Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490943
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2022 , Komentarze (13)

Dziś będzie walka z szafą. Chcę zrobić porzadek na kolejnej polce. Chyba to będzie polka Krzyśka, bo jakoś specjalnie nie protestuje. Uzyl wprawdzie paru niecenzuralnych slow, ale groźne to nie było. Zaraz zamikł i zajął sie krzyżowkami.

Na razie wszystko prawie idzie zgodnie z planem. W tym miesiacu miały byc zrobione dwie baterie i są zrobione. Został do zrobienia gumolit. Już go kupiłam i czekam. Wybrałam drozszy, bo miał być grubszy i liczę, ze wytrzyma dłuzej.

Trzeba by pojechać z Fiusiem do weterynarza po nowy antybiotyk. To zależy od pogody. Drogi muszą być suche. Ostatnio gdy wracałam od fryzjera autobus tańczył, a ja o mało zawału nie dostalam ze strachu.

Przyszły mi czołenka i są dobre. Czuję się w nich jednak dziwnie, bo mają lekki szpic. Do tej pory takich butów nie miałam. Przyszedł sweter i spodnie. Przymierzyłam i wszystko pasuje.

Niepodoba mi sie moje podejście do diety, bo odchudzam sie skokowo. Jest to skuteczne, bo waga cały czas ma tendencje spadkową, ale drażnią mnie zwyżki. Jak ich ma nie być jak ciągle traktuję sie delikatnie i podjadam. Nie jem jakoś dużo, ale tak z 1400 kalorii wpada. Powinno być 800, bo waga jest bardzo wysoka i szybko powinna spaść. To już otyłość, a ja si e z soba cackam i sprawiam sobie przyjemności skutkujące tym, że w dany dzień waga nie spada. Wczoraj Krzysiek przyniósł ciastka. Jestem z siebie o tyle zadowoona, że zjadłam 3, a nie 13. Był rozczarowany, bo chciał mi sprawić przyjemność, a ja nie doceniłam... Miała być do świąt nadwaga i śmiem wątpić czy sie uda do tego dojść...Dziś: jajecznica z brukselką, jogurt pitny, schab pieczony, tuńczyk z marchwią.

Mam nową erotyczna zabawkę:) Fantastczna jest:) Zakochałam się od pierwszego użycia:)

Kupiłam żakiet...

19 stycznia 2022 , Komentarze (17)

Dziś siedzę w domu cały dzień. Planuję posprzątać w kuchni. Chcę wyrzucić, a wcześniej przebrać nakrętki do słoików. Mam całą szufladę w tym część zardzewialych. To praca bardzo mozolna i nudna, bo nakrętek dużo. Każdą trzeba wziąć do ręki i obejrzeć. Jeśli to zrobię do końca, to będę zadowolona. :)

Będzie też nauka. Z matematyki będzie siedzenie nad funkcjami. Do tego rosyjski i angielski.

Będzie praca na portalu. Dodatkowo mam usługę łączoną na trzy miesiące. To tarot na 4 dziedziny-praca, uczucie, zdrowie, finanse plus horoskop- tranzyty.  Cena to tylko 80 zł, a można zaplanować nadchodzace miesiące, bo wiadomo czego można sie spodziewać. Klientki często o to ostatnio proszą, bo jest duża sprawdzalność. Na portalu mam rozkład partnerski z dopasowaniem astrologicznym. On mówi wszystko. Widać też przyszłość relacji i znajomości. Nieraz jest tak, że znajomość moze się skończyć ślubem, ale wszystko sie rozpadnie i znajomość się zakończy. Nieraz jest tak, ze znajomość przetrwa, ale nie związek.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, ze minęło 40 lat odkąd zajmuję sie ezoteryką. Miałam w tym duze wsparcie ze strony rodziców. Były kupowane podwójne książki. W wieku 17 lat dostalam od mamy pierwsze wahadełko i karty tarota. W zasadzie wrożby interesowały mnie juz wcześniej. Jeszcze w podstawówce probowałam wrózyć kartami klasycznymi.  Wtedy tez zainteresowała mnie astrologia. Po 20-stce kupiłam profesjonalne książki astrologiczne i zaczęłam robić horoskopy. Liczenie było mozolne. Teraz liczy komputer. Nigdy jednak nie przypuszczałam wtedy, że ezoteryka stanie sie moim zawodem. Później pokończyłam kursy. Były dwa tarota i kurs kart lenormand. Był warsztat u szepuchy z Podlasia. Były inicjacje Reiki w tym na Mistrza Reiki. Była inicjacja w Engel- ki. To inicjacja anielska. Był kurs I stopnia uzdrawiania pranicznego.

