Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559117
Komentarzy: 55755
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 czerwca 2017 , Komentarze (7)

Dziś ruch od rana. Krzysiek był w sklepie. Wypili z Sebastianem po piwie i pojechaliśmy na cmentarz. Ja wróciłam przed chwilą. Przywiózł mnie kamieniarz. Sebastian został i działa. Późnej pójdzie kupić paliwo do kosy i wróci chyba pieszo do domu. Szkoda mi go, bo się umęczy, a ciepło jest. Będzie musiał przejść około 7 kilometrów razem z wyprawą po paliwo. Twierdzi, że jest przyzwyczajony do chodzenia ale to strasznie daleko przecież. Po południu chce odpocząć i planuje jeszcze kosić sad. Czy da radę nie wiem. Ja też dziś miałam trochę pracy, bo kończyłam rano opowiadanie i przed chwila je wysłałam. To mnie jednak nie zmęczyło nic, a nic. Pisać lubię i łatwo mi to przychodzi. Fizyczna praca i chodzenie to dla mnie katusze. W życiu bym na to nie poszła. Gdyby mnie ten uprzejmy pan nie przywiózł to bym wróciła taksówką jakbym na autobus nie zdążyła. Sebastian chciał żebym na niego poczekała aż wszystko zrobi i paliwo kupi. Planował, że wrócimy pieszo na skróty przez las. On tej drogi nie zna ale ja tak. To 3 kilometry. O trzy za daleko.

8 czerwca 2017 , Komentarze (6)

Wczoraj Sebastian zrobił moskitiery i dziś już wietrzę. Co za ulga. Wczoraj też kupiłam kosę spalinową. Dziś przyszła i Sebastian ją skręcił. Pożyczyłam paliwa od koleżanki i już połowa obejścia skoszona. Umył też okno. Jutro jedziemy z Sebastianem na cmentarz. Ja umówiłam się z kamieniarzem, a Sebastian jedzie, bo ma zamiar zrobić porządek koło moich grobów. W sobotę i niedzielę nic nie będzie robione poza grillem. Ma być pieczona kiełbasa. Miał być też pieczony karczek ale nie kupiliśmy, Krzysiek do miasta jechać nie bardzo chce. 

Co będę jeszcze robić nie wiem. Kusi mnie malowanie. Czy się uda?

7 czerwca 2017 , Komentarze (14)

Sebastian przyjechał i jest. Wędek nie przywiózł i mordowania ryb nie będzie. Cieszy mnie to. Wczoraj od razu raczyli się z Krzyśkiem piwem. Wypili sporo. Później poszedł do sklepu i kupił węgiel do grilla. Będzie pieczenie kiełbasek. Co dziś będzie robił nie wiem. On sam sobie robotę planuje i sam robi. Ja się nie wtrącam. Powiedziałam mu tylko co chcę by zrobił ale kiedy i jak to już nie mój problem. Pasuje mi to. Może zrobi moskitiery do okien i zerwie sosnę na nalewkę. Z tą sosną to trochę późno ale u mnie późno sosna gotowa.

6 czerwca 2017 , Komentarze (10)

Wczoraj byłam oczywiście na warsztatach. Okazało się, że malowałam do tej pory nie tak jak trzeba. Nie wiedziałam np. że można kłaść kilka kolorów jeden na drugim. Nie wiedziałam, że można pastele ścierać i rozcierać. Chyba kupię lepsze pastele i będę działać w tej technice, bo fajna jest. Wczoraj zadowolona też byłam z odwzorowywania kształtów. To też mi idzie coraz lepiej. Tym razem nawet portret wyszedł podobny.

Dziś wstałam wcześnie, bo przed dziesiątą jadę po Sebastiana. Przyjedzie i zostanie koło dziesięciu dni. Chce odpocząć i co nieco zrobić koło domu i w domu. Co zrobi jeszcze nie wiem. Niby zaplanowałam trochę ale nie wiem jaka będzie pogoda. Miał malować siatkę. To ważne z tym, że nie wiem czy deszczu nie będzie. Jeśli będą nawet tylko przelotne opady malowanie odpada. Szkoda by było, bo musiałby pomalować chyba Krzysiek, a on się nie kwapi.

