Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498117
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 stycznia 2022 , Komentarze (20)

W najbliższym czasie brat Krzyśka zrobi porządek z bateriami. Są do wymiany dwie. W łazience nad wanną i w kuchni. W tym miesiącu chcę jeszcze wymienić gumolit w ganku. Może też będzie jakiś kurs? Tani...

Czytam Porozumienie bez przemocy Marsalla Rosenberga. Książka mnie zainteresowała i kurs chyba zrobię. Obecnie mam nawyk stosowania czasem przemocy w czasie ostrego konfliktu. Robię wszystko by postawić na swoim i zwykle mi sie udaje. Uważam jednak, że stawianie spraw na ostrzu noża nie jest dobre. Gnębie zwłaszcza Krzyśka. On ulega i podoba mi się to, ale zastanawam się czy ta jego bierność nie wynika właśnie z tego, że go zdominowałam. Moze z tego powodu przestał w siebie wierzyć.

Zapisałam sie na wyzwanie 12 kg w 12 miesięcy. No zobaczymy. Na diecie jestem i idzie mi, ale kusi mnie, zeby spróbować diety delikatniejszej, nie tak restrykcyjnej. Niech trwa dłużej, ale bez tych skoków wagi. Chodzi mi o to by były spadki mniejsze jeśli chodzi o miesiąc. Może 2 kg zamiast 4. Na diecie bym była dłużej. Moze rok. Moze bym przywykła do małych porcji jedzenia. Nie wiem tylko czy tego typu dieta ma sens. Nie wiem ile kalorii jeść, żeby chudnąć. Nie wiem czy mnie to nie zniechęci. Czy będzie motywacja. W życu się tak nie odchudzałam. Chcę zejść do 44 rozmiaru jeśli chodzi o biust. W biodrach by byl niższy i w talii też. 

Wczoraj ugotowałam obiad na piecu...

Wczoraj przyszła paczka ze swetrem. Czekam jeszcze na jeden. Mial być ostatni, ale spodobał mi sie jeszcze ten. Z tylu ma kokardę. Kupiłam ostatnio sporo ciuchów, ale ja kupuję rzadko i nigdy nie wyrzucam bez powodu. Zwykle zdąrzę zniszczyć. Teraz kupilam w dwóch rozmiarach. Następne zakupy moze jesienią.

12 stycznia 2022 , Komentarze (16)

Jest problem z moja mamą, a będzie większy. Strasznie narzeka na noszenie węgla i palenie w piecu. Narzeka, że jej zimno. W przyszłym roku już nie będzie mogła uzywać tych pieców co teraz. Trzeba rozważyć w co zainwestować. W domu w ktorym mieszka ogrzewanie elektryczne nie zda egzaminu, bo z kazdej strony wieje. Musiałaby przejść na duzy dom. A w mieszkaniach do ktorych może przejść nie ma w tej chwili wody i odplywu. Inwestycje raczej niemożliwe, bo ona ciągle mówi, ze za tydzień umrze i remontu dla mnie robić nie będzie. Trzeba by wymienić rury kanaizacyjne i rurki od wody. Żyć moze i 10 lat, bo poza psychiką nic jej poważnego nie dolega. Chciałabym jakoś o nia zadbać, ale nie pozwala. Jest strasznie oporna na wszelki postęp, zmiany. Koniecznie chce zachować status quo. Chce być samodzielna, a nie zawsze się da. Szarpie się. Tęskni za przeszłością i ciągle wspomina czasy gdy była piękna, gdy robiła karierę, gdy była podziwiana, szanowana, gdy dużo zarabiała. Nie może pogodzić sie z przemijaniem i nie chce żyć tak jak teraz. Starość jest straszna...Nie taka powinna być. Powinna być spokojna. Starszy człowiek powinien odpoczywać otoczony miłością i ciepłem. Powinien mieć wszystko co potrzebne. Powinien robić to co lubi i na co wcześniej nie miał czasu. To czas refleksji i wyciszenia,a nie walk o dominację.

