Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1489816
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2023 , Komentarze (7)

Moja mama nadal mówi czasami o wyprowadzce. Tęskni za wsią. Tutaj jest źle, bo sąsiedzi hałaśliwi i zaglądaja w okna, bo ruch na ulicy i na podwórku. Chciałaby wyprowadzić się na odludzie, usłyszeć skowronka, zerwać kąkole i chabry, rumianki. Chciałaby usłyszeć koguta i zobaczyć krowę na pastwisku. Nie wiem gdzie ona taką wieś chce znaleźć. Teraz wszędzie albo nieużytki albo hałaśliwe maszyny. Ja też tęsknię za wsią ale się pogodziłam, że wieś w moim zyciu to przeszłość. Nie wyjadę. Nie zostawię kotów. Albo zwierzęta albo podróże. Coś trzeba wybrać. Ja wybrałam zwierzęta. Zal mi mamy, bo się męczy i szarpie. Wyjeżdżać nie powinna, bo ostatnio się postarzała. Czasem powoli chodzi i ledwo stoi. Nie poradzi sobie sama. Za rok, dwa będzie jeszcze gorzej. Trzeba będzie się nią zająć. Nie bardzo widzę się w roli opiekunki. Pomoc tak ale opieka. Babcia do końca opieki nie wymagała. Co będzie z mamą nie wiem...

Z uszkiem Aronka już dobrze. Strupek odpadł. Jeszcze smaruję maścia nagietkową, bo uszko ma zmieniony kolor ale  z weterynarzem nie muszę szaleć. Tym razem stresu kocurkowi nie zafunduję. Jest zdrowy przecież.

Ósmą pracę do szkoły skończyłam. Jeszcze ja trzeba wygłądzić. Mam wysłać do końca czerwca. Kolejne dwie/ostatnie/mam wysłać do końca września dopiero. Spokojnie napiszę. Jedną albo obie moze z dietetyki, bo ja po szkole  i zdanym egzaminie mogę być konsultantem d/s dietetyki. Nie wiem czy do egzaminu przystąpię. Moze. Myślę o temacie żywienie w chorobach psychicznych i moze coś o diecie odchudzającej.

Najpilniejsze prace na dworze zrobione. Zostało plewienie, ale trawa juz rosnie i znowu trzeba będzie kosić. W domu mam ogarnięcie kwiatków. Plewienie jest na nowej rabacie na podwórku i w ogródku mojej mamy. Oba miejsca  są po ogrodzie warzywnym. W tym roku mam warzyw mniej. Wszystko tylko w pojemnikach. 

Kupiłam kilka kwiatków do domu. Może jeszcze teraz kupię papirus i ficus beniana. Będę miała niedługo jeszcze jedno okno i to duże. Trzeba będzie jakieś kwiaty kupić. Takie do chłodu. Może kliwię, mirt, bluszcz.

Mój Mruczuś teraz mniejwiecej kończy 17 lat. Pamiętam dzień gdy do mnie trafił jakby to było wczoraj. Trwały lipcowe upały i około 23 wyszliśmy na ulicę przejść się, przewietrzyc. Już wracaliśmy gdy koło domu coś nas minęło w wielkim pędzie. Odwróciłam się i zobaczyłam maleńkiego kotka. Krzysiek udawał, ze go nie widzi i do dziś mu to wypominam. Schylił sie jednak, a trzeba sie było spieszyć, bo jechał samochód. Przynieśliśmy maleństwo do domu. Był niezbyt ładny, bo miał olbrzymie uszy i długie łapki ale zakochałam sie w momencie. Zaraz przytulił sie ufnie do mnie i zaczął mruczeć. Zdecydowałam, że zostanie u nas. W nocy obudziły mnie głosy na ulicy. Ktoś coś mówił o małym kocie. Nie wyszłam jednak. Później po kilku miesiącach okazało się, że drugi kot chyba był wyrzucony z Mruczkiem, bo identyczny dorosły kot wałęsał się koło mojego domu. Już zdziczał i pomóc mu nie dałam rady ale jedzenie wystawiałam. Miałam wyrzuty sumienia, że wtedy nie wyszłam. Tego, ze wzięłam Mruczka nie żałowałam nigdy... Jest cudowny...

