Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490114
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 kwietnia 2017 , Komentarze (5)

Miałam dziś jechać do miasta ale chyba nie dam rady, bo muszę czekać na kuriera. Mają przyjść kwiaty do domu. Część przyszła wczoraj. Dziś poza tym mam skończyć opowiadanie i kolczyki. Kolczyki mają być jutro wysłane, a ja będę robić następne. Wczoraj pogoniłam trochę pracy w domu. Wyprałam pościel zwierząt, ciuchy robocze Sebastiana i kocie spanka. Mam jeszcze wyprać pościel i ciuchy robocze Krzyśka.

Chcę się intensywnie uczyć malowania. Wczoraj pomyślałam o ASP oczywiście po skończeniu kilku kursów. Problem jest z tym, że w Katowicach jest wymagany angielski, którego nie znam i nie mam zamiaru się uczyć. Chyba więc nic z tego. Wieczorowe studia są też strasznie drogie i trzeba by było praktycznie codziennie wychodzić z domu i kawał drogi jechać. Później dojść około 2 km jeszcze w jedną stronę. To chyba już nie dla mnie w tej formie. Muszę znaleźć inny sposób na naukę. No i mnie w zasadzie interesuje malowanie ale wybiórczo. Nie kusi mnie człowiek ani architektura, ani np. samochody. Chcę malować zwierzęta głównie koty i ptaki, kwiaty i pejzaże no i może trochę portrety. Fajne na studiach jest to, że można przy okazji malowania i rysunku nauczyć się np. ilustracji, grafiki i fotografii.

Dieta w lesie. Nie odchudzam się w tej chwili ale trzymam wagę. Nie ćwiczyłam z powodu bólu ramienia. Dziś może już będę.

11 kwietnia 2017 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie wcześnie, bo obudził mnie kurier z paczką z książkami. Na śmierć zapomniałam, że mają przyjść i spałam sobie w najlepsze. Dobrze, że Pikuś szczekał  i mnie obudził. Krzysiek też spał, bo nadal ma urlop. Dziś dzień będzie pracowity. Muszę między innymi koniecznie wyjść plewić przed dom, bo niedługo koleżanka może mi przysłać liliowce. Nie wiem czy dam radę, bo w nocy był deszcz. Muszę też skończyć partię kolczyków, ponieważ jutro chcę je już wysłać. Będzie też pisanie, a wieczorem malowanie akwarel. Wczoraj sprzedałam kolejną tym razem kwiaty. W maju jak dobrze pójdzie może sprzedam 5 - kwiaty i pejzaże. Tym razem na mniejszych formatach. Jutro wyjazd. Ech...

Co do odchudzania to dodałam kolejne 100 kalorii. Jem teraz 1400. Będę dodawać do końca kwietnia może. Odchudzać mi się teraz nie chce i wcale o tym nie myślę. Straciłam zainteresowanie i motywację. Może mi po świętach wróci. Myślę, że może mi się metabolizm coś rozbuja i waga zacznie później znowu spadać szybciej. Wtedy motywacja mi wróci.

10 kwietnia 2017 , Komentarze (16)

Powinnam zabrać się dziś za pikowanie kalarepki, która pięknie mi wykiełkowała. Czas to zrobić, bo jest już spora. Teraz czekam na sałatę. Ta rośnie powoli. Za to koper mi wcale nie wyszedł. Chyba jest zbyt zimno. Dziś powinnam też przesadzić ostatnie rośliny doniczkowe. Długo z tym w tym roku zwlekałam. Zawsze przesadzałam tuż po Józefie. Nie wiem jak z tą robotą będzie, bo jedziemy dziś do miasta - Krzysiek na zakupy, a ja z obrazami na pocztę i do apteki. Obrazy sprzedałam ostatnio cztery i od razu pieniądze straciłam na kwiatki. Kupiłam laur, rozmaryn, cytrynę i hoję o barwnych listkach. Mam zamiar kupić jeszcze kilka sukulentów. Znalazłam również sklep z kwiatami przed dom. Kuszą mnie irysy, rudbekie, liliowce, funkie i floksy. Jest tam też szczawik o zielonych liściach. Coś pewnie kupię tylko grządkę z chwastów oczyszczę. Tym razem chwasty zwalczę randapem, bo ciągle mi kwiaty zagłuszają. To podagrycznik. Strasznie zawzięty jest. W tym roku ale jesienią mam zamiar przed domem posadzić rząd tui kolumnowych. Chcę kupić takie trochę wyższe tylko nie wiem gdzie. Mam zamiar zrobić wysoki żywopłot, bo za kilka lat nie chcę ulicy widzieć wcale. Zależy mi na prywatności i mam zamiar jej bronić. Ludzie nie muszą koniecznie widzieć moich okien. Po co im to. Przy okazji mój ogródek przed domem zmieni się w zaciszny kącik...

