Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559091
Komentarzy: 55755
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 16 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 maja 2017 , Komentarze (8)

Kupiłam sporo kart, a kuszą mnie następne. Teraz chcę kupić jakieś z tych delikatnych kobiecych, Szczególnie jedne mi wpadły w oko. Niestety są trudne do interpretacji, nie mówią do mnie. Chcę też kupić karty archaniołów i może talię do malowania. Pomyślałam sobie, że takie kolorowanie kart tarota to doskonałe skupienie. Prawie medytacja. Chodzą mi oczywiście takie myśli by własną talię namalować ale czy sobie z tym poradzę? Może kiedyś... Problem z tym może być, bo mnie się podobają karty wzorowane na R Wait czyli łatwe do interpretacji. W tych kartach jest sporo sylwetek ludzi, a ja się wcale nie uczę ludzi malować. Nie ciągnie mnie to choć wiem, że powinnam to opanować.

Wczoraj przeżyłam chwilę, a raczej godzinę grozy. Koty dostały się do ganku i dręczyły osę, bo znalazłam ją ledwie żywą na podłodze. Jak się dostała do domu nie mam pojęcia. Pewnie niektóre zostały pożądlone. Obserwowałam je później, bo się bałam alergii i opuchlizny pyszczków. To by się mogło tragicznie skończyć. Na szczęście wszystko z nimi ok. Winowajców było pięć i wszystkie żyją. Dla pewności kupiłam moskitierę do okien.

Wczoraj znowu pokłóciliśmy się z Sebastianem. To chyba koniec. Tak mi się wydaje, bo powiedziałam mu parę słów i strasznie się wściekł. Od jakiegoś czasu okropnie się kłóciliśmy. Nie bardzo pasowaliśmy do siebie od początku. Zawiodłam się na nim. To był toksyczny związek ale teraz mi bardzo przykro i męczę się psychicznie. Jakiś czas to potrwa zanim się odzwyczaję i zapomnę. Krzysiek jest oczywiście szczęśliwy. Ciekawe kto mi teraz w domu i koło domu coś zrobi. Krzysiek ma dwie lewe ręce.

A na koniec portret. nie jest tak udany jak poprzedni ale to chyba wina moich pasteli. Nie są tak dobre jak te którymi maluję na kursie. To najtańsze zestawy niestety...Będę się uczyć dalej...


19 maja 2017 , Komentarze (4)

Dziś też wstałam wcześnie. Czekam na kuriera. Wczoraj namalowałam kolejne kwiatki. Zadowolona z nic do końca nie jestem. Może jeszcze nad nimi popracuję. Namalowałam, a raczej zaczęłam malować portret. Wychodzi tak sobie. Jeszcze trzeba będzie nad nim posiedzieć. Muszę zacząć malować ze zdjęć. Teraz malowałam z obrazów i popełniam błędy, a raczej kopiuję. Cienie nie wychodzą jak trzeba. Muszę też pomyśleć o rysunku, a raczej szkicach. Na kursie babki malują różnie. Jedne lepiej, jedne gorzej. Jedna babeczka już starsza koło 70 inwalidka na wózku maluje przecudne portrety. Zauważyłam jednak, że martwą naturę maluje gorzej. Nie każdy musi malować wszystko.

Co do diety to miałam przejść na dietę Dąbrowskiej, ale chyba w przyszłym tygodniu przyjedzie Sebastian więc z diety nici...

Z angielskiego zrezygnowałam. Wszystko zapominam i kiepsko rozumiem mówione. Gramatyka też mi szła słabo. Straciłam masę czasu, a postęp prawie żadny. Nie mam też czasu na naukę. Dalej będę tłumaczyć wszystko tłumaczem google.

18 maja 2017 , Komentarze (22)

No i jestem. Długo mnie nie było. Nie miałam czasu na Vitalię. Na warsztatach byłam i wróciłam zadowolona. Namalowałam z pomocą instruktorki dwa obrazy. Coraz więcej się uczę. Dziś wstałam wcześnie, bo czekałam na przesyłkę. Niestety nie doszła żadna. Może jeszcze przyjdzie.Jutro też muszę wstać. Dośpię w dzień.