Jednak nie wezmę udziału w kursie empatii w lutym. Najpierw rosyjski. Nie po to płacę za spotkania na żywo by pochopnie z nich rezygnować. Kursy empatii są też w innych terminach. Znalazłam też kursy porozumiewania bez przemocy. Już o nich myślę, bo w razie konfliktu z moim bliskimi wszystko polega na probie sil.Ta droga jest zła. Trzeba pomyśleć o innych sposobach komunikacji. No zobaczymy.

Pikuś już jest prawie całkiem głuchy. Były z nim problemy, bo poczatkowo stał się nerwowy, agresywny, a czasem zastraszony. Leżał przyczajony. Jest jednak inteligentny i uczy się języka migowego. Teraz gdy go wolamy to kiwamy ręką. Pojął szybko. Ładnie reaguje.

Filuś nadal nie je, ale głod czuje i nauczył się przychodzić wtedy do mnie. Siada obok i czeka aż go nakarmię. Dostaje teraz chrupki renal i parówki cienkie. Otwieram pyszczek i wpycham głęboko, a on przełyka. Dobrze że nie ma zębów, bo by była kontuzja. Łapki trzeba trzymać, bo ma siłę sie bronić. Katar znowu jest. Chyba się uodpornił na antybiotyk. Za jakieś 10 ni pojadę do weterynarza po nowy. Czasem wymiotuje, ale mam lek i wtedy mu daję.

11 stycznia 2022 , Komentarze (2)

Wczoraj był dość pracowity dzień. Było sporo nauki - rosyjski i matematyka. Dziś też będzie. Muszę podgonić rosyjski, bo w lutym w zajęciach na zywo nie będę brała udzialu. Będzie kurs Komunikacja oparta na empatii i koniecznie muszę wziąć w nim udział. Rosyjski przerobię, bo lekcje sa nagrywane. Myślę, że kurs mi sie przyda i to nie tylko w pracy. W domu też mam styczność z trudnymi osobami. Jest on oparty na metodzie Porozumiewanie bez przemocy Marshalla Rosenberga.

Kurs maturalny z matematyki już wykupiłam. Uczę się. Idzie tak sobie. Gdy zadania są tlumaczone, wydają mi sie proste. Wcześniej jednak nie wszystkie potrafię zrobić. Nie kojarzę, nie wpadam na pomysł jak to zrobić. Coś tam robię ale popelniam blędy i to nieraz po prostu glupie. Wyznaczyłam sobie limit na zadanie 11 minut.

Kupiłam spodnie i ostatni sweter. Chcę kupić jeszcze tylko buty.

Ostatnio też nieco więcej siedzę nad angielskim. Idzie jak po grudzie. Można ponoć ukończyć kurs zaawansowany, ale ja jestem w polowie kursu dla poczatkujących. Nie radzę sobie z dlugimi zdaniami. Nie wiem czy skończę, bo kusi mnie kurs gdzie indziej. Myślę, że tam postępy by były szybsze. Przecież moglabym mówić krótkimi zdaniami, a i rozmowa typu ja być murzyn też jest zrozumiała. Duolingo wymaga perfekcji i jeden błąd w szyku zdania, czy końcowce już sprawiają, ze postęp jest niemożliwy. 

Dieta idzie jak z płatka. Nie czuję głodu i podjadam też rzadko. Do tego pozwalam sobie tylko na warzywa. .Zauważyłam, ze ostatnio mnie cieszy gdy nie jestem przejedzona. Pokochałam lekkość. To coś nowego, bo zawsze uważalam, ze gdy sie najem węglowodanów, lepiej się czuję. Dziś kotlety z śledzi i jajek, gulasz angielski, sałatka z tuńczyka i marchwi, pora.

Myślałam o diecie IG na vitalii, ale nic z tego. Chodziło mi o miesiąc, żeby wyprobować, a muszę wykupić dwa. Jeśli chcę miesiąc to musi być subskrybcja. Dla mnie to niewykonalne, bo karty nie mam i nie chcę mieć.

