Pilnie czytam pierwsza książkę o kobiecości i to i owo z niej wyciągam. Myślę, ze moje malzeństwo zyska. Na pierwszy ogień poszła akceptacja. Nie powinnam Krzyśka wciąż krytykować, bo to budzi jego złość. Nie powinnam go poniżać, ani wychowywać. Powinnam dać mu spokój o ile nie popełnia przestępstw. Niech robi co chce. Powinnam za to go doceniać i chwalić, dostrzegać i doceniać to co robi dobrze. Chodzi o to, że ja tez mam wady. Nie wolno skupiać się na wadach. Mężczyzna strofowany czuje się źle, zamyka się w sobie i ma ochotę na walki, a ja przecież walczyć nie chcę. Warto wiec zacząć stosować kobiece sposoby. Na razie staram się zaakceptować krzyżówki, telewizję i rower.
W tym miesiącu też mam zamiar wysłać do oceny szkice. Fundusze na wszystko co zaplanowałam mam plus bonus, czyli fundusze od kobiety z która kiedys wspólpracowalam. Myślałam, że mnie oszukała, a tu po kilku miesiacach jednak wypłata przyszła. Może mi wystarczy nawet na ikony decoupage, które chcę sobie zrobić.
Księżyc idzie na nów i ja za wszelka cenę próbuję wytrwać z dietą. Moze cos jeszcze spadnie. Choć kilogram. Chcę wytrwać do końca września. Od 1 października dodam pokarmy stałe i z 150 kalorii. Później będę dodawała co tydzień 100. Moze jo-jo nie będzie. Jest na to szansa, bo po diecie dukana nie nabrałam jesienią nic. Uważałam bardzo i się udało. Dziś zupa grochowa z pieczarkami.
Jeszcze w tym roku nie jadłam zupy z dyni. Prosiłam, zeby Krzysiek dynię kupił, ale twierdzi że sa bardzo duże. Nie wiem czy kombinuje, bo nie chce obierać, czy faktycznie sa duze. Muszę to zaakceptować. Wyjścia nie mam.