Myślę by przejść od poniedziałku na dietę Dąbrowskiej, bo Sebastian chyba nie przyjedzie. Pokłóciliśmy się i nie dzwoni od rana. Trudno...

15 maja 2017 , Komentarze (2)

Przyszły mi kolejne karty. Tarot iluminatii mnie zachwycił, bo jest wyjątkowo piękny. Ciemny i malarski. Na razie nim nie będę wróżyć. Niech leży i czeka. Tarot pogańskich kotów sprawuje się wspaniale. Przyszły mi też dwa mydełka ręcznie robione o zapachu jabłka z cynamonem i wanilii. Oczywiście już je wypróbowałam. Przyszedł też krem do twarzy i mydło w płynie z kosmetyków rosyjskich. Naturalne oczywiście. Na razie kosmetyków mam dość. Na razie moje ciało jest rozpieszczane. Niestety urodą się jakąś specjalną nie odwdzięcza ale za to dość zdrowe jest...Dobre i to :)

Wczoraj zamiast odpoczywać napisałam opowiadanie do Kocich Spraw. Przygotowałam też plany na opowiadania na kolejny miesiąc. Pomysły mam i pozostaje tylko pisać. Namalowałam również kolejny obraz pastelami suchymi. Dziś po szesnastej jadę na warsztaty. Strasznie jestem ciekawa tego drugiego spotkania. Mieliśmy przygotować trzy obrazy i mamy ponoć nad nimi pracować. Tylko co będziemy robić jak one są prawie gotowe. Więcej pasteli papier nie przyjmie raczej... W przyszłym tygodniu na warsztaty pojedzie ze mną chyba Sebastian. Będzie u mnie i samego go z Krzyśkiem raczej na tak długo nie zostawię. Co by robił? Pojedzie chyba ze mną i pójdzie sobie gdzieś pozwiedzać i może na piwo. Trzy godziny zlecą szybko.

A na koniec nieudany portret jeszcze do skończenia...


14 maja 2017 , Komentarze (8)

Złapałam się ostatnio na tym, że jestem nastawiona na działanie i rezultaty. Chcę zarabiać, mieć efekty nauki. Nie żyję na luzie. Albo myślę wciąż o pracy albo o nauce. Nie potrafię chyba inaczej i to jest złe. Chyba złe. Nie potrafię podejść do czegoś na spokojnie i poczuć przyjemność, poddać się jej. Choćby takie malowanie. Chcę zachłannie malować, widzieć postępy, efekt pracy, a samo działanie nie sprawia mi już takiej przyjemności. Tak nie powinno być. Albo praca. Piszę opowiadanie i chcę na tym zarobić. Sama przyjemność pisania się nie liczy. Ważny jest rezultat i oby był pozytywny. Gdy nie jest albo są jakieś przeszkody czuję się podle. Ot chociażby ostatnio. Wysłałam trzy opowiadania, a tu redaktorka zachorowała i nie oceniła ich. Od razu mi się humor zepsuł i miejsca sobie nie mogłam znaleźć. Ostatnio już nawet książki czytam na wyścigi, bo jestem na wyzwaniu i mam przeczytać określoną ilość w roku.Co ciekawe ludzie, relacje z nimi nie mają wpływu na moje samopoczucie. Rzadko kłopoty w relacjach psują mi nastrój. Nie wiem co jeszcze z tą wiedzą zrobię ale chyba coś muszę, bo tak dalej być nie powinno. Uczucia są przecież niesłychanie ważne. Są łatwo dostępne  i za darmo. Warto się im poddać.

Ostatnio doszłam do wniosku, że kobiety nagminnie żyją przeszłością i usiłują zatrzymać facetów. Ot chociażby ostatnio. Wróżyłam dziewczynie którą facet dołował, a w końcu zostawił dla innej, a ona zamiast zamknąć związek się łudzi, że wróci. Ja jej mówię, że nie warto czekać, a ona pyta czy nowy związek facetowi wyjdzie. A po co jej ta wiedza pytam się? Nie lepiej zamknąć przeszłość, odreagować i otworzyć się na nowy związek? ileż można po draniu płakać? Gdzie duma?Po co rozmowy z nim? Po co jakieś rozgrywki, tłumaczenia, uświadamianie mu czegoś? Po co myślenie o zemście. Zamknąć rozdział, wyrzucić z serca i myśli i otworzyć się na lepsze jutro...Tego kwiatu to pół światu przecież...

