Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490722
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2021 , Komentarze (6)

Dziś dzień uplynie pod znakiem warsztatow. Potrwają do 18, ale będą przerwy. Będę musiała w przerwach napalić w piecu, karmić koty. Do sypialni nie wyjdę, bo za zimno. Przez godzinę będę musiala korzystać ze sluchawek. Warsztaty z interwencji kryzysowej mnie bardzo interesują. Trochę wiedzy mam, bo mam taki przedmiot w szkole i przeczytałam książkę- podręcznik. Kolejny warsztat w lutym. Będzie trwał kika dni. To komunikacja oparta na empatii. Bardzo cenna wiedza typu porozumiewania bez przemocy. Pieniadze muszę zebrać.

Poza warsztatami nic chyba robić nie będę. Nawet pracy na portalu nie przewiduję, ale moze jednak. To będzie zależalo od mojej kondycji. W domu nic robić nie będę i na dworze też nie, bo kiedy. Będzie trochę nauki.

Jutro odpoczynek od nauki i moze trochę pracy w domu, bo święta coraz blizej.

Wczorajszy dzień był pracowity. Niby cięcia drewna nie było, ale było za to odśnieżanie. Dom ma pona 25 m dugości to trochę tego jest. Ja siły fizycznej nie mam i pracy tego typu nie znoszę. Odśnieżyłam czĘść chodnika na szerokość łopaty i miałam dość. Kurtyna świetlna już wisi. Była nauka. Drewna ciąć się na razie nie da, bo za duzo śniegu leży. Śnieg moze stopnieje, bo idzie odwilż w dzień.

10 grudnia 2021 , Komentarze (17)

Filuś nie czuje się źle jak na razie- je, zalatwia się  i mruczy. Bierze antybiotyk na katar i wycieku juz nie ma. Na specjalną karmę czekam. Teraz daję mu karmę gorszą jakościowo, bo chodzi o zawartość białka. Dla nerkowców powinno byc go mniej. W ferindze i smili jest więcej mięsa, a to mu teraz szkodzi, bo jeszcze preparatów wychwytujacych fosfor nie bierze. Czekam na odzywkę. Chyba malo pije i dopajam go strzykawką. Kupiłam kropowkę do picia. Weterynarz która mi sprzedała twierdzi, ze zastępuję tradycyjną podskórną i nadaje sie do płukania nerek. W przyszlym tygodniu umówię się do nefrologa, bo chcę zrobić usg.

Kupiłam ziola dla Filusia. Te zioła kot moze przyjmować. To ziola na nerki glownie moczopędne. Pokrzywa jest moczopędna, a kolendra też i oprócz tego jest też na apetyt. Myślęby gotować mu bulion na warzywach, dodawać zioła, kolendrę do smaku i tym poić.

Dziś ma przyjechać brat Krzyśka, bo trzeba zamontować kurtynę świetlną na dworze. Ja mam chyba cięcie palet. Za chwilę mam wyjść po warzywa, a jutro warsztaty. Strasznie ciężki jest ten tydzień i odetchnę gdy sie skończy. Głębiej odetchnę po 10 I. Powinna się zacząć spokojna rutyna tak jak lubię.

Do świąt dwa tygodnie, a w domu nie wszystko zrobione i nie będzie zrobione. Święta w tym roku maja byc skromne, bo nie mam prawa przytyć. Ciast nie piekę poza makowcem. Nawet bigosu nie będzie. Kupię trochę ciast, śledzi, owoce i wędliny i dość. Za bardzo jestem też zmęczona by specjalne przygotowania robić. Nie mam też nastroju. Moze magię poczuję za kilka dni. Moze, bo martwię sie Filusiem. Kurcze tak dobrze mi się zyło i krach. Dzień mijal za dniem i nie myślałam o tym, ze moje zwierzęta sie starzeją. Nie myślałm, ze niedługo moga zacząć chorować, odchodzić.