Sień prawie gotowa. Jeszcze zostały drobiazgi typu kapelusz słomkowy, galązki igliwia, misa z kamieniami...Jest stare z nowym, ładne z brzydkim, niedoróbki i fuszerki. Kontrasty tak jak lubię... Poza takim sposobem na wnętrza lubię tylko styl dworkowy i rustykalny. Nie lubię nic eleganckiego, wykwintnego... Pozowanie na arytokrację mnie razi. Jest jeszcze kwestia sprzatania. W moich wnętrzach grzeszki przeciwko czystości typu kurz itp nie rażą tak jak w tych luksusowyh wnętrzach. Pani do sprzątania w tym momencie nie mam, a urobić się nie mam zamiaru.

10 stycznia 2022 , Komentarze (15)

Nowy tydzień. Zaczynam go niby z normalną energią, ale mam świadomość, ze muszę odespać weekend. Wstawałam w sobotę i niedzielę o 7, po 5 godzinach snu, bo miałam zajęcia. Teraz trzeba to nadrobić. Dziś już spałam dłuzej. Jutro chyba sie nie da, bo idą dwie paczki. Swoją drogą ciekawa jestem ile ja ważę. Ponoć po ogorkach kiszonych i po nieprzespanej nocy, waga wzrasta. No i oby to była prawda w moim przypadku.

Krzysiek dziś ma wolne i jedzie do miasta. Ma być u fryzjera. Wkrótce mu kupię trochę ciuchow, bo chcę żeby wyglądal lepiej. Za kilka dni ponoć ma mieć urlop. Fajnie by było, bo wprawdzie lubię być sama w domu tylko ze zwierzętami, ale lubię też gdy jest.

Czekam na wypłatę, bo chcę kupić jeszcze sweter i spodnie, może buty. Muszę pilnie zarobić 100 zł, bo chcę sobie wykupić kurs maturalny z matematyki. Niech stracę... Może wiedzę zdobędę łatwiej...

Dziś mam kurs z rosyjskiego. Temat do opracowania to turystyka. Muszę spisać działy z rosyjskiego. Za jakiś czas postaram się opanować te same słówka z angielskiego.

Ostatnio mało gotuję z przepisów. Najczęściej używam tego co mam w domu i nie zastanawiam sie czy ktoś taki przepis wymyślił. Wczoraj była sałatka z tuńczyka z wody, marchwi, pora i ogórka kiszonego. Nie dodałam majonezu tylko musztardy miodowej. Dało sie zjeść. Dziś kapusta z pieczarkami z kwaśnej kapusty i marchwi, krokiety z pieczarkami, schab pieczony i pomarańcza. Czekam na spadek kolejnego kilograma. Nie powiem, żebym była zawzięta, ale uważam. Wczoraj Krzysiek zrobił kisiel i zjadłam tylko 4 łyzeczki. Brzuch jakby bardziej płaski i łatwiej z wanny wychodzę. Chudnę, aczkolwiek jeszcze mam wagę budzącą grozę. Byle do końca stycznia.

9 stycznia 2022 , Komentarze (7)

4 dzień ścisłej diety. Teraz już poleci bez przerw i oby szybko 84 kg były. Na razie 87. Jeszcze 3 kg. Moze do końca miesiąca. Dziś kotlet schabowy, tuńczyk w sosie wlasnym z marchwią, porem i serek wiejski, pomarańcza. Znalazłam sposob na siebie i na razie działa. Gdy mnie złapie nagły apetyt na coś do jedzenia/emocje/, to jem ogorki, pomidory, marchew. To mi pomaga, bo buzia ruszam a kalorii z tego mało. Według wrózby mam być konsekwentna, ale nie zawzięta. Nastawiam się na diete do Wielkanocy. Głodu nie czuję.

