Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490930
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 czerwca 2022 , Komentarze (4)

Moja pnąca róża wprawdzie ładnie rośnie, ale pączków nie ma. Roślinka kupiona na Allegro i niekoniecznie muszę być z niej zadowolona. Teraz trzeba kupić drabinkę dla niej. W internecie są ale przesyłka nie wiadomo dlaczego 100 zl. Trzeba będzie pojechać do obi i kratki kupić. Potrzebuję też dla clematisów. Muszę kogoś teraz okraść chyba, bo pieniędzy na ogród mi trochę trzeba. Zwlekać nie bardzo mogę, bo sezon trwa krótko przecież...

Moje młode winorośle pięknie rosną. Niestety akitinia już gorzej. Roślinka jak ją wsadziłam dwa lata temu taka jest. Trzeba ją chyba będzie przesadzić, bo może jej miejsce nie odpowiadać. Inna sprawa, że i tak w tym miejscu kiedyś nie przetrwa, bo rosną obok bzy, a one sa ekspansywne. Smignęły jak szalone od zeszłego roku. W tym miejscu rośnie bordowy i kremowy. Zamarzyłam sobie mieć pod oknem od kuchni bzy i już mam. Za kilka lat zasłonia mi okno...:)

Dwa lata temu wysiałam siedmiolatke do skrzyni i rośnie jak szalona. Do tej pory kilka razy kupowałam i zimy nie przetrwała ani raz. Teraz odrasta. Problem z tym, że nie chcę jej w tym miejscu, bo miejsce od strony ulicy, a ja piórka chcę jeść. Teraz boję sie ja przesadzać, bo nie wiadomo czy nie zniszczę tym zabiegiem. Marzy mi się spora kępa, cobym mogła jeść ilę chcę. Chcę dużo...

Kupiłam kolejne rośliny...Będzie wojna...

Mam trochę przepisów do wypróbowania choćby na chleb z płatków owsianych. Wczoraj był sernik z rabarbarem, ale połowę swojej porcji zaniosłam mamie. Na razie wyjadam zapasy i tak będzie jeszcze przez jakiś czas. Przy okazji zaoszczędzę. Praktycznie dla siebie kupuję tylko warzywa. Na razie nie tyję. Ważę 78 kg i trzymam się. To nadwaga, ale górna granica. Bardzo bym chciała uciec od otyłości jak najdalej. Moze jeszcze sie uda 4 kg w tym roku.. Dziś chcę zrobić kotlety z kapusty...

Wczoraj robiłam porzadek w szafce kuchennej i znalazłam dwie gofrownice. Czemu 2 to nie wiem. Znalazłam też toster, a juz miałam zamiar kupić. Znalazłam też formy na babeczki i kilka zardzewiałych keksowek i tortownic. Po jakie licho te zardzewiałe trzymałam? Jeszcze jedna szafka została oprócz zlewu. Mam ochotę dziś to ogarnąć...

18 czerwca 2022 , Komentarze (6)

Koniec tygodnia i muszę koniecznie skończyć koszenie i plewienie. Najgorsze koszenie juz zrobione i przed ludźmi wstydu nie ma. Teraz koszę podwórko. Część podwórka, bo po mamy stronie w niektórych niejscach trawa po pas. Wykosić nie pozwoli. Coraz bardziej dziwaczeje. Ostatnio był znowu konflikt z sasiadami, bo ktoś do nich przyjechał na chwilę i zostawił samochód pod naszym domem. Od razu jej to przeszkadzało i mnie próbowała podpuscić. Nie dało się, to sie zdenerwowała... Ostatnio stwierdziła, ze zyje specjalnie po to, żeby nam robić na złość... Dziś może popracuję trochę dłużej, bo szkoły w tym tygodniu nie mam...

