Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491484
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2024 , Komentarze (8)

Dziś dzień moze być aktywny. Chyba trzeba będzie zrobić pranie. Moze przebrać pościel. Trzeba sprzątać, a rozrywki kuszą. Chciałbym pisać i działać artystycznie. Swięta blisko, a ja jakoś klimatu nie czuję. Na Boze Narodzenie tez tak było. Mnie świeta zawsze kojarzyły sie z jedzeniem, a że teraz jeść nie wolno wcale mi do nich nie spieszno. Swięta mają być bardzo skromne. Pamietam świeta gdy na stół szykowało sie 10 kg szynki, całe indyki i kopę jaj. Do tego całe duze blachy ciasta. Ja w tym roku nawet owieska nie wysiałam i nie wiem czy uda mi sie kupić farbki do jajek. Piórek z cebuli nie mam tez za dużo. Rodzina sie w grobach przewraca.

Wczoraj umówiłam się na zabieg z Mikusiem. Będzie Miał usuwany kieł mleczny. Będzie narkoza wziewna w klinice, ale i tak się bardzo boję. Piesek przeżyje okropny stres, bo prawie pół dnia będzie poza domem i to sam.

Mam jeszcze jedną sprawę urzędową do załatwienia w związku ze śmiercią mojej mamy. Trzeba zmienić dane w dziale podatków od nieruchomosci. Na razie dom figuruje na mnie i na mamę. Jest też nieodpisana ta działka, którą sprzedałam. Wszystko chciałam załatwić jak najszybciej, zeby mieć z głowy, ale teraz myślę, że załatwie dopiero po świętach. Potrzebuję trochę luzu, a nie gorączkowego pośpiechu.

W Skoku moja mama miała ponoć 500 zł wkładów, a teraz okazuje się, ze 50. Ciekawe co sie stało z resztą?

Wczoraj pracowałam nad antologią o Bozym Narodzeniu. Wiersze gotowe. Miało być 10-15. Dziś dopracuję i może już wyślę :)

***

szeptem

przekonaj mnie

do siebie innych

gwaru świata

niech muzyka dusz

trwa i trwa

szeptem...


25 marca 2024 , Komentarze (4)

Dziś mimo tygodnia pracy trochę luzu. Moze pospię. Ze spaniem mam teraz problem, bo i czas i temperatura. Wieczorem mi zimno, a rano sie gotuję i pocę... Zasypiam w skarpetkach i podkoszulce, a  nad ranem mi juz w tym goraco i się rozbieram, albo wstaje wcześnie i już nie śpie. Do tego mam niefajne sny. Wczoraj jakieś romantyczne tylko nie pamietam czy to jeden mężczyzna i trzy kobiety, a on jeden z każda po trochu czy to były trzy pary. Pamietam kobiety zwiewne, eteryczne w jakiś sukienkach z lejących sie materiałów. To zupełnie nie moje teraz klimaty. O miłostkach nie myślę i temat mnie nudzi nawet. Ja teraz mam podejście praktyczne- remonty, święta, a dopieszczam duszę pisaniem wierszy, malowaniem, rysowaniem. Sprawy damsko- męskie to nie mój klimat teraz. Sen mnie rozdrażnił trochę i szybko wyskoczyłam z łózka. Dosypiałam w dzień i spałam ponad 12 godzin.

No i koniec dłuższych spacerów z Mikusiem. Teraz będzie się chodzić tylko koło domu lub po ulicy. Wszędzie są ogłoszenia, że chodzi locha z młodymi i że trzeba bardzo uważać. Wcale się nie boi. Dwa dni temu była na drodze po której spacerowaliśmy. Sąsiad ją straszył i to nic nie dało. Nawet nie drgnęła. Boję się i boję się o Krzyśka, bo chodzi też w miejscu przystanku autobusowego. Chodzi też w dzień. No i jak tu wyjść z psem?

Ma wyjść antologia z wierszami o Gai. Ambitny projekt , ilustrowany, format A4. Przygotowałam wczoraj wiersze i wysłalam, ale małe szanse na załapanie się, bo ja piszę bardziej o wsi, ogrodach,  porach roku niż o dzikiej przyrodzie. No zobaczymy...

Dziś ma przyjechać pan do anteny. Telewizor nowy, antena nowa , a niektórych programów w tym 1 jak nie było tak nie ma. powiedział, ze to dziwne, ale przyjedzie...

