Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1490175
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lipca 2022 , Komentarze (1)

Powinnam popracować nad swoją umiejętnoscią uważnego słuchania. To bardzo ważne, bo z tego co któś mówi o sobie mozna wyciągnąć wnioski. Mam z tym problem, bo i praktyka niewielka. Krzysiek mówi niewiele. Sebastian często gdy za dużo wypije mówi na okragło co mnie strasznie denerwuje. Mama też wspomina ciągle to samo. Prawda jest też taka, że nie zawsze to co ktoś mówi jest prawdą o nim. Nie zawsze słowa to klucz do zrozumienia drugiej osoby. Czasem ktoś mowi co innego a robi co innego. Czasem też co innego myśli. Niektórzy ludzie kłamią celowo by wprowadzić w błąd czy wywrzeć odpowiednie wrazenie. Niektórzy ukrywają to i owo. Ja nigdy nie zadawałam sobie trudu by innych poznać tak do końca. Moje kontakty z ludźmi są płytkie. Przyjmuję to co mówią i nie wnikam. Ja pozwalam sie zblizyć do mnie tylko tym osobom przy których czuję sie dobrze, a przynajmniej chciałabym by tak było. Nie zawsze jednak sobie ufam, swoim wrazeniom. Chyba powinnam nad tym popracować.

Pracę typu generalnych porządków w domu skończyłam. Została pracownia. Uff...:) Nie ma już nic zbednego w moim mieszkaniu i w tych miejscach, które uzywam. Dziś mam plewienie. Do tego pracę zawodową i kończenie pisania skryptu -autohipnoza na odchudzanie.

Nadal nie wiem co z moimi studiami. Czy mam iść. Powinnam raczej w przyszłym roku, bo wtedy bym miałam jakąś szansę skończyć. Za kilka lat uran wchodzi do znaku bliźniąt i zacznie mi bardzo szkodzić na sprawy kariery. Wtedy nauka mi nie pójdzie, a i  inne problemy mogą sie pojawić. Ostatnio poprosiłam konkurencję o wróżbę. Chodziło o to co mi da większe zadowolenie i satysfakcję czy szkoła parapsychologii czy studia. Chodziło tez o to czy bym była lepszym parapsychologiem czy psychologiem. Spytałam tez o zarobki. No i wyszło na to, ze szkoła parapsychologii dla mnie lepsza, bo da mi zadowolenie. Na studiach psychologii czułabym sie dobrze, ale były by tez stresy. Parapsychologia to kierunek dla mnie, bo mam talent w tym kierunku. Jeśli jednak chodzi o zarobki, to jako psycholog zarobiła bym wiecej. Najlepiej by było skończyć i to i to. Tylko czy się uda? Wątpię. Jak na razie jednak przychylam się do tego by w przyszłym roku zacząć parapsychologię. Chcę sie uczyć na spokojnie bez stresu. Robienie dwóch kierunków w jednym roku to stres. Pogoń z angielskim to stres. Nie lubię stresu i unikam go jak mogę...

Co do pracy nad sobą to cały czas to robię i zajmuje mi to sporo czasu. Teraz to dwa zabiegi Reiki dziennie w tym jeden zbiorówka dla wszystkich na uzdrowienie na każdym poziomie. To codzienna medytacja, joga i codzienna afirmacja w trzech osobach. Zajmuje mi to ponad godzinie dziennie. Do tego dochodzi teraz praca z podświadomoscią i dodatkowe Reiki na różne problemy. Wczoraj wróciłam do mojego kursu parapsychologii. Chodziło mi o przygotwanie zastawu afirmacji. Wybrałam ponad 20 i to wszystko co na ten moment bym chciała zaszczepić w podświadomości. To na prawie 2 lata pracy. Pewnie dojdą następne. Wkrótce dojdzie hipnoza. Dziś chcę skończyć pisać skrypt na odchudzanie. Już bym chciała byc osobą jaką będę po tych zmianach...