Fryzura zrobiona i cieszy mnie. Kosmetyki do makijażu kupione - cień i tusz do rzęs. Cień na kreski, a nie na powieki. Na usta tylko blyszczyk lub pomadka ochronna. Zawsze akcentowalam oczy, a nie usta. Teraz czas na ciało. Niestety idzie opornie. Mam odstępstwa typu wino, ciastka, bo Krzysek mnie kusi. Jest postęp, bo nie jem juz pieczywa.

18 stycznia 2022 , Komentarze (28)

Ostatnio w moim otoczenu panuje względny spokój. Krzysiek wprawdzie krzyczy i wyzywa, ale mnie to specjalnie nie dotyka. Przywykłam i staram się nie slyszeć, nie brać sobie do serca. On krzyczy i wyzywa na wszystko. Zacinająca sie zasuwka jest wyzywana, Kajtek pod nogami też, a uwielbia go. Wyzywa na deszcz, na piec, bo nie chce sie palić i na zamek od spodni gdy nie moze domknąć. Taki juz jest. W wypisie ze szpitala stoi jak byk agresja słowna. Problem jest tylko z sasiadami. Oni o chorobie niekoniecznie wiedzą, a wyzwiska i krzyki dobrze o Krzyśku nie świadczą. Pośrednio tez o mnie. Niedawno dotarło do mnie, ze mój mąż wystawia mi takie a nie inne świadectwo. Nigdy do tego tak nie podchodziłam i wybierałam problematycznych partnerów. Poinformowanie sąsiadow o chorobie to nie jest dobre rozwązanie. Jedni zrozumieją, a inni przylepią łatkę. Co prawda choroba afektywna dwubiegunowa to problem wielu osob w tym sławnych i bogatych, ale nie wszyscy postronni chcą istotę choroby zrozumieć. Sam Krzysiek chyba boi sie stygmatyzacji i o swojej chorobie nie mówi. Leki bierze i to jest ważne, bo choroba jest caly czas trzymana w szachu. Pracuje i jest nienajgorszym mężem jeśli chodzi o odpowiedzialność, solidność. Mogę na nim polegać. Dba o mnie, pomaga mi w domu, dba o koty i ma serce dla zwierzat. To wszystko  jest dla mnie bardzo ważne. Ważniejsze niż porywy namiętności i zmysłowość.

Wczoraj minęło dwa tygodnie bez Sebastiana. Jest lepiej. Jestem spokojniejsza i Krzysiek też. Chyba faktycznie Sebastian zakłócał mi mir domowy. Patrzę z rozczuleniem na moje koty leżące spokojnie na kanapie i na Pikusia bez stresu. To, ze Sebastian nie ma serca, że jest zimny, że nie lubi zwierząt najbardziej mnie od niego odrzuciło. Ciągle mi powtarzal, żeby nie zwracać uwagi na to co mowi. To mogę z olbrzymim trudem przełknąć. Tego że stresuje zwierzęta nie przełknę. Z drugiej strony nie jestem taka ostatnia, zeby się godzić na relację z kimś kto o mnie nie dba. Kto mnie lekceważy, nie docenia. Kto jest toksyczny. Wyrozumiałość tak, ale tylko do pewnych granić. Dawanie komuś zgody na zachowanie znamionujące brak szacunku do niczego dobrego nie prowadzi. Za długo to trwało. Za długo na toksyczne, zbyt toksyczne zachowania pozwalałam. Na co liczyłam? Na zmianę, zrozumienie? Czyży to jednak wspoluzależnienie? Można alkoholikowi pomóc o ile chce wyjść z nalogu, ale zbyt bliskie relacje nie są konieczne.