Coraz więcej roślin mi kwitnie regularnie i bardzo mnie to cieszy. Śledzę co sie u mnie dobrze czuje i chyba kupię jeszcze więcej tego co chce rosnąć tylko w innych kolorach. Myślę o floksach, liliowcach, irysach, roślinach na skalniaki, hortensjach, clematisach, różanecznikach, marcinkach. W tym roku chcę kupić jeszcze różowy clematis i moze kolejny różanecznik. Mam za dużo pomarańczowych liliowców i chętnie bym komuś wydała, bo miejsca na inne kolory brakuje. Chciałabym białe i różowe irysy. Chciałabym bordowe marcinki. Muszę przesadzić piwonię, bo się męczy pod orzechem i nie kwitnie. Koniecznie bym chciała funkie, ale mi je zjadają ślimaki. Jedna róża choruje i nie wiem czy coś z niej będzie. Jedna nie rośnie. Trzeba będzie jeszcze chyba ze dwie kupić jesienią.

W zeszłym roku kupiłam dwa krzaczki winorośli- zieloną i różową. Była jeszcze fioletowa, ale się nie przyjęła. Sebastian ma duzy krzak filoetowy i ma mi ewentualnie przywieźć młody odrost. Jeśli nie da rady, to trzeba będzie kupić. Winorośl rozsadza sie cały sezon.

Kupiłam niedośpian i fuksję. Fuksje miałam, a niedospianu nie. Obie rośliny rosna też w domu. Na razie to wszystko. Później gdy przekwitna bratki coś jeszcze trzeba będzie kupić. Moze szałwie...

Z diety wyszłam. Jem jeden posiłek inny niż warzywa i owoce bez tłuszczu. Na razie dokładam olej, majonez, jajka, strączkowe. Dziś będzie ciasto z rabarbarem, ale połowę swojej porcji oddam mamie. Jeszcze dwa tygodnie będzie bardzo ostrożne jedzenie. Co najmniej dwa tygodnie. Na razie mięsa nie wprowadzę. Później będę jeść, ale znowu 2 razy w tygodniu. Niestety szanse na 73 kg w tym roku minimalne. Teraz przytyję pewnie do 78 - 79. We wrześniu jak dobrze pójdzie zrzucę 4 kg góra. To będzie więcej.

17 czerwca 2022 , Komentarze (4)

No i po święcie. Wczoraj nie udało mi się przełączyć na tryb odpoczynku i cały czas byłam w pogotowiu. To nie oznacza stresu, ale mimo to powinnam chyba nauczyć przełączać z trybu pracy na tryb odpoczynku. To dla mnie trudne, bo ja praktycznie nigdy wolnego nie mam. Pracuję, czyli jestem gotowa wróżyć do późnej nocy i w święta. Nie mam więc kiedy być w trybie odpoczynku. .

Dziś dalsza praca na dworze i chyba jeszcze koszenie. Mam poślizg, bo nie naładowałam ostatnio baterii i po wykoszeniu 2 m2, kosa padła... Gdy to skończe, będzie dalsze wycinanie chaszczy, bo niestety nie ma kto wykarczować tego co zbędne, a wszystko rośnie. Jest jeszcze pilne plewienie. Dziś muszę posadzić chrzan, bo dostałam od sasiadki.

W domu też pewnien etap pracy sie kończy. Niedługo wezmę się już za pracownię. Tego aż sie boję, bo był remont i wszędzie leżą kuleczki styropianu. Najpierw trzeba będzie sporo rzeczy wyrzucić, bo z niektórych działalności sie wycofałam. Też ma być luz... Gdy to skończę z pewnością odetchnę. Resztka pracy to pestka... Powinnam przejrzeć rzeczy do decoupage, bo mam masę serwetek, a nie wszystkie wykorzystam. Ja robię decopage, ale tylko prosty. Wybieram wzory albo duże, albo na białym tle, bo nie trzeba kombinować. Teraz powinnam odnowić dwie skrzynki z pokoju dziennego. Obie są zabrudzone, a mnie łatwiej zrobić od nowa niż doszorować. Te serwetki zbędne chyba wyrzucę. Mam też jeszcze do wyrzucenia trochę materiałów do scrapbookingu.