18 lipca 2022 , Komentarze (4)

Wczoraj zdałam sobie sprawe, ze wstydzę sie swoich łez. Gdy bardzo rzadko sie wzruszam to wychodzę z pokoju by nikt tego nie widział. Wzruszam się czasem gdy ogladam film, czytam książkę. Wzruszają mnie zwierzeta gdy dzieje im sie krzywda. Gdy mam kontakt ze wzruszoną osobą czuję się bardzo dziwnie zakłopotana. Nie wiem jak zareagować. Nie potrafię pocieszyć. Gdy ktoś płacze zbyt głośno przyjmuję to źle, jak histerię. To wszystko nie świadczy za dobrze. Wzruszenie to emocja jak kazda inna i to, że ktoś  je czuje świadczy o nim dobrze. Zawsze myślałam i deklarowałam, ze chcę mieć do czynienia z osobami wrażliwymi. Tu jest konflikt między tym co czuję, a co myślę. Inna sprawa, że ja w pokazywaniu złości nie widzę nic złego. Czemu więc jedną emocję uważam za dobrą a inną za złą? To chyba chodzi o twardość. Ludzie pokazujący złość  są twardzi. Pokazujący wzruszenie uznawani są za słabych, a to tak naprawdę jest odwaga. Nie każdy ma odwagę pokazać delikatną, wrażliwą część siebie. Złość, łatwe wpadanie w złość, drażliwość to już przypadłość kłopotliwa. Drażliwość czy konfliktowość trzeba przepracować. Ja raczej nie denerwuję się z byle powodu. Inna sprawa, że moi bliscy często przekraczają moje granice i powód do zdenerwowania mam. Jak tu sie nie denerwować gdy bliscy nie liczą sie z moimi potrzebami. To już inny temat. To nie liczenie sie z moimi potrzebami to po prostu uważanie swoich potrzeb za ważniejsze. Każdy ma do tego prawo. Ludzie są różni i maja różne priorytety. Nie mogę wymagać by inni zawsze dostosowywali sie do mnie. Nie mogę oczekiwać, ba wymagać poświęcenia. Ja też się raczej nie poświecam.

Uran jest teraz w 18 stopniu byka i zbliża się do sekstylu z moją wenus i marsem. Aspekty mogą przynieść mi nagłe, niespodziwane, gwałtowne uczucie i fascynację erotyczną. Aspekt potrwa dłużej więc przeczekac w domu sie go nie da. Nowa fascynacja mi nie jest potrzebna, bo mam poukładane życie i nic zmieniać nie chcę. Dla pewności unikam mężczyzn i kontaktów z nimi. Aspekty sa pozytywne i to uczucie to raczej szansa, a ja się obawiam problemów. Wolę by uran zadziałał na moje mc czyli punkt kariery. Już zadziałał, bo maturę zdałam. Jeszcze jego moc trwa, bo przesuwa sie powoli. Moze coś jeszcze zdziałam...:) Te aspekty mogą zmienić życie. Jeszcze działa neptun na jowisza i pluton na ascendent. Wszyskie aspekty pozytywne. Negatywny to teraz kwadratura saturna i jowisza.

Dziś znowu wyjdę na dwór do pracy. Chcę wyplewić wszystkie grzadki na ulicy i chcę też ogarnąć winobluszcz, bo sie panoszy tam gdzie nie trzeba. Waham się, bo była inicjatywa/podpisy/ sąsiadów, żeby miasto zrobiło nowe chodniki. Jeśli zrobią to może będę musiała z ulicy usunąć część kwiatów. Miałam przygotować kolejne rabaty na podwórku i teraz nie wiem, bo moze miejsce będzie potrzebne... W domu mam koniecznie przejrzeć resztę dokumentów. Zostanie na jutro składzik i już powinna zabierać się za pracownię. Zrobię sobie jednak urlop i zacznę od poniedziałku. Jak już ruszę to i pójdzie. Chcę skończyć do sierpnia. 

Wczoraj miałam rozmowę z moja mamą i stosunki czysto towarzyskie zostały bardzo ograniczone. Tak mi kiedyś radził psycholog i to jest jedyne rozwiązanie. Oczywiście będę jej pomagać gdy będzie trzeba. Będą rozmowy konkretne na tematy domu, przodków, urzędowe. Nie będzie nic ponad to, bo jesteśmy zbyt rózne i psujemy sobie wzjamnie nerwy.

