Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1560828
Komentarzy: 55798
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 19 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 87.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Zastanawiam się w co ja się ubiorę na wieczerzę i stwierdziłam, że cudów na kiju nie odstawię. Będę chyba w getrach i w swetrze. Czasy gdy się ubierałam odświętnie już minęły. Takie Wigilie były gdy byłam dzieckiem, nastolatką i młoda kobietą. Przy stole siedziało po 7 osób. Kolacje trwały długo. Panowie ubierali koszule, krawaty i marynarki, a panie przyzwoite wyjściowe suknie. Często przed świętami odwiedzały fryzjera. Gdy moich bliskich zabrakło Wigilie stały się skromniejsze, a ja przestałam się stroić. Nie śpiewamy tez już kolęd... Gdybym Krzyśkowi kazała włożyć garnitur chyba by padł z wrażenia. Poza tym kiedyś kolacje były w pokoju. Teraz jadamy w kuchni. Czasy się zmieniają, a moi bliscy przewracają się w grobach...

Stół do kuchni mi przyszedł. Jest piękny. Blat w sęki, urokliwy. Stół jeszcze pachnie drewnem. Postawiłam go w kuchni pod oknem i chyba go na razie nie będę przykrywać obrusem. Położyłam tylko podkładki z bambusa. Teraz tylko pieniądze zebrać na takie same szafki. Ciekawe skąd teraz je stworzę...

Na razie mam inny problem, bo wysiadł mi telewizor. Telewizor ma swoje lata. to jeszcze model kineskopowy. Krzysiek chce reperować. Ja się waham, bo to chyba bez sensu jest. Telewizor jednak chyba trzeba będzie kupić, bo Krzysiek czasem patrzy. Nie mogę go tego pozbawić. Jeśli chodzi o mnie to mnie jest zbędny, bo ja prawie wcale nie oglądam.

Dieta ok. Wczoraj przeżyłam za 10 zł i dziś tak ma być. Na razie jest łatwo, bo mam zapasy. Menu: curry z ciecierzycy i batatów, sałatka z tuńczyka i warzyw, ryba, pomarańcza.

11 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Dziś wstałam o 8:00, bo czekam na 7 przesyłek. Będą pewnie przychodzić stopniowo i cały tydzień będę się zrywać o bladym świcie.Trudno coś za coś. Jak mi się będzie bardzo chciało spać dośpię w dzień, a zakupy jakoś muszę przecież robić. Pracować też nocami muszę, bo wydatki mam. W dodatku sprzątanie jeszcze nie skończone. Trudny ten grudzień dla mnie w tym roku. Będę się cieszyć gdy się ta gorączka przedświąteczna skończy. Sebastian świąt nie lubi. Złości się, że szaleństwo, że wydatki. Krzysiek złości się tez na wydatki i robotę ale on jest tradycjonalistą to jest w stanie to jakoś przełknąć. Ja no cóż. Sama nie wiem jakie mam podejście. Też mi w tym przypadku z przestrzeganiem tradycji po drodze. Wigilie za czasów mojej babci i prababci były bogate i święta też. Porządki trzeba było zrobić. Ja tej tradycji przestrzegam. Jeszcze jakoś z pomocą Krzyśka wydalam ale cieszę się gdy Wigilia jest już zjedzona i dalsza praca mnie nie czeka.

W tym roku na Wigilii będzie Sebastian. Moja mama oczywiście nie przyjdzie. Chce być sama. Nie rozumiem jej...

U mnie tragedia, bo Krzysiek prawdopodobnie straci prace od stycznia. Zakład przegrał przetarg. To zakład pracy chronionej. Niby coś mówią, że praca będzie na innych obiektach i żeby się nie martwić ale czy Krzysiek z inną pracą sobie poradzi? Czy da radę dojechać? Jestem przerażona perspektywa biedy. Nawet w najczarniejszych koszmarach nie śniło mi się, że tak może się stać. Meble mi się rozpadają i nie będzie za co kupić nowych. Przecież my musimy jeść i zwierzęta nie mogą odczuć braków.

Dieta ok ale zaczęłam wściekle oszczędzać. Z diety ichtiowegetariańskiej nie zamierzam rezygnować ale będę wybierać tańsze rzeczy. Mniej będzie rzeczy przetworzonych, bo konserwy drogie. Uwielbiam ciecierzycę i bób konserwowany ale mnie na to raczej nie będzie stać. Bób kosztuje ponad 4 zł puszka. Na razie będzie co jeść, bo spiżarnia pełna. Później trzeba będzie chyba przeżyć za jakieś 25-30 zł dziennie w dwie osoby. To mało według mnie. Strasznie mało.:( Obym dodatkowa pracę znalazła...

