Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1558832
Komentarzy: 55751
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2017 , Komentarze (8)

Dziś będzie typowy dzień - pisanie, wróżenie i malowanie. Jakiś atrakcji ekstra nie przewiduję. Lubię rutynę nawet, bo wprowadza do mojego życia pożądany spokój. Dziś po południu Krzysiek może umyje ostanie okno, a ja wsadzę resztę fasoli. Może też po południu upiekę ciasto z rabarbarem, bo rabarbar buja. Ciasto nie będzie jakieś wymyślne oczywiście. Ot zwykłe lane na oleju. Piec nie lubię to i nie uczę się nic wykwintnego robić. Poza tym za słodyczami nie przepadam. Zjem, bo zjem. Kiedyś lubiłam gotować. Teraz i to jest przeszłość odkąd przytyłam. Kiedyś kupowałam książki o gotowaniu i zbierałam przepisy. Teraz już tego nie robię ale czasem coś z przepisu gotuję jak mnie najdzie ochota na zmiany. Ostatnio jednak gotowanie to mój wróg. Ciekawe kiedy mi to przejdzie.

Na warsztatach oczywiście wczoraj byłam. Wróciłam wieczorem bardzo zadowolona. Przywiozłam obrazy. Teraz nie wiem co z nimi zrobić. Kilka z nich chciałabym oprawić i powiesić na ścianie. Oprawa tania chyba nie będzie, bo formaty duże. Muszę jednak jakoś pieniądze zebrać, bo nie chcę by obrazy się zniszczyły. Podobają mi się. Ciekawe gdzie je powieszę. Miejsca na ścianach trochę mi brakuje, a moja nauka się dopiero w zasadzie rozpoczęła na dobre...


29 maja 2017 , Komentarze (9)

Wczorajszy dzień było spokojny. Tuż po wstaniu napisałam opowiadanie o Once do Kocich Spraw, a później się w zasadzie nudziłam. Tak mam gdy nastawiam się na odpoczynek. Nie lubię nic nie robić, bo wtedy głupieję. Wolę działać. Tak mnie ta nuda zmęczyła, że po południu poszłam do ogrodu. Trochę zrobiłam. Później malowałam i wróżyłam sobie. Tym razem wybrałam rozkład z książki 365 rozkładów tarota.

Dziś wstałam o ósmej, bo czekam na książki. Od razu praktycznie zabrałam się za pisanie choć nie miałam takiego zamiaru. Tak jednak wyszło. Chcę jeszcze dziś opowiadanie przesłać do wydawnictwa. Po południu tuż po 16 jadę na warsztaty do Pałacu kultury. To już ostatnie z pasteli suchych. Ma być też dziś o sangwinie. Ciekawe co będziemy robić. Następne warsztaty w czerwcu będą z pasteli olejnych. Zapisałam się już. W wakacje przerwa i od września chyba ikona. Bardzo już jestem ciekawa co będzie w przyszłym roku. Jakie warsztaty. W zeszłym było z interesujących mnie malowanie na szkle, oleje i akwarela. Dobrze by było, żeby w tym roku też były takie. Poszłabym.

O diecie na razie nie myślę. Jadłam przez dwa tygodnie po 1600 kalorii i przytyłam 2 kg. Ech... Już mi się chyba nigdy ta waga nie ustabilizuje.

A na koniec zdjęcie z ogrodu...


28 maja 2017 , Komentarze (11)

Zauważyłam, że ostatnio coraz bardziej nie lubię robić zakupów w sklepach stacjonarnych. Ciuchów i butów nigdy nie lubiłam kupować ale kosmetyki lubiłam. Teraz i tego nie lubię. Poza butami i kwiatkami nic już w zasadzie w sklepach na mieście nie kupuję. Drażni mnie oglądanie, schylanie się do półek. Drażnią mnie ludzie i kolejki do kasy. Jak tak dalej pójdzie to całkiem z zakupów na mieście zrezygnuję. Niech i tak będzie... Ostatnio na zakupy przez internet namówiłam moją mamę. Kupiła sobie kosmetyki, ręczniki i kilka książek i to pewnie nie koniec. Ona z domu nie wychodzi przecież i  jest zdana na to co ktoś jej kupi. Teraz ma możliwość wybierać sama i ją to cieszy...

