Wczorajszy dzień zszedł mi na spaniu i lenistwie. Spowodowane to było tym, że w nocy zaczął mnie strasznie boleć brzuch i było mi niedobrze. Czemu nie wiem. Wzięłam tabletki na wątrobę, niestrawność i no-spę. Przeszło po pół godzinie. Tuż po czwartej ból obudził mnie z powrotem. Ponownie wzięłam leki ale już nie pomogły. Czekałam. Bolało do szóstej. Przeniosłam się z sypialni do pokoju dziennego, żeby Krzyśkowi nie przeszkadzać i dopiero rano usnęłam. Spałam z przerwami do trzynastej, bo wtedy poczułam się lepiej i zjadłam trochę. Po południu trochę pogadałam z Sebastianem. Później z mamą. O szesnastej miałam konsultację z malarstwa. Bardzo miła pani po malarstwie na ASP i z trzydziestoletnią praktyką pocieszyła mnie i uspokoiła. Według niej moja nauka podąża w dobrym kierunku. Są zaczątki własnego stylu. Namawia mnie bym nie starała się malować jak inni czyli koniecznie realistycznie. Własny styl jest ważny. Uważa, że idzie mi i kompozycja i dobór barw. Powinnam na to stawiać. Będę dalej ćwiczyć i na bieżąco wysyłać jej prace do oceny. Wieczorem napisałam dwa artykuły na portal. Jeden o rumianku czyli o jego właściwościach leczniczych i magicznych i drugi z tematyki magii o wykonywaniu sakiewek -talizmanów na powodzenie w miłości, finansowe i w pracy. Wieczorem malowałam...
Dziś może też coś napiszę i namaluję. Pewnie też będę wróżyć.