Po wczorajszej diecie jaglanej dziś trochę na wadze mniej.


9 kwietnia 2017 , Komentarze (9)

Niedzielę mam zamiar przeżyć w spokoju. Pracować nie planuję ale nie wiem czy mi się uda bez pracy wytrzymać. Na pewno kolczyki jakieś zrobię, a i może coś popiszę, bo to lubię i mnie to nie męczy. To nie teksty o pożyczkach w końcu. Dziś mam zamiar zrobić sobie dzień z dietą w postaci kaszy jaglanej z warzywami. Może coś kilogramów spadnie. Oby, bo ostatnio motywacja mi nieco spadła. Leży i kwiczy, ponieważ przestałam chudnąć. Nie podoba mi się to oj  nie podoba. Planowałam sobie tak skrycie, że pół kilograma na tydzień będę zrzucać, a tu nic z tego. Przestój. Ciekawe ile drań potrwa. Nie znoszę tego. Jak tak dalej pójdzie to do końca września do 82 kg w życiu nie schudnę. Później już nie schudnę wcale, bo jesienią zawsze jestem głodna i tylko o jedzeniu myślę. Od września muszę więc już kalorii dodawać. Następny etap odchudzania dopiero po Nowym Roku będzie.

Jutro jadę do miasta na chwilę. Będę na poczcie i może parę wydruków zrobię o ile w punkcie ksero kolejki nie będzie.

Ostatnio wzięło mnie na portrety. Ćwiczę je pilnie. Na razie akryle i akwarele. Kiedyś pewnie spróbuję i pastele suche. Nawet zestaw pasteli do portretów kiedyś kupiłam. Liczę na to, że jak będę ćwiczyć kiedyś w końcu zaczną wychodzić lepsze. Nawet mam ostatnio przyjemność malując je. Tego się nie spodziewałam, bo zawsze mnie od portretów ludzi odrzucało. Koty lubiłam malować ale ludzi? Nigdy... Malowanie stało się dla mnie czymś niesłychanie ważnym. Jest mi teraz wręcz niezbędne do życia. Gdybym tak pilnie ćwiczyła od początku to bym już pewnie teraz nieźle malowała.


8 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

Dzień ucieka za dniem, a u mnie wszystko idzie zgodnie z planem poza dietą. Zaczęłam mianowicie jeść nieco więcej i waga już nie spada. Drugi tydzień przestój. Jeszcze nie wiem co zrobię. Wyjścia są dwa albo się zmobilizować i znowu trochę kalorii odrzucić, albo przez jakiś czas jeść więcej, a w zasadzie dodawać po trochu by metabolizm ruszył. Kusi mnie to drugie rozwiązanie, bo ostatnio apetyt mi dopisuję. Teraz jem około 1300 kalorii. Gdyby zaczęła dodawać stopniowo to w miesiąc bym mogła dojść do 1600 np. Boję się świąt, żeby się nie zrobiło 2000 czasem... Nie chcę się kusić i chyba mięs ani wędzić ani piec nie będę. Ciasta też nie upiekę. Kupimy po troszku to jest szansa, że nie przytyję. Może tylko wędlinę w szynkowarze zrobię.