Przygotowuję kolejną antologię i też nie wiem czy sie załapię. Tym razem o Bozym Narodzeniu.

Drugi malunek gwaszami. Już je lubię...:)

24 marca 2024 , Komentarze (11)

Dziś mam szkołę - coaching. To dla mnie interesujące. Zapoznałam się już z tematem w szkole naturoterapii. Poza tym będzie spacer i może trochę pośpię. Plany poza szkołą i spacerem mam raczej niesprecyzowane. Jeszcze nie bardzo wiem co będę robić. Pokusy są-pisanie, malowanie, rysowanie. Mam nowe farby. Chciałabym poczytać. Może obejrzeć film. Na pewno będzie luz i żadnej pracy...

Jako DDD mam problem z krytyką. Tą konstruktywną przyjmuję spokojnie, ale z inną mam problem. Oczywiście wiem, że ktoś ma prawo mieć inne zdanie i je wyrazić. Mam też jednocześnie świadomość, że są osoby, które wręcz nałogowo wbijają szpileczki, bo to lubią. Te mnie drażnią. Muszę ten temat przepracować w wolnej chwili. Ja raczej nikogo nie krytykuję o ile nie muszę. Po co mam kogoś denerwować albo ranić. Jaki to ma sens? 

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze ja nie w pełni się jednak akceptuję i lubię. O miłości mowy nie ma. W piątek okazało się też, że mam przyjemność gdy dokopię tej mojej nielubianej części mnie. W piątek Krzysiek pojechał na zakupy i ja oczywiście nie mogłam sie doczekać na jedzenie i wtedy zaczęło mnie to cieszyć, że ta nielubiana część dostała nauczkę. Niech czeka myślałam sobie złośliwie i z satysfakcją. Niech się uczy cierpliwości, a nie czeka tylko na to co by tu zezreć. Miałam prawo być głodna, bo nic od rana nie jadłam, a była 15. Refleksje są przerażające. W życiu bym się o takie coś nie spodziewała. Później zaczęłam analizować i inne części mnie, te nielubiane. Mam ich trochę. Nie lubie tego, ze bywam leniwa, że odwlekam pracę i tego, że łatwo się denerwuję, że krzyczę np. Nie lubię w sobie skłonności do buntu, bo chciałabym być bardziej pokorna i łagodna. Z drugiej strony te nielubiane części mnie pomagają mi przetrwać. Zasługują na uwagę i akceptację. Jednak łatwiej by mi było zaakceptować cierpienie z powodu głodu niż wściekłość. Cierpiącego się wspiera, a z wściekłym co najwyżej walczy...

Nie od dziś wiem, że Mikuś to bardzo inteligentny piesek. Wyczuł mnie, że na mnie nie działa jego szczekanie tylko pisk i wykorzystuje to. Kiedyś gdy chciał wejść pod kołdrę, a ja nie widziałam bo byłam zajęta, szczekał. Teraz piszczy, a ja natychmiast robię co on chce, czyli kołdrę odchylam. Tak jest w każdym przypadku. Wyhodowałam na własnej piersi terrorystę. Piesek potrafi wykonywać wszystkie polecenia na których mi zależało. Umie to co Pikuś, a nawet więcej. Mam taki krótki poradnik o tresurze i zastanawiam sie czego go teraz nauczyć. To przyjemność, bo uczy się chętnie i jest pojętny. Jedyny problem z nim taki, że nie zawsze chce współpracować, bo nie ma go czym nagradzać. Nie zawsze jedzenie to nagroda dla niego...

Mój Mrunio skończył w lecie 17 lat, ale wola życia w nim jest. Niby gdy mocno usnie spada mi jak kłoda z ramienia, ale z Mikusiem potrafi walczyć. To cudowny kotek- miziasty i niańka dla innych kotów. Czasem jeszcze biega. Ma apetyt i nic mu nie dolega. Nawet zęby ma.

A tu kilka zdjęć tego co u mnie kwitnie. To nie wszystko ale i tak jest skromnie w tym roku...

