Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1573354
Komentarzy: 56070
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś mam sporo pracy. Moi mężczyźni też. Jeszcze nie wszystko jest posprzatane. Trzeba też zrobić stroiki i ubrać szopkę. Stroiki mają być dwa w tym jeden w pokoju dziennym. Ten w pokoju dziennym będzie wisiał na ścianie. Krzysiek jedzie na zakupy i do lekarza, bo musi zrobic badania. Po Nowym Roku powinien iść do kardiologa. Poźniej ma odkurzanie. Ję będę robić śledzie i może sernik na zimno i kutię.

Jednak po świetach już w piątek chcę rozpocząć dietę plaż południowych. Jadlospis mam juz na kilka dni gotowy. Będzie sporo białka i warzyw. Nie będzie strączkowych choć są dozwolne. Jadlospis jest przygotowany na około 800 kalorii. No zobaczymy. Jeśli coś mi nie będzie pasowało zmienię na zupy.

Zrobiłam zdjęcia mojej nowej szafie. Nie dało się zmieścić całej szafy na jednym zdjęciu, bo przedpokoj za wąski.  Zdjęcia Vitalia wstawiła bokiem. Jeszcze tak nie miałam... Zarobiłam ostatnio parę groszy i moze jeszcze kupię etazerkę.

22 grudnia 2019 , Komentarze (13)

Odkąd jest Sebastian ćwiczę tylko po 15 - 35 minut dziennie. Tylko jogę. Dołozyłam trochę asan, ale chyba jeszcze coś dołożę. Z kilkoma mam problem, bo nie mam maty antypoślizgowej i źle mi sie ćwiczy. Chyba muszę kupić nową, ale na razie funduszy brak. W styczniu też funduszy raczej nie będzie, bo w grudniu zarobie mało. Dziś moze mi się uda zrobić też krótki trening tai chi. Choć 15 minut.

Telewizor mi przyszedł, ale nie jest podlaczony, bo są problemy. Podobno brak odpowiedniego kabla. Sebastian chce jechać w poniedzialek i może coś pokombinuje.

Do tego wszystkiego zepsuł mi się syfon od zlewu. Samochodu nie mam i nie mam gdzie kupić nowego. Jest tylko obi i nie wiem czy syfon będzie, bo na stronie zwyklych, tanich nie ma. Dziś Sebastian zrobił, ale to prowizorka...

21 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj upiekłam ciasto z bananami. Mam małą tortownicę. Jadłam wczoraj i jeść będę dzisiaj, bo to bomba kaloryczna i na raz zjeść nie mogę. Wszystko jest wliczone w bilans.

Szafa przyjechała. Moim zdaniem jest prześliczna. Jest w idealnym stanie. Nawet z kluczem. Malowana będzie wiosną. Chyba na ciemno. Teraz jeszcze tylko etażerka... Nie bardzo mnie na nią w tym momencie stać, bo wyskoczyło badanie Krzyśka i bilet miesięczny.

Niestety nie dotarła książka o jodze. Jestem wściekła, bo miala dojść w dwa dni, a chyba utknęła. Myślałam, ze przejrzę w święta. Dzwonić do księgarni mam dopiero po 14 dniach. Nie dotarła też głowna wyplata. Tak się wściekałam, że Sebastian dał mi melisę. Wypiłam i o dziwo od razu mi złość przeszla, a po chwili usnęlam jak dziecko. Mam zamiar ją pić, bo dążę do spokoju...

Dziś Krzysiek idzie do pracy po południu. Czeka go ciężka dniówka, bo wszyscy szaleja z zakupami. Ja mam do napisania dwa teksty, a Sebastian może zrobi śledzie. Powinnam iść do sąsiadki po opłatki. Zapisałam sie na kilka wyzwań na nowy rok. Niewiem czy dam radę, ale to dobry doping. Te z tego roku nie wszystkie zrealizowane. Nie schudłam na stale 10 kg i nie przeczytałam 52 książek. Schudlam na stale tylko 6 kg. Książek przeczytałam tylko 33, ale do wyzwania przystąpiłam wiosna dopiero, a zima coś czytałam. Moze więc by było z 10 więcej.