21 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Dziś mam nieco mniej pracy zawodowej. Chcę więcej zrobić na dworze i moze też cos w domu. Myślę o ogarnieciu kwiatów doniczkowych. Teraz co prawda nie jest czas na przesadzanie ale obciąć co zbędne mozna. Mozna też dosypać ziemi. POkombinuję z hoją, a moze dwoma. Kupiłam kilka kwiatków do sypialni. Moze jeszcze kupię papirus.

DZiś Krzysiek pracuje po południu. Ja odpocznę w ciszy, bo telewizor nie będzie puszczony. On pewnie wróci wściekły i będzie klął. Czeka na emeryturę i za nic nie chce słyszeć o dłuższej pracy. Ja jako ezoteryk będę pracować raczej długo. Co z inną pracą nie wiem. Teraz potrzebuję dużo pieniędzy, bo muszę pokończyć pilne remonty. Powinnam zacisnąć zęby i pracować. W 2025 roku myślałam o studiach. Nie dam rady i uczyć się i pracować. Z drugiej strony Krzysiek od 2026 roku idzie na emeryturę i pieniedzy będzie mniej. Nie wiem czy mi sie uda zarobić na studia jako doradca ezoteryczny. Trzeba będzie zarabiać na opał i inne pilne wydatki. Gdy Krzysiek pójdzie na emeryturą obawiam się, że zacznie się błyskawicznie starzeć. Teraz jeszcze jakoś go praca trzyma. Wtedy będzie tylko leżenie, krzyżówki i telewizja. To nie jest zdrowe. Obawiam sie problemów. Ja o swojej emeryturze nie myślę. Chcę pracować, bo daje mi to napęd do życia. Tak sobię myślę, że jeszcze z 10 lat powinnam dać radę.

Aronek ma strupka na uszku. Albo była z kimś bitwa albo to co innego. Przykładam mu maścią z witaminą A i nagietkową. Czas na wyleczenie tydzień. Jeśli to nie pomoze to w następną środę weterynarz. Martwię się o niego. To cudowny kocurek. Bardzo proludzki i straszna przylepka. Do tego taki śliczny misiu - pulchniutki i okraglutki. Swierzbowiec kotom przechodzi. Już uszy czyste ale maść trzeba aplikować przez 10 dni. Mikuś znowu nie chce jeść swojej karmy ani suchej ani mokrej. Zjada tylko nasze jedzenie aż się dławi i chce jeść kocie ale nie wolno mu przecież. Krzysiek się okropnie denerwuje. Ja mu daje spokój, bo wychodzę z założenia, ze jak zgłodnieje to zje. Jest jednak drobny. Z PIkusiem z jedzeniem nie było problemu ale nie był taki rozpieszczony.

Staram się wprowadzić zmianę do mojego życia. Do tej pory codziennie przed zaśnieciem około 30-40 minut przegladałam telefon. Teraz chcę czytać. Uważam, że w tym telefonie nie ma co przeglądać. Wyświetlają sie gwiazdy, polityka, horoskopy. Jest nalatywanie na księży i są zakupy.  To wszystko mnie nie interesuje. Kiedyś miałam psychologię i to czytałam. Teraz zerknę co 20 materiał i sie denerwują. Wolę czytać.

Dziś chcę podsypać do doniczek moich kwiatów domowych troche granulowanego krowieńca. Tak odżywiam moje roślinki juz od kilku lat i ładnie rosną.

20 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Ostatnio nie za bardzo chetnie ćwiczę jogę. Wychodzę z załozenia, ze ruch mam na dworze, a jeśli chodzi o ćwiczenia wyciszające mam inne działalnoności. PO całym dniu jestem zmęczona i ćwiczyc mi się nie chce. To nie jest dobra droga i mam tego świadomość. Wyrywanie chwastów to nie asany. Czas wrócić na dobra drogę.

Paprotka z którą rozmawiam i której robie Reiki, zaczyna rosnąć. Wypuściła kilka listków. Musiałam ją całkiem obciąć, bo wszystkie liście uschły. Teraz rośnie. Zobaczymy co dalej. Na razie te młode listki pryskam codziennie miekką wodą. Mam w ogródku trochę miejsca i chcę kupić jakieś paprocie. Bardzo paprocie lubię i domowe i ogrodowe ale to delikatne rosliny i kaprysne.