17 lipca 2022 , Komentarze (8)

Zdałam sobie sprawę, ze ostatnio mam bardzo dobry nastój. Ja rzadko się w siebie wczuwam, bo nie zostałam nauczona skupiania sie na emocjach. Działanie tak. To sie liczyło by być wydajną, by realizować to co zamierzyłam, by sunć plany i dążyć do tego by się ziściły. Emocje raczej do mnie nawet nie docierały. Juz dawno zaczęło mi to przeszkadzać. Gdy dochodziłam do celu nie czułam, nie skupiałam sie na tym co czuję. Nie  było radości, satysfakcji. Był  odhaczony cel i zabierałam sie za następny. Byłam jak robot... Czas to chyba zmienić. Emocje bywaja przyjemne, dodają życiu barw i warto je czuć. Ja się blokowałam też dlatego, ze uciekałam przed emocjami negatywnymi. Nie chciałam czuć strachu i złości. Nie da się czuć tylko uczuć pozytywnych. W pakiecie dostaje sie wszystko i dobre i złe, albo nic. Inna sprawa, ze ostatnio w moim życiu dobrze sie dzieje. Awantury z Krzyśkiem mnie nie wszruszają, kontaktu z Adrianem nie mam i mama jest spokojna. Tylko się delektować dobrym nastrojem... :)

Moja nauka angielskiego się posuwa po kroczku na przód. Udało mi się nauczyć trochę tego z czym miałam problem. Teraz skupiam się na rozumieniu. To chyba najważniejsze. Gdy uczyłam sie rosyjskiego do matury też na to był połozony głowny nacisk. Trzeba było rozumieć to co napisane. Inna sprawa, ze normalnie jest też zdawany język ustnie. Mnie nie zależy na perfekcyjnym ustnym angielskim, bo z nikim rozmawiać nie bedę. Chcę tylko zaliczać lektoraty gdybym jednak na studia poszła... Z angielskim mam też ten problem, że muszę niektóre rzeczy wkuwać. Nigdy niczego raczej sie nie uczyłam jakość specjalnie. Przeczytałam z dwa trzy razy i wszystko było w głowie. Z angielskim tak mi nie idzie. Niektóre słowka muszę powtarzać wielokrotnie. To mnie drażni i niszczy moje poczucie własnej wartości. Toż to tępota... Postanowiłam, ze będę sie uczyć tylko rozumienia słow pisanych. Wzrokowcy powinni sie uczyć z fiszek. Angielski mówiony jest poza moim zasiegiem, bo po prostu nie rozróżniam głosek.

Wczoraj Sebastian był na rybach nad Wisłą. Był do dzisiaj. Cała noc. Bardzo lubi wędkowanie, a ja sie denerwuję, że ma przyjemność w zabijaniu. Ponoć wszystko wypuszcza, ale ryby i tak cierpią. Sebastian ostatnio znowu nie moze spać i dopomina sie codziennie o Reiki. Po zabiegu zawsze śpi. Teraz podobno jest skuteczny lek w aptekach, ale alkohol i lek na spanie to zła kombinacja.

Dziś ma być luz, ale tylko od pracy fizycznej. Zawodowa będzie. Mam też zamiar zacząć przygotowywać zabieg hipnozy dla siebie na odchudzanie. Zobaczymy jak mi to pójdzie.

Wczoraj mi wpadło do głowy, zeby od października zacząć dodatkowo kierunek parapsychologia w mojej szkole. Nie wiem czy to wykonalne, bo zajęcia mogą być w te same dni. Oby nie... Gdyby się udało to dylemat psychologia czy parapsychologia od przyszłego roku stracił by racje bytu.

16 lipca 2022 , Komentarze (4)

W tym roku zrobiłam eksperyment z kwiatkami przed domem w doniczkach. Niestety nie wszystkie czują sie u mnie dobrze. Chodzi o podlewanie. Ja podlewama raz dziennie, a słońca jest bardzo dużo. Do tego kwiaty są na betonie i pod ścianą, a to bardziej wysusza. Nie będę podlewać dwa razy dziennie. Muszą być odporne, bo zabiedzone wygladaja brzydko. W przyszłym roku już nie będę mieć heliotropów, ani dalii. Zrezygnuję też z petunii i z fuksji. Na pewno będą pelargonie, bratki, begonie stale kwitnące, szczawiki. W warzywniku też czekaja mnie zmiany. Zrezygnuję z kapust, bo mimo firanki zjada je bielinek. Zrezygnuję z ogórków, dyni, patisona i kabaczka, bo zbiory kiepskie. Będą pomidory, sałaty, kalarepy, selery i pory. Prawie wszystkie krzewy owocowe przesadzę z donic. Zostaną maliny i agresty szczepione na pniu. Nie będę starała się zmusić roślin do akceptacji środowiska, a posadzę te, które są w harmoinii.

