Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1500061
Komentarzy: 54650
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 października 2019 , Komentarze (6)

Po ostatnich nocnych przymrozkach trzeba było przyspieszyć prace na dworze. Wczoraj wykopałam dalie i wsadziłam marcinki. Dziś może opróżnię donice po pomidorach. Codziennie juz dogrzewamy wnętrza. Na razie właczamy grzejnik. Czasem palimy w piecu. Śpię juz w podkoszulce.

Sebastian przyjedzie dzisiaj. Zaplanowal, ze będzie codziennie coś robił. Staram sie go nie kontrolować, bo sie denerwuje. Ja awantur unikam. Dziś moze zaloży alarmy i wyczyści filtr od pralki. Jutro chyba pojedzie do sklepu po szamot, nóż do cięcią szkła i wkładkę do zamka. Trzeba jeszcze oczyścić komin.

Coś mi zniszczyło mój drugi bukszpan. Tym razem to duzy kilkunastoletni krzew. Szkoda. Już bukszpanu nie kupię chociaż bardzo go lubię. Wiosną trzeba będzie wyciąć i moze posadzę berberys o bordowych liściach.

Menu na dziś: zupa chrzanowa z chorizo i jajkiem, bułka z dynia ze schabem pieczonym, serek wiejski i pomarańcza.

łza

zalśniła diamentem

spłynęła jak wartki potok

potrzeba było tylko chwili

by dotknęła duszy

tamy runęły

i już nic nie jest jak dawniej

 

8 października 2019 , Komentarze (16)

Dziś kotlety z kaszy gryczanej, serek homogenizowany, krokiet z pieczarkami, pomarańcza i śledzie w śmietanie. Na razie nie tyję. Trzymam się mimo jesieni. Muszę zrzucić jeszcze 8 kg by dojść do granicy nadwagi. Moze w przyszłym roku sie uda.  Zacznę dietę od stycznia i zobaczymy jak pójdzie. Jak już będzie nadwaga to mi ulży. Nie będzie tragedii. Jeśli będę nadal tracić 1 cm na 1 kg to będę miała około 111/ 88/111. Dużo jeszcze.

Wybrałam sobie trochę ciuchów. Konkretnie swetry.Tym razem to ciuchy używane. Potrzebuję je na wyjazdy na zajęcia z malarstwa. Nowych nie zakładam, bo plamię farbami. Kupiłam też płaszczyk i letnie buty na wyprzedaży. Nie wydaję dużo na ciuchy, bo prawie z domu nie wychodzę, a ciuchy noszę aż zniszczę lub schudnę. Nie zwracam uwagi na modę. Kupuję ciuchy tanie. Czasem używane, a czasem nowe w Bon Prix. Powinnam kupić leginsy w panterkę i jeansy, ale nie wiem czy jest sens. Gdzie ja w nowych pójdę, a ostatnie leginsy zapaćkałam farbą. W domu chodzę w leginsach, albo starych jeansach, ale sa za luźne i je gubię. Drażni mnie to. Moze kupię moro... Zima idzie i w samej podkoszulce juz chodzić się nie da.

Okazało się, ze koteczka, którą chciałam złapać ma opiekę. Niby jest wolnozyjąca, ale dostaje dobrze jeść i jest zaopiekowana. Bytuje na terenie baru. Ulzyło mi, bo obawialam się ją zabrać do domu. Kot, ktory żył długo na wolności, mógłby w zamknięciu sie męczyć.

***

rozjarzyła się jesień

gorącymi barwami

rozpyliła zapachy grzybów i jabłek

zewsząd wypełza wilgoć

chłód naznacza dłonie

dusza w objęciach nostalgii         

emanuje smutkiem

  natura zasypia

7 października 2019 , Komentarze (2)

Poniedziałek i znowu zaczynam gotować potrawy, które są bardziej kaloryczne, bo dodalam kolejne 100 kalorii. Teraz jem około 1200. Muszę śledzić czy nie tyję. Dziś kasza gryczana z sosem z grzybow suszonych i jajkiem gotowanym, chleb z szynką, serek wiejski i pomarańcza. Znowu planuję jadłospisy na cały tydzień i sie ich trzymam.

Dziś jadę na zajęcia z malarstwa. Zrobię też podejście do łapania kota. Jeśli kotka będzie, to zadzwonię po Krzyśka z transporterkiem i sprobujemy ja przywieźć do domu. Oby była, ale mam czarne myśli. Noce juz chłodne, a w tym miejscu sporo psów sie kręci. Jeśli zyje, mogła poszukać innego miejsca. Biedna i jakie dalsze życie ja czeka - głód, zimno, niebezpieczeństwa? Okropnie mi szkoda bezdomnych zwierząt, a ludziom, którzy zwierzęta krzywdzą życzę wszystkiego co najgorsze. Takie samo podejście mam do wyrzucania zwierząt. To też krzywda...

