Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491863
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 października 2017 , Komentarze (11)

Mam w planach dzień spokojny. Chcę zebrać siły przed jutrzejszym młynem, a że młyn będzie to pewne, bo muszę być w dwóch miastach. Dziś planuję zrobić sos chiński do słoików. Chcę też napisać jeden tekst na portal i muszę poćwiczyć rysowanie ikon. To jest konieczne, bo mam zaległości. Po południu Krzysiek ma odkurzyć podłogi i umyć, bo jeszcze ślady po remoncie są. Jeśli mu się będzie chciało to jeszcze piec z sypialni wyniesie. Piec jest stary i kiedyś gdy był lepszy węgiel grzał doskonale. Teraz przy masie popiołu się nie sprawdza, bo ruszty się zatykają. Drewnem się w nim palić nie da, bo otwór jest zbyt mały i klocki nie wchodzą. Chyba trzeba go będzie dać na złom. Nowego nie kupię, ponieważ w tym miejscu ma stać bieliźniarka.

W najbliższym czasie muszę sobie kupić koniecznie perfumy, bo mi się kończą. Tym razem chcę kupić nieoryginalne Opium i Jungle. Na orginały mi szkoda pieniędzy, a i tak te rozlewane pachną tak samo i też są trwałe. Przepłacać nie będę tym bardziej, że mam inne wydatki na których oszczędzać się nie da.

Ostatnio znalazłam to i koniecznie muszę mieć...

Nasze jesienie

Z dnia na dzień winobluszcz
zapłonił się szkarłatem
wiatr trąca trawami...
jak struną wiolonczeli
pieśń przemijania
wciąż brzmi

popatrz odeszło kolejne lato
wczoraj emocje wrzały
dziś spokój spaja i koi

całuję twoje posrebrzone skronie
masz włosy delikatne
niczym nitki babiego lata

czy przyszłą jesień
też powitamy wspólnie
czy tęsknota zakołacze
do opuszczonej duszy

14 października 2017 , Komentarze (6)

Zachorowałam na automatyczny odkurzacz. Mam sporo zwierząt. Krzyśkowi się nie chce sprzątać. Mnie tym bardziej, a bród mnie złości. Chyba taki kupię niedługo. Może już w styczniu, bo najpierw łazienka, kurs i przedpokój no i stół do kuchni. Czytałam opinie taniego modela i są jak najbardziej pozytywne. Tylko kupować i używać. Krzysiek oczywiście jest przeciwny. Woli bród w domu niż pieniądze wydać i wspólnych pieniędzy nie da. Będę musiała sama sobie zarobić na niego. Poza tym znalazłam jeszcze trochę rzeczy do łazienki i nie tylko...Na to też sama zarobię, bo Krzysiek uznaje tylko to co najtańsze. Uroda rzeczy nie ma znaczenia. 

Wczorajszy dzień był dość spokojny, bo siedziałam w domu. Krzysiek był u weterynarza zaszczepić Pikusia. Miały też być obcięte pazury i są. Pikuś wył i chciał gryźć ale pani była nieugięta i pazury krótko przycięła. Przy okazji zostały kupione leki na robaki dla całego stada. Znowu krew się poleje podczas dawania.

Dziś też mam nadzieję na spokojny dzień. Będzie jednak pracowity. Planów trochę mam. Będzie pisanie tekstów i robienie przetworów. Trochę mi z tym zejdzie. Będzie też nauka ikon.

13 października 2017 , Komentarze (4)

Całkiem oduczyłam się robić zakupy w sklepach stacjonarnych. Wolę zapłacić za przesyłkę niż jechać do miasta, chodzić i szukać. Problem jest wtedy gdy zakupy w różnych sklepach, bo koszty przesyłek są spore ale trudno. Wygoda jest dla mnie najważniejsza. Ostatnio nawet kosmetyki, leki i chemię do domu kupuję w internecie. Gdyby ode mnie zależało to bym wszystko oprócz mięsa, owoców, warzyw, pieczywa i nabiału kupowała. Krzysiek się krzywi, bo internetu nie znosi. Sebastian też i moja mama. Wszystkich drażni, a korzyści nie widzą. Mnie drażni łażenie, schylanie się i tłum ludzi ale co kto lubi.

Wczoraj wybrałam kolejne rzeczy do łazienki. To już chyba wszystko. Przy okazji zachorowałam na kilka innych drobiazgów do domu ale na razie sza...