Styczeń, a ja już myślę o uprawach warzyw w tym roku. Będzie mniej chyba. Planuję tylko skrzynie/2 spore/ i moze z 3 pomidory w donicach i z 2 papryki też w donicach. Chodzi o plewienie, którego nie znoszę i o to, że w miejsce gdzie miał być bob nie został wysypany nawóz. Drugie miejsce wcale nie skopane. W tym roku będzie też mniej kwiatów w donicach. Jest za dużo podlewania i Krzysiek sie denerwuje. W tym roku nie będzie tyle wycinania chaszczy, bo z tym zrobiam porzadek w zeszłym roku. Moze zawalczę z perzem. Tęsknię już trochę za słońcem i piciem kawy z Krzyśkiem na progu domu. Trzeba będzie kupić trochę ziemi i kwiatow na skalniak do skrzyni przed domem.

Koszty ogrzewania mnie zniechęciły i gazu raczej nie zalożę w tym roku. Myślę by do kuchni wstawić piec zgodny z ustawą, ale nie piecokuchnię, a do sypialni grzejnik elektryczny. To by wyszło taniej, bo mam możliwość pociągnąć prąd z mieszkań babci, a ona miała licznik dwutaryfowy, który opłacam. Musiałbym zrezygnować z CO, ale 1500 zł za gaz miesięcznie nie zamierzam placić. Myślę też jeszcze o piecokuchni zgodnej z ustawą. To by było tez dobre rozwiazanie na kilka lat. Koszt to około 7000 zl, ale nie trzeba by nic poźniej rozbierać gdyby wszedł zakaz palenia drewnem i węglem. Jest jeszcze możliwość by za kilka lat zamontować dwa piece akumulacyjne w pokoju dziennym i kuchni a w sypialni by podgrzewać przed snem dmuchawa. To oczywiście w mrozy. Będzie drożej niż teraz ale jeszcze względnie. Mogę płacić o 500-700 z wiecej niż teraz miesięcznie, ale nie o 1500. Mam inne wydatki.

Dziś mam ostatnie zajęcia w szkole na instruktora terapii d/s uzależnień. Zajęcia są przez internet.

8 stycznia 2022 , Komentarze (16)

Dziś mam zajęcia w szkole... Zaraz się zaczynają...

Obejrzałam sobie dokladnie moje ciało i mam mieszane uczucia. Tłuszcz jest okoropny, ale skora jeszcze mimo 60 lat na karku, względna. Wyglądam bardziej jak zaniedbana 30 latka po dwóch ciążach niż starsza pani. Czy to pocieszające, nie wiem, bo i tak jest żle. Nie spodziewam się, że będzie dobrze. Teoretycznie mogę schudnąć, ale całkiem szczupła już nie będę. Chcę ważyć około 66 kg, a to górna granica normy. Przy tej wadze będę miała jeszcze dużo tłuszczu zwłaszcza na brzuchu. Dla mnie tłuszcz jest obrzydliwy i to niezależnie od wieku. Obrzydliwe są też mięśnie u kobiet i nadmierna chudość. Wiem, że mogę komuś tym sprawić przykrość, ale tak uważam. Innych oczywiście nie oceniam i maja prawo wyglądać jak chcą, ale u mnie to wszystko powodowałoby niechć do swojego ciała. To jest oczywiście złe podejście i pracuję nad tym.Teraz okresy akceptacji przeplatają sie z ta niechęcią wlaśnie. Gdy byłam młodsza chciałam wyglądać dobrze, a że wyglądałam bardzo przeciętnie bez ubrania, najczęściej czułam właśnie ta niechęć. Całe życie nie akceptowałam tłuszczu na brzuchu, bo byl nawet przy wadze 48 kg/164 wzrost i 62 w talii/ Nigdy nie ćwiczyłam i to może byla przyczyna. Nigdy nie byłam zadowolona z mojego biustu, bo byl za duzy i większość mężczyzn tylko na niego zwracala uwagę. Mnie to bardziej krępowało i wkurzało niż cieszyło. W dodatku staników nie lubię i wyglądał jak wyglądał, bo ich unikałam. Teraz mam prawie 60 lat i zrobiłam się przeźroczysta. Oznacza to, ze mężczyźni już na mnie nachalnie nie patrzą. Mam spokój i cieszy mnie to, ale pojawiajaca się czasem niechć do dużego biustu i tłuszczu na brzuchu pozostała. Mam naturalnie świadomość, że ciało jest darem, świątynia ducha i powinnam je akceptować. Jestem mu wdzięczna, że jestem wzglęnie zdrowa i sprawna. Jestem realistką i wiem, ze przeciętne kobiety w moim wieku rzadko mają ładne ciała. Wiem, ze o ciało trzeba dbać, a ja tego nigdy specjalnie nie robiłam. Wszystko to wiem, ale nie zawsze potrafię wszystkie  części ciała kochać tak samo. Na szczęście ta niechęć teraz zdarza się coraz rzadziej, bo wygląd stracił znaczenie. Zyskało na znaczeniu zdrowie, a tluszcz na brzuchu mu nie sluży...