Powoli zaczynam myśleć nad pracownią. Remont w przyszłym roku. Będzie malowanie i robienie podłogi. Podłoga to tylko wylewka i gumolit. Jest w pracowni wilgoć i muszę wyrzucić regał z płyty, bo sie zniszczył. Chyba kupię coś z drewna albo z metalu typu regału do spiżarni. Jest  i będzie w niej trochę książek, ale muszę przenieść je na inną scianę, bo tam wilgoci mniej. Odwilżacz sie nie sprawdził. Chodził cały czas, a wilgoć jak była tak jest. Do tego szybko się zepsuł. Teraz będę suszyć przez lato otwierając okno. Muszę pomyśleć o zrobieniu wentylacji w postaci nawiewników w pracowni i może w kuchni. Mam dość wilgoci...

Trzeba by moze zadzwonić do biblioteki, bo mam trochę książek, których nie opłaca sie sprzedawać. Moze wezmą, bo wyrzucić szkoda. To książki nowe, głownie powieści...

Skończyli wodociąg pod moim domem i została na chodniku sterta gruzu i piasku. Nie wiem czy ja mam to sprzatać czy oni...Co niby z tym zrobić?

Maluję, maluję, a obrazów do sprzedaży nie wystawiam. Czas to zmienić. Moze wtedy będę sprzedawać wiecej... Najlepiej sprzedają sie akwarelki. To średnio 2 akwarelki miesięcznie...

16 czerwca 2022 , Komentarze (6)

Boże Ciało. Nie wiem co to świeto oznacza, ale wiem, że jest wazne i że nie wolno mi dziś pracować. To mnie trochę denerwuje, bo bym chciała skończyć te boje wcześniej i każdy dzień jest ważny. Krzysiek siedzi w domu co go cieszy no ale on bezczynność lubi. Pewnie będą krzyżówki i może czytanie cały dzień. Ja mogę się nudzić. No chyba, ze poczynię jakiś malunek...

Od dziś wychodzenie z WO. Byłam na diecie 14 dni i dość, bo nie chudnę. Teraz wychodzenie. Będę dodawała po 1 posiłku niskokalorycznym innym niż warzywa i owoce. Dziś to będą jajka z majonezem. Poza tym wszystko będzie jak podczas diety. Nie chcę przytyć.

Teraz mam nawarstwienie wydatków i Krzysiek sie strasznie denerwuje. Trzeba chyba kupić jednak węgiel, trzeba kupić piec do centralnego, był zakup witryny i będzie przyjazd Sebastiana. Lżej od sierpnia i wtedy znowu sobie zacznie pieniadze zbierać. Na razie wściekły i próbuje pertraktować, żeby wydatki rozłożyć na kilka miesięcy. Niestety nie da się, bo węgiel ciągle drożeje, a piec trzeba kupić tak by przyszedł w czasie pobytu Sebastiana. On to jakoś zorganizuje, zeby go wnieść do domu. Krzysiek sobie z tym nie da rady, bo z sąsiadami nie rozmawia. Piec będzie inny, bo piecokuchnie albo bardzo drogie, albo o za dużej do mnie mocy. Kupię piec typu kominkowego i taki podepnę. Jako piec do gotowania będę używać tego w pokoju dziennym. On jest przystosowany, a gotowanie w pokoju to dla mnie nie tragedia...U mnie jest swojsko, a nie wykwintnie i elegancko... Poza tym pamiętam jeszcze czasy gdy siedziało sie w kuchni i czasy gdy miałam kuchnię połączaną z pokojem dziennym.

Dziś może wyjdziemy na dłużej na podwórko, bo coś Krzysiek mówi o pieczeniu kiełbasy. Ja bym wolała ziemniaka w popiele. Moze wezmę aparat fotograficzny i poczaję się na ptaki. Dawno zdjęć tego typu nie robiłam. Chciałabym się trochę rozluźnić, ale nie wiem czy mi sie uda. Na razie cały czas jestem w trybie pracy...

