Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1498395
Komentarzy: 54630
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 23 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 stycznia 2020 , Komentarze (16)

Dziś jadę do miasta. Mam troche do załatwienia i wrócę poźno. Muszę byc u psychiatry. Muszę iść do punktu naprawy komputerów, bo ktoś mi sie włamał na konto pocztowe i wysłał z niego ofertę sprzedaży drogiego telefonu na OLX. To był ktoś z Kłodzka. Oczywiście ogłoszenie skasowalam, ale teraz trzeba chyba od nowa wgrać Windows, bo na laptopie ponoć wirusów nie ma. Skanowalam kilkoma programami i nic nie wykazały, a ogłoszenie bylo dane. Idę tez w tej sprawie na policję.

Ostatnio w internecie znalazłam idealne wymiary dla mojego wzrostu i okazuję się, że uda, ramię, łydka i szyja mogą mi jeszcze schudnąć. Po 2-3 cm, ale jednak. Myślalam, że mam szczupłe i bałam się co będzie dalej. O reszcie nie wspominam, bo powinnam wazyć 50 kg, by idealne wymiary mieć. Poza biustem, który zawsze był większy. Oczywiście nie będę do tego dążyć...:) Ideał dla mnie, ba marzenie to 58 kg, ale w życiu takiej wagi nie utrzymam. Nawet jeśli mi sie uda jakimś cudem schudnąć. Jak będzie 63-65 kg to będę się cieszyć. 

Czekam dziś na rowerek, bo ma przyjść. Złozy go dopiero Sebastian. Przyjedzie chyba 12 II.

Dziś mam zamiar zjeść więcej, żeby metabolizm nie zwolnił. Jeszcze niecałe trzy tygodnie diety przede mną o ile przestoju nie będzie. Jeśli się pojawi, wyjdę z diety, ale łagodnie, żeby jojo nie było. Niewiele juz do siódemki z przodu brakuje. Chyba w tym roku sprobuję dojść do nadwagi. Szansa chyba jest. Moze w maju, albo we wrześniu lub pod koniec sierpnia o ile upalu nie będzie. Chyba ta sama dieta co teraz.

Znalazłam dwie następne bluzki. Chyba kupię... Niestety, albo stety :) prawie wszystkie ciuchy do wymiany...

26 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Ależ się dzisiaj wyspałam. Czasem mi tego brakuje. Dzień będzie spokojny. Chcę psychicznie odpocząć. Dziś chcę zjeść malo, bo jutro tygodniowe ważenie. Dieta plaż południowych z tym jest dla mnie dobra, że nie chce mi się wcale jeść. Mogę więc zdjąć sporo kalorii i chudnąć szybciej. Moze się uda zejść na tym etapie do 79 kg, a wtedy granica nadwagi już tuż, tuż. :) Na razie waga się waha. Dziś 50 dkg więcej, ale zaparcia.

Kusi mnie morsowanie. Jeśli chodzi o zahartowanie, to wprawy trochę mam, bo lubię zimne prysznice/poza zimą/, śpię w nieogrzewanym prawie wnętrzu i chodzę boso po śniegu. Jestem odporna i zapomniałam już kiedy byłam chora i brałam antybiotyki. Mimo to obawiam się trochę o serce. Niby na nic nie narzekam, ale w mojej rodzinie z obu stron problemy z sercem były. Problemem jest też miejsce. Rzeka jest stosunkowo blisko, ale nie znam dna, a woda mętna. Ponoć w miejscu o którym myślę woda jest do kolan, ale licho wie. Jest jeszcze jezioro, ale stosunkowo daleko. Nie wyobrażam też sobie rozgrzewki przed wejściem do wody i zmieniania mokrych ciuchów w bezlistnych krzakach. Obawiam się też ciekawskich i drogi pieszo do domu.

Joga mi idzie. Pracuję teraz z oddechem. Jeszcze niedawno pod koniec treningu, miałam dość szybki. Teraz staram sie oddychać wolno przez cały czas. Wydłużyłam więc trochę trening, żeby wszystkie wybrane asany zrobić. Teraz schodzi mi 35 minut. Na rowerze jeżdżę juz pełne 15 minut.

Krzysiek wczoraj znalazł na targu nową patelnię z granitową powłoką. Miałam taka kupić...

Moze to kupię...

