Wczoraj była sprzeczka z Krzyśkiem o koncert. Jest w pałacu kultury koncert fortepianowy w kwietniu. Ja chcę pójść, a Krzysiek nie chce iść ze mną i wysyła mnie samą. Twierdzi, że on by się nudził i że by chyba usnął. Jeszcze się zastanowię, bo trochę czasu zostało. Może pójdę. Sebastian też by iść nie chciał. Wczoraj byłam tak wściekła, że zagroziłam, że ich obu wymienię na lepszy model jak tak dalej pójdzie. Później Sebastian zadzwonił, że pójdzie, bo problem jest tylko z garniturem, którego nie nosi po prostu. Ulżyło mi... W kwietniu może nie pójdzie ze mną ale może później już tak. Najwyżej założy samą marynarkę. Jak nas ktoś zobaczy razem może być skandal i co z tego? Krzysiek się nie przejmuje to ja tym bardziej. W końcu Sebastian jest przyjacielem domu...
Dziś po pracy Krzysiek ma skopać miejsce pod warzywnik o ile deszczu nie będzie. Nie uśmiecha mi się plewienie ale jakoś to przeżyję. Trochę nasion mam. Kupię tylko sadzonki. Ja dziś może wyjdę wyplewić w truskawkach. Paznokcie diabli wezmą...Jutro mamy zamiar posypać nawozem pod drzewkami i krzewami owocowymi no i pod truskawkami. Wiosna to i robota w ogrodzie się zaczyna. Nie lubię jej bardzo i może warzywnik mam już ostatni sezon. W tym roku trzeba też wysypać korą pod krzewami owocowymi. Może Sebastian wyplewi i wysypie. Trzeba też zadbać o jeżynę bezkolcową o ile zimę przetrwała no i zwalczyć perz w sadzie. Jest go straszne dużo. Ekologia ekologią ale chyba jednak kupię Randap. Krzysiek przecież plewić nie będzie, a Sebastiana zajechać nie chcę...