Znalazłam piękne, drewniane i solidne meble do sypialni i teraz o nich marzę. Krzysiek oczywiście nie widzi potrzeby i ich nie kupi. Mimo, że te co mamy się sypią. Drzwi od szafy się już nie zamykają. Czy uda mi się na nie zarobić nie wiem. Może tak ale z czasem pewnie. Krzysiek już teraz jest wściekły, bo zmian w domu i ruchu nienawidzi. Ja też nie lubię ale znoszę. On nie.

W pracy mi idzie. Opowiadania się piszą i inne teksty również. Kolczyki się robią. Zaczęło mi się dobrze w życiu układać i oby to trwało. Za to Krzysiek narzeka coraz bardziej na pracę. Czuje się zniechęcony i zmęczony. Teraz ma urlop. Chodzi do pracy tylko w środy i soboty. Może uda mu się odpocząć i spojrzy na swoją pracę inaczej. Co prawda ja bym jej nie wykonywała. On jednak jest na nią raczej skazany, bo jest chory i w innych sobie nie radził.

Wczoraj namalowałam obraz typu portretu. Tym razem bawiłam się trochę kolorem. Nie zwracałam uwagi zbytnio na podobieństwo. Sprzedałam cztery akwarelki i mam zamówienie na kolejnych kilka.

7 kwietnia 2017 , Komentarze (14)

Dziś od razu gdy tylko wstałam zabrałam się za pracę. Na początku w trakcie picia kawy wysłałam opowiadanie i napisałam tekst na portal ezoteryczny. Później się wzięłam za kolczyki, bo czas ucieka i same się nie zrobią. Idzie mi dobrze. Do dnia wysyłki powinnam całą partię skończyć. No i oby się sprzedawały. Mnie się szalenie takie kolczyki podobają i miałam takich całą masę do czasu aż mi się uszy przerwały. Do dziś nie wiem jak to się stało i żal mi strasznie, że już kolczyków nosić nie mogę. O zszyciu uszu nawet nie myślę. To zadanie dla chirurga plastycznego, a ja do niego raz, że nie dojadę, bo daleko, a dwa, że się zabiegu bardzo boję. Koszty też to pewnie nie małe jak za fanaberię.

W najbliższym czasie czyli chyba jeszcze przed świętami muszę iść do fryzjera obciąć włosy. Kusi mnie krótka fryzurka ale nigdy krótkich całkiem włosów nie miałam i nie wiem czy bym się siebie w lustrze nie wystraszyła. Eksperymentów więc raczej nie będzie w tej materii. Nie przepadam za wizytami u fryzjera i pewnie znowu trochę nerwów stracę. Ostatnio strasznie mnie drażni temat dbania o urodę. Znowu mam okres gdy makijaż w domu mi nie leży. Maluję się tylko i to bardzo delikatnie gdy wychodzę. Przestałam też robić sobie maseczki, peelingi itp. Nie mam na to ochoty. Domowe spa było wieki temu. Kosmetyki leżą i tracą ważność, a Krzysiek się wścieka, ze kupiłam i nie używam. Ech...

Wczoraj usiłowałam namalować autoportret akrylami. Krzysiek stwierdził, że  jakby był ślepy na jedno oko to by podobieństwo zobaczył. Uważam, że był miły... Według mnie jest koszmarnie. Dużo pracy mnie czeka. Dziś następne podejście... Chyba w wolnej chwili wrócę do kursu i tematu cieniowania na portrecie...

A później namalowałam akwarelami.