5 czerwca 2017 , Komentarze (2)

Wstałam wcześnie, bo mam parę spraw do załatwienia. Muszę przedzwonić do przychodni w sprawie leków. Powinnam dopracować opowiadanie i wysłać je do wydawnictwa. Muszę też zrobić nalewkę z kwiatów bzu i sok. Poza tym po południu jadę na warsztaty z pasteli olejnych. Ciekawa jestem tej techniki, bo za dużo z nią nie miałam do czynienia. Niby pastele mam ale zestaw dla dzieci czyli niefajne, zbyt jaskrawe kolory. Namalowałam nimi raptem kilka obrazków. Czuję niedosyt.

Wczorajszy dzień potraktowałam ulgowo. Nie pracowałam. Nawet nie wróżyłam. Przez pół dnia szkicowałam. Rano miałam problem z internetem. Chyba coś mój modem zaczyna szwankować. Czas pomyśleć o nowym. Miało być pieczenie kiełbasek ale nie było, bo pogoda się popsuła i wyglądało tak jakby za chwilę miał spaść deszcz. Później była burza. Zamiast kiełbasek był hamburger. Zamówiłam i przyjechał po niecałej godzinie, jeszcze ciepły z dużą ilością sosu. Uwielbiam takie jedzenie. To nieważne, że zdrowe nie jest. Będę sobie grubą Agatą ale szczęśliwą Agatą. W wersję fit się nie zmienię nigdy do puki zdrowie mi szwankować nie będzie...No chyba, że na krótko...

4 czerwca 2017 , Komentarze (12)

W najbliższym czasie już koniecznie muszę laptop kupić. W moim wyłamała się częściowo obudowa ekranu i teraz wiszą jakieś kable i ekran jest różowy. Kiepsko się na nim pracuje, bo oczy bolą. Nie potrzebnie tak długo zwlekałam z zakupem, bo teraz już systemu Windows 8 pewnie nie kupię. Będę musiała kupić z Windows 10. Ponoć to nie najgorszy system ale mój Corel na nim chodzi nie tak jak trzeba. Niby działa ale trzeba kombinować.

Domu oczywiście nie ogarnęłam i porządku nie zrobiłam.Wyprałam tylko wszystko i umyłam wannę. Sebastian będzie musiał do mojego mieszkania przywyknąć i zaakceptować to, że sprzątać nie lubię. On też chyba pedantem nie jest o ile zdążyłam się zorientować. Na koty nie narzeka tylko gdy jakiś kot do kuwety idzie on zapala papierosa.

Dziś obiadu nie będzie, zamówię pizzę z dowozem. Ostatnio odkryłam pizzerię. Pizza jest smaczna i szybko przywożą. Skorzystam nie raz jeszcze jak mi się gotować nie będzie chciało. Dostawa tylko sześć złotych. Toż to prawie tyle co bilety autobusowe. Szkoda, że pierogarni blisko nie ma, bo też bym zamawiała. Mam też ochotę na fishburgery. Mam tylko nadzieję, że po takim żarełku nie przytyję.

A na koniec szybki szkic i akwarelka. Szkic psa mi się nie podoba, bo nie jest dopracowany. Działam zbyt szybko

3 czerwca 2017 , Skomentuj

Wczorajszy dzień był nieco leniwy. Pracy miałam mało. Było tylko wróżenie i pisanie artykułu na portal z wróżbami. Po południu był pan do koszenia. Nie dał rady skosić i umówiliśmy się, że zadzwoni we wtorek. Martwię się czy się nie rozmyśli. Mam ochotę wyjść na dwór z komputerem ale ławki jeszcze nie mam, a krzesła są niezbyt wygodne. Stół też jeszcze na dwór nie wyniesiony. Ławkę może kupię w przyszłym miesiącu dopiero o ile znajdę kogoś kto ją skręci. Chyba, że pieniądze wcześniej pożyczę. Sebastian ponownie przyjedzie może dopiero pod koniec lipca. Tyle czekać nie chcę, bo to już w zasadzie połowa lata przecież.