20 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Dziś dzień jest podporządkowany szafie, którą ma przywieźć kurier. Na razie jeszcze z kierowcą nie rozmawiałam i nie wiem o której będzie. Sebastian ma ja wnieść z kierowcą, bo sam nie da rady. To solidne drewno. Czekam na głowna wypłatę i chyba kupię od razu etażerkę. Z wersalki rezygnuję na razie, bo dostałam wersalkę od rodziny. Jest calkiem dobra, ale teraz modniejsze sa sofy albo wersalki bez bocznych oparć i dlatego została zmieniona. Muszę tylko ja zmierzyć czy do mnie wejdzie. Ja nie mam nic przeciwko używanym meblom. 

Dziś Krzysiek po pracy musi zrobić zakupy dla nas i dla mojej mamy. Niestety sie nie zabierze i będzie musial jeszcze to i owo kupić w poniedziałek. Mamie zakupy miala zrobic znajoma. Dla niej to nie problem, bo ma samochod. Mama miała jej zrobic zabieg bioterapii, bo boli ja noga. Niestety mama woli wykorzystać Krzyśka, bo ani zabiegu robic nie chce ani znosić obcych ludzi w domu. To, ze Krzysiek jest chory i nie może az takich ciężarow nosić jest niewazne dla niej. Zawsze była i jest trudna i roszczeniowa. Zawsze myślala głownie o sobie. Moja babcia była aniolem przy niej...

Tak już jestem napalona na dietę, że kusi mnie zacząć ja juz po świętach. Do Sylwestra by była szansa juz coś zrzucić. Spróbuję moze dietę plaż południowych/800 kalorii/. Myślę by być na niej miesiąc /1 faza/ albo dlużej o ile waga będzie spadać. W lecie myślę o WO, ale tym razem chcę wychodzić z niej dłużej. Musi być pod koniec roku najwyzej 79 kg.

Wczoraj było tylko 35 minut jogi, bo miałam katar i oddychałam przez usta. Źle mi się ćwiczyło. Dziś po katarze nie ma śladu...

19 grudnia 2019 , Komentarze (8)

Wczorajszy wyjazd nawet mnie nie zdenerwował za bardzo, bo po 50 minutach byłam już w domu. Wróciłam taksowką. Ćwiczenia dają efekty. Wczorajszy spacer mnie nie zmęczył i nawet po wejściu z przejścia  podziemnego nie dostałam zadyszki. Jeszcze niedawno człapałam, a po wyjściu z przejścia podziemnego serce mi chciało wyskoczyć. Teraz ani ani. Nie reaguje...:) To już miesiąc tai chi i półtora jogi. Szybko zleciało...

Wczoraj oprocz jogi znowu ćwiczyłam tai chi. Jednak. Zrobilam rozgrzewkę opanowałam jedno ćwiczenie i starałam sie opanować to trudne. Nadal ciężko idzie. Jedną ręką ćwiczę dobrze, ale nie potrafię zgrać obu dloni. Teraz robię jeden trening okolo 55 minut( joga plus tai chi). Dziś może być z tym ciężko, bo przyjedzie Sebastian. Joga będzie na pewno codziennie. Jeśli chodzi o tai chi to jeszcze nie wiem. Chyba muszę w tym przypadku wrzucić trochę na luz, bo na razie sie stresuję swoja nieudolnością.

Dziś nie spałam cała noc, bo chciałam rano zadzwonić do Sebastiana, zeby nie zaspał. Odeśpię w dzień. Sebastian też moze trochę w dzień pośpi. Jutro też chyba będę mało spała w nocy, bo ma przyjechać szafa. Jeszcze nie wiem o której. Powinnam jeszcze kupić wersalkę do dziennego pokoju, bo ta co mam jest podrapana przez koty. Do tego wychodzily z niej sprężyny, ale Sebastian coś z nimi zrobił i nie wychodzą. Inne meble juz kupiłam i zmieniać nie zamierzam.

Znalazłam ładną etażerkę... Myślę...:)

19 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Teraz ćwiczę około 35 minut dziennie najmniej. Tylko jogę. Postęp jest co mnie cieszy. Kupiłam kolejna książkę o jodze. Liczę na poznanie kolejnych asan. Znalazłam portal z kursami jogi. Znalazłam kurs dla poczatkujących i kurs na problemy z kręgosłupem. Moze je wykupię kiedyś. Na razie uczę sie asan z książek i buszuję po you tube.

