Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1571390
Komentarzy: 56054
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 29 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2023 , Komentarze (1)

Dalsze wycofywanie i ułatwianie sobie życia to zmiany jeśli chodzi o gotowanie. Od dość dawna wybierałam już tylko proste przepisy z niewielu składników. Nie piekę wypasionych ciast. Portawy mają powstawać szybko. Gotuję w niewielkiej ilości garnków, żeby było jak najmniej mycia. Robię na obiad tylko jedno danie. Ułatwiłam też sobie życie jeśli chodzi o przetwory. Od jakiegoś czasu nie robię ich juz tyle co wcześniej. Nie robię już sałatek, soków, syropów też prawie nie i kompotów. Kiedyś robiłam z 100 słoików, a w tym roku będzie z 40. Nie robię już np. fasolki szparagowej, bo przerzuciłam sie na mrozonki. Chciałabym też ułatwić życie Krzyskowi. On nosi z miasta żwirek dla kotów i wodę mineralną, całe zgrzewki. Można by to kupić w internecie albo mógłby zakupy tego typu robić raz w miesiącu i przywozić taksówką. Nie chce.

Dziś Sebastian jedzie do obi, bo trzeba zrobić zakupy do remontu. Od jutra chyba wstawianie drzwi. Choroba Megusi wyskoczyła nagle i nie wiem czy sie uda zrobić w tym momencie dach nad komórką z węglem. W przyszłym miesiącu chcę kupić węgiel. We wrześniu muszę kupić drewno, bo przyjedzie Sebastian żeby co trzeba pociąć. Do tego potrzebna jest pilarka z długą prowadnicą i chyba muszę taką kupić.

Trochę się pozbierałam psychicznie. Planów remontowych na ten rok nie uda sie niestety wszystkich zrealizować. Wyskoczyła mi choroba kotów i to jest teraz najważniejsze. 

Sebastian jest już kilka dni i kilka dni mam otwarte okno po całych dniach. Mieszkam blisko ulicy i jestem zmęczona hałasem. Niby ruchu aż tak duzego nie ma ale samochody jednak jezdżą, ludzie chodzą i rozmawiają, psy u sąsiadów szczekają. Gdy Sebastiana nie ma otwieram okno wieczorami, a wtedy ruch juz mniejszy.

Krzysiek ma od jutra dwa tygodnie urlopu. Moze najgorsze upały miną. Kilka dni temu Krzysiek skończył 62 lata i praca na placu w słońcu go męczy...

Wiejskie lato

w starym kryształowym lustrze zaklęta jest

beztroska i gorycz minionych letnich dni

widzę chwile bramowane szczęściem

i te gorsze gdy łzy czaiły się w progu

czy pamiętasz łany zbóż

szeptem prawiące o jutrze

wdzięczne chabry i kąkole

i te spacery gdy śpiew skowronka

wisiał nad głowami

a rwący potok ulewę i krzyk sąsiada

że siano przepadło

a smak jagód zerwanych

z krzaczka i żółto złote kurki

śmiejące się w trawie

ile takich chwil jeszcze przed nami

ile wspomnień

dni lat

9 lipca 2023 , Komentarze (8)

Dziś chcę posiedzieć na dworze na ławce z książką. WEzmę oczywiście Mikusia ale na smyczy. Luzem go nie puszczę. Luzem biega tylko po ogródku przed domem. Tam jest bezpieczny.

Już od jakiegoś czasu staram sie zmienić upodobania z wiejskich na podmiejskie. Dotarło juz do mnie/wreszcie/że żyję na przedmieściach a nie na wsi. To dla mnie trudne. Mieszkam w starym skromnym domu, który na wsi by nie raził. Na okolice podmiejskie jest za bardzo zaniedbany. Nie jest pomalowany, nie mam kutego ani betonowego ogrodzenia tylko siatkę. Nie mam wybetonowanego wjazdu ani strzyżonych tuż przy ziemi trawników. Niby moja strona domu wyglada średnio ale mamy woła o pomstę do nieba. No i nie wiem co dalej. W przyszłym roku myślałam o malowaniu ale chyba muszę z tym jeszcze zaczekać. Niby miałam zamiar pomalować moją połowę ale będzie wstyd. Na pewno już nie będzie kur, kaczek i kóz. Teraz jeszcze z warzywnika rezygnuję i z sadu. O wsi już rzadko myślę. To przeszłość... Teraz czeka mnie zaprojektowanie tarasu i jego otoczenia. Miał to być zakątek już bardziej podmiejski niż wiejski. Nie bardzo jednak jest na to szansa, bo chwasty po pas...