Teraz ,,pracuję" nad dracenką. Kupiłam ją kilka lat temu ale stopniowo gubiła dolne liscie i teraz zostało tylko kilka na czubku. Sciełam ja więc i liczę, ze wypuści z boku. Piuropusz wsadziłam do doniczki. Moze roślinkę da się uratować. Bardzo lubie draceny. Mam teraz trzy. Dwie z białym paskiem i jedna z żóltym. Lubię tez hoję. Mam stara kilkunastoletnią ale coś marnieje. Muszę ją poobcinać i dosypać jej nowej ziemi. Mam jeszcze dwie młode hoje ale jedna się chyba zniszczy, bo coś liście ma wiotkie. Lubię też fikusy i może wkrótce kupię - benianę i elastika i może lirolistnego. W tym roku między pokojem a sypialnią wstawię na zimę drzwi z siatki i liczę że w sypialni będzie ciepło. Powinny przetrwać. Józka już nie ma...

Na podwórku dziś będzie plewienie i solidne podlewanie wężem, Czekam na deszcze, bo posadziłam troche roślin i chcę by sie przyjeły.

Upalne noce mnie bardzo męczą i wyciągają ze mnie wszystkie siły. Praca fizyczna teraz jest praktycznie poza moim zasięgiem. Snuję się a nie chodzę. To nie kwestia wieku, bo całe życie upałów nie znosiłam. Gdy byłam młodsza to w lecie ciagle mdlałam. To się zaczęło od dziecka. Pierwszy raz zemdlałam na koloniach gdy skończyłam trzecią klasę. Miałam ambitną wychowawczynię i kazała mi biegać na zawodach. Było bardzo ciepło i jej mówiłam, ze mi słabo. Nie uwierzyła i dopiero gdy zemdlałam bardzo sie wystraszyła. Później sama pilnowała, żebym się nie męczyła i zebym nie siedziała w słońcu. Problemów z sercem nie mam. Całe życie miałam niskie ciśnienie. tematu dalej nie drążyłam. Po prostu gdy świeci słońce przebywam w domu albo jeśli na dworze to w cieniu. Plażowanie więc nie dla mnie... Nigdy nikomu nie zazdrościłam egzotycznych wakacji. TYlko czasem mi żal, ze nie zwiedzę muzeum w Kairze. Starożytny Egipt mnie fascynował.

W dzikiej części ogrodu wyrósł cudny dziurawiec. Bardzo go lubię... Już kwitnie, a ja chce go dotrzymać do Matki Boskiej Zielnej. Chyba sie nie uda..

19 czerwca 2023 , Komentarze (9)

PO dwóch dniach wypoczynku czekam na pracę dodatkową. To dla mnie chwila w spokoju, w samotności. Nikt mi nie przeszkadza. Pies po mnie nie skacze, telewizor nie chodzi i cisza. Trochę mnie ta praca deprymuje jednak, bo wymaga gotowości i działania w określonych godzinach. Nie ma tu dowolności, którą lubię. Jest stałość i odpowiedzialność. Są rozmowy. Jest też niestety nuda. Jest też stały zrobek i nie trzeba się rozbijać łokciami, bo pieniądze płacą bez względu na to ile ankiet się przeprowadzi. To plusy. Praca jest taka sobie ale pracować będę i rezygnować nie ma zamiaru choc pokusy są. Te pokusy to z powodu zmęczenia i braku czasu. Teraz z niczym sie nie wyrabiam. Jak malowanie to nie czytanie. Trudno mi znaleźć czas na naukę. Juz teraz widzę, ze z pewnością praca i studia jednocześnie to coś niemozliwego dla mnie. Nie podołam po prostu.

Na podwórku dziś trzeba wyrwać chwasty koło winorośli. To krzew zielony. Są zaczatki owoców i Sebastian twierdzi, że trzeba pedy na kisciami przyciąć by wszysto szło w owoc a nie w pedy. To muszę zrobić ja. Krzysiek wypieli i wbije drąg, bo roślina musi się piąć. Na pracę mam góra godzinę.