Dieta idzie i byle do przodu. Pod koniec tego tygodnia chciałabym 86 kg zobaczyć. Czy sie uda? Zobaczymy. Dziś serek homogenizowany, kapusta pekińska z pieczarkami, gulasz angielski, pomarańcza.

Ostatnio Krzysiek wymyślil, ze kupi mi złoty pierścionek z brylanetem, bo mój zaręczynowy sie zniszczył. Miłam srebrno-złoty, ale obraczka była cienka i pękła. Ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony kusi mnie ten brylant, bo według litoterapii to kamień cenny. Z drugiej strony nie bardzo mi się uśmiecha tyle wydać.  No i mam kilka pierścionków srebrnych z ważnymi dla mnie kamieniami. Noszę je.

Wczoraj bylam u fryzjera i tak teraz wyglądam. Zdjęcia bez makijażu.

17 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Teraz szukam ciuchów dla Krzyśka. Trzeba kupić piżamę albo i dwie, ze dwie bluzy bez kaptura, 2 koszule flanelowe, bojówki, koszulki na razie w jednym kolorze i może kilka z napisami, bo jest teraz promocja. Całą masę cichów muszę wyrzucić. On chmikuje jeszcz koszulki sprzed ponad 20 lat. Niektóre odziedziczył po wujku. Niektóre po ojcu. Część ciuchów jest znoszona, bo albo poprute na szwie, albo kieszeń rozerwana. Wszystko to chce trzymać. W zeszłym roku już wyniosłam po kryjomu do kosza do koleżanki 3 reklamówki. Teraz juz dwie. Jeszcze zostało. Z resztą zrobię porządek po jego urlopie. Ma masę fajnych ciuchów- bluzy, koszulki i pojęcia nie mam czemu tego nie nosił. Wybierał za to, to zniszczone dziadostwo.

Kiedyś gdy było sporo kilogramów mniej chodziłam w płaszczach. Zawsze na sezon miałam kurtkę i płaszcz. Plaszcze wybieralam albo długie, albo krótkie. Wszystkie były bez paska mimo, że miałam szczupła talię. Nie lubię pasków. Teraz płaszczy nie noszę, bo przez otyłość wyglądam nie dość że bardzo poważnie, to jeszcze jak w namiocie.Ostatni płaszcz miałam ze sztruksu. Był dość długi. Nosiłam rozpięty. Nosiłam do niego obcisła mini i kozaki za kolano. To był mój styl. Nadal mi sie płaszcze podobają i jeślli schudnę spróbuję kupić. Jest teraz wybór i alpaka i welna. Tylko o mole strach. Kiedyś płaszcz mi mole zjadły.

Dziś idę do fryzjera. Będzie obcinanie- dluzszy bob i farbowanie. Zejdzie z trzy godziny. Po powrocie od razu lekcja rosyjskiego. Wolna będę wieczorem, ale nic juz robić nie będę. Praca od jutra. Sa szafki z ciuchami Krzyśka i moje. Moje muszę wyrzucić wszystko co było noszone po domu. Zostana tylko ubrania w idealnym stanie.