Powinnam dziś przygotować paczkę z akwarelami, bo chcę wysłać na bazarek dla kotów bezdomnych.

15 czerwca 2022 , Komentarze (17)

Nie wiem jak zorganizować przestrzeń w kuchni. Mam na szkliwo dwie szafki dolne i jedną górną, ale wszystkiego nie uzywam i używać nie będę. To pamiątki i wytrzucać nie chcę, ale co z tym zrobić? W szafkach tylko zagraca. U mnie nigdy więcej niż 4 osoby jeść nie będzie, bo przyjęć nie trawię, a pólmiski mam na pól stołu. Mam też rzeczy do fotografii kulinarnej typu kieliszki, cukiernice miseczki, talerzyki. Tego na codzień nie uzywam, a w kuchni to stoi. Chcę teraz luzu. Coś moze sprzedam, bo część szkliwa to rzeczy stare, a część wyniosę na strych... Dziś moze zabiorę się za przeglądanie jednej szafki. Powinam kupić nowe krzesła do kuchni. Kuchnię ogarnę dopiero po remoncie. Mam najpierw wstawić nowy piec do centralnego i dopiero później wszystko pomyję. W szafkach i to co w szafkach też. Malowanie w kuchni moze w przyszłym roku. W tym roku chcę pomalować tylko stolik na którym stoi maszynka, bo już jest w złym stanie. Muszę też kupić nową maszynkę. Innych zakupów nie przewiduję.

Na dworze dalsze koszenie, bo jutro święto i od strony drogi musi być porzadek... Moze też trochę zasilę ... W domu chcę posprzatać kolejną szafkę  w kuchni. Krzyśka nie będzie, bo pracuje po południu.

Będę potrzebowała kuferek na moje rzeczy czary mary w tym karty tarota. Mam ich sporo. Trzeba będzie pomyśleć o decoupage. Będę potrzebowała coś na Krzyśka kasety do magnetofonu. Tak ma ich sporą kolekcję i pozbyć sie nie chce.

Przeglądałam ostatnio ofertę sklepu z artykułami gospodarstwa domowego i dotarło do mnie, że mam prosty gust i wiele nie potrzebuję. Teraz są cuda typu formy do uszek, do pierogów, akcesoria do szparagów, formy do tart, deski do serów, spieniacze do mleka, różnego typu noże. Ja nie potrzebuję tego wszystkiego. Nie jestem nowoczesna i używam zwykle tylko to co było dostępne przed laty. Wtedy każdy miał nóż do obierania warzyw, do filetowania ryb, do chleba, zwykły i dość... Teraz jest tego więcej, a ja nawet dokładnej oferty nie przeglądam...

Codziennie o ile pogoda pozwoli i czas jest wychodzimy z Mikusiem na dwór, ale na podwórko. Lubi biegać choć na sznurku sie trochę denerwuje. Jest z nim problem, bo podskubuje trawę i moze znaleźć cos co mu zaszkodzi. Rosną np. sumaki. Wczoraj wyszłiśmy z nim przed dom i gdy do sąsiada przyjechali goście, zauważyłam, że boi sie ludzi. Najpierw usiłował sie schować blisko mnie, a później zaczął na nich szczekać. Moze być z tego kiedyś problem behawioralny. Pies nie powinien sie bać... Wczoraj było drugie szczepienie i pisk. Straszny histeryk jest z niego. Jeszcze gorszy niż PIkuś...Nawet temperatury zmierzyć nie wolno...

i kolejne maki...

14 czerwca 2022 , Komentarze (8)

WO 12 dzień. Z wagą, spadkiem wagi kiepsko. Zaparła się i nie spada. Zaczynam tracić nadzieję, że do 75 spadnie. Toby bylo fatalnie, bo wtedy małe szanse na osiągnięcie 73 kg pod koniec roku. Jeśli chodzi o post, to zaczynam tęsknić do innego jedzenia. Może ten spadek motywacji jest spowodowany właśnie brakiem obniżania wagi. Zdrowie też ważne, najważniejsze ale ja teraz na nic w zasadzie poza kręgosłupem nie narzekam. To spadki wagi mnie zawsze cieszyły. Jeśli waga nie będzie spadać, to jeszcze 2 dni diety przede mną. Później wychodzenie stopniowo. Chcę dojść do 1200-1300 kalorii i diety niskowęglowodanowej. We wrześniu znowu dieta, następny etap i atak na 4 kolejne kilogramy. 

