Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491915
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2023 , Komentarze (6)

SZkoła naturoterapii mi sie kończy. W październiku już nie będzie duzo zajęć, bo to czas na praktyki. Bez praktyki szkoła nie będzie zaliczona. Mam rozpisać 56 godzin w tym 10 na innych osobach. Będzie uznana praktyka na sobie i na zwierzętach. Listopad to juz czas na egzaminy. Jeszcze nie wiem czy do egzaminów podejdę. Strasznie szybko ta szkoła zleciała... Pamiętam jak zaczynałam a tu juz koniec. Dużo mi szkoła dała. To ogrom wiedzy. Tak ważnej dla mnie.

Jakiś czas temu zainteresowała mnie dieta keto wegetariańska. Myślałam by na nia przejść po nowym roku. Jednak przyczytałam, ze w trakcie postu przerywanego przez część doby organizm znajduje sie w stanie ketozy. To mi lepiej pasuje, bo ja pościć potrafie i lubię. Teraz jem 8/16 z tym, ze często post jeszcze wydłużam. Zgrałam specjalną aplikację. No zobaczymy jak to na mnie podziała. Moje normalne odzywianie od lat to posty. Nigdy nie jadam śniadań i późno w nocy też zwykle nie jadam.

Moja mama bardzo narzeka. Ledwo chodzi ostatnio. Nie przyznaje sie do tego i nadal twierdzi, że fizycznie jest sprawna ale ja wiem swoje, bo widzę. Nie wiem czy juz teraz nie będzie wymagala większej pomocy. Nie wiem czy da radę nosić węgiel, wynosić popiół i zlewki. W czerwcu skończyła 82 lata. Pomocy nie chce. Samodzielność bardzo duzo dla niej znaczy, bo jest dumna i niepokorna.

Od zawsze wolałam koty od psów. Ceniłam je za niezależność, nienarzucanie się, tajemniczość, miękką sierść i słodycz. Psów sie bałam i denerwowała ich mnie żywiołowość, nachalność w kontaktach, hałaśliwość. Teraz mam Mikusia. Jest przylepny i to mnie nie denerwuje a cieszy. Bardzo lubię gdy się do mnie przytula. Gdy kładzie pyszczek na mojej nodze. Pokochałam go całym sercem. Kochałam też Pikusia  i Bociana, ale Mikuś jest dla mnie wyjątkowy. To właśnie z nim jestem najbardziej związana. Zadatki miał też Pikuś, ale wybrał Krzyśka i teraz mam wyrzuty sumienia, że być może go odtrąciłam. Bocian żył tylko pól roku i też miał zadatki na cudownego psa. Na kolana się jednak nie pchał, ale był duzy...

I like pants. I don't like the dress and skirt. I like green and orange and brown. I don't like red. Yesterday I buy next shoes. My husband is angry. I need a coat now. It's a winter coat. I'll go to the shoop. He will be beautiful. I need buy my mother the hat.

W tym jest problem u mnie z angielskim, że pisze o tym co dla mnie wazne. Teksty inne typu bank, podróże, restauracja to dla mnie czarna magia jako te które są nieistotne. Powinnam jednak i te słowka opanować.

18 września 2023 , Komentarze (9)

Do niedawna myślałm, ze się z nikim nie porównuje a to jednak nieprawda. Widzę zadbane domy sasiadów. Widzę piekne ogrody, zgrabne sylwetki i to budzi frustrację gdy dociera do mnie jaki jest mój dom, mój ogrod, moja sylwetka. Nie idzie mi tak dobrze jak innym. Z trudem chudnę kilogram a inne kobiety w moim wieku jedza wiecej i sa zgrabne. Z trudem, wysiłkiem plewię i jestem dumna z efektu ale tylko moment, bo w internecie widzę piekne, zadbane ogrody. Kosztowało mnie troche wyrzeczeń wstawienie nowego okna, a inni wszystkie mają nowe. Staram sie dogonić do tych idełaów i ciągle mi sie nie udaje. Przeżywam ciągłe frustracje. Od tego tylko krok do tego co powinnam. Powinnam pracować i starać sie ponad siły itp by dorównać do innych. Powinnam to oczekiwania rodziny i społeczeństwa, a nie moje indywidualne. Koniec z presją. Lekarstwem jest nieporównywanie z innymi.