Filuś niby czuje się dobrze, ale wyciek z noska jest i do tego ropny i jakby podbarwiony krwią. Czasem cieknie z obu dziurek. Czasem trochę sam zjada, ale głownie żyje, bo karmimy. Czasem wymiotuje. Tak co kilka dni. Jest chudziutki i biedulek chyba marznie, bo tuli sie do nas albo do kotów, a moze tylko pocieszenia szuka... Chyba jeszcze nie cierpi. Nie pozwolę na to. To może być idiopatyczne zapalenie nosa i zatok. Energii ma sporo tym bardziej, ze mama robi zabiegi bioterapii. Wczoraj zjadł sam z trzy łyzki kaszy gryczanej z wodą spod boczku. Czubate łyżki.

Dziś dieta bez odstępstw. Menu: kotlety z twarogu, schab pieczony, jajka na twardo, pomarańcza, surowka z marchwi i kapusty kiszonej.

16 stycznia 2022 , Komentarze (8)

Szukając ciuchów miałam problem, bo preferuję naturalne tkaniny z domieszkami, ale nie wszystkie. Moze być trykot, bawełna, wiskoza, jeans. Nie lubię poliestru, satyny, jedwabiu, lnu. Len mi się bardzo podoba i jest miły dla mnie, ale sie gniecie. Swetry lubię z bawełny i akrylu choć naturalny nie jest. Wybieram to co niekoniecznie musi być wyprasowane. Niczego nie prasuję, nie umiem i nawet nie wiem czy moje wiekowe żelazko jeszcze działa.

Dieta trwa. Kaloryczność około 800, a czasami 1200. Głodu nie czuję. Jest mniej węglowodanów, bo do 50 g. Tylko czasami więcej. Zobaczymy czy nadal będzie tak waga spadać. Jeśli nie to nawet 50 g nie będzie. Najgorzej będzie do 84 kg. Później już troszkę odetchnę. Przy 82 się uspokoję, a cel to nadwaga czyli 79 kg. Wczoraj był chleb żytnio-pszenny z pasztetową wiejską, gulasz angielski i zasmażana kapusta pekińska z pieczarkami, pomarańcza. Dziś będzie: fasola z marchwią i koncentratem pomidorowym, jablko, schab pieczony i jajka z majonezem, ogórkiem kiszonym i grzybkami marynowanymi. To się chyba sos tatarski kiedyś nazywało.

Pogoda fajna, bo ciepło jak na styczeń. Im jestem starsza tym wolę cieplej. Gdy są większe mrozy, czasem mnie bolą stawy. Wedlug prognoz u mnie ma być ciepło prawie do końca stycznia. Zostałby jeszcze luty. Czasem i w lutym bywaja ekstremalne mrozy. Oby nie w tym roku.

Kupiam czulenka. Tym razem ze skóry i oby był dobry rozmiar. Wygladaja na wygodne. Obcas słupkowy 6 cm. Teraz muszę jeszcze kupić czarna torebkę ze skóry. Znalazłam fajna za 150 zł, ale torba jest spora, worek i za baradzo elegancka nie jest. Muszę kupić jednak taką, którą będę nosić. Klasyki nie lubię. Mam czarną ale z ekoskóry i z nitami. Do bardziej eleganckich ciuchów nie pasuje..

Sprzedałam dwie akwarele... Kupię kolejny sweterek...:)

15 stycznia 2022 , Komentarze (31)

Sobota u mnie oznacza większy luz i większą porcję snu rano. Krzysiek pracuje po południu. Ja będę w domu sama tylko ze zwierzętami. Odpocznę trochę od telewizji i disco polo, którego Krzysiek namiętnie słucha. Będę za to musiala palić w piecu. To oznacza nielubiane grzebanie w węglu. Ostatnio w domu jest okrpnie zimno rano, bo tylko 16 stopni w pokoju dziennym. Gdy wstaję od razu włączam grzejnik, ale on niewiele daje. Rozpalam około 13 i zaraz sie robi cieplej, ale temperatura 22 stopni nie przekracza. W sypialni i w kuchni, łazience mam po 12 stopni bez grzania, ale tyle mi dość. Zastanawiam sie tylko ile by było gdyby przyszly mrozy no i boję się o kwiatki. Przypuszczam, że to wszystko, te niskie temperatury to wina węgla. Pewnie mi wcisneli niskokaloryczny, a płaciłam za normalny.