Wczoraj zerwałam kwiaty polne na bukiet do kuchni. Tym razem to liść paproci, trochę nasion traw, kilka koniczynek rózowych, pępawa i coś podobne do krwawnika. Znam ta roślinę, bo liście nadają sie do zapiekanek i na zupy ale nazwa wyleciała mi w tym momencie z głowy. U mnie całe lato bukiety robię z kwiatów polnych. Takie najbardziej lubię mieć w kuchni. Teraz kwitną róże ale do głowy by mi nie przyszło zerwać je do bukietu. Kolejny bukiet będzie z jaśminu. Mam piekny krzew i teraz kwitnie.

Z dietą problem, bo po pracy czuję wściekły głod. Niby nie jem tyle kalorii by przytyć, ale to co jem to za duzo by chudnąć.

Maluje kolejny obraz. To kutry rybackie. Jest interesujący i fajny kolorystycznie. Maluje sie dość trudno, bo dużo kolorów i drobne elementy. Zejdzie raczej dość długo. Nie wiem czy uda się dziś coś pomalować.

18 czerwca 2023 , Komentarze (4)

Nadal nie mam całkowitego odpoczynku, bo dziś szkoła. Po całym tygodniu pracy byłam trochę zmęczona ale wczoraj odpoczęłam, odespałam i dziś juz lepiej. Energię mam. Brakuje mi jednak ochoty do pracy, tego nakręcenia, entuzjazmu, radości, ze pracę mam. Ot jest, bo jest, podołać trzeba tak jak innym obowiązkom. Nie wiem czy to normalne podejście. O urlopie nie myślę, bo dopiero pracę dodatkową zaczęłam. W zasadzie to ja nie odczuwam entuzjazmu w podejściu do niczego. Jestem spokojna ale jakaś taka przytłumiona. Realizuję to co zaplanuję. Większość spraw idzie dobrze, odhaczam wykonanie na liście i tyle. Wszystko bez emocji... Brak mi trochę tego entuzjazmu, tej pasji życia, intensywnej przyjemności. Jak to zmienić? Jak ten stan przywołać choć na chwilę?

Brakuje mi siedzenia na dworze. Teraz dwa dni wolne i chciałam dłużej pobyć na dworze w celu relaksu ale pogoda nieodpowiednia. Deszcz tylko wisi. Nie będę narzekać jednak, bo to wolę od upałów i cieszę się, ze mi sie w tym roku upiekło. Upałów jeszcze nie było i oby tak dalej. Dziś miało być pieczenie kiełbasy na patykach ale nie wiem czy pomysł uda sie zrealizować.

Wczoraj zaczęłam robić zabiegi Reiki z nowymi intencjami. Teraz to odreagowanie traumy, a druga to rozluźnienie ciała. Z traumą potrwa dłużej jak przypuszczam. Ciało rozluźniło sie natychmiast i od razu przypomniałam sobie co spowodowało napięcie. Chodziło mi o napięcie ramienia i barku. Miałam je od kilku, kilkunastu lat. Napięcie powstrzymywało myśli i gdy puściło myśli pojawiły się, przypomniałam sobie co się stało, co spowodowało napięcie. To prawidłowa reakcja. Pracuję dalej, bo liczę że wszystkie napięcia z pleców odblokuję. Te napięcia to niektóre moja wina, bo jako młoda osoba szukałam kłopotów i nie żyłam tak jak trzeba. Teraz trzeba to odreagować. Trzeba dotrzeć do podświadomości i to i owo przepracować.