25 stycznia 2020 , Komentarze (25)

Jeszcze dwa dni i koniec tygodnia. To się wiąże z wypełnieniem do końca tabelki na wyzwaniu tu na Vitalii. Trzeba by coś zrzucić i chyba przez te dwa dni zjem mniej. Na razie idzie dobrze, ale kalorii zdjęłam w niektóre dni. Nie umrę, bo za trzy tygodnie koniec diety i zacznę kalorii dodawać. Czuję sie dobrze i jestem zdrowa, bo wyniki mam ok. To znaczy, że dieta mi nie szkodzi. Powoli myślę o tym co będę jeść po diecie. Znowu zbieram przepisy...

Dziś chcę skończyć i wysłać materiał do antologii. Wiersze są już gotowe, ale trzeba je wygładzić. Kilka jest starszych. Antologii komercyjnych w tym roku nie planuję. Mogę jednak wziąć udział. Czas pokaże. Dwoch wydawców namawia mnie na tomik, ale nie ulegnę, bo to i koszty i promocja, ktorej sie obawiam. Nie zniosę imprezy typu wieczorek poetycki, a ona jest konieczna, by tomik się sprzedał. O tego zalezy czy koszty mi się zwrócą.

Dziś chcę sobie zrobić maseczkę. Kupilam taką naturalną w tubce, której się nie zmywa. Trzeba zetrzeć tylko nadmiar. Fajna jest po niej skóra. Dziś moze jednak zrobię drożdżową, bo Krzysiek idzie do pracy i nie będzie podgladał. Nie chcę mu się pokazywać z maseczką na twarzy i zabiegi robię gdy on nie widzi.

Przyszedł mi stanik i jeansy. Stanik to miseczka E i jest idealna. Bardzo się cieszę, bo było G. Gigantyczny biust zawsze mi przeszkadzał. Jeansy to rozmiar 48 i są lekko luźne. Moja sylwetka zaczyna nabierać proporcji. Najgorsze są teraz ramiona- zbyt barczyste. Oby szybko to spadło, ale klepsydry podobno tak tyją... Nigdy nie miałam problemu z szerokimi ramionami :(

Kupiłam rower...

24 stycznia 2020 , Komentarze (30)

Dziś mija czwarty tydzień diety. Schudłam 6,1 kg. Dziś spadło 40 dkg. Chce teraz schudnąć jeszcze 1-2 kg. Czy się uda? Jeśli tak, to cel na ten rok zrealizuję bardzo szybko. Moze więc później zawalczę o 76. To już nadwaga...:) Ależ bym się cieszyła, gdyby mi sie udało tyle schudnąć. To jest realne...

Zastanawiam się nad basenem. Jest jeden około 8 km ode mnie. Jest tam między innymi basen kryty płytki - rekraacyjny. Jest grota solna, która mnie bardzo kusi i można skorzystać z masażu, jakuzzi. Jako renciści mamy z Krzyśkiem zniżki. Można by się czasem wybrać, bo wodę kocham. Powrót by był taksówką. Krzysiek nie mówi nie. Moglibyśmy jeździć w południe w poniedziałki. Wtedy chyba by dużo ludzi nie bylo. To jest ponoć ten basen...

Wczoraj była u mnie kosmetyczka i zrobiła mi paznokcie. To manicure biologiczny. Jestem bardzo zadowolona. Lakiery, które kupilam są dość trwale. Lekkie, bardzo lekkie odpryski pojawiają się dopiero po 5 dniach. Jak coś zarobię kupię kolejne kolory - ciemnozielony, granatowy i fioletowy. Paznokcie mam zdrowe. Są elastyczne, nie łamią się i nie rozdwajają. Nie używam odżywki, bo jej nie potrzebuję. Zachorowałam na coś do pielęgnacji ust, bo mi pierzchną. Na razie uzywam pomadki bezbarwnej. Robię też czasem maseczkę z miodu. Niestety moje dłonie są zbyt suche mimo używania kremu . Zauważyła to kosmetyczka. Coś z tym muszę zrobić... Moze kupię maskę...

Przyszły mi botki. Są wygodne mimo 7,5 obcasa. Teraz gdy je założę patrzę na Krzyśka z góry, gdy się zgarbi jak to on. Znalazłam kolejny sweterek. Tym razem też fikuśny, bo jest odkryte ramię. Chyba kupię.... To już koniec ciuchów poza bielizną i kurtką ze skóry eco.