a na koniec haiku...

plama bieli
konwalie pod krzakiem bzu
jeszcze nie zmarzły

płatek z płatkiem
drzewo wiśni przy ścieżce
szumi z cicha

biel i róż
płatki kwiatów jabłoni
toną w śniegu


13 maja 2017 , Komentarze (14)

Depilator w kremie, który miał być taki dobry zdał się psu na budę. Jakie włosy były przed zastosowaniem takie są i po. Pozostaje mi tylko golenie. Problem z tym, że włosy rosną coraz twardsze i grubsze. Chyba mi już zarost jest pisany i muszę go zaakceptować. Taką mnie natura stworzyła i taką mnie świat będzie oglądał przynajmniej wtedy gdy będę w domu. Krzysiek i tak na mnie uwagi nie zwraca. Co by Sebastian na brodę powiedział wolę nie sprawdzać.

Ostatnio na diecie nie jestem. Jem, bo jem byle nie przytyć. Dieta zacznie się prawdopodobnie po pierwszym czerwca jak pojedzie Sebastian. Na razie są grzeszki w tym słodycze w postaci ciastek i kisielu. Dziś może będzie budyń a co? Zauważyłam, że im jestem starsza tym mi na odchudzaniu mniej zależy. Sylwetki już i tak nie odzyskam, bo niby jak? W tym wieku? Teraz już mi tylko o zdrowie chodzi, a na te na razie specjalnie nie narzekam.  Chociaż z drugiej strony może z kręgosłupem by było lepiej jakbym schudła? Może ciśnienie by mi nie skakało?

Nadal maluję pastelami. Dziś też pewnie coś podziałam... Wczoraj miałam również do roboty horoskop. Dziś wróżbę na pół roku tarota. Użyję tarota pogańskich kotów. Wczoraj przyszły mi dwie kolejne talie kart. Na razie  schowałam je głęboko. Powinnam kupić pastele olejne, bo czerwiec coraz bliżej, a ja mam takie dla dzieci. Powinnam też kupić podobrazia i może papiery kolorowe do pasteli suchych?

Ostatnio nie lubię weekendu, bo się nudzę.:)

12 maja 2017 , Komentarze (2)

Ostatni dzień pracy nad tekstami. Jutro już będzie tylko wróżenie. Pisać nie zamierzam ale mogę zdanie zmienić, bo kusi mnie wysłać jakiś tekst do Kocich Spraw. Jeśli chodzi o wróżenie kartami z angielskimi napisami to nie mam z tym problemu. Od dwóch dni wróżę talią pogańskich kotów i idzie mi doskonale. W kartach się po prostu zakochałam i cudnie mi się z nimi współpracuje.

Ławkę, którą sobie wymarzyłam mam zamiar wkrótce kupić. Problem będzie tylko, bo przychodzi w częściach i trzeba ją skręcić, a Krzysiek ma dwie lewe ręce. Mogłabym kupić już i Sebastian by skręcił ale teraz wszystkie pieniądze trzymam na szafę. Jeszcze nie wiem ile zarobię w tym miesiącu i nie wiem czy mi funduszy wystarczy. Szafa jest ważniejsza przecież. W przyszłym miesiącu muszę też mieć pieniądze na antologię z wierszami o przyrodzie. Jak dobrze pójdzie to teraz szafa. W przyszłym miesiącu drobniejsze rzeczy, a w lipcu łazienka. Od sierpnia zaczęłabym zbierać na meble do kuchni. Co prawda kusi mnie też zrobić w tym roku ogródek przed domem ale to drogo nie wyjdzie, bo może by Sebastian zrobił.

Jeśli chodzi o mój rozwój to też mam plany. Teraz warsztaty pasteli suchych, w czerwcu pasteli olejnych, a w wakacje może ikona. Coś ta babeczka prowadząca o tym wspominała, że może by w lecie ikonę zrobiła. Może po 14 sierpnia. Byłoby to dość trudne dla mnie, bo zajęcia są co dziennie przez 5 dni. Od września chcę iść do ośrodka kultury na malarstwo sztalugowe. Może też pomyślę o warsztacie z akwareli jeśli będzie. 

