Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1595190
Komentarzy: 56243
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 4 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2024 , Komentarze (20)

Dziś jadę do US po zaświadczenia. Nie wiem jeszcze kiedy notariusz. Później jeszcze  chyba ZUS i to koniec załatwiania spraw po mamie. Koniec więc widać. Będzie troche spokoju. Już mnie to cieszy.

Kilka dni temu znowu była awantura z Krzyśkiem. Tym razem o choinkę, bo rozebrać nie chciał. Ja nie dam rady więc w przyszłym roku choinka będzie znacznie mniejsza. Coś kupię i sama ją ubiorę i rozbiorę. Mniejszą dam radę. Ja nie muszę mieć choinki duzej. Długo gdy byłam sama miałam taka o wysokości 1m. To dość. Trzeba likwidować w miarę możliwości punkty zapalne. Oboje jesteśmy podatni na stresy i raczej nerwowi. Ja niby mniej, bo joga, Reiki i medytacje robią swoje. Krzysiek jest drażliwy bardzo. Mnie jego krzyki i wyzwiska denerwują czasem. Zwykle siedzę w słuchawkach. Nie wdaję się w dyskusje. On się czuje niedowartościowany, niedoceniony, lekceważony. Chyba, bo nie potrafi tych swoich pretensji nazwać. Dla mnie powiedzenie dziękuję to nie problem i zwykle to mówię. Czego więc oczekuje? Inna sprawa, ze on chyba oczekuje podziękowań za wszystko. Ja jestem inna i nie oczekuję podziękowań za wykonywanie swoich obowiązków. U nas w domu jest jakiś podział obowiązków. On ma proste prace, a ja te wymagające główkowania. On też tego co ja robię nie docenia i ja szat z siebie nie rwę. Czy ma mi dziękować za wypisanie kwitków na rachunki? Czy włączenie i załadowanie pralki? Za pocięcie drzewa? A moze to egoizm albo samolubstwo, bo oczekuję, że on będzie taki jak ja albo taki jak ja bym chciała żeby był? Moze powinnam go bardziej chwalić? Moze powinnam schować dumę do kieszeni i odrzucić urazę i przeprosić? Tylko czy on pojmie o co mi chodzi?

Nadal jestem na diecie typu karnivory i jem samo białko. To nie dukan, bo nie unikam tłuszczu. To też nie typowa karnivora. Nie wiem czy chudnę, ale napady jedzenia sie skończyły. Nawet gdy Krzysiek wraca z zakupami, zjadam tylko to co miałam jeść według planu. We wtorek przywiózł banany i pomarańcze i nie tknełam. Zważę się w poniedziałek i zobaczymy. Minusem diety są zaparcia. Okropne zaparcia, bo tłuszczu jednak tak duzo nie jem... Łykam teraz dodatkowo witaminy, bo zaufania do diet bez warzyw nie mam.

Telefonu do mojego byłego męża jednak nie mam. Nie wiem gdzie mieszka, bo adresu nie mam.

Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka mojej mamy w sprawie wróżby. Moze jej będę robić Reiki. 

Ostatnio znowu kupiłam S jedzenie. To było nieuczciwe względem Krzyska, bo on nie wie. Napisałam o tym do sponsorki i ona nie uważa tego za nieuczciwość, bo mam własne pieniadze. Podpowiedziała mi też, zeby mu włączyć S mitingi AA gdy będzie u mnie. Wspieranie go to ułatwianie mu picia i ja to wiem. Wiem też, że Adrianowi przestałam pomagać, znalazł sie na ulicy i umarł. Bogdana przestalam wspierać psychicznie i popełnił samobójstwo. Mamie nie pomogłam, bo nie chciała i umarła. To wszystko moje wyrzuty sumienia... To wszystko mogłam zrobić chyba lepiej. Chyba... Moja sponsorka uważa, że nie powinnam mieć wyrzutów sumienia, bo to były decyzje tych osób...

to jest przyczyną dlaczego ciągle jestem z Krzyśkiem...