Dieta trwa i dziś znowu na wadze mniej. Na razie jestem zadowolona choć jem mało. Później dość długo trzeba będzie z diety wychodzić. Teraz już ważę ponad 80 a nie prawie 90. Czekam na trojkę na drugim miejscu. To będzie 20 kg zrzucone tym razem. To nie pierwszy raz ta wagę osiągne i oby jojo już nie bylo. Wprowadzilam pewne zmiany więc moze się tego wystrzegę. Dziś fasolka szparagowa w sosie musztardowym, serek wiejski i jajecznica z papryką, pomidorami, cebulą i pieczarkami. Myśałam by kiedyś wykupić dietę o niskim indeksie glikemicznym ale wolę jednak kombinować sama. Ja jem normalnie dość monotonnie i lubię proste potrawy z kilku składników. Gdy zobaczę listę dziesieciu składników od razu mnie przepis odrzuca albo go zdecydowanie upraszczam jesli sie da.

Zbliża się jesień i wszystkie kości, stawy mnie już bolą. Jogę ćwiczę z trudem. S też ma bóle kolan.

Dziś jadę do fryzjera, a Krzysiek jedzie z moim laptopem, bo zepsuł sie mikrofon. Potrzebny mi jest, ponieważ w tym tygodniu mam zajęcia.

Hi
My name is Agata. I'm from Poland. I live in the city of Będzin. It's a small town. I don't like big cities. He works . I am an astrologer and esoteric, fortune teller and alternative medicine therapist. I love animals. I have a dog and 10 cats. I love them. My husband's name is Krzysztof. He's old. He is 63 years old. He work. He like crooswords and reads the books and newspapers.

17 września 2023 , Komentarze (6)

Zdałam sobie sprawę, ze wciąż pożądam nowych rzeczy, wrazeń. Byle się działo, napędzało, byle więcej. Wygląda to tak, ze marzę np o nowym kursie, książce itd, tęsknię za tym wyobrażm sobie jak będę szczęśliwa gdy to dostane, a gdy to juz mam natychmiast zaczynam porządać czegoś nowego. To dopamina wpływa na mnie, a ja od tego dopaminowego haju jestem uzalęzniona. Stąd gonitwa i brak zaspokojenia.  Ja pewnie mam zbyt wysoki poziom dopaminy i dlatego mało cenię to co mam. Stąd też więcej stresu i niedocenienia. To też manipulacja mną, bo np. oglądając strony internetowe wciąż widzę reklamy tego czego pożadam np. książek. Im bardziej jestem świadoma tego czego porzadam tym mniej dociera do mnie to co juz mam. To czego nie mam budzi pragnienie, niezadowolenie, a co za tym idzie cierpienie. Lekarstwem jest docenienie.

Gdy tak patrzę z boku na moje życie to gdyby ktoś inny tak zył kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu bym mu zazdrościła. Spokój, ulubiona praca w domu, pasje przynoszace satysfakcję, kontakt z bliskimi, ukochane zwierzeta. Do tego względna wygoda w domu i względne zdrowie. Zyć nie umierać, a ja zamiast docenić to co mam, zamiast celebrować codzienność wciąż gdzieś gnam. Wciąż marzę o gruszkach na wierzbie. Chyba zacznę robić afirmacje i Reiki z intencją - Ja Agata celebruję codzienność. Cieszy mnie i doceniam to co mam...

Jesień idzie i coś trzeba zaplanować, bo czasu będzie wiecej. Pewnie napiszę trochę opowiadań i wierszy. Pewnie będę więcej czytać i moze więcej malować i rysować. Ja wszystko co tworzę, tworzę w moim guście. Obraz ma być taki, który sama bym chetnie powiesiła na ścianie. Nie wpasowuję się w trendy i nic dziwnego, ze mało sprzedaje. Za to jest przyjemność w malowaniu. Dziś moze poczynię jakiś obraz. Tym razem kusi mnie obraz mój, a nie po numerach. Nie wiem jeszcze czy akwarelka czy akryle. Akryle muszę przejrzeć, bo nie wiem czy coś nie wyszło. Miejsce na obraz mam przygotowane i podobrazie mam. Tylko usiąść i malować.