Przerabiam zległe wykłady ze szkoły z pierwszej pomocy przedmedycznej. W szkole po egzaminie jest możliwość zdobycia zaświadczeinia ale ja uznałam ta wiedzę w większości za zbedną. Niestety, a raczej dobrze, ze nie będę miała szansy jej wykorzystać. Główny wykład ostatni było o rko czyli masażu serca. Nie dam rady go przeprowadzić jakby co, bo po pierwsze nigdzie nie bywam, nie dałabym rady ani psychicznie, bo brak mi zimnej krwi ani fizycznie. Do tego trzeba sily i wytrzymałości. Gdyby ktoś z moich domowników nagla potrzebował pomocy to jak na boga umieszczę go na twardej powierzni? Nie mam tyle siły by przenięś bezwładną osobę z kanapy lub fotela na podłogę i nie dam rady uciskać przez 10-15 minut. Co do innych przypadków z ostatniego wykładu to też raczej nie wykorzystam, bo alegików w moim otoczeniu nie ma i nikt wstrząsu nie dostanie po ukąszeniu pszczoły. Krwotoku tetniczego nie zatrzymam, bo zemdleję, a krwawienie żylne samo ustaje po kilku minutach. Kupię jednak opaskę uciskową. Nauczyłam sie też unieruchomiania złamanych kończyn. To się może przydać choć złamanie śmiercią nie grozi i spokojnie można czekać na pogotowie. Zobaczymy o czym będą dalsze wykłady.

17 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Tydzień był pracowity, a dziś szkoła. Co prawda zajęcia niezbyt interesujące dla mnie ale wezmę w nich udział. Jutro też. Przez te dwa dni chcę trochę odpocząć. Nie wiem czy dziś wyjdę na dwór do pracy. Moze tylko podleję roslinki, które wczoraj wsadziłam. Zobaczymy czy mi sie będzie chciało. Krzysiek pracuje po południu. Ja będę pracować tylko na portalu z wróżbami. Poza tym będzie czytanie i malowanie. 

Ta rutyna ostanio mnie trochę męczy. Czekam na Sebastiana. Oderwę się trochę. Zawsze to coś innego... Z tego innego to mam tez ochotę na dzierganie... Moze szydełko. Potrzebuję troche luzu...Teraz czuję się przytłoczona obowiązkami.  Nie powinno być raczej wszystko na czas według grafiku. zawsze wszystko na czas. Z drugiej strony ja juz chyba tak nie potrafię. Luz, bez grafiku kiedy ja tak miałam? Chyba juz wieki temu... Zapomniałam jak to jest... Te ramy, wymagania które sobie narzucam daja mi poczucie ładu. To kontrola, której potrzebuję, świadomość ze żyję normalnie, że coś robię, że realizuję plany. Mam z tego satysfakcję, że moję życie ma jakiś cel. Nie potrafię puścić wszystkiego na żywioł. Taką już mam naturę. Zwykle lubię mieć uporzadkowane życie. Pewnie dla niektórych moje życie jest bardzo nudne. Trudno. Nie z wszystkimi mi po drodze i na szczęście nie muszę sobie tym zawracać głowy. Na razie spróbuję przełamac rutynę. Plan to wprowadzić zmianę w codzienne życie. Moze więcej malowania? Codziennie. Może malowanie na dworze? Terning uważności bardziej regularny. Do tego moze zacznę bardziej celebrować codzienność. Może czasem chwila przy świecach albo przy komnku do aromatoterapii. Może częściej seans w łazience przy świecach. Może częściej wyjdę na dwór posiedzieć, a nie tylko do pracy. Miałam iść do lasu ale boję się dzików. Coś wymyślę i czas musi się znaleźć...

Dieta niby jeszcze trwa ale juz są odstępstwa. Zamiast dwóch koktajli jest jeden plus inne jedzenie. Niby mało ale tu wpadnie lód albo ciastka, a czasem kalorii 800 zamiast 600. No i nie chudnę. WAga oscyluje w okolicy 84 kg, a miała dojśc do 83. Zostaly jeszcze 2 tygodnie. No zobaczymy. Obym tylko do nadwagi w tym roku zeszła. Dziś jajecznica z brokułem, kotlety z marchwi i pieczarek oraz koktjl Her balife. POwinny byc 2 koktajle...

Po niedzieli zaczyna mi sie remont. Będzie wstawianie drzwi i naprawa dachu od komórki z węglem. Na więcej prac na razie braknie pieniedzy, a pożyczki nie chce i z banku zapasu nie ruszę.

