Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491469
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2022 , Komentarze (12)

Sebastian dziś jedzie, a droga trudna, bo 3 pociągi i autobus. Już się denerwuje. Ja też. Dojedzie wykończony.

Krzysiek jedzie na zakupy i z opłatami rachunków. Płacimy na poczcie, bo mama chce mieć poświadczenie wpłaty na piśmie.

Ja mam pracę koło domu i w domu. Mam już książkę Magiczny dom i zaczynam działać. Sporo rzeczy z domu wyrzucę, a część wyniosę np. na strych. Będzie problem z Krzyskiem, bo on jest chomik. Ja lubię luz. Mam do usunięcia z domu trochę książek, niepotrzebnych ubrań i rzeczy z kuchni. W kuchni mam sporo szkliwa, którego nie uzywam. To pólmiski, miski itp, czyli to co przydatne w przypadku przyjmowania gości. Ja gości nie przyjmuję i przyjmować nie będę. Wszystko to mi zbędne, a w szafkach stoi i sie kurzy.

Jestem na etapie gdy traktuję jedzenie trochę jak wroga, a nie przyjemność. Teraz staram się wpoić sobie, że ono jest bardzo cennym dodatkiem do życia. Jest niezbędne, bo daje energię i to co do życia potrzebne. Chodzi o zdrowie. Nie chcę już jeść sztucznych witamin np. a surówki. Do tej pory np. omijałam posiłek w postaci warzyw, bo to kalorie. Teraz będę jeść, bo to witaminy. Mam ostatnie opakowanie witamin w pudełku i koniec. Będą surówki. Zobaczymy jak będę się czuć, bo nie jestem pewna czy w jednym pomidorze i ogórku czy w połowie marchwi będzie wystarczająca dla mnie dawka witamin. Na razie odstawiłam praparat na watrobę i cerutin. Na woreczek chcę kupić zioła Klimuszki. Przepisy nadal zbieram i będę czasem z nich korzystać. Myślę by jeden posiłek kiedyś robić dla smaku. Mój smak nie oznacza bomby kalorycznej w postaci tłuszczu czy cukru, ale często oznacza węglowodany. Lubię zapiekanki np. a to kasza, makaron albo ziemniaki. Lubię zupy i sosy z dodatkiem śmietany typu koperkowy, grzybowy. Czasem jem zapiekankę na bułce czy pizze. Lubię sałatki z majonezem i kotlety różnego typu. Te warzywne są  cenne. Te ziemniaczane juz niekoniecznie. Po tym tyję.

Mikuś chyba rozumie imię, bo przychodzi gdy go się woła...:)

29 maja 2022 , Komentarze (16)

Niedziela i mam zamiar więcej spać. Potrzebuję teraz snu. Z drugiej strony Sebastian jedzie jutro i trochę mi szkoda czasu na spanie. Przyjedzie w lipcu. Niestety z dachami nie udało się zrobić, bo pogoda zawiodła. Zwykłą papę na lepik kładzie się gdy świeci słońce, bo dach ma być nagrzany i co oczywiste suchy.

Gdy pojedzie Sebastian ja zacznę działać z chaszczami. Ja będę wycinać, a Krzysiek wszystko sprzatnie. Gdy S przyjedzie wytnie to i owo suche. Jest kilka gałęzi. Są wysoko, a ja z pilarką po drabinie nie wejdę.

Zaczynam zbierać polne kwiaty do wazonu w kuchni. Teraz kwitnie koniczyna i coś podobnego do mniszka. Kwitną też irysy. U mnie teraz 4 kolory. Kupiłam więcej, ale niektóre jeszcze nie kwitną. U mnie całe lato są polne kwiaty w wazonie.  Na podwórku jest rzadko koszone i zawsze coś wyrośnie. W zeszłym roku nawet chabry były. Nie zwalczam tego, bo nisko strzyżonych typowych trawników nie lubię. Są zbyt miejskie jak dla mnie. Zbyt eleganckie.

