Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1492088
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 grudnia 2017 , Komentarze (7)

Zdrowych i pogodnych Świąt. Dużo miłości i szczęścia w gronie najbliższych. Niech ten czas będzie cudowny i niezapomniany.:)

23 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Wszystko idzie według planu. Nastał dla mnie magiczny czas. Jest mi dobrze i wszystko mnie cieszy. Lubię się krzątać po domu gdy moi obaj faceci są ze mną.]:> Wczoraj zrobiłam śledzie i upiekłam dla facetów mięso. Mają tez swojską golonkę, którą przywiózł Sebastian, kiełbasę i wędzonki. Dziś będę robić rybę w warzywach i upiekę jakiś wegetariański pasztet dla siebie. Jeszcze nie jestem pewna jaki ale może z granulatu sojowego albo z ciecierzycy, warzyw i pieczarek. Kusi mnie też z pieczarek albo selera.

W pracy układa mi się dobrze. Działam na trochę mniejszych obrotach ale działam. Wróżę gdy mam wolną chwilę w dzień i oczywiście w nocy gdy Sebastian śpi. Pisanie też w porządku. Oby zawsze się tak układało. Jutro Wigilia. Czeka mnie masa pracy. Nikt pewnie nie pomoże:(. Wieczorem będę padnięta i pewnie zasnę tuz po kolacji. Odpocznę w godzinę i znowu będę sobą:) Moi faceci reagują podobnie. Gdy są zmęczeni ucinają sobie drzemki i wcale się nie przejmują, ze jest np. dzień. Jak to swój do swego ciągnie]:> Ja śpię w dzień od zawsze. Śpi moja mama. Spał tata i spali dziadkowie. Moja ukochana ciocia- siostra babci u której spędzałam całe dnie gdy byłam dzieckiem też spała. Nie spała tylko nigdy druga siostra babci. Ciocia Ala nie uznawała łóżka w dzień. Nigdy nie leżała gdy była zdrowa.

22 grudnia 2017 , Komentarze (5)

Koniec spania do południa jak na razie. Sebastian spać mi nie da, a raczej da ale nie będę spała, bo on twierdzi, że mu rano samemu smutno. Chce żebym wstawała o 10 i ewentualnie przespała się trochę po południu. Tak trzeba będzie zrobić, bo chcę by się czuł komfortowo. On ma zupełnie inny tryb dnia niż ja. Zasypia wcześnie i wcześnie wstaje. Nie może zrozumieć jak można w nocy siedzieć. Koniec tez z gotowaniem obiadów na 21. Sebastian chce jeść wcześniej i będzie jadł. On będzie jadł to co Krzysiek. Będę gotowała na 15 i jeśli Krzysiek będzie w pracy to mu się obiad odgrzeje w mikrofalówce jak wróci. Trochę mnie te zmiany pewnie zmęczą ale wytrzymam :) Za to Krzysiek odpocznie, bo nie będzie przy gotowaniu pomagał:)

Menu: sos serowy z makaronem, serek homogenizowany, ciecierzyca, sałatka z jajek i warzyw z majonezem, pomarańcza

Dziś czekam na Sebastiana. Wyjechał z domu rano. Zaraz będzie. Nie wychodzę po niego na dworzec. Posyłam taksówkę.

Dziś mam do zrobienia śledzie 3 rodzaje plus jeszcze jedne, których nie robiłam- po chłopsku z ziemniakami. Zobaczymy co wyjdzie. Mam też do upieczenia mięsa dla moich panów. Muszę tez ugotować swojska golonkę. Jutro będę pichcić dla siebie, bo coś przecież muszę jeść skoro mięsa nie jem.

A na koniec kartki, które zrobiłam do prezentów...

21 grudnia 2017 , Komentarze (12)

Już myślałam, że nie schudnę na tej diecie, a tu dziś na wadze mniej o 50 dkg. W dodatku wczoraj pojadłam solidnie słodyczy. Krzysiek skusił mnie nadziewanymi rurkami. Były pyszne i wyrzutów sumienia nie mam, bo to pierwsze słodycze od miesiąca. Nawet budyniu nie jadłam. Teraz chcę schudnąć do 89 kg. Niech będzie jak najdalej od 100 kg. To dla mnie waga graniczna, której przekroczyć nie mogę już nigdy. Dietą jestem zachwycona. Wyżywam się w pitraszeniu i jeszcze pyszne rzeczy jem i to sporo, bo nieraz jestem objedzona po pachy jak lubię. No i tanio to wychodzi:) Zaparcia mi przeszły i przestałam nabierać wody. Wytrwam na niej długo. Tak myślę.