9 grudnia 2021 , Komentarze (10)

Wreszcie nauka zdalna wprowadzona. Nie wiem tylko czy mnie obejmie. Niby szkoly średnie też, ale licho wie. Ja mam ostatnie zajęcia 8 i 9 I. To data graniczna. Oby byly przez internet. Nie wiem co z egzaminem. Trochę mi będzie tej szkoly brakować gdy zajęcia sie skończą. Zostanie kilka książek do przeczytania. Mam jeszcze zajęcia z rosyjskiego do kwietnia. Co poźniej nie wiem. Na kursy plany mam. Ruszam od lutego. Ze studiami mi się na ten moment plany posypaly. Raczej nic z tego. Z licencjatem to bardziej realne. Z magisterskimi nie bardzo. Problem w tym, że jedyne studia psychologiczne -licencjat, które mnie interesują są daleko co oznacza dalekie wyjazdy. Studiow bez zjazdow nie ma. Są magisterskie, a takie nie bardzo mam szansę skończyć, bo Krzysiek idzie na emeryturę. Do tego chyba będę musiła założyć gaz, a to oznacza większe koszty na ogrzewanie. Nie mam zamiaru jakoś specjalnie oszczędzać, by ambitne plany zrealizować.

Sebastian jest chory i leży. Twierdzi, ze to tylko przeziębienie. Leki ponoć ma i ponoć z domu nie wychodzi. Nie zarabia to i nie pije. Dziś trzeci dzień. Oby mu szybko przeszło, bo sie martwię. 

Filuś jest chory. Problem jest z nerkami, watrobą. Jest anemia. Wszystko do opanowania poza nerkami, bo to choroba przewlekla i nieuleczalna. To początki, bo wyniki nie sa tragiczne. Na razie czytam o tym, kupiłam karmę specjalistyczną i w przyszłym tygodniu chcę iść do nefrologa. Chyba będzie płukanie kroplówkami. Dostanie też leki. Muszą to być leki doustne, bo nie mam jak sie do przychodni dostać i jeżdżę taksowkami. Będę ratować, bo na razie nie cierpi. Na cierpienie nie pozwolę.

8 grudnia 2021 , Komentarze (19)

Nie mam internetu od wczoraj...Teraz też niestabiny.

Dziś powinien być spokojny dzień w domu. Dla mnie oczywiście, a nie dla Krzyśka. On musiał iść do pracy i może mieć ciężką dniówkę. Jest pracownikiem gospodarczym, bo do ochrony sie nie nadaje, a musi pracować w zakladzie pracy chronionej. Dziś czeka go sprzatanie na targu. Pracy może być więcej, bo ludzie juz szaleją z zakupami na świeta. Sprzedawane są choinki, cacka, światelka. Aż strach pomyśleć ile śmieci z tego. Śmieci dojdą i po świętach, gdy te ozdoby wylądują na śmietniku. To teraz normalne, że jest konsumpcja i ozdoby kupuje sie na rok. Kto teraz ma taka samą choinkę w roku następnym? Wiele osob zmienia kolor cacek itp co roku. Na śmietniku lądują stroiki i inne ozdoby. U mnie jest taka sama choinka od lat. Niektóre cacka pamiętają dzieciństwo moje i Krzyśka. Nie ulegam modzie na eleganckie jednokolorowe choinki. Ma być kolorowo i swojsko.

Mam ostatnio problem z angielskim na Duolingo. Nie codziennie jest postęp. Pojawiły sie bardzo zlożone zdania po angielsku z którymi sobie nie radzę. Jest ich kilka w jednej lekcji. Nie rozumiem tego. To angielski dla początkujących i po jakie licho tak utrudniać. Fakt sporo rozumiem. Jeśli chodzi o rozumienie tekstu po rosyjsku to rozumiem średnio w 70 %. To nieźle moim zdaniem. Po rosyjsku lepiej mówię choć kuleje gramatyka. Nie mam ambicji dojść do perfekcji ani w rosyjskim ani w angielskim. Chcę rozumieć i pisać, mówić tak bym była rozumiana. Język moze być łamany.

Jutro mam wyjazd. Na chwię ale jednak. Trudny ten tydzień jest - wyjazdy, szkoła i jeszcze warsztat w sobotę. To warsztat z interwencji kryzysowej. Podstawy poznałam w szkole, ale chciałam wiedzę rozszerzyć.

