Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490566
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 września 2021 , Komentarze (33)

Dziś Krzysiek pracuje po południu. Ja coś podziałam w domu i koło domu o ile pogoda będzie odpowiednia. Na razie jest zimno i ja bym chętnie rozpaliła w piecu. Ostatnio Krzysiek narąbał drewna na rozpałkę. Na jakiś czas starczy. Niestety drewno sie kończy. Ja miałam stara boazerię. Przywiózł brat Krzyśka z remontowanego mieszkania. Było rozpalanie przez kilka lat. W tym roku na pewno koniec i oby wystarczyło. Skad weźmiemy poźniej nie mam pojęcia. Drewno porąbane jest w sklepach drogie i nie ma jak przywieźć. W internecie są ogloszenia, ale 100 km po nie nie pojadę. Są w domu gałązki, ale to raczej na rozpałkę się nie nadaje. Wczoraj było w piecu palone, bo zrobilam pranie i musiało wyschnąć. Wieczorem zgasiłam laptop, świato i siedzieliśmy chwilę tylko w blasku ognia z pieca i świecy. Ależ relaks. Ten szum z pieca, te pełgające ognie. Odglosy i światla miasta tego nie zastąpią.

Znowu był konflikt z moja mamą. Ona gdy ma zly humor, czyli bardzo często jest okropnie negatywna osobą. Wyszukuje sobie negatywne sprawy, konfikty i tym mnie zarzuca. To moze byc wszystko, bo nakręca ja i program z telewizji i przeczytana książka i artykuł, no i złe wspomnienia, krzywdy ktore jej ktoś wyrzadził i do których po sto razy wraca... Ciągle tez wszystkich z nienawiścia krytykuje- mnie, Krzyska, sasiadkę, prezydenta itd. Lubi innych niszczyć i im ubliżać i caly ten brud psychiczny zrzuca na mnie. Twierdzi, ze musi sie tym z kimś podzielić, żeby poczuć sie lepiej. To, ze w ten sposob dręczy mnie jest nieważne. Ma prawo, bo jest matką. O psychologu sluchać nie chce, bo smarkule nie sa autorytetem i nie będą jej radzić. Wie przecież swoje. Ja już jestem na to dość odporna i humoru mi na duzej nie jest w stanie zepsuć, ale wysłuchiwać jej nie chcę, bo szkoda mi czasu. Poza tym to nic nie daje. Oczywiście stawiam granice. Ostatnio wyszłam, a ona się obraziła. Teraz grozi, ze sobie kogoś do rozmow/wysłuchiwania monologow raczej/ znajdzie, a nasze kontakty ograniczy. Jest jeszcze i druga strona medalu, bo moja mama czasem miewa dobry humor i wtedy jest kopalnią wiedzy o moich bliskich, o historii domu, dawnym życiu rodziny, wsi. Sporo wie o ogrodzie, pracy kolo domu, lesie, naturze no i o bioterapii. Szkoda, że to wszystko przestało ja interesować i o tym nie chce rozmawiać. Ponoć to ją nudzi. 

Wczoraj udało się zerwać szyszki chmielu. Suszą się. :) Trochę go jest. Powinno starczyć na calą zimę. Zrobilam też świeze wiązanki z ziol do domu. Ten piesek i kotek nie pasują, ale to Krzyśka pamiatka z domu rodzinnego. Zostanie...

Wczoraj wyrzucona zostala moja prawie nowa frytkownica bezolejowa. Użyłam z 15 razy albo i nie i złom. Bylam nią zachwycona, ale mi przeszło i nowej już nie kupię. Pozostanę sobie przy metodzie tradycyjnej- garnek z olejem i maszynka albo piec. Nie jem frytek aż tak często, żebym od razu utyła.

21 września 2021 , Komentarze (30)

Odeszam od diety, bo codziennie prawie jem węglowodany proste. Niby wliczam w bilans, ale nie powinnam jeść. Wczoraj na obiad i kolację było ciasto ze śliwkami. Teraz jest sezon i nie zamierzam sobie odmawiać. Ciasto było proste, lane, bo nie robię ciast wykwintnych, pracochlonnych, przekladanych kremami. Piekę tak jak sie piekło 30 lat temu. Mam wyprobowane przepisy na babki i ciasta na oleju, na serniki, makowce, pierniki. Piekę ciasto kruche i polkruche. Czasem piekę biszkopt, ale kremow nie robię. Czasem piekę ciasteczka.