23 stycznia 2020 , Komentarze (46)

W przeciągu paru lat sporo się zmieniłam. Ja uważam, że wygladam korzystniej niż 8 lat temu... Wtedy zniedołężnialam przez otyłość 2 stopnia i problemy z kręgosłupem, kośćmi. Poczułam brzemię lat i zachowywałam się jak staruszka. Teraz schudłam, ćwiczę i czuję, że to jeszcze nie starość...

Na rowerku pedaluję nadal. Teraz 13 minut, ale chcę dojść do 15. Co dalej jeszcze nie wiem. To nie jest łatwe, bo mnie strasznie nudzi. Wczoraj na rowerku układałam wiersz. Szybko zleciało. Mięśnie mnie juz nie bolą. Jutro może nowy rowerek już kupię jak dobrze pójdzie. Namowiłam Krzyśka. Rower mi pasuje, bo jak dla mnie spalam sporo kalorii. Chcę dojść lącznie z jogą do 200 kalorii dziennie o ile już tyle nie mam. Mogłabym wtedy nieco więcej jeść. Gdy już nowy będzie może zacznę jeździć na kilometry albo spalone kalorie. Będę miała monitorek to i doping będzie...

Sebastian ma przyjechać kolo 12 II. Tym razem nie ma w zasadzie nic do roboty. Moze tylko umocuje kontakt i pomaluje szafę i biblioteczkę lakierem. Miał zamontować antenę i dekoder telewizji naziemnej w sypialni, ale nie mam pieniędzy na kupno w tym momencie.

Zastanawiam się nad zakupem maty ozonowej. Oczywiście tańszy model.

Waga nadal spada. Dziś 70 dkg mniej...:)

22 stycznia 2020 , Komentarze (20)

Waga znowu spadła, ale jem mało i więcej tak na przemian. Myślę, że dzięki temu metabolizm tak szybko nie zwolni. Do siódemki z przodu coraz blizej :) Strasznie się cieszę. W piątek minie 4 tygodnie tej fazy. Zobaczę czy będą dalsze spadki. Jeśli tak to pociągnę dalej. Myślę o końcu okolo 15 II, ale to zależy od spadków. Później znowu będę dokładała po 100 kalorii co tydzień. Dojdę do około 1300 - 1400, bo chcę dojść do PPM. Wprowadzę też więcej węglowodanów. Kolejna faza ataku około maja. Znowu miesiąc. Ciekawe czy waga będzie spadać i ile spadnie. Nie jestem jeszcze zdecydowana, która dietę wybiorę. Myślę o zupowej, Dąbrowskiej albo plaż południa. Na pewno będzie bardzo mało kalorii. Na zupowej przez miesiąc chudłam ostatnio około 3,5 kg. Na Dabrowskiej w zeszłym roku schudłam 6 kg, ale wszystko później nabrałam. W tym roku nie mam prawa. Z odchudzania pod koniec lata w tym roku chyba zrezygnuję, bo we wrześniu juz jestem bardzo głodna. Muszę jeść i uważać, żeby nie przytyć.

Zmierzyłam talię i mam 94 cm. Dużo jeszcze i bardzo czekam na 89. Moze w tym roku sie uda...

Czerwony sweterek mi przyszedłi i jest dopasowany, ale nie ciasny. Mimo tego poczekam zanim założę, bo lubię góry oversize raczej... Karmelowy jest dobry, luźny...

Jutro ma przyjechać pani do paznokci. Dziś muszę je oczyścić. Paznokcie mi rosną raczej wolno, to wystarczy manicure raz w miesiącu. Maluję średnio dwa razy w tygodniu.

Ostatnio jestem senna. Sporo śpię w dzień.

Jogę ćwiczę już prawie 3 miesiące. Postęp jest. Zauważyłam, że łatwiej mi przychodzą ćwiczenia na lewą stronę. Prawa jest sztywniejsza. Nadal nie dotykam rąk na plecach w pysku krowy z prawej strony. Pracuję nad oddecham, ale pod koniec ćwiczeń jest nieco przyspieszony. Jeżdżę też na rowerku stacjonarnym, ale krotko, bo tylko 13 minut na razie...

