Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1559715
Komentarzy: 55774
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 18 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2021 , Komentarze (8)

Czytam książkę o szyszynce. Pozycja jest interesująca. Wczoraj czytałam o serotoninie. Niby znałam mechanizmy, ale jakoś to do mnie do tej pory nie docierało. Od serotoniny pośrednio zalezy poczucie szczęścia. Wplywa też na emocje, koncentracje, motywację, sen. Wytwarzana jest z l-tryptofanu między innymi w mózgu. Niedobór serotoniny to obniżenie nastroju i kapryśne zachowanie. Niski poziom obserwuje sie i osob bezwględnych, zazdrosnych czy zachowujących się nieracjonalnie, agresywnie, impulsywnie oraz u alkoholików. Nizszy poziom jest w depresji. W czasie stresu poziom serotoniny maleje. Wzrasta w czasie rozluźnienia. Produkcja serotoniny pobudzana jest przez światło słoneczne. Warto przebywać na dworze. To wyjaśnia stany depresyjne zimą. Ważna jest dieta i chodzi oczywiście o warzywa i owoce. Ważne są witaminy D, C, B6 oraz mikroelementy w tym magnez, mangan, cynk. Z serotoniny wytwarzana jest melatonina i stąd problemy ze snem gdy serotoniny jest mało.

Pierwszy obraz malowany po numerach prawie gotowy. To tancerka. Malowało mi sie fajnie, bez spiny, ale myślę że tej spiny nie było, bo mam wprawę w malowaniu. Zdarzalo mi sie wyjechać odrobinę poza linię, ale nie wszędzie. Tam gdzie ciało musiało być bardzo precyzyjnie. Malowałam kolorami, czyli wszystkie 1, 2, 3 itd. Tak jest szybciej i można pędzle dokładnie oczyszczać. Swoje obrazy też tak maluję. Nie ma sensu pomalować jednej plamy i zmieniać kolor. Tylko pędzle sie paprzą i woda. Do tego wychodzi więcej farby. Nie można dodawać za dużo wody, bo linie i numery przebijają. Jedyny problem to kolorystyka. Farby nie zostały idealnie dobrane i obraz jest zbyt różny od orginału. Nie ma lekkości orginalu. Myślę, że ja bym kolory dobrała lepiej. Drugi obraz będzie trudniejszy, bo składa się z wielu małych pól. Są małe, bo zdecydowałam się na mniejszy rozmiar, bo 30x40. Teraz trzeba zbierać pieniądze na następne. To będą wilki lub akt kobiecy lub rudy kot. Spodobał mi się też statek- żaglowiec i pantera śnieżna. Ta pantera jest cudna. Za tydzień kupię dwa kolejne obrazy, bo pieniadze juz na nie mam. Czekam na wyplatę. Zbieram...

Dziś chcę wyjść na dwór do cięcia palet, ale wezmę lisicę. Z lańcuchową moze pójdę do sąsiada, żeby mi piłę naostrzył w warsztacie. Palet do cięcia jest z 7. To jakieś takie inne palety. Jakieś takie azurowe ale za to duże. Trochę drewna z nich pójdzie na rozpalkę. Trzeba będzie połupać siekierą.

Krzyśkowi choroba przechodzi. Przestał kasłać po drugim zabiegu Reiki. Po pierwszym poczul sie lepiej. Do Reiki był sok z malin, miód, nalewka z pędów sosny i był też amol do smarowania. Na noc spirytus kamforowy. Ja na razie jestem zdrowa.

Byliśmy w sklepie. Krzysiek mi zerwal ostatni bukiet w tym roku- liście dębu.:)

7 listopada 2021 , Komentarze (8)

Miałam mieć zajęcia w szkole w tym tygodniu, a zostaly odwołane, bo pani prowadząca jest chora. Będą za dwa tygodnie. Powinnam pisać prace, ale to dopiero na grudzień.