Dziś po południu pewnie będę coś malować. Wczoraj namalowałam ostatni obrazek na warsztaty - pejzaż...Dziś powinnam namalować może akwarelkę w błękitach. Jest konkurs w grupie na Facebooku i chcę coś wysłać na niego.

11 maja 2017 , Komentarze (6)

Nadal wstaję wcześnie, bo jeszcze wszystko co kupiłam mi nie przyszło. Czekam między innymi na resztę kwiatków. Trochę kwiatów mnie jeszcze kusi ale na razie nic kupować już nie będę, bo na oknach tłok się zrobił. Bardzo o te moje roślinki dbam ostatnio. Dobrze się mają ale jak zwykle obawiam się zimy. W najbliższym czasie chyba zmienię doniczki sukulentom. Rosną w takich małych plastikowych, a ja plastikowych doniczek bardzo nie lubię.

Poza tym nadal siedzę nad kartami. Działam z nową talią tarota i nadal z kartami Lenormand. Tak sobie myślę by kupić też angielską talię Lenormand. Wczoraj wbiłam sobie do aplikacji nazwy angielskie tych kart. Mam zamiar je opanować z czasem. Najpierw jednak tarot, bo z tymi kartami już pracuję.

Wczoraj minęło mi 14 dni nauki angielskiego. Ciężko idzie jak diabli choć już co nieco mówione rozumiem...Po co się uczę nadal nie wiem...

Wczoraj namalowałam pastelami portret. Oczywiście zadowolona nie jestem, bo niby jak. Portrety to nie moja bajka. Za nic wychodzić mi nie chcą. Na warsztatach będzie pewnie wstyd. Kobiety które też w nich uczestniczą malują strasznie wolno, ale raczej nieźle. Mają wprawę to widać. Wszystkie prowadząca zna i widać, że w nie jednych warsztatach brały już udział. A ja co? Kombinowałam i nikt mi błędów nie poprawiał prawie. Kilka prac wysłałam do oceny na kursie i kilka korepetytorom ale w tym był tylko jeden portret. Przydałyby mi się warsztaty portretu oj przydały o ile mam portrety malować. No i co zrobić by podobieństwo było większe?Trzeba będzie popracować chyba nad oczami i ustami, bo nos nawet jest dobry...To w oczach jest dusza i to powinnam uchwycić a nie potrafię i licho wie czy się nauczę...


10 maja 2017 , Komentarze (8)

Wczoraj zabrałam się solidnie za angielski. Wbiłam wszystkie zwroty typu ja, go, oni do aplikacji niebieskie fiszki i uczyłam się zawzięcie. Niby po wszystkim umiałam. Dziś też jeszcze raczej umiem. Ciekawa jestem jak długo to będę pamiętać. Czarno to widzę raczej. Dziś chcę wbić inne podstawowe słówka typu rośliny, zwierzęta, hobby, praca, ezoteryka, posiłki, dom itp. Na pierwszy ogień pójdzie talia tarota...

Od kilku dni działam pastelami suchymi. Kusi mnie podjąć jakieś postanowienie typu wykonania np. 50 obrazków w tej technice do końca roku. W tej chwili mam do namalowania około 60 akwarel i 30 obrazów akrylowych. To sporo i nie wiem czy te 50 pasteli dam radę, a w czerwcu dojdą jeszcze pastele olejne. Nie bardzo mam czas by wszystko intensywnie ćwiczyć. To jednak niezbędne jeśli chcę dojść do wprawy. Nie mam jakiegoś powalającego z nóg talentu i ćwiczenia są konieczne. A kiedy tu ćwiczyć rysunek, a właściwie szkice? Nie bardzo mam czas. A kiedy kartki, decu, poezja, haiku ? Kiedy pisanie książek. Gdy mi ktoś kilkanaście lat temu powiedział jakie bogate będzie moje życie nie uwierzyłabym. Za nic...:)


Po południu malowałam kwiaty na warsztaty...

Kilka dni temu przygotowałam rozdziały do nowej książki. Ta będzie z dziedziny zdrowia. Troszkę medycyny konwencjonalnej  ale większość terapii naturalnych. Wygląda to obiecująco ale łatwo i szybko jej nie napiszę. Najpierw muszę skończyć książkę dla dzieci z wierszami. Gdybym mniej w internecie siedziała pewnie powstałaby szybciej. Leń jestem wstrętny i tyle. Zamiast pracować 8 godzin pracuję 4 i więcej nie chcę.