16 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Ostatni dzień intensywnej pracy w tym tygodniu. W przyszłym też w pracy dodatkowej będę 4 dni. Radzę sobie i jak na razie uwag do mojej pracy nie ma. Zarobki kiepskie, bo wczoraj przez 20 minut na portalu z wróżbami zarobiłam tyle co przez 3 godziny jako ankieterka. Trudno. Płacą ile płacą, a ja i tak nie zrezygnuję. Gdy szukałam pracy to i w rachubie i kadrach proponowali taką stawkę. Tak, ze to teraz nic niezwykłego. Ja się cieszę, że taką pracę mam. Praca na kanapie z kotem na kolanach ma swoje zalety. Obym tylko strat nie miała w mojej głównej pracy.

 Wydaje mi się, że ja mam nawyk życia w przewlekłym lekkim stresie. Ciągle jestem w pogotowiu i  myślach jestem czujna,  gdzieś gnam, planuję, odkładam na później. Wyciszam się rzadko. To nie jest potrzebne. Ten pośpiech i to pogotowie. Ja mam teraz spokojne życie i powinnam sobie pozwolić na relaks. Teraz pracuję więcej ale to też stabilizacja, bo praca spokojna jak dla mnie. Przydałby mi sie dystans do wielu spraw. Nikt mnie nie goni i nikt mi nie zagraża.

Cwiczę jogę kilka lat codziennie i nadal mam sztywne ciało. Tu ciągnie, tam kłuje. Podejrzewam, ze to wiek i nigdy się juz tego nie pozbędę. To nie tylko stawy. Trzeba będzie te niedogodności znosić. Myślę, ze gdybym nie ćwiczyła byłoby gorzej. Inna sprawa, ze ja wybieram asany gółwnie na kręgosłup i wyciszające, niwelujące stresy. Gdy trafiają się inne to nic dziwnego, że ciało sie buntuje.

Rośliny w moim ogródku przed domem sie rozrastają i robi się ciasno. Klematisy np. nie mają miejsca. Mam dwa biały i fioletowy w formie dzwonków. Trzeba by tez przesadzić jeden bez, bo rośnie szybko i wkrótce zacieni mi winorośl. Nic już więcej tam nie wcisnę. Zastanawiam się czemu na rabacie na podwórku jest tyle luzu. Chyba sumak roślinom nie służy. Chociaż nie wszystkim, bo np. czosnek niedźwiedzi mi buja, a ponoć jest kapryśny.

Kupiłam kilka roślin na skalniaki. Posadzę na ulicy. Jeszcze coś kupię ale moze w przyszłym miesiacu dopiero. Barwinki przed domem nie zniosły słońca i sie prawie wszystkie zniszczyły. Muszę w tym miejscu posadzic co innego.

15 czerwca 2023 , Komentarze (7)

Dziś Krzysiek jest w domu po południu i spróbuję go namówić do zrobienia rabaty. Rosliny na niej rosną ale trzeba ja obłozyć kamieniami. Mam troche kamieni i trochę kostek brukowych. Praca za długo nie potrwa, bo ja dziś pracuję i o 16 muszę juz siedzieć przed komputerem. Lepiej się czuję gdy mam dodatkową pracę. Zarabiam tyle co Krzysiek albo i trochę więcej i juz nie czuję sie jak pasożyt. Ja w całym swoim życiu byłam tylko kilka lat na utrzymaniu męża. Może 3. Czułam się jak pasozyt właśnie. Mąż dał mi to odczuć. To był czas gdy urodziłam Adriana, był kryzys i pracy nie było. SZybko zaczęłam układać krzyżówki i robić horoskopy, a z mężem sie rozeszłam. Teraz bez pracy dodatkowej miałam na utrzymanie siebie i zwierzat ale niekoniecznie juz na opał i remonty. Teraz jestem całkowicie niezależna i to mnie napedza. Nie uznaję zależności od mężczyzn.

Wczoraj Krzysiek był po południu w pracy, a ja sobie zrobiłam seans w wannie. Była pachnąca sól. Były świece i olejki. Nie powiem, żebym sie po tym czuła bardziej atrakcyjna ale na pewno wypoczęta. Tak to był dobry relaks i powinnam go sobie serwować częściej. Teraz już bez wyrzutów sumienia, bo więcej pracuję.