Krzysiek też jest chory. Ma katar i troszkę kaszle. Kuruje sie sokiem z malin i miodem jak na razie. Do tego dochodzi nalewka z pędów sosny. Chciałam dać imbiru, ale nie cierpi. Lipę kupię w poniedziałek, bo moja wyszła... U nas z przeziębieniem sie do lekarza nie chodzi. Wszystkie lekkie niedyspozycję leczy się w domu.

Ostatnio dobry nastrój to dla mnie norma. Lubię ten spokoj, harmonię, wręcz błogość. Gdy się zdenerwuję lub psychicznie podniecę, to podświadomie dążę do powrotu do tego stanu, który jest pożądany. Tak jest lepiej. Zawsze chciałam by moja psychika automatycznie wracała do normy zamiast tkwić przy niepożądanych nastrojach, problemach. Kiedyś ze zdenerwowaniem, stresem walczyłam, próbowałam walczyć, a to tylko kryzys w psychice pogłebiało. Teraz po prostu przywoluję stan błogości i on mnie otula jak ciepły koc. Kiedyś stresy się nawarstwiały. Teraz odchodzą, a problemy rozwiązuję bez walki i zaciekłości. Spokojnie. Ta modlitwa i prawdy w niej zawarte są bardzo ważne.

Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Zrezygnowałam ostatnio ze świec zapachowych. Z tych drogich dobre są tylko te w dużych słoikach, bo jakiś zapach z nich jest. Te małe pachną słabo. Ja świece palę często. Praktycznie codziennie. Wolę jednak mniejsze, bo mogę je palić z intencją. Teraz do aromatyzacji pokoi używam kominka na olejki. W tym momencie mam tylko jeden kominek i muszę nosić. Do sypialni coś chcę kupić. Muszę też kupić trochę olejków, bo idą jak woda. Kominki znalazłam takie i coś z tego wybiorę.


6 listopada 2021 , Komentarze (20)

Kotek którego chcę wziąć czuje się lepiej. Siedzi i ciekawie rozgląda się w koło. Jest zainteresowany otoczeniem i już się załatwia. Idzie ku dobremu. Niestety nie je, bo ma nadzerki na podniebieniu. Jest karmiony strzykawką.

Co dziś w domu zrobię nie wiem. Mam sporo palet do cięcia, bo dostałam od sasiada. Nie bardzo jednak mam ochotę dziś sie za to brać. Bardziej mi podchodzi zrobienie dziś lodówki, bo to praca w domu i można robić wieczorem. Krzyśka dziś nie ma. Pracuje po południu. Ja jeszcze zobaczę co zrobię.  Mam ochotę na pobyt na kanapie, kubeczek herbaty, kocyk, towarzystwo zwierząt i błogi spokój. Jak odreaguję pomyślę co dalej. Moze konieczna będzie drzemka, bo mi sie oczy zamykają same i ciągle ziewam.

Na pewno będzie czytanie i malowanie. Będzie też praca zawodowa wieczorem. 

Muszę kupić trochę minerałów, bo chcę zrobić rytuał i przygotować w jego trakcie coś w rodzaju amuletu na powodzenie. To ma być butelka, a w niej znajdą się między innymi kamienie na miłość, fnanse i oczyszczenie. Będą też odpowiednie zioła, symbole, albo będą trzy butelki na każdą dziedzinę osobno. Mój dom jest magiczny. Mam podkowy nad drzwiami, poświęconą ikonę. Mam odpowiednie duze bryłki minerałów. Pod progiem mam zakopane odpowiednie kamienie.  Teraz potrzebuję małego ametystu na duchowość i oczyszczanie, cytrynu na finanse i kwarcu różowego na miłość. Kwarc różowy to kamień miłości, ale tej ogólnej nie erotycznej. Dodaje wrażliwości i rozwija serce. On też jest dobry na usuwanie stresów. Dobrze mieć bryłkę w domu, bo dobrze wpływa na energie pomieszczenia. Osoby, ktore chcą kochać ale też te które sa zestresowane powinny medytować z kamieniem na sercu. Ja mam taki kamień nie tylko w pokoju ale i na szyi. Ma delikatną energię, którą bardzo lubię.

Wczoraj przyszły mi książki z wydawnictwa. Tym razem to antologia z wierszami o kotach.