Jak waga nie spadnie znacznie do lata to latem przejdę na same warzywa i owoce. Myślę, że będę jadła góra 2 ziemniaki dziennie gotowane i łyżkę oliwy. Nie będzie to więc post Dąbrowskiej. To nie zasłabnę. Może tak coś więcej spadnie... Chcę jeszcze kiedyś wagę 76 kg zobaczyć. To będzie nadwaga i jeśli tyle uda mi się schudnąć będę mega szczęśliwa:).

Menu: Bób z warzywami, serek homogenizowany, brukselka z soczewicą i porem z patelni, pomarańcza

Czekam na Sebastiana:)]:> Przyjedzie jutro...

Wczoraj sprzedałam kolejną akwarelę. Muszę dziś wysłać, bo to ma być prezent. Ma iść priorytetem. Po Nowym Roku trzeba będzie papiery zamówić i zacząć coś działać. Dawno nie malowałam... Myślę o akwarelach i portretach pastelami. Kusi mnie vedic art. ale nie wiem czy w pracowni da się wytrzymać, bo ogrzewana  jest tylko kaloryferem elektrycznym, a okno stare i nieszczelne.

20 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Dziś w nocy było mi cieplutko w nogi, bo spał koło mnie Pikuś. Zwinął się w kłębuszek i grzał jak termofor mordeczka kochana.:) Wyżej spał Józek. Też grzał i nawet raczył mruczeć trochę. To święto, bo jak na arystokratę przystało jest mało wylewny.

Sprzątania prawie koniec. Reszta zostanie na sobotę. Pomoże Sebastian. Chcę żeby odkurzył podłogi jak Krzysiek będzie w pracy. Nic mu się nie stanie. Ja je umyję. Mam zamiar wlać pastę do wody by trochę nabrały połysku ale froterować nie będę.

Dziś mam do zrobienia kartki świąteczne dla pań, które chcę dołączyć do prezentów. Mam też do zrobienia rytuał. Powinnam też napisać tekst na portal na którym wróżę. Będą również wróżby i będzie pisanie horoskopu. Na czatach siedzę teraz dłużej, bo Krzysiek się opamiętał i zachowuje się cicho gdy rozmawiam z klientką. Ostatnio nad sobą panuje. Gdy będzie Sebastian to nie problem, bo on jest cicho gdy wróżę. Trzeba by trochę jeszcze pieniędzy zarobić w tym roku.

Nadal oczywiście nie jem mięsa. Dobrze mi z tym. Nie jestem osłabiona i nie jest mi zimno. Tego bałam się najbardziej. Gdy poprzednio nie jadłam mięsa to strasznie marzłam i dlatego do niego wróciłam. Trochę boję się mrozów, bo u mnie w domu wtedy jest dość chłodno. Nie ogrzewam przecież łazienki i tylko 2 godziny dziennie grzeje grzejnikiem elektrycznym w sypialni oprócz piecokuchni oczywiście. To jednak za mało gdy są duże mrozy. Rano wtedy temperatura w sypialni czasem spada poniżej 10 stopni nawet. Kiedyś miałam w sypialni piec ale teraz go wyniosłam, bo w jego miejscu ma stanąć bieliźniarka, a i tak nie zdawał egzaminu. W pokoju dziennym jest cieplej. Tam śpią koty- piecuchy.

Menu: bób z kurkami, serek homogenizowany, makaron z tuńczykiem i warzywami, pomarańcza.

19 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Dziś w nocy zmarzłam na kość. Wstałam i ubrałam podkoszulkę, bo już się spać nago nie da. Nie mogłam się rozgrzać i jeszcze nakryłam sobie nogi kocem. Nie wiem czemu mi było tak zimno, bo w nocy miałam w sypialni 15 stopni. To nie jest mało przecież.

Ostatnio pojawił się  mały problem z rybą na Wigilię. My z Krzyśkiem chcemy mintaja, a konkretnie filety. Sebastian chce karpia. Ja karpia nie jem, bo trafiają się ości, a to mnie bardzo denerwuje. Początkowo chciał, żebym kupiła ja i wpuściła do wanny, a on by go zamordował po przyjeździe. Oczywiście o tym mowy być nie mogło, bo nic pod moim dachem mordowane nie będzie. Gdyby rybę kupił u mnie żywa to bym wyniosła ją do rzeki. Efekt jest taki, że Sebastian sam sobie karpia ma kupić, zamordować go, obrać i przywieźć. Ustąpił mi. Ciekawe tylko co będzie w lecie jak z wędkami przyjedzie. W tym roku mu to wyperswadowałam ale czy w przyszłym się uda?

Mam nową pracę. Będę pisać teksty ezoteryczne dla portalu wróżbiarskiego. Od nowego roku będę tez u nich wróżyć. Strasznie się cieszę. Na razie mam do ostatniego przygotować 20 tekstów. Tym samym muszę się zmobilizować i działać. Praca jest z gatunku wymarzonych, bo teksty ezoteryczne bardzo lubię pisać. Stawka jest niezła. Nieśmiało jeszcze ale już się uśmiecham do nowych kuchennych mebli:)

Menu: Lazania z granulatem sojowym, serek homogenizowany, kotlety z warzyw z sosem grzybowym, pomarańcza.