Mikuś wczoraj skończył 7 tygodni. Rozumie coraz więcej i już można go czegoś uczyć i coś wymagać. Na pierwszy ogień poza kontrolą czystości poszło gryzienie. Niby to naturalne zachowanie psa, ale gryźć nas ani rzeczy mu nie pozwolę. Ma zabawki... Jest słodki. Obawiam się, że Krzyśka będzie kochał i jednocześnie lekceważył tak jak Pikuś. Krzysiek od niego nic nic wymaga i cierpliwie gryzienie znosi.

Waga spadła o ponad 50dkg... Idzie...:)

28 maja 2022 , Komentarze (6)

Dziś mniejszy deszcz i może coś podziałam na dworze. Strasznie zarosło. Wszystkie chaszcze wycięłam w zeszłym roku, a w tym roku ich jeszcze więcej... Miałam wyciąć dzikie maliny, ale są obwalone kwiatami i szkoda ciąć teraz. Wytnę po owocowaniu. W sadzie wykoszone. Zniszczyła się brzoskwinia, grusza i prawie cała jabłoń. Wiśnia i szklanka obwalone owocami. Na czereśni nie ma ani jednego owocu. Pojawiły sie dwie leszczyny. One zostaną. Cały sad zarośnięty perzem. Już tam pryskałam i ani trochę go mniej. 

Dziś trzeba usunąć z mieszkań mamy wszystkie ubrania babci i dziadka. Muszą być spakowane do worków i będzie je Krzysiek stopniowo wynosił koło kosza. Trochę tego jest. Niektóre ubrania są w bardzo dobrym stanie, ale kto będzie nosił odzież sprzed tylu lat.

Sebastian dziś jedzie na targ po buty. Może też pójdzie do fryzjera. Ja mam do wsadzenia ostatnie kwiatki do donic.

Już są we względnej cenie truskawki. Za kilka dni kupię, bo muszą zrobić się słodsze. W tym roku trzeba będzie zrobić sporo dżemów, bo Krzysiek sie upomina. Przypuszczam, ze tanio nie będzie...

Mikuś robi się coraz bardziej niezależny. Sam wchodzi i schodzi z kanapy. Na kanapie nie brudzi. Śpi nadal zwykle przytulony do mnie. Gdy jest jakieś zagrożenie typu odkurzacza, biegnie do mnie i wciska kuperek byle blizej. Rośnie bardzo szybko. W ciągu kilku dni przytył 15 dkg.

27 maja 2022 , Komentarze (4)

Czekam na klatkę kennelową dla Mikusia, bo teraz w nocy wychodzi z pudełka i brudzi na podłodze. Nabiera przez to złych nawyków. Chcę go na noc zamykać  i skłonić do załatwiania sie na gazety. Gdyby sie nauczył, tobym w dzień je kładła na podłodze i może by pojął o co chodzi. Pikuś nauczył sie bardzo szybko. Od jutra będziemy wychodzić z Mikusiem na dwór do psiej toalety. Czuć tam jeszcze zapach Pikusia i może to go skłoni do załatwiania się. Miejmy nadzieje, że przez lato już to opanuje. Jest bystry i jestem dobrej myśli. Na razie nie ma z nim najmniejszego problemu. 

Powinnam dziś wyjść na dwór do pracy. Jest cięcie palety i wycinanie chaszczy. W domu mam do zabezpieczenia kilka obrazów. Chcę to zrobić z tymi, które zostawię.

Od kilku dni znowu stosuję zimne prysznice. Wierzę w ich moc. Liczę na lepszy sen, hartowanie, lepsze krążenie i metabolizm i zmniejszenie ewentualnego stresu. To mnie bardzo pobudza i trochę mam problem z zaśnięciem, ale tylko trochę. Myślę, że taki prysznic rano by był lepszy niż wieczorem. Ja jednak kąpię się wieczorem w wannie w ziołach lub olejkach i na koniec dopiero robię prysznic. Dwa razy dziennie kąpać się nie będę, bo uważam to za przesadę. Ponoć zbyt częste kąpiele nie są jednak korzystne.