31 stycznia 2024 , Komentarze (3)

Ostatni stycznia. Jeszcze dwa miesiące sposobu odżywiania jak na diecie. AJ nie narzucają co jeść ani ile. Trzeba ufać Sile Wyższej. Ja dziś porozmawiam z SW o tym czy być na karniworze. Boję się tej diety. Moze więc trzeba będzie coś zmienić. W ulotce AJ są plany jedzenia i myślę o jednym z nich, ale za jakiś czas. Chciałabym teraz jeszcze 4 kg zrzucić względnie szybko, a ten plan który wybrałam to jakieś 1200 kalorii. Nie schudnę chyba na tym. Dziś wypiję resztę wina. Przez kolejne 2 miesiące ani kropli. Dziś w nocy śniła mi sie czekolada i ciastka z kremem. Nie tknęłam choć miałam ochotę. Dobry znak...

Ostatnio coś puchną mi lekko palce. Raz pierścionki są luźne, a raz nie. To nie wahania wagi, bo nie przejadam się już. Wstaję rano i palce opuchnięte. Wieczorem to schodzi.

Kilka dni temu przeprosiłam Krzyśka za wszystko co mu zrobiłam. Będę teraz starała sie zmienić i bardziej zwracać uwagę na jego chorobę, swój egoizm. Chciałbym go zaakceptować takim jaki jest. To jednak niełatwe. Rozwodu na razie nie chcę. Przeprosiłam S. Czy dotarło nie wiem, bo niby powiedział nie ma sprawy, ale teraz mną manipuluje. Chcę przeprosić mojego pierwszego męża, ale muszę poszukać w starych telefonach numeru telefonu. Jeśli mam zadzwonię do niego. Inne osoby, które skrzywdziłam już nie żyją.

Inna sprawa, że powinnam rozgraniczyć skrzywdzenie od wkurzenia. Wkurzam pewnie wiele osób i za to zwykle nie przepraszam. Mam prawo mieć inne zdanie, a że ono komuś nie pasje i moje podejście do sprawy go wkurza, to jego problem. Ja bym chciała być przepraszana w niektórych przypadkach. Dla mnie złość to bardzo zła emocja. To przekraczanie moich granic, nie liczenie sie ze mną. To mnie drażni, a czasem źle wpływa na moje zdrowie. Gdy ktoś mnie zdenerwuje bardzo oczekuję więc przeprosin. Zwykle nadaremnie. Mam później do tego człowieka urazę. Uraza to samolubność. Zwykle nie dostrzegam wtedy punktu widzenia i potrzeb innych czasem zbytnio sie koncentruję na swoich potrzebach. Inna sprawa, że urazy do zwierząt nie zywię. Czemu więc żywię ją do osób, które mnie nie rozumieją, bo nie są w stanie zrozumieć?  Inna sprawa, że nawet kot czy pies wie i czuje, ze jak złapie zębami to po chwili liże.                                                                                                                                                                                              

30 stycznia 2024 , Komentarze (43)

Dziś siedzę w domu. Wyjazd mam w czwartek. Chodzi o US. Na razie idzie wszystko dobrze, ale czasu trzeba. Dziś będzie trochę ruchu, bo znajoma ma mi przywieźć cole i wino. To ostanie wino. Później przerwa. Na kilka miesięcy chyba albo i na dłuzej. Ma też przyjechać pan na obmiar okna. Krzysiek jest wściekły, że wstawiam...