3 dzień diety. kotlet ze śledzia, sałatka z tuńczyka i marchwi, jajecznica z pomidorem. Moze trochę surowych warzyw na podjadanie. Skończyły sie wycieczki do kuchni gdy Krzysiek poszedł spać. Już trochę na wadze mniej...

7 stycznia 2022 , Komentarze (18)

Wczoraj Krzysiek wstał o 6, ubrał się i na szczęście sie obudziłam, bo by poszedl do pracy. Zdarza mu sie to czasem w dni wolne. Dzień był spokojny. Ja trochę spałam, trochę pracowałam i trochę się uczyłam. Teraz siedzę z matematyki nad funkcjami. To początki, ale nic z technikum nie pamiętam. Idzie mi jednak, bo rozumiem.

Filuś nie je i czasem ma mdłości. Kataru nie ma. Karmię go, ale zaczynam sie poddawać, bo po całych dniach spi i jest coraz słabszy. On chyba tez sie poddaje, bo jest osowiały i zaczął sikać na kanapę. Straszny żal, bo to taki cudowny kot.

Kupiłam kolejny sweter. Zostaly jeszcze do kupna buty, spodnie i jeszcze jeden sweter. Część pieniędzy mam tylko czekam na nie. Przyda mi się jeszcze 200 zł i koniec z zakupami na ten moment. Dziś czekam na paczkę. Ciuchy mnie bardzo cieszą, ale zdjęcia porobię dopiero jak trochę schudnę. Teraz wstyd. 87 kg to strasznie dużo. To otyłość. Nadwagę znoszę bez trudu. Otylości nie. Część tego zapuszczenia to wina wagi. Nie miałam baterii i nie ważyłam się kilka miesięcy, a to byl okres niebezpieczny dla mnie, bo jesień. Wtedy tyję szybko, bo ciągle jestem glodna i jem, jem, jem. Nie ma tłumaczenia. Największy problem mam z górną połową ciała. Nogi mogą być, ale biust i ramiona, zgroza... Jem mniej i powinna waga spadać. Ciekawe czy gdy schudnę do wagi w normie to te dysproporcje znikną. To na tym zdjęciu było 11 kg nadwagi i ramiona nadal szerokie...:(

O tych spodniach myślę...

Znowu jestem chora. Od czterech dni mam katar, słaby ale mnie męczy. Do tego drapie mnie w gardle i trochę kaszlę. Węch mam więc chyba to nie covid. W grę wchodzi chyba tylko Omikron, bo Delta  była w listopadzie. Tylko czy można po dwóch niecałych miesiącach znowu chorować? Co z moją odpornością. Skąd mi się to wzięło? Nie miał mnie kto zarazić katarem, a tylko to łapię. Teraz narzeka tylko mama.

Dieta trwa. Dziś serek wiejski, paluszki rybne z ziemniakami/2 średnie/, marchew z bobem i cebulą duszone, pomarańcza...Całość niecale 900 kalorii.