Mam zamiar znowu zacząć stosować imbir, ale ponieważ podnosi ciśnienie, muszę je najpierw poobserwować. Ostatnio miałam w normie, ale muszę zmierzyć przez kilka dni by sie upewnić. Odstawię też trochę leków chemicznych. Ot choćby witaminy. Biorę Vitaminer senior, a teraz chcę postawić na witaminy naturalne. Warzyw jest sporo teraz. Spróbuję odstawić preparat na wątrobę. Biorę go profilaktycznie i może być zbędny. Nie wiem co z witaminą D3. Jest cenna i ja mogę mieć niedobór, bo na dworze jestem rzadko. Na pewno odstawię cerutin. Moze do niego wrócę w okresie przeziębień. Teraz jem otręby, piję ocet jabłkowy i olej no i zioła. Mogę jeszcze coś naturalnego dodać. Może kurkumę z czarnym pieprzem? Na pewno siemie lniane.

26 maja 2022 , Komentarze (4)

Mikuś już wchodzi i wychodzi z pudełka, a ścianki wysokie. Nauczył się też wchodzić na fotele i kanapę. Z fotela umie zeskoczyć. Kanapa za wysoka. Psina jest kochana i bardzo zmyślna. Teraz tylko trzeba zacząć trening czystości na dworze. Poczekam do soboty, bo wtedy skończy 7 tygodni. Nauczył się pić wodę i daję mniej mleka. Dziś jedziemy na szczepienie.

Dziś ma być sucho i może uda sie pokryć dach od komórki. To mnie najbardziej gryzie, bo praca najpoważniejsza. Jeśli nie dziś to chyba w poniedziałek, bo jutro i po jutrze ma padać. Trzeba jeszcze dwie komórki posmarować. Potrzebne więc są dwa dni bez deszczu. Gdy S to skończy, pojedzie do domu. Przyjedzie pod koniec lipca. Będzie koszenie i montaż jednego albo dwóch daszków nad wejściem. Od podwórka napewno, bo montaż prosty. Od mojej strony moze być problem, bo jest ocieplenie i to 10 cm. Trzeba uzyć długich wierteł.

Wczoraj miałam wyciąć chmiel koło tui i winorośli, ale mi się nie udało wyjść, bo było zbyt mokro. Wyjdę do pracy dziś. Przyszły ostatnie kwiaty do donic i trzeba je posadzić. Wreszcie susza przerwana. W ogródkach zlane, a nie pokropione. Wszystko zacznie śmigać. Chwasty też...

W tym tygodniu w weekend mam zajęcia. Będą wykłady na temat oczyszczania organizmu. Na razie nie wiem o  jakie oczyszczanie chodzi, ale jeśli o organizm to chyba o fizyczne.

Ciepło i trzeba było założyć letnie ciuchy. Wyskoczyłam ze swetrów i przestałam sie sobie podobać. Dotarło do mnie ile ważę i że to nadal za dużo. To pozytywne, bo moze wreszcie wróci motywacja do odchudzania. Choć jeszcze 2 kg teraz bym chciała. We wrześniu znowu z 4-5.

25 maja 2022 , Komentarze (2)

Wszystko idzie zgodnie z planem. Pracy ubywa. Najgorsze co mnie teraz czeka to sprzątanie w pracowni. Była robiona ściana i bałagan totalny. Remont w pracowni moze będzie w przyszłym roku. Trzeba poprawić podłogę i pomalować. Wcześniej muszę pozbyć sie sporej ilości rzeczy. Zostanie to co niezbędne. Wycofałam się ze scrabookingu, robienia bizuterii, decoupage, malowania na szkle. Zostanę przy malarstwie/różne techniki/, ikonach i szydełku. Wszystko co zbędne sprzedam lub oddam... Trochę pewnie wyrzucę... Trochę tego jest... Nie wiem czy wezmę się za to już, czy dopiero po sezonie ogródkowym. Jest też jeszcze pilne sprzątanie w książkach. Trzeba będzie niestety trochę wyrzucić, bo mi miejsca brak. Nie lubię wyrzucać książek, ale czasem trzeba. Mam bardzo dużo starych, odziedziczonych z tematyki która mnie nie interesuje. Mam zamiar ogarnąć mieszkanie. Chcę o nie trochę zadbać, by z powrotem zrobiło sie przytulne. Teraz w porządku jest kuchnia, łazienka, przedpokój i sypialnia. Najgorsza jest pracownia i pokój dzienny. W dziennym w tym roku będzie malowanie. Chcę jeszcze zmienić meble. Na początek kupiłam tą książkę... Moze przyjdzie natchnienie...

