Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490397
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2019 , Komentarze (2)

Jesień,  ja znowu dużo śpię. Usiłuję wstawać po 8 godzinach i ciągle ziewam. W dzień dosypiam godzinę albo i dwie. Czarno widzę moja aktywność, ale mogę sie mylić, bo na razie z wszystkim sie wyrabiam. Najbardziej poszkodowana jest mama, bo nie mam czasu na rozmowę z nią, a raczej na wysłuchiwanie wspomnień i narzekanie. Inna sprawa, że mnie to okropnie nudzi i juz dawno jej mówilam, zeby sobie towarzystwa szukała. Jesteśmy inne i inne mamy zainteresowania i inne potrzeby. Ona żyje przeszlością, a ja teraźniejszością. Szkoda mi tez czasu na wysłuchiwanie po raz setny tego samego. To nie jest kwestia wieku, bo ja lubię towarzystwo starszych osob. Wychowywala mnie babcia i jej dwie siostry. Z babcia miałam o czym rozmawiać i często wolałam rozmawiać z nią niż z koleżankami. Nie nudziłam się wtedy.

Wczoraj poczyniłam kolejną ikonę. Tym razem w srebrze. Nawet mi się podoba. Dziś może zrobię następną. Jeśli chodzi o szkice to minęłam dopiero połowę z tego co sobie zalożylam. Chcę zrobić 100 rysunków typu martwej natury. Z postępów jestem raczej zadowolona. W najbliższym czasie ma byc lekcja o cieniowaniu. Bardzo na nia czekam.

Z dietą mi juz nie po drodze, bo jestem okropnie głodna. Dokładam po trochu kalorii. Na razie jest około 1000. Nie liczę i to może byc błąd. Cały czas sie ważę. Przytyłam około kilograma i nie mam prawa więcej. Dziś dwie porcje zupy fasolowej, serek homogenizowany i jajecznica z pomidorem. Pieczywo dołoże poźniej.

Jest chłodno i koty wróciły na kanapę. Już nie bardzo mam gdzie lezeć, ale uwielbiam ich bliskość, miękkie futerka i mruczenie...:)

24 września 2019 , Komentarze (8)

Dziś dalsze porzadki. Tym razem weźmiemy się za sypialnię skoro malowana w tym roku nie będzie. Krzysiek umyje okno i usunie pajęczyny. Ja umyję meble i porozkładam nowe serwetki. Mam nadzieję, że się w jeden dzień wyrobimy. Jeśli się to uda, to jutro sienie od podwórka. Trzeba się z pracami spieszyć, bo czas leci i przyjazd Sebastiana coraz bliżej. Gdy będzie nic juz nie zrobię. W paźdzerniku może za to kupię kilka drobiazgów do domu. Myślę o chodnikach. Potrzebuję dwa ludowe pasiaki. Jeden do kuchni i drugi do ganku. Chcę też coś kupić do sypialni. Jeszcze nie wiem jakie. Moze imitację skorek z owcy.

Jest wysyp grzybów. Sebastian zbiera całymi wiadrami. U nas też są, ale trzeba umieć zbierać albo mieć miejsca. Dziś poszedł na grzyby Krzysiek. On potrafi zbierać, ale nie moze chodzić daleko, bo lasu nie zna. Chyba jednak trochę grzybow będę musiała kupić, bo potrzebuję dużo zwlaszcza suszonych.

Ostatnio jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Robi się ze mnie całkowity odludek i do tego milczek. Juz nawet z Sebastianem mało mówię, a on że lubi gadać duzo, to ciągle mi o tym przypomina. Mnie zaczyna denerwować to ciągłe jego powiedz coś. A mnie sie po prostu mówić nie chce. Ponoć milczenie jest złotem i ja tej zasady przestrzegam. Ludzi też w zasadzie nie widuję. Raz w tygodniu wychodzę z domu na godzinę na zajęcia z malarstwa i tyle mam kontaktu z ludźmi. Na zajęciach też raczej z nikim nie rozmawiam. Dobrze mi z tym, a myśli mam jakieś takie wyciszone i uporzadkowane. To jest pozytywne.

Wczoraj zrobiłam podejście do pejzażu jesiennego pastelami. Zupełnie mi nie wyszedł. Kolory były kiepsko zmieszane i wyszły za jaskrawe. Nie było widać przejść.Wszystko wyszlo jakieś takie ciężkie i toporne...:( Pojdzie do pieca. Powinnam chyba ćwiczyć na obrazach wykonanych pastelami, a nie na olejach. Pastelą nienajgorzej wychodzą mi kwiaty i nawet jestem dość zadowolona z postępów w portretach, a tu takie coś. W najblizszym czasie zrobie kolejne podejście do tematu... Nie mogę się poddać, bo technikę lubię...

