Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1491240
Komentarzy: 54555
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 20 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 maja 2018 , Komentarze (2)

Szafka jednak się nie nadaje do odnowienia, bo jest za bardzo zniszczona. Pomaluję za to jeszcze jeden fotelik i wstawię go do ganku. Kiedyś zastąpię go rzeźbionym krzesłem. Kupię, gdy będą luźne pieniądze.

Na razie kupiłam trochę kosmetyków naturalnych-maskę do włosów, dwa mydełka, krem kokosowy do ciała i twarzy, czarne mydło, hydrolat z kwiatu pomarańczy i mydło w paście oraz buty i sweter. Wybrałam sobie kolejne kosmetyki-peeling do twarzy i do stóp. Kupię w najbliższym czasie. Jest też peeling enzymatyczny na Biochemii Urody, który mnie interesuje...

Wczoraj było dużo pracy na dworze, bo przyszły warzywa i zioła. Trzeba było wszystko wsadzić do doniczek. Przyszła też lampa wiklinowa, którą kupiłam. Jest piękna i w idealnym stanie. Oby tylko była sprawna. Ta co miałam w kuchni do tej pory, jest z drewna i lnu. Nie bardzo do kuchni się nadaje. Abażur musiałam wyprać i nie wiem co z niego po praniu będzie. Jak będzie wszystko ok, to zamontuje ją w przedpokoju. Kiedyś chciałam tam mieć witrażową ale nie kupię, jeśli ta będzie w porządku. Nie wyrzucam dobrych rzeczy, bo mi się znudziły... Nie hołduję konsumpcyjnemu stylowi życia.

Menu: krupnik z kaszy jaglanej z bobem, zupa z młodej kapusty z pieczarkami, zupa szczawiowa z jajkiem. Dieta ok. niby waga się waha, ale łatwo spada do najniższego poziomu. Czekam na 94 kg. Obym w tym miesiącu do tej wagi dobiła.

24 maja 2018 , Komentarze (18)

Szlifierkę chyba jednak kupię. Strasznie się napaliłam na to przemalowywanie mebli. Szafę sprawdziłam i wejdzie do mnie do sypialni. Ma tez śruby do rozkręcania. Oby zadziałały. Gdyby jeszcze szafka była do przemalowania, to bym kupiła jedynie bieliźniarkę, komodę i dwie szafeczki nocne. Sypialnia by była za pół darmo. Mam jeszcze kapitalny, bardzo stary kufer podróżny z okuciami. Jest schowany w kącie. Gdyby go się udało odnowić, mogłabym go gdzieś wyeksponować. Była też gdzieś stara, drewniana walizka. Kusi mnie kupić starą szafę do przedpokoju. Zawsze kochałam stare meble, bo mają duszę.

Remont u mnie w kuchni powoli się zaczyna. Potrwa z 3-4 dni. Ma być pomalowane na biało i mają być poprawione puszki od światła. Ma być tez zmieniona lampa. Później mają być powieszone nowe szafki. Muszę powiesić nieco niżej, bo nie dostaję na druga półkę, gdy wisiały na starej wysokości. Później trzeba będzie trochę rzeczy dokupić. Myślę o nowej ławce i tym czymś czym się masło kiedyś ubijało. Chcę też koszyk wiklinowy typu kobiałki. Muszę tez parę akcesoriów kuchennych kupić i ładne kubki, bo mam półkę na talerze i kubki. Talerze wyeksponuję te co zdobiłam decoupage. Trochę ich mam. Kubki co ładniejsze się wytłukły.

Drugi miesiąc diety, a właściwie przemiany w toku. Menu: zupa szparagowa, żurek z jajkiem, botwinka. 

Staram się teraz pracować nad tematem mojej kobiecości. Całe życie miałam z tym problem, raczej uważałam ze mam problem. Nie lubiłam męskich mężczyzn, nie akceptowałam rodzenia dzieci. Realizowałam się za to w opiece nad kotami i w tym przejawiała się moja troska i opiekuńczość. Podchodziłam do siebie jak do człowieka, a nie do kobiety. Kiedyś uważałam, że jestem mało kobieca. Teraz zmieniłam zdanie, bo różne są odcienie kobiecości i wreszcie pogodziłam się z sobą. Na razie postanowiłam trochę o siebie zadbać, ale nie wiem na jak długo mi zapału starczy. Dziś chcę zrobić paznokcie u nóg, a później masaż olejkiem cynamonowym...Uwielbiam to...