6 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Kolejny dzień tygodnia. Ten spędzę w domu na pracy. Mam co robić przecież i wręcz czasu mi brakuje na wszystko. Przytłoczona się jednak nie czuję, bo doskonale potrafię zająć się tym co w danym momencie robię. W pracy mi idzie i rezultaty są dobre, wręcz doskonałe. Teraz zbieram fundusze na szafę do przedpokoju. Ma być koniecznie drewniana z ozdobą górą może albo inną  byle coś na styl retro. Chciałabym starą ale się boję, ze przez internet rozwaloną kupię. Może zajrzę do Desy. Później będę zbierać na płytę na grobie taty, a następnie chyba pomyślę o meblach do kuchni lub do sypialni też drewnianych. Z płyty już nie kupię, bo kupiłam do pokoju i wytrzymały 5 lat. Nie mam zamiaru co parę lat zmieniać. Moda mnie nie interesuje. Jutro jeszcze podziałam ale w weekend już chyba będę leniuchować. Może coś akrylami namaluję, bo ostatnio się zaniedbałam i maluję tylko akwarelki. Czas też z większym zaangażowaniem zabrać się za ozdabianie skrzynki na mąkę. Mam też kolczyki do roboty. Koło domu i w domu też jest co robić. Niedługo koleżanka z Podlasia ma mi przysłać sadzonki kwiatów. To będą głównie liliowce w różnych kolorach. Dostanę też od niej sadzonkę lubczyku i pocięte do ukorzeniania pędy porzeczkoagrestu. Krzaczek rośnie okazały, owocuje niezawodnie. Owoce są duże jak agrest, a w smaku przypominają porzeczki. Są świetne na przetwory. Zwłaszcza na galaretki. W najbliższym czasie muszę wejść na forum ogrodnicze, bo chcę poszukać kwiatów przed dom i do domu. W sklepie już nic nie chcę kupować. Wszystko się niszczy... Nic się przyjąć nie chce...

Dziś mijają trzy miesiące diety. Menu: kasza czarna z boczkiem i pieczarkami, jogurt owocowy, banan, koktajl Herba..ife... Od jutra albo już od dziś, chyba koktajle odstawię i zacznę kalorie zwiększać albo przejdę na dwa dni na dietę kaszową.


5 kwietnia 2017 , Komentarze (8)

Jak ja nie lubię dni gdy muszę wyjeżdżać z domu. Nic wtedy nie idzie zgodnie z planem, a czas mi upływa nie wykorzystany właściwie. Co dziś zrobię poza tym co na mieście nie wiem. Może coś napiszę, może namaluję, może decu, a może nie. Dzień może być nieco nerwowy, bo spraw do załatwienia na mieście, mam sporo. Czeka mnie spacer, nie taki krótki. Trzeba się będzie spieszyć, żeby na autobus zdążyć i nie wracać taksówką. Szkoda przecież pieniędzy.

Wczorajszy dzień był za to bardzo udany. Sporo udało mi się zdziałać. Napisałam i wysłałam kolejne opowiadanie, napisałam parę wierszyków dla dzieci i tekst do czasopisma ezoterycznego. Było też malowanie i praca nad skrzynką na mąkę. Posprzątałam trochę, a konkretnie wyrzuciłam zniszczone rośliny i wyprałam zasłony z firankami z pokoju dziennego. Krzysiek je od razu powiesił. Wyschną same i prasować nie będę musiała. Często tak robi, bo leniwa jestem jeśli chodzi o sprzątanie. Prasowania wręcz nienawidzę i praktycznie nic nie prasuję. Ciuchy też bez prasowania noszę. Inna sprawa, że takich, które koniecznie muszą być prasowane wcale nie kupuję. Nie lubię tego stylu. Powinnam sobie kupić buty takie do spodni, ale nie adidasy i papucie. Muszę też pomyśleć o 2-3 podkoszulkach na po domu, bo te co mam wyglądają okropnie. Są sprane i całe farbami akrylowymi powalane. Wstyd w nich chodzić i kurierzy dziwnie na mnie patrzą.

Niestety były też i problemy. Mianowicie od nowa zaczęło mnie strasznie boleć ramię w stawie. Kiedyś już miałam ten problem. Oczywiście zrobiłam sobie zabieg Reiki i mama zadziałała tj. zrobiła mi zabieg bioterapii. Trochę ból zelżał ale ćwiczyć jogi nie dałam rady. Martwi mnie to...