To samo zrobię z roślinami w domu. Nie kupię już nic co jest pokusą dla kotów. Nie kupię nic co u mnie sie źle czuje. U mnie warunki są trudne, a ja nie należę do osób zbyt troskliwych. Nie dbam wystarczajaco o delikatne roślinki i marnieją. Nie mam też czasu na ciągłe zraszanie, na rozmowę z nimi, na robienie każdej biedzie Reiki...

Rośliny posadzone w gruncie idą pięknie. Chrzan, który dostałam od sąsiadki chyba wreszcie sie przyjął, bo rośnie. Już liściory duże i gęste... Pięknie kwitnie kocimietka. Zaczynają kwitnąć floksy, ale kupiłam błękitne, a sa różowe... Moja druga hortesja jest jednak błękitna, a niczym jej nie podsypałam...

Na dzień dzisiejszy wprowadziłam zmiany w pracy. Mam zamiar czuwać na portalu przez cały dzień. Ostatnio to było około 4 godzin dziennie. Kiedyś chciałam pracować na pól etatu. Na tyle byłam gotowa. Teraz mam chyba to zakodowane i zarobki za tym podążają. Teraz widzę wady takiego rozumowania. Niby wymagania finansowe  mam nieduze, ale takie są w tym momencie. Gdy Krzysiek przejdzie na emeryturę pieniądzy będzie znacznie mniej. Chyba powinnam zacząć oszczędzać już teraz. Kiedyś potrafiłam oszczędzać. Ostatnio mi to nie idzie...

Zdałam sobie sprawę, ze bywam zasadnicza. Uważam, ze sa zasady etyczne, prawne które trzeba przestrzegać. Dobrze sie czuję tylko z osobami, które zasad przestrzegają. To mi daje poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny. Ci co zasad nie przestrzegają sa niepewni, zawodni. Ci co mówią, ze zasady sa po to by je łamać też budzą mój niepokój. Nie byłabym chyba w stanie dopuścić blizej do siebie nikogo kto świadomie łamie prawo w poważnych sprawach. Uważam, ze taka osoba by mnie mogła skrzywdzić i narazić na niebezpieczeństwo. Nie ufałabym takiej osobie. Ja ryzyka nie lubię. Sebastian czasem zasady łamie. To drobne sprawy. Ze mną raczej zasad przestrzega... O moim synu pisać nie będę. Uważam moje podejście za ok. Nie wszyscy muszą przyjaźnić sie z przestepcami. Są jeszcze osoby, które miały problemy z prawem, ale się zmieniły i żyją uczciwie. Też bym chyba nie czuła sie przy tych, którzy kiedyś popełnili powazne przestepstwa komfortowo. Co innego grzywna a co innego napad na kogoś. 

Jednak na sprawę można spojrzeć inaczej. To, ze coś jest przestępstwem w jednym kraju, nie musi byc w innym. To, ze ktoś jest przestepcą to oznacza, ze ma ciężka karmę do odrobienia. To nie zawsze musi być jego wina, że taka drogę obrał. Często to okoliczności-środowisko, rodzina. Ktoś moze mieć złe geny i zmiany w ,,mózgu" i dlatego przestepstwa popełnia, bo jest np. agresywny czy ma nieprawidłową osobowość. Czasem ktoś bywa sprowokowany. Przestepstwa są popełniane pod wpływem alkoholu, narkotyków. Ktoś może spytać dlaczego wobec tego pije czy ćpa. Nie wszyscy sa w stanie z tego zrezygnować. Nie wszyscy sa wystarczająco silni. Nie wszyscy potrafią wyjść na prostą. Można niektórych przestepców tłumaczyć. Można im nawet współczuć ale ,,przyjaźń" z nimi i narażanie siebie lub bliskich uważam za przesadę.  To igranie z ogniem mi nie jest potrzebne. Nie chcę zaakceptować stresu, bo stres jest groźny i niszczy psychikę i ciało, a każdy rozsądny człowiek o nie powinien dbać. Pomaganie innym tak, ale nie wszystkim i nie za wszelką cenę. Nie można zbawić całego świata.