Chudnąć oczywiście przestałam. Mam wrażenie, że puchnę. Poczekam z tydzień, wrócę na 1200 kalorii i ograniczę bardziej węglowodany. Oby do przodu ale bez wielkiej mobilizacji...Menu: zupa grzybowa z krokietami z pieczarkami, jabłko, kabanosy wieprzowe, serek homogenizowany. Znowu mało białka. Nie wiedziałam, że kabanosy to tyle tłuszczu...

Usiłowałam zrobić zakupy w internetowym Rossmanie i nic z tego. Chciałam kupić dezodorant i wszystkie nazwy po angielsku. Jak niby mam rozgryźć czym to pachnie? Wściekłam się o to nauczanie mnie na siłę i wybrałam dezodorant waniliowy z innego sklepu. Do Rossmana już chyba nie wrócę. 



12 października 2017 , Komentarze (3)

Od dwóch dni ćwiczę szkicowanie ikon. To nie jest łatwe, bo ważna jest geometria. Na zajęciach w poniedziałek ćwiczyłyśmy Pantokratora w kilku ujęciach. Ponoć idzie mi coraz lepiej. Na razie szkicujemy. Malować będziemy później z tym, że na papierze początkowo. Prawdziwą swoją ikonę na desce, nie kopię wykonamy dopiero pod koniec zajęć. Pewnie w maju. Będąc na zajęciach przejrzałam częściowo książkę o ikonie, którą chcę kupić. No i kupie ją choć tania nie jest.

Poza tym zrobiłam ostatnio sporo zakupów do łazienki w tym kosmetyki typu płyny do kąpieli i mydełka. Tych do makijażu już kupować nie będę, bo poza błyszczkiem i pudrem nie używam już niczego. Wszystkie moje pomadki, tusze, cienie, kredki i lakiery do paznokci wylądowały w koszu. Spory zbiór tego był. Teraz się nie maluje i dobrze mi z tym. Muszę jeszcze porządek w biżuterii zrobić. Pozbędę się zwłaszcza kolczyków, bo uszy mam przerwane i nosić nie mogę. Dwie pary mam nowe, srebrne, długie z naturalnych kamieni. Są piękne i spróbuje je sprzedać.

W łazience już jest wszystko co z niej zabrałam. Teraz czekam na pieniądze i wenę. Pieniądze są potrzebne na kuferek z trawy morskiej albo wiklinowy. Będę w nim trzymać proszki itp. A wena potrzebna na ozdobienie skrzyneczki na kosmetyki. Czekam też na inne przedmioty w tym na zasłonę z koralików i na lampion. Gdy mi wszystko przyjdzie będzie wieczór SPA. Szklany pojemnik na szczotkę do WC jednak kupiłam. Zdecydowała uroda i o tym, że niepraktyczny staram się nie myśleć. Może moje rozbrykane zwierzęta nie potłuką:)

11 października 2017 , Komentarze (8)

Ostatnio nic w czasie wolnym nie robię tylko wybieram drobiazgi do łazienki. Jest tego cała masa w różnych cenach. Zauważyłam, że podobają mi się rzeczy zdecydowanie w stylu retro z naturalnych matriałów. Te nowoczesne, kanciaste, chromowane i szklane są według mnie wstrętne i za darmo bym ich nie chciała mimo, że niektóre sporo kosztują. O plastikach oczywiście nie myślę. Na razie wybrałam to. Będę stopniowo kupować. Część już kupiłam:

Nie

Niektóre rzeczy chce kupić, ale się waham np. to co poniżej. Z jednej strony szalenie mi się podoba ale mam świadomość, że przy tylu rozpuszczonych zwierzętach szklany pojemnik może być zagrożony:( Plastikowy by był lepszy ale nie chcę takiego.

Oczywiście nie mam zamiaru trzymać się niewolniczo stylu. Kupuje to co mi się podoba, a to, ze łazienka będzie w stylu sprzęganym mi nie przeszkadza. To moja łazienka i mnie się ma podobać. Nie jest więc na pokaz tak jak cały mój dom nie jest. Poza tym łazienka ma być urządzona tanio i praktycznie. Nic markowego nie kupuję. Podoba mi się np. mydelniczka w kształcie muszli ale kosztuje słono, bo markowa. Zrezygnowałam więc z niej.