Ocieplenia ściany od sypialni jednak nie będę robić w domu. Zrobię na zewnątrz. Koleżanka mi pozwoliła wejść na jej drogę z rusztowaniem. Za kilka dni trzeba będzie to dokładnie zaplanować ale nie wiem czy to w tym roku zrobię. Chcę wcześniej zapłatwić sprawę zniesienia wspólwłasnosci, bo mama chce sie wyprowadzić i nie zostawić adresu. Moze narobic np długów. Myślę sobie że jeśli się wyprowadzi bedę musiała odrzucić spadek po niej. Tym samy druga część domu przepadnie. Trudno. Mam co mam i mi dość. 

Nie schudłam ostatnio tak dużo, a obwód talii poleciał o 3 cm.

Próbka angielskiego bez tłumacza..

Hi
I like to eat vegetables and mushrooms, potatoes, fruit and cheese, and pasta and rice, fish, eggs. I do not like meat. I eat pork, I don't eat chicken. I like to eat soups and salads. I don't eat sugar. I drink wine, cola and water. I don't drink milk. I like tomatoes, carrots, apples and peaches. I do not like beer.

16 września 2023 , Komentarze (6)

Dziś odpoczynek od prac fizycznych. Prace typu umysłowego będą. Chcę podgonić pisanie pracy do szkoły.

Mam zamiar dziś dłużej poczytać. Chcę zacząć książkę o szczęściu. Moze też o ile nie zabiorę się za ketchup z cukini, będzie malowanie. Dzień ma być przyjemny.

Ostatnio usiłuję poskromić swoją ambicję. Chcę zmienić moje plany i zmieniam ale to na razie trudne, bo czuję dyskomfort. Teraz usiłuję się nastawić na to co łatwiejsze, przydatne i przyjemne. Chcę znowu cieszyć się dniem, spokojnym porankiem, cichym wieczorem.Tym, ze przytula sie do mnie Mikuś, Rozi, Aronek, Mruczuś czy inny futrzasty przyjaciel, że S jest miły, że z mamą nie było spięcia, ze Krzysiek się nie denerwuje... Chcę mieć satysfakcję, że udało mi się wykonać nową asanę, że napisałąm wiersz czy namalowałam obraz. Chcę się rozkoszować padającym deszczem, jesiennym słońcem, widokiem kwitnącej róży. Tyle w życiu traciłam wciąż myśląc o realizacji tych większych ambicji. Wydawało mi się, że nie moge być szczęśliwa dopóki nie skończę studiów. To nieprawda. Te wszystkie proste przyjemności tez mogą dać szczęście. Są łatwo dostępne tylko warto je docenić, skupić się na nich, rozkoszować się nimi.

Z wyrabiania sobie na razie legitymacji instruktora jogi rezygnuję. Luźne pieniadze zainwestuję w co innego. Pilniejsza była książka o psychodietetyce. Dwie książki ale już kupiłam. Cwiczę sobie spokojnie i nadal się uczę różnych asan. Wybieram te, które są przydatne dla mnie czyli kręgosłup i stres. Z kursu instruktorskiego yin jogi nie rezygnuję. Też mi będzie przydatny. Mnie a nie innym.

Muszę poczytać o poście przerywanym. Koleżanki syn schudł na nim 30 kg. Na razie zgrałam aplikację. Z tego jednak co pamietam na mnie nie zadziałał. Ktoś kto podjada cały dzień pochłania masę kalorii i gdy to ograniczy to schudnie. Chyba że w 8 godzin zje tyle co wcześniej powiedzmy w 12. Ja jem mało. Moze dlatego nie działał na mnie...

Dziś ma przyjść sąsiad do dachu.

Dawka angielskiego...

Hi
my hobby is reading books - novels, a esoteric and psychology. I like painting and drawing. I like working in the garden. I like writing - stories and poems. I like watching movies - historical and nature. I heard classical music. I like peace and countryside. I don't like a city.