Kolejna nalewka przygotowana. Tym razem ze śliwek. Bardzo ją lubię, bo jest słodka i aromatyczna. Przy okazji po raz pierszwy od bardzo dawna wzięlam do ręki szydelko i obrobiam sobie kapturek na słoik. Powstanie jeszcze kilka, bo nieraz kilka nalewek na raz robię.

Zrobiłam kolejny przegląd kosmetyków. Wyrzuciłam roż, krem bb, kolorowe olowki do oczu, pelingi w tym do twarzy, balsamy, krem pod oczy, maseczkę na dlonie i na stopy, olejek do ciała i do stop. Sporo tego bylo, a prawie nigdy nieuzywane. Nie chce mi się dbać o urodę i nie mam czasu na to. Co innego jest wazniejsze. Zostaly mi kosmetyki pachnące-dezodoranty w tym robione w domu, perfumy, pasta do zębow, płyn do higieny intymnej, plyn do kąpieli i sól, szampon, krem do twarzy i do rąk i stop/jeden/, odzywka do wlosow i maska, ale maska juz ostatnia, bo kupować nie zamierzam no i mydlo w tym w paście, ale nie złuszczajace. Do makijażu mam tyko puder w kamieniu, bezbarwna pomadkę i kredkę do oczu. Wkrotce przyjrzę sie lakierom do paznokci. Zostaną najtwarlsze. Uzywam kosmetyków naturalnych i robionych w domu. Kosmetyk musi być prosty w użyciu, bo zabiegi pracochlonne nie wchodzą w grę.

Powoli przygotowuję się do jesieni. Teraz też tej deszczowej. Kupiłam kurtkę nieprzemkalną z kapturem, bo trzeba będzie chodzić do sklepu, a parasol w lesie niezbyt mi odpowiada. Kurtka jest używana, ale mi to nie przeszkadza, bo stan idealny. Mnie jest szkoda pieniędzy na ciuchy. Chodzi tez o ekologię. Nadwyżki wydaję na potrzebujące zwierzęta i z tym mi lepiej..

Dziś moze uda się zerwać szyszki chmielu do suszenia. Pewna nie jestem, bo Krzysiek wrocił do pracy i moze mu się nie chcieć nic w domu robić. 

20 września 2021 , Komentarze (32)

Bylam dziś w sklepie i szłam jak zwykle przez las. W lesie przy ścieżce jest masa śmieci - folie, papiery, butelki. Mnie to gryzie i chciałam iść posprzątać. Niestety Krzysiek się oburzył i się nie zgadza. Uważa, że by z siebie zrobil durnia. Wrzeszczy, że wystarczy, ze sprzata w pracy. Argument, ze będzie tylko stał obok, a sprzatać będę ja, do niego nie trafia. Tak się wściekł, ze uslyszałam nawet miłe słowa typu naiwny dureń. To niby ja. Ja nie bardzo mam odwagę buszować sama po lesie. Nie wiem czy pomysł uda się zrealizować. Moze jak Sebastian przyjedzie. To ważne, bo las, natura tyle nam dają, a my z siebie nie dajemy nic..

Chcę zrobić ser koryciński. To prosty ser podpuszczkowy. Z czasem pomyślę o serach wędzonych.

Kupilam nici, a właściwie sznurek do wędzenia i chyba niedlugo będzie wędzenie wędlin. Myślę o schabie i udkach kurczaka dla Krzyśka. Moje życie cottagecore ma się dobrze od lat.