Dietę trzymam ale się nią nie przejmuję. Czy chudnę czy nie nie bardzo mnie obchodzi. Ważne jest, że już nie tyję. Pewnie z czasem schudnę. Moja otyłość jest mi w zasadzie obojętna, bo wygląd dla mnie nie ma znaczenia. Jednak powyżej 100 kg ważyć nie chcę. Trochę z trudem się poruszam z tą wagą co jest niedogodnością. :(

10 października 2017 , Komentarze (9)

Kolejny dzień diety. Na razie jestem zadowoloną. Waga co oczywiste na razie spada. Już sporo spadła i 100 kg mi nie takie straszne. Ważne jest to, że głodna wcale nie jestem. Co innego łakomstwo. Z tym mam problem, bo ciągle mam ochotę na jedzenie. Zwłaszcza teraz jesienią. Lubię jeść i sprawia mi ono przyjemność. Trudno mi się jej wyzbyć, bo inne przyjemności mi jej nie zastępują. Myślę jednak, że do jakiś 89 kg pójdzie zrzucanie stosunkowo łatwo, bo motywacja będzie. Później będzie przestój i klops. Ostatnio gdzieś czytałam, że przestój mija bez żadnych zabiegów jeśli dietę się trzyma. Niby racja tylko jak przetrwać i ile. Menu: fasola czerwona, placki ziemniaczane, sałatka z marchwi, kukurydzy, tuńczyka, jajek, ogórka kiszonego i poru. 

Dziś mam trochę pracy, bo w łazience wyschło i trzeba rzeczy przenosić. Malowane jeszcze będzie raz ale później, bo trzeba jeszcze trochę jedną ścianę wykończyć. Pójdzie na to tynk albo ozdobne listwy drewniane. Łazienka wyszła bardzo fajna. Trzeba tylko drobiazgi dekoracyjne kupić. Na razie kupiłam skrzynkę drewniana do zdobienia i matę przed wannę z bambusa. Kupiłam też cudny stołek z rosochatych gałęzi. 

9 października 2017 , Skomentuj

Dziś Sebastian jedzie już do domu, a mnie smutno, bo znowu będę sama po całych dniach. Krzysiek nie ma zamiaru z sypialni wyjść. Lubię jak Sebastian jest u mnie, lubię z nim gadać i nawet telewizję nauczyłam się tolerować. Kolejny raz przyjedzie przed świętami i zostanie do Nowego Roku. Długo go nie będzie tym razem. Dziś o wyjeździe nie będę myśleć, bo będę na zajęciach z ikony. Zadzwonię do niego dopiero gdy się skończą. Mam nadzieję, że dojedzie bez przeszkód.

Dziś 5 dzień diety. Jem trzy posiłki zazwyczaj. Czasem cztery. Waga spada i już mnie tak nie przeraża, bo od 100 kg coraz dalej. Teraz marzę o 79 kg ale to chyba nierealne, żebym tyle kiedyś schudła. Może tylko z 10 kg zrzucę i znowu na górnej granicy otyłości się zatrzymam. O nadwadze nawet nie marzę, a co dopiero o wadze w normie. Menu: gulasz angielski, kluski śląskie z sosem grzybowym, fasolka szparagowa z jajkami. Zastanawiam się czy na stałe nie przejść na dietę nisko węglowodanową. To zdrowa dieta. Jak na niej byłam wyniki krwi miałam idealne. Myślę też, że powinnam zwiększyć ilość białka w diecie do 100 g. Wtedy bym może chudła łatwiej.

A na koniec haiku. To nie są klasyki..

sen nie nadchodzi

klangor dzikich gęsi

trwa i trwa

zagajnik w słońcu

między liściem a liściem

brąz podgrzybka

biel marcinków

miedzy kępami w cieniu

pyszczek jeża

8 października 2017 , Komentarze (11)

Ograniczyłam węglowodany do 120 g z małymi wyjątkami. Te wyjątki to pół chleba swojskiego w niedzielę. Nie wiem czy takie ograniczenie wystarczy. Gdy poprzednie 10 kg zrzucałam jadłam do 60 węglowodanów bez wyjątków i góra 1200 kalorii. Teraz jem 1300- 1400. Wtedy był też ruch w postaci 9-12 km rowerka dziennie. Teraz ruchu nie mam ale też i nie nastawiam się na szybkie chudnięcie. Diety oczywiście nie zmienię. Będą w menu i frytki i majonez, bo tak jedząc i tak chudnę. Nie będzie słodyczy kupnych i ciast. Nie będzie chipsów. Może za to pomyślę o ciastkach domowych czasem. Będę piec po kilka. Od czterech niewielkich raz w tygodniu nie przytyję, a posmakuję. Dziwne w tym wszystkim jest to, że mnie dieta bardzo cieszy. Chyba oszalałam już do reszty ale to ostatnie obżarstwo to były wyrzuty sumienia i niesmak, a nie przyjemność. Wolę być na diecie.

