Nadal upał i końca nie widać. Mają być burze, to rośliny odetchną i zwierzęta i ja też. Oddychać nie ma czym, bo powietrze gorące jak z piekarnika. Wczoraj 5 km od mojego domu lało, a u mnie susza. Niby od soboty ma to minąć, ale licho wie czy minie. Na razie mam popuchnięte palce i depresyjny nastrój. Gdy byłam młoda w takie upały chodziłam nad wodę. Jezioro jest niecałe 2 km ode mnie. W poblizu jest też rzeka. Lubię zamoczyć się w chłodnej wodzie. Myślę, że i teraz by to było przyjemne. Tylko na urlop czasu nie ma. Jak się tak zastanawiam to u mnie teraz jest przeciążenie, zmęczenie raczej psychiczne, bo jest natłok prac i o tym myślę. Fizycznie aż tak długo nie pracuję, by sie zmęczyć. To chyba ciągłe myślenie o pracy, o tym co mnie jeszcze czeka tak mnie przytłacza. Gdybym myślała o czym innym byloby chyba lepiej. Wiadomo przecież że jakie myśli takie życie. Tylko o czym tu myśleć? O nauce, o rozwoju? Wszystkie moje tematy są dość ciężkie, konkretne, serio... Przecież nie będę myśleć o miłości, a zabawa nie jest w moim stylu. Czas dorosnąć...
Praca w domu i okolicy nadal jest. Niby jej ubywa, ale na głebszy oddech się nie zanosi. Dziś może będzie reszta koszenia na ten moment. Wyjść trzeba dopiero wieczorem, bo w ciągu dnia strach. Trzeba też podlać wszystko co pilne z przodu domu. Tam węża nie mam i wodę trzeba nosić. Muszę to zrobić sama, bo Krzysiek jest w pracy po poludniu. No chyba, ze popada i oby.. Wczoraj skończyłam przenoszenie wszystkiego do nowej witryny. Dziś może sprzątnę resztę narzędzi z łazienki. Nie wyrabiam się na podwórku. Zarosły mi truskawki...
Wczoraj Krzysiek zerwał szklankę i dziś chcę upiec ciasto. Jutro trzeba będzie zerwać wiśnię i zrobić kolejną nalewkę. Na razie nie tyję. Jem 800-1200 kalorii i ograniczam weglowodany. Zwykle mam je na 1 posiłek. Gdy są ziemniaki to już nie pieczywo. Wagę mam tyle co na pasku. We wrzesniu spróbuję zrzucić 4 kg. Będzie dieta plaż południowych. Oby dalej od otyłosci.
W tym tygodniu mam szkołę, a później następne zajęcia dopiero pod koniec sierpnia. Moze w tym czasie ukończę behawiorystykę i zoopsychologię koty. To kurs zawodowy. Trzeba będzie też napisać pracę z naturoterapii. Prac jest 10 oprócz końcowej.
Odzwyczajanie od Dulcobisu idzie dobrze. Teraz używam tylko 1 tabletkę co dwa dni. Co dwa dni piję tez senes. Było tego więcej. Zamiast tego jest kefir i śliwki suszone, otręby, siemię. Organizm dziala normalnie. Chcę z Dulcobisu zrezygnować całkiem. Przy senesie co drugi dzień planuję zostać.
Moze jeszcze kupię białą begonię stale kwitnąca... Kusi mnie jeszcze żeniszek...