Niech już ten saturn pójdzie sobie dalej, bo mam go dość. Czuję się zrezygnowana i stara jakby mi przybyło z 20 lat. Do tego człapię jak staruszka i nie mam energii wstać z kanapy. Mało pracuję, bo mi sie nie chce. Z jogą problem i ze spacerami też. Teraz aspektuje moje słońce i dobrze, że tylko takie problemy zsyła. Idzie cały czas do przodu i juz niedługo wpływ będzie mniejszy. Moze znowu odmłodnieję... Mam dobre aspekty urana, neptuna, wenus, marsa, jowisza ale to nie pomaga. Wczoraj byliśmy na dłuzszym spacerze i przeliczyłam się z siłami. PO kilometrze około zaczął mnie bardzo boleć kregosłup. Doszłam jakoś i tabletki nie wziełam. Po godzinie leżenia ból ustąpił...Pogoda była bardzo ładna - słońce i ciepło... Moje fiołki, które dostałam od mamy w doniczce juz kiełkują...

Wczoraj spytałam Siłę wyzszą o moje związki. Czemu są tak trudne. Taki mój los, taka karma, że moje szczęście w związkach to sex, a nie miłość. To mam w horoskopie. Nie spotkam partnera w tym życiu, który będzie idealny. Mam nad związkami pracować choć to moze byc trudne. Moi partnerzy są w jakiś sposób toksyczni, bo i ja taka jestem. Nie powinnam oczekiwać cudu, bo niby dlaczego? Nie jestem nikim wyjątkowym i nie powinnam oczekiwać specjalnego traktowania. Co sieję to zbieram. Niby dlaczego normalny facet na poziomie miałby wziąć sobie kobietę obciążoną byc moze psychicznie i ze skłonnościa do nałogów, niebogatą i przeciętna jeśli chodzi o wygląd? Do tego jeszcze nosić na rekach? Nie ma takich cudów. Jestem realistką. No chyba, ze uwierzę w cuda... Będę prosić o pomoc SW. Będę pracować nad związkami. To oznacza akceptację partnerów, bo oni pracować nad sobą nie chcą... Krzysiek powinien z psychologiem, a S terapeutą od uzależnień. Inna sprawa, że ja nad soba pracuję. Moze więc przyjdzie czas i dla mnie na to by mieć partnera, który też nad soba pracuje? Inna sprawa to kultura osobista, a raczej jej brak. Też mnie to u nich strasznie razi. No i to, że nie rozumieją co do nich mówię czasami... Sebastianowi napisałam, ze za niego nie wyjdę. Chce ślubu i mówił mi kilkanaście razy chyba. Krzysiek sie stara. Wczoraj specjalnie mi pojechał po colę do nowego sklepu .Coli nie było i kupił Pepsi ale nie 0. W sklepie niewiele jest i wszystko bardzo drogie. Naprawdę drogie. Mleko droższe ponad 2 zł od starego sklepu. Pepsi ponad 13, a cola 0 w starym sklepie 8,60.

Program 12 kroków AJ ze sponsorką skończyłam. Oczywiście pracuję nad sobą nadal i kontakt ze sponsorką będę mieć. Sponsorka zasugerowała mi, żebym sama zajęła sie sponsoringiem, bo to służba i bardzo pomaga. Pomogłoby też mnie. Sponsor powinien być w abstynencji. Sponsorowanie zobowiązuje. Ja jednak chcę jeszcze poczekać z tym. Chcę popracować z krokiem 10 i 11. Chcę być dłużej na abstynencji. Chcę pozbyć sie niektórych nawyków. Ufam że Siła Wyższa mi pomoże.

Już nie ważę się codziennie, a co tydzień. Mam zamiar z czasem ważyć sie co miesiąc. Częste ważenie to tez kompulsje... Wczoraj się ważyłam i był ubytek ponad kilo. Następne ważenie w przyszły poniedziałek dopiero. Od 7 I zeszło 7 kg, ale część to pewnie poświateczny zapas w jelitach. Już tragedii nie ma i oby od 9 z przodu coraz dalej. 9 mnie przeraziła. 8 tylko drażni. Zostało 8 kg do nadwagi. Czekam na 7 z przodu, a ideał, marzenie to 6.


29 stycznia 2024 , Komentarze (33)

Dziś mam wyjazd do pobliskiego miasta. Mam załatwić ZUS i SKOK. To w związku z mamą. Później będę siedzieć w domu i odpoczywać psychicznie po miejskim ruchu.