Dieta tak sobie. WAga na poczatku spadała regularnie i szybko ale ostatnio odpuściłam i spada wolniej. Nie wiem czy do końca VI do 83 kg spadnie tym bardziej, ze już puchnę od ciepła. Na koniec VI zdecydowanie koniec tego etapu diety. Wrócę we wrześniu. Herb life mam dwa niecałe koktajle i chyba mi wystarczy tyle. Na lipiec kupię kolejny, bo chcę go pić na jeden posiłek. Nie do węglowodanów nie wrócę. Chodzi mi o pieczywo. Muszę wagę utrzymać do IX, a wtedy kolejna faza ostrej diety. Znowu atak na 4-6 kg. W tym roku musi być nadwaga. 

Mam kilka róż w donicach. Jedna donica stała z boku i Krzysiek jej nie podlewał. Róża przyschła, a juz była gotowa do kwitniecia. To żółta niezawodą róża, obficie kwitnąca. Bardzo mi jej żal, a na Krzyśka sie wściekłam, bo jak zwykle nie myśli. Różę poobcinałam i mam nadzieję, ze jeszcze jest do odratowania.

Moje koty znowu maja świerzbowca usznego. Te same choć nie wszystkie. Tym razem ma Kajtek jak zwykle i Rozi. Doszedł Mruczek. Oczywiście leczę Oridermylem. To najskuteczniejszy lek i szybko po nim jest poprawa. Jednak po kilku miesiacach wznowa. Nie u wszystkich.

Kupiłam książkę o leczeniu traumy. To nie ostatnia z tego tematu. Czas uleczyć traumę związaną z Adrianem. On zachowywał sie czasem okropnie, jak kompletana patologia. Wiem, ze to było pod wpływem alkoholu i narkotyków, staram się wybaczyć. Nie będę pisać co mi zrobił, bo chodzi o jego dobre imie. POwiedziałam psychologowi i trzeba to uleczyć, bo niestety to zostało zamiecione pod dywan. Usiłowałam być twarda, silna ale nadal czasem snia mi sie koszmary i brak mi poczucia bezpieczeństwa. Moze książki i terapia pomogą. Myślę też o konsultacji z psychiatrą. 

Pies nie jest chrupek z miski ale ze stołu je:(

14 czerwca 2023 , Komentarze (10)

ZAuważyłam, ze z trudem przełączam sie z trybu pracy na tryb odpoczynku. Właściwie to z trudem to złe określenie, bo nie zawsze mi się udaje przełaczyć. Gdy medytuję przed pracą to nieraz taka podniecona idę spać i usnąć nie mogę. Wycisza mnie też joga i Reiki ale gdy przed pracą juz wszystko zrobię o relaks trudno. Ta mobilizacja przed snem to samo zło. Sen później jest niespokojny i nie bardzo przynosi odpoczynek. Co do Reiki to teraz robię dwa zabiegi. Jeden na dodanie energii moim starszym kotom/zbiorczy/i drugi na pracę, zeby było z nia wszystko w porzadku. Reiki można robić nie tylko dla zdrowia ale i z intencją. To cudowna energia i choć Mistrzem Reiki jestem już dość długo, nadal mnie zadziwia.

DZiś nie pracuję dodatkowo. Będzie tylko do zrobienia horoskop i moze wejdę na portal na jakieś 3-4 godziny. Moze sie chetni na wrózby trafią. Koło domu jest plewienie. Jeszcze trochę zostało. Robi sie trudno. POwinnam wycinać gałęzie w ogródku mamy ale nie wiem czy pozwoli. Dziś muszę popracować na dworze dłużej o ile nie będzie burzy. Wczoraj i przedwczoraj zrobiłam do końca porzadek przed domem. Wszystko wyplewione i poprzycinane. Krzysiek trawę i gałęzie, chmiel i winobluszcz wyniósł. Nie jest jak spod igły, bo to ogród wiejski choć troche żwirku. Dzisiaj bym bardzo chciała choc tylko ostatni kawałek wykosić. Miałam też plewić w skrzyniach.