15 września 2023 , Komentarze (8)

Odwrotu nie ma. Zapisałam sie na parapsychologię i psychotronikę. Tu nie miałam dylematów w przeciwieństwie do studiów. Szkoła trwa rok. Pierwsze zajęcia w listopadzie. Za tydzień mam też pierwsze zajęcia z angielskiego. To poziom A2 i zajęcia są z lektorem. To kurs maturalny. Opłaciłam pierwszy miesiąc z opcja ewentulanej rezygnacji gdybym sobie nie radziła. Ten czarny scenariusz pewnie sie ziści, bo ja piszę po angielsku i czytam a nie mówię i nie słucham. Z tym będą problemy. Angielski na A2 chcę skończyć nawet wtedy gdybym na studia nie szła. Nauka języków jest dobra  jako ćwiczenie pamięci, a to ważne w moim wieku. Cwiczę też rosyjski i ćwiczyc będę mimo wojny na ukrainie i powszechnej nienawiści do Rosji. Rosyjski znam gdzieś na poziomie B1.Angielski chcę opanować do końca A2. W obu przypadkach stawiam na zasób slów. Poprawność gramatyczna nie bardzo jest dla mnie ważna.

Jeśli chodzi o studia to raczej muszę o nich zapomnieć, bo na razie nic dla siebie nie znalazłam. No chyba że pojawią sie nowe możliwości za rok. Na razie psychologia raczej odpada, bo trzeba zaliczyć statystykę i prawo. Poza tym przeraża mnie wiele wywiadów, badań, bo ja nie mam i nie chcę mieć kontaktu z ludźmi. Przejrzałam ofertę i jest kilka/3/ potencjalnie trudne egzaminy. Problem by był też z praktyką. To dodatkowe koszty i stres. ASP odpada, bo niby jest w Katowicach ale dojeżdżać nie zamierzam. Filologia polska odpada zdecydowanie, bo to kierunek nie dla mnie. Pozostało dziennikarstwo prasowe. O tym kierunku nic nie wiem ale naboru w tym roku nie ma. Nie pójdę na studia, które mi nie leżą tak do końca. Chciałam studiować dla przyjemności, bo zmiany zawodu ani pracy na etat nie przewiduję.

Oczywiście z zainteresowania ani malarstwem ani rysunkiem ani psychologią ani pisaniem nie rezygnuję. Malować będę, będę sie uczyć, robić kursy. Pisać tez będę i moze jeszcze zrobię jakies kursy. Co do psychologii to będę nadal czytać podręczniki dla studentów. kursy też będą. Będę się rozwijać ale w tych kierunkach, które mnie interesują.

Dziś kupię wszystko na ketchup z cukini. Jest z nim trochę roboty, bo trzeba wszystko zmielić, a ja mam teraz tylko maszynkę reczną. Ketchup mi jednak smakuje i chcę kilka słoiczków miec.

Wczoraj po południu miałam zajęcia organizacyjne związane z zakończeniem nauki szkoły naturoterapii.

14 września 2023 , Komentarze (6)

Dziś mi Krzysiek ma wysłać krzyżówki, bo jednak udało sie partię wczoraj skończyć. Od poniedziałku moze zacznę układać nastepne. Muszę tylko kupić nowe czasopisma, bo chcę mieć wzór.

Za tydzień Krzysiek ma urlop i S teraz przyjechać nie chce. Przyjedzie dopiero na poczatku października. Krzysiek będzie odpoczywał przez tydzień. Ja lubię gdy jest w domu choć ostatnio jest nieznośny. Gdy sie czymś podnieci strasznie duzo mówi. Po prostu potoki słów. Juz go wolałam bardziej gdy  był mrukiem, bo przynajmniej byl spokój. 

Ja uciekam z pracami jesiennymi. Okna są myte przez Krzyśka. Na podwórku prace sa wykonywane, a jutro chcę kupić wszystko na ketchup z cukini. Gdy to zrobię to zostną tylko dwa dżemy- z jabłek i z gruszek. To jednak później, bo muszą dojrzeć późniejsze owoce. Z letnich, wczesnoletnich odmian robic nie chcę. 

Od jutra zaczynam kupować worki kartofli na zimę. Mają być 4 worki w piwnicy i jeden w spiżarni. W spiżarni juz posprzatane. W tym miesiacy inny ważny wydatek to pompowanie szamba. Trzeba to w końcu zrobić, bo jeszcze trochę i zacznie wypływać na lazienkę... Ja mam szambo wybetonowane i trzeba często pompować.

