Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1500485
Komentarzy: 54652
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 26 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2020 , Komentarze (22)

Dziś wstałam wcześnie, bo czekam na przesyłkę. Idzie już drugi tydzień. Sklep w Sylwestra przysłał mi informację, że wyśle za 2-5 dni. Zamówiłam kilka dni wcześniej. Już więcej nic w tym sklepie nie kupię, bo jeśli dla nich urlopy ważniejsze niż klienci, to ich sprawa. Kupiłam herbaty yogi tea i majonez niskotłoszczowy, bo taki jest w mojej diecie dozwolony. Zapłaciłam od razu. Gdyby było pobranie pewnie by wysłali szybciej.

Znowu piszę wiersze, bo zapisałam sie do kolejnej antologii. Nie wiem która to, ale coś koło 20 chyba.To wiersze zimowe. Ma być jeden krótki i 6 dłuższych. Do tego będzie strona z biogramem i zdjęciem. Lubię pisać wiersze o przyrodzie.

Ostatnio bardzo fajnie mi sie ćwiczy jogę. Stawy chyba się poddają, bo boli mnie znacznie mniej. Ćwiczę 35 minut. Na razie nie robię dłuższych sesji z You tube, bo ćwiczę w kuchni i nie ma miejsca na postawienie laptopa. Nowa mata jest idealna. Tai chi ćwiczę po okolo 20 minut, ale nie codziennie. W tym jest 10 minut rozgrzewki i 10 części technicznej. 

W domu okropnie zimno. Zwykle jestem zimnolubna, ale nie teraz na diecie. Rano w pokoju dziennym okolo 18 stopni i to mi najbardziej dokucza. Gdy Krzysiek jest w domu to pali około 14 i ja juz zmarznę do tej pory mimo włączonego grzejnika. Nie chce mu się nosić węgla. Gdy idzie do pracy, palę od razu gdy wyjdzie. Gdy mi bardzo zimno, siedzę z nogami na termoforze. Sypialni i kuchni jeszcze nie ogrzewamy, bo nie ma kto węgla do piecokuchni nosić...

Przyszła decyzja Krzyśka o przeliczeniu renty. Podnieśli mu 300 zł. Jestem zadowolona...

6 stycznia 2020 , Komentarze (14)

Dziś świeto, ale ja nie świętuję, bo u mnie w domu nikt tego dnia nie celebrował. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi i nie zaprzątam sobie tym głowy. Ot po prostu kolejny, wolny dzień. Będzie leniuchowanie. Moze czytanie, jakiś film, może trochę spania i trochę pracy na portalu z wróżbami.

Moje odchudzanie trwa. Szybko to leci i czas i waga. Teraz bardzo czekam na dwójkę na drugim miejscu. To magiczna granica, którą ciężko mi przekroczyć. Dochodziłam do niej już kilka razy i nic z tego, bo albo przestój, albo waga rośnie. Mam problem z zaparciami. Nic nie pomaga :( Dziś zaczynam realizować kolejne wyzwanie, na które tu na Vitalii sie zapisalam. Ma trwać do lutego, czyli cztery tygodnie. Zobaczymy jak mi pójdzie. Ostatnie wygrałam jeśli chodzi o punkty, ale niestety mój wysiłek nie przedłożył sie na ilość straconych kilogramów.

Wygląda na to, ze moje problemy ze zdrowiem były chwilowe. Mierzę i ciśnienie i puls kilka razy dziennie i nic mi pod niebo nie szybuje. Chyba wtedy gdy mierzyłam byłam bardzo zdenerwowana i stąd takie kiepskie wyniki. Miałam 159/88 ciśnienie i 120 puls. Teraz wszystko spadło do bezpiecznej granicy. Nie mogę brać nic na puls, bo mam około 75-80. Na ciśnienie biorę pół słabej tabletki i mam 135/80. Dawki nie zwiększę, bo się boję zasłabniecia. Ponoć zrzucone 10 kg, to o 20 ciśnienie niższe. Mam więc szansę. Cale życie byłam niskociśnieniowcem. Skoczyło mi dopiero kilka lat temu gdy przytyłam.