A na koniec wiersz, który zdobył II miejsce w konkursie...

Dobro i zło

 

nie zawsze krzyczą

po przeciwnej stronie

czasem dobro bramowane złem

głaszcze to serce któremu sprzyja

krzywdząc inne jakby przy okazji

czasem  zło kąpie się w słońcu

a mordercy się uśmiechają

dobro i zło

 kroczą w jednym szeregu

to brodzą w świetle to w mroku

a anioły i złoczyńcy

podają sobie dłonie

23 września 2019 , Komentarze (4)

Dziś dalsze porządki w domu. Tym razem ja zabiorę sie za pracownie, a Krzysiek za łazienkę. On musi posprzatać pajęczyny i umyć pralkę. Ja wyrzucę co zbędne z pracowni. Jutro przejrzę to i owo do rękodzieła. Czego robić juz nie będę, spakuję dla kolezanki.

Sprzedałam jedną ikonę decoupage i teraz muszę zamówić materiały, żeby zrobić kolejna dla siebie.

Powinnam kupić dwie półki drewniane na ikony. Jedna będzie do pokoju dziennego, a druga do sypialni. Chyba jednak kupię dopiero w październiku, bo funduszy na ten cel brak. Sebastian powiesi przed świętami.

Jeszcze niby jestem na diecie, ale juz grzeszki się zdarzają. Wczoraj zjadłam parę łyzek budyniu, a dziś krokieta z pieczarkami. W sobotę to była kromka chleba z pasztetową. Jem około 900 kalorii i już raczej waga nie spadnie. Trudno. Dziś będzie jeszcze zupa pomidorowa z pieczarkami i papryką, pomarańcza i kefir. Krzysiek mi kupil chorizo, ale je pokroiłam na małe kawałki i zamrozilam, żebym naraz znowu 20 dkg nie zjadła. Nienawidzę swojego łakomstwa. Waga niestety w górę...:(

Poezja

 

pisząc odkładam na bok

niepotrzebne frazy

te które gniotą kaleczą rytm

przytulam za to niespokojne myśli

one się tłoczą a czasem wirują

jak roje motyli

 są sednem

dotykam słów uczuć

to nie szkodzi że czasem bolą

potrafię je oswoić narzucić im jarzmo

jeszcze jedna metafora i kolejna

a wiersz wynurza się z kipieli niebytu

i lśni delikatnym blaskiem

 

22 września 2019 , Komentarze (6)

Ikony decoupage zrobiłam i miałam z tego spora frajdę. To nie jest chyba koniec. Moze kupię jeszcze mniejsze deski i zrobie kolejne. Wszystkie dla siebie. Chcę powiesić je nad drzwiami wejściowymi w pokoju dziennym. W tym roku natomiast raczej nie będę robic bombek i zawieszek. W latach ubieglych zrobiłam ich bardzo dużo i już więcej nie potrzebuję, bo nie mam na nie miejsca. Chodzi za mną oryginalna, pisana ikona. Nie mam jednak teraz czasu... Moze w przyszłym miesiącu czas znajdę, ale czekaja jeszcze akwarele i oleje...

Remont u mnie w toku. W środę znajomy skończył robić dach od komórki. Wczoraj był i ocieplił ścianę od kuchni. Zostanie jeszcze tynkowanie, rynny i piankowanie. To zrobi wkrotce. Brat Krzyśka miał mi pomalować sypialnię, ale nie bardzo jest kiedy, bo teraz robi remont u swojej pani. Później ja już nie chcę. Mam zamiar we wrześniu wszystko pokończyć i od października odetchnąć. O malowaniu pomyślę wiosną. Chyba też wtedy wstawię drzwi wejściowe od strony podwórza i moze ocieplę kolejny kawałek ściany. Z tym może byc problem, bo ta ściana graniczy z prywatną drogą, a sąsiedzi mają samochody.

Przyjazd Sebastiana coraz blizej. Teraz nie będzie miał dużo pracy. Zabezpieczy tylko okienka od piwnic i strychu, przygotuje mi szkło do malowania, przyklei alarmy. Może coś jeszcze wyskoczy. Trochę odpocznie, bo teraz pracuje po całych dniach w warsztacie. Chodzi też na grzyby. Moze mi trochę suszonych przywiezie.