23 marca 2024 , Komentarze (33)

Dziś mam bardzo napiety grafik mimo weekendu. Mam szkołę od 10-15 psychologię komunikacji werbalnej i niewerbalnej. Później mam wyjście do kaplicy, zeby poświęcić palmę, bo jutro niedziela palmowa... W tym roku Krzysiek kupił bardzo ładną. Trzeba by wyjść na chwilę z Mikusiem, bo jak nie wyjdę będzie pisk. Chciałabym zrobić zdjęcia kwitnących roślin, ale sie chyba nie da, bo pochmurno i deszczem straszy. Zdjęcia najwcześniej we wtorek i obawiam się, że cudne fiołki do tego czasu przekwitną. Chciałabym coś napisać i moze namalować lub narysować. W domu chyba nic wielkiego nie zrobię, bo coś robię tylko w tygodniu. Weekendy są przeznaczone na przyjemności i tylko na przyjemności zwykle.

Z jedzeniem raczej ok. Ważę około 88-89 kg. Teraz tylko nie przytyć. Nadwaga w tym roku jest realna. Jeśli chodzi o jedzenie to jem byle co, byle szybciej. Nie lubię gotować ostatnio. Swięta też mają być byle jakie. O to są awantury z Krzyśkiem. Ja uważam, ze otyły człowiek nie powinien sobie w jedzeniu schlebiać, a jemu na jedzeniu zależy. Ja nie mam silnej woli i jak kupi coś co lubię i mnie kusi to zjem, a później jestem wściekła i na siebie i na niego, że mi dał i że kupił. On jest zły, ze nie doceniam chęci sprawienia mi przyjemności. No bo tak sie starał, a ja co. Zupełnie do niego nie dociera, ze nie chce jeść, że jestem uzależniona od jedzenia, ze jedzenie to dla mnie wróg. Z drugiej strony narzeka, ze przytyłam.

Spać mi sie chce i to od wczoraj. Wczoraj w nocy spałam niecałe 6 godzin i trochę później w dzień. Dziś też wstać trzeba było wcześniej. Jutro też nie odeśpię, bo szkoła. No i kiedy ja sie w końcu wyśpię. Moze w poniedziałek dopiero.

Wczoraj okno do babci zostało wstawione. Teraz dom od ulicy ma juz wszystkie nowe okna i już tak okropnie nie wyglada. Zostały do wymiany jeszcze 4 okna od strony podwórka. 3 duze i jedno małe. W tym roku nie wstawię. Niby się liczę z tym, ze remont będzie konieczny, bo unia do tego moze zmusić, ale nie wiem czy remont ma być tego co ogrzewane czy calego domu. To mieszkanie po babci nigdy ogrzewane nie będzie. Już zostanie pustostanem puki ja żyję. Wynajmować nie zamierzam. W tym roku chcę jeszcze poprawić kominy w mamy domku, ocieplić jedną ścianę, zrobić żwirek na cmentarzu no i oczywiście taras. Będą jeszcze drobne prace typu wentylacji w dwóch albo 3 pomieszczeniach.

U mnie na posesji od trzech dni bytuje przepiękny, duży rudy kocur z białymi dodatkami. Ucieka przede mną i wraca. Nie wiem czy to romans z kotką od sąsiadów czy ofiara wyrzucenia. Jeśli wyrzucony, nie bardzo mam pomysł co zrobić. To dorosły nieufny kot. Złapać klatka łapką mogę, ale co dalej? Nie umiem łapać dorosłych, dzikich kotów. Boję się i Krzyśka narażać też nie będę.

***

zwolnij

spójrz już wiosna

rozkłada dywan

poczuj zapach fiołków

zerwij bazie

przytul do serca

soczystą żółć forsycji

i uśmiechnij się

do mnie

do świata

do marzeń

Pierwszy obrazek gwaszami. Jest tu też akwarela. Obrazek jak malowany przez dziecko. Muszę się do nich przyzwyczaić...:) maluje się fajnie. Jutro moze coś poczynię albo nawet dziś... byle czas był...

22 marca 2024 , Komentarze (16)

Dziś trzeba było wstać wcześnie, bo ma być montowane okno. Ciesze się, że juz to będzie z głowy. Jutro zaczyna się robota przy tarasie.

Wczoraj Mikuś był nieznośny, bo popiskiwał, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Na dworze był, zrobił co trzeba, pojadł i dalej koncert. Chodziło o pogonienie kotów z moich kolan, bo dopiero gdy wlazł pod kołdrę się uspokoił. Czasami tak ma. Piszczy też czasem gdy Krzysiek idzie spać do sypialni. Rozpieszczony jest i tyle.