5 stycznia 2020 , Komentarze (33)

Spałam długo. Jak ja to lubię. Dziś chcę przezyć dzień na luzie. Będą filmy, książka, wizyta u mamy i dłuższe rozmowy z Sebastianem. Czasem gadamy po kilka godzin, a Krzysiek sie denerwuje. Wieczorem moze będzie coś dla urody. Myślę o maseczce na wlosy i peelingu cukrowym z przyprawą do piernika. Powinnam iść do fryzjera. Trzeba juz włosy skrócić i trzeba zrobić balejaż. Sebastian znowu się tym farbowaniem zdenerwuje. Nie podoba mu się też, że się odchudzam. Twierdzi, że akceptuje mnie taka jaka jestem i jakieś specjalne zabiegi sa zbędne. Jeśli chodzi o mnie to podobają mi się kobiety zadbane średnio. Lubię naturalny wygląd. Nie lubię depilacji, pełnego makijażu z fluidem, korektorem, cieniami itp ale ostatnio mnie zaczęły denerwować moje paznokcie. Nic z nimi nie robię poza obcięciem na krótko i może to jest błąd? Kusi mnie hybryda, albo paznokcie tytanowe, ale chyba nie ulegnę.

Następny dowód na to, ze ćwiczenia są efektywne. Wczoraj myłam glowę stojąc koło wanny i wszystko było ok. Gdy ostatnio tak usiłowałam głowę umyć, nie dałam rady wystać, bo robiło mi się słabo i mdlaly mi nogi. Musiałam w trakcie usiąść...:)

Dieta ok. Nie czuję głodu, ale mi trochę brak węglowodanów. Wczoraj skubnęłam ziemniaka z Krzyśka talerza. Staram się nie planować, ale myślę, że schudnę, bo waga spada błyskawicznie. Chyba najszybciej biorąc pod uwagę inne moje diety. Szybciej nawet niż na WO. Muszę chudnąć szybko, bo mam problemy z ciśnieniem, a ono ponoć spada wraz z kilogramami. Dziś znowu 60 dkg mniej...:) Jeszcze żadna dieta tak na mnie nie zadziałała...

4 stycznia 2020 , Komentarze (24)

Tydzień się kończy, ale ja jeszcze nie odpoczywam, bo Krzysiek pracuje. Odpoczynek od jutra. Dziś muszę zrobić horoskop tranzytowy na pół roku dla stałej klientki. Mam też do napisania tekst na portal. Sebastian idzie do kolegi, bo mają naprawić samochód.

Znowu mam problem z sercem. Nie boli mnie, ale puls mam powyzej setki. Zaczęło się to gdy chorowałam na tarczycę. Puls byl po 150 i nie miałam siły chodzić, a pogotowie tylko kursowało. Później po lekach spadł do 80. Leczyłam sie kilka lat, ale kardiolog po wykonaniu badań/holter/ zalecił odstawienie leków. Puls był 80 -100 przez kilka lat. Teraz znowu po wysiłku i nerwach mam 120 i długo nie spada. Po jodze jest niski jak na mnie. Tym razem to chyba stres. Kupiłam Cardiol c i zobaczymy. Wtedy brałam Milocardin, który został wycofany i propranolol. Ja muszę uważać na serce, bo w mojej rodzinie były z tym problemy i to z obu stron.

Dieta leci powolutku. Brzuch coraz mniejszy. Czekam na siódemkę z przodu, ale gdy będzie 82 już będę się cieszyć. Jakoś ciężko mi do tych 82 dojść. Dziś znowu 60 dkg mniej...

Wczoraj wróżyłam koledze Sebastiana. Później kolega zadzwonil, żeby pogadać. Powiedziałam Sebastianowi, a on się okropnie wściekl i zabronił mi z nim rozmawiać sam na sam. Kolegę o mało nie pobił. Czasem wychodzi z niego tyran. :(

chyba kupię...:)

3 stycznia 2020 , Komentarze (30)

Dziś mija tydzień diety. Na razie działa. Jest 1,7 kg mniej. Chyba, bo dziś prawdopodobnie spadło 40 dkg. Pewna będę jutro albo w niedzielę. Liczę na więcej. Na razie cieszy mnie luz w żoładku i brak przesytu. Po diecie już chyba porcje zmniejsze. Do tej pory jadłam woreczek kaszy, a będę chyba jadać 0,5. To wystarczy i przesytu nie będzie. Po odchudzaniu chcę ustawić menu na około 1300 kalorii. Nadal jestem lakoma na węglowodany. Wczoraj ugryzłam dwa kęsy kajzerki i to był pierwszy grzeszek. 