Wczoraj Krzysiek posprzątał w łazience. Zrobiłam zdjęcia. Tak wygląda po remoncie. Jest idealna. Tynk wyszedł taki jak chciałam:) Wszystko już prawie do niej kupiłam. Brakuje mydelniczek i kubków do mycia zębów. Chce tez kupić mały wiszący lampion i kominek do olejków. To będzie koniec:) Kolejna do remontu jest kuchnia. To już będzie grubsza sprawa. Chciałabym w tym roku ale czy się uda?

18 grudnia 2017 , Komentarze (11)

Dziś i jutro chcę już sprzątanie skończyć. Zmienię pościel w pokoju dziennym i wszystko wypiorę. Na jutro zostanie zmiana pościeli kotów i pranie. Spanka pod piecem już poprane i wysuszone. Koc w koszu wiklinowym, w którym babcia trzymała pranie, a w którym śpi Pikuś, już wyprany. Pikuś śpi jak rodzynek w cieście na pierzynie. Jest cały zagrzebany. To dobre rozwiązanie, bo ma krótka sierść i goły brzuszek, a w sypialni jest przecież chłodno. Czasem śpi z nami na łóżku. Gdy mu chłodno wciska się pod kołdrę. Kiedyś spał w ganku ale zaczął się buntować i piszczeć. Czasem wył. No i wygrał. Śpi z nami. Wygrał z nami jeszcze w innych sprawach, bo jest bardzo inteligentny i mądry. Potrafi osiągnąć co chce, a my go kochamy i pzwalamy...

Dieta ok. Ostatnio buszuję po portalach za przepisami. Najczęściej siedzę na Puszce i Kwestii Smaku. Niektóre potrawy wymyślam sama i wcale się nie przejmuję, że rasowy kucharz by czegoś ze sobą nie połączył, czy daną przyprawą czegoś nie przyprawił. Nie jestem rasowa kucharką i nigdy nie będę. To co gotuje ma smakować mnie, a inni jak nie chcą niech nie jedzą. Najczęściej jest tak, ze Krzysiek zje wszystko co ugotuję. Nawet przesolone czy lekko przypalone. Sebastian natomiast nosem kręci na moje gotowanie i nie wszystko chce jeść. On jest okropnie wybredny i uważa, ze dobrze gotuje tylko jego mama. Lubi kuchnie polska bez eksperymentów. Czasem bierze od mamy przepisy i mnie każe to gotować np. zupę szczawiową na udkach kurczaka czego nie tknę z kolei ja.

Menu: zapiekanka z makaronu, brukselki i pieczarek, kapusta biała z soczewicą, jajecznica z płatkami owsianymi, serek homogenizowany, jabłko.

17 grudnia 2017 , Komentarze (8)

Dziś mimo niedzieli będzie w domu ruch. Krzysiek się złości i klnie ale rady nie ma, bo trzeba posprzątać w sieni. Przez nasze lenistwo i odkładanie została ta praca na ostatnia chwilę. Bałagan jest od dwóch miesięcy czyli od remontu łazienki. Nadal trochę dziadostwa leży w tym pudełka i kartony po remoncie, nieposprzątane narzędzia i wiadra po farbach i zaprawie. Gdy to sprzątniemy to już będzie prawie koniec. Zostanie jeszcze zmiana pościeli w pokoju dziennym. Tak pościeli, bo mamy kanapę rozłożona i leżą na niej poduszki i kołdra. Cenimy sobie z Krzyśkiem wygodę i lubimy leżeć w dzień, a zwierzęta tez wygoda cieszy i Sebastiana gdy u nas jest. Pod tym względem pasuje do nas i nawet tez często w dzień śpi. Później wszystko wypiorę i koniec. Będzie posprzątane...Uff...Oby szybciej.

Po południu Krzysiek będzie ubierał choinkę. Drzewko będzie sztuczne, bo naturalnych mi strasznie szkoda. Będzie ubrane tradycyjnie tak jak to dawno bywało. Nie zmieniam zabawek, bo niemodne. Niektóre pamiętają jeszcze czasy mojego i Krzyśka dzieciństwa. Trochę dorobiłam. Choinka będzie kolorowa, bo taka ma być. Później powiesimy jeszcze cukierki i ułożymy prezenty dla Sebastiana. Szopkę przygotujemy w Wigilię i to będzie sygnał, ze świętowanie czas zacząć.