W domu pracy ubywa i tu idzie dobrze. Sypialnia ogarnięta, przedpokój i składzik też. Dziś koniecznie spiżarnia, bo potrzebna pomoc Krzyśka. Jutro będę sama, to moze ogarnę łazienkę. No i oby dalej...

Idzie też praca koło domu. Przed domem ogarnięte i teraz koszę, a takze działam od strony ogrodu. Idzie nawet. Dziś mam wyjazd, a po powrocie czeka mnie plewienie w skrzyniach z warzywami.

Dziś jadę z Mikusiem na drugie szczepienie. Będzie też odrobaczanie, ale tym razem preparatem specjalnie dla zwierząt. Będzie płacz... Na razie zauważyłam, ze jest kapryśny jeśli chodzi o jedzenie. Uwielbia kanapki Krzyska, a swoje jedzenie nie bardzo. To moze chodzić o to kto kogo zdominuje. Kto wytrzyma dłuzej. W takim przypadku trzeba wykazać sie konsekwencja i nie wolno dawać nic poza pora posiłku. Jeśli jest zdrowy ma jeść to co mu sie daje choć zdarzaja sie także psy niejadki.

Kupiłam witrynę, ale zostanie mi 30 cm miejsca i znalazłam fajne coś co lukę wypełni. To kwietnik z metalu idealny na książki. Ja metalu trochę mam w postaci kutych świeczników. Ładnie by to zgrało. Nie wiem kiedy kupię, bo obiecałam Krzyśkowi, ze na razie przerwa z paczkami. Muszę poczekać, bo zakup witryny to nadprogramowy wydatek i nie chcę go drażnić. Na razie kupiłam tylko emaliowany rondelek i dzbanek na wodę, ale to zaakceptował i dwa kwiatki przed dom. Tu liczę, ze nie zauważy...

Zaczynam wybierać kwiaty do ogrodu...:)

Przyszedł sezon na maki i znowu maluję...

13 czerwca 2022 , Komentarze (29)

Mija dzień za dniem i już kolejny tydzień czerwca. Jutro mam wyjazd, bo szczepienie Mikusia i odrobaczanie. Reszta tygodnia powinna być spokojna, bo czas spędzę w domu. Ja już zdziczałam całkiem i na wyjazdy sie nie nadaję. Gdy mam jechać w jedno miejsce coś załatwić to owszem. Podjeżdżam taksówką, załatwiam i do domu. Gdy jest kilka spraw do załatwienia i trzeba pochodzić to masakra jakaś- nerwy, zmęczenie psychiczne, a i fizyczne gdy trzeba chodzić. Nie znoszę tego. Przypuszczam jednak, ze gdybym miała samochód problemu by nie było, bo to z chodzeniem jest problem największy.

U nas od kilku dni jest wymiana rur od wody na ulicy. Kopią koło mojego domu i mojej mamie to oczywiście przeszkadza. Juz weszła z robotnikami w konflikt i dzwoniła nawet do prezydenta miasta w tej sprawie. Twierdzi, że za długo to trwa, za duzy hałas, a robotnicy spacerują zamiast robić. Pracują mi pod oknami i mnie to nie przeszkadza. Ona mieszka w podwórku. Tak to już jest z moją mamą. Całe życie była konfliktowa. Wyżywa się w tym. Ze mną też ciągle szuka dziury w całym i próbuje narzucać temat rozmowy, zawsze prawie sporny. Mnie to drażni i wtedy wychodzę, a ona sie wścieka.