15 lipca 2022 , Komentarze (2)

Przyszła mi psychologia kliniczna, zerknęłam i to bardzo ciekawe dla mnie. Muszę tą wiedzę opanować. Teraz chcę przeczytać pozycje o zaburzeniach typu bordeline. Kiedyś lekarz podejrzewał, ze to mój problem, bo byłam między innymi nadwrażliwa. Teraz to nazywa się osoby wysokowrażliwe. Tak to był mój problem, bo nie radziłam sobie z emocjami. Były ataki agrsji i płaczu. Osoby z problemem bordeline są podobne, ale maja tez skłonność do naduzywania szkodliwych środków typu np. narkotyków. Ich problemem mogą też być samookaleczenia. To ostatnie mnie nawet nie przychodziło do głowy. Książkę muszę kupić. Na razie czytam Dłonie pelne światła. To bardzo cenna pozycja o uzdrawianiu głownie energią...

Wczoraj mi się robotnicy nie dali rano wyspać. Robią coś na ulicy. Nie wiem co, bo grupują się i gadają, pokrzykują,a pracy nie widać. Dziś to samo. Tęsknię do soboty i się złoszczę.

Dziś mam trochę pracy. Coś w domu i coś na dworze. Do tego mam klientkę z bezsennością i robię Reiki. Mam też dziś wróżbę - rozkład partnerski. Trzeba też napisać jakiś tekst na portal. Teraz teksty są płatne. Kokosów sie nie zarabia, ale zawsze coś. Z pisania tekstów na Oferii w zasadzie się wycofałam. Konkurencja była spora, a pisać na tematy, które mnie nie interesują mi sie nie uśmiecha. Zarobki też tam kiepskie.

Dziś chcę zrobić sobie zabieg koloroterapii wahadłem. To pierwszy zabieg z kilku. On harmonizuje czakry. U mnie nie działają do końca dobrze. Za dużo w moim życiu konfliktów, sporów, złej energii by pracowały dobrze przez cały czas. Ja bywam najczęściej Yang- aktywna, czasem wręcz nakręcona, a czasem nawet agresywna. Agresja czasem sie przydaje, ale stan podenerwowania już dobry przecież nie jest. Mam też problem z energiami kobiecymi Yin - pasywnością, oddaniem. Nigdy nie płaczę, a sie wściekam. Odnoszę wrażenie, że złe przeżycia, konflikty zrobiły mnie twardą. Czasem odnoszę wrażenie, że jestem  na codzień zamknieta emocjonalnie. To chyba strach przed zranieniem. Moje serce poruszają zwierzęta, bo one nie ranią. Ten strach to słabość, a nie sila. Nadmierna twardość nie jest powodem do dumy. Czasem to wpływ wychowania. Mężczyzna ma być męski. Ja też byłam wychowywana na osobę twardą. Za wrażliwość byłam często karana. Czasem za płacz byłam nawet bita. 

14 lipca 2022 , Komentarze (2)

Sprawdzam prognozy pogody i wygląda na to, że dłuzszych upałów ma nie być u nas. Zapowiadają trzy dni temperatury powyzej 30 stopni i tylko tyle. Ja sie oczywiście cieszę. Pod koniec miesiąca podobno ma nie padać i wtedy by mógł przyjechać Sebastian. Ma byc pogoda, bo trzeba zrobić z dachem. Jak na razie lato mi jeszcze aż tak nie dokuczyło i oby tak dalej to za jesienią tęsknić nie bedę...

Kupiłam psychologię kliniczną i czekam na nią. Kiedy przeczytam to nie wiem, bo to gruby tom. Teraz czytam po około 2 godziny dziennie. Kończę pozycje o hipnozie. Gdy skończę opracuję terapię dla mnie na odchudzanie. Na razie zgrałam aplikację dyktafon i coś tam próbuję. Głos mnie jednak zawodzi. Nie mam scenicznego. Ot taki zwyczajny. Głos, timbr jest bardzo ważny w hipnozie. Powinien być monotonny. To się da wypracować, ale dźwieczności juz nie. Aby opracować terapie/sugestie/ trzeba sobie uświadomić wszystko to co sie robi źle. Musiałam sobie uświadomić czemu nie chudnę i czemu mam skłonność do lekkiego jojo. Jem gdy jestem zdenerwowana, znudzona, zestresowana, sfrustrowana i niespokojna. Jem też z łakomstwa gdy mam dużo smacznego jedzenia i jem gdy jest okazja, bo jestem w kuchni albo wstałam z łózka. Podjadam gdy czuje potrzebe nagrody, zrekompensowania sobie nieprzyjemnosci, dla odprezenia i gdy mam ochote na jakas przyjemnosc. Ta wiedza wystarczy. Teraz trzeba znaleźć inne sposoby. Mają być przyjemne. I tak np. gdy chcę się szybko odprężyć mogę posłuchać relaksacyjnej muzyki. Gdy już to wiem wystarczy nowy sposób zaszczepić sobie w stanie odprężenia do podświadomości, a wtedy ona będzie go podpowiadać gdy pojawi sie potrzeba odprężenia. Tak działa w tym przypadku hipnoza. Trzeba opracować wszystkie reakcje i zaszczepić sobie nowe - sugestie.

