Nów księżyca w wadze. Strasznie trudny dla mnie dzień, bo aż pięć niekorzystnych aspektów działa na moja wenus i marsa. Szkodzi jowisz, księżyc, słońce, mars, pluton. Jeszcze ze dwa dni będą tak fatalne. Później przestanie działać księżyc i zmniejszy sie wpływ slońca. Lekko jednak nie będzie do stycznia. Trochę zelzeje od listopada, ale wtedy planety zaatakują Krzyśka...:( Nie będzie to jednak atak tak silny...
Koniec tygodnia. Dla mnie to teraz bez różnicy, bo i tak śpię. Krzysiek nadal ma urlop i wstaje do kurierów. Teraz idzie jedzenie dla kotow i wieczka do słoików.
Dziś Krzysiek jedzie do miasta, bo trzeba opłacić rachunki. Moze mi kupi wszystko na leczo. Jeśli nie, to pojedzie jutro na targ. To by nie miało sensu, ale zadecyduje sam. Dla niego wyjazdy i wyjścia z domu nie stanowią problemu. Jeździ autobusami.
Zrobiłam inwentaryzację związku z Sebastianem i uświadomiłam sobie jak bardzo ta relacja mi dokuczała. Jeszcze do tematu wrócę, ale już widzę, że za dugo wytrzymałam. To nie był facet dla mnie i podejrzewam, że żadna normalna kobieta go nie zaakceptuje. To nie był związek... Nie mam prawa juz nigdy więcej tkwić w chorym układzie z ekstrawertykiem i nalogowcem. To całkowite nieporozumienie. Nałogowcy do wspólnego życia się nie nadają, ale i ekstrawertycy mi nie pasują. Trzech moich partnerów nimi było i umęczyłam sie z nimi. To mnie powinno czegoś nauczyć. Ekstrawertycy to przeważnie znaki powietrzne i ogniste. Ja mam w horoskopie wszystkie planety poza księżycem w znakach wodnych i ziemskich. Mój księżyc może dążyć do ekstrawertyków, ale to udręka dla mnie. Krzysiek jest introwertykiem, ale nie takim z końca skali. On ludzi toleruje, ale aż tak bardzo potrzebni mu nie są. Dobrze mu w domu i wyjazdy na zakupy i do pracy mu wystarczą. Taki partner jest da mnie odpowiedni. Księżyc to trochę dusza. U mnie jest w bliźniętach i mogę potrzebować towarzystwa, ale jedna osoba mi wystarczy i zwierzeta. To musi być ktoś kto mnie nie męczy, komu ufam i kogo akceptuję. Całkowitą samotność nie bardzo lubię...
Kończę czytać książkę o współuzależnieniu i trzeba będzie zabrać się za kolejną. Chyba tym razem to będzie pozycja o fotografii, bo na razie jeszcze nie skończyam przepracowywać dwóch pozycji z psychologii. Kusi mnie jednak zacząć pozycję o emocjach. Skończę te dwie wkrotce. Moze za tydzień nawet.
Kupiłam drzewka owocowe - jabłoń i gruszę i śliwomorelę kolumnową. Zobaczymy co to za licho. Kusi mnie jeszcze czeresnia i borówki amerykańskie. Wszystkie rośliny mogą rosnąć w pojemnikach i mam na nie miejsce. Kupiam tez brzozę i lakier Sally Hansen żelowy tym razem niebieskoszary. Mam już z tej serii brąz, zielony i fioletowy. Są trwałe, a to dla mnie ważne. Myślę jeszcze o czarnym i złotym, ale te są bez brokatu i nie wiem jak z ich trwałością...
![]()
![]()
Las jesienią
mglisty
poranek tętniący melancholią
wywabił mnie
z domu
jeszcze
jeden krok i jeszcze jeden
i las
natchniony ciszą
wyciąga po
mnie ramiona
brnę wśród
wilgotnych miękkich traw
chłonąc z
rozkoszą zapach grzybów roślin błota
promienie
złotowłosego słońca
wskazują mi
drogę
tu sosna
zachwyca orzeźwieniem
tam
majestatyczny dąb kusi szkarłatem i muzyką liści
tu wiewiórka
tam dzięcioł
tam świerk
sypie szyszkami
tam jeżyny
usiłują mnie zatrzymać
kosztuję
kilka owoców spragniona słodyczy
po chwili
oczarowana wszechobecnym pięknem
uśmiecham
się do siebie i wracam
zabierając z
sobą moc wrażeń
srebrne
nitki babiego lata
i parę
podgrzybków