Mam w planach dzień spokojny. Chcę zebrać siły przed jutrzejszym młynem, a że młyn będzie to pewne, bo muszę być w dwóch miastach. Dziś planuję zrobić sos chiński do słoików. Chcę też napisać jeden tekst na portal i muszę poćwiczyć rysowanie ikon. To jest konieczne, bo mam zaległości. Po południu Krzysiek ma odkurzyć podłogi i umyć, bo jeszcze ślady po remoncie są. Jeśli mu się będzie chciało to jeszcze piec z sypialni wyniesie. Piec jest stary i kiedyś gdy był lepszy węgiel grzał doskonale. Teraz przy masie popiołu się nie sprawdza, bo ruszty się zatykają. Drewnem się w nim palić nie da, bo otwór jest zbyt mały i klocki nie wchodzą. Chyba trzeba go będzie dać na złom. Nowego nie kupię, ponieważ w tym miejscu ma stać bieliźniarka.
W najbliższym czasie muszę sobie kupić koniecznie perfumy, bo mi się kończą. Tym razem chcę kupić nieoryginalne Opium i Jungle. Na orginały mi szkoda pieniędzy, a i tak te rozlewane pachną tak samo i też są trwałe. Przepłacać nie będę tym bardziej, że mam inne wydatki na których oszczędzać się nie da.
Ostatnio znalazłam to i koniecznie muszę mieć...
Nasze jesienie
Z dnia na dzień winobluszcz
zapłonił się szkarłatem
wiatr trąca trawami...
jak struną wiolonczeli
pieśń przemijania
wciąż brzmi
popatrz odeszło kolejne lato
wczoraj emocje wrzały
dziś spokój spaja i koi
całuję twoje posrebrzone skronie
masz włosy delikatne
niczym nitki babiego lata
czy przyszłą jesień
też powitamy wspólnie
czy tęsknota zakołacze
do opuszczonej duszy