Powinnam kupić ze dwa komplety pościeli, bo moja się kończy. Potrzebuję 6 kompletow, a mam 4. Ostatnio kupowałam używaną, bo nigdzie nie znalazłam pościeli na guziki. Wszędzie byly suwaki, które puszczają po kilku praniach. Ja uznaję tylko pościel bawełnianą, a kocham flanelową. Toleruję korę, a nienawidzę śliskiej typu satyny. Teraz znalazłam pościel na bon prix i chyba kupię. Cena musi mi odpowiadać, bo wchodzi w grę tylko taka poniżej 100 zł. Na wzory juz nie patrzę. Kocham tradycyjne łączki, ale gdzie takie znaleźć?

Ostatnio Krzysiek jest niemożliwy i gdyby nie moja wiedza ezoteryczna, a konkretnie astrologia pewnie pomyślałabym nawet o rozwodzie. Wiem jednak, ze ma trudny okres i wiem, że on minie. Dla zasady jednak powiedziałam, ze kobiety, które nie dostaja czegoś w małżeństwie szukają tego na boku. U mnie chodzi o czułość, uczucie, dbanie i dobre traktowanie. Chyba się przejął i boi się, żebym kogoś jednak nie znalazła, bo przemyślał i nieco spuścił z tonu. Stara się, a ja to doceniam. Ten szantaż mi się jednak nie podoba, ale chyba nie potrafię innej drogi do niego znaleźć. Przecież nie zacznę płakać i narzekać, ze mnie rani? Nawet bym tego nie potrafila.

Powinnam kupić zestaw ubrań bardziej eleganckich. Będę go potrzebować. Do tego chyba kupię skorkowe buty i torebkę. Niby rzeczy z prawdziwej skóry unikam ze względu na dobro zwierząt, ale z drugiej strony skórzane są bardziej eleganckie. Mam też świadomość, ze skóra to produkt uboczny, a ja mięso jednak czasem jem. W luksusową kobietę nie mam zamiaru sie zmienić i torebki za 1000 zł nie kupię. Wolę tańsze rzeczy i rezerwę na wydatki charytatywne dla potrzebujących zwierzat. Tym bardziej nie, że wszystko co droższe ma widoczne logo czego bardzo nie lubię...

Chyba to. Bluzki wybiorę dwie.

14 stycznia 2022 , Komentarze (12)

Koniec tygodnia. Nie był specjalnie męczacy, ale chętnie pośpię dłużej rano. Do dziś to było spanie na raty. Trzeba bylo wstawać, bo kurierzy i kłaść sie jeszcze raz po ich wizycie. Dziś wstałam, bo warzywa. Od jutra będzie spanie przez dwa tygodnie, bo Krzysiek ma dwa tygodnie urlopu. To urlop dodatkowy, zdrowotny. Tak jest w zakładach pracy chronionej. Teraz będzie urlop dla nas obojga. Nie ma jakiejś specjalnej pracy typu generalne porzadki i działalność koło domu. Będzie można spać i leniuchować. Ja tego ostatniego nie potrafię, bo co wtedy robić? Powieści mnie zwykle nudzą, bo poziom ich bywa różny ostatnio. Z filmami jest tak samo. Seriali nie ogladam. Będę więc pracować zawodowo i uczyć się. U mnie musi być działalność konkretna, która coś wnosi w zycie. Robienie byle co byle zająć czas nie wchodzi w grę. Nuda mnie okropnie męczy i nigdy do niej nie dopuszczam.