Po Nowym Roku Krzysiek ma pracować w ochronie. Jeszcze nie wie gdzie. Wydaje mi się, że może sobie nie dać rady, bo nie jest komunikatywny i otwarty. Mogę się mylić. Będzie jednak problem, bo to praca na 12 godzin, a on bierze leki i jest senny. Będzie tez problem z robieniem zakupów gdy będzie pracował cały dzień. Ja w nocy będę sama i będzie mi nieprzyjemnie. Wolę gdy ktoś ze mną jest. On się cieszy, bo od dawna chciał do ochrony iść.

Menu: soczewica z ryżem i warzywami, serek homogenizowany, pomarańcza, tuńczyk z jajkami i warzywami.

16 grudnia 2017 , Skomentuj

Rozsmakowałam się w potrawach wegetariańskich. Przygotowuję posiłki z sercem. Niektóre są pracochłonne jak na mnie. Z kalorycznością skaczę od 1000 do 1400. Może to mi metabolizm coś ruszy. Dziś będą kotlety z sera, curry z ryżu i warzyw, serek homogenizowany i jakaś surówka. Miałam do końca roku jeszcze kilo zrzucić ale nie zapowiada się na to, bo waga lekko w górę podskoczyła:(.

Prace przedświąteczne idą w żółwim tempie. Jeszcze końca nie widać, a do świąt coraz bliżej. Sebastian chyba przyjedzie w czwartek i wtedy już roboty nie będzie tylko gotowanie. Sebastian zrobi śledzie i sałatkę warzywną. Ja resztę. Krzysiek będzie pomagał czyli mieszał i kursował miedzy kuchnią a spiżarnią. Zrobi tez zakupy. Wszyscy w święta chcemy odpocząć. Ja chciałam pracować ale Sebastian powiedział, że mi nie pozwoli. Gdybym się uparła to by ustąpił ale upierać się nie będę chyba... Sam musi odpocząć przez te dwa tygodnie u nas. On czasem pracuję bardzo ciężko fizycznie - tnie drzewo, pracuje w gospodarstwie, w warsztacie samochodowym, a ma chory kręgosłup. Krzyśkowi tez się odpoczynek należy. Młody już nie jest i też pracuje fizycznie.

Dziś mam zamiar sprzątnąć w pracowni/koniecznie/ i zrobić pranie. Może tez zrobię kartki. Po południu chcę poplotkować z koleżanką. Z Asią znamy się już kilka lat i gadamy godzinami. Jest z Podlasia. Tak jak ja kocha zwierzęta, ma koty i zajmuje się rękodziełem. Ona jednak robi to całkiem fachowo, bo ma firmę tego typu. Jest tez ezoteryczką i wróży z tarota. Co ciekawe nigdy nie spotkałyśmy się osobiście i raczej się chyba nie spotkamy, bo niby jak.

15 grudnia 2017 , Komentarze (12)

Okazało się, że Krzysiek chce w święta jechać z bratem odwiedzić jego dzieci. Wypadało by, bo bratanica ma nowe mieszkanie, a bratanek chrześniak ma już roczną córeczkę, której Krzysiek na oczy nie widział. Trzeba było kupić dodatkowo prezenty. Wybrałam dla dorosłych ręcznie robione mydła. Będą też kartki-rękodzieło. Mała dostanie dużego tygrysa i książeczkę z wierszykami. Ja nigdzie jechać nie zamierzam. Zostanę w domu z Sebastianem.

Jest tez problem, bo  zapowietrzył mi się chyba kaloryfer w kuchni i grzeje tylko kawałek. Trzeba by z nim coś zrobić ale chyba dopiero po świętach. W kuchni zimno jak diabli. Boje się o kwiatki. Ważne jednak, że piec sprawdzony i działa. Wczoraj paliliśmy i po raz kolejny zdałam sobie sprawę, ze jestem zimnolubna. W sypialni było prawie 20 stopni, a ja śpiąc nago dusiłam się i odkrywałam. Wolę gdy jest 14-15. W blokach chyba bym zakręcała kaloryfery.

Menu: zupa gulaszowa, serek homogenizowany, pomarańcza, sałatka z tuńczyka, jajek i warzyw, kotleciki z kukurydzy.

Ten Samsung, który dostałam zdecydowanie mi nie odpowiada. Kusi mnie kupić nową Nokie lumię 635 czyli taka jak miałam. Koszt nie jest taki wysoki. W zasadzie to ona kosztuje teraz mniej niż ten Samsung, bo to przestarzały model. Ja tam nowego nie potrzebuję ale wygodny. Nokia taka jest, bo i lepsze zdjęcia i alarm można przestawiać o kolejne minuty. Często tej funkcji używam, a w Samsungu trzeba ustawiać alarm za każdym razem od nowa. Jest w niej też wygodniejszy kalendarz, który tez często używam, bo wszystko w nim zapisuję.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.