Kroki AJ skończyłam, ale oczywiście nad problemem pracuje nadal. To praca na całe zycie. Miałam robić od razu kroki NA, ale chyba sie jeszcze jakiś czas wstrzymam. Jeszcze chcę przeczytać 2 książki z AJ i dopiero później pomyślę o NA. Podręcznik juz mam. Mam też podręcznik do DDD.

Chudnąć prawie przestałam, ale to chyba moja wina, bo nie doczytałam, że przy karniworze nie wolno alkoholu. Ja trochę piję. Mniej niż piłam ale jednak. Jutro przyjedzie ostatnie wino i koniec. Przynajmniej na czas diety i na czas kroków w NA. Jest do zrzucenia pilnie jeszcze około 10 kg. Zostały dwa miesiące teraz i oby coś jeszcze spadło. Jeśli chodzi o abstynencję to miewam potknięcia. To tylko potknięcia, bo jeden posiłek np. dodatkowo i nie w kolejnych dniach. Nie jest tego dużo. Nie ma już przejadania się typu 2500 kalorii prawie na raz. Nie ma jedzenia z powodu złości czy nudy. Została tylko jedna przyczyna- chęć sprawienia sobie przyjemności. Nawyk typu jedzenia przy okazji juz prawie opanowany. Coraz rzadziej mam myśli, że trzeba by coś zjeść, bo wstałam z kanapy. Jest jeszcze nawyk jedzenia po zakupach, ale też zwykle już wytrzymuję. Zjem trochę i resztę zostawiam na kolejne dni. Idzie ku dobremu. Ani S ani Krzysiek nie wierzą, ze kompulsje to choroba, nałóg i nie wspierają mnie. S jest niezadowolony z mitingów i odnoszę wrażenie, że Krzysiek też. Moja sponsorka mi zwróciła uwagę, że czasem partnerzy nie sa zadowoleni ze zdrowienia. W tym wypadku moja otyłość moze im pasować. Większa atrakcyjność fizyczna moze byc zagrożeniem. Taki brzuch miałam 7 kg temu jak na zDjeciu...

 mitingach NA i DDD będę brała udział. Nawet jak sie nie wypowiem to jest szansa na ciekawe tematy do przemyśleń. Ja wydobywam to z siebie i piszę. Pisanie to też narzedzie zdrowienia. Narzędzia zdrowienia to tez tak zwana służba, czyli robienie cos dla wspólnoty. Na NA mam funkcję witajacego. Polega to na powitaniu każdego kto przychodzi i przydzieleniu mu funkcji. Na AJ zwykle czytam kroki lub tradycje. Nic nie robię dla DDD i chyba na razie tak zostanie...

Dziś miting AJ.

28 stycznia 2024 , Komentarze (18)

Wczoraj wstałam po 9, bo miałam miting. Siedziałam zaspana i się nie odzywałam. Spałam według opaski ponad 7 godzin i było mi mało. Później dosypiałam w dzień. No zwykle muszę zimą spać około 9 godzin i wtedy mam dość.

Wściekałam się kiedyś, że S nie ma dla mnie czasu, bo koledzy, sąsiedzi ważniejsi. Czasem jeszcze sie o to wściekam, a jak jest ze mną? Też nie zawsze mam ochotę na rozmowę z nim, bo albo film, albo książka, albo chęć bycia w swoim świecie. Teraz doszły mitingi i sponsorki. Nie zawsze odbieram telefon, a może on wtedy mnie potrzebuje. To wszystko to egoizm. Oczekuję, że on sie dostosuje do mnie i egocentryzm, bo uważam sie za pępek świata. Z Krzyśkiem jest podobnie. Nie uznaję konfliktów i uważam je za koniec miłości. Ja awanturników nie kocham. To też egoizm, bo bym chciała, zeby on był taki jak ja chcę, żeby sie dostosował. On akurat nie moze, bo w diagnozie ze szpitala ma agresję słowną. Powinnam to zaakceptować.