Mikuś chowa się dobrze- je, bawi się i rozumie coraz więcej. Biega już sam po podłodze. Przychodzi gdy sie cmoka. Opiera się łapkami o kanapę i piszczy gdy chce wejść. Problem jest z pudełkiem, bo nie chce w nim siedzieć nawet moment. W nocy nie chce byc sam i piszczy. Boję się, ze go za bardzo rozpieszczamy.

Od dwóch dni z przerwami pada deszcz i Sebastian nie moze robić przy dachach. Dziś będzie koszenie sadu i naprawa futryny, bo się obruszała. S ma jechać na targ, bo musi sobie kupić buty i skarpety.

24 maja 2022 , Komentarze (6)

Kilka dni temu kupiłam wahadło UWU. Jest doskonałe do chromoterapii/koloroterapii/. Do tej pory pracowałam wahadłem izis, ale to specjalne jest lepsze. Pracuje sie na czakrach i dodatkowo na aurze. ,,Brak" koloru w czakrze może powodować różne problemy. I tak np. dostarczenie koloru pomarańczowego na 2 czakrę poprawia nastrój w tym w depresji. Czasem zabiegów trzeba więcej, a czasem mniej. Koloroterapia działa, ale nie zawsze natychmiast. Czakra 1 to kolor czerwony. Jego brak to brak energii. Tu trzeba uwazać, bo dodanie zbyt duzo moze podnieść ciśnienie. Wahadełkiem sie jedank za duzo nie doda. To jest możliwe w przypadku uzdrawiania pranicznego. Czakr tych głównych jest 7, a każda odpowiada za inne sprawy. Praca z czakrami wpływa też na ciało fizyczne. Czakra 2 to np. jajniki, erotyka. Czakra 1 to kości, skóra, ewentualne zaparcia. Zabieg koloroterapii to praca z wszystkimi czakrami. Warto co jakiś czas przywrócić równowagę.

Wczoraj Sebastian skosił w sadzie i na podwórku po kurach. Był w mieście. Dziś moze zrobi zasówkę i listwę przy drzwiach. Moze pojedzie po materiały do remontu dachów. Najgorzej się boję roboty przy dachach. Ja na razie nic poza pracą zawodową nie robię. Trochę mnie stresuje S, bo  pije i marudzi czasem.

Dieta mi idzie. Jem mniej i odrzuciłam węglowodany. Nie jestem jakoś specjalnie mocno zmotywowana, ale w spokoju robię co potrzeba. Teraz skupiłam sie na celu. Chcę po prostu do niego dojść. Dziś tuńczyk z cebulę i ogórkiem kiszonym, jajecznica z pieczarkami i piórkami cebuli i schab pieczony.

Powinnam kupić zioła, bo mi sie kończą. Dla mnie chce mieszankę na odchudzanie i nerwy, a dla Krzyśka na trzustkę- cukrzycę. Moze mu kupię po prostu morwę białą. Mam morwę białą na podwórku i chcę zrobić na liściach nalewkę. Pilibyśmy oboje, bo ma cenne właściwości w tym wspomaga odchudzanie i leczenie depresji, nerwic...

Kupiłam klatkę kennelową dla Mikusia. Chcę by był na razie bezpieczny. Dużo gryzie i interesują go miedzy innymi kable. Na razie siedzi w wysokim pudełku, ale próbuje wychodzić...

23 maja 2022 , Komentarze (13)

Tydzień pracy się zaczyna. Będzie raczej dość intensywny. Powinnam dziś pociąć trochę palet. Są też dzikie maliny do wycinania i coś z tego zrobię. Krzysiek jedzie do miasta, bo trzeba zrobić zakupy na przyjazd Sebastiana. On wprawdzie nie je, a pije ale coś musi być. On żyje zupkami chińskimi, rybami w pomidorach i parówkami. Czasem zje jakieś mięso typu kotlet z chlebem. Dla nas trzeba kupić serki, warzywa i moze schab. Ja od dziś znowu spróbuję jeść według diety plaż południa. Coś może spadnie, bo upałów jeszcze nie ma.