Ja bardzo wierzę w anioły. Byłam kiedyś w system anielski inicjowana i potrafię nawiązac z aniołami kontakt. Czasem widzę je w medytacjach w postaci światła- kolorowego światła. Gdy myślę o aniołach staję się łagodniejsza, delikatniejsza w obejściu. Gdy się nastawię anioły mi sie przedstawiają, a wtedy przychodzą mi do głowy ich imiona. Sprawdzam i są takie. Dziś przybył Anael. To anioł miłości, harmonii, seksu i twórczości. Chyba potrzeba mi tych wibracji teraz, bo nie myślę o tym wcale. Moja kobiecość tez zasnęła. Jest tylko praca i nauka. Czułość mam od zwierząt... O miłości damsko-męskiej nie myśle. Związki akceptuję takie jakie są i myśleć o tym nie chcę. Porywy serca, pokusy itp są mi obce i nie chcę na to tracić czasu.

Jestem wzrokowcem i uczę się gdy coś widzę. Angielskiego ze słuchu nie pojmuję. Wczoraj wkuwałam what, where, how i who. Zapamietałam oczywiście, ale dopiero wtedy gdy wpisałam w zeszyt i zapamiętałam pozycję słówka w zeszycie. To juz szczyt wszystkiego, ale dobrze, że mi sie juz teraz nie myli.

13 lipca 2022 , Komentarze (14)

Mam prawie 60 lat i zdałam sobie sprawę, ze juz wszystkiego co chcę w tym życiu raczej nie zrealizuję. Czasu mi braknie raczej. A moze jednak? Chciałabym skończyć psychologię. Kuszą mnie studia podyplomowe z terapii uzależnień, psychodietetyki i interwencji kryzysowej. Jest też jeszcze jeden interesujący kierunek to doradctwo zawodowe i coaching kariery. To pewna nie jestem, bo najpierw muszę liznąć coachingu. Jest u mnie w szkole. Na pewno interesująca jest parapsychologia szkoła, a takze kurs malarstwa u Krissa Wieliczko i rysunku w tym samym miejscu. Chcę je skończyć. Chcę pomyśleć kiedyś jeszcze o pisaniu książek. No i kiedy to wszystko? Chyba coś trzeba będzie wybrać...

Inna sprawa, ze wciąż jestem zajęta i nie na wszystko mam czas. Ot choćby wcale nie pracuję nad relacjami z innymi czy nad związkami. Nie czuję takiej potrzeby, a moje relacje idealne nie są. nie czuje się z tym jakoś specjalnie źle ispełnienia szukam gdzieindziej. Nie wiem czy robię dobrze, ale to mi w tym momencie odpowiada. 

Nie pracjuę też nad sobą. Powinnam odreagować swoje dzieciństwo i relację z mamą. Powinnam odreagować traumę związaną z włamaniem do mojego domu kilka lat temu. To i owo jeszcze by się znalazło. To odreagowanie będzie konieczne gdybym jednak skończyła studia i miała zamiar pomagać innym.

Jak na razie wydaje się, że znalazłam sposób na angielski. Przerabiam lekcje na platformie i gdy czegoś nie wiem zapisuję w zeszycie. Trzeba to będzie wykuć :( chyba.