5 listopada 2021 , Komentarze (12)

Koniec tygodnia i ja się przygotowuję do szkoły, bo mam w weekend zajęcia. Zajęcia są w szkole i trzeba będzie jechać. Dziś wieczorem muszę pomalować paznokcie i pracować fizycznie już później nie będę. Lakier, który mam trwa juz w lodowce ponad pól roku i zrobił się jakby mniej trwały. Trzymał trzy dni, a teraz odpada szybciej. Teraz paznokcie maluję rzadko i nic nowego na razie nie kupię. Te trzy kolory, które mam muszą wystarczyć. Ostatnio przestałam się malować. Używam tylko blyszczku, albo pomadki ochronnej i pudru w kamieniu. Czasem też uzywam kredki do oczu, ale to wyjątkowo. Tusz do rzęs i róż poszły do kosza... Tak mi lepiej. Przyzwycziłam się i akceptuję nową Agatę.

Dieta trwa i waga spada. Już mniej o 1,5 kg. Cieszę się nawet jeśli to jelita i woda. Kiedyś na diecie niskowęglowodanowej schudłam łatwo 10 kg. Zobaczymy tym razem. Chcę wytrwać do świąt. Nigdy się o tej porze roku nie odchudzałam. To był dla mnie czas na tycie a nie chudnięcie. Dziś kapusta z koncentratem i boczkiem wędzonym, jajecznica z papryką, pomidorem i koperkiem, sałatka z tuńczykiem. Głodu nie czuję. 

Przyszedł mi obraz do malowania po numerach z tancerką. Działam i podoba mi się to. Dziś moze dojdzie paczka z drugim obrazem. To stare miasto. Mam jeszcze wybrane trzy bardzo pilne, a mniej pilnych z 20...:) Będzie co robić przez zimę. Te pilne to para wilkow, akt kobiecy i rudy kot...:) Z jednym chyba zejdzie z 10 dni. To nie to co malować samemu. Ja gdy maluję sama uwinęłabym się w 3-4.

Czytam ostatnio ebooki. Kupiłam kolejny o magii i jestem w trakcie. Dziś chyba kupię jeszcze jeden. Po cottagecore przyszedł czas na hygge. Załozenia mi bliskie, bo od wielkiego świata i wielkich przyjemności wolę te małe, codzienne- mruczące koty obok i na kolanach, kubeczek z aromatyczną herbatą i kanapę, szemranie pieca, drzemka z Krzyśkiem, wieczór z książką czy kąpiel w wannie przy świecach. Poczytam.

4 listopada 2021 , Komentarze (8)

Dziś powinnam z Krzyśkiem przesadzić ostatnią jablonkę z donicy. To jest odmiana lobo. Nie jest to drzewko kolumnowe i w donicy rosnąć nie moze. Moze też Krzysiek skopie ostatnią część warzywnika. Wszystko zależy od pogody. To by było wszystko w ogrodzie na ten rok. W domu będzie pranie ciuchów i mycie szafki pod zlewem. Muszę się spieszyć z porzadkami, bo trzeba brać sie za remont sieni. Do zrobienia są w pierwszej kolejności drzwi. Farbę białą juz mam. Trzeba pomalować troje drzwi. Jest jeszcze szafeczka, witraże i podłoga.

Jestem na diecie, ale bez spiny. Chcę zrzucić minimum 3 kg. Jem mało węglowodanów. Góra do 70 g. Waga spada, ale kaloryka już zmniejszona na 800 normalnie i co kilka dni 1000. Tak chcę wytrwać do świąt. Nie wiem tylko czy to coś da, bo jednak węglowodany jem. Moze tak powinnam już jeść na stałe? Konkretna dieta chyba dopiero w nowym roku. Znowu węglowodany całkiem odrzucę. Na razie mam czarne myśli, ze już szóstki z przodu nie zobaczę, że już nigdy talia nie będzie szczupła. Muszę nad tym popracować, ale nie będzie to łatwe... Walczę kilka lat i tylko około 20 kg zrzuciłam, a powinnam prawie drugie tyle. Dziś będzie makaron z kapustą czerwoną, sałatka z pora i jajek z koperkiem i majonezem, kotlety z selera.