Prawie dwa tygodnie diety i nie zrzuciłam tyle co planowałąm. Jeden stres wystarczył by nabrać kilo, które niby juz spadło ale co był przestój to był przestój. Jestem jednak dobrej myśli, bo trwam i mimo klimatu jesieni za bardzo głodna nie jestem. Może wytrwam jeszcze przez październik. Sposób odzywiania juz zmieniłam chyba na stałe. Dania z tradycyjnej kuchni polskiej gotowałam juz przed dieta rzadziej. No i mniej weglowodanów było. Pieczywa prawie nie jadłam. Jakieś nadzieje na przyszłość mogę więc mieć. Nie planuję juz wrócić nawet po zakończeniu diety do dużej ilości węglowodanów. To mnie zabija. Zwłaszcza pszenica, pieczywo. Juz teraz mi sie chleb śni z robakami. To podświadomość mi próbuje go obrzydzić i dobrze robi, bo jest dla mnie zabójczy... Jestem w trakcie kursu psychodietetyk. To i owo do mnie dociera...:)

Mój pozim angielskiego...

Hi
I live in a small town. The city has a castle and a palace, parks, a river and a lake. I like walks in the forest and meadow. I like animals, birds and nature. Now will goes mushroom. I work in the garden. I will plant roses.

13 września 2023 , Komentarze (19)

Dziś ostatni dzień upału. Jutro już fajnie i chłodno. Jesień coraz blizej. Jeszcze jej nie widać, bo liście się prawie nie przebarwiają. Pierwsze żółkną brzozy, później rdzawy robi sie sumak, jeszcze później szkarłatem pokrywają sie liście winobluszczu. Ja nigdzie nie bywam ale roślin obok mnie jest sporo. Mogę wszystko śledzić. Nie wyobrażam sobie życia w blokach, w miescie. Do parku bym nie poszła a siedzenie w czterech ścianach byłoby nie do zniesienia.

Nigdy nie zarabiałam dużo, nie zarabiam i pewnie nie będę zarabiała. Nie uznaję latania za pieniedzmi. Mogę robić tylko to co mi daje przyjemność i zawsze prawie tak było. Pieniądze to tylko dodatek. Szukam oczywiście możliwości zarobku, ale jak nie wychodzi szybko rezygnuję. Niby mam pokusy by w kwestii zarobkowania stać się bardzie ambitną ale to słomiany ogień. Złapię coś co mi nie leży tak do końca, szybko mnie to znudzi i daję sobie spokój. Gdy pieniędzy mi brakuje na jakieś dodatkowe zakupy, wolę poczekać niż napisać np. serię tekstów o podatkach. Pracę doradcy ezoterycznego bardzo lubię ale też gdy np. mam ochotę na pisanie czy malowanie, na portal nawet nie wchodzę. Satysfakcji i przyjemności szukam w innych dziedzinach przy czym nie muszę czuć poparcia innych by być z siebie zadowoloną. Nie muszę dużo zarabiać by czuć sie spełniona. Wprawdzie jakiś cichy głosik gdzieś wewnątrz mnie czasem mi szepce, że to wstyd tak mało zarabiac ale go zagłuszam. Inna sprawa, ze mnie pieniądze nie imponują. Nigdy nie imponowały mi ekstra, markowe ubrania, luksusowy dom czy samochód, wyjazdy zagraniczne. Miarą człowieka jest serce i ewentualnie wiedza, inteligencja, wykształcenie, osiągnięcia głownie intelektualne czy artystyczne w dziedzinie rysunku i malarstwa.

Wczoraj miałam do zrobienia dwa horoskopy i miałam też przepisywanie krzyżówek. Pracy było dużo. Dziś chcę krzyzowki skończyć, bo jutro by trzeba wysłać. Poza tym praca będzie na portalu, bo nic innego nie czeka. Odetchne trochę. No chyba że coś jeszcze wyskoczy. Teraz zbieram na drogi podręcznik z psychodietetyki. 

Powinnam dziś zacząć pisać pracę. To juz ostatnia. Temat mam wybrany tak na 90 procent. Chcę napisać o nadciśnieniu i jak sobie z nim radzić. Myślę o aromaterapii, homeopatii, ziołach, ruchu, diecie...