Znowu pisze wiersze. Pierwsze chyba od mniej więcej roku. Wtedy pisałam wiersze do tomiku. Z przyjemnością teraz do tego wróciłam. Ja należę do autorek typu skromnego. Piszę, bo lubię i dorobek juz jakiś mam ale o czymś w rodzaju wieczoru z autorem nie myślę. Udało mi sie wydać tomiki  i antologie bez tego cyrku. Na szczęście wydawcy mnie do niczego nie zmuszali. Miałam oczywiście propozycje by udział w wieczorku poetyckim wziąć ale nie skorzystałam. Nie lubię wychodzić z domu i pchać się na afisz też nie lubię.

Staram się z tego markotnego nastroju, który ostatnio miałam. Jeszcze z 10-15 lat mam czasu na względnie dobre życie i o tym chce myśleć. Zmiany jednak są konieczne i tak jak pisałam wcześniej z części działalności się zamierzam wycofać. Chcę zacząć myśleć nie tylko o pracy ale i o przyjemnościach. Moje to filmy, malowanie, rysowanie, pisanie, ezoteryka. Lubiłam jeszcze ogród. Teraz to obowiązek. Chcę moją część posesji przekształcić tak by pracy było jak najmniej, a jednocześnie by działka wyglądała względnie porządnie. Kwiaty będą ale takie, które nie wymagają podlewania. Pracy w ogrodzie będzie trochę ale takiej, która nie będzie konieczna do wykonania w lecie. W chłodniejsze pory roku mogę pracować. Ruch sie przyda.

Upalne popołudnie

i znowu lipiec szarogęsi się w ogrodzie

brodzę w pysznej zieleni traw

urzeczona dotykam lilii

śledzę pszczoły grające w berka na płatkach róż

liliowce jeszcze czarują

floksy z lawenda stają w szranki

spójrz tam dziurawiec kapie złotem

i rozsiewa aromaty pełni lata

jeszcze jeden krok

i hortensje biorą mnie w ramiona

oddaję im pokłon

i umykam

do cienistego zakątka

gdzie czekasz na mnie

pełen wrażeń

ze szklanką chłodnego soku

i uśmiechem

8 lipca 2023 , Komentarze (22)

Wczoraj pół dnia nie było światła. Nie mogłam pracowac ani zrobić prania. Dziś to zrobię.

Dzis mają przywieźć drzwi. Reszta zakupów remontowych w poniedziałek. 

Megusia ma chora tarczycę i problem z cukrem. Muszę jej podawać wodę z miodem. Będą też tabletki albo krople na tarczycę. Do weterynarza pojadę dopiero w poniedziałek. Dostanie jeszcze kroplówkę no i wykupie leki. Tarczyca to też problem ale mi ulżyło że to nie nerki. Na razie bierze lek na biegunkę. Taki w paście. To coś typu węgla tylko ponoć mocniejsze.

Dzis miałam koło domu nic nie robić ale chyba podepne róże. Sebastian zrobi próg i ściągnie skrzynkę na gaz. Krzysiek pójdzie do pracy. Już jest wściekły bo czeka go ciężka dniówka.

Znowu susza. Kwiatki w donicach sa podlewane raz dziennie i juz traca urodę. Chyba nie będę o nie walczyc. W przyszłym roku będę mieć tylko pelargonie, begonie stale kwitnące, szałwie i celozje na lato. WErbenki potrzebują wiecej wody i zeniszki też. Teraz straciły urodę i wegetują. Z warzywnika rezygnuję, bo owszem uwielbiam dbać i doglądać warzyw wiosną ale z nadejściem upałów mój zapał maleje. Teraz to koszmar. W skrzyniach chyba zrobię kwietniki z roślinami odpornymi na suszę. Posadzę wielobarwne irysy, liliowce, lilie. O to w lecie dbać nie trzeba. Deszcz co jakiś czas wystarczy. WArzywa podlewamy codziennie.