Z Filusiem byłam i podstawowe badania zrobione. Wyniki dzisiaj przez telefon. Lekarz podejrzewa, ze to guz w głowie i jeszcze nerki. Zobaczymy. Miało być zrobione jeszcze badanie na trzustkę i tarczycę, ale nie dalo sie pobrać wiecej krwi. Strasznie się martwię, bo nadal chudnie. Kot skończył 12 lat. Jest cudowny, proludzki, przymilny. Wychowany był na smoczku.

7 grudnia 2021 , Komentarze (12)

Zima zdaje się przychodzić i odchodzić. Śnieg pada, chwilę lezy nadając otoczeniu bajkowego czaru, ale szybko topnieje. Dziś leży. Nie tęsknię za zaspami, bo Krzysiek będzie miał w pracy dużo roboty. Ja też coś będę musiała robić, żeby go odciążyć, a nie bardzo mi sie chce z cieplego domu wychodzić. Palety do pocięcia jeszcze czekają. W tym tygodnie będzie trudno sie za nie zabrać, bo czasu braknie i zimno. Dziś jadę z Filusiem do weterynarza, bo znowu je 2 niecałe łyzki dziennie. Niby nie kicha ale wyciek z nosa sie chwilami utrzymuje. Węch ma, bo mleko pije chętnie. Gdy zje więcej, czasem zwraca. Chyba poproszę o zrobienie badań krwi.

Prezenty już mam. Panowie dostaną kosmetyki, a panie świece zapachowe. Ja prezentu nie mam, bo nic nie potrzebuję. Wszystko co chciałam na ten moment mam. Ja uznaję tylko prezenty praktyczne. Nie kupię sobie zbędnej książki, kosmetyku czy ciucha. Szkoda pieniędzy... Chcę tylko karty metaforyczne, ale jeszcze nie wybralam jakie. Na to trzeba czasu...

Sebastian ma przyjechać około 21 XII z kolegą, bo kolega ma zabrać sobie stary piec. Kolega od dawna chce mnie poznać i teraz się uparł, że mnie zaprosi do lokalu. Ja się bronię, bo wolę posiedzieć przed domem w samochodzie. Nienawidzę wyjść, lepszych ciuchów, robienia fryzury, paznokci i makijażu. Przed domem mogę być w czym chcę. Choćby w rozciągniętym swetrze...

6 grudnia 2021 , Komentarze (27)

Ostatnio trochę myślę nad sobą. Był na tapecie temat typu co innych moze we mnie, w moim zachowaniu szokować. Co sprawia, ze mam tak okropną opinię jak twierdzi moja mama. Tematy sporne to syn kryminalista, alkoholik i narkoman, mąż z problemami psychicznymi do tego mruk i nieużyty, wizyty Sebastiana, dużo kotow, zanidbany dom i obejście, moja praca niezgodna z naukami kościoła, nie bywanie w kościele i nieprzestrzeganie przykazania Czcij ojca swego i matkę  swoją polegające na stawianiu granic, a wedlug nauki kościola powinnam być rodzicom posluszna. To by było chyba wszystko. Nie kradnę. Nikogo nie zabiłam, nie robię przestępstw, nie naduzywam niczego, nie plotkuję, nie zakłocam innym spokoju i staram się nikogo nie krzywdzić. Jeśli krzywdzę to tylko wtedy gdy ktoś ma wygórowane potrzeby i oczekuje ode mnie więcej niż mogę dać nie dokopując sobie. Nie jestem arogancka i butna, nie cieszy mnie popularność, ale nie mam zamiaru sie zmienić. Nie zmienię męża, nie wyprę sie syna, nie wyrzucę na dwor kotow itd. Na pewno też nie wrocę pokornie na łono kościoła. Co więcej nie widzę takiej potrzeby także dlatego, że wyczuwam manipulację. To co mi ludzie zarzucają to w większości poglądy mojej mamy i sąsiadek fanatycznych katoliczek ze starszego pokolenia. Jak zwykle punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia... Nie sądzę by osoby nie związane z kościołem krytykowały moja pracę, a wielbiciele kotow koty w domu. Za to Adrian moze mieć inne zarzuty i z tym się liczę. Caly czas mi mowił, że żyję poniżej standardów. Chodzi o finanse oczywiście. On nie uznaje skromnego zycia i chciałby sie pokazać. Inna sprawa, ze ludzie mowią i będą mówić i nie ma sensu się tym za bardzo przejmować. Niby się żyje w spoleczeństwie, ale jeszcze się taki nie urodzil coby wszystkim dogodził. Po przestudiowaniu pozycji Patologie społeczne, wiem że mnie to nie dotyczy i to mi wystarczy.