Dziś myślę o tym by napisać kolejny artykuł i może jednak jakieś opowiadanie. Było by już gotowe na przyszły tydzień, bo gdy przyjedzie Sebastian może mi się pisać nie będzie chciało. Mogę też nie mieć czasu. Chyba, że wieczorem gdy będzie spał. On czasem usypia już koło dziesiątej. Wstaje po siódmej, robi sobie kawę i czeka spokojnie aż ja wstanę.

Dziś po południu mam zamiar zacząć malować akwarele kotów. Trzeba coś podziałać, bo po 15 VI chcę wysłać paczkę na bazarek. Chcę z trzy akwarele wysłać. Wszystko poza tym w zasadzie już mam. Czeka mnie kończenie. Może tylko kilka par kolczyków zrobię.

2 czerwca 2017 , Komentarze (4)

Dziś już mam wolne z pisaniem, bo to co miałam w tym tygodniu napisać napisałam. Będę tylko wróżyć. Jutro i w niedzielę muszę troszkę ogarnąć mieszkanie, bo we wtorek ma przyjechać Sebastian. Myślę, że tym razem nic nie wypadnie. Nie widzieliśmy się przez trzy miesiące. Strasznie długo to trwało tym razem. Sebastian chce przywieźć wędkę i iść łowić. Problem w tym, że jeszcze nie ma karty. Będzie miał dopiero pod koniec czerwca. Trochę się boję, żeby go nie złapali i żeby kłopotów nie było. Ryb też mi szkoda, bo w końcu to żywe stworzenia są. Może mu te plany wybiję z głowy. Czasem mi ustępuje. No ale nie zawsze przecież. Co prawda rzadko się ze mną kłóci i nie wrzeszczy na mnie nigdy ani mnie nie wyzywa ale za to robi po swojemu.

Co do wytworków to ostatnio ćwiczę portrety. Z podobieństwem nadal jest kiepsko ale się uczę coraz więcej. Powolutku chyba postępy robię, bo działam ostatnio według książki. Wciąż jednak jeszcze czasem robię błędy typu konturu. To duży błąd, bo tak malują dzieci jak mówi moja instruktorka. Przede wszystkim jednak maluję zbyt szybko. Ostatnio czytałam gdzieś w internecie, że portret maluje się nawet cztery godziny. Ja sobie tego nawet wyobrazić nie potrafię. Moje gotowe są za pół. No powiedzmy godzinę.Gdzie tak pędzę i co mnie goni sama nie wiem....:) Może też powinnam pomyśleć o większych formatach. Łatwiej chyba dopracować  na nich szczegóły typu rzęs itp. Ja maluję na A4. Jak tu namalować rzęsy pastelami suchymi na tak małym formacie? Moim błędem są też niewyraźne, czarno- białe wydruki z których maluję. Zdjęcia powinny być ostre i kolorowe. Wtedy jest szansa, że podobieństwo łatwiej wyjdzie. Będę ćwiczyć dalej choć nie przypuszczam bym kiedyś stała się w malowaniu portretów co najmniej przeciętna. Nierealne raczej....Ech...

Wczoraj przyszła mi kupiona w maju szafka na buty. Nie była droga ale wygląda bardzo szlachetnie. Jest ręcznie rzeźbiona i już się w niej zakochałam. Od razu kupiłam następny mebelek u tego samego wytwórcy. Tym razem to kufer. Postawię go w  łazience. Krzysiek tylko klnie. A pal go licho. Niech się wścieka. Ciekawe co powie Sebastian.