Z racji tego, ze kupilam książkę i ją czytam mam trochę przemyśleń związanych z domem. Dla mnie dom to przede wszystkim azyl, baza. Ma być ciepły, wygodny, bezpieczny i przytulny. To dla mnie ważne by mieszkańcy czuli się w nim dobrze. Ważna jest atmosfera i ona zależy od mieszkańców. Ich podejścia, potrzeb, kondycji psychicznej. Dużo zależy od gospodyni. Kiedyś kobiety były nazywane westalkami ogniska domowego dziś w dobie emancypacji nie wszystkie kobiety się z tymi słowami zgodzą. Mnie pojęcie ogniska domowego jest bliskie. Gospodyni powinna o mieszkańców dbać. Nie przeszkadza mi, ze na mojej głowie jest gotowanie, porządki, remonty, upiększanie. Ważne są dla mnie też czynności magiczne lub ocierające sie o magię. Co miesiąc np. oczyszczam energetycznie mieszkanie, wystawiam sól na ołtarzyku. Codziennie karmię domowika, odmawiam modlitwę w intencji spokoju, bezpieczeństwa, miłości, dostatku i szczęścia dla mieszkańców. Często palę świece intencyjne przed poświęconą ikoną. To drobne gesty mające jednak znaczenie. Myślę, że to pomaga. Mieszkańcy mojego  domu maja problemy typu psychicznego i pomimo tego jakoś egzystują, radzą sobie. Bywają problemy, ale jak na razie one sie rozwiązują. Czuję wsparcie sił wyzszych i oby tak dalej.

Zachorowałam na starą lampkę oliwną. Kupię...

Z mamą było spięcie, bo chce żebym jej kupiła książki o czarnej magii i sataniźmie. Nie zrobię tego. Nie dolożę ręki do tego, by innych krzywdziła. Grozi, że będzie się mścić... Jest do tego zdolna, bo mnie nienawidzi. Mnie i Krzyśka i wszystkich pozytywnych ludzi chyba też. To w sumie pozytywne z drugiej strony, bo to oznacza, ze widzi, że mi się wiedzie i że jestem po jasnej stronie mocy. Ona tego nie znosi. Alkoholik, przestępca, satanista, typ rozrywkowy i nie liczacy się z nikim i niczym tak. Uczciwy człowiek, poukladany, praktykujący katolik to wróg i tylko wad w nich szuka.

Kupiłam dwie książki i  kolejny obraz do malowania po numerach.

3 listopada 2021 , Komentarze (6)

Kacperek czyli kotek którego mam wziąć na tymczas gdy wyzdrowieje nadal jest chory, ale jest postęp, bo załatwia sie do kuwety i chodzi po klatce kenelowej. Niestety trzeba go odsikiwiać, bo sam tego nie robi. To moze być stres. Badania miał robione i nie wygląda to na kamienie w pęcherzu. Jest karmiony strzykawką gerberkami mieszanymi z wodą. Nos nadal zapchany. Jutro dostanie nowy antybiotyk.

Wczoraj i przedwczoraj nie pracowałam na portalu. Dziś pracuję odkąd wstałam. W zeszłym miesiącu zarobek był kiepski, bo był Sebastian i mniej pracowałam. W tym miesiącu muszę zarobić wiecej, bo doszły mi obrazy malowane po numerach. Planuję kupować minimum dwa miesięcznie. Teraz sa trzy bardzo pilne do kupienia.

Mam troche pracy koło domu i w domu. Dziś chcę pociąć resztę palety spod nowego pieca. Sąsiad mi mówił, ze moze mi dać kilka palet. Jeśli nie zapomni to też trzeba będzie pociąć. W domu chciałabym umyć jedną szafkę kuchenną w  środku albo zrobić porządek w szufladzie z przydasiami typu nakrętki do słoików.