Szkola na instruktora terapii uzależnień byla mi bardzo potrzebna, bo otworzyła oczy na wiele spraw. Dotarlo do mnie, ze alkoholik to niekoniecznie menel. To też osoby po studiach, pracujące nieraz na stanowiskach. Problem ten miała jedna z pań wykładających z wykształcenia psycholog. Problem ma uczeń psycholog pracujący z dziecmi. Oboje probowali narktyków i głośno o tym mówią. Byli w ośrodkach odwykowych. Przyjaciólka pani wykladającej też psycholog, była kilkakrotnie w szpitalu psychiatrycznym przez problem z alkoholem. Ani szpital psychiatryczny ani terapia u psychologa, ani narkomania czy alkoholizm to nie jest powod do kompleksów czy wstydu. Mozna po takich doświadczeniach żyć normalnie i być wartościowym członkiem społeczeństwa. Przypięta łatka patologii nie jest na zawsze. Co więcej moja instruktorka uważa, że terapeuta ktory sam miał problem z uzależnieniem najskuteczniej pomoze innym.

Na urządzenie sieni juz zarobiłam. Część pieniędzy wplynie w styczniu. Jeśli chcę urządzić przed świetami to będę musiała trochę pożyczyć z rezerw. To jest do przyjęcia. Czekam na zakupy. Teraz zarabiam na dietę Camebridge. Nigdy nie zarabiam bez potrzeby. Zarabiam tylko na to co chcę kupić. Na oszczędności zarabia Krzysiek. On ma stałą wypłatę. Żyjemy skromnie, bo nie uznajemy konsumpcyjnego stylu życia.

Piecokuchnia działa. Jest ok...

5 grudnia 2021 , Komentarze (10)

Planuję remont ganku od strony podworza. Zrobię wiosną chyba. Największy problem jest z oknem. Jest stare i duże. Na razie nie wymienię, bo to część domu należąca do mojej mamy. Są do wymiany drzwi wejściowe i też na razie nic z tego. Drzwi pomaluję. Okno trzeba będzie czymś zakryć. Myślę o roletach bambusowych. W sieni jest kosz wiklinowy, wielki gar z ziarnem dla ptaków i kosz z naszymi patykami do rozpalania w piecu. To musi zostać. Zostaną też walonki Krzyśka. Drewno może wstawię do kosza. Podłoga jest betonowa i broń boże jest nie zmienię. Nie przewiduję ani paneli ani kafelek. Gumolit wyrzucę, bo chcę ją pomalować. Pomaluje Sebastian ściany, a ja podlogę i drzwi. Ganek ma być gospodarczy. W sezonie to miejsce na narzędzia. Trzeba będzie coś zrobić ze światlem... Chyba muszę kupić lampę sufitową. Wybiore coś starego. Moze to będzie coś kute albo drewniane. Moze z wikliny.

Dziś będzie probne rozpalenie piecokuchni. Muszę ją sprawdzić, bo idą mrozy i trzeba będzie palić w centralnym. Nie mam zamiaru marznąć. Zawsze palimy gdy są mrozy w nocy. Rozpalamy okolo 15:00 i palimy też wieczorem by w sypialni bylo cieplo. Czasem mi w nocy jest za gorąco, bo temperatura skacze do 18-20 stopni. Ja lubię w sypiani 15-16. Wcześniej palimy tylko w pokoju dziennym w piecu kominkowym. Jest dobrze. Ja muszę palić na dwa piece, bo w moim pokoju dziennym jest za maly kaloryfer, zeby ogrzał. Trzeba by jeszcze raz taki duży, a nie ma na niego miejsca.