Boże daj mi cierpliwość żebym zaakceptowała to czego zmienić nie mogę

Odwagę żebym zmieniła co się da i mądrość bym odróżniła jedno od drugiego. 

Tak jakoś brzmi ta modlitwa i powinnam ją sobie wziąć do serca. Chcę sobie ją wziąć do serca.

Ostatnio na mitingu DDD czułam sie dziwnie, bo ludzie są niezwykle otwarci i emocjonalni. Niektórzy płaczą. Ja jestem przeciwieństwem myślę a nie czuję. Jestem sztywna podczas wypowiedzi. Mówię krótko i raczej zdaję relację a nie poruszam uczuć. Czy to się zmieni? Czy warto to zmieniać? Odnalazłam pewną sprzeczność jeśli chodzi o DDD i AJ. Pierwsza wspólnota skłania do zajęcia sie sobą, dopieszczenia, docenienia. Druga wspólnota tępi wręcz egoizm i nakłania do zajęcia sie innymi. No i co teraz? Jak to pogodzić? Trzeba zaufać SW i spytać o to.

27 stycznia 2024 , Komentarze (21)

Jeśli kiedyś napiszę tu o pieczonej myszy, zeby nikt nie był zdziwiony. Wczoraj gdy chciałam sobie upiec schab z piekarnika wybiegła w pośpiechu mysz. Weszła chyba przez dziurę która w dnie jest. Nowego piecyka teraz nie kupię, bo ten jeszcze działa i mogę trafić na gorszy egzemplarz. Ten ma kilka lat i awarii nie miał. Tak trwałe rzeczy cenię.

Mój grzejnik z lat 80 ubiegłego wieku przestał działać, bo nie ma gdzieś styku. Od jakiegoś czasu trzeba było uderzyć w niego to zaskakiwał. Teraz strajk całkowity. Mam nowy kaloryfer olejowy, ale prawie wcale ciepła nie daje. Mam nową dmuchawę, ale ostatnia wytrzymała kilka miesięcy. Tego piecyka nie wyrzucę. Będę chyba nudzić S albo bratu Krzyśka, żeby naprawili... Moze sie uda.

Nie wiem czy pójdę dziś do kaplicy, ale w przyszłym tygodniu na pewno, bo mam mszę za mamę... Krzysiek pracuje po południu. Do kaplicy chodzę, bo odnajduję w niej spokój. Teraz kroki, które robię we wspólnocie pozwalają mi być blizej Boga. Wspólnoty AJ, NA, DDD bardzo stawiają na duchowość.

Teraz jest Krzysiek i S. Martwi mnie ta sytuacja. Ani jeden ani drugi nie są dla mnie dobrymi partnerami, ale nie chcę ani jednego skrzywdzić. Uwikłałam się i nie wiem jak wybrnąć. Spytałam sponsorki i ona zaleca  akceptację i modlitwę o to by Siła wyzsza pomogła mi problem rozwiązać. Zwróciłam się do SW o radę i juz pierwszej nocy miałam sen. Sniła mi sie moja sypialnia i remont. Wstawiłam do niej drzwi i zrobiłam wyjście na taras albo ogród. Niestety ten ogród to nie były piękne kwiaty oznaczające miłość, fascynacje itp. To był bardzo zaniedbany ogród- chwasty i chaszcze. Dopóki go nie uporzadkuję nie będę kochać szczęśliwie i z wzajemnością. Taki mój los... Uporządkować nie potrafię. To za duzo pracy, za duzo starań. Brak mi na to sił... Jeszcze mam nadzieję, ze jak uporządkuję pokój po Adrianie/mój kąt związku/ wedlug Feng szui to coś sie zmieni. W ogrodzie dwie posadzone w tym kącie tuje marnieją.