4 kwietnia 2017 , Komentarze (6)

Dziś siedzę w domu i pracuję pilnie. Nadal z tekstami czyli opowiadaniami i tekstami na portal ezoteryczny. Piszę również wiersze. Idzie mi dobrze. Jutro jadę do miasta. Muszę zawieźć obrazy na konkurs. Wcześniej muszę jednak zadzwonić i to potwierdzić. Później chcę kupić miękki pędzel z włosia w budowlanym. Będzie do moczenia akwareli. To tańszy zamiennik. Jak się coś dorobię kupię już taki jak trzeba. Na razie muszę coś mieć, bo Krzysiek mi swojego do golenia dawać nie chce. Może się boi, że zjem mu czy co...Chyba tak, bo strasznie się denerwuje. Przy okazji sprawdzę czy mają rury do odprowadzania spalin z pieca. Potrzebuję do wędzarki. Moja się przepaliła, a mam ochotę na wędzony schab. Może bym zrobiła gdy Sebastian przyjedzie. Zajrzę też do ogrodniczego, żeby nasiona bobu i dymkę kupić. Może też kupię rzodkiew. Lubię ją w sałatce albo z serem białym. Muszę również kupić małe opakowanie randapu, bo chcę zwalczyć perz w truskawkach i poziomkach. No i spryskiwacz...Może też pierwsze kwiaty przed dom np. bratki?

Dziś po południu będę malować i może zacznę zdobić skrzynkę w której mam zamiar przechowywać mąkę. Chcę mi się swojskiego chleba i chyba niedługo mąkę już kupię i zacznę piec choć raz w tygodniu. Mam zamiar kupić też mąkę razową i zacząć piec razowe chleby i bułki. Przepisy już mam. Ostatnio zachorowałam na kanapę bujaną na dwór. 100 kg już nie ważę i nie zarwę przecież. Krzysiek mi kupić nie chce. Chyba będę musiała sobie kupić sama.

Poza tym dostałam niedawno propozycję, żeby wstawić do sklepu z biżuterią kolczyki decoupage i ręczne malowane w komis. Bardzo mnie to ucieszyło, bo sklep jest stacjonarny w dobrym punkcie w Jeleniej Górze. Uwielbiam kolczyki robić. Wczoraj już zamówiłam bazy i teraz czekam na nie. Jak przyjdą zabiorę się za zdobienie, bo chcę je wysłać w przyszłą środę. Jak ja to lubię...:D

Menu: kartoflanka z boczkiem i grzybami, pieczony schab, jogurt owocowy, mandarynka, zupka Alevo..

.

3 kwietnia 2017 , Skomentuj

Tydzień się zaczął u mnie od intensywnej pracy. Zajęłam się redagowaniem moich opowiadań. Co nieco w nich zmieniam i dopisuję sporo tak by dopasować je do wymagań wydawnictwa. Chcę w tym tygodniu wysłać co najmniej kilka. Później napiszę tekst ezoteryczny na nowy portal. Może mi się uda i coś zarobię. Pieniądze są mi potrzebne na już. Muszę kupić papiery do akwarel, pędzel z tych dużych i może kilka podobrazi. Kuszą mnie farby tzn kilka kolorów dodatkowych. Kostki ściślej mówiąc. Może zieleń, fiolet, brązy, bo dużo maluję pejzaży. Teraz mieszam ale strasznie brudzę farby przez to. Do ogrodu nie wiem czy wyjdę, bo pogoda nie jest zachęcająca. Powinnam wyjść popracować ale nie wiem czy mi się uda. Może tylko sprzątnę bałagan czyli doniczki sprzed domu i ukorzenię pędy porzeczek czerwonych i białych jak koleżanka da mi uciąć... Po południu będę oczywiście malować. Chyba akwarele. Mam zamiar jedną przygotować na konkurs. Kusi mnie zwłaszcza wystawa pokonkursowa. Czas zaistnieć. Na konkurs można przygotować dwa obrazy. Jeden to chyba będą akryle albo oleje. Drugi myślę o akwareli lub o pastelach suchych. Chyba jednak akwarela. Nie muszą być obłożone, bo organizatorzy wystawy przygotują antyramy. To by była moja druga wystawa.

Dziś muszę jeszcze zadzwonić do lekarza, żeby mi przepisał, a ściślej przepisała, bo to lekarka, leki...

Dieta ma być zachowana. Menu: frytki, sałatka warzywna z jogurtem, mandarynka, ryba z foli z ziołami, koktajl Herb.alife.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.