Menu: pół chleba z mąki razowej z masłem, kapusta świeża z grzybami, jajecznica z kurkami. Zastanawiam się czy nie jest zbyt mało białka. Chyba tak, bo przy mojej wadze powinnam jeść około 100 g, a jem 50. Mogę przez to wolniej chudnąć. Co do ilości kalorii to jest chyba trochę za dużo. Ostatnio czytałam, że po klimakterium trzeba odjąć około 300-400 kalorii, bo o tyle zmniejsza się przemiana materii. Ja mam PPM 1600, a nie mam ruchu, bo całymi dniami leżę. W tym przypadku chyba szybko będę musiała kalorii odjąć do 1200, bo inaczej nici z odchudzania.

Ostatnie haiku 

wierzba płacząca
zrzuca Liście za liśćmi
szum strumienia

schyłek jesieni

winobluszcz przy pergoli

wciąż czerwony

plama słońca
szron na liściach dziewanny
jeszcze nie stopniał

7 października 2017 , Komentarze (4)

Dziś wstałam wcześnie, bo po 5. Wczoraj przyjechał brat Krzyśka i obiecał jednak pomóc przy remoncie. Przyjechał dziś po 6. Praca wre. Może zmienią mi też wannę i muszlę. Nie wiem co zrobią ale myślę, że jest szansa na skończenie wszystkiego poza malowaniem. Jutro jest jeszcze dzień i coś można zrobić. Później tylko sprzątanie ale jeszcze nie czas na całkowitą radość, bo malowanie w grudniu chyba i założenie umywalki tez później. Potrzebne będą jeszcze zakupy i wkład własny w zdobienie. Trzeba będzie ozdobić decoupage skrzynkę na kosmetyki i uszyć zasłonę na drzwi.Trzeba będzie kupić kuferek wiklinowy na płyny i proszki, chodnik ludowy i lustro rzeźbione. Myślałam jeszcze i wymianie ręczników na takie w kolorze owczej wełny z koronką na brzegach ale ręczników kolorowych mam sporo i nie wyrzucę ich przecież. Następny w kolejce jest przedpokój. W nim remontu nie będzie, bo co trzeba już jest zrobione. Trzeba tylko szafkę na buty zmienić i szafę kupić. No i nowy chodnik. Myślę też o drewnianych albo bambusowych żaluzjach i o wieszaku mosiężnym i krześle rzeźbionym. Może też o lustrze pomyślę.

Dieta 3 dzień. Menu: Fasola czerwona z puszki, leczo pieczarkowo paprykowe z kiełbasą i ziemniakami, sałatka z marchwi, jajek, pora, ogórka kiszonego z majonezem i gruszka.

6 października 2017 , Skomentuj

Kolejny dzień pracy i remontu. Koniec remontu, a właściwie pierwszego etapu widać. Jeszcze trzy dni i odpocznę od tego trochę. Trzeba będzie trochę sprzątnąć i odsapnąć. Reszta, a właściwie część reszty może po 10 X czyli po wypłacie Krzyśka o ile znajomy budowlaniec będzie miał czas. Końcówka chyba dopiero w grudniu jak Sebastian ponownie przyjedzie.

Jeśli chodzi o moją pracę to tu wolnego nie widać. Wręcz przeciwnie, bo gdy Sebastian pojedzie będę wróżyć więcej. Do tego doszło mi napisanie wierszy i ćwiczenia rysunku ikonowego. No i jeszcze mało opowiadań w tym miesiącu wysłałam. Wszystko pilne, a szczerze mówiąc jestem już nieco znużona. Przydałoby tak ze dwa dni nic nie robić, bo teraz działam cały tydzień non stop. Wtedy pewnie bym odreagowała, a tu praca goni pracę.

Co do diety to jem mniej, bo 1300 kalorii zamiast 1600-1800 i węglowodany skromnie tylko na jeden posiłek. Efekty pewnie z czasem będą. Ćwiczyć nie zamierzam. Toleruję jedynie jogę, a od niej nie schudnę przecież. Gdy ćwiczę mam lepsza kondycje i jestem bardziej sprawna ale za to stawy mnie bardziej bolą. Cóż starość nie radość...Nie mam zamiaru cierpieć...:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.