Wczoraj była awantura z Krzyśkiem, bo Kajtek znowu zdemolował kuchnię. Tym razem potrzaskał bulionówkę kamionkową, a tego sie teraz nie kupi. Ktoś powie, że to tylko bulionówka. Niestety nie tylko, bo już kilka rzeczy zniszczył, a Krzysiek nadal go wpuszcza. Jest zachwycony tym jak Kajtek łapie myszy, a ten w kuchni dostaje amoku i nie patrzy co zrzuca. Teraz Krzysiek zmusił mnie do szantazu, bo rozmowy nie przynosiy rezultatu. Jak zobaczę Kajtka w kuchni i coś zniszczy, to ja zniszczę Krzyśka rzecz. Niech go też zaboli tak jak mnie boli niszczenie pamiątek po przodkach. Z nim sie inaczej nie da, bo sie z moim zdaniem nie liczy. Musi być przemoc najwyraźniej.

Ostatnio Krzysiek ma do mnie pretensje, że nie mamy dziecka. Mnie o to obwinia, a nigdy nie nalegał. Ja mu od poczatku mówiłam, że dzieci nie chcę mieć i gdyby sie uparł tobyśmy razem nie byli. Teraz ma o mnie złe zdanie jak o wszystkich kobietach, które nie chcą mieć dzieci. Problemem też są moje dwie aborcje. Ostatnio mi to wypomniał. Kobiety, ktore nie rodzą, mają kilku partnerow i usuwają ciążę nazwał bardzo brzydko. Słowa nie powtórzę. Pięknie. Za taką mnie uważa i pewnie dlatego mnie nie szanuje. Wygląda na to, ze nie ma szans na nasze zgodne pod kazdym względem pożycie. Awantury były i będą. Zbyt się pod niektórymi względami różnimy, a że mu brak kultury, szerszego spojrzenia, akceptacji innego punktu widzenia i jest popędliwy efekty sa jakie są. Swoją drogą wszyscy moi ważni partnerzy postrzegali mnie jako maszynę do seksu i rodzenia dzieci. Nic innego sie nie liczyło. Nie widzieli mojego wnętrza. Nie liczyli się z komfortem psychiocznym i potrzebami. Mnie to oczywiście wkurza. Myślę, że gdybym teraz kogoś szukała to oprocz kotow, spokoju i opieki byłoby też o stosunku do dzieci. A moze to zbędne w moim wieku? Przecież od kobiety w moim wieku nikt się rodzenia nie spodziewa, a ja partnerów z dziećmi wykluczam. To ja mam być dla ewentualnego partnera najważniejsza, ma być cały dla mnie i konkurować z dzieckiem, nawet dorosłym nie zamierzam. No chyba, że by to byl związek z rozsądku. Możliwy dla mnie.

Kupiłam buty, sweter i spodnie. Na razie zakupów dość...

Dieta idzie. Dziś 60 dkg mniej. Menu: sałatka z tuńczyka, marchwi, ogórka kiszonego, pora i papryki, kotlety z twarogu i jajek, schab pieczony i pomarańcza. Jeszcze 1,5 kg i trochę, troszeczkę odetchnę.

13 stycznia 2022 , Komentarze (20)

W najbliższym czasie brat Krzyśka zrobi porządek z bateriami. Są do wymiany dwie. W łazience nad wanną i w kuchni. W tym miesiącu chcę jeszcze wymienić gumolit w ganku. Może też będzie jakiś kurs? Tani...

Czytam Porozumienie bez przemocy Marsalla Rosenberga. Książka mnie zainteresowała i kurs chyba zrobię. Obecnie mam nawyk stosowania czasem przemocy w czasie ostrego konfliktu. Robię wszystko by postawić na swoim i zwykle mi sie udaje. Uważam jednak, że stawianie spraw na ostrzu noża nie jest dobre. Gnębie zwłaszcza Krzyśka. On ulega i podoba mi się to, ale zastanawam się czy ta jego bierność nie wynika właśnie z tego, że go zdominowałam. Moze z tego powodu przestał w siebie wierzyć.