Mam ostatnio fatalny nastrój. Nic dziwnego, bo ma na mnie zły wpływ i neptun i pluton i saturn. To jeszcze potrwa i jakoś muszę to przetrzymać, ale męczę się i z bliskimi i sama z sobą. Nie potrafię spojrzeć na nic optymistycznie, a zalew czarnych myśli wręcz mnie nokautuje. Bliscy próbują nade mną dominować i mnie zmieniać, a jak to nic nie daje próbują manipulować. Ja sie denerwuję i wciąż wybuchają awantury. Najbardziej denerwuje mnie Krzysiek, bo z nim spędzam najwięcej czasu. Jest drażliwy, ciągle krzyczy i każe mi oszczędzać, choć nie ma potrzeby. Ostatnio czepia się nawet moich codziennych kąpieli, bo woda, prąd i szambo.

Wczoraj było 35 minut jogi. Ćwiczy mi się dobrze. Dziś moze będzie tyle samo plus tai chi...

Obejrzałam film Syberia. Pokazuje życie na Syberii w czasach wspólczesnych. Kiedyś chciałam tam wyjechać, ale po tym filmie ochota mi przeszła. Szukałam romantyzmu, a istnieje ryzyko, że bym znalazła twardych, a nawet prymitywnych ludzi. To nie dla mnie raczej... Tylko przyroda cudna...

2 stycznia 2020 , Komentarze (18)

Praca kolo domu posuwa sie po trochu do przodu. Szambo wypompowane i najgorsza część piasku ze studzienki wyjęta. Dziś moze reszta. Jest z tym troche problemu, bo studzienka dość glęboka. Krzysiek nabiera i podaje mi do gory,  ja muszę sie schylić, a jestem przerażona, bo mam lęk wysokości. Kondycyjnie dałam radę i nawet zadyszki nie dostałam. Ćwiczenia robią swoje. Krzysiek sie męczy, bo zaraz sapie... Opłacić pracy nie mam komu.

Pikusia chyba znowu bolą zęby. Suchego pokarmu nie chce, a mięso mu trzeba kroić na kawałki. O zabiegu nie myślę, bo to starszy piesek i tak częsta narkoza może mu zaszkodzić. Po wyjeździe Sebastiana koty wrociły na kanapę. Gdy on jest kilka omija kanapę z daleka. Inne śpią obok niego, ale w nocy. Sebastian koty toleruje, ale Pikusia nie lubi, bo go goni z kanapy. Ja sie z nim o to kłocę, bo Pikuś jest u siebie i ma prawo na kanapie siedzieć. Pikuś to bardzo fajny pies - proludzki, prokoci, czuly i wrażliwy. Bardzo lubi sie przytulać, przepada za głaskaniem. Lubi tez gdy koty go liżą. Sebastian lubi psy agresywne, groźne i na dworze. Miał amstafa.

Dziś muszę zrobić jadłospis na resztę tygodnia. Wszystko raczej mam poza wodą mineralną. Krzysiek musi po nią jechać, bo piję tylko mocny gaz, a u nas w sklepie takiej nie ma.

Dziś twaróg z cynamonem, ryba wędzona, bigos z kapusty, grzybów i schabu. Pozegnałam kolejne 30 dkg. Od poczatku 1,3 kg. Tydzień jutro.

1 stycznia 2020 , Komentarze (2)

Przez dwa dni dobilam zarobki z wróżb do średnich, a juz sie martwiłam, że będzie kiepsko w styczniu. Teraz też sporo osob wrożących, bo Nowy Rok. U mnie spokoj. Jeszcze dzisiaj odsypiałam pobyt Sebastiana. My do siebie kompletnie nie pasujemy i sama nie wiem co mnie jeszcze przy nim trzyma. Inna sprawa, że z Krzyśkiem też za szczęśliwa nie jestem. Brak mi uczucia, czułości, troski, zrozumienia. Gdybym była kilka lat mlodsza tobym poszukała jeszcze szczęścia, ale teraz nie bardzo mi sie chce. Nie bardzo też mam wiarę, że mogę jeszcze stworzyć szczęśliwy związek. Starsi partnerzy nie pociągaja mnie  jeśli chodzi o wygląd. Nie toleruję brzuszkow, garbienia się i zniedołężnienia czy nie daj Boże szczęki w szklance. Boję się też klopotów ze zdrowiem, seksem, a młodsi to loteria i niekoniecznie znajdę takiego, który zaakceptuje poważny związek ze starszą partnerką. Malo jest takich jak Sebastian.

Dziś mija 2 miesiące z jogą. W tym czasie był tylko jeden dzień gdy nie ćwiczyłam. Z ćwiczeń jestem zadowolona. Nowa mata sprawuje się doskonale. Bardzo dobrze się na niej ćwiczy.