Dziś chciałbym wyjść skosić kawałek, ale nie wiem czy pogoda pozwoli. W domu jest do ogarnięcia przedpokój i składzik z kuwetą Aronka. To dużo czasu nie zajmie. Pracuję teraz godzina -1,5 godziny dziennie. W tym tygodniu bym chciała skończyć koszenie, a w domu jeszcze chcę zrobić łazienkę i skład na narzędzia i przydasie, spiżarkę i aneks biblioteczny. Została by kuchnia i pokój dzienny, czyli to co najgorsze, ale koniec juz będzie widać. Gdy to skończę ruszę do pracowni, a ona po remoncie i do ganku od podwórza, a w nim remont w trakcie. Uwinę się z tym do września chyba, a już myślałam, że się nie uda.

W pokoju dziennym w tym roku mam malowanie. Będzie na biało. Chcę też zmienić meble. Miałam kupić dwie komody sosnowe, a kupiłam witrynę. Będzie gdzie książki układać. Nic nie poradzę na to, ze u mnie książki są wszędzie. Już i tak powieści nie kupuję raczej. To co mi zbędne próbuję sprzedać, ale kiepsko idzie. Jest tego cały duży karton.

Wczoraj Mikuś był dłużej na dworze. Część czasu spędził na smyczy. To był pierwszy raz i było troche problemów. Później wyszliśmy przed dom i był luzem. Biegał jak szalony. Ubił sie i zaraz usnął... Cały wieczór nie było psa...

Chyba kupię małą zmywarkę na blat. Krzysiek się buntuje i wścieka. On teraz garki myję, ale rzadko i cuchnące naczynia ciągle zlew zawalają. Gdybym miała tobym puścila raz dziennie i byłby spokój. On by mył to co do zmywarki nie wejdzie. Zmian w domu by wielkich nie było. Tylko inna suszarka, bo taka na zlew no i zmywarka. Zobaczymy. Najpierw piec do centralnego i wtedy dopiero ewentualnie zmywarka. Żelaznych rezerw nie naruszę i pożyczki nie wezmę. Muszę stopniowo...

12 czerwca 2022 , Komentarze (10)

Po ponurym nastroju nie ma śladu. Czuję sie pod każdym  prawie względem bardzo dobrze.  Jest ok tylko sily za dużo nie mam. W domu i obejściu jeszcze chodzę, ale na ulicy człapię. Nie wiem może to psychiczne... Waga nie spada.  Schudłam 2 kg i waga stoi.

Dziś 10 dzień diety. Waże najmniej od czasu odchudzania. Teraz chcę zrzucić choć jeszcze 2 kg. Jeśli sie uda to cel na ten rok czyli 73 kg jest realny. Widać, że schudłam ale widać też nadwagę. Mimo to gdy zrobię makijaż, lekki jak zawsze, podobam sie sobie. Moimi atutami są włosy, oczy i chyba nogi. Gorzej z podbródkiem i brzuchem  no i gigantycznym biustem. Jak schudnę do wagi w normie, moze te wady jeszcze zmniejszą  się choć trochę. Sylwetki jednak nie odzyskam i klepsydrą już nie będę. Zaczynam tęsknić do gotowania. Chyba gdy wyjdę z diety, znowu zacznę pitrasić z przepisów. Mam kilkanaście do wypróbowania. Ot choćby chleb pszenno-żytni, kilka sałatek. Chcę też upiec szarlotki. To później gdy już do 1200 kalorii dojdę. Ja mam przepisy na 4 szarlotki i tylko te piekę. Lubię taką sypaną z kaszą manną i lubię też sypaną włoską z bakaliami. Smaczna jest z budyniem. Wszystkie to bomby kaloryczne i gdy je robię, część zanoszę mamie. Gdy jem wliczam oczywiście w bilans. Ja jestem łakoma i nie potrafię zjeść ciasta kawałek. Muszę pól tortownicy, a to często norma na cały dzień.