Ostatnio miałam kilka klientek bezskutecznie czekających juz dlugo na milość. To niestety kobiety z wadami, bo każdy je ma a oczekujące idealnej miłości i idealnego partnera. Nie wszyscy na idealy trafią, bo to małe szanse, a ktoś powiedzał, że ideały po ziemi nie chodzą, a i powiedzenie każda potwora znajdzie swojego amatora nie zawsze sę sprawdza... Moze warto zmiejszyć wymagania i zaakceptować kika kilo za dużo czy kilka cm za malo? Moze warto przymknąć oczy na wady i skupić sie na zaletach. Moze ten zainteresowany ale mało przedsiębiorczy pan z mniej zasobnym portfelem jest miły, może ma dobre serce, moze jest interesującym rozmowcą. Moze ma inne zalety. Związki opierają się na kompromisach i akceptacji i nie każdy to burza uczuć i fajerwerki rodem z komedii romantycznych. Moze warto dać im szansę zamiast czekać na księcia z bajki. Cała lista wymagań utrudnia znaezienie partnera. Warto sprawę przemyśeć i wybrać 4 cechy gora, ktore musi mieć potencjany partner i tego sie trzymać. Oczywiście nie namawiam do zaakceptowania wcielenia wad, bo nie tędy droga. Warto jednak podejść do tego rozsądnie niż czekać na cud, bo on może sie nie zdarzyć. Warto moze pomyśleć, że zdanie typu jesteś cudowna, wartościową, atrakcyjną osobą i możesz oczekiwać wspaniałego partnera może być nieobiektywne. Poza tym nie warto swojego szczęscia uzależniać od innych osob. Moze pani Basia czy Kasia szczęscia powinna poszukać w sobie a nie tylko w partnerze, ale to juz inny temat, inna sprawa.

Kajtuś jest dziwny, bo gryzie zamiast drapać. On się kreuje na szefa stada i walczy z zapalczywymi kotami. Szczegolnie nie lubi kotek. Skacze do Rozi i do Megusi. Czasem pogoni Majusię. One się nie dają, ale zwykle wolą odpuścić. Nie wygląda to groźnie. Podchodzi z tyłu i gryzie koło ogona, a później ucieka pod kanapę, bo na niego krzyczę. Wie, że robi źle. Z Aronkiem bardzo ładnie się bawi. Fajne są te moje młode koty, a już myślałam, ze jak starsze odejdą to nikt fajny nie przybędzie.

19 września 2021 , Komentarze (12)

Wolne, ale wrożenie będzie. Mam też do zrobienia horoskop urodzeniowy. To bardzo fajna usługa, bo pokazuje wszystko i charakter i zdolności i pasje. W skrocie pokazuje sprawy miłosne, partnerstwo, czasem zdrowie. Pokazuje konfikty wewnętrzne i ewentualne konflikty z innymi.

Wczoraj poczytałam sobie o rokitniku i zastanawiam sie czy nie kupić. Trzeba 2 rośliny - męską i żeńską, bo chodzi o zapylanie. Problemem jest miejsce, bo to krzewy zajmujące sporo miejsca, a ja go nie mam. Jest jednak szansa, bo rokitnik rośnie wolno, a owocuje szybko. To cenny krzew owocowy i  o tym myślę. Niezebrane owoce są chętnie zjadane przez ptaki.

W zeszym tygodniu moi dostawcy warzyw nie jechali i już mnie przesladowało widmo braku ziemniaków na zimę. Okazało się, że mieli wykopki. W tym tygodniu byli i już mam. Kupiłam też warzywa, owoce, jajka od kurek wiejskich. Okazuje się, że jest możliwość zamawiania mleka. Zamowiłam i zrobię twaróg z ziołami. Myślę też o innych serach. Chodzi mi o takie na podpuszczce. Moze w kolejnym tygodniu, bo muszę kupić podpuszczkę. Moją musiałam wyrzucić, bo za długo leżała. Ja oczywiście sery robiłam juz wcześniej. Jestem chętna tyko z mlekiem był problem. Musi być  świeże od krowy, a u mnie w sklepie teraz tylko w kartonie. Z tego nic nie wyjdzie. Chciałabym zalatwić mleko od koz, ale nie ma gdzie. Przy okazji wyszło na jaw, ze ten mój Krzysiek jeszcze jest krzepki. Złapał na raz dwa worki z kartoflami i zaniósł do domu z ulicy.