Sebastian przyjechał i jest. Dziś ogarnie w domu zasuwkę i obramowanie futryny i moze pojedzie do obi. Ma jechać z moim sąsiadem. Od niego też kupi paliwo do kosy, bo trzeba zrobić porzadek z wysoką trawą.

Wczoraj Mikuś był odrobaczony Pyrantelum, zawiesiną dla dzieci. Zawsze się martwię gdy maluszki pierwszy raz odrobaczam. Mój Bocian miał robaki i nie przeżył. Trzeba go było uśpić, bo dostał nosówki. Był po jednym szczepieniu, a odrobaczenie go osłabiło, bo robaków miał duzo. Jeden mały kotek tez mi odszedł w trakcie odrobaczania. Oba zwierzaczki były kochane i bardzo mi ich żal... Mikuś od wczoraj pokazuje radość gdy mnie zobaczy po dłuższej chwili niewidzenia. Na razie jest cudny... Wczoraj byliśmy z nim na dworze od strony ulicy. Siedział na kolanach i obserwował. Ciekawe było wszystko-rowerzyści, samochody. Jest malutki ale dość rezolutny... Jeszcze ma odruch ssania. Gdy śpi to cmoka. Strasznie mnie rozczula... Krzysiek też zachwycony... Niby sie nie przyznaje, bo gra twardziela, ale go całuje, przytula i mówi do niego kochanie. To, ze kochaliśmy Pikusia, nie przeszkadza nam kochać tego maluszka...

W ogrodzie okropnie sucho i trzeba podlewac wężem, a kwiaty w donicach bańką. Mimo to  wszystko rośnie. Najładniejsze mam teraz sałaty. Juz skubę po listku, a niedługo zacznę zrywać. Skubę też piórka cebuli, lubczyk, zioła. Najładniejsze jest oregano i estragon. Pomidory nawet rosną i za kilka dni trzeba będzie je podwiązać. Papryka nie za bardzo. Jedna roślinka typu ogórka sie zniszczyła. Nie wiem co to. Czy dynia czy kabaczek czy ogórek, bo nie rozpoznaję, a warzywa opisane nie były... Ślimaki truję i nie ma zmiłuj się. I tak mi juz zjadły 3 sałaty i podniszczyły jednego kwiatka. Czekam na jeszcze jedną przesyłkę z kwiatkami. Jak przyjdą małe  to na listopad akurat będą jak mówi moja mama... Chyba za kilka dni kupię kolejnego clematisa. Tym razem różowego, bo mam na niego miejsce.

22 maja 2022 , Komentarze (30)

Dziś Krzysiek jest w domu i ja chcę więcej pospać. Jestem trochę zmęczona, bo trzeba było wstawać do kurierów i do Mikusia. Od środy spałam po 6 godzin. Dziś będę go karmić i w przerwach spać. Nie wiem czy ta sztuka sie uda, bo przyjeżdża Sebastian. Nie wiem o której będzie. Do zrobienia jest :koszenie sadu i podwórka po kurach, smarowanie 2 dachów i naprawa papy na jednym, naprawa zasuwki do sypialni i naprawa listwy koło framugi drzwi. Ile mu to zejdzie to nie wiem... Aspekty planet na ten czas są kiepskie i możemy sie kłócić.

Z Mikusiem usiłuję się dogadać. Teraz czasem wkładam go do pudełka gdy coś muszę zrobić pilnego, a jestem z nim sama. Płacze coraz mniej. Chyba zrozumiał, że pudełko to tylko na chwilę. W nocy teraz jest w kuchni w pudełku. Już gdy go układamy prawie nie płacze. Problem jest rano, bo pewnie głod mu doskwiera. Je już bardzo ładnie i sporo. Chyba będzie szybko rósł. Zaczął szukać kontaktu z kotami. Wczoraj gryzł Mruczka w ogon, a później spał przytulony do Aronka. Koty zwykle przed nim zwiewają, ale muszę uważać, żeby któryś nie potraktował go łapą. Jest przylepką i lubi być blisko. Ciekawe czy mu to zostanie.