W kwestii diety zrobiłam się leniwa. Nie chce mi sie liczyć kalorii. Chyba w nowym roku zdecyduję sie na dietę Cambridge. Wolę zapłacić i mieć spokoj. Na prestiż pieniędzy nie wydam, ale na wygodę owszem. Dieta jest wygodna, ale najpierw ja wypróbuję na jakieś 10 dni, bo nie wiem jak waga poleci. Jeśli poleci to moze wykupię zupy i owsianki na 20 dni jeszcze. Chciałabym zrzucić choć 6 kg. Jeśli pojdzie dobrze to moze pociągnę kolejne dwa miesiace, ale to już dieta mieszana i stopniowe zwiększanie kalorii.

Ostatnio zrezygnowałam z makijażu. Calkowicie. Uzywam tylko błyszczyk i puder w kamieniu. Nawet na wyjście do miasta. Jeszcze niedawno byla pomadka, kredka do oczu i tusz. Dziś nawet paznokci nie pomalowalam. Tak mi lepiej i jakby mniejszy stres gdy muszę wyjść z domu. Strasznie mnie te wszystkie zabiegi, szykowanie sie denerwowaly. Nigdy nie lubiłam o siebie dbać. Lubię tylko kosmetyki zapachowe typu perfumy, dobre mydla, dezodoranty. Perfum uzywam także w domu i albo sama je robię albo kupuję w olejku. Moje dbanie o siebie polega teraz na dbaniu o higienę, bo kto powiedział, ze muszę poprawiać swoją urodę?

4 grudnia 2021 , Komentarze (8)

Na wieszak zarobilam, ale wyplata najpóźniej na poczatku stycznia. Chciałam wszystko kupić do świąt i nie wiem czy sie uda. Postanowiłam sobie, że rezerw nie ruszę i tak będzie. Dodatkowo może kupię wahlarz z wikliny. To i kapelusz będzie do ozdoby.

Wczoraj miałam bardzo pracowity dzień. Było sporo wróżenia i do tego horoskop tranzytowy/prognoza/ na pól roku i zajęcia zgodne z karmą dla klienta z Kanady. Zaczęłam też serię zabiegow Reiki. Dziś mam tarota- rozklad partnerski. Klientka nie jest pewna co z jej małżeństwem, bo przechodzą kryzys. Zarobię na latarnię-lampion. Już mam wybrany. Nie jest drogi, bo niecałe 100 z z przesyłką.

Dziś i jutro szkoła. Trzeba oddać prace zaliczeniowe. Problem był z nimi, bo pani prowadząca zajęcia wymaga pisma ręcznego. Nie wiem czy sie doczyta po mnie. Poza tym trzeba bylo wszystko przepisać, bo ja teraz piszę tylko na komputerze. To już ostatnie prace. Egzamin w styczniu.

Dziś  mam do napisania ćwiczenie z rosyjskiego. Trzeba przygotować przepis kulinarny. Nic więcej nie planuję robić poza ewentualnym wrożeniem. Sień skończona, a praca w domu nie zając :). Poczekam z nią do poniedziałku.

Coraz bardziej mi sie psuje telefon. Inni mnie juz nie słyszą albo ja nie słyszę ich. Telefon muszę zatrzymać, bo mam na nim apikacje wazne dla mnie i nie potrafię ich przenieść z postępem np. nauki angielskiego. Psuje sie też laptop, a konkretnie obudowa. Nowego nie chce, bo przraża mnie przenoszenie wszystkiego. Chyba muszę obudowę naprawić. Telefon kupię po nowym roku i będę miała dwa. Do rozmowy inny i do nauki inny. Moze wcześniej Sebastian sprobuje mi go wyczyścić. Ponoć można.

3 grudnia 2021 , Komentarze (27)

Kupiłam wycieraczki i lustro rzeźbione do sieni a także dywan. Jest z juty. Sień nabiera już stylu. To styl retro, ale nie klasyczne piękno. Kusi mnie antyestetyzm i remontu generalnego nie robiłam choć Sebastian chcial. To połączenie ładnego z brzydkim jak w poprzedniej sieni. Ściany nie są rownane, bo nienawidzę gładzi. Zostawilam stary kaloryfer żeliwny i w jednym miejscu widoczne kable. W jednym miejscu rozkulam trochę tynku przed malowaniem. Nie wszędzie są listwy przypodłogowe i nie wszystko jest rowno pomalowane.  Tylko lampa nie pasuje, bo jest nowoczesna. Zmienię za jakiś czas. Na razie musi zostać, bo dostałam ją od brata Krzyśka i nie chcę go drażnić. Mam kupić jeszcze wieszak i latarnię.

