Dziś się wyspałam i dobrze, bo dzień będzie pełen wrażeń. Idziemy z Krzyśkiem do kaplicy, a później mam szkołę. Zajęcia maja być z dietetyki energetycznej. Zobaczymy jak mi to podejdzie. Kuchnia 5 przemian mi nie odpowiada. Jutro też szkoła.
Poza tym to będzie trochę pracy zawodowej i tylko zawodowej, bo w domu w weekendy nie działam. Zupełnie nie widzę sensu w sprzataniu codziennie po 15 minut. Jak meble czyste to po co je wycierać? Z trudem przychodzi mi szukanie sobie pracy w domu. Nie mam do tego głowy.:( Nie nadaję się chyba na gosposię. Nie jestem typową panną, bo panny są porzadne, wręcz skrupulatne, drobiazgowe i zwykle lubia sprzatać.
Ostatnio jeszcze bardziej skupiam sie na sobie. Zyję w swoim świecie wciąż zajęta swoimi sprawami. Nawet jak rozmawiam z mamą mysle o swoich sprawach. Z Krzyśkiem nie rozmawiam za dużo, bo on rozmowny nie jest. Też trochę żyje w swoim świecie. Z nikim praktycznie poza tym sie nie stykam. Stałam sie mrukiem i nawet mi z tym dobrze. Jeśli mam paplać byle gadać wolę sie nie ozdywać wcale. Ponoć milczenie jest złotem...:)
Mam nową mieszankę ziól do picia. To zioła Klimuszki na kamicę. Zioła są okropne, bo zawierają korzeń mniszka, a on jest strasznie gorzki. Jest tego olbrzymia paka i trzeba będzie wypić...:(
Obraz ,,Klimta" skończony. Dziś dopracowanie. Później zacznę nastepny.