Zainteresowały mnie gwasze i na nie czekam. Dobrze się łączą z akwarelą. Teraz powinnam się nastawić bardziej na malowanie na papierze, bo miejsce na obrazy w mieszkaniu sie kończy.

Wczoraj nie udało się być w pałacu i nie wiem czy uda się być przed świetami, bo pracy jest sporo. Dziś np. trzeba podosypywać ziemi do koniczynek szczęścia i przesadzić agapanty. Trzeba by też zrobić porzadek z kwiatkami w domu. Już po Józefie to takie prace sie wykonuje.

Swięta blisko to i awantury. Krzysiek robić nic nie chce i zapłacić nie pozwoli. Umówiłam sie po kryjomu do mycia okien. Pani ma przyjechać we wtorek rano. Krzysiek będzie w pracy. Jak przyjedzie to zrobi przed jego powrotem. Nie przyznam się. Tylko kłamstwa mnie uczy.

Mam nowy telewizor, ale musialam kupić, bo do tego od mamy nie znalazłam pilota. Zabezpieczyłam go i jeszcze pilota będę szukać.

***

biegnij

do mnie

dotknij delikatnie

uchwyć szczęście

zaplątane w moje włosy

poczuj zapach

posmakuj oddechu

wydobądź subtelne piękno

niech codzienność

utkana z marzeń

zagra wspólną melodię



21 marca 2024 , Komentarze (7)

Dziś miał przyjechać pan od anteny, bo nadal źle działała. Był wczoraj. Ponoć była krzywa i trzeba było wymienić czaszę. Trochę to kosztowało ale zrobić musiałam, bo nie wszystkie programy były cały czas. Krzysiek się wściekał. On ogląda teleturnieje, a akurat te programy zawodziły. Niestety nic to nie dało. Trzeba wymienić telewizor albo dekoder. Prawdopodobnie niepotrzebnie straciłam pieniądze. Telewizor od mamy mam nowy, ale dla Krzyśka mały, bo tylko 24 cale. Zamiast sprawdzić wolał wydać pieniądze. Nasz telewizor juz poł roku jest zalany ekran w 1/3, ale patrzy na niego nadal. Dziś przyjedzie jego brat i telewizor wymieni i niech sobie będzie awantura.

Dziś mam zadzwonić w sprawie zabiegu Mikusia. Piesek ma kła mlecznego i trzeba go usunąć. Będę robić zabieg w klinice, bo chcę narkozę wziewną. Ponoć jest bezpieczniejsza. Trzeba wcześniej zrobić badanie krwi. Wszystkie moje zwierzęta odkąd jest to możliwe mają narkozy wziewne.

Może nam się uda iść dziś do pałacu.

Tu eksperyment... Jestem w nowej grupie na facebooku. To bardzo kreatywna grupa... Wstawiane są przepiękne akwarele, pastele itp. Nie wszyscy malują klasycznie i łączą wiele materiałów typu akwarela z cienkopisami np. czy z gwaszem.

Krzysiek ostatnio jest milszy i bardziej czuły. Kłóci się mniej, ale spokojniejszy nie jest, bo na wszystko krzyczy. Z S rozmawiam po kryjomu, ale Krzysiek wie, ze jesteśmy w kontakcie. S bardzo chce przyjechać, ale Krzysiek sie nie zgadza. S pije ponoć prawie tylko piwo bezalkoholowe. 

***

niespiesznie

otul mnie muzyką

podaruj mi nuty

niech rytm

twój i mój

zabrzmią wspólnie

w ciszy

gdy czułość

przemawia drżeniem

niespiesznie


i  tygodniowe wyróżnienie za wiersz z wtorku...

20 marca 2024 , Komentarze (2)


Jeszcze zimno, a trzeba by myć okna i prać na świeta. Jest też pilne plewienie od ulicy chociaż. Dwa okna umyte. Jeszcze 3. 