Dostalam od brata Krzyśka fajny mebelek -  drewniany zydel z miękkim siedziskiem. Wygląda całkiem stylowo. Na razie sypia na nim Filuś, a inne koty czekają w kolejce. Wczoraj kupiłam szafę ludwikowską. Ma być w domu w piątek. Strasznie sie cieszę. Uwielbiam stare meble, bo mają urok. Tych nowoczesnych - szklanych i kanciastych bym do domu nie wstawiła. Dla mnie wnętrze ma być przytulne i urokliwe, a eleganckie niekoniecznie. Z eleganckich mebli lubię tylko klasyczne antyki. Może dostanę fotel do masażu. Jest przydatny, ale nie stylowy:(

Wczoraj dostałam meila od trenera tai chi. To była odpowiedź na moje rozterki. Pisał, zeby się nie zniechęcać jeśli coś wydaje się bardzo trudne. Trzeba sobie dać więcej czasu, a opanuje się to. No i się waham.... Moze jednak...

Powinnam kupić kolejną porcję herbat jogi tea, bo już prawie nie mam. Czekam na głowną wyplatę.

Wczoraj u mamy w sieni zastałam czarnego kota. To jeden z tych, które przychodzą do stołowki. Marznie biedaczek. Nie wiem co zrobić. Łapać sie boję.

17 grudnia 2019 , Komentarze (19)

Nie wyszlo mi z tai chi i bardzo tego żałuję. Teraz dołożyłam więcej ćwiczeń jogi, bo to jest dla mnie proste. Po prostu przyjmuję pozycję, odprężam sie i oddycham. Nie ma ruchów, rotacji, sekwencji. Nie ma potrzeby spamiętania wszystkiego i nie potrzeba do tego dobrej koordynacji. Będę dokładać stopniowo asan. Oczywiście ćwiczę codziennie. Ćwiczę yin jogę i hatha. Jakiś czas temu kupiłam Jogę czakralną i jakoś tak o niej zapomniałam. W niedzielę zerknęłam i odnalazłam masę asan do wypróbowania. Od wczoraj stopniowo dokładam asan. Muszę jeszcze zacząć buszować po you tube. Teraz ćwiczę w kuchni, bo w sypialni stoi choinka. Miejsce jest, ale na podłodze gumolit. Strasznie ciągnie. 

Wczoraj ufarbowałam wlosy szmponetka i lipa, bo wszystko sie zmylo. Siwe wlosy jak byly tak są. Trzeba będzie jednak iść do fryzjera, ale po Nowym Roku. :(

Wczoraj wieczorem mama wyszla do komorki po węgiel i zastała na podworku dorodnego dzika. Stal około 15 mietów od niej. Popatrzyli na siebie chwilę i dzik ruszyl w kierunku sadu, a mama do komorki. Mnie dzik na podworku specjalnie nie przeszkadza, bo to kontakt z przyrodą, ale trochę się jednak boję...

Wczoraj zrobiłam dla klientki logo. Bylo sporo gimnastyki, bo działalam na starym laptopie, a on zmienia kolory. Kolory wybrała klientka.

16 grudnia 2019 , Komentarze (11)

Znalazlam na allegro dwie szafy ludwikowskie około 100 letnie i teraz pracuję nad Krzyśkiem, zeby zelazny kapitał naruszył. Zgodził sie szafę kupić ale za wypłatę, a wypłata w styczniu. Do tego w styczniu nie będzie kto miał szafy wnieść z kierowcą, bo Krzysiek będzie w pracy. Teraz będzie Sebastian. Ciężko idzie, a szafy takie cudne. Na razie utyskuje, ze drogie. Niby mogę na szafę zarobic sama, ale na to trzeba czasu, a kupować warto już, bo moze mnie ktoś ubiec.

Dziś Krzysiek ma wolne. Czekamy na kuriera, bo umowa na telewizor jeszcze nie podpisana. Dziś Krzysiek ma sprzatanie w łazience. Musi wszystko wyszorować. Zadowolony nie jest. Jutro już ciężki dzień, bo muszę jechać na chwilę do miasta. Wrócę szybko. Taksówką jak zwykle.