Dobro i zło

 

nie zawsze krzyczą

po przeciwnej stronie

czasem dobro bramowane złem

głaszcze to serce któremu sprzyja

krzywdząc inne jakby przy okazji

czasem  zło kąpie się w słońcu

a mordercy się uśmiechają

dobro i zło

kroczą w jednym szeregu

to brodzą w świetle to w mroku

a anioły i złoczyńcy

podają sobie dłonie

21 września 2019 , Komentarze (22)

U mnie w domu są roje much. Okno w pokoju dziennym zamknęłam i nie mogą sie wydostać. Skąd sie wzięły nie wiem i nie wiem co z nimi począć. Żadna trucizna nie wchodzi w grę. Na razie topią mi sie w kawie, ale ta eliminacja następuje zbyt wolno jak na moje potrzeby. Nie znoszę much. Brzydzę sie ich i denerwuja mnie gdy siadają na mnie. Lep u mnie w sklepie jest nieuchwytny, a tępienie za pomocą gazety jest trudne, bo refleksu nie mam... :)

Zostal zlikwidowany następny sklep w poblizu. Został juz tylko jeden około kilometra drogi przez las na skróty. Ciężko bez samochodu...

Majka znowu ma ruję i miauczy po całych dniach. To przesunęło w czasie jej sterylizację. Chciałam sie umówić pod koniec przyszłego tygodnia, a to chyba za wcześnie. :(

Dziś oczywiście jadę na zajęcia. Chcę skończyć obraz, ale to, że chcę nie oznacza, ze skończę. Kolejny będzie jesienny pejzaż, albo znowu kwiaty. Wybrałam marcinki i astry. Namaluję je po kolei. Mialam namalować róże, ale jeszcze nie nadszedł ten czas. Teraz żyję jesienią i te motywy mnie ciągną.

Od kilku dni jest mi zimno. Wskoczyłam w spodnie i w poncho. Noszę też juz skarpetki. Moja mama pali popołudniami w piecu. Ja też przepalam. Jesień na całego... Mój czas...

Kupiłam dwie leszczyny i lilak bordowy pachnący pełny. Chcę go posadzić pod oknem od kuchni. Kupiłam też materiały na kolejne ikony. Tym razem będą w srebrze.

20 września 2019 , Komentarze (6)

Ostatni dzień intensywniejszej pracy. Mam do skończenia opracowanie graficzne krzyżówek. Mam tez przygotować quiz. Jutro będą juz tylko wrózby. Nie będzie też porzadków w domu. Odetchnę. Ostatnio lubię weekendy. Kiedyś wolałam intensywna aktywność, ruch, dużo pracy. To mnie napedzało. Teraz wolę spokój, ale nie bezczynność. To chyba starość sie kłania. :) Nic innego. Niektóre kobiety w moim wieku już są emerytkami. Za tym nie tęsknię. Co to, to nie. 

Po południu będę robić ikonę decoupage. Kupilam tez anioły i na nie czekam. Jutro zajęcia w ośrodku kultury. Sprawdzam harmonogram zajęć w palacu kultury w sasiednim mieście, bo liczę na to, że wreszcie zrobią zajęcia z akwareli. Czekam juz na nie ponad rok. Chcę do akwareli wrócić. Najpierw jednak chcialabym zakończyć intensywną pracę nad pastelami suchymi. 

Kupiłam kotom nowy drapak. Był w opakowaniu z kocimietką i od razu pojęły o co chodzi. Teraz wcale nie drapia mebli. Do tej pory w strzępy szły fotele i kanapa. Podrapana jest tez moja ukochana antyczna biblioteczka. Uwzięły się tez na jedne drzwi. U mnie wszystkie sa drewniane. :( No ale po to koty bóg stworzył z pazurami, żeby drapały... Moja wina, że drapaka porzadnego nie miały...

Wczoraj było tak zimno, że Krzysiek rozpalił w piecu. Fajnie sie czułam, bo ogień szeptał... Rozmarzyłam się...

19 września 2019 , Komentarze (2)

Materialy na ikony decoupage jednak kupiłam i już mi przyszły. Na razie chcę zrobić trzy. Niekoniecznie to będzie koniec. Półkę nad drzwiami mogę powiesić także w pokoju dziennym. Motyw ikony jest mi bardzo bliski. Przy okazji wpadły mi tez w oko anioły. Już dwa papiery kupiłam. Moze pomyśle jeszcze o malowanych na desce aniołach? Kiedyś, bo na razie plany mam i czasu brak...