Wczoraj też rozmawiałam z kamieniarzem w sprawie zrobienia tacie płyty na grób. Wstępnie jesteśmy umówieni na przyszły tydzień. Wczoraj też przyszły egzemplarze autorskie antologii w której znalazło się kilka moich wierszy. Uwielbiam otwierać paczkę z wydawnictwa. Teraz czekam na trzy następne antologie. Dwie z nich to również projekty komercyjne.


1 czerwca 2017 , Komentarze (12)

Jutro jak dobrze pójdzie przyjedzie Pan do koszenia. Mam zamiar skosić prawie wszędzie poza jednym miejscem gdzie jest malinisko i dziad z babą czyli chaszcze. Chcę tam zrobić porządek ale mama wyciąć starych zdziczałych malin nie pozwala. Twierdzi, że to stara odmiana po jej babci i puki żyje owoce chce jeść. Ustąpiłam jej. Niech sobie je, bo żadne argumenty do niej nie trafiają. Może tam w tym roku tylko drzewka typu samosiejek usunę. O te samosiejki dzikich śliw też jej oczywiście chodzi.

Mam problem w sadzie. Dwa drzewka rosną krzywo to znaczy pochylają się. Trzeba będzie chyba je wykopać i wsadzić od nowa tym razem prosto. Musi to zrobić Sebastian, bo Krzysiek sobie z tym rady nie da. Drzewka rosną strasznie wolno. W zasadzie to wcale nie widać by coś urosły. Ot trwają. W najgorszym stanie jest brzoskwinia. Wegetuje i ledwie kilka listków wypuściła. W życiu owoców się nie doczekam chyba. Strasznie to niewdzięczna praca jest. Robisz i nic z tego nie masz.

W tym tygodniu ma też przyjechać brat Krzyśka, żeby zamontować moskitiery w oknach. Na razie otwieram je tylko na chwilę i pilnuję by osy nie weszły. Boję się o koty, bo łapią. W domu jest trochę za gorąco i brakuje mi świeżego powietrza. Lato się dopiero zaczyna i chcę okna pootwierać.


31 maja 2017 , Skomentuj

Dziś planuję jechać do miasta. Nie jestem jednak pewna czy pojadę. Chcę jeszcze kupić trochę kwiatków przed dom i może szklane przedmioty do zdobienia. Krzysiek dziś po południu oczywiście pracuje. Ja też może coś podziałam. Co jeszcze nie wiem. Teoretycznie powinnam pisać wiersze do książeczki dla dzieci. Wena jednak ostatnio do mnie nie zagląda, a powinna, bo nawet połowy wierszy nie napisałam. Do końca roku chcę to skończyć. Ilustracji też nie robię. Są gotowe szkice tylko. Kiedy wena zawita? Oby szybko.

Przedwczoraj przyszły mi książki. Wyglądają nieźle. Chyba będą wartościowe. Dziś się mam zamiar za pierwszą wziąć. Wczoraj działałam sangwiną. Zrobiłam też kilka szkiców. Dziś znowu podziałam. Muszę pracować bardziej intensywnie nad portretami i architekturą, bo to mi idzie najgorzej. Tyle dobrego, że jak rysuje faceta to facet wychodzi...:)Ostatnio malowałam dziecko a wyszła kobieta Ech...W zasadzie to ja najgorszy problem mam z wykańczaniem. Na warsztatach wszystko rysowałam sama, a instruktorka pomagała mi w wykończaniu. Tu radziła dodać cień, tam rozjaśnić i wychodziło fajnie...Powinnam też trochę zwolnić, bo malowałam najszybciej ze wszystkich. Jakby mnie ktoś gonił.

Przyszedł mi tarot nimf. Karty są cudowne- delikatne, zwiewne i kobiece. Myślałam, że nie dam rady nimi wróżyć ale nie jest tak źle. Dam radę tylko z dam sobie czas na zapoznanie się z talią. To mi zajmie z dwa, trzy dni góra. Na razie wróżę jednak talią pogańskich kotów i tą talią będę wróżyć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.