Mikuś ok.Jak jest ze mną to jest dość spokojny. Nie pozwolę mu gryźć i stopuję gdy chce gonić koty z kanapy. Zwykle zajmuje sie sobą. Nie przepada za zabawkami. Lubi za to kawałki drewna, kartki papieru i tym podobne rzeczy. Dużo śpi. W kojcu nie brudzi i zwykle gdy go wyjmuje wynoszę go na dwór, a on ładnie się załatwia. Chyba dość szybko opanuje wychodzenie na dwór za potrzebą. Gdy wraca Krzysiek bardzo się cieszy. Widać, że go lubi... Fajna psina z niego...

Dziś mam szkołę, ale zajęcia nie aż tak wymagające i nie trzeba będzie kupować lektur, dokształcać się. Tematy to etyka pracy naturoterapeuty i kontakt z klientami. Ja pracuję jako doradca od dawna i temat nie jest mi aż tak nowy.

Krzysiek myje garnki, ale zlewu nawet nie ruszy. Musiałam go wczoraj doszorować i nadwyrężyłam kręgosłup i biodro. Coraz gorzej z moimi kośćmi, ale mam już zioła Sroki. Zobaczymy... Zastanawiam się czy bez zgody Krzyśka nie kupić zmywarki.  Tania nablatowa to koszt zaledwie 800 zł. Sama zarobię bez problemu.

11 czerwca 2022 , Komentarze (18)

Dziś mam szkołę, a poza tym nic chyba robić nie będę. Nic ambitnego. Chcę odpocząć psychicznie od natłoku zadań do wykonania. Nie wiem czy nastrój mi sie poprawi. Jeśli nie to chyba jednak coś zrobię, bo skoro i tak mam mieć zły to chociaż korzyść z tego będzie. Ostatnio mama mnie spytała po co to wszystko w domu robię, skoro i tak do mnie nikt nie przychodzi. Nie może pojąć tego, że sama jak patologia siedzieć nie chcę. Co się stało z jej psychiką i myśleniem? Sama kiedyś o dom raczej dbała. Wprawdzie codziennie ze ścierką nie szalała, ale co sobotę mieszkanie było sprzatane. Teraz ma w nosie sprzątanie, remonty i siedzi jak w melinie. Niby chciała by jej ktoś posprzatał, ale nie znalazłam nikogo. Poza tym twierdzi, że by nikogo w domu nie zniosła. Ma 81 lat i zawsze była trudna dla mnie. Nie dla wszystkich, bo niektórzy za nią przepadają. No ale to normalne.

Zastanawiam się skąd to moje kiepskie samopoczucie. Nie wiem czy to dieta czy pogoda i zbyt ciepłe jak dla mnie noce. Już mi w nocy gorąco-pocę się i lepię do pościeli. Śpię pod cienkim śpiworem i marze już o jesieni. Nie znoszę letnich upałów i gdy nadchodzą strasznie sie męczę. Teraz niby chłodno w dzień. W nocy juz dla mnie gorąco. Upały dopiero idą, a ja się martwię jak wytrwam i jak Krzysiek. On pracuje na dworze  i to często w słońcu. Przychodzi skonany, a w domu tez trzeba coś zrobić. 

Z moją mamą coraz gorzej. Zapomina, a później mi wmawia, ze to z moją głową jest coś nie w porządku. Ostatnio był problem z kremem. Usiłowała mnie przekonać, że miałam jej kupić w internecie, a rozmowa owszem była, ale miałam z zamawianiem poczekać. Kremu jej brakło i później miała do mnie pretensję.

Zaczynają u mnie kwitnąć róże. Jeszcze trochę i zakwitną liliowce. Pięknie zakwitł mak. Mak czuje sie u mnie bardzo dobrze i chyba jeszcze inne kolory kupię. Dobrze czują sie też liliowce, marcinki i irysy oraz orliki i floksy. Trzeba będzie inne kolory kupić. Chciałabym jeszcze łubiny, ale z nimi problem, bo coś sie nie udają. Trzeba by z nasienia.