10 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Koniec tygodnia jest u mnie pracowity. Piszę teksty i sprzątam na święta. Nie będzie posprzątane super, bo u mnie super nigdy nie jest. Mam zbyt dużo rzeczy, a leń mnie tropi. Ogarnę tylko co nieco. W zasadzie to ja porządek mam i wszystko jest perfekcyjnie na swoim miejscu prawie zawsze i miejsca nie zmienia na długo. Były jednak książki i czasopisma na stole. Były ciuchy na fotelu w sypialni. Za to jeśli chodzi o czystość to tu już jest sporo zastrzeżeń. Czyste muszą być stoły na których jem i przygotowuje posiłki, wanna i łóżko, naczynia, toaleta. Reszta mnie nie drażni. Mogą się trafić pajęczyny, może być trochę kurzu na meblach i jest i może się trafić sierść na podłodze i też jest. Sprzątam raz na tydzień, niezbyt dokładnie, a przy tylu zwierzętach i piecu trzeba by częściej. W dodatku wychodzę na dwór w papciach i nikt u mnie butów nie ściąga. Tak jest i tak pozostanie. Na święta ogarnę jak w normalny dzień. Podłóg pastować i froterować nie mam zamiaru. Są inne ciekawsze zajęcia przecież.

Dieta ok. Menu: kasza jaglana z sosem chińskim, banan, serek homogenizowany, ryba, sałatka z jajek, tuńczyka i warzyw w majonezie.

Oczywiście nie ćwiczę już drugi tydzień, bo jogi się nie da z powodu zimnej podłogi:(. Rower mnie znudził...

9 grudnia 2017 , Komentarze (19)

Ostatnio mam problem z Józkim moim kocurkim. On nigdy nie chciał pić z miski z której korzystały pozostałe koty więc kupiłam mu dużą emaliowaną miednicę i postawiłam z wodą w łazience. Pił ją przez kilka dni i dopiero mu trzeba było zmienić. Od jakiegoś czasu domaga się wymiany codziennie, a od dwóch dni chce by mu zmieniać kilka razy dziennie. To problem, bo do miski wchodzi kilka litrów i szkoda przecież wody marnować- ekologia i szambo. Z małej miski pić nie chce. Jak nie przestanie kaprysić to chyba będę musiała fontannę dla kotów kupić, a to koszty no i nie wiem jak to ustrojstwo działa. Pić musi dużo bo miał kamienie w pęcherzu i jest na weterynaryjnej karmie.:(

Zaczęłam sprzątać na święta. Jak ja tego nie znoszę. Wczoraj posprzątałam w sypialni. Wyprałam też zasłony i firankę. Oczywiście nie prasowałam, bo prasować nie lubię. Krzysiek powiesił mokre to się same wyprasują pod swoim ciężarem]:>. Dziś mam sprzątać w pokoju dziennym. Trochę mi to zajmie. Są do przejrzenia czasopisma, sterta na 40 cm chyba i jest do posprzątania z ławy i okolicy kilkadziesiąt chyba książek. Jutro czeka mnie sprzątanie w kuchni. Krzysiek będzie musiał pomoc i będzie klął. To pewne... 

Dieta ok. Nadal ichtiowegetariańska 1200 kalorii. Menu: kotlety z warzyw, ryba z warzywami, pasztet z ciecierzycy, pomarańcza. Posiłki pracochłonne ale ostatnio gotować lubię.

Wczoraj kupiłam moje żarełko wegetariańskie w sklepie internetowym. Już idzie ciecierzyca w puszce, bób, tofu, pasztety wegetariańskie, paprykarze. Idą tez sosy- czosnkowy i tatarski oraz ketchup. Idzie masa przypraw ziołowych. Idą kasze, ryże, makarony. Myślę, że ta dieta sprawi, że będę zdrowsza. Tylko czy będę dalej chudła.