Dziś mam zamiar maksymalnie odpocząć z tym, że po południu pójdę do ogrodu. Coś zrobić trzeba choć mi się nie chce. Ostatnio dwór mógłby dla mnie nie istnieć. Kocham wprawdzie szum deszczu czy śpiew ptaków ale by tego doświadczyć wystarczy otworzyć okno.


27 maja 2017 , Komentarze (10)

Znowu mam wilgoć w szafie. Dwie nowe bluzki i suknia zaszły mi pleśnią. Próbowałam zmyć wybielaczem, bo tak radzili w internecie i jedna bluzka oraz suknia odbarwiły się i są białe plamy. Kupiłam farbę do tkanin no i zobaczymy. Ponoć dobra. W najbliższym czasie już koniecznie muszę iść do fryzjera zrobić kolor. Pewnie baleyage, bo dobrze się z tym czuję. Ostatnio znowu mam niechęć do dbania o siebie. Przestrzegam oczywiście higieny ale stosuje jedynie zabiegi sprawiające mi przyjemność typu kąpiele i masaże stóp w pachnących solach i olejkami, wklepywanie pachnących kremów i balsamów, kąpiele w olejkach, solach i pianie. Używam perfum, pachnących, ręcznie robionych, naturalnych mydeł. Nawet maluję się dyskretnie i maluję paznokcie ale tylko na wyjście. Przestałam natomiast stosować regularnie peelingi, robić maseczki, kłaść maski na stopy i włosy. Nie chce mi się. Znowu odpuściłam sobie depilację poza pachami, bo to muszę ze względu na pocenie się. Fakszejwing to jest to jak dla mnie. Prawdziwe wyzwolenie i równouprawnienie, bo w końcu nieogoleni faceci to norma. Moi faceci to znoszą jakoś, a ja. No cóż nie bardzo mam odwagę te nieogolone nogi pokazać światu. Na razie zaczęłam drobnymi kroczkami czyli najpierw pokazuje nieogolone ręce. Później przyjdzie czas i na nogi. Trochę jednak obawiam się zarzutu, że jestem niechlujna. Czas chyba nad sobą popracować i wyzwolić się do końca.

Ostatnio kupiłam sobie ciuchy do chodzenia po domu na Allegro. Wybrałam leginsy, podkoszulki i koszule flanelowe. Chyba czas nabrać nawyku przebierania się gdy mam zamiar akrylami lub olejami malować. Szkoda poplamić nowe ciuchy...

A na koniec obrazek. Nie podobał mi się i od razu poszedł do pieca. Nie sprawia mi przyjemności malowanie architektury. Wolę łamane linie niż proste. No ale i architekturę warto poćwiczyć...


26 maja 2017 , Komentarze (9)

Piecokuchnia kupiona. Opłacę ją i muszę czekać około dwóch tygodni na nią. Chciałam opłacić opcję wniesienia ale nie dało się. Będzie problem i to straszny. Nie wiem czy Sebastian z Krzyśkiem dadzą radę wnieść. U mnie w okolicy jest tylko jeden sąsiad, który by ewentualnie był skłonny pomóc ale jest trunkowy i nie wiem czy akurat wtedy gdy przyjdzie kuchnia będzie w domu. Zupełnie nie wiem jak to zorganizować. Próbowałam załatwić firmę zajmującą się przeprowadzkami ale powiedzieli mi 700 zł za pól godziny roboty dla dwóch osób. To przesada przecież.

Dziś od rana pracuję pilnie. Opowiadanie już napisane. Teraz mam zamiar pisać wierszyki dla dzieci. Jutro już chyba wolne z pisaniem, bo plan na ten tydzień jest wykonany mimo wyjazdów.

