Wstałam wcześnie, bo Krzysiek do pracy wyjeżdżał po 12 i chciałam mu podać obiad. Były kluski kładzione z warzywami. Warzywa poddusiłam wczoraj. Dziś tylko dodałam bób. Tak teraz przez okres zimowy będę robić, bo nie mam sumienia wypuszczać go z domu bez obiadu. Problem będzie w styczniu, bo będę na diecie i niekoniecznie to samo będziemy jeść, a ja mam kuchenkę 2 plytkową.
Dziś mam trochę sprzątania. Spadło to na mnie, bo Krzysiek przychodzi zmęczony. Trzeba będzie dziś zrobić ostatnie chyba pranie przed świętami. Moze ogarnę kuchnię do końca. Została by tylko łazienka dla Krzyśka i sypialnia. Podłogi może zrobi Sebastian. Jutro już chyba Krzysiek ubierze choinkę.
Postanowiłam trochę zmienić treningi tai chi. Do tej pory to było 20 minut rozgrzewki plus 10-30 minut części technicznej. Teraz część techniczna chcę czasem wydlużyć, a rozgrzewkę skrócić do 10 minut. Myślę, że to rozsadne i pozwoli mi ćwiczyć bardziej efektywnie. Powinnam sie uczyć szybciej. Zmiany wprowadzę od dzisiaj. Ostatnie treningi, a w łaściwie część byly ciężkie. W tym momencie trzeba było ćwiczyć dwoma rękami na raz. To bylo bardzo trudne i niestety nadal tego nie potrafię. Rotacja rąk mi nie wychodzi. :(