12 września 2023 , Komentarze (4)

Kolejny dzień tygodnia. Ja musiałam wstać wcześniej, bo trzeba było odebrać bieliznę od kuriera. Kupiłam dolne niewymowne. Cały komplet. Te co maiłam niby były w niezłym stanie, bo potarganej ani cerowanej bielizny nie noszę. Jednak były sprane i to mnie denerwowało. Noszę tylko niewymowne z bawełny. Nosiłam czerwone i czarne, a teraz kupiłam różowe, niebieskie i zielone. Jakaś odmiana... Ponoć zmiany są korzystne dla mózgu...:)

Dziś jeszcze ciepło, ale noce już chłodniejsze i dom tak się nie nagrzewa. Siedzę bez wentylatora, a śpię pod kocem. Na dworze jednak nic nie robię. Działam za to w domu. Dziś moze namówię Krzyska do umycia okna w sypialni. Jeśli to zrobi to ja ogarnę cały pokój. Tak na tip top.

Poza tym mam pisanie pracy i krzyżówki. Mam też Reiki dla klientki po południu i tarota przez telefon wieczorem. Tym razem trzeba rozwiązać problemy klientki uwikłanej w nieszczęśliwe małżeństwo, nieszczęśliwy wieloletni romans, a teraz pojawił sie ktoś trzeci...Cóż i tak bywa... Kto powiedział, ze wszyscy muszą stawiać na monogamię...

KUpiłam sobie lepsze herbaty i pachnące kawy. Kawy trzeba zmielić. Wczoraj piłam wiśnia i rum. Pije się fajnie aczkolwiek to pewnie chemia przez te aromaty.

Tak teraz piszę po angielsku. Trochę ale tylko trochę poprawiałam tłumaczem. Nie znałam słowa spokój i grzyby ciągle zapominam... No i something nie znam...

Hello Ute!
Thank you for your letter. I don't like heat. I love rain. now I'm reading a book about psychology. This is an important book. Do You like to read? I'm making dinner. I will cook rice, mushrooms and cheese. I'm working tomorrow. I will do tarot and Reiki and horoscope. In the evening I go to yoga. In my house - bedroom. I need relaxation and peace. Are you practicing something?
Bye Agata

11 września 2023 , Komentarze (19)

Nocne wizyty

Minęły trzy tygodnie od włamania do mojej pracowni i wtedy zaczęły się problemy. Już po raz drugi w nocy moja mamę obudził ruch na podwórku. Tydzień temu ktoś zniszczył nowe ogrodzenie, a rano na podwórku zastałam wywrócony kosz na śmieci. Wtedy po włamaniu nie złożyłam doniesienia na policji, bo praktycznie nic nie zginęło. Była tylko wybita szyba i ktoś to i owo porozrzucał. Nie chciałam problemów. Policja w tak drobnej sprawie i tak się wysilać nie będzie przecież. Teraz mama była jednak przerażona. Dwa dni temu zostało zdemolowane podwórko. Już nie tylko ktoś wywrócił kosz ale i poprzewracał donice z różami. Dziś gdy tylko wstałam poszłam do mamy. Mama mieszkała w domu obok ale podwórko było wspólne. Przy schodach kwiaty na rabacie były pogniecione i stratowane. Jej ukochane kolorowe astry już nie zdobiły. Mama Otworzyła mi blada i a jej ściągnięta twarz nie wróżyła nic dobrego.

- No i jak spałaś? – spytałam pełna złych przeczuć.

- A źle – odpowiedziała. Ktoś znowu był na podwórku. Słyszałam jego oddech za oknem. Rano zastałam zrzucone doniczki ze schodów i stratowane kwiatki.

- A o której to było?- dopytywałam. Ten oddech za oknem.

- Tuż po północy – wyjaśniła. Nie wiem dokładnie, bo bałam się zapalić światło. Kiedyś mnie w końcu zamordują. Jak tak dalej pójdzie.

- No coś trzeba z tym zrobić – zdenerwowałam się. Może faktycznie trzeba zawiadomić policję.

- A po co?- rzuciła z rezygnacją mama. Co stójkowego mi postawią?

- No ale nie możemy być takie bierne. To ich tylko rozzuchwali – tłumaczyłam.

