione kursy malowania, a konkretnie malowanie z filmami, ale szczerze to tak mi się maluje trudno. Wolę mieć zdjęcie i malować sama ze zdjęcia. Jeden obraz z filmem mam zaczęty i teraz leży i się kurzy. Zostanie jeszcze jeden i portret pastelami suchymi.

Przestałam Krzyśkowi badać cukier i podawać leki. Nie podaję mu obiadu i praktycznie się do niego nie odzywam. Mam dość awantur, klątw, wyzwisk. Moja troska została źle odebrana. Chciałam dla niego dobrze, a obrywało mi się tylko. Nie to nie. Teraz będę się troszczyć tylko o siebie i o zwierzęta. Już nieraz mi się oberwało, bo chciałam pomagać gdy inni nie prosili. Mam nauczkę. Kolejną...

Wczoraj skorzystałam z porad wróżki, bardzo dobrej wróżki. Niby sama wróżę, ale sobie się nie powinno. Wychodzi na to, że powinnam zakończyć relację i z Krzyśkiem i z S. Krzysiek jest zimny i związek z nim oparty jest na wzajemnych korzyściach. Jest bez perspektyw na bliskość. Musiałabym cierpliwie o Krzyśka miłość  zabiegać, a nie mam ochoty i na pewno tego nie zrobię. W życiu nie starałam się o żadnego mężczyznę i nie będę swoich zwyczajów zmieniać. S  za to manipuluje mną, jest niedojrzały i zaangażowania z jego strony nie będzie. Ani jeden ani drugi się nie zmieni nawet wtedy gdyby nie było konkurencji. Do miłości zostały mi więc zwierzęta. One są niezawodne, a związki z panami nadal będą się opierać na korzyściach. Liczę się jednak z tym, że kiedyś mogę zostać sama...

10 sierpnia 2024 , Komentarze (4)

Moja bezsenność zdaje się mijać, bo o 21 zaczynam ziewać.  kupiłam melatoninę 3 mg i mam zamiar opakowanie wybrać. Czas zasypiać naturalnie, zdrowo. Z zaparciami problem. Błonnika mam dużo, ale rozleniwiłam jelita środkami przeczyszczającymi i teraz bez nich ani rusz. Jeszcze nie mam pomysłu co z tym zrobić. Cukier się waha. Wygląda na to że najwyższy mam zwykle rano po nocy i ćwiczeniach, a niższy po jedzeniu. Na moje oko to jest stan przedcukrzycowy i jeśli w połowie października tak nadal będzie i wyniki to pokażą chyba pójdę jednak do lekarza. O Krzyśka się boję i chętnie bym go wysłała już. Twierdzi, że słodyczy nie je, ale licho go wie… Wczoraj się przyznał do loda. Ponoć nawet cukrzycę/początki/ można kontrolować przez zrzucenie wagi, wprowadzenie ruchu i diety.

O Krzyśka przestaję walczyć, bo mam dość awantur. Zamiast wdzięczności, że o niego dbam wykazuje się agresją. Usiłowałam go wciągnąć w picie oleju z czarnuszki, octu jabłkowego. Dawałam mu otręby. Toby mu się wszystko przydało. Niestety wrzeszczał z tego powodu na mnie, a ja mam już tego po prostu dość. Nie chce być zdrowy to nie. Zycia za niego nie przeżyję, jest dorosły i czas bym się skupiła na sobie. On niech odpowiada sam za siebie.

Trzeba by zamontować osłonę na wannę, bo codziennie rano biorę prysznic i niemożebnie pryskam wszędzie. Krzysiek wściekły, a i ja się denerwuję, bo kosmetyki na pralce mokre i lustro i podłoga.

Mimo, że pogoda mi ostatnio pasuje jestem już zmęczona latem. Jest plewienie i podlewanie, są inne prace koło domu, a ja bym chciała odpocząć. Zmęczona jestem faktycznie, bo dużo śpię. Myślę już o jesieni gdy prace się skończą i zaczną się moje wakacje. Będzie praca tylko w domu i nikt ode mnie nie będzie oczekiwał koszenia. Co będę robić nie wiem, bo ostatnio nie ciągnie mnie do niczego. Jakiś taki dziwny nastrój mam. Jestem jakby przygnębiona. Czyżby depresja?

9 sierpnia 2024 , Komentarze (8)

Dziś chcę skończyć pracę nad książka o związkach. Trochę mi otworzyła oczy i trochę zmian wprowadziłam. Sypialnia już bardziej urządzona pod Feng shui. Awantur ostatnio jest mniej, ale nie jestem pewna czy to nie chwilowe. Krzysiek ma wykupić nowe leki. Te są wskazane gdy cukier jest wyższy.

Wczoraj zastanawiałam się nad marzeniami i doszłam do wniosku, że ja mam bardziej plany niż marzenia. Niby myślę o studiach, ale czy to marzenie? Kiedyś marzyłam choćby o domku na wsi koniecznie koło lasu. To miały być góry i dzika okolica. Teraz to już nie jest marzeniem. Nie mam szansy na przeprowadzkę nawet czasową, bo co z moim domem? Co ze zwierzętami? Marzę o remoncie domu, ale to też bardziej plany. Czy zrobienie szpagatu to marzenie czy plan? Mam kilka kursów, ale to też bardziej plany. Prawie wszystkie marzenia, niby marzenia staram się realizować. Nie mam raczej marzeń nierealnych. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale tak mam…

Mój Mruczuś skończył 18 lat. Zrobił się chwilami niedołężny. Jest kościsty chociaż je. Chyba niedosłyszy, ale mruczy cudnie jak wcześniej. Bardzo go kocham…

Za niecały tydzień Matki Boskiej zielnej, a ja nie bardzo mam zioła do bukietu. Będzie nawłoć, dziurawiec, oregano, chmiel i chyba nic więcej. Teraz się regularnie kosi podwórko i zioła zanikły. Zawsze był jeszcze piołun, krwawnik, koniczyna i były kłosy pszenicy.

Bociany zbierają się na sejmikach. Wkrótce odlecą. Jerzyki już odlatują. Czas zacząć myśleć o jesieni. Już czekam na nią…

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.