Dziś ruch prawie od rana. W piecu w pokoju dziennym pale od godziny. To piec nie tylko do ogrzewania ale i do gotowania. Na razie gotuje grzyby i kapustę. Przed chwilą zrobiłam sobie kubek herbaty piernikowej ze skórka pomarańczowa i sie delektuję. Oczywiście wodę gotowałam w tradycyjnym czajniku na piecu. To ma dla mnie urok. Piecokuchnie rozpalimy dopiero gdy Krzysiek wróci z pracy. Ze sprzataniem wczoraj sie nie wyrobiłam i dziś muszę pomyc podłogi w całym domu. Dobrze, że dziś bo przy centralnym ogrzewaniu szybciej wyschną. Obawiam się, że przy tych temperaturach na dworze w sypalni będzie dzis za goraco w nocy. Jakoś trzeba będzie wytrzymać.
Swięta w tym roku będą spokojne. Sebastian nie przyjechał i mama z przyjścia na wieczerzę sie wycofała. Będziemy sami. Trochę to smutne. Miałam jechac na pasterkę ale braki finansowe, a raczej konieczność oszczędzania mnie powstrzymały. Nie wiem ile by kosztowała taksówka. Teraz postojowe 15 minut to chyba 30 zł. Pasterka ponoć trwa nieraz i 2 godziny.
Piec do centralnego znalazłam, ale drogi. To piecokuchnia, ale mniejsza od mojej. Kosztuje dość drogo, bo 4300. Do tego trzeba doliczyć koszt montażu. Chyba ją kupię w styczniu. Tyle mojego szczęścia, że chyba w styczniu wielkich mrozów nie będzie. Przetrwamy. U mnie ciężki będzie jeszcze styczeń, bo trzeba uruchomić centralne i opłacić konsula. W lutym będzie się już pieniądze zbierać. od kwietnia znowu wydatki- ogród, remonty.
Kupiłam farbę do włosów. Muszę farbować co dwa miesiące, bo są odrosty, a to wyglada niechlujnie.
Wszystkiego dobrego z okazji świąt i Nowego Roku. Powodzenia, duzo miłości, szczęścia, zdrowia...:)