Z malowania na szkle jednak nie muszę rezygnować z powodu braku szkła. Przypomniałam sobie, że mam zmienione okno. Mogę wziąć szyby z tego starego. Sebastian mi potnie. Przyjedzie wkrótce. Malowanie na szkle moze mi sie nawet spodobać...Zobaczymy. :)

Miałam wreszcie te zajęcia z rysunku na które czekałam. Jestem zadowolona, bo ide dobrą drogą. Wysłałam takie rysunki by mozna było ocenić postęp. Progres jest. Nawet w cieniach. :) To moja pięta achillesa. Jednak idealnie nie jest i muszę intensywniej ćwiczyć. Głownie martwą naturę. Muszę w końcu pojąć cieniowanie, kreskę i fakturę. Perspektywa powietrzna w tych prostych rysunkach jest ok. Podobnie kształty. Kolejna lekcja moze w październiku o ile fundusze będą. Do tego czasu muszę przygotować 10 rysunków. 

Dietę trzymam z trudem, ale jednak trzymam. Dziś zupa curry z cukinią. Jem bardzo monotonnie. Gotuję kilka ulubionych zup i tak w kołko. Nie nudzi mi sie na szczęście.

Trzeba by kupić ziemniaki na zimę. Myślę o 5 workach po 15 kg. Bardzo mało jemy.

18 września 2019 , Komentarze (7)

Pilnie czytam pierwsza książkę o kobiecości i to i owo z niej wyciągam. Myślę, ze moje malzeństwo zyska. Na pierwszy ogień poszła akceptacja. Nie powinnam Krzyśka wciąż krytykować, bo to budzi jego złość. Nie powinnam go poniżać, ani wychowywać. Powinnam dać mu spokój o ile nie popełnia przestępstw. Niech robi co chce. Powinnam za to go doceniać i chwalić, dostrzegać i doceniać to co robi dobrze. Chodzi o to, że ja tez mam wady. Nie wolno skupiać się na wadach. Mężczyzna strofowany czuje się źle, zamyka się w sobie i ma ochotę na walki, a ja przecież walczyć nie chcę. Warto wiec zacząć stosować kobiece sposoby. Na razie staram się zaakceptować krzyżówki, telewizję i rower. 

W tym miesiącu też mam zamiar wysłać do oceny szkice. Fundusze na wszystko co zaplanowałam mam plus bonus, czyli fundusze od kobiety z która kiedys wspólpracowalam. Myślałam, że mnie oszukała, a tu po kilku miesiacach jednak wypłata przyszła. Może mi wystarczy nawet na ikony decoupage, które chcę sobie zrobić.

Księżyc idzie na nów i ja za wszelka cenę próbuję wytrwać z dietą. Moze cos jeszcze spadnie. Choć kilogram. Chcę wytrwać do końca września. Od 1 października dodam pokarmy stałe i z 150 kalorii. Później będę dodawała co tydzień 100. Moze jo-jo nie będzie. Jest na to szansa, bo po diecie dukana nie nabrałam jesienią nic. Uważałam bardzo i się udało. Dziś zupa grochowa z pieczarkami. 

Jeszcze w tym roku nie jadłam zupy z dyni. Prosiłam, zeby Krzysiek dynię kupił, ale twierdzi że sa bardzo duże. Nie wiem czy kombinuje, bo nie chce obierać, czy faktycznie sa duze. Muszę to zaakceptować. Wyjścia nie mam.

17 września 2019 , Komentarze (2)