Wczoraj mi przyszły talie tarota. Są cudne i czytelne. Od razu z jednymi wczoraj medytowałam. Wybrałam talię pogańskich kotów. Teraz przez kilka dni będę z nią pracować by się z nią zżyć. Przyszły mi też świece zapachowe. Niestety robiąc zakupy nie wszystko kupiłam w tym sklepie. Wczoraj więc zakupy zrobiłam jeszcze raz. Kupiłam trochę kosmetyków naturalnych w tym mydełka. Kupiłam też karty tradycyjne z kotami oraz jeszcze jeden tarot. Tym razem to tarot bardziej tradycyjny. Lubię mieć sporo talii, bo każda ma inny przekaz i wzbogaca interpretację. Kusi mnie jeszcze kilka talii ale na razie dość. W przyszłym miesiącu może kupię jakieś talie z tych delikatnych i subtelnych. Może anielskie, może syren, może bogiń, a może wszystkie...Jeszcze nie wiem...


9 maja 2017 , Komentarze (11)

Nie mogę teraz długo pospać, bo przychodzą paczki i muszę to kontrolować. Dziś znowu wstałam o ósmej. To środek nocy dla mnie wręcz. Teraz ziewam i ziewam. Poczekam aż Krzysiek z pracy wróci i położę się spać. Muszę odespać przecież. Ostatnio oduczyłam się prawie zakupów w sklepach stacjonarnych robić. Przez internet jest wygodniej. Nie muszę nigdzie jeździć, nie narażam się na niedogodności, ruch, hałas. Kurier przywozi do domu i po krzyku. Nie lubię tylko książek przez internet kupować, bo lubię do książki zajrzeć i chociaż w poradnikach rozdziały przeczytać. W powieści też lubię do środka zerknąć i styl podpatrzeć. Dziś przyszły minerały, karty Kepplera i kosmetyki z Korany. Karty są wspaniałe i na pewno z nimi kontakt złapię. Kosmetyki mają cudny zapach. Z przyjemnością będę używać.

W najbliższym czasie powinnam jechać do miasta i załatwić fryzjera. Później muszę iść zrobić zdjęcie i złożyć dokumenty na nowy dowód osobisty, bo stary się kończy. Już teraz się denerwuję, że to muszę załatwić. Coś czuję, że fryzjera jeszcze teraz nie zaliczę i dowód będzie wyrobiony ze zdjęciem z zaniedbanymi włosami. Ostatnio w ogóle nie mam parcia na atrakcyjny wygląd. Nie chcę się podobać. Wyglądam jak wyglądam i w pełni to akceptuję. No prawie w pełni. Denerwują mnie tylko włosy na twarzy i połamane paznokcie. Już nie wiem co z włosami robić. Depilacja mechaniczna odpada, bo bólu nie lubię. Lasera się boję, bo też boli. Pozostaje golenie chyba jak ten nowy krem do depilacji, który kupiłam nie pomoże. Krem jest dla mężczyzn i opinie ma dobre. Zobaczymy. Z paznokciami też jest problem, bo sama nie potrafię sobie z nimi porządnie zrobić, a jeździć do miasta mi się nie chce. Teraz robię tylko okazjonalnie. Maluję sama i to też tylko wtedy gdy mam gdzieś wyjście.

Wczoraj na warsztatach było bardzo fajnie. Dużo się nauczyłam. Na początek powstała moja pierwsza martwa natura i do tego na wielkim formacie. Gdy zobaczyłam co będziemy malować zdrętwiałam, bo martwej nie znosiłam. Do wyboru były garnki, dzbanki, manekiny, słoneczniki i gitara. Wybrałam manekin i jestem zadowolona. Pani która warsztaty prowadziła też uznała, że nieźle wyszło. Chyba zacznę malować martwą ]:>Następny obrazek był malowany do fragmentu wiersza. Do domu mam zadane namalować trzy obrazy-portret, kwiaty i pejzaż lub architekturę. Zapisałam się na warsztaty z pasteli olejnych, a w wakacje może będzie ikona. Oby...


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.