Od lat piję zioła, ale nie mam ich gdzie przechowywać. Trzeba suchego, przewiewnego miejsca, a u mnie w kuchni jest wilgoć. Mogę kupować niewiele na raz i dlatego piję teraz tylko mieszankę na nerwy. Powinnam kupić i wymieszać tez coś na stawy i kręgosłup. Leków nie biorę, a po co sie faszerować chemią jak można kupić wierzbę itd. Krzysiek powinien dostać coś na cukrzycę, bo ma stan przedcukrzycowy, a sporo slodkiego je. Są też ziola na chrapanie, ale jeszcze nie wypróbowane. Potrzebuję pilnie jakiejś szafki, kuferka. To musi być coś co ustawię w pokoju dziennym, bo tu jest sucho.

W najbliższym czasie trzeba też będzie kupić zapas mąk do pieczenia chleba i innego pieczywa. Kupuję w młynie raz na pół roku. W ogole zakupy robię hurtem w internecie. Tak kupuję konserwy strącząkowe, kasze, makarony, suche straczkowe, herbaty. Nie lubię robić zakupow w sklepach samoobsugowych i na targu. Denerwuje mnie chodzenie, tlok, kolejki.

18 września 2021 , Komentarze (19)

Weekend, ale działaność w domu i na dworze o ile deszcz nie przyjdzie, będzie. Na dziś zaplanowalam mycie lazienki i pranie dywanu, bo w łazience mam dywan ze sznurka. To zadanie dla Krzyśka. Podłoga w łazience zrobila sie brzydka. Do tej pory w części z toaletą mam surowy beton, bo tak chciałam. Teraz on już jest od chodzenia brudny co wygląda źle. Chyba będzie trzeba pomalować, ale gdzie kupić farbę typu surowego betonu? Plytek przecież nie połozę. Nie znoszę plytek i mam je tyko tam gdzie bardzo muszą być. Są w kociej ubikacji i w łazience w części z wanną.

Przede mną zbior papryki ostrej i jej suszenie. Ususzę i chyba powieszę w pęczku w kuchni do ozdoby. Do tej pory wisiał tylko czosnek i pęczki ziol, ale coś można dodać. Lubię takie dekoracje.

Muszę zmienić godziny pracy. Trzeba z powrotem zacząć pracować w nocy i poźnym wieczorem. Teraz od 23 do około 24:30 mam zajęcia swoje czyli Reiki, medytacje, joga, afirmacje itp, a wtedy dużo osob chce wrózyć. Wszystko to więc przeniosę na godziny wcześniejsze. Poza tym trzeba w nocy gdy czytam jeszcze być dostępna na portalu. Moze ktoś zechce skorzystać. Dziś spróbuję co to da. Od dziś zaczynam serię zabiegow Reiki. Będzie ich 4 w kolejnych dniach. Tym razem chodzi o brak energii. 

Niektore konsutacje są bardzo trudne i już po jest mi smutno. Wczoraj mialam klientkę w wieku 46 lat, ktora całe zycie szukala miłości i nie znalazla. Cierpi i boi się, ze cale zyce będzie sama. Czas ucieka i ona jest tego świadoma. Nie chce dlużej czekać. Niestety ma trudny horoskop, bo u niej wenus jest uszkodzona przez jowisza i neptuna. Aspekty bardzo dokładne. Moze być problem z małzeństwem i tego typu umowami oraz z uczciwością w milości. Możliwe tez zludzenia. Musiałam jej to przekazać ale starałam sie w delikatnej formie. Jedyna rada dla niej to związek z rozsądku oparty np. na seksie, bo mars jest dobrze aspektowany. Moze się skupić na charakterze i czerpać przyjemność ze związku ale bez motyli w brzuchu. Wskazane zmniejszenie wymagań zwlaszcza romantycznych i ostrożność. Zal mi jej, ale musi to odpracować.

Wczoraj byly knedle ze śliwkami, cukrem, cynamonem i śmietaną. Zjadlam 3, a mialam ochotę na 6. Dziś 1 kg więcej...