W tym tygodniu mam szkołe. Niestety zajęcia nie są online i trzeba będzie jechać. W sobotę pojadę tylko na dwie godziny. Muszę oddać prace. W niedziele juz zostanę do konca. Następne zajęcia chyba 19 XII ale na nich nie będę. W styczniu będą zajęcia na poczatku w sobotę i niedzielę. Wtedy będzie egzamin i już koniec.W lutym moze pomyślę o arteterapii, a jak mi sie spodoba to jeszcze zrobię kurs biblioterapii. Są jeszcze trzy kursy, ktore mnie interesują. To komunikacja oparta na empatii, Terapia behawioralna i terapia skoncentrowana na rozwiązaniach i to juz koniec. Trzeba będzie opracować plan terapii i ruszyć z nową uslugą. Chodzi o niekonwencjonalną terapię uzależnień.

Są we mnie dwie Agaty. Jedna to osoba, ktora broni sie przed wyjściem przed szereg pragnąca zycia w spokoju. Ta Agata nie lubi rzucać sie w oczy. Chce być szarym człowiekiem. Nie chce by inni o niej mówili ani dobrze ani źle. Niestety moje życie temu przeczy. Jestem ekscentryczna, żyję inaczej niż inni i trzymam sie tego. Mam inne poglądy, upodobania i nie boję sie tego okazać. Inni o mnie gadaja całe zycie. Wtedy skromna, szara myszka Agata czasem cierpi. Jak to pogodzić? Nie da się. Nie zmienię się przecież, bo ogól ode mnie tego oczekuje. A moze trzeba zmienić podejście. Moze inni aż tak na mnie uwagi nie zwracją? Może przyzwyczaili sie już i aż tak o mnie nie gadają? Moze to kwestia przekonania ugruntowanego przez babcię, bo to ona ciągle mi mowila ,,Co ludzie powiedzą". To co inni mówią było ważne dla mojej mamy. Ona chciała żyć na świeczniku. Lubiła rzucać sie w oczy - strój, makijaż, dom  w gorach. Inna sprawa, że do mnie teraz niewiele dociera tego co inni o mnie mowią. Żyje na uboczu. To raczej domysły. Widzę w ktorym miejscu łamię schemat i to mi doskwiera. Muszę dojść z soba do ładu.

2 grudnia 2021 , Komentarze (12)

Dziś mam trochę nauki, bo będzie matematyka. Teraz siedzę nad funkcjami trygonometrycznymi. Nie jest źle. Zawsze byłam umysłem raczej ścislym. Teraz doszła malomówność. Pisanie długich wypracowań by mi już raczej nie szło. Chociaż z drugiej strony piszę przecież opowiadania.

Pogoda pod psem. Po śniegu śladu nie ma i siąpi deszcz. Na dworze nic nie zrobię. Moze coś w domu.

Skończyłam czytać Księgę hygge jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie. Książka jest magiczna dla mnie i otworzyła mi oczy. Uświadomiła mi jak wiele przyjemnych momentów wżyciu mi umyka, bo ich nie zauważam. Rozpalenie kominka do aromatoterapii, kąpiel po całym dniu, zagrzebanie się w kocu z książką, głaskanie przytulonego mruczącego kota, grzanie dłoni o kubek z herbatą, zbieranie kwiatow do wazonu w kuchni, zanurzenie dłoni w pachnącej pianie podczas mycia naczyń itd. To wszystko drobne przyjemności i warto sobie je uświadomić. Hygge to przyjemność i prostota. To cieszenie się drobnostkami w samotności lub w towarzystwie. Nie ma tu miejsca na ambicję, materializm, specjalne trudne zabiegi. Bardziej w duchu hygge jest zarysowany blat w kuchni niż ekskluzywny wczoraj kupiony zestaw mebli.

Filuś je karmę Feringa/mokrą z puszki/ale Josery suchej nie chce. Kupilam mu saszetki Feringi. Oby zjadl...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.