Staram się jakoś poradzić sobie z zaparciami. Mam je całe życie. Brałam senes codziennie i od kilku lat bisakodyl 2 tabletki co drugi dzień. Chcę odrzucić bisakodyl. Teraz biorę już tylko 1 tabletkę i senes co drugi dzień, ale doszła szklanka wody codziennie na czczo i śliwki suszone. No zobaczymy. Na razie jestem na WO. Co będzie później nie wiem...

Taką witrynę kupiłam... Zauroczyły mnie te kolumienki i żłobienia...

10 czerwca 2022 , Komentarze (13)

Do zimnych pryszniców już się przyzwyczaiłam. Codziennie rano sobie serwuję. Przyzwyczaiłam się też do lepszego wyglądu w domu. Już są i fryzura i paznokcie i lepsze ciuchy w domu. Z makijażu w zasadzie zrezygnowałam poza lekkim podkreśleniem oczu. Teraz staram sie sobie wpoić nawyk codziennej pracy w domu.

Kupiłam słoiki na ziola i kilka książek. Na razie dość z tym. Potrzebuję jeszcze tylko 400 zł na kurs czakroterapii i w tym miesiącu koniec z zakupami. Mam za to remont - ocieplenie drzwi od pracowni i malowanie pokoju dziennego. Do tego dojdzie opłata za groby około 1250. 

Zdałam sobie sprawę, ze się blokuję uczuciowo jeśli chodzi o ludzi. Moje współzycie z bliskimi opiera się na przyzwyczajeniu i rozsadku. Za dużo przykrości z ich strony miałam. Za bardzo były przekraczane moje granice, żebym jeszcze coś czuła. Moi bliscy nie liczyli się z moimi potrzebami i uczuciami no i taki efekt. Oni też są zimni. Czasem mi się zdarza coś poczuć do kogoś, falę ciepła, ale rzadko. Nauczyłam się z tym żyć i już mi nawet nie jest przykro. Nie mam już potrzeby czuć sie kochaną. Uczucie mam od zwierząt i to mi wystarczy. Moze trzeba by popracować nad moimi relacjami, ale do tego potrzeba woli obu stron. Tylko czy to ma sens. Co bym na tym zyskala? KIedyś gdy byłam sama bardzo się męczyłam. Teraz niby sama nie jestem a uczucia i tak nie mam. No przynajmniej go nie czuję, a moze tylko moi bliscy inaczej je wyrażają i jest tu brak zrozumienia. Czasem tak bywa przecież. Krzysiek przynosi mi kwiaty, podaje kawę do łóżka i śniadanie. Czasem mnie przytula. Moze to jest miłość? Mama mówi do mnie Agusiu i córciu. Może powinnam się otworzyć? Boję się jednak kochać tych którzy mnie nie kochają. Takie uczucie jest żałosne...

Dziś mija 8 dzień diety dr Dąbrowskiej i samopoczucie psychiczne złe, ale się zmienia stopniowo na lepsze. Nie dziwię się, ze diety nie powinny stosować osoby z depresją. NIc mi sie nie chce robić. Mogłabym leżeć i drzemać na okrągło. Do wszystkiego się zmuszam. Gdy nic nie robię też nie czuję sie dobrze. Jestem ponura i mało cierpliwa. Wszystko mnie drażni. To co sprawiało mi przyjemność również. Nie chce mi się nawet głaskać i przytulać kotów. Śpię więcej niż zwykle, a praca sie spiętrza... Czekam na koniec diety i marzę o jajecznicy czy kotletach z buraka z majonezem... Gdy byłam na diecie wcześniej, jakoś lepiej się czułam...

Jeszcze trochę i zacznie mi kwitnąć jaśmin. Mały krzaczek przyjechał z Oszczywilka-rodzinnego domu Krzyśka. Teraz to spory krzak. Wcześniej chodziłam po jaśmin do cioci, ulicę dalej. Teraz domu już nie ma. Ciocie odeszły dawno temu i ktoś z rodziny dom zburzył. Teren został wyrównany i powstał nowy dom. Jaśminu już nie ma. Pewnie przeszkadzał. Teraz są iglaki...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.