Czytam książkę o hipnozie. Jest świetna i uczy krok po kroku indukcji, sugestii. Chcę się techniki nauczyć. Myślę o autohipnozie. Wkrótce stworzę ,,projekt" specjalnie dla siebie. Będzie indukcja dopasowana do mnie, bo nieodpowiednia nie dziala. Nie wszyscy lezenie na łace czy spacer po lesie zaakceptują. Niektórych coś w lesie mogło spotkać nieprzyjemnego i w czasie indukcji to sobie przypomną. Wtedy zamiast odprężenia nastąpi spięcie. Mnie odpręża ciepła woda, szum deszczu, śpiew ptaków. Sugestie też muszą być dopasowane. Na mnie sugestia o wiekszej dawce ruchu nie zadziała, bo jest to coś czego nie chcę.  Problemów mam kilka, ale chcę zacząc od odchudzania. Problem będzie z nagraniem, a to konieczne. Później przyjdzie czas na inne sprawy typu chęć do pracy np. czy poczucie wartości, pewności siebie, stres. Ważna w hipnozie jest wiara. Warto ćwiczyć i wyobrażać sobie pozytywne rezultaty.

12 lipca 2022 , Komentarze (20)

Dziś zaspałam. Nie wstałam, a szła paczka i Mikuś czekał na wyprowadzenie na dwór. Wyskoczyłam z łóżka jak z procy i wszystko rano w biegu. Nawet prysznicu rano nie było, bo kiedy. Nie lubię tak. Mam nadzieję, że rszeta dnia upłynie spokojnie. Jak sie później okazało Krzysiek też zaspał i spóźnił sie do pracy.

Plany na dziś to porządek na tip top w spiżarni i coś na dworze. Wyjdę to zobaczę co jest najpilniejsze. Chyba będzie plewienie albo koszenie. Wszystko zależy od pogody.

Dostałam poprawione dwie lekcje z angielskiego. Jest tragicznie to mało powiedziane. Poza słowkami nic mi nie idzie.  Nie rozumiem. Mam problem z gramatyką, szykiem zdania, rozumieniem ze słuchu, pisaniem. Po prostu nie czuję tego języka. Czarno to wszystko widzę... Z słówkami nie mam problemu. Sporo rozumiem, ale nie na tym polega przecież nauka angielskiego. Teraz uczę się codziennie po 15-30 minut, albo co kilka dni po kilka godzin. To zależy od mojego nastroju. Czasem lubię sie uczyć. Opanowanie materiału, a w zasadzie przerobienie sie uda. Wyrobię się z tym. Powinnam A1, A2 zrobić do przyszłego roku do października ale co z tego zrozumiem? Jaki będzie efekt?

Wczoraj skończyłam pisać pracę z naturoterapii. Fajnie mi sie pisało i temat według mnie ciekawy. Nie wiem czy objętościowo jest ok, czy za mało, ale to nie studia. Nie podali wytycznych więc nie wiem ile trzeba. Podali tylko termin do kiedy ma być praca oddana. Zostało mi 9 prac. Tematy nie są narzucane z góry. Ja juz nad nimi myślę. Ze szkoły jestem bardzo zadowolonai dyplom mi sie z pewnością przyda. W tej szkole jest tez w ofercie parapsychologia. Zaczyna sie akurat wtedy gdy skończę naturoterapię. Bardzo mnie kusi i coś trzeba będzie wybrać. Albo parapsychologia albo studia psychologii. I tego i tego na raz nie dam rady takze finansowo... Jeśli chodzi o kwestie zarobkowe to parapsychologia przyda mi sie bardziej. Sporo z tego tematu jest mi znane. Kurs w Eskk juz skończyłam.

Zainteresowała mnie etyka i kupiłam Etykę dla myślących. Poza tym zdobyłam książkę typu podręcznika o emocjach. Kusi mnie jeszcze psychologia kliniczna. Pieniądze na nią mam... Moze...

11 lipca 2022 , Komentarze (2)

Nowy tydzień, ale stare sprawy. Ja sie jeszcze guzdram ze sprzataniem w domu. Kończę porzadek z książkami. Zostało też układanie w spiżarni, bo to co niepotrzebne juz wyrzuciłam. Strasznie powoli idzie. Juz prawie połowa lipca, a nie zrobione. Zostanie dwa tygodnie na pracownię, bo później ma przyjechać Sebastian i juz nic nie zrobię. Sierpień chcę przeznaczyć na porzadkowanie i remont w ganku od strony podwórza. Do malowania jest okno, 3 drzwi i podłoga.  Sciany już pomalowane. Trzeba ogarnąć wszystkie rzeczy, bo nie ma tam porzadku. Stoją gumofilce Krzyśka, moje gumiaki, widły, patyki do rozpalania w piecu. To pomieszczenie gospodarcze w tej chwili. Chcę to ogarnąć i zrobić normalną sień. Narzędzia itp z pewnościa znikną. Myślę o rolecie, bo okno stare, a wymieniać go nie zamierzam, bo mama sie burzy.