- A rób co chcesz, ale mnie daj spokój. Nigdzie chodzić nie będę. Dość mam – argumentowała.

- To może kamera albo firma ochroniarska – spytałam.

- Rób co chcesz. Ja umywam ręce – dodała. Jestem stara, zmęczona.

Gdy wyszłam od mamy ruszyłam do mojego domu. Dziś donice z różami były na swoich miejscach. Ktoś jednak na podwórku był, bo naczynie z wodą wystawioną dla ptaków zostało przewrócone. Ten ktoś bardzo nas nie lubił i najwyraźniej próbował za wszelką cenę zastraszyć. Tylko po co? Coś trzeba było jednak z tym zrobić. Po powrocie do domu zadzwoniłam do koleżanki, bo ona miała od niedawna założone kamery.

- Słuchaj Baśka- zaczęłam. Ktoś mi demoluje podwórko i potrzebuję namiar na kogoś kto zakłada kamery.

- O rany. To problem- zmartwiła się. Mnie zakładał zięć ale w Internecie są adresy punktów gdzie zakładają.

- O widzisz- ożywiłam się. Nie pomyślałam o tym.

- Załóż sobie koniecznie to wandali złapiesz- poradziła. Wpadnij do mnie i opowiedz wszystko.

- Dobrze. Wpadnę, a teraz pa – rozłączyłam się.

Punkty usługowe zajmujące się zakładaniem kamer faktycznie w Internecie były. Wybrałam pierwszy z brzegu i zadzwoniłam. Przedstawiłam sprawę i bardzo miły pan zaproponował założenie kilku kamer. Potrzebowałam trzech. Jedną w pobliżu okna mamy. Jedną w pobliżu kosza i jedną w pobliżu doniczek z różami. Pan miał je założyć za dwa dni. Trzeba było wytrwać jakoś. Zaproponowałam mamie, żeby przyszła spać do mnie ale nie chciała. W nocy znowu coś się działo na podwórku. Ktoś chyba chodził, bo psy sąsiadów bardzo szczekały. Bałam się jednak wyjść zobaczyć. Różne myśli kołowały mi w głowie, a przeczytane kryminały dokładały swoje. Rano kosz znowu był przewrócony i znalazłam ślady na moim zielniku. Oregano było pogniecione jakby ktoś na kępie siedział.

Za dwa dni przyjechał mężczyzna z punktu i założył mi kamery. Wybrałam kamery działające na podczerwień, bo wandale przychodzili przecież w nocy. Wytłumaczył mi jak kamery działają. Miałam wszystko obserwować w moim swoim telefonie, bo mamy nie chciałam w to wciągać.

Pierwszej nocy nie spałam. Czuwałam wpatrzona w telefon. Kamera zarejestrował tylko kotkę od sąsiadów w trakcie polowania. W kolejną noc też był spokój ale ja już przysypiałam. Trzeciej nocy psy się znowu rozszczekały jak oszalałe. Wlepiłam oczy w telefon i po chwili kamera przy koszu zarejestrowała obraz. Był wyraźny jak w dzień. Osłupiałam i z wrażenia o mało nie upuściłam telefonu. Okazało się, że mój nocny gość, a właściwie goście to locha z uroczymi małymi dziczkami. Mama dzik wywróciła kosz i stadko zaczęło się czymś raczyć. Pewnie wyrzuconymi obierkami z ziemniaków. Po chwili locha ruszyła w stronę drugiej kamery. Ta zarejestrowała jak zawzięcie przewraca doniczki z różami. Do okna mojej mamy tym razem nie dotarła, bo zerwałam się z miejsca i ruszyłam na podwórko ze szczotką. Wyskoczyłam na schody, narobiłam krzyku, a całe stado rzuciło się do szalonej ucieczki. To był koniec wandali na podwórku. Dziki nie wróciły, a my z mamą od tego czasu śpimy spokojnie. Kamery zostały, bo gdyby jeszcze jakiś włamywacz miał niecne zamiary, jest szansa, że go odstraszą.

11 września 2023 , Komentarze (8)

Nowy tydzień. Przez weekend odpoczęłam i z nową energią zabieram sie do pracy. Umysłwej, bo na fizyczną za goraco. W tym tygodniu chciałabym skończyć partię krzyżówek. Chcę też podgonić pisanie pracy do szkoły. Krzysiek ma myć okna ale to mój pomysł, bo on uważa że za wcześnie.