***

i znów czerwiec odpłynął

z poranną rosą i wonią jaśminu

wspominam ciebie kolejny raz

poranki dłoń w dłoń

czułe gesty ogień w oczach i pogaduszki

dnie gdy nie pozwalałeś

o sobie zapomnieć i traciłeś czas

na igraszki serc

ciepłe wieczory i noce gdy tęsknota

tętniła w skroniach a dotyk parzył

wspominam ciebie

i miłość pachnąca jaśminem

jeszcze raz

7 lipca 2023 , Komentarze (41)

Sebastian przyjechał i jest. Zobaczymy ile pracy zdoła zrobić.

Od kilku dni prześladuje mnie widmo starości. Chodze z coraz wiekszym trudem. Z trudem wstaję z kanapy. Nie wiem czy to otyłość, czy lato czy aspekt saturna. Fakt jest faktem, że zdałam sobie sprawę ze swojej niedołężności. Chyba muszę sie z niektórych działalności wycofać. W przyszłym roku będzie chyba mniej kwiatów w doniczkach i pewnie już nie będzie warzyw, bo podlewanie i zabezpieczanie przed ślimakami  wymaga ode mnie wysiłku. Muszę chodzić a nie chcę. Ostatniego sierpnia kończę 59 lat. Za rok emerytura. Ja co prawda z pracy rezygnować nie zamierzam ale pracować będę mniej. Co z nauką nie wiem. Pewnie coś tam będę działać ale na studia juz chyba za późno. Stara prawda w zdrowym ciele zdrowy duch. Moje ciało poza kregosłupem jest zdrowe ale energii juz brak. Trzeba zwolnić. Poczekam do jesieni i wtedy zobaczę jak sie będę czuć. POdejrzewam, ze moze być coraz gorzej. Saturn niedługo znajdzie się moim 4 domu i wtedy dopiero pokaże rogi. To dom starości i rodziny, domu rodzinnego. Mama może wymagać pomocy a ja poczuję sie całkiem stara.

Wczoraj znowu byłam z Megusią u weterynarza. PO smeccie dostała biegunki. To już nie był luźny stolec a kałuze po 4 dziennie. Smecta ponoć leczy biegunki. Koteczka dostała leki, kroplówkę no i zobaczymy. Była pobrana krew. Wszystko pomaga na chwilę. Były już leki homeopatyczne i były zabiegi Reiki. Gdy zabiegi były stolec był prawie normalny. Gdy przestałam robić, znowu pogorszenie. To samo z lekami. Oby to nie było coś poważnego typu nerki np. Wyniki będę znała dziś i wtedy będą podjęte decyzje co dalej. Na pewno trzeba będzie jeszcze raz jechać tylko nie wiem czy z kotem czy bez.

Powinnam dziś podpić różę i usunąć część winobluszczu.

6 lipca 2023 , Komentarze (14)

Teraz mam od pracy dodatkowej urlop do przyszłego piatku. Wróżę jednak. Będzie dłuższy pobyt na portalu z wrózbami, bo nie czytam teraz w dzień.

Z dwoma kwiatkami mam problem. Filodendron podlewany raz w tygodniu przysycha i zrzuca liście, a aukuba też tak często podlewana czarnieje i też liście zrzuca. Oba są delikatne i nie potrafię ich wyczuć. Próbowałam pryskać i to nic nie daje. Są teraz takie dwa patyki bez liści ale czekam aż coś wypuszczą. Aukuba ruszyła. Filodendron się buntuje. Mam też jeszcze jednego kwiatka, który się zniszczył-zmarzł, ale korzenie są w porzadku i liczę na to, że puści. Na razie kwiatek straszy a nie zdobi.

Wczoraj zauważyłam, że zaczynam się bać miasta. Przerażają mnie samochody, a ruch i hałas dekoncentrują. Boję się że coś zgubię. Po 10 razy sprawdzam wszystko, a to portfel, a to dowód, telefon, dokumenty. Boję się, że ktoś mi wyrwie portfel albo torebkę. Boję się, ze zasłabnę. Po mieście praktycznie nie chodzę. Wszędzie jeżdżę taksówkami. Nie wiem co dalej, bo trybu życia polegającym na siedzeniu w domu nie chcę zmienić. Będzin to nie jest duże miasto. Dąbrowa też nie. Przypuszczam, ze już w Katowicach bym była przerażona. To zdziczenie mi nie przeszkadza gdy o tym myślę. Wyjeżdżam rzadko.