21 stycznia 2020 , Komentarze (40)

U fryzjera wszystko załatwione. Jestem zadowolona. Włosy chcę zapuścić, a konkretnie grzywkę. Nigdy takiej fryzury nie miałam i chcę zobaczyć jak bym się z tym czula. Kupiłam wodę morską do układania. Ponoć włosy się po niej kręcą same i jest na głowie nieład, taki jak lubię. No zobaczymy. Muszę częściej chodzić do fryzjera, bo włosy mi szybko rosną. Krzyśka też do fryzjera muszę pogonić. Sebastian chce włosy zapuścić. Coś wspominał o kucyku.

Dziś już siedzę w domu. Mam trochę pracy. Muszę skończyć pisanie wierszy do antologii. Mam tez zabieg Reiki, pierwszy z czterech dla klientki z portalu i wróżbę dla stałej klientki. Wieczorem będę wróżyć na portalu. Krzysiek jedzie na zakupy. Musi mi kupić sporo warzyw, bo jednak chcę zdjąć trochę kalorii i coś muszę jeść. Koniecznie muszę jeszcze trochę zrzucić, bo w drugiej turze w tym roku do 79 kg nie zejdę za nic. Czarno widzę osiągnięcie kiedyś 63 kg, bo waga moze spadać coraz wolniej. Z diety wyjdę po 15 II. Zacznę dodawać po 100 kalorii co tydzień. Dojdę do 1300-1350. Tyle mniej więcej wynosi moje PPM i oby nie było za dużo. Wedlug wyliczeń  gdybym schudła do 63 kg tobym musiała jeść 1100 kalorii. Strasznie mało. Węglowodany sa kaloryczne, a ja bardzo je lubię. Nie wyobrażam sobie rezygnacji na stałe z kasz, makaronów, pieczywa, ziemniaków. Jogą przemiany materii nie podniosę... No ale jeszcze rower wchodzi w grę...

Dziś chcę położyć kapsulkę na twarz.

Znalazłam rowerek stacjonarny na raty. Bardzo mnie kusi. Tylko rat się boję...

Załączam zdjęcie po fryzjerze. Jeszcze włosy proste, bo suszone suszarką...

20 stycznia 2020 , Komentarze (68)

Dziś spadek o kilogram. Zrzuciłam  ponad 20 kg łącznie.

Chyba sama rozpętałam piekło. Gdy nie zależało mi na urodzie wszystko bylo ok, akceptowałam się i spałam spokojnie. Teraz gdy mi zaczęło trochę zależeć zaczęłam szukać w sobie wad. A to otylość, a to podbrodek, a to pełna twarz. Przyczepiłam się do rzęs, bo zrobily się krótsze niż były i do ud, że chyba jednak są jeszcze za grube. No i co teraz. Ładniejsza się nie stanę, bo nie odmłodnieję i waga też szybko spadać nie chce...:( Chyba głupieję na starość... Krzysiek wszystko znosi spokojnie, a Sebastian się wścieka, że zaczęłam bardziej o siebie dbać i twierdzi, że mi to niepotrzebne...

Zaraz jadę do fryzjera. Już się denerwuję, ze muszę. W czwartek ma przyjechać pani do paznokci i depilacji. Zastanawiam się czy nie zdecydować sie na przebicie uszu. Miałam kiedyś kolczyki, ale uszy zostały przerwane. Nie bylo szycia, bo do chirurga nie mam szansy dotrzeć. Myślę czy nie można by zrobić dziurek obok. Kolczyki noszę długie i uszy są zakryte przez wlosy. Nie widać, że sa przerwane. Uwielbiałam kolczyki...

Ptasie mleczka zjedzone i nie przytylam. Uf co za ulga...

Znalazłam fajne botki i leginsy w wężową skórkę. Kupię...

Podoba mi się ta kurtka. Oczywiście jest ze sztucznej skóry... Pomyślę...

I o tych jeansach też

19 stycznia 2020 , Komentarze (23)

Dziś może zacznę kolejny obraz z zima w tle albo z jesienią o ile da się wytrzymać w pracowni. Dlugo nie malowałam. Szkicowałam tylko. O malowaniu myślę z radością, ale jakoś nie potrafię sobie narzucić ostatnio dyscypliny typu jeden obraz w tygodniu. Przymierzam się do tego by malować bardziej realistycznie. Do tego trzeba dluzej posiedzieć nad obrazem, żeby nanieść więcej szczególów.

