Ostatnio trochę myślę nad sobą. Był na tapecie temat typu co innych moze we mnie, w moim zachowaniu szokować. Co sprawia, ze mam tak okropną opinię jak twierdzi moja mama. Tematy sporne to syn kryminalista, alkoholik i narkoman, mąż z problemami psychicznymi do tego mruk i nieużyty, wizyty Sebastiana, dużo kotow, zanidbany dom i obejście, moja praca niezgodna z naukami kościoła, nie bywanie w kościele i nieprzestrzeganie przykazania Czcij ojca swego i matkę swoją polegające na stawianiu granic, a wedlug nauki kościola powinnam być rodzicom posluszna. To by było chyba wszystko. Nie kradnę. Nikogo nie zabiłam, nie robię przestępstw, nie naduzywam niczego, nie plotkuję, nie zakłocam innym spokoju i staram się nikogo nie krzywdzić. Jeśli krzywdzę to tylko wtedy gdy ktoś ma wygórowane potrzeby i oczekuje ode mnie więcej niż mogę dać nie dokopując sobie. Nie jestem arogancka i butna, nie cieszy mnie popularność, ale nie mam zamiaru sie zmienić. Nie zmienię męża, nie wyprę sie syna, nie wyrzucę na dwor kotow itd. Na pewno też nie wrocę pokornie na łono kościoła. Co więcej nie widzę takiej potrzeby także dlatego, że wyczuwam manipulację. To co mi ludzie zarzucają to w większości poglądy mojej mamy i sąsiadek fanatycznych katoliczek ze starszego pokolenia. Jak zwykle punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia... Nie sądzę by osoby nie związane z kościołem krytykowały moja pracę, a wielbiciele kotow koty w domu. Za to Adrian moze mieć inne zarzuty i z tym się liczę. Caly czas mi mowił, że żyję poniżej standardów. Chodzi o finanse oczywiście. On nie uznaje skromnego zycia i chciałby sie pokazać. Inna sprawa, ze ludzie mowią i będą mówić i nie ma sensu się tym za bardzo przejmować. Niby się żyje w spoleczeństwie, ale jeszcze się taki nie urodzil coby wszystkim dogodził. Po przestudiowaniu pozycji Patologie społeczne, wiem że mnie to nie dotyczy i to mi wystarczy.
Szkola na instruktora terapii uzależnień byla mi bardzo potrzebna, bo otworzyła oczy na wiele spraw. Dotarlo do mnie, ze alkoholik to niekoniecznie menel. To też osoby po studiach, pracujące nieraz na stanowiskach. Problem ten miała jedna z pań wykładających z wykształcenia psycholog. Problem ma uczeń psycholog pracujący z dziecmi. Oboje probowali narktyków i głośno o tym mówią. Byli w ośrodkach odwykowych. Przyjaciólka pani wykladającej też psycholog, była kilkakrotnie w szpitalu psychiatrycznym przez problem z alkoholem. Ani szpital psychiatryczny ani terapia u psychologa, ani narkomania czy alkoholizm to nie jest powod do kompleksów czy wstydu. Mozna po takich doświadczeniach żyć normalnie i być wartościowym członkiem społeczeństwa. Przypięta łatka patologii nie jest na zawsze. Co więcej moja instruktorka uważa, że terapeuta ktory sam miał problem z uzależnieniem najskuteczniej pomoze innym.
Na urządzenie sieni juz zarobiłam. Część pieniędzy wplynie w styczniu. Jeśli chcę urządzić przed świetami to będę musiała trochę pożyczyć z rezerw. To jest do przyjęcia. Czekam na zakupy. Teraz zarabiam na dietę Camebridge. Nigdy nie zarabiam bez potrzeby. Zarabiam tylko na to co chcę kupić. Na oszczędności zarabia Krzysiek. On ma stałą wypłatę. Żyjemy skromnie, bo nie uznajemy konsumpcyjnego stylu życia.
Piecokuchnia działa. Jest ok...