W tym tygodniu mam zadzwonić do znajomego w sprawie malowania.

Wczoraj wypiliśmy z Krzyśkiem wino urodzinowe i o 23 połozyliśmy się na chwilę z Mikusiem w sypialni. On sypialni nie zna praktycznie. Obudziliśmy sie po 4 w nocy. Mikunia spał cudownie i był bardzo grzeczny. Cały czas sie tulił do mnie. Na noc zawsze śpi w kojcu, bo tylko tam wytrzymuje bez załatwiania. Przypuszczam, ze gdyby spał z nami na łózku toby zeskoczył w środku nocy i nabrudził. Nie chcę do tego dopuszczać, bo ładnie nauka czystości idzie...

Też wczoraj obejrzałam filmy dokumentalne o olbrzymich prehistorycznych ważkach i o dzikiej Kanadzie. Zrobiłam sobie z paznokciami u rąk i u nóg, zrobiłam maseczkę. Odpoczęłam trochę...

Dziś już więcej pracy mnie czeka. Będzie porzadkowanie składziku. Moze też coś zrobię na dworze. Na pewno skończę pisanie pracy.

10 lipca 2022 , Komentarze (10)

Niedziela i dziś chcę odpocząć psychicznie. Pracy poza zawodową nie będzie. Ma być luz i dużo spania. Będzie czytanie i moze malowanie. Ma być relaks, bo w mijajacym tygodniu nie udało sie uniknąć adrenaliny, a to mnie zawsze męczyło. Do tego będzie pisanie pracy na temat Napary o działaniu uspokajajacym układ nerwowy. W mojej szkole jest 10 prac do napisania.

Wczoraj wreszcie udało mi się przenieść na miejsce wszystkie książki. Mam je jeszcze wytrzeć z kurzu i będzie spokój z nimi. Zyskałam jeszcze jedną pólkę, ale i tak nie uniknę wyrzucania. Ciężko mi podjąć taka decyzję, bo byłam wychowana w czasach gdy książki kupowało sie spod lady. Były towarem cennym i trzeba było o nie dbać. W księgarniach były tłumy. W bibliotekach też. Inna sprawa, ze wtedy ukazywały sie pozycje bardziej wartościowe. Takie odnoszę wrazenie. Kiedyś gdy książkę zaczynałam, to i kończyłam. Teraz często porzucam w srodku czytania. Tak się dzieje zwłaszcza z powieściami.

Już wszystko wiem o studiach w Krakowie i jeśli sie nic nie zmieni, to się chyba zdecyduję od przyszłego roku. Angielskiego mam sie nie bać, bo na uczelni usłyszałam, że wystarczy mi prosty kurs. Na studiach interaktywnych ponoć zaliczanie jest proste, bo poziom nie za wysoki. Inne przedmioty tez mam szansę zaliczać, bo egzamin jest online i dodatkowo pisze sie pracę typu studium przypadku. Wiem o co chodzi, bo pisałam w szkole na instruktora d/s uzależnień. Praktyka ponoć jest dozwolona online. Znalazłam miejsce i 100 godzin kosztuje 900 zł. Toby było 8000 więcej za studia. Trudno. Spytam jeszcze u mnie w warsztatach terapeutycznych. Moze u nich by można część praktyki zaliczyć. To blisko i mogłabym ewentualnie chodzić.

Jeśli chodzi o wagę to jest ok. Niby troszkę nabrałam, ale to nadal nadwaga, a nie otyłość. Odchudzanie jeszcze planuję w tym roku. Pewnie we wrześniu, ale liczę się z tym, że może być juz trudno. Dziś kotlety z ryżu z sosem grzybowym. Będzie tradycyjny ze śmietaną. Ma byc też kaszanka, surówka z majonezem i jajecznica z cukinią.

Wczoraj przez to myślenie o studiach, spaliłam trochę bób. Garnek do drapania i Krzysiek klnie. Usłyszałam, ze jestem niezguła i to to delikatniejsze co usłyszałam...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.