8 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Zarabiam, a pieniądze coś opieszale wpływają na konto. To wina Wenus w kwadraturze. Przejdzie aspekt to wszystko pewnie ruszy. W tym tygodniu ludzie mnie nie lubią i nie są życzliwi. Pieniążki też mnie nie lubią. Trudno przeczekam. Wydatki mam w najbliższym czasie- koszyk do łazienki, mydelniczki i dwie pary leginsów bawełnianych. Kosmetyki już kupiłam i na prezenty i dla siebie. Dla mnie tylko dezodoranty. Kosmetyków do makijażu już nie używam na co dzień. Teraz chcę tylko przyjemnie pachnieć. Ostatnio kupiłam sobie wodę opium i jungle. To mi sprawia przyjemność. Lubię zapachy słodkie. Kupiłam też sobie olejek cynamonowy do ciała i sól do stóp też cynamonową. Wystarczy tych prezentów.:) Poza tym wczoraj kupiłam kalendarz księżycowy na przyszły rok dla siebie i kalendarz ze zwierzętami dla mamy na prezent pod choinkę. Kupiłam też figurki do szopki. Sporo tych wydatków w grudniu miałam i jestem kompletnie spłukana...:(

Dietę trzymam. Odpowiada mi. Głodna nie chodzę. Jem smacznie. Chciałabym jeszcze kilogram do Nowego Roku zrzucić ale chyba marne szanse jak Sebastian będzie, bo on mnie pasie. Sam jest bardzo szczupły, a mnie jedzenie na talerz wkłada.

Menu na dziś: Kopytka z sosem pieczarkowym, ryba w warzywach, sałatka z tuńczyka, jajek i warzyw z majonezem.

Trzeba by iść do fryzjera ale przed świętami nie zdążę. Może być tak, że pójdę wiosna dopiero. Znalazłam dwie fryzury, które mi się podobają ale nie wiem czy bym nie musiała włosów układać po myciu, a to nie wchodzi w grę. Mam umyć i mają same wyschnąć. Z drugiej strony komu ja się mam podobać? Ja się akceptuję, próżna nie jestem. Nie zależy mi na tym by inni mnie podziwiali, a moi faceci akceptują mnie taka jaka jestem...

7 grudnia 2017 , Komentarze (8)

Wczoraj miałam mały pożar w domu. Spalił mi się ręcznik, dwa worki grzybów suszonych i okopciła mi się ściana. Całe szczęście, że miałam refleks i zalałam wszystko wodą. Nic większego się na szczęście nie stało. Krzysiek się tylko trochę poparzył. Wina Krzyśka, bo powiesił na kominie ręcznik do wyschnięcia, a ręcznik dotykał rury. To już drugi pożar przez niego. Ostatnio gasił Sebastian. Krzysiek położył papiery na piecu, które się zajęły i zapaliły pudełko stojące obok. Krzysiek wcale już nie myśli. Nie wiem co dalej będzie:(

Dziś jadę do miasta, bo kończy umowa na telefon i neostradę. Wybrałam usługę łączoną, ale telewizji brać nie będę. Mam też dostać telefon Samsung. Nie wiem nic czy te telefony są coś warte. Okaże się. Nic drogiego kupować nie zamierzam.

Wczoraj kupiłam część prezentów. Dziś Krzysiek kupi resztę. Przed świętami mam jeszcze kupić kuferek do łazienki, mydelniczki i figurki do szopki. Pieniądze zarobione i czekam na nie...:)

Dietę trzymam. Menu: fasola czerwona, ryba plus sałatka z marchwi i selera, serek homogenizowany, pomarańcza.

6 grudnia 2017 , Skomentuj

Kolejny aktywny dzień. Ostatnio wszystkie taki są. Dziś mam do zrobienia horoskop na portal. Po południu będę wróżyć i czytać. Mam nadzieję, że dzień będzie owocny i przyjemny. Jutro będzie trochę sprzątania w domu. Dziś raczej fizyczne lenistwo. Lubię takie spokojne i leniwe dni.

Krzysiek ma ostatnio bardzo dobry humor. Chodzi i śpiewa. Cieszy mnie to. Lubię gdy wszyscy wkoło mnie są szczęśliwi. Martwi mnie trochę Sebastian, bo ciężko mu samemu. Chciałby przyjechać jak najszybciej ale nie może, bo musi jechać na wieś na świniobicie. Ostatnio pracuje dorywczo u znajomego rolnika albo w zakładzie mechanicznym. Na wsi mu dobrze. Tylko rozmowy z nim są trudne, bo to góry i zasięgu nie ma. Sebastian bardzo lubi pracę na wsi. Na wsi się wychowywał i przywykł. Krzysiek też pochodzi ze wsi ale w wieku 16 lat zamieszkał w mieście w blokach i teraz do miasta tęskni biedak. Praca przy domu go przerasta. Ja bym chciała mieszkać na wsi ale roboty przy domu nie lubię.