Już lipiec i ja znowu jestem słaba. Lato wysysa ze mnie całą energię. W pozostałe pory roku czuję sie dobrze. Teraz, od dwóch dni już tęsknię do jesieni. Nie chodzę, a człapię. Do tego ból kręgosłupa. Niech to się jak najszybciej skończy. Gdy przychodzi lipiec tobym go najchetniej przespała. Sierpień, zwłaszcza po 15 juz lepiej znoszę. Późne lato juz lubię. Nie wiem czemu tak lata nie znoszę. Czemu się czuję taka słaba. Teraz przecież nie ma upałów. Dziś ponoć deszcz. POwinnam poczuć się lepiej.

5 lipca 2023 , Komentarze (11)

Wczorajszy dzień był spokojny. Udało się wszysto zrobić. Było też czytanie i malowanie. 

DZiś mam wyjazd, bo trzeba opłacić polisę-ubezpieczenie domu. Dziś albo jutro przyjedzie Sebastian. Trzeba będzie z nim jechać na zakupy do OBi. Na dzień dzisiejszy jest uzgodnione, że będzie z Darkiem wstawiał drzwi. Oby to się udało zrealizować. Drzwi najgorsze, bo wstawiane są w ubikacji kotów. Nie każdy zniesie zapach 4 kuwet nawet posprzatanych.

Czytam Wiejską sagę. To początek i zapowiada się nieźle. Są dalsze części i mam zamiar kupić. Nie wiem ile będzie dziś czytania jeśli przyjedzie Sebastian. Pewnie nie będzie czasu. To samo z malowaniem. Chyba, ze pójdzie spać o 20 jak to on.

Nadal po moim podwórku ktoś łazi. To dwie osoby. Znowu wczoraj byli i mama wyszła. Uciekli ale mama ich widziała. Kamera przyszła ale nikt nie potrafił jej zainstalować, bo większość była po angielsku. Do tego mnie telefon się wyłączał. Trzeba będzie to rozwiązać inaczej.

Pertraktuję z moimi panami, bo chcę namalować ich akty. Krzysiek się za bardzo nie broni ale chce ciemne okulary. Sebastian ani słuchać nie chce. Mam pomysł by namalować jego portret w spodniach i ciemnych okularach. Zobaczymy. Nie rozumiem ich oporów. Gdbym była szczuplejsza namalowałabym swój akt. W tym momencie nie mogę, bo by wyszedł niesmaczny. 

4 lipca 2023 , Komentarze (7)

Wczoraj zrobiłam co zamierzałam choc z trudem, bo mnię ciągło do czytania. Teraz czytam powieść o Alasce, życiu na Alasce w lata 70 ubiegłego wieku. Książka jest dla mnie ciekawa. To trudne życie ale i przygoda. Zawsze o czymś takim marzyłam. Kusiły mnie Bieszczady. Chciałam poczuć co to jest sztuka przetrwania, usłyszeć wycie wilków. To niezrealizowane marzenie. W tym wieku już bym sobie rady nie dała z noszeniem wody czy zabezpieczeniem opału. Nie przetrwałabym juz tam zimy bo nie chciałam zaznać Bieszczad w komfortowych warunkach. To miała być przygoda-skromna chata bez komfortu. Trochę podobnych warunków miałam gdy rodzice kupili dom-chtaę w Kamesznicy. Tam była wygódka, nie było wody i łazienki. Zanim zrobili remont trzeba było wodę nosić z potoka i od sąsiadów. Nie przeszkadzało mi to specjalnie. Gorzej by było gdybym zetknęła sie z luksusem. Do luksusowych hoteli mnie nigdy nie ciągnęło. Widocznie mam duszę prostaczki ale mi nie wstyd i nie przeszkadza mi to.

Dziś jest do roboty oprócz pracy: sadzenie 2 roślin doniczkowych, podlewanie i w domu i na dworze, zasilanie i w domu i na dworze, zwalczanie ślimaków, wyrywanie sumaków. POwinnam kosić ale czekam na Sebastiana.