Dziś z niewdzięcznych prac będzie kończenie sprzątania kuchni oraz okno w pokoju dziennym. Jutro dalsze boje. Moze do końca tygodnia porzadki ogarniemy. Z wyjątkiem pracowni. Z nią muszę sobie poradzić sama. Trochę rzeczy wyrzucę, a troche chcę wysłać znajomej. Nie będę już malować na tkaninach i na szkle. Szkło mi w ogóle nie leży. Zrobiłam troche butelek i na tym koniec. Stoja u mnie na półce w ganku. Malowania na szkle mi szkoda, ale nie ma nigdzie w pobliżu szklarza, ktory by mi podkłady przygotował. Chciałam zrobić 3 niby witraze na okna i szkła nie mam. Pozbędę się też raczej kolczyków drewnianych. Ja już kolczyków nosić nie mogę, a na bazarkach wzięcia specjalnego nie mają. Chętnie bym sprzedała nie uzywany tablet graficzny i mało uzywany czytnik ebooków oraz kilka planszówek. Tablet może kupię z wyświetlaczem, a czytnik mi zbędny, bo czytam na komputerze. Zrezygnuję też raczej z robienia biżuterii. Robiłam kolczyki, a nosić ich juz nie mogę przecież. Decoupage zostawię, ale nie planuję się rozwijać. Kartki też, ale też rozwoju nie przewiduję. Coś trzeba wybrać i chyba u mnie ten moment nadszedł. Zostaną wiersze w tym haiku, może opowiadania, obrazy, ikony i szkice. No i rozwój duchowy, ezoteryka, medycyna naturalna. Jeśli chodzi o grafikę to będę raczej tylko robić obrazy. Do logo straciłam serce, bo nie znam trendów i nie chcę poznać. Niby coś zarabiam, ale niedużo i raczej więcej zarabić nie będę. Gdy zrobię troche porzadku w moim życiu, 9 rok numerologiczny sie wypełni. Tak wlaśnie w 9 roku się dzieje. Odchodzi to co ma odejść, bo moze juz w kolejnym roku nadejdzie nowe.

Dziś zupa fasolowa z chorizo i grzybami. Jestem juz głodna...:( Obawiam sie o dietę, a konkretnie o schudnięcie. Trzeba będzie chyba juz pokarmy stałe dodać. Nie podoba mi sie to...:(

Moja jesień

 

kocham jesień

jest mi siostrą

nawet gdy niebo straszy deszczem

zaglądam w jej złote oczy

a ona uśmiecha się do mnie

i przeprasza za wilgoć we włosach i chłodne dłonie

kocham jesień i życie

stąpające krok za krokiem

aż po kres

nabrzmiały ciszą


16 września 2019 , Komentarze (8)

Zaczyna się kolejny dość trudny tydzień. Dziś mam pranie i mycie szafek w kuchni. Nienawidzę tej roboty. Krzysiek już domył zlew i jeszcze ogarnie podlogę. Odkurzy też pajęczyny i pojedzie na zakupy. Kuchnię skończymy moze jutro. Nie wiem kiedy przyjdzie znajomy do pracy. W zeszłym tygodniu miał być, ale mu się zepsuł samochód i nie miał jak zakupów zrobić. Dach prawie skończony. Zostalo ocieplenie, rynny, tynkowanie i piankowanie. 

Z pilnej pracy mam dziś opowiadanie. No i wrożenie. W międzyczasie będę czytać o kobiecości, bo juz jedna pozycję z wybranych mam. To ebook. Ostatnio wolę ebooki, bo tańsze i nie ma problemów z przesyłką. Będzie też chyba szkic i może kartka świąteczna. Co do szkiców mam z tym troche zgryz. Propozycje, które mi leżą z kursu juz się w zasadzie kończą. Chyba będę też szkicować co innego. Obawiam sie jednak, ze wtedy nie będę mogła wstawiać rysunków do oceny na grupie. To mi może utrudnić robienie postępów. Mogę też robić wciąż te same błędy, bo nikt ich nie poprawi. Mogę też szkicować portrety, oczy itp i dodatkowo martwa naturę i architekturę, która mi sie spodoba. Zobaczę jeszcze... Muszę dojść do 100 szkiców martwej natury w tym roku. Jeśli chodzi o architekturę, to tez mam takie plany, ale nie wiem czy w trakcie nie zrezygnuję. Najważniejsze jednak sa portrety. Co prawda nie planuję rysować na zamówienie, ale i tak chcę sie tej sztuki nauczyć.

Dieta trwa nadal. Dziś zupa pomidorowa z ciecierzycą i chorizo. Mam zamiar pokombinować z zupami i robić je mniej gęste. Na wadze trochę mniej...

A na koniec wiersz pisany do obrazu...

Jesienie

 

nadeszła jesień

drzewa rozkwitłe złotem i oranżem

snują opowieści

wiatr ciska mi w twarz to co było

chwile nabrzmiałe radością i te smutne

wspomnienia wirują wokół

jak liście swawolące z wiatrem

to kąsają goryczą to pieszczą

tyle ich już było

odchodzę powoli

kraina bez powrotu wabi światłem

gdzie kolejna jesień mnie zastanie

tu czy tam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.