W spiżarni posprzątane ale z grubsza. Pod nogami nic nie ma i komunikacja jest swobodna, ale trochę sloikow zostało. Są też gazety do palenia. Spiżarnia jest do odmalowania i to i podłoga i ściany. Moze w przyszłym roku. Nie wiem na pewno, bo przeraża mnie wynoszenie wszystkiego. Polki są przytwierdzone do ścian i będzie kłopot. W tym roku przybędzie jeszcze dzemow...

17 września 2021 , Komentarze (30)

Trzeba powoli zacząć myślećo jesiennym sadzeniu krzewow. Nie wiem jeszcze co kupię, bo miejsce jest ale go nie ma dużo. Chciałabym rokitnik, ale miejsca brak. Myślę o ostrokrzewie o dwubarwnych listkach i o mahonii. Ostrokrzew byl ale rosł w donicy i się zmarnowal. Mahonia jest ale licha. Moze poszukam małej obok i przesadzę. Chcialabym magnolię minaturową i migdalek albo wiśnię ozdobną. Nie pamiętam nazwy, ale chyba piłkowana. Jest do przesadzenia jabloń z donicy i wiśnia. Drzewka kolumnowe z donicy przesadzę w grunt, bo by je trzeba z 3 razy dziennie podlewać. Muszę kupić jedną borowkę amerykańską, bo mi się zmarnowaa i ta co zostala nie ma zapylacza.

Trzeba dziś zrobić porzadek w psiej ubikacji. To zadanie dla Krzyśka. Będzie też plewienie przez domem i oby ostatnie  tym roku. Trzeba przyciąć winobuszcz, bo mi dusi kalinę.  To wszystko zależy od pogody. Trzeba skończyć porządki w spiżarni. Dom jeszcze nie ogarnięty, ale to sobie będę dłubać gdy juz Krzysiek pojdzie do pracy. To co miał zrobić prawie skończone. Dla mnie sporo pracy zostalo, ale nic mnie nie goni.

Druga połowa września, a ja jeszcze apetytu nie mam. Moze to kwestia tego, że jem mało węgowodanow prostych. Dziś kapusta z pieczarkami, pomarańcza, twarog z cynamonem i słodzikiem, schab pieczony. Jeszcze 2 tygodnie i węgowodanów moze trochę dołożę. Tak do 100 g maksymalnie dziennie. Kalorii nadal będzie mało. Schudłam przez miesiąc około 2-3 kg. Malo, ale diety wcale nie odczułam. Teraz jem przeważnie 800 kaorii, ale co kika dni 1200.

Filuś po lekarstwie na uodpornienie już prawie nie kicha i dostal apetytu. Nadal je 3 parowki dziennie i do tego chrupki i mięso. Moze zacznie tyć.

Znalazłam fajny komplet do parzenia herbaty i chcę kupić...:)

16 września 2021 , Komentarze (10)

Dziś mój laptop musi trafić do punktu napraw, bo weszla mi aktualizacja i spowolniła komputer. To nie jest normalna aktualizacja, którą można latwo usunąć. To część nowej wersji Windowsa i trzeba usuwać na niebieskim ekranie. Niby wiem jak ale sie boję. Przy okazji zostanie wyceniona naprawa obudowy.

Dziś chcę zerwać wreszcie szyszki chmielu o ile pogoda pozwoli. Mam zamiar je wysuszyć i później dodawać do mieszanek, ktore piję. Chmiel jest dobry na nerwy itp przypadłości. Krzysiek zerwie orzechy laskowe. Są do spalenia wysuszone plewionki, łęty z ziemniaków, bobu i pomidorów i sumaki. W ogrodzie zostały jeszcze papryki. Nie wiem co z nimi zrobię, bo to papryki ostre. Trzeba opróżnić ziemię z donic po ogórkach.

Wczoraj zerwałam 4 kistki winogronu z winorośli posadzonej w tym roku wiosną. Wybrałam starą odmianę, ktorą pamietam od dziecka. U nas krzew sie zniszczył, bo bez zastwił mu światło. Mam jeszcze winogron różowy, ale nie owocował. Kupiłam fioletowy, ale sie nie przyjął. Mam jeszcze kiwi, ale na owoce pewnie poczekam. Muszę poczytać o pielęgnacji winorośli. Chcę by krzew przetrwał zimę.