Mikuś je chrupki kocie, bo kupiłam chrupki dla dużych szczeniąt i kulki sa za duze. Musi urosnąć do nich. Na razie waży 1280 g. Nowa karma już idzie. Ciekawe czy tym razem kupiłam dobrą... Puszek mięsnych dla szczeniąt wcale nie chce.

Mam kurs biomasażu ojca Klimuszki i kurs masażu indiańskiego. Niestety nie mam nikogo na kim bym mogła ćwiczyć. Oba masaże sa zabronione u alkoholików i osób pod wpływem, a więc S odpada. Masażu Klimuszki nie można wykonywać u osób z podejrzeniem tetniaka, a Krzysiek moze mieć rozszerzenie aorty. Masażu indiańskiego nie można wykonywać bez zgody psychiatry osobom chorym. Idę we wtorek do lekarza to spytam.

21 maja 2022 , Komentarze (4)

Niby sobota, ale ja spałam tylko do 8, bo trzeba było nakarmić Mikusia. Psiaczek je około 5 razy dziennie. Daję mu jedzenie dla szczeniąt i mieloną pierś z kurczaka. Do tego dostaje mleko, bo to jadł jeszcze w starym domu. Od mleka szybko odzwyczaję. Jeszcze z dwa tygodnie. Dziś kończy 6 tygodni. Poprzednia opiekunka nie chciała go już dłużej trzymać przy mamie. Jako argument podała to, ze się zaczynała przywiązywać i później by był problem z wydaniem. Powinien być jeszcze 2 tygodnie z mamą. Mikuś wygląda na mądrego. Ani raz nie zmoczył się na łóżku. Nie załawia się na ręcznik w pudełku tylko na gazety. Patrzy w oczy, rozgląda się. Jest dość delikatny. Ząbki ma, a gryzie raczej lekko. Rozczula mnie gdy kładzie pyszczek na mojej nodze. Tak robił Pikuś...

Dziś pracy na podwórku ani w ogrodzie nie będzie, bo Mikuś nie moze zostać sam. Krzyśka nie będzie, bo po południu pracuje. Moze zepchnę coś w domu. Mogę umyć łazienkę i sprzątnąć stertę prania z fotela w sypialni. Praca zawodowa będzie.

Gdy jechałam w środę po Mikusia mijałam ruiny zamku. Szkoda, ze nie było czasu, bo porobiłabym zdjęcia. Mieliśmy iść zwiedzić zamek w centrum mojego miasta, a teraz to raczej nie bardzo mozliwe. Mikuś nie moze zostać sam. Na razie płacze. Poczekam z tym jakiś czas. Przyzwyczai się być troche sam to pójdziemy...Nie pali się...:) Przyzwyczajanie idzie dobrze. Już się bawi, szczeka i chodzi czasem po podłodze... Wczoraj przyszła obróżka i pierwsza zabawka typu gryzak. Chętniej je chrupki kocie.

No i znowu problem z odchudzaniem, bo waga przestała spadać mimo obnizenia kaloryczności. Jem trochę węglowodanów i może dlatego. Trzeba będzie znowu je całkiem odrzucić i wtedy moze ruszy. Najlepiej chudnę na diecie plaż południowych. Chyba od poniedziałku pomyślę. Jeszcze z 3-4 kg powinnam teraz zrzucić. Motywacji za bardzo teraz nie mam. Z jednej strony mój wygląd mi sie nie podoba, a z drugiej zastanawiam sie po co i komu mam sie podobać. Nie mam zamiaru nikogo oczarować i jestem akceptowana z ta wagą, którą mam. Zdrowie też mi dopisuje ostatnio co oznacza, że nadwaga mi nie szkodzi. Jedyny powód aby schudnąć to udowodnienie innym, ze jestem w stanie. Tylko, że taki powód jest bez sensu. Jeśli chudnąć to dla siebie... A moze dobry powód to po prostu doprowadzenie zadania do końca, odfajkowanie i zajęcie sie czymś innym? Teraz ważę o 2 kg więcej niż 2 lata temu. Wtedy miałam najniższa wagę od lat. Mój cel teraz to 66 kg. Czas najwyższy chyba coś zrobić, by do celu dojść.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.