REmont u mnie sie jeszcze nie zaczął. Znajomy źle sie czuje. Sebastian umie wstawić drzwi i chce wstawić. Nie wiem czy mu to pozwolić robić. Niby rozmawiałam z Darkiem, bratem Krzyska i jest skłonny pomóc. Czekam na okno. Też jeszcze nie dali zanć.

Z rozrywek będzie dziś czytanie. Mam skończyć książkę i może będzie też malowanie.

3 lipca 2023 , Komentarze (15)

PO kilku dniach lenistwa i bezczynnosci dziś już czas na pracę. Będzie dwa dni pracy. Później przyjedzie Sebastian. Ma być u mnie tydzień.

Z remontem niestety nie wyszło, bo znajomy niedomaga. Coś kaszle i nie ma energii. Moze zrobi gdy będzie Sebastian. POmoże wtedy. Już bym chciała, zeby to było zrobione, bo mnie to gryzie.

Po kilku dniach wilgotnych znowu sucho. Trzeba będzie podlewać. Dziś trzeba ogarnąć ostatnie kwiatki doniczkowe, a na podwórku nadal nie wyplewione. Trzeba wyłożyć truciznę na ślimaki.

Dziś trzeba kupić coś do czytania, bo Jaśminową sagę skończyłam. Książka mnie zainteresowała i to bardzo. Teraz czekam na Wiejską sagę. DZiś kurier ma z nią przyjechać. Ta książka jest tylko w wersji papierowej. Nie za bardzo mi to odpowiada ale cóż zrobić. Na razie kupiłam tylko 1 tom, bo nie wiem czy mi sie spodoba.

Narzekam na moją mamę, ze mnie krytykuje, że jest niewdzięczna i mnie nie docenia, a jak ja postępuję z Krzyśkiem? Też go krytykuję i nie zawsze doceniam. Dużo robi dla mnie i za mnie, a mimo to mnie denerwuję i bywam niezbyt miła dla niego. Tak to już chyba jest w relacjach, że nie zawsze są łatwe. Nie mam znajomych, takich bliskich i nie bardzo wiem jak to wszystko funkcjonuje w innych relacjach. Nie mam przykładów ale ostatnio doszłam do wniosku, że chyba mam nierealne oczekiwania. Chciałabym idealnych relacji. Takich gdzie zawsze jest zgoda. Gdzie nie ma konfliktów i nikt sobie przykrości nie sprawia i gdzie nikt nikogo nie denerwuje. Takich związków chyba jednak nie ma. Nie wiem skąd mi się to wzięło. To podejście. U mnie w domu gdy byłam dzieckiem nie było tak źle, ale konflikty się zdarzały. Czasem były problemy w relacji moich rodziców. Czasem babcia kłóciła się z ciocią czy mama z babcią. Tylko dziadka starał się nikt nie denerwować. Każdy się liczył z tym, ze jest chory i nalezy mu się specjalne traktowanie. Chyba też bym chciała być tak specjalnie traktowana. Chciałabym by inni zwracali uwagę na moje potrzeby, nastroje by liczyli się z moją wrażliwością. Tego jednak nie dostaję i stąd niezadowolenie.

2 lipca 2023 , Komentarze (20)

Nadal czytam. Teraz to Jaśminowa saga. Kończę drugi tom. Został jeszcze jeden i dziś go kupię, bo to ebook. Idzie mi Wiejska saga. To książka drukowana. 