Zapisałam sie na wyzwanie 12 kg w 12 miesięcy. No zobaczymy. Na diecie jestem i idzie mi, ale kusi mnie, zeby spróbować diety delikatniejszej, nie tak restrykcyjnej. Niech trwa dłużej, ale bez tych skoków wagi. Chodzi mi o to by były spadki mniejsze jeśli chodzi o miesiąc. Może 2 kg zamiast 4. Na diecie bym była dłużej. Moze rok. Moze bym przywykła do małych porcji jedzenia. Nie wiem tylko czy tego typu dieta ma sens. Nie wiem ile kalorii jeść, żeby chudnąć. Nie wiem czy mnie to nie zniechęci. Czy będzie motywacja. W życu się tak nie odchudzałam. Chcę zejść do 44 rozmiaru jeśli chodzi o biust. W biodrach by byl niższy i w talii też. 

Wczoraj ugotowałam obiad na piecu...

Wczoraj przyszła paczka ze swetrem. Czekam jeszcze na jeden. Mial być ostatni, ale spodobał mi sie jeszcze ten. Z tylu ma kokardę. Kupiłam ostatnio sporo ciuchów, ale ja kupuję rzadko i nigdy nie wyrzucam bez powodu. Zwykle zdąrzę zniszczyć. Teraz kupilam w dwóch rozmiarach. Następne zakupy moze jesienią.

12 stycznia 2022 , Komentarze (16)

Jest problem z moja mamą, a będzie większy. Strasznie narzeka na noszenie węgla i palenie w piecu. Narzeka, że jej zimno. W przyszłym roku już nie będzie mogła uzywać tych pieców co teraz. Trzeba rozważyć w co zainwestować. W domu w ktorym mieszka ogrzewanie elektryczne nie zda egzaminu, bo z kazdej strony wieje. Musiałaby przejść na duzy dom. A w mieszkaniach do ktorych może przejść nie ma w tej chwili wody i odplywu. Inwestycje raczej niemożliwe, bo ona ciągle mówi, ze za tydzień umrze i remontu dla mnie robić nie będzie. Trzeba by wymienić rury kanaizacyjne i rurki od wody. Żyć moze i 10 lat, bo poza psychiką nic jej poważnego nie dolega. Chciałabym jakoś o nia zadbać, ale nie pozwala. Jest strasznie oporna na wszelki postęp, zmiany. Koniecznie chce zachować status quo. Chce być samodzielna, a nie zawsze się da. Szarpie się. Tęskni za przeszłością i ciągle wspomina czasy gdy była piękna, gdy robiła karierę, gdy była podziwiana, szanowana, gdy dużo zarabiała. Nie może pogodzić sie z przemijaniem i nie chce żyć tak jak teraz. Starość jest straszna...Nie taka powinna być. Powinna być spokojna. Starszy człowiek powinien odpoczywać otoczony miłością i ciepłem. Powinien mieć wszystko co potrzebne. Powinien robić to co lubi i na co wcześniej nie miał czasu. To czas refleksji i wyciszenia,a nie walk o dominację.

Jednak nie wezmę udziału w kursie empatii w lutym. Najpierw rosyjski. Nie po to płacę za spotkania na żywo by pochopnie z nich rezygnować. Kursy empatii są też w innych terminach. Znalazłam też kursy porozumiewania bez przemocy. Już o nich myślę, bo w razie konfliktu z moim bliskimi wszystko polega na probie sil.Ta droga jest zła. Trzeba pomyśleć o innych sposobach komunikacji. No zobaczymy.

Pikuś już jest prawie całkiem głuchy. Były z nim problemy, bo poczatkowo stał się nerwowy, agresywny, a czasem zastraszony. Leżał przyczajony. Jest jednak inteligentny i uczy się języka migowego. Teraz gdy go wolamy to kiwamy ręką. Pojął szybko. Ładnie reaguje.