6 stycznia 2022 , Komentarze (34)

Ostatnie święto tej zimy. Ja go nie uznaję, ale Krzysiek świetuje co oznacza więcej jedzenia. Pewnie będzie z 1600 kalorii zamiast 800. Moze coś waga podskoczyć. U mnie będzie ciasto, będą śledzie i wędlina bez pieczywa. Jutro juz dieta. Chciałabym do końca stycznia 84 na wadze zobaczyć. Luty może pociągnę 800 i co kilka dni 600 i co kilka 1000. Nie wiem co z Dietą Camebridge. Myślę o 600 kaloriach przez gora 2 tygodnie. Czy uda się do nadwagi zejść? Zobaczymy. Drugi etap diety możliwy we wrześniu. Moze znowu Camebridge. Największy problem mam po diecie, bo rzucam się na węglowodany, ktore kocham i tyję. Mam też problem z emocjonalnym jedzeniem, z jedzeniem z nudow np. Jakoś muszę sobię z tym poradzić. Chciałabym jeszcze wagę w normie zobaczyć... Myślę o rozmiarze 44/biust/.

Powinnam się umówić do fryzjera. Moze sie uda iść w poniedziałek. Już bym to chciała mieć z głowy.

Gdybym była młodsza z 10 lat, to pewnie bym poszla na studia i to moze nawet ukończyła dwa kierunki - psychologię i może filologię rosyjską- tłumacz. Jest teraz licencjat online. Interesuje mnie też dziennikarstwo internetowe. Też jest online. A moze? :) Wszystko się rozstrzygnie raczej w tym roku, a może sie wszystko ale większość. To trochę zależy od tego czy uda się sprzedać mieszkanie w Warszawie. Krzysiek ma udzialy/dużo/ ale jest kilku spadkobierców.

Wczoraj Krzysiek kupił wino i miało być na dziś, ale nudziłam by wypić wczoraj i wypiliśmy. To był Grzaniec mnicha. Może nie jest to wino najwyzszych lotów/cena tylko około 20 zł/, ale uwielbiam wszelkie grzańce. Kiedyś piłam prawie tylko wermuty bianco i istry oraz rosyjskie wina musujace typu sowieckoje gristnoje/nie wiem jak sie to pisze/. Teraz piję czasem grzańce. Gdy wypiję poł wina, czuję cudowny szumek w glowie i tak mi lekko:) Ta ilość alkoholu to raptem 0,5 promila przy mojej wadze. To nie tragedia. Więcej bym nie chciała. Gdyby nie szkoła tobym nie wiedziala, ze ilość promili zależy od wagi, wzrostu i plci. Kiedyś gdy jeszcze pilam więcej były to ilości równe mężczyznom. Wstyd mi było, ze oni trzeźwi a ja prawie pijana. Bylam jeszcze wtedy stosunkow drobną kobietą, bo ważyłam 55-60 kg.

Akcja typu wizerunek idzie dobrze. Codziennie rano tuz po wstaniu wkładam przyzwoite ciuchy, sprawdzam stan paznokci, porzadkuję włosy i ogladam włosy na brodzie. Jest ok... Nie wygladam rewelacyjnie, bo nie mogę wygladać w tym wieku i z ta tuszą, ale jest schludnie.

5 stycznia 2022 , Komentarze (4)

Trzeba by pomyśleć o nauce, bo w sobotę mam ostatni egzamin. Zajęcia jeszcze w niedzielę i koniec szkoły na instruktora terapii d/s uzależnień. Później trzeba będzie przygotować nową ofertę na portal z wróżbami. To będzie niekonwencjonalna terapia uzależnień na razie od alkoholu. Myślę jeszcze o uzależnieniu od jedzenia, o psychodietetyce, ale muszę skończyć jakiś lepszy kurs i poradzić sobie sama z sobą. Nie mogę przecież nikomu radzić jak sama mam czasem problem z emocjonalnym jedzeniem.

Szacunek do siebie to trudny temat dla mnie. Miałam i mam problem z mamą, ktora mnie poniżała. W ten sposób wywyższa siebie. Znam ten mechanizm. Ona uważa, że dziecko to istota podległa i nie ma prawa do szacunku. Nasiąkłam tym i teraz niestety nie zawsze się szanuję. Przejawia się to w tym, że nie zawsze bronię swoich interesów i pozwalam innym na naganne zachowania wobec mnie. Nie zawsze bronię swojego zdania, ustępuję, bo mi się nie chce kłocić czy dla świętego spokoju pozwalam innym przekraczać swoje granice.. Poza tym mimo ich destruktywności trwam w toksycznych układach. Wybieram toksycznych partnerow. Mam też chyba kompleksy i nie zawsze, wszystko w swoim życu akceptuję. To sprawia, że czasami choć rzadko zakładam maski. Nie, nie kłamię, ale niektóre swoje ,,minusy" ukrywam.