Dziś chcę wykonać oczyszczanie, bo nów. Chcę okadzić mieszkanie ziołami. Tym razem użyję listków z lauru hodowanego na parapecie. Będzie też uzyta biała szałwia. Niestety bylicy w tym roku nie znalazłam i wysuszonej mam bardzo mało. Trzymam na powazniejsze oczyszczenia. Zrobię też mentalne oczyszczanie moich wszystkich bliskich. Niby nic złego ostatnio sie u mnie nie dzieje, ale spięcia jednak bywają, a to zła energia. Sama wykąpię sie w soli. Nie lubię używać do oczyszczań ziól nie rosnących w pobliżu, ale teraz muszę. Po nowiu wezmę się za rytuał na powodzenie finansowe.

Znowu znalazłam kilka książek, a finansów brak:( Czekam na wypłatę...

2 listopada 2021 , Komentarze (22)

Zaduszki. Niby zwykły dzień, ale moja mama twierdzi, że bardzo ważny. Ja przywykłam, ze Zaduszki to dzień zadumy. U mnie w domu sie mówiło, ze Wszystkich świętych to dzień świętych, a Zaduszki bliskich. Ja dziś też będę palić świece. Wczoraj z cmentarza wróciśmy jak zwykle szybko. Nasze groby były skromne. Na każdym był znicz i stroik. Większość grobów to wystawa zniczy. To przesada. O bliskich sie pamięta, ale szaleństwo ze zdobieniem grobów uważam za zbędne i szkodliwe. To niepotrzebna produkcja śmieci. Ostatnio czytałam o robieniu zniczy ekologicznych. Są zrobione z ceramicznych doniczek i można je napełniać wielokrotnie. Oby to sie upowszechniło, bo co z tymi śmieciami robić. Wczoraj dodatkowo wylałam na każdym grobie trochę nalewki. To stary pogański zwyczaj. Jeszcze teraz mam przed oczami zgrozę widoczną na twarzy starszego mężczyzny, który to widział.

Strasznie przytyłam. W sukni wyglądam koszmarnie. Jak klocek. Od wczoraj dieta 3 posiłki 800-1200 kalorii i do 80g węglowodanów średnio. Znowu trzeba liczyć. Muszę coś zrzucić, bo tak nie moze być. Niby wygląd za bardzo mnie nie interesuje, ale bez przesady. Nadwaga tak. Akceptuję ją. Otyłość nie i tu akceptacji nie będzie. Jeśli chodzi natomiast o starzenie się i włosy z siwymi pasmami to je akceptuję. Teraz noszę węzel na karku i pasuje mi to. Chciałam iść do fryzjera ale za krótko włosów nie zetnę, bo chcę spinać.

Kupiłam spinkę do włosów. Jest skórzana. To jedyna rzecz ze skóry poza rzemykami, której uzywam. Nie noszę ani butów, ani torebek, kurtek. Chodzi o dobro zwierząt. Tego typu spinek ze skóry ekologicznej nie ma. Rzemyk tez musi być naturalny. Kiedyś wszystko nosiłam ze skóry, bo uważałam, ze to bardziej eleganckie. Teraz zmieniam zdanie. Nawet rękawiczki noszę z włóczki, a nie ze skóry.

Odkąd zaczęłam karmić mojego domowika łatwiej mi się w domu pracuje i wszystko idzie lepiej. Ten sympatyczny byt wspiera domowników i chroni zwierzęta domowe. Kiedyś wierzono, ze każdy dom go ma. W Polsce nazywany był skrzatem. Mieszkał często przy piecu lub na strychu. Mówiono też na niego ubożę. Za pomoc trzeba się odwdzięczyć. Ja zaczęłam znowu wystawiać dla niego jedzenie. Co dziwne od kilku dni wszystko znika. Nie wiem jakim cudem. Koty kutii by nie ruszyły i chleba też nie. Nie bardzo wierzę, że niematerialny byt zjada, ale że na talerzyku pusto to fakt. Zaniedbywany domowik może sie zemścić. Wtedy dom może być nawiedzony i sprzęty mogą sie psuć. Mnie lepiej z tą myślą, ze dom ma opiekuna. Będę karmić.