26 stycznia 2024 , Komentarze (19)

Wczoraj w sprawie opłaty za cmentarz jednak nie dotarłam. Ksiądz był. Trzeba było wygladać, bo po mojej stronie ulicy chodził proboszcz, a ministrantów nie było. To starszy, schorowany człowiek. Część najbardziej ciekawskich kotów odizolowałam, bo słyszałam o przypadku, ze kot wypił wodę święconą. Mikuś przez cały czas szczekał w sypialni. Ksiądz nie chciał wziąć ofiary gdy powiedziałam, że zamożna nie jestem. Musiałam nalegać. Zanotował sobie wszystko. Myślał, że my z kRzyśkiem wcale ślubu nie mamy, bo nazwiska inne. Bardzo się cieszę, że kolęda się odbyła...

Dziś mam do załatwienia sprawę w Tauronie. Licznik przepisany jeszcze w grudniu, a faktury do tej pory nie mam. Do tego trzeba załatwić zwiększenie limitu prądu, bo jestem osobą niepełnosprawną. Trzeba będzie pobrać formularze, wydrukować i wysłać pocztą, bo do punktu nie zamierzam jechać. Trzeba zapłacić ostatnia opłatę za telefon mamy. Trzeba porozmawiać ze znajomą w sprawie zakupów. Wozi mi teraz colę, napoje dla Krzyśka i wina. Tym razem chcę bezalkoholowe.

Kupiłam w tym roku taki węgiel, ze szybko sie wypala i zmienia w zużel. Nie mogę palić wcześnie, bo już o 20 by był koniec palenia z powodu wypełnienia pieca zużlem, a ja siedzę do 24 co najmniej. Rozpalam o 14-15. Nie było problemu jak wstawałam o 12, ale teraz wstaję o 9, bo mam mitingi rano. No i jest mi zimno, bo temperatura w dziennym to 16 stopni, a przy piecyku 18. Ja sie chyba na starość robię bardziej ciepłolubna i chciałabym z 23. Siedzę z nogami na termoforze i rozgrzewam się herbatami i rosołkami-kostki choć wiem, że niezdrowe. Gdy Krzysiek był w domu piłam 2 kieliszki wina codziennie rano/prawie/ i od razu mi sie robiło ciepło. Teraz sama pić nie będę. Niestety zima mnie juz nie cieszy. Narzekam też na oblodzone chodniki. Jestem chyba za bardzo zmęczona psychicznie tymi urzedowymi sprawami, które załatwiam i dlatego marudzę. W poniedziałek kolejny wyjazd. Tym razem do SKOK i ZUSu.

Poza tym to czytam sporo codziennie, ale teraz to literatura AJ i AA. pracuję też nad krokami...

Szkoły w tym tygodniu nie mam. Będzie w przyszłym.

Proszę o wpłaty na koty. Bardzo te pieniadze sa potrzebne, bo zbiórka sie kończy, a wpłat mało... https://840805.siukjm.asia/a>

25 stycznia 2024 , Komentarze (30)

Dziś u mnie ma być ksiądz po kolędzie. W tym roku chcę przyjąć, ale nie wiem czy mojego domu nie minie, bo od kilku lat nie przyjmowałam. Po południu powinnam wreszcie zapłacić za groby, ale nie wiem czy sie wyrobię.

Spraw urzędowych jeszcze mam sporo. I tak 2 razy US, 1 raz notariusz, SKOK, 2 razy ZUS. Tyle wyjazdów będzie, bo w jeden dzień kilku spraw nie da się załatwić. Oby coś się w trakcie nie urodziło. U nas np jest tak, że oplaty za zaświadczenia US trzeba uiscić w kasie UM, a to kawał drogi. Póki tego nie załatwię, nie odetchnę głębiej. Niby stresu nie mam, bo jeżdżę samochodem z sąsiadem, ale jednak myślę. Wczoraj w US babeczka była bardzo kompetentna i wszystko załatwiłam u jednej...ZAświadczenia do odbioru za tydzień.