Wczoraj Sebastian miał jechać na konie, ale poszedł na ryby. Nawet nie wiedziałam, ze on potrafi jeździć. Podoba mi się mężczyzna na koniu. Jest taki męski...]:> Przyjedzie moze już jutro albo w środę. Będzie 7-10 dni. Zależy ile, od tego czy się poklócimy na ostro czy nie. Pracy nie ma duzo. Ma zamknąć okienka od piwnic i strychu, schować wąż, wyczyścić filtr od pralki, pociąć mi szklo na podkłady do malowania, naprawić zamek od drzwi i założyć alarmy.

Kupiłam sobie czarny beret. Zobaczymy jak mi się będzie go nosić. W młodości nosiłam berety. Nawet je lubię, a znalazłam stylizacje z poncho.

6 października 2019 , Komentarze (6)

Odpoczywam. Tydzień byl dość trudny. W przyszłym juz przyjedzie Sebastian. Nie odpocznę, bo mi nie da rano spać. Zupełnie do siebie nie pasujemy jeśli chodzi o rozkład dnia. On wstaje rano i to wcześnie, a ja śpie do poludnia. Wieczorem mi robi wyrzuty, że mu spać nie pozwalam. Pewnie będą awantury. On mnie chce wychować, a ja się nie daję, bo do uleglych nie należę. Te awantury to dla niego norma i nie widzi w nich nic tragicznego. Ja natomiast awantur nie znoszę i z takich relacji zwykle rezygnuję o ile mogę. Szukam relacji zgodnych, pelnych zrozumienia i ciepła, serdeczności. Niestety taki partner mi nie jest pisany... Wszystkie moje związki były trudne.

Wszystko co zaplanowane z trudnych rzeczy na ten rok juz pokończone. Oby nic nie wyskoczylo. Zostały ostatnie porzadki, ale to już trudne nie jest choć do przyjemności nie nalezy. Jutro jadę na zajęcia. Dziś nic konkretnego typu pracy robić nie będę.

Dziś zupa z fasoli adzuki, serek homogenizowany, śliwki, jajecznica z cebulą i pieczarkami. Całość około 1100 kalorii. Zastanawiam się znowu czy nie zrezygnować z mięsa. Jem bardzo mało, ale jednak jem. Wczoraj były kluski, a dziś 50 dkg mniej...:)


5 października 2019 , Komentarze (10)

Dziś na zajęcia nie jadę. Po południu będzie sprzatanie w pracowni i fajrant. Na zajęcia pójdę w poniedziałek. Chcę zacząć nowy obraz. Myślę o pejzażu jesiennym. Dziś w domu moze jakieś zajęcia artystyczne będą. Moze szkic, a moze pejzaż pastelami. Muszę opanować jeszcze mieszanie pasteli, bo pejzaże mi nie wychodzą. Powinny byc subtelne, a nie są.

Jeśli chodzi o jedzenie, dziś wprowadzę kluski. Chcę zrobic kładzione z sosem z pieczarek i parówki. Do tego będzie serek homogenizowany, parę śliwek i jajecznica z parówką. Całość 1100 kalorii. Tak około. Kluski będą raz w tygodniu. Lubię pierogi, kopytka, śląskie i takie formowane w dłoniach z mąki i bułki tartej. Podaje je z sosami albo z warzywami z dodatkiem straczkowych albo pieczarek. Czasem do kopytek robię sos mięsny. Trochę to kaloryczne. Wczoraj zjadłam pół paczki biszkoptów z kremem śmietankowym i dżemem morelowym. Wliczyłam w bilans, bo to było tylko 150 kalorii.

Wczoraj przyszła morwa. Dziś trzeba ja posadzić. Kupiłam też marcinki i czekam na nie. Myślę o wrzosach.

Majeczka po zabiegu czuje się dobrze. Jak na razie zachowuje sie inaczej niz poprzednio, bo ciągle chce być blisko nas... Mnie to oczywiście cieszy...

Jesienie

 

nadeszła jesień

drzewa rozkwitłe złotem i oranżem

snują opowieści

wiatr ciska mi w twarz to co było

chwile nabrzmiałe radością i te smutne

wspomnienia wirują wokół

jak liście swawolące z wiatrem

to kąsają goryczą to pieszczą

tyle ich już było

odchodzę powoli

kraina bez powrotu wabi światłem

gdzie kolejna jesień mnie zastanie

tu czy tam

4 października 2019 , Skomentuj

Dziś rano maja przyjechać panowie do montażu folii antywlamaniowej. Ulży mi gdy to zrobią. Alarm zewnętrzny już przyszedł. Zamontuje go Sebastian. 