1 listopada 2021 , Komentarze (40)

Po wczorajszej zmianie czasu nie mogę dojść do siebie. Wstaje wcześnie, bo przed 9. Potrzeba będzie kiku dni na przyzwczajenie do nowych godzin. Inna sprawa, że gorsza dla mnie jest zmiana czasu wiosną. Wtedy śpi sie przecież krócej, a ja śpich jestem.

Wczorajszy dzień był pracowity. Zrobiłam wszystko co planowałam, czyli sprzatanie i pranie. Było też robienie paznokci. Wszystko czynności nielubiane. Przyszło mi to nawet łatwo jak na tragiczne biorytmy. Była nauka, ale to już lubię. Było czytanie. Wieczorem zaczęłam świętowanie.

Dziś wstałam wcześnie, bo o 10 sasiad podjedzie samochodem pod dom. Jeździ z nami co rok. Nie lubię jeździć na cmentarz w Swięto Zmarłych, bo drażni mnie tłum ludzi. Cmentarze lubię za ciszę, a w święto jej nie ma. No ale jeździć trzeba, bo groby są dla mnie ważne. Mama oczywiście na groby nie jeździ od lat. Jeździla gdy jeszcze tata był sprawny. Do niego jako kierowcy miała zaufanie i jeszcze wtedy wychodziła z domu. To już około 20 lat.

Znalazłam obrazy malowane po numerach znanych malarzy. Myślę, ze fajnie by było mieć kopię Dziewczyny z perłą, Mony Lisy, Damy z łasiczką. Jest też obraz Klimta Łzy Frei.

Wpadł mi w oko obraz. Jest według mnie magiczny. Ponoć Klimta, ale pewna nie jestem, bo moze być tylko inspiracją. Nie znam jednak tytułu... Namalować go dla siebie nie dam rady. Niby kot jest w moim zasięgu, bo malowałam już koty i wszystko inne też oprócz wyrazu twarzy. Tego nie uchwycę chociaż rysuję portrety.

31 października 2021 , Komentarze (10)

Sebastian pojechał. Od razu na przystanku kupił sobie setkę. Widocznie chciał sie szybko zaprawić, bo bardzo lubi być kołowaty. Dojechał szczęśliwie. Przyjedzie w grudniu na święta. Na razie nie mam dla niego pracy. Przyjedzie na wczasy. No chyba, że coś się znajdzie. Tym razem nie było awantury. 

Wczoraj kupiłam obraz malowany po numerach. To miasto ale stare typu kamieniczek, bruku. Jeszcze tego typu obrazów nie malowałam. Jak mi się spodoba to kolejne będą wilki, moze akt, może tancerka, może kwiaty albo konie czy pejaż. Sporo wzorów mi się spodobało. Malowania mi bardzo brakuje. Zawsze po sezonie wiosenno-letnim z wielką przyjemnością łapię pędzle. Sebastian mi wkręcił kilka kołkow w sypialni i mam gdzie wieszać.

Dziś mamy zamiar sprzątać. Jest odkurzanie podłóg z tym, że nie tylko w mieszkaniu ale i w sieniach. Mieszkanie zrobi Krzysiek, a sienie ja. Moze też wypiorę chodniki. Nie lubię robić w niedziele, ale tym razem trzeba. 

Po zmroku mam zamiar zacząć świetowanie, bo Samhain. Będzie kutia, palenie świec. Swiece palę też w Zaduszki. Wczoraj dałam na wypominki w klasztorze. U mnie w parafii chyba sie juz nie da, bo ponoć ksiądz zarzadził by kartki z nazwiskami przynosić do kościoła. Mają byc jakieś oficjalne druki. Do tej pory można było oddawać na cmentarzu przy bramie. Zawsze zostawiałam. Teraz nie wiem. Ja w kościele nie byłam, bo rzadko bywam... Ja jestem wierzaca i duchowość jest dla mnie ważna, ale wierzę w siły wyższe, a nie w instytucje.

Wczoraj tak zmrzłam, ze ani coli całej nie wypiłam, bo raczyłam sie herbatami Yogi tea. Woda oczywiście była grzana na piecu.