Pociełam paletę, trochę desek i stary karnisz. Zostały dwa kawałki, ale naszpikowane gwoździami. To musi porąbać Krzysiek, a jak nie to wyrzucę na gabaryty. Drewna jest na jakieś dwa miesiące. Łańcuch dogorywa i trzeba pomyśleć o nowym. Pilarka jest mi już niezbędna.

15 września 2021 , Komentarze (18)

Filuś znowu czasem kicha i chyba stracił częściowo węch, bo nie wszystko je. Na kocie jedzenie kręci nosem. Dodatkowy problem z nim jest taki, że nie ma zębow i jedzenie mu wypada, a on sie denerwuje i rezygnuje z jedzenia. Ostatnio żyje parowkami, rybą wędzoną i szprotkami w oleju. Wszystko musi intensywnie pachnieć. Daje co chce, bo powinien przytyć. Zaczął brać lekarstwo na uodpornienie i liczę na poprawę. Lekarstwo nie było tanie i polecała go fundacja dla kotow więc pewnie wyprobowane. Kicha raz, dwa razy dzienie, a czasem wcale. Będę obserwować i z weterynarzem poczekam.

Dziś Krzysiek był na targu i kupił podgrzybki oraz śliwki. Grzyby będę suszyć, a śliwki są na dżem i nalewkę. Kupil też pszenicę dla ptaków. To już ostatnie grzyby, bo mam duzo. Trzeba zrobić trochę porządku w spiżarni. Przy okazji zobaczy sie czy są jeszcze słoiki na dżem.

W domu będzie zmiana pościeli i wypranie jej. Do tego Krzysiek będzie miał pranie dywanu. Tym razem ma być wyprany cały, a nie tylko miejsca gdzie Megusia zrobia sobie kuwetę... Ja moze wysprzątam pod zlewem albo znajdę sobie co innego. Może plewienie jak pogoda pozwoli. Mam trochę drewna do pocięcia na klocki. Jest trochę, bo Krzysiek usunął metal i jest paleta z pieca. Jest resztka koszenia. Dziś chcę z godzinę popracować fizycznie. Trzeba się ruszać, a ćwiczeń nie znosze. Praca za to jest pożyteczna.

Znalazłam w komputerze ebook Alicji Chrzanowskiej Tarot i psychologia. Moze dziś zerknę.

Krzysiek był w lesie i przyniósl pół reklamówki grzybów podobnych do rydza, ale tylko podobnych. Do tego byly trzy prawdziwki, które zjadłam z jajecznicą.

i kupiona makatka...

14 września 2021 , Komentarze (23)

Już prawie koniec diety, a ja nic na stałe nie schudłam. Waga skacze i po 2 kromkach chleba tyję kilo. Gdy nie jem węgowodanów kilo spada. Chyba dam juz sobie spokoj na ten rok i na spadki sie nie będę nastawić. Ważę około 82-3 kg i oby więcej nie było. Teraz to utrzymać. Dieta po Nowym roku, ale już bez węglowodanow, bo mi nie służą i o eksperymentach trzeba zapomnieć... 

Z angielskiego umiem teoretycznie około 600 słów i byłabym zadowolona gdybym nic nie zapominała. Niestety zapominam i nie zawsze po angiesku umiem powtorzyć. Rozumiem więcej chyba. Teraz się uczę z Duolingo i tobo. Tobo to slowka. Z rosyjskiego znajomość 1000 slow juz dawno przekroczylam. Tu jest lepiej choć też czasem zapominam. Plany związane z językami mam, ale przestalam sie uczyć po wariacku. Teraz ma być spokojnie, bez spiny.