Na dworze mam ostatnie plewienie w tym przed domem. Przed domem trzeba też wyciąć dziką różę i w tym miejscu za jakiś czas posadzić szlachetna pnącą. Jest też do przeniesienia jeden bez i jest do przycięcią iglak płaziniec. Za to się wezmę może od czwartku, bo ma być chłodniej. Nie mam pomysłu co zrobić z trzema winoroślami. Pieknie rosną i potrzebne sa podpory. Nie wiem czy nie trzeba ich przyciąć. Muszę poczytać o tym. W tym roku na dwóch krzakach były zaczątki owoców. Nie dojrzały jednak, bo były i się zbyły. Nie wiem co się z nimi stało.

Mam dziś do roboty przetwory, a Krzysiek ma do zerwania leszczynę. Leszczyny mam dwie, a owocuje tylko jedna. Niestety rosnie ona w miejscu, które sprzedaję. Sasiad ma zamówić koparkę i przenieść drzewka w tym wlaśnie leszczynę na moją stronę. Do przeniesienia jest tez szklanka i wiśnia. Sąsiad chce mi usunąć pozostałości po klatkach po nutriach tobym zyskała trochę miejsca. Ma mi tez dać dobrej ziemi. Miejsce po klatkach będzie do zagospodarowania. Znalazłam brzózkę i klon  do przesadzenia.

Zbliża się rok akademicki i znowu myślę o studiach. Psychologia online podrożała. Ostatnio wpadły mi też w oko studia -dziennikarstwo prasowe. To też by było interesujace. Pisać lubię i pisanie jest dla mnie łatwiejsze niż rozmowa z ludźmi. Niestety jedyne studia online o tej specjalnosci nie prowadzą w tym roku naboru. Zobaczymy za rok za dwa. Gdybym skończyła studia tobym chciała dorabiać. Nie ma sensu kończyć studiów i nic z tego nie mieć oprócz papierka. Studia to jednak spory koszt. Nie mam zamiaru pracować na etat, a jedynie dorywczo online. Inna sprawa to zupełnie nie wiem czego się mam na studiach spodziewać. Ile czasu na nie trzeba poświecić? Ile jest nauki? Jakie prace sie pisze? Ile książek trzeba przeczytać w semestrze. Nie bardzo jestem gotowa na to by przez 5 lat zrezygnować z wszystkiego poza pracą i nauka. Maturę zdałam rok temu i prawie wcale sie nie uczyłam. Wystarczyła mi wiedza z wykładów. Zdałam nienajgorzej. Studiów jednak sie boję. Nie mam ambicji na kończenie na wzorowy ale jednak. Nie bardzo jestem gotowa na stres towarzyszacy egzaminom... 

Za dwa miesiace kończą szkołę naturoterapii. Nie wiem jeszcze czy do egzaminu przystąpie raczej nie, bo to zbędny stres. Nie chce mi się poza tym wkuwać wiedzy, która  mi zbędna na codzień. Wiedzę konieczną mam i na praktykę online to wystarczy. SZkoła trwała póltora roku ale nie wszystko mi będzie przydatne. Nie wszysto będę stosować dla klientów. Ja się chcę skupić na energoterpaii i wszystkim tym co można zrobić online. Nie wszystkie kursy oferuje szkoła. Myślę o czakroterapii np. Online mi hydroterapia czy biomasaż, moksowanie czy aromatoterapia, masaż dźwiękiem mis zbedne. Z gabinetu w domu na ten moment rezygnuje. Nie jestem w stanie ogarnąć mamy części podwórka a klient by uciekł widząc ten bajzel. Nikogo na podwórko wpuścić nie mogę. Od mojej strony wpuszczać nie mogę, bo koty.

Za kilka dni zapiszę się na parapsychologie, psychotonikę. W tym roku specjalizacja uzdrawianie... Będzie Soul body fusion ale kurs stacjonarny. Ja w tym brać udziału nie będę. Zrobię kurs online n a własny koszt. Będzie też wstęp do Totalnej biologii. O tym kursie rozbudowanym myślę. I SBF i Totalną biologie mogę oferować online.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.