Wczoraj posadziliśmy z Krzyśkiem kwiatki. Później Krzysiek skopał miejsce pod fasolę tyczną. Posadzimy może w niedzielę. Nie wiem czy to nie za późno o co najmniej dwa tygodnie. Oby tylko zdążyła dojść. Dziś ma zamiar umyć okno w sypialni i może w pokoju dziennym, bo ma wolne. Odebrał sobie, bo był w pracy przez kilka dni w czasie urlopu.

Po południu może coś podziałam artystycznie. Wieczorem poczytam i dzień zejdzie. Wczoraj zrobiłam dla mamy dwie kartki na jej święto. Mama wybrała sobie zdjęcia. Namalowałam też portret.

25 maja 2017 , Komentarze (18)

Wstałam wcześnie. Tym razem budzika nie zlekceważyłam. Pogoda mnie nie cieszy. Miało być kilka dni deszczu i czekałam na niego jak na zbawienie. Chciałam odreagować, posłuchać szumu, stukania w parapety. Zawsze deszcze wprawiają mnie w taki nostalgiczny nastrój. Lubię go i fajnie mi się wtedy i śpi i pisze wtedy wiersze o miłości. To mnie zawsze wycisza i koi. Brak mi tego. Deszczu niestety w najbliższym czasie nie będzie. Nie mam na to wpływu. 

W najbliższym czasie, może dziś kupię piecokuchnię w internecie. Z fachowcem od remontu już gadałam i zgodził się ją podpiąć. Kto ją wniesie jak kurier przywiezie bóg raczy wiedzieć. Ciężka jest jak diabli. Chcę ten sam model co był, żeby za dużo przeróbek nie było. Teraz zbieram pieniądze na robotę łazienki. Brat Krzyśka zrobi już z nim rozmawialiśmy. Ma być tanio i praktycznie. Styl trochę rustykalny ale sprzęgany - drewno, biała ściana, gołe cegły, tkanina. Żadnych płytek, bo kto by mi je polerował. Na podłodze też płytek nie będzie w części z toaletą. Będzie gumolit, bo cieplejszy od płytek. Luksusów nie przewidują. Łazienka ma być dla mnie nie dla gości i nie na pokaz....Gadałam z Sebastianem i przyjedzie jak będzie miała przyjść piecokuchnia. Pomoże wnieść. On jest przedsiębiorczy i zaradny...Nadal chce żebym za niego wyszła, a ja przecież nie mogę zostawić Krzyśka. Uwikłaliśmy się w trójkąt i wyplątać się nie potrafimy.Chciałam zakończyć związek z Sebastianem, bo nie jestem dla niego odpowiednia. On by chciał mieć kobietę przy sobie na co dzień i pewnie dziecko, bo dzieci kocha. Ja mu tego dać nie mogę. Kiedyś to się pewnie rozpadnie ale on by musiał tego chcieć. Na razie nie chce, a ja nie mam siły by to zakończyć...Za dużo emocji i namiętności jest w tym naszym układzie na razie...Może czas to rozwiąże...

Wczoraj załatwiłam w mieście wszystko co trzeba było. Dodatkowo byłam u fryzjera. Włosów tak krótkich jeszcze nie miałam ale mi pasują. Wygodne są... Kupiłam też kwiatki przed dom. Dziś je posadzimy. Coś może jeszcze dokupię z czasem...Myślę o dalii jednorocznej ale nie wiem czy będzie. Kuszą mnie też śmierdziuszki. Wczoraj okazało się, że została skasowana ostatnia księgarnia w mieście. Pięknie. Coraz lepiej. Książek w internecie kupować nie lubię, a tu trzeba będzie na to się przestawić. Wczoraj kupiłam dwie z rysunku i malarstwa...Zobaczymy co są warte...


24 maja 2017 , Komentarze (26)

Dziś jadę do miasta załatwić dowód i kilka innych spraw. Teraz siedzę, a raczej leżę na kanapie i buszuję w necie.  Później gdy wrócę za coś się wezmę. Może nawet za pracę. Chcę napisać opowiadanie i może z dwa artykuły na portal z wróżbami. Chodzą za mną wiersze o miłości. Wczoraj znowu rozmawialiśmy dwie godziny z Sebastianem. Daliśmy sobie ostatnią szansę. Ma przyjechać za dwa tygodnie pomóc koło domu. Depresja mi przeszła od razu. Znowu jestem zadowolona. Ciekawe jak długo będzie ok. Czarno to widzę, bo się za bardzo różnimy. No i to życie w trójkącie mnie męczy...