Waga trochę spadła, ale tylko trochę. Do tej pory na innych dietach chudłam przez pierwszy miesiąc 1 kg tygodniowo, a później po pól. Teraz po pierwszym spadku idzie opornie, a ja coraz bardziej się denerwuję. Do tego zważylam się u koleżanki na lepszej wadze i chyba mam o kilogram więcej:( Już myślę poważnie o wyjściu, ale mi to nie na rękę. Chciałam zejść chociaż do 82 kg, a tyle jeszcze nie mam. Poczekam z dwa tygodnie... Później będą chyba zupy albo Dąbrowska. Jeśli do 79 zejdę, to będę szczęśliwa, a marzyłam po cichu o 76, bo to juz nadwaga. Przyszły rok dopiero będzie przełomowy.

Jutro fryzjer i kilka godzin stracone. Nie wiem jak wysiedzę, bo ani gadać nie lubię ani czytać kobiecych pisemek. Dziś muszę umyć włosy i zrobię może maseczkę. Oby tylko po umyciu głowy nie wynikł problem z paznokciami...

Dziś moze dłuższa joga. Moze coś na kręgosłup znajdę. Do tego dojdzie rowerek. Nadal jezdżę po 10 -12 minut, ale moze z czasem wydlużę do 15. Na razie mnie bolą uda, a ja nie znoszę bólu... Gdy kiedyś jeździłam to doszłam do 20 minut ale dwa razy dziennie.

18 stycznia 2020 , Komentarze (29)

Kolejny tydzień mija. U mnie był prawie urlopowy, bo pracowałam malo. Tak zaplanowałam, bo zapomniałam juz jak wyglada urlop. Odkąd Krzysiek pracuje, jestem spokojniejsza, bo juz nie muszę na niego zarabiać. Mogę więc zarobić mniej. To mi przynosi wyciszenie. Dziś jednak trochę popracuję, bo nawet za tym zatęskniłam.

Ostatnio niedosypiałam przez dwa dni. Dziś pospałam dlużej, ale jeszcze pośpie w dzień. Jutro pośpię do 12. Chciałabym dlużej, ale mam program w telewizji, ktory koniecznie chcę obejrzeć. To film dokumentalny z serii Zaginione cywilizacje albo jakoś tak. W zeszlym tygodniu bylo o wojowniczkach Wikingow. Co będzie jutro nie wiem.

Dziś chcę zmniejszyć ilość kalorii. Uda mi się, bo glodu nie czuję. Moze jeszcze z kilo, dwa kg spadnie. Obawiam się jednak, że tym razem siodemki z przodu nie zobaczę, bo waga nie chce szybko spadać i muszę kombinować. Drugie podejście za kilka miesięcy chyba, ale jeszcze poczekam z dwa, trzy tygodnie. Jeśli nie będzie spadać wyjdę z diety, ale będę rozczarowana. Dieta plaż poludnia jest z tym dobra dla mnie, że nie mam ochoty na podjadanie i nasycam się małą ilością kalorii.

No i znowu problem z Sebastianem. Zaczęlo się gdy mu powiedziałam o nowym swetrze. Nie akceptuje dekoldu na plecach. Uważa, ze jest wyzywający i  będzie zwracać uwagę, a on tego nie chce. Znowu chce ślubu...

Przyszedł sweter i jest bardzo fajny. Faktycznie jednak muszę kupić nowy biustonosz, bo ten co mam jest za duży i masakruje mi biust. Wczoraj się pomierzyłam dokladnie i biust mi sie zmniejszyl z rozmiaru G na E lub F, bo jestem na granicy. Strasznie się cieszę. Kupię chyba E. Do tego, żeby sie wysmuklić chyba kupię botki na obcasie. Nie mogę jednak znaleźć, bo nie chcę szpilek, ale obcas grubszy okolo 7 cm. Koniecznie czarne i ze skóry eco, bo naturalnej nie noszę.

Wyniki mam i wygląda na to, ze jestem zdrowa jak byk poza stanem zapalnym kręgosłupa, bo mam troche podniesione leukocyty. Tak mam odkąd zaczęły mi sie problemy z kregoslupem. Nic z tym nie zrobię, bo leków brać nie będę. Tarczyca też ok i cholesterol i cukier...

Kupilam ten sweter. Nie przepadam za czerwienią, ale spodobaly mi się te fikuśne wiązania na bokach.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.