Dalsza dieta. Teraz jem bardzo monotonnie. Dwa posiłki sa zwykle białkowe i jeden z węglowodanami. Dziś ma być serek wiejski, schab pieczony i sałatka ze straczkowymi, pomarańcza. Jutro już ostatnie odstępstwo, bo Krzysiek świętuje.

4 stycznia 2022 , Komentarze (29)

I następny ,,problem" do przerobienia w tym roku to praca nad panowaniem nad emocjami i podatnością na prowokacje do zlego zachowania. Podatność na prowokacje do złego zachowania już w zasadzie mnie mało dotyczy. Czasami daję się tylko bliskim sprowokować do kłotni i wymiany zdań. Gdy ktoś krzyczy to i ja podnoszę głos. Na zewnątrz takie zachowania mi się nie zdarzają. Z obcymi się raczej nie kłócę i nie podnoszę na obcych głosu. Uważam to za zachowania  conajmniej niewłaściwe. Jeśli ktoś mnie atakuje to staram się podejść do tego spokojnie. Zwykle unikam konfrontacji i kończę zbyt burzliwe dyskusje, bo niby czemu one służą? Agresywny atak z czyjejś strony nie oznacza, że znize się do poziomu tej osoby i pogrążę w prostackiej awanturze rodem z magla.  Z bliskimi tak się nie da, bo tego typu zachowanie może sprawić, ze wejdą mi na głowę. A może to błąd w rozumowaniu? Może trzeba zachować spokój, uniknąć dyskusji podniesionym tonem i robić swoje? Tylko jak rozwiązać konflikt z bliskimi? Jak się z nimi kłócić tak by to było konstruktywne, by coś z tego wynikało? Krzysiek wrzeszczy i zacina się w uporze, mama dostaje szału i wyprasza mnie z mieszkania, a Sebastian się obraża i nic do niego nie dociera.

W tym roku będzie dalsza nauka panowania nad emocjami. U mnie jest problem z złoscią. Bywam wybuchowa gdy mnie bliscy sprowokują. W celu uspokojenia są medytacje, jest Reiki i jest joga.

Sebastian pojechał. Co dalej ze znajomoscią nie wiem. Kusi mnie zrobienie porzadku w swoim zyciu. Z Sebastianem nigdy nie dojdziemy do porozumienia. Jesteśmy zbyt różni. Mamy inne podejście do zycia i inne potrzeby. Traktuje mnie źle i uważa, że tak powinien. Nie lubi moich zwierzat i one sa w stresie gdy przyjezdża. Nie ma juz w tej znajomości serdeczności. Zadał się z miejscowymi alkoholikami pijącymi w lesie i na melinach i z nimi pije. To mnie drażni, bo sa dla niego autorytetem i ich zwyczaje przynosi do domu. Jedyny problem to to, ze mi w remontach pomagal. Trzeba wymienić baterię w kuchni i w łazience nad wanną, bo obie działają na aby aby. Do tego będzie wymiana gumolitu w moim ganku, bo Pikuś pogryzl. Na razie umówiłam się ze znajomym i może on zrobi. Sebastiana w telefonie zablokowałam. 

Dieta mi idzie. Pokus nie mam i trzymam się tego co zamierzam. Dziś waga nieco spadła. Jem mało węglowodanów. Dziś kotlet mielony, gulasz angielski i jajecznica z warzywami. Krzysiek waży około 82 kg i jak najszybciej muszę go przegonić. Jestem wscekła na siebie, że tak przytyłam i nie ma tłumaczenia. Moja wina.

Wymieniłam wszystka prawie bieliznę. Kupiłam leginsy-moro.

Moje pokusy. To juz ostatnie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.