Kupiłam sporą sadzonkę morwy białej. Zależy mi na jej właściwościach leczniczych. Namówiła mnie mama, która obawia sie cukrzycy. Cukrzyca grozi tez chyba Krzyśkowi, bo sporo słodyczy zjada. Chcę kupić jeszcze bukszpan i marcinki.

Jesienny apetyt wydaje sie być opanowany. Nie mam napadow łakomstwa, ale tez i pokus w nadmiarze u mnie w domu nie ma. W lodowce pustki, bo kupujemy wszystko na styk. To jedyna metoda na mnie. Jem około 1100 kalorii i ciągle podnoszę. Jeszcze z przepisów nie gotuję, ale może w przyszlym tygodniu juz zacznę. Staram się ograniczyć węglowodany do 100g. Obawiam sie ich. Dziś tosty z parówką i serem żóltym, serek homogenizowany, pomarańcza, zupa pomidorowa z papryką. Trochę kalorii mniej. Zaczynam mieć nadzieję, ze tym razem jojo uda mi sie uniknąć... Ta kontrola w jedzeniu to moze tez byc zasługa dłuższych medytacji. Medytuję od bardzo dawna. Nie było to jednak regularne. Zwykle to było 10 minut, a teraz jest 20 codziennie. Jestem więc wyciszona i w moim życiu zapanował harmonia. Tak ma być...

Majeczka czuje się dobrze. Już je i trawi. Jeszcze tylko kilka dni brania leków i noszenia ubranka. Teraz będzie już bez rui. Wyciszy się.

październik

 

kroczy z bukietem liści

i podgrzybkami

słońce natchnione oranżem

ścieli się u stóp

las wzdycha w ciszy

przytulając  do serca strzępki mgły

jeszcze wczoraj wróble szalały

dziś napełniają brzuszki

i z trwogą oczekują chłodu

stęsknione za latem ogrody

zasypiają spokojnie

i natura powoli zasypia

wsłuchana w kroki odległej zimy

3 października 2019 , Komentarze (11)

Dziś sterylizacja Majusi. To ostatnia kotka. Denerwuję się jak zwykle. Tu jeszcze jest ten problem, że sterylizacja nie jest wykonana metodą cięcia bocznego. Maja będzie musiała nosić kaftanik, a nie wiem czy nie będzie ściągać. Będzie miała narkozę wziewną. Wyjazdy będą dwa. Oczywiście taksowkami. Jeden z koteczka i drugi po odbiór gdy juz sie obudzi.

Z jedzeniem bardzo uważam i chyba nie tyję. Pewna nie jestem, bo mam uciążliwe zaparcia. Nic nie pomaga. Ponoć skuteczny jest Colon w zestawie. Niestety preparat jest według mnie drogi i mnie teraz nie stać. Dziś zupa grzybowa z grzybów suszonych, sałatka warzywna z ciecierzycą i majonezem, serek wiejski, pomarańcza.

Z pracy mam krzyżowki, dodatkowy zabieg Reiki, tekst o minerałach dla znakow zodiaków i pisanie wierszy do antologii. Nie ma tego aż tak dużo... Będą też wrożby.

2 października 2019 , Komentarze (6)

Środek tygodnia. Tydzień jest dość stresujący, bo mam trochę zajęć w ktorych jest konieczny kontakt osobisty z ludźmi. Jutro np. mam sterylizację Majki. Nadal sprzątamy w domu. Dziś moze ogarniemy sypialnię. Poza tym muszę kupić leki dla moich panów. Chcę zamówić magnez, multiwitaminę i cerutin. Obaj zgodzili się brać. Mam serię zabiegów Reiki dla stałej klientki z Londynu. Tym razem na wzmocnienie energetyczne po rozstaniu.

Dziś zupa z ciecierzycy, pomarańcza, serek homogenizowany albo wiejski i jajka z sosem tatarskim. Zupy teraz robię bardziej treściwe, bo dodaję więcej strączkowych. Zastanawiam sie czy nie kupić gofrownicy... Lubie gofry z dzemem,a dzemy domowe mam.