Wczoraj przyjechał materiał do prac przy tarasie. Muszę dziś zadzwonić w sprawie okna. Kiedy prace się rozpoczną jeszcze nie wiem. Zanim powstanie taras trzeba otynkować częściowo ścianę i naprawic rynnę. Myślę jednak, ze moze już na święta taras będzie. Wtedy kupię dwie leżanki i relaks na dworze... Do ozdoby będą trawy w donicach i moze paprocie posadzę w poblizu. Mam obok 4 drewniane donice. Sadziłam w nich pomidory. Moze teraz posadzę kwiaty, ale byliny na skalniaki, żeby roboty duzo przy nich nie było. Ja już zaczynam sobie pracę liczyć, o energii za dużo nie mam. Może kupię miniaturowe iglaczki... Ja u siebie w ogródku nie robię przemyślanych kompozycji. Kupuję po prostu to co mi sie podoba i sadzę. Obok rosną kwiaty  do ogrodu wiejskiego i do japońskiego. Nie przejmuję sie tym.

Jedna z moich Aj podopiecznych chyba sobie nie radzi.  Wazy 120 kg i jest na diecie. Chudnie ale do programu podchodzi niezbyt poważnie. Nie przysyła posiłków i wciąż przekłada spotkania. No nie wiem. nie wiem... To, ze ładnie chudnie nie oznacza, ze następują też zmiany w głowie. Moze po diecie przytyć...

Wczoraj w nocy źle spałam, bo było mi goraco. Wstałam rano, a z jednego ucha dosłownie mi sie wylało i już na nie słyszę idealnie. Krzysiek przestał marudzić. Teraz pracuję nad drugim. Lekarz nie tym razem. Humor od rana miałam dobry.

Niestety wczoraj Krzysiek pracował intensywnie poza targiem. Był zmęczony i nie miał ochoty iść do pałacu. Tym bardziej, ze trzeba było też iść na spacer z Mikusiem. Moze pójdziemy w czwartek/jutro/, albo w przyszły wtorek. Spacer się udał. Było ponad 2000 kroków i ponad 1,5 km. Dziś spacer krótki, bo chyba 700 m tylko. Sama boję się z Mikusiem daleko chodzić i chodzę tylko na drogę obok mojego domu.

***

czule

przemów

gdy w ciszy bez słów

będziemy trwali obok

siebie i świata

dodaj głębi

niech podążę za tobą

nie tylko myślą

Praca bardzo nietypowa, bo połaczenie kredek akwarelowych z ołówkiem. Tworzona jako wprawka na wyzwanie w grupie. Muszę jeszcze kupić cienkopis czarny, bo mi się podoba wykończenie akwareli z cienkopisem. To jest kompletne nietrzymanie się klasycznych zasad ale za to jest kreatywne. kredki akwarelowe powinnam kupić nowe, bo moje to ruina. zniszczyły sie  w wilgoci i kompletnie się marzą.



19 marca 2024 , Komentarze (21)

Dziś chcę iść do palacu. Jest tam trochę zwiedzania i to będzie atrakcyjne dla mnie. Dla Krzyśka raczej tez. Zwlaszcza wystawa starozytny Rzym. Wszystko zależy od Krzyśka, a raczej jego pracy. Jeśli będzie pracował na bazie to pojdziemy.

Poza tym to zrobiło się chłodniej. Na dworze nic nie robię, a wieczorem sprzątam doniczki z kwiatkami z dworu. Niby i bratki i niezapominajki nie powinny zmarznąć, ale licho je wie. Moze wydelikacone przez pobyt w szklarni.

Mam zatkane uszy. Niby coś tam z nimi robię i czyszczę, ale nadal dobrze nie słyszę. Krzysiek sie strasznie denerwuje i wysyła mnie do lekarza. Trzeba chyba będzie iść. Pokombinuję jeszcze trochę i zobaczę co dalej. Mnie to, że niedosłyszę nie przeszkadza. No może trochę mnie drażni, ze w telewizorze też nie wszystko słyszę. W zasadzie z tym moim niedosłuchem jest tak, ze gdy ktoś mówi normalnie to słyszę. Mam problem ze zrozumieniem tego co mówi Krzysiek, ale jego i inni nie zawsze rozumieją. Nie wiem czy laryngolog pomoze. Do płukania jest oboje uszu. Próbowałam olejki i guzik dały. Teraz uzywam krople LIX. Moze jeszcze zrobię świecowanie. Swiece mam, ale nie wiem czy nie zawilgły.

Przyszła mi obroża przeciw kleszczom dla Mikusia i bardzo intensywnie pachnie. niby ładnie ale piesek moze sie denerwować. Obroze musi mieć, bo bywamy w lesie, a kleszcze już ponoć są. To też obroża przeciw pchłom. Niby moje zwierzęta pcheł nie mają, ale Mikuś moze z dworu chwycić.