Jutro już będzie spokojny dzień w domu. Może Krzysiek skopie ogródek i umyje okno. Pertraktacje były i się zgodził. Zagroziłam, że jeśli nie zrobi to znajdę kogoś i zapłacę. On jest skąpy więc pewnie zrobi to sam. Tylko czy da radę, bo ma jeszcze po pracy jechać na zakupy....

Wczoraj Krzysiek umył okno w kuchni...Teraz myślę nad założeniem żaluzji. Nie wiem tylko czy to nie koliduje z kwiatkami. W pokoju dziennym też mam zagwozdkę, bo koty lubią na oknie w pełnym słońcu się wygrzewać. Nie mam prawie na tym oknie kwiatków i na parapecie leżą kocyki. Trochę mi szkoda zasłaniać im słońce. Jeszcze pomyślę nad tym...

Po południu będę może malować obraz i może zrobię kartkę. Potrzebuję prezentów na Dzień matki...

23 maja 2017 , Komentarze (9)

W najbliższym czasie trzeba pogonić roboty w domu i koło domu tylko kiedy. Wczoraj miało być umyte okno. Nie było. Dziś miało być umyte następne. Nie ma na to czasu. Szyby są okropnie popaćkane, bo koty owady łapią i brudzą. Zostanie może na czwartek do umycia. W czwartek też może Krzysiek zlew naprawi, bo cieknie. Pewnie też w piątek skopie ostatni kawałek w ogrodzie i wysiejemy fasolę tyczną. Niska szparagówka i buraki na botwinkę zostały już wysiane. Jutro jadę do miasta to może kupię pelargonie i werbeny przed dom. Schody będą udekorowane, a obok w ogrodzie trawa po kolana. Chyba jesienią dopiero o zrobieniu ogródka pomyślę o ile pieniądze zbiorę, bo komuś muszę zapłacić i płyty kupić. Miał zrobić Sebastian. Nie wyszło.

Jutro jadę załatwiać dowód i kupić obrożę dla Pikusia przeciw kleszczową. Muszę, bo wychodzi na dwór i już trzy kleszcze mu znalazłam. Może też kupię jakieś szklane przedmioty z których da się zrobić witrażowe lampiony. Czas coś zrobić na bazarki dla potrzebujących zwierząt. Na razie mam gotowe kartki. Niedługo zrobię termometry, kolczyki, świeczniki i magnesy. Może też trzeba namalować parę kotów akwarelami.

Dziś jadę z Czarnusią do weterynarza na zabieg usuwania ząbków. Strasznie się o nią boję.

A na koniec obrazy pastelami z wczorajszych warsztatów. Pierwsze dziecko w życiu i w zasadzie pierwsza architektura..

22 maja 2017 , Komentarze (30)

Dziś wstałam wcześnie. Krzysiek szedł do sklepu i musiałam. Upały się skończyły co mnie oczywiście bardzo cieszy, bo ich nie znoszę. Czekam na deszcze. Mają być od środy. Po południu jadę na warsztaty i cały dzień jest temu podporządkowany. Dziś raczej nic nie napiszę. Chyba, że po powrocie. Robota w domu nie ubywa. Od stycznia leje się zlew, a Krzysiek nic z tym nie robi. Nie wiem co dalej będzie. Mogłabym zrobić awanturę za to, że zwleka z tym ale mi go szkoda, bo wraca z pracy strasznie zmęczony. Musi też w tym roku być pomalowana siatka. Miał to zrobić Sebastian ale już nie zrobi. Krzysiek się nie kwapi, a siatka się sypie. Trzeba umyć okna, bo straszne ślady na szybach koty porobiły i też nie ma kto. Ech... Dziś chyba zmuszę Krzyśka, żeby okno umył. Chciałam komuś zapłacić by to zrobił ale się nie zgadza. Do pracy nie idzie ale jedzie do miasta.