Zauważyam, ze mam lepszy nastroj gdy zyję spokojnie, gdy sie nie spieszę, nie spinam. Od dawna wiem, że nie znoszę stresu. Teraz odkryłam, ze tylko gdy za niczym nie gonię, nie chcę nic osiągnąć mogę uzyskać blogi nastroj. Ten nastroj lubię, ale by coś osiągnąć w zyciu muszę sie mobilizować i wtedy ten nastroj się ulatnia. Już nie jest tak fajnie. Teoretycznie mogabym żyć spokojnie i nic od siebie nie wymagać, ale jeszcze potrzebuję w życiu satysfakcji. Chcę mieć cele i do nich dążyć. To nie mogą być tylko cele typu posprzątania mieszkania czy zarobienia na meble. Potrzebuję czegoś więcej i datego sie uczę, rozwijam. Babcia mi cale życie powtarzala, ze jestem mało ambitna, ale to chyba nie jest prawda. A moze z wiekiem mi ambicja wzrosła? Moze mam teraz spokojną głowę i dlatego na te ambitniejsze dla mnie dokonania mam ochotę.

Kończę czytać lasoterapię i nie żałuję, że książkę kupilam. To wartościowa pozycja. Teraz moj pobyt w lesie będzie bardziej świadomy. Wystarczy 15 minut, by las zadziałał. Trzeba tylko otworzyć się na wszystko dobro, ktore daje. Ważny jest brak pośpiechu i chłonięcie lasu wszystkimi zmysłami. Trzeba patrzeć, słuchać, wąchać, dotykać, a i smakowanie tych roślin ktore się zna nie zaszkodzi, a jest cenne. Las to bogactwo - szum drzew, glosy ptaków, czasem zapach wody, na pewno zapach liści, butwiejąych roślin i ziemi. To też piękna kojąca oczy zieleń. Moj las nie jest pierwotny jak Puszcza Bialowieska, ale ma urok. Z tym tylko jest kłopot, że gdy idziemy do sklepu Krzysiek strasznie gna.

13 września 2021 , Komentarze (23)

Nowy tydzień czas zacząć. Jeszcze trwa urlop Krzyśka. Pogoda już nieco gorsza, bo mogą być deszcze. Dziś chcę oprożnić donice po warzywach. Chcę dalej skosić. Z pracą trzeba uciekać. Ostatnio nauczyłam Krzyśka kosić moją podkaszarką. Krzywdy sobie nie zrobi. Będzie mi pomagał. W piątek wykosił kawałek podwórka i nawet nieźle jak na pierwszy raz.

W domu trzeba by wyprać resztę firanek. Ja firanki piorę i Krzysiek od razu mokre je wiesza. Nigdy nie prasuję. Z zasłonami robię to samo. Nie jestem pedantką, a i do porządnej gospodyni mi daleko. Moje mieszkanie nie jest perfekcyjnie doczyszczone, wypucowane. Perfekcyjny jest porządek choć tego nie widać. Porządek musi być bo nie mam prawa niczego szukać i nie znoszę chaosu. Jest jednak artystyczny nielad typu sterty książek na ławie w pokoju, sztalugi i ,,ozdoba" w postaci prania schnącego nad piecem w pokoju dziennym. Absolutnie moje mieszkanie nie jest na pokaz. Jest da nas i musi być wygodne.

Kończę zbierać z ogrodu. Zostały jeszcze dynie, ale nie wiem czy dojdą. Jest patison, czerwona kapusta i nać selera, ktore wykorzystuje mama. Listki ziól już marnieją. Trzeba wszystko sprzatnąć i przygotować na zimę. Lubię prace jesienne w ogrodzie. Ogrod tchnie spokojem. Zaczynają kwitnąć marcinki. Powinnam zerwać nawłoć i chmiel, bo robię z tego wiązanki i wieszam w domu. Muszę zebrać chmiel do suszenia, bo używam go w mieszankach ktore piję.

Dziś bylam w sklepie. Przytachałam sporą siatkę i na szczęście dzików nie spotkałam. Teraz gdy ja chodzę kupuje się więcej, bo zawsze coś zobaczę. Zrobilam trochę zdjęć. Wstawię jutro. Gdy przeczytam książkę lasoterapia mój pobyt w lesie będzie bardziej świadomy.

A na koniec moj stol w kuchni. Dekoracja jest wiejska, sielska jak sprzed lat. Ani to wykwintność ani minimalizm i taka ma być. :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.