Dziś chcę posiedzieć dłużej na dworze jeśli pogoda pozwoli. Ostatnio przyglądałam sie trawie. U mnie teraz nie jest koszona i wyrosła na jakiś metr w niektórych miejscach. Niezbyt mi to odpowiada ale za to mam szansę zobaczyć jak kwitnie. Wypuściła teraz takie długie pędy z nasionami. To urocze parasole i wiechy. Wygląd ich jest rózny, bo i trawa nie tylko w jednym gatunku rośnie. Zakwitła tez pokrzywa i też jej kwiaty widzę pierwszy raz od bardzo dawna. Kiedyś takie widoki były na wsi. Teraz to juz przeszłość u mnie, bo trawa zwykle koszona na wysokość 10 cm. U innych też. Ostatnio czytałam, ze koszenie trawy jest szkodliwe dla ekosystemu. Czytałam tez że nisko strzyzone trawniki stają się niemodne. Nigdy ich nie lubiłam, bo podobały mi sie łąki kwietne aLe trawa na metr to przesada.

Wczoraj gdy siedziałam na podwórku przyleciały dwie sroki do poidła. Są piekne ale nie przepadam za nimi. Chyba jestem przesądna, a kiedyś sie mówiło, ze sroka to złodziej. Cyganie ich nie lubili i gdy usłyszeli srokę zwijali tabor i przenosili sie w inne miejsce.

13 czerwca 2023 , Komentarze (6)

Nie potrafię nic nie robić. Muszę działać, bo piekielnie się nudzę. To musi być albo praca albo pasje czy choćby czytanie ale nicnierobienie to nie ja. Jedyne nicnierobienie jest możliwe na dworze. Słucham wtedy i obserwuję przyrodę. Jest ok...

Mikuś zjadł Krzyśkowi 4 pary papuci. Ja mam kroksy tylko tanie i moje sa jeszcze we względnym stanie. Sebastian przywiózł mi 2 pary i jedne pozyczyłam Krzyśkowi. Mikuś zjadł od razu. Teraz te drugie nadgryzione chcę oddać kRzyśkowi a sobie chcę kupić nowe. Nie wiem czemu Mikuś moich butów prawie nie rusza, a Krzyśka buty gryzie. Krzysiek gdy się kładzie chowa je pod poduszką, a Mikuś próbuje sie do nich dostać żeby pogryżć.

Skrócony kurs mindfulness już prawie skończyłam. Teraz kupuję książki z tej tematyki. Kupiłam na razie trzy ale jeszcze kupię, bo temat chce zgłębić dokładnie. Moze mi sie uda egzamin zdać. Tu nie tylko o egzamin chodzi. Chcę te zasady wprowadzić w życie. Chcę zaczepić się w teraźniejszości. Nie chcę by umysł bładził bez potrzeby wtedy gdy sie na to nie nastawiam. Chcę mieć trzeźwy umysł. Chcę być przytomna. Chcę mieć kontrolę. To dla mnie ważne.

Piszę pracę o stresie i niektórych metodach jego usuwania. Naturalnych metodach. Chcę wspomnieć o aromatoterapii, ziołach, homeopatii. Moze muzykoterapii, jodze, medytacjach, mindfulness, litoterapii. To 8 praca. Zostaną dwie i nie bardzo mam pomysł o czym by tu pisać. Coś trzeba będzie wymyślić. Moze arteterapia? Jeszcze niedawno chciałam zrobić kurs arteterapii i nadal chcę tylko czasu brak.

Planuję już wystrój pokoju po Adrianie. Dywan wybrałam. Jest w kolorach brązu. To kwiaty i liście. Będą meble w kolorze drewna i chyba bieli. Zasłony mam bordowe i nowych nie kupie. Nie wiem na jaki kolor pomalować podłogę. Sciany chcę mieć białe. Wystrój ma przypominać lata 80-90 ubiegłego wieku i rzeczy pasujace musze kupić. Regały białe o których myslę będą pasować. Muszę ich kupić kilka, bo pokój ma byc biblioteką. Problem moze być z kanapą. Chciałabym wersalkę ale jakąś na stary styl. Lampę mam z tym, że nie wiem czy Sebastian ja naprawi.

Ostatni obraz. Tu kolory nieco zmienione, bo zdjęcie robione z lampą wieczorem. Następny kutry rybackie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.