Wczoraj namalowałam akwarelami  motyla. Motyle to całkiem fajny motyw. Chyba będę je malowała częściej. Czas już chyba podjąć decyzję co do dalszej nauki malowania. Od zawsze chciałam malować kwiaty, pejzaże i zwierzęta. Teraz doszła mi jeszcze martwa natura i chyba i ją będę ćwiczyć. Z portretów i architektury raczej zrezygnuję. Nie mam wcale do tego drygu i nie sprawia mi przyjemności malowanie tych motywów.

Wczoraj skończyłam pisać wiersze do antologii o przyrodzie. Teraz pozostało mi je wygładzić i dopracować. Ma ich być 10. Antologia z wierszami o miłości właśnie dotarła do księgarń. Jest w niej zamieszczonych 10 moich wierszy. Teraz wydawnictwo bierze się za przygotowanie do wydania antologii z wierszami dla dzieci. Też będzie w niej 10 moich wierszy i ilustracja. Kiedy dotrze do księgarń jeszcze nie wiem...

Czy jeszcze kiedyś

 

układam do snu pokaleczone serce

dusza już nie śpiewa

przestałam czekać

na odzew spojrzenie

żal spływa z rzęs

 

jak to się stało

że pozwoliłam ci odejść

zabrać marzenia

powlec kirem myśli

 

czy jeszcze kiedyś

przytulisz

popieścisz oddechem skroń

ukoisz gestem słowem

 


21 maja 2017 , Komentarze (15)

No i chyba w tym miesiącu szafy do przedpokoju nie kupię. Krzysiek chce rower i może węgiel. Niech i tak będzie. Co prawda nie muszę mu ustąpić ale tym razem chyba to zrobię. On się chyba boi, że nie będzie miał kto tej szafy do domu wnieść. Też mnie to martwi. No ale szafa jest niezbędna raczej i kiedyś trzeba będzie ją kupić przecież. Nie wiem czy można zamówić transport z wniesieniem. To by było praktyczne rozwiązanie. Wczoraj cały dzień malowałam i szkicowałam. Powstały kwiaty i mój pierwszy obrazek typu architektura. Przed architekturą miałam straszne opory. Bałam się, że nie wyjdzie. To dość trudne dla mnie było, bo trzeba malować prosto. Nie tylko o perspektywę tu chodzi. Wyszło jak wyszło. Może do tematu powrócę ale akwarelą. Już widzę jednak, że nie przepadam za malowaniem architektury. Wolę kwiaty, pejzaże. Portretów ludzi też nie lubię. Lubię koty akwarelami. Jedno tylko mnie ciekawi czemu potrafię namalować podobnego kota, a człowieka nie. Ot zagadka. Będę ćwiczyć dalej. Później pisałam wiersze dla dzieci...

 Lato

Idzie lato idzie

Koszyk dobra niesie

Przyjdzie do ogrodu

Porzeczki przyniesie

Różyczki dla babci

Buraczki dla dziadka

 

Dołoży marchewkę

Królik się ucieszy

Połaskocze kurki

Da buziaka kotku

Słoneczkiem pocieszy

I burzą postraszy

 

Odejdzie we wrześniu

Bo nie lubi chłodu

Zabierze bociany

Nie powie nikomu

Odchudzanie mi nie idzie. Waga stoi ale ja diety nie stosuję. Jem 1200 kalorii, a to za dużo i nie chudnę już przy tym. Myślę oczywiście o diecie Dąbrowskiej. Ponoć jest skuteczna tylko czy wytrzymam? Ponoć oprócz zrzucenia wagi pomaga też na zdrowie np. na skoki ciśnienia. Kiedyś byłam na diecie kapuścianej i bardzo fajnie chudłam. W tydzień zrzuciłam 1,8 kg. Decyzję muszę jakąś podjąć w końcu, bo tą dietę mogę zastosować tylko latem. Wszyscy na niej strasznie marzną, a ja w blokach nie mieszkam i zimą i tak w domu marznę...

Z Sebastianem koniec...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.