Wczoraj były imieniny mojego dziadka, bo było Edwarda. Dziś imieniny mojego taty- Józefa. Palę w domu świece.

Od wielu lat przygotowuję sobie plan na każdy dzień i wykreślam to co zrobione. Nauczyła mnie tego moja pani dyrektor z pracy w szkole. Miałam 21 lat. Później tak robiła moja mama. Ostatnio to mi zaczęło ciążyć, drażnić mnie. Nie wiem co we mnie złego wstapiło, co krąży koło mnie i źle podpowiada, ale mam ochote na luz, bezczynność, zero obowiązków. Nie chciałabym żyć według planu. To zły objaw i jestem tego świadoma. Oczywiście z planów nie zrezygnuję, ale muszę się teraz szarpać i mam zły humor. Efekt jest taki, że warczę na Krzyśka. Zwłaszcza rano. To nie jest przyjemna atmosfera w domu.

***

Szukaj mnie

w ciszy świata

w półmroku

przedświcie dnia

gdy pierwsze zorze

barwią niebo

będę czekać

a ty w sennym marzeniu

usłyszysz

bicie mojego serca

poczujesz

ciepło oddechu


18 marca 2024 , Komentarze (17)

Nie chcę narzekać, ale gdzieś tą złą energię muszę wyrzucić, a pisanie mi pomaga. Ostatnio czuję się źle. Bolą mnie kości - biodra, uda i kolano. To najbardziej. Mam problem ze wstaniem z kanapy i z podłogi gdy jestem po ćwiczeniach. Mam problem z jogą. Gdy już wstanę to chodzę. Moje normalne sposoby tym razem ulgi mi nie przynoszą, albo potrzebuja czasu, żeby zadziałąć, a ja ulgę chcę już i biorę ketonal. Nie lubię chemii, ale cierpiętnicą nie jestem i coś robić muszę, żeby sobie pomoc. Psychicznie też się czuję źle, bo skoro ciało cierpi to cieszyć sie nie ma czym. Mimo to do palacu jutro sie wybieram. Trochę wrażeń się przyda.

Powinnam zacząć coś intensywnie robić na dworze, a energii brak. Są do wycinania gałęzie i jest plewienie. Czekam na wstawienie okna i na robotę przy tarasie. Gdy to sie zrobi to są do usuwania maliny i trzeba też oczyścić placyk na którym jedzą ptaki. Trzeba zrobić porządek koło domku mamy.. Jest tam popiól, są stare doniczki. Jest zanieczyszczona zlewkami ziemia. Chyba trzeba będzie ją usunąć i nasypać w to miejce świeżej. Tak na głębokość z 40 cm. Przestrzeń to z 4 m2. Jesienią bym chciala w to miejsce posadzić krzewy. Może kwiaty wiosenne...

Punia dostala w sobotę biegunki i wyprózniala się nawet na kanapie. Z lekarstwem jest problem, bo sie strasznie szarpie. Jest lepiej, ale jeśli jej nie przejdzie całkiem do wtorku to w środę weterynarz. Koteczka je i pije, ale ma 16 lat. trzeba by moze zrobic badania. Problem jest taki, ze leku nie przyjmie chyba, ze, ale z problemem w strzykawce. Tabletki jej nie dam , bo gryzie i nic łyzeczka tez nie, bo sie szarpie i rozlewa. Jeśli to problem zwiazany z wiekiem typu ludzkiej demencji to trzeba będzie pampersy. Nie wiem czy takie są bo jest bardzo drobna. W piątek mnie na kanapie obsikala. Martwię się... Tak choroby po niej nie widać. Zachowuje sie normalnie.

Kajtek wczoraj złapał mysz i wypuścił ją w pokoju dziennym. Dopadła ją Majka i nie wiem co dalej, bo poszłam spać. Rano po niej nie bylo śladu. Albo uciekła albo została o zgrozo zjedzona. Myszy do tej pory miałam tylko w kuchni. Jak sie uwolnila i okoci będą i w pokoju.

Dziś mam warsztaty DDD i kolejne trzy punkty do przeczytania. Idzie dobrze. 