Tak biorę udział w tych mitingach i wnioski mam. To trzy wspólnoty. Jeśli chodzi o AJ to tak na pewno jestem uzalezniona i wypowiedzi innych uczestników są mi bliskie. Odnajduję w nich siebie. Rozumiem te osoby. Jeśli chodzi o DDD i DDA, bo to jedna wspólnota to nie wszystkich juz rozumiem. U mnie terroru nie było i wiecznego strachu jak u niektórych, ale takie klimaty to przede wszystkim DDA. Najdalej mi do NA. Prawie wszyscy mówia o terapiach, psychologach, ośrodkach zamkniętych, szpitalach i odtruciach. Boja się zjeść cukierka z alkoholem. Ba wpadaja w panikę na słowo nalewka czy AMOL. Boją się że maleńki łyk alkoholu czy tabletka przeciwbólowa sprawią, że powróca do nałogu. Mnie nie przeraża zapach tych środków które brałam. Nie przerażają mnie tabletki ani alkohol, bo wiem, ze to mnie nie skusi. I juz nie wiem czy ja byłam uzależniona skoro tak łatwo z tego wyszłam. Wtedy po zażyciu małej dawki, traciłam kontrolę i brałam tyle ile miałam. Teraz nic już nie wiem.

Na dzień dzisiejszy we wspólnocie AJ zostanę. Podobnie w DDD. Jeśli chodzi o NA to zrobię w niej kroki i wtedy pomyślę. Chyba jednak mitingów będzie mniej. To nie oznacza, ze będę pić tak jak do tej pory. Dotarło do mnie, ze pół wina na raz to zbyt duzo. Nie chcę przyspieszonego pulsu i podniesionego ciśnienia. Nie chcę szumu w głowie, a o upojeniu czy kacu nie ma mowy. Jako całkowita abstynentka też nie bardzo sie widzę. Oczywiście w czasie pisania kroków z alkoholu bym zrezygnowała.

Pytanie czy uzależniony jest S. Ma to pije, a nie ma to nie pije i jedyna niedogodność wtedy to złość. Nie poci się nie ma omamów ani drgawek. Potrafi mieć alkohol w domu i go nie ruszyć. Gdy pije i czuje, ze za duzo, nie spada przysłowiowo pod stół, a przestaje pić. Zazwyczaj przestaje, bo nieraz upija sie celowo.

24 stycznia 2024 , Komentarze (31)

Zapisałam się na warsztaty 12 kroków DDD od marca. Spotkania są raz w tygodniu. Potrwają około roku, dwóch. Moze odreaguję relację z mamą. Niby już jej wybaczyłam, bo była chora i juz mnie nie skrzywdzi, ale kroki chcę przejść. Sponsorów z DDD i DDA jest mało i warsztaty to forma zastępcza. Ponoć po warsztatach można zostać sponsorem.

Z krokami AJ lecę szybko do przodu. To wersja bez planów jedzenia, duchowa. Mam czas na pracę nad sobą. Poza tym z wiekszością tematów zetknęłam sie juz wcześniej, bo nad krokami juz pracowałam sama jakiś czas temu. Ze sponsorką rozmawiamy praktycznie codziennie i to dość dlugo. Najtrudniejszy był dla mnie krok 4 i 8. Musiałam je przepracować sama trzymając sie odpowiedniego wzoru, a później rozmawiałyśmy na ten temat z moja sponsorką. Rozmowa o swoich grzeszkach jest bardzo ważna i działa oczyszczająco. Rozmowa o lękach też uświadamia, że lęki to niepotrzebne skupianie sie na tym co wcale nie musi sie wydarzyć. To forma egoizmu. krok 8 to praca nad sobą związana z uświadomieniem sobie kogo sie skrzywdziło. Mam kilka takich osób w tym mój chłopak, pierwszy poważniejszy, który popełnił samobójstwo. Tu chodzi też o zadośćuczynienie. Ja muszę przeprosić tych, którzy jeszcze są na tym świecie. Za tych po drugiej stronie daję na msze, modlitwy, palę świece, dbam o groby. Tylko tyle mogę zrobić. Moja sponsorka twierdzi, ze dobrze sobie radzę i do dobrych wniosków dochodzę.