Filuś nadal nie je, ale głod czuje i nauczył się przychodzić wtedy do mnie. Siada obok i czeka aż go nakarmię. Dostaje teraz chrupki renal i parówki cienkie. Otwieram pyszczek i wpycham głęboko, a on przełyka. Dobrze że nie ma zębów, bo by była kontuzja. Łapki trzeba trzymać, bo ma siłę sie bronić. Katar znowu jest. Chyba się uodpornił na antybiotyk. Za jakieś 10 ni pojadę do weterynarza po nowy. Czasem wymiotuje, ale mam lek i wtedy mu daję.

11 stycznia 2022 , Komentarze (2)

Wczoraj był dość pracowity dzień. Było sporo nauki - rosyjski i matematyka. Dziś też będzie. Muszę podgonić rosyjski, bo w lutym w zajęciach na zywo nie będę brała udzialu. Będzie kurs Komunikacja oparta na empatii i koniecznie muszę wziąć w nim udział. Rosyjski przerobię, bo lekcje sa nagrywane. Myślę, że kurs mi sie przyda i to nie tylko w pracy. W domu też mam styczność z trudnymi osobami. Jest on oparty na metodzie Porozumiewanie bez przemocy Marshalla Rosenberga.

Kurs maturalny z matematyki już wykupiłam. Uczę się. Idzie tak sobie. Gdy zadania są tlumaczone, wydają mi sie proste. Wcześniej jednak nie wszystkie potrafię zrobić. Nie kojarzę, nie wpadam na pomysł jak to zrobić. Coś tam robię ale popelniam blędy i to nieraz po prostu glupie. Wyznaczyłam sobie limit na zadanie 11 minut.

Kupiłam spodnie i ostatni sweter. Chcę kupić jeszcze tylko buty.

Ostatnio też nieco więcej siedzę nad angielskim. Idzie jak po grudzie. Można ponoć ukończyć kurs zaawansowany, ale ja jestem w polowie kursu dla poczatkujących. Nie radzę sobie z dlugimi zdaniami. Nie wiem czy skończę, bo kusi mnie kurs gdzie indziej. Myślę, że tam postępy by były szybsze. Przecież moglabym mówić krótkimi zdaniami, a i rozmowa typu ja być murzyn też jest zrozumiała. Duolingo wymaga perfekcji i jeden błąd w szyku zdania, czy końcowce już sprawiają, ze postęp jest niemożliwy. 

Dieta idzie jak z płatka. Nie czuję głodu i podjadam też rzadko. Do tego pozwalam sobie tylko na warzywa. .Zauważyłam, ze ostatnio mnie cieszy gdy nie jestem przejedzona. Pokochałam lekkość. To coś nowego, bo zawsze uważalam, ze gdy sie najem węglowodanów, lepiej się czuję. Dziś kotlety z śledzi i jajek, gulasz angielski, sałatka z tuńczyka i marchwi, pora.

Myślałam o diecie IG na vitalii, ale nic z tego. Chodziło mi o miesiąc, żeby wyprobować, a muszę wykupić dwa. Jeśli chcę miesiąc to musi być subskrybcja. Dla mnie to niewykonalne, bo karty nie mam i nie chcę mieć.

Sień prawie gotowa. Jeszcze zostały drobiazgi typu kapelusz słomkowy, galązki igliwia, misa z kamieniami...Jest stare z nowym, ładne z brzydkim, niedoróbki i fuszerki. Kontrasty tak jak lubię... Poza takim sposobem na wnętrza lubię tylko styl dworkowy i rustykalny. Nie lubię nic eleganckiego, wykwintnego... Pozowanie na arytokrację mnie razi. Jest jeszcze kwestia sprzatania. W moich wnętrzach grzeszki przeciwko czystości typu kurz itp nie rażą tak jak w tych luksusowyh wnętrzach. Pani do sprzątania w tym momencie nie mam, a urobić się nie mam zamiaru.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.