Dziś Krzysiek jedzie szukać kotki. Gdy byłam w poniedziałek na zajęciach spotkałam bezdomna kotkę. Jakiś czas juz była bezdomna, bo futerko miała zaniedbane. Byla strasza i bardzo proludzka. Chyba sterylizowana, bo uszko miala nacięte. Chcialam ją zabrać do domu, ale bała sie byc na rekach. Nie drapala, ale sie wyrywala. Dziś Krzysiek pojedzie i jeśli jeszcze będzie przywiezie ją. Szkoda by tak miły kot był wolnożyjący. Nie wiem tez czy sobie zima poradzi. Na razie bardzo żle się z tym czuję, ze jej nie pomogłam...

1 października 2019 , Komentarze (6)

Dziś Krzysiek jedzie na badania. Musi sobie zrobic poziom litu. Poźniej pojedzie na zakupy, bo w lodówce pustki. Musi też wysłać paczke na bazarek koci. Ja muszę pilnować domu. Po południu ma byc zalożona folia antywłamaniowa do okna. To ta grubsza. Gdy Sebastian przyjedzie zalozy jeszcze alarm i juz Krzysiek do sypialni wróci. Najwyższy czas.

Ja mam oczywiście pracę. Poza tym czas na kolejna lekcję kursu u Krissa Wieliczko. Tym razem chcę opanować cieniowanie. Mam z tym problem. Powinnam pisać wiersze do antologii. Niby mam czas na wysłanie do końca października, ale nie lubie czekać na ostatnia chwilę. Przyszedł czas na robienie czapek...:)

Tyć przestałam jak na razie. Jem 1000-1100 kalorii. Chcę dojść maksymalnie do 1400, ale pewna nie jestem. Kusi mnie zatrzymać sie na 1200 i obym nie miała racji. Dziś zupa z fasoli mung, serek homogenizowany, pomarańcza, krokiet i porcja orzechów włoskich. Do tego będzie mój przysmak pepsi 0...:) Normalnie piję mineralną, ale wyskoki mi sie zdarzają.

A na koniec ostatni obraz i kolejny wiersz...

Zapachy jesieni

 

rozkwitła jesień oranżem i złotem

rozsiewa zapach żywicznych lasów liści i grzybów

przycupniętych w mchu

nęci wonią wrzosowisk wilgotnych łąk i ugorów

gdzie czaruje nawłoć a trawy kłaniają się blademu słońcu

zaprasza do sadu

kuszącym aromatem jabłek

i ostatnich śliwek lśniących po deszczu

czasem wiatr przynosi zapach pól

i ciężkiej gleby tęskniącej za latem i urodzajem

30 września 2019 , Komentarze (6)

Miałam dołożyć 100 kalorii, ale przytyłam i nie dołożę. Nadal będzie 1000. Głodna przy tej kaloryce nie jestem, ale brakuje mi pieczywa. Denerwuje mnie to, ze tyję i zupełnie nie mam pomysłu jak to zatrzymać. Zaczynam mieć czarne myśli, że już tych kolejnych 20 kg nie zrzucę. Niby waga spada, ale zawsze jest jojo. Nie mogę przecież otylości zaakceptować. Gdyby to była nadwaga to jeszcze ewentualnie, ale otylość? Jeszcze powinnam 8 - 9 kg zrzucić, żeby z otyłości zejść. Moze uda się w przyszłym roku. Oby...

Menu na dziś: zupa chrzanowa z chorizo i jajkami na twardo, kanapki z rybą w pomidorach u serek homogenizowany.

Przez weekend totalnie odpoczywałam. Nawet nie wrożyłam. Spalam za to bardzo dużo. Przygotowalam tylko paczkę na bazarek koci. Licytacje prowadzi fundacja, która pomaga kotom. Ma teraz problemy finansowe, a warto jej pomoc. Dziś już nowy tydzień a mnie sie dość ciężko za robote zabrać. Powinnam napisać tekst i przygotować partię krzyżowek. Chcę ulożyć dwie panoramy, dwie jolki i jeden ligogryf. Do tego mam zamiar pojechać na zajęcia do ośrodka kultury. Zaczynają sie od 15. Tuż po 17 mam autobus powrotny. Po powrocie powinnam napisać kilka wierszy do antologii. Będą też oczywiście wrózby.

Deszcz jesienny/strofa saficka/

wychodzę na dwór by jesień przywitać
powietrze chłodne studzi mi ramiona
deszcz stuka w szyby woda szumi w rynnach
magiczna chwila
 
ruda wiewiórka lśniący kasztan toczy
mokre nawłocie ciążą ku kałuży
choć słońce blade zza chmur wyjrzy czasem
mgła już odpływa

do domu wracam ciepły koc mnie wzywa
wilgotne włosy suszę przy kominku
nostalgia w duszy smutek trapi serce
deszcz ciągle pada

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.