Gdy tak czytam te powieści o ostatniej wojnie i o czasach starszych dociera do mnie w jak spokojnych czasach zyję. Jak wygodne jest moje życie. Jak można porównać moje problemy ze zmierzła mama i wrzeszczącym Krzyśkiem do czasów, wojny czy okupacji. Wtedy nie było co jeść. Moja babcia ważyła 42 kg, bo długo karmiła piersią moją mamę. Moja prabacia miała kury i trzymała je w klatkach na końcu ogródka, żeby ich Niemcy nie znaleźli. Dziadek z narażenim życia bywał na wsi po jedzenie i raz przyniósł prosię. Hodowali je w piwnicy. Ciocia straciła dziecko, bo Niemiec ja kopnął w brzuch gdy była w zaawansowanej ciąży. Moja druga ciocia pracowała w kuchni obozowej. Ona trafiła na dobrych Niemców, którzy jej dawali to co dobre z paczek. Raz przywiozła pomarańcze a moja mamaje kopała, bo myślałą, że to piłka. Raz Niemiec przywiózł jej worek kartofli. W czasie okupacji dziadek zrobił szopkę z brzozowych gałązek. Mam ją do dziś i jest cenna pamiątką. Był okres gdy w czasie wojny moi bliscy mieszkali w piwnicy. W piwnicy urodziła sie moja mama. W czasie wyzwolenia niemiecki snajper strzelał w drzwi i nie można było wyjść  z domu. Masa była takich historii, które mi jako dziecku opowiadano. Pamiętam chorobę dziadka i jego medale. Walczył w obronie Warszawy. Jeden medal dostał za to, że niósł kilka kilometrów na plecach rannego kolegę. Kolega zmarł ale on o tym nie wiedział. Moja mama pamięta niemiecki samolot lecący tuż nad ziemią między domami i strzały. Długo po wojnie zrywała sie z krzykiem w nocy. A druga część rodziny. Tata uciekający z bratem i mamą z Ukrainy przez zieloną granicę i bagna, później jego wyprawy z Warszawy na wieś po jedzenie dla bliskich. Był dzieckiem wtedy, bo urodził sie w 34 roku. Los mojego dziadka w obozie w Niemczech. Nie wiem co przeżył, bo zmarł tuż po wojnie w szpitalu. Ja jestem pierwszym powojennym pokoleniem. Moze moja mama jest jaka jest, bo to co przeżyła tak ją zmieniło i wyryło w jej duszy ślady, wypaczyło psychikę. Z dziadkiem było trudne życie gdy był młody. To co przeżył na wojnie wpłynęło na jego późniejsze życie i na życie rodziny, mojej mamy. Może zamiast narzekać na bliskich powinnam dziękować Bogu za bezpieczne czasy w których żyję. POwinnam być wdzięczna bliskim za dom. Powinnam być wdzięczna za pracę którą mam. W czasie okupacji pracowało sie ciężko. Często po 12 godzin i nikt wtedy nie pytał czy kobiety maja siłe do kopania ziemi. Ja teraz w pracy leżę na kanapie i narzekam. Czasem wydaje mi się, że jestem niewdzięczna, a to błąd.

Dziś kolejny spokojny dzień w domu. Będzie czytanie i może malowanie obrazu...

1 lipca 2023 , Komentarze (21)

Znowu mam fazę na czytanie. Czytam w każdej wolnej chwili. Tą książkę własnie skończyłam. Kupiłam trzy następne.

Zdałam sobie sprawę, ze moje życie jest przepelnione drobnymi satysfakcjami ale nie zawsze jest pełne przyjemności. Wiele robię wbrew sobie. Gdybym miała mozliwość tobym zrezygnowała z wszelkich działalności typu fizycznego. Nienawidzę ruchu. Drażni mnie ostatnio praca w ogrodzie nawet. Nie chcę ale muszę pracować w domu. Muszę wychodzić po warzywa. Muszę przygotowywać posiłki. Muszę ćwiczyć. Tak nawet joga mnie ostatnio nie cieszy. Gdy słyszę rano budzik od razu się denerwuję. Później przez dłuższy czas jestem ponura i zła, że nie mogę żyć tak jakbym chciała. Cobym chciała robić? Ano malować, medytować itp, czytać całe noce, spać do oporu, oglądać filmy. Czyżby wiek emerytalny się o mnie upominał? Jednak nie. To nie jest wymysł ostatnich lat. Pamiętam, ze gdy byłam młoda czasami zazdrościłam ludziom na wózkach. Chciałałam mieć opiekę i nie chciałam, żeby ktokolwiek wymagał ode mnie ruchu, chodzenia. Druga bolączka to jedzenie. Całe życie mam ochotę jeść więcej i całe życie walczę z sobą. Gdyby tak nie było ważyłabym ze 150 kg.

Dziś będę żyła tak jak chcę. Najpierw było spanie prawie do południa, bo wczoraj w nocy czytałam. POza jogą nie będzie ruchu prawie wcale. Nie mam zamiaru tez pracować. Luz cały dzień. Jutro tak samo i w poniedziałek juz moze coś mi sie zachce robić.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.