Waga na razie spadła o 80 dkg. Tydzień będzie w piatek. Dieta mi nie dokucza specjalnie. Czasem zjadam trochę więcej kalorii, ale w większości dozwolone rzeczy. Wczoraj był serek wiejski, schab pieczony, czerwona kapusta i jajecznica z pomidorem. Dziś jest serek wiejski, brokuł z jajkiem, schab pieczony i tuńczyk w sosie własnym.

Dziś mi się śniła zamieć śnieżna na szczycie góry i grusza obsypana niedojrzałymi gruszkami. To wszystko znaki problemów uczuciowych. Da się je rozwiazać, ale potrzeba dużo uporu. Nie wiem czy chce mi sie toczyć boje...

31 grudnia 2019 , Komentarze (14)

Sylwester w tym roku będzie spokojny. Nigdzie oczywiście nie idziemy, bo po co- ruchu i halasu nie lubię, tłumu też i tańczyć nienawidzę. Obejrzymy w domowym zaciszu telewizję. Jedzenie będzie bardzo skromne. Tak ma być, bo jestem na diecie. Krzysiek kupil sobie ciasto i trochę mnie kusi. Na szczęście wybrał czekoladowe, a ja za takim nie przepadam. Kupił mi za to warzywa. Dziś przygotuję kapustę czerwoną. Od dawna za mna chodziła...

Ćwiczeń dołozylam. Jest 25 minut minimum jogi. Jest też trochę tai chi, ale na razie proste dla mnie ćwiczenia. Jutro minie 2 miesiace jogi... Odkąd jestem na diecie, ćwiczy mi sie latwiej. Jutro znowu dołożę jogi na 35 minut. Czas wrócić na normalne tory, bo szaleństwo świąteczne się kończy. Wczoraj mi przyszla nowa mata do jogi. Jest duża i bardzo wygodna.

Dieta trwa. Wczoraj sie dowiedziałam, ze mogę jeść surową marchewkę, bo ma niski indeks glikemiczny. Uf... Życie mi to prawie ratuje... Kupilam majonez niskotluszczowy za 16 zł. Jest dozwolony. Kupiłam też ocet jabłkowy, bo chcę pić.

30 grudnia 2019 , Komentarze (10)

4 dzień diety. Dobrze idzie. Nie podjadam i nie czuję głodu. Dziś Krzysiek jedzie po zakupy. Jest problem, bo ogórki kupione w poniedzialek już w piątek pleśnieją nawet w lodówce. Teoretycznie pierwszy etap powinien trwać tylko dwa tygodnie, ja pociągnę dlużej. To nowa dieta dla mnie i powinnam na niej schudnąć okolo 10 kg. No zobaczymy.

Sebastian pojechał wczoraj, bo znowu mi próbowal rządzić w domu. Tym razem skasowałam numer. Caly problem w tym, ze moim zdaniem ma niestety problem z alkoholem. Uwielbia piwo, ale gdy do piwa dolozy coś mocniejszego jest nie do wytrzymania. Ja tego znosić nie będę.

Dziś przyjdzie znajomy i sprobuję naprawić mi drzwi do pracowni. Poproszę też o umocowanie gniazdka. My z Krzyśkiem będziemy musili sami wyczyścić z piasku studzienkę z wodomierzem. Trochę się tego obawiam ze względu na moj kręgoslup. Dziś też ma być opróżnione szambo.

29 grudnia 2019 , Komentarze (16)

Od wczoraj znowu ogladam filmy. Chyba później pomyślę jeszcze o Wikingach i o Grze o tron. Nie obejrzałam wszystkich sezonów, ale zima się dopiero zaczęła.

Odkąd jestem na diecie nie mam wzdętego brzucha i ćwiczy mi się latwiej. Wczoraj udalo mi się zrobić ładny kwiat lotosu. Już dość wysoko. Mam ochotę już wydłużyć ćwiczenia. Zobaczę...

Martwię się o Krzyśka, bo znowu przytył. Juz waży prawie 87 kg. Dużo, bo ma 174 cm wzrostu, albo i mniej, bo się garbi. Kiedyś ważył 100 kg, ale jeszcze go wtedy nie znałam. Niestety obwiam się, że szybko będzie tył, bo je masę białego pieczywa i kocha ciastka oraz drożdżówki i pączki. Je po dwa pączki na raz trzy razy w tygodniu albo i częściej. Oczywiście po kryjomu. Ludzie go widzieli, że pochłania je, prawie sie dławiąc...:( Rozmowy nie skutkują, a ma stan przedcukrzycowy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.