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Ja jeszcze nie wiem co będę robić. Chciałabym troche popracować. 

Dietę od kilku dni trzymam wzorowo i większych pokus nie mam. Gdy sie pojawiają, zauważam je i proszę Siłe wyzszą o pomoc w zachowaniu abstynencji...To znaczny postęp, bo jeszcze niedawno albo jadłam bez zauważenia tego, uświadomienia sobie, albo toczyłam walki o to by nie jeść. Zwykle przegrane. Waga skacze, ale jest tendencja spadkowa. 

Wczoraj wszystkiego w urzędach nie załatwiłam. W skarbowym trzeba jeszcze jeden druk wypełnić zanim dostanę zaświadczenia. Umówili mnie na dzisiaj. W UM trzeba na akt zgonu taty czekać. Odbiór jutro. Trzeba jeszcze zapłacić podatek za Mikusia. To u nas 45 zł. Jestem za podwyżką i powinno to byc sprawdzane. Było by mniej bezpańskich psów, bo nikt by nie rozmnażał bez potrzeby, zeby nie płacić. Ja jestem za kastracją i kotów i psów. Mój Mikuś wykastrowany nie jest ale sie nie wałęsa. Jakaś kontrola nad kotami tez powinna być. Za dużo ich cierpi jako bezdomne. Nie wszystkie koty wolnożyjące to dzikuski. Część to koty porzucone.

23 stycznia 2024 , Komentarze (42)

Dziś mam wyjazd do urzędu skarbowego po zaświadczenia i do Urzędu Miejskiego, bo trzeba pobrać kolejne akty- małżeństwa i zgonu taty. Jadę samochodem z sąsiadem to wrócimy szybko.

Pluton znowu  w wodniku. To czas zmian. Przyjedzie pora dla ludzi nowoczesnych, nastawionych na nowinki, nowe technologie. To ciężki czas dla tradycjonalistów ceniących  to co było i niechęć do zmian. Mnie nie zaszkodzi na razie, choć ciężko mi może być ale i Krzysiek i Sebastian szybko odczują jego działanie. To też czas na działania charytatywne. Więcej ludzi będzie na to wyczulonych i trochę dobrego dla innych moze uda się zdziałać. Na mnie znowu wpływa saturn i zabiera mi siły i każe myśleć o starości, zniedołężnieniu. Nie lubię ostatnio chodzić na spacery. Męczą mnie, a Krzysiek leci do przodu i pomstuje na mnie, że sie wlokę...Nawet dobry wpływ marsa nie pomaga. 

Nie wiem, ale chyba powinnam przemyśleć niektóre sprawy. Są tu osoby, które mnie wciąż krytykują i staraja sie pokazać swoją wyższość. Są grzeczne, kulturalne, na poziomie, nowoczesne. Nie wiem jak do nich podejść, bo czasem jednak mają dla mnie pożyteczne rady. Na pewno nie będę jednak siedzieć cicho i robić dobrej miny do złej gry. Tu nie chodzi o to, że ja nie toleruję wcale krytyki, ale spytam je chyba w końcu w jakim celu mnie krytykują. Czy chodzi o uświadomienie mi czegoś czy o pokazanie, ze jestem od nich gorsza.

Mam grzańce bezalkoholowe i mam zamiar wypróbować. Jeśli mi posmakują, odstawię alkohol. Nie całkiem, bo będę pić tylko jako lekarstwo. Nie jestem uzależniona, ale według wspólnoty NA to nie jest czystość. Szukałam wspólnoty Anonimowych narkomanów, która by nie nakazywała odstawić alkoholu, ale nie znalazłam. Kupiłam też herbaty rozgrzewające i myślę o kocu elektrycznym...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.