Dieta już za okolo dwa tygodnie. Motywacja wysoka. Ciekawa jestem czy waga poleci. Od ostatniej fazy ataku minie okolo 6 miesięcy. W zasadzie jestem dobrej myśli i liczę, ze w pierwszym miesiacu spadnie około 4 kg. Poźniej już możliwy przestój z którym sobie pewnie nie poradzę. Jeśli tak będzie to dodam z powrotem stopniowo kalorii, odczekam trzy miesiace i kolejny atak. Do tej pory ta taktyka zdawała egzamin. Będę zadowolona z siódemki z przodu na stałe. To chyba realne. To by było  niecale 7 kg. Jest szansa na wymiary 112/89/115. To już rozmiar 46 poza biustem, ale ten byl zawsze większy...:( Planuję zejść do 40-42. Tylko czy się uda? Czy sie uda taki rozmiar utrzymać? Nie chcę głodować... Czarno to widzę, bo nie wyobrażam sobie jeść na stale mniej niz 1200 kalorii...

15 grudnia 2019 , Komentarze (12)

Dziś się solidnie wyspałam i jutro będę spać. Gdy przyjedzie Sebastian chyba mi nie pozwoli spać do 14, bo nie lubi siedzieć sam. Dziś moze zrobie sobie włosy szamponem koloryzujcym. Wybrałam kasztan. Sebastian już oczywiście to skomentował. Zadowolony nie był. Krzysiek nic nie mówi jak to on.

Kiedyś, dawno temu ćwiczyłam eksterioryzację, czyli wychodzenie z ciała. Niestety nie udawało mi się to. Później przestałam, bo przeczytałam, że niektórzy po tym maja problemy z sercem. Od jakiegoś czasu eksterioryzacja we śnie zdarza mi sie czasem spontanicznie. Zawsze się bardzo wtedy boję i szybko wracam i sie wybudzam. To ciekawe przeżycie. Ostatnio nabrałam odwagi i zaczęlam sie podczas eksterioryzacji przemieszczać. Z ciemnej, ponurej piwnicy wyszłam na słońce. Świat był taki ciekawy - piękny las i cudne jezioro. Spanikowałam jednak po chwili i wróciłam, ale jeśli tak wyglada drugi świat to jest to pocieszajace.

Wczoraj kupiłam jedzenie dla zwierzat. Kupiłam tez drobiazgi do kuchni. To chyba ostatnie zakupy przed świetami. Resztę Krzysiek kupi w mieście. Święta będą skromne. Myślę o bigosie, śledziach, schabie pieczonym, szynce. Do tego odrobina sernika i makowca i sernik na zimno. Będą też owoce. Nie mam prawa przytyć.

Z tai chi chyba koniec. Niestety nadal nie daję rady powtórzyć ćwiczenia krążenia dwoma rękami. Starałam się, ale ćwiczę dobrze tylko jedną ręką, a drugą kompletnie sie gubię. Nie jestem w stanie skupić sie na dwóch rękach jednocześnie. Probowalam przez kilka dni i próbowałam też przećwiczyć to w glowie. Nadal nic z tego. Ćwiczyłam prawie miesiąc, ale nie żałuję. Muszę szukać prostszych ćwiczeń. Na razie chcę dołozyć jogi.

14 grudnia 2019 , Komentarze (2)

Wstałam wcześnie, bo Krzysiek do pracy wyjeżdżał po 12 i chciałam mu podać obiad. Były kluski kładzione z warzywami. Warzywa poddusiłam wczoraj. Dziś tylko dodałam bób. Tak teraz przez okres zimowy będę robić, bo nie mam sumienia wypuszczać go z domu bez obiadu. Problem będzie w styczniu, bo będę na diecie i niekoniecznie to samo będziemy jeść, a ja mam kuchenkę 2 plytkową. 

Dziś mam trochę sprzątania. Spadło to na mnie, bo Krzysiek przychodzi zmęczony. Trzeba będzie dziś zrobić ostatnie chyba pranie przed świętami. Moze ogarnę kuchnię do końca. Została by tylko łazienka dla Krzyśka i sypialnia. Podłogi może zrobi Sebastian. Jutro już chyba Krzysiek ubierze choinkę.

Postanowiłam trochę zmienić treningi tai chi. Do tej pory to było 20 minut rozgrzewki plus 10-30 minut części technicznej. Teraz część techniczna chcę czasem wydlużyć, a rozgrzewkę skrócić do 10 minut. Myślę, że to rozsadne i pozwoli mi ćwiczyć bardziej efektywnie. Powinnam sie uczyć szybciej. Zmiany wprowadzę od dzisiaj.  Ostatnie treningi, a w łaściwie część byly ciężkie. W tym momencie trzeba było ćwiczyć dwoma rękami na raz. To bylo bardzo trudne i niestety nadal tego nie potrafię. Rotacja rąk mi nie wychodzi. :(

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.