30 października 2021 , Komentarze (15)

Sobota i Sebastian jedzie do domu. Przyjedzie chyba 22 XII. Na razie chce odpocząć, bo ponoć go umęczyłam. Chodzi mu o upał w domu, bo mu nie daję otwierać okna i o  zwierzęta, bo w nocy koty po nim skaczą i sie gryzą i gonią, a Pikuś czasem szczeka. Problemem jest długo zapalone światło, bo on chce usypiać około 21-22, a ja wychodzę do sypialni około pólnocy najwcześniej. Drażni go moja nauka, ale nie nauka jako nauka a tylko to co słyszy... Używam więc słuchawek. Bywa głodny, bo nie potrafię gotować. Jedzenie robi sobie sam. W łazience jest zimno. No i gonię go do pracy. To tyle w skrócie. Mnie nawet tym razem nie zmęczył. Jest postęp, bo mniej pije i pozwoli mi spać rano. Wczoraj stwierdził, ze ma przesyt piwa, a ja o mało z kanapy nie spadłam z wrazenia. Kłócił się ale zrobił wszystko co miał zrobić. Teraz się zastanawiam czy to chwilowe czy po prostu został wychowany. :)

Ja mam dziś do sprzątania kuchnię i pracownię. Nie ma tego dużo. Krzysiek idzie do pracy. Jutro mamy zrobić podłogi w tym w sieniach od podwórka. Na po świętach zostanie sprzątanie skladziku, mycie lodówki i szafek kuchennych w środku. W ogródku jest tylko zabezpieczenia winorośli i kiwi oraz skopanie jednej części warzywnika. Do tego trzeba sprzątnąć donice z marniejącymi pelargoniami. Później już tylko wakacje. Do kwietnia. Oczywiście tylko od pracy w ogrodzie.

Dziś na obiad kotlety z sera żółtego. Do tego będzie sałatka i kotlety z kalafiora.

Dopiero wczoraj udało mi się iść sprzatać do lasu. Las powitał mnie spokojem, słońcem prześwitującym przez gałęzie i szelestem liści. Szłam powoli ścieżką prowadzącą do sklepu i zbierałam co zbędne. Były butelki po alkoholu, puszki po piwie, reklamówki, folie po bułkach, które Krzysiek zjadł po kryjomu, męskie slipy i paczki po papierosach. Nazbierałam sporą reklamówkę. Sebastian i Krzysiek byli przeciwni. Mama stwierdziłła, że wezmą mnie za ,,głupią". To możliwe, bo mentalność ludzi jest różna. 

Wczoraj zainteresowały mnie obrazy malowane po numerach. Niektóre są piękne. Niby potrafię sama malować, ale za architekturę się jeszcze nie miałam okazji wziąć. Chyba jeden kupię, bo mnie kusi ze względu na wzór. Koszty nie są duże, bo trzeba policzyć koszt podobrazia, farb i pędzli. Jeśli mi się spodoba to kupię kolejne, bo podoba mi się z 20. Teraz jest dobry okres na malowanie, bo prac na dworze nie ma, ani generalnych porządków. Gdy maluję sama mam problem ze wzorami, bo komuś może nie odpowiadać, ze korzystam z jego wzoru. Zawsze coś zmieniam, bo nie szukam kłopotów. Powstaje bardziej coś podobnego niż identycznego jak kopia. Tu nie ma tego problemu. Problem gdy maluję sama mam też z farbami, bo nie wszystkie kolory mam i nie zawsze da sie wymieszać. Zmiana odcienia to nie zawsze dobry pomysł. Tu farby są załączone. No zobaczymy...

Kotek, którego chcę wziąć nazwany został Kacperkiem. Wczoraj dostał kroplówkę i lek na uodpornienie. Wcześniej dostał antybiotyk na dwa tygodnie, bo ma mocny katar. To prawdopodobnie przeziębienie. Wszystko po kastracji jest w porządku. Chyba nie sika z powodu stresu... Wczoraj nie jadł, ale zakatarzone koty nie jedzą.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.