Menu: bigos wegetariański, gulasz z kostki sojowej i pieczarek z kaszą jaglaną, śledzei w occie, pomarańcza

5 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Tydzień bardzo aktywny. Pracuję w dzień i nocą. Zarobki mnie cieszą. Teraz zbieram na koszyki do łazienki i na mydelniczki. Spodobała mi się jedna z kamienia i druga z drewna. To już będzie wszystko. Później przyjdzie pora na drobiazgi do kuchni. Powinnam też kupić trochę przypraw. No i książki też czekają:)

Ostatnio mam bardzo pogodny nastrój jak na mnie. Chyba cieszą mnie święta i przyjazd Sebastiana. Bardzo już na niego czekam. On też strasznie się niecierpliwi. Krzysiek już się nie denerwuje na jego przyjazdy. Odnoszę nawet wrażenie, że trochę go to nawet cieszy, bo i napić alkoholu jest się z kim i ja go nie męczę rozmową, bo zabawia mnie Sebastian. Sebastian jest otwarty i gadatliwy w przeciwieństwie do Krzyśka. Lubię z nim spędzać czas. Zawsze gdy przyjeżdża wprowadza trochę życia. Moja mama też go bardzo lubi.

Menu: fasolka po bretońsku wegetariańska, serek homogenizowany, jabłko, fasolka szparagowa z jajkami albo mufiny z jajek i kurek


4 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Udało mi się złapać pracę. Będę pisała teksty na bloga o sadownictwie. Materiały mam, a temat mi bardzo leży. Pisze się szybko. Bardzo się cieszę, bo praca chyba na dłużej. Wczoraj od razu jeden tekst napisałam. Dziś go przesłałam i propozycje na następne.:) Jestem w kontakcie również z dwoma innymi pracodawcami. Jeden to portal o zdrowiu w tym medycynie naturalnej, a drugi to portal kobiecy. Zobaczymy... Obym się załapała..

Dziś odkąd wstałam pracuję. Krzysiek po południu może umyje okno, a ja wypiorę zasłony z sypialni. Powoli zaczynam sprzątać na święta. Przy tylu zwierzętach pracy jest sporo. Jadłospis już wstępnie przygotowany. Będą pierniczki i domowe pierogi, sałatka i dużo ryb. Mięsa oczywiście nie zjem. Ciasta zjem po kawałku, bo za słodyczami nie przepadam. Wczoraj Krzysiek ugotował kisiel ale się nie złakomiłam. Zjadł w kuchni. O chipsach, które uwielbiam prawie zapomniałam. Tak jednak całkiem zdrowo to nie jem, bo jem i majonez i ketchup i serki homogenizwane i konserwy. Myślę o tym by raz w tygodniu zrobić sobie dzień na kaszy jaglanej z warzywami. Ponoć to zdrowe. Nie ćwiczę ale ostatnio jestem bardziej sprawna.

Menu na dziś: sos serowy z makaronem, sałatka z tuńczyka, pomarańcza,  fasola czerwona. Dieta mi odpowiada. Czekam na ósemkę z przodu. Oby szybciej... Zaparcia mi przeszły. Jakoś specjalnie zimno na razie mi nie jest.

3 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Dziś nadal śnieg leży. Jest pięknie. W domu  po południu mam ciepło choć palimy tylko w pokoju dziennym. Rano jak wstajemy mam 16 stopni w pokoju dziennym ale od razu palę w piecu i szybko się rozgrzewa. :) Czasami marzę sobie żeby mieć ciepło cały czas ale na ogrzewani gazem mnie za bardzo nie stać.  No i uważam, że to dobre dla zdrowia takie hartowanie się... Jutro może zacznę znowu boso po śniegu chodzić... Uwielbiam taką lekką zimę u mnie czyli prawie na wsi. To cudne obsypane drzewa i krzewy. Koty doceniają ciepło wylegując się koło pieca albo na moich kolanach. Dziś Pikuś był tak zmarznięty gdy wrócił z dworu, że wlazł do mnie pod kołdrę. Powoli planuję święta. Będzie dużo jedzenia ale mam problem, bo muszę gotować dwa rodzaje posiłków. Moi faceci przecież jedzą mięso. Próbowałam ich namówić na dietę wegetariańską ale stają okoniem. Goloneczka i schabik im się marzy. Sebastian jak przyjedzie ma przywieźć swojskich wyrobów ze wsi. Gdy mu mówiłam, że mógłby jeść tylko warzywa to stwierdził, że nie jest amurem cokolwiek to miało znaczyć.

Nadal odżywiam się raczej zdrowo. Zaczęłam chudnąć. Dziś spadło 60 dkg. Jestem dobrej myśli...Menu Sałatka z tuńczyka z porem, jajkami, ogórkiem i papryką, jabłko, kotlety z opieniek i soczewicy, quiche z brukselką...:)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.