Mikuś od 2 dni je normalnie i zalatwia się na dworze. Problemu z nim nie ma. To kochany piesio, ale wziety ze wsi z kojca i moze stad problemy. Pieski jadly ludzkie jedzenie i zalatwiały sie w kojcach. To, ze jadly mleko to wiem, bo opakowania koło kojca leżaly. w kojcach byly budy i pewnie to było ich normalne miejsce przebywania. Zalatwiały sie gdzie staly. Mikuś nie wola na dwór. Jeśli się nie domyślimy, ze trzeba wyjść, to załatwia się na podlodze. Rzadko, bo rzadko, ale się zdarza. Wypróżnia się albo na spacerze, albo na podłodze. W ogródku nie chce. Moze mu zwirek nie odpowiada.

***

delikatnie

dotknij pustki

w moim sercu

wypełnij ją sobą

oddal

złe myśli 

wspomnienia

naucz

ufać marzyć śnić

No i zdjęcia ze wczorajszego spaceru. Było prawie 2 km i prawie 3000 kroków. Niby nieduzo, ale już tą trasą wzdłuż glownych torów nie pojdę, bo na ścieżce masa kamieni takich na 5 cm i okropnie źle sie idzie. Zdjęcia jeszcze mało wiosenne poza pierwszym...:)

17 marca 2024 , Komentarze (16)

Wczoraj miałam zły dzień tak do 16:00. Myślałam tylko o spaniu i byłam zdenerwowana bez powodu, spięta. oczywiście podziałałam po swojemu i mi przeszło, ale do jakiejkolwiek działalności zabralam się dopiero po 15. Mikuś zmusil mnie do wyjścia i nie było zmiłuj się. Trzeba było iść. Piesek musi wychodzić codziennie choć na krotki spacer.

Dziś oprócz spania planuję spacer i to dluzszy. Niby deszczu ni e ma być, ale mnie boli kolano, a Krzyska biodro. Zobaczymy ile uda się dojść. Chciałabym przejść w kołko jeden odcinek lasu. To chyba ponad 2 km. Jeszcze nigdy nie byliśmy z Mikusiem w parku. Tam się jednak obawiam ludzi z psami. Do parku jest podejście z dwóch stron. Jedna droga wiedzie cały czas ulicą, a druga to tylko kawałek ulicy i tereny zielone później. Po drodze z obu stron trzeba minąć rzeke. Jeszcze nigdy też nie byliśmy nad jeziorem.

W piątek przyszly niezapominajki i niebieska trawa, która wcale nie jest niebieska. Roślinki od razu posadziłam. teraz trzeba sprawdzić czy są długie donice na sałatę, bo trzeba ją już kupić. Pomidory i papryki dopiero w kwietniu, bo do ziemi idą  w maju. Wczoraj miałam plewić, ale deszcz pokropił i w błocie grzebać nie chciałam. Trzeba kupić nowe plotki wiklinowe.

Coś ze mną chyba ostatnio nie tak. Podejrzewam podświadomy brak poczucia bezpieczeństwa, albo natłok wrażeń w tym gadania Krzyśka. Tak myślę, bo uwielbiam ostatnio leżeć zawinięta w kołdrę po uszy i nic nie robić. PO prostu tak leżeć. choć pół godziny w ciszy. Odpoczywam w ten sposób, czasem przysnę na chwilę. Wstaję jak nowo narodzona po takim seansie.

takiego ptaka poczyniłam.

***

ujmij

w dłonie

drgnienia mojego serca

niech zabije

dla ciebie

dla nas

razem

odnajdziemy

wspólny rytm

dla nas

Czarnusia jedna z moich młodszych kociąt juz jest całkiem oswojona. W zasadzie wreszcie, bo ma ponad 10 lat. Była dzika od małego, ale nie była agresywna. Oswajala sie stopniowo. Ja jej się nie narzucałam. Teraz upomina się o głaskanie, wchodzi na kolana, a wczoraj weszla mi na piersi i usiadla przy twarzy. Koteczka ma mięciutkie futerko i jest sliczna. Nie rozumiem jak mozna nie lubić czarnych kotów tylko dlatego, ze są czarne. Z psami ponoć to samo. Nie mają powodzenia w fundacjach, a ja Mikusia bardzo kocham i nie wymieniłabym go za żadnego rasowego, za nic w świecie. Niech sobie będzie czarny...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.