23 maja 2018 , Komentarze (18)

Wczoraj widziałam szafę. Jest dębowa chyba. Jest w idealnym stanie i będzie pasowała do mojej sypialni. Muszę tylko zmierzyć długość i szerokość. Oby weszła. Trzeba by ją zmatowić i dopiero wtedy pomalować. Do malowania będzie jeszcze krzesło typu fotelika i moja toaletka. Toaletka jest stara, chyba z XIX wieku. Nie jest to jednak jakiś cenny antyk i z powodzeniem można ja przemalować. Krzesło jest chyba z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Szafki mama dać nie chce. Trzeba więc będzie dodatkową komodę kupić. Krzysiek remont w sypialni chce zrobić dopiero wiosna przyszłego roku. Zobaczymy... Chodzi głównie o finanse. Jeśli będzie pracował to może uda się w tym roku, o ile szafa będzie pasować i uda się ją rozebrać do wniesienia... Jeśli finanse będą to go może przekonam.

Dziś koniec pierwszego miesiąca diety. Schudłam 5 kg. Ciesze się oczywiście, ale i czuje pewien niedosyt, bo inni chudli po 10 w tym starsze ode mnie kobiety. Nie wiem od czego to zależy i jestem trochę sfrustrowana. No ale działam dalej, bo wyjścia nie mam. Muszę. 

Menu: żurek z jajkiem, szparagowa i pomidorowa z ryżem i ziemniakami.

Czekam na pieniądze, bo zarobiłam na buty. Kupię, żeby sobie humor poprawić. Następny wydatek to talia tarota. To już trzecia, bo dwie ostatnio kupiłam. Później jeśli się okaże, że szafę mam, zacznę zarabiać na pozostałe meble. Kupie je jednak dopiero wtedy gdy się okaże czy Krzysiek ma pracę... Gdyby nie miał to przemaluję tylko te meble co mam i pomaluje sypialnię. Nowe meble kupię z czasem. Muszę chyba tymczasem kupić szlifierkę do drewna... Nie wiem czy już czy później. Pytanie czy dam rade nią pracować, bo ponoć trzeba do tego siły. Meble do kuchni Sebastian obiecał mi przetrzeć papierem ściernym. Ja bym tylko pomalowała. Może i do sypialni by mi przetarł.

22 maja 2018 , Komentarze (10)

Wpadło mi coś do głowy tylko nie wiem czy da się to zrealizować. Chodzi mi o meble do sypialni. Miałam kupić kilka sosnowych w tym szafę. Ostatnio jednak mama mi zaproponowała, żebym wzięła szafę od babci. Szafa jest solidna i oczywiście drewniana. Jest tam też szafka do kompletu. To by się mogło udać, o ile meble by się udało przemalować na biało, bo ja mam nowe metalowe białe łóżko. Wtedy bym kupiła tylko szafki nocne, bieliźniarkę, półkę na ikony i jedną komodę w kolorze sosny lub buczyny. Nie muszę mieć kompletu, bo lubię styl eklektyczny. Nawet wydaje mi się ciekawszy niż komplet. Gdyby to wyszło to może w tym roku remont bym zrobiła? Kilka tysięcy by w kieszeni zostało, co nie jest bez znaczenia.

Ćwiczenia callanetics dają mi w kość. Stopniowo ich dokładam, a i tak mam zakwasy. Nie spodziewałam się tego. Nie zrezygnuje jednak. Jeszcze trochę i do 100 powtórzeń dojdę. Trudniej mi idzie z ćwiczeniami na brzuch. Mam zamiar dojść do większej ilości powtórzeń, bo innych ćwiczeń wprowadzać nie chcę. Kiedyś ćwiczyłam po 200 powtórzeń. Może i teraz się uda do tylu dojść...

Menu: kalafiorowa z pieczarkami, żurek z jajkiem i meksykańska. Z wagą tak sobie, bo spuchłam.

***
poezja to uczucia 
wzlatujące kolorowym ptakiem
miedzy oddechem a oddechem
to myśli ubrane w słowa
dotykające serca 
pachnące i zagadką i jej rozwiązaniem
to schody 
wiodące do ogrodu
gdzie dusza wije wieńce 
zachwycające jak muzyka aniołów

Karty tarota już kupiłam. Kolejne kupie może już jutro... Buty poczekają :)

21 maja 2018 , Komentarze (10)

Wczoraj były Zielone Światki, a ja o tym zapomniałam i przypomniałam sobie dopiero dziś rano gdy Krzysiek zerwał kartkę z kalendarza. Kiedyś ten dzień był bardzo ważny. Moja ukochana ciocia-siostra babci przynosiła masę roślin do domu-kwiaty, paprocie, gałązki brzozy i tatarak. Wszystko było ustrojone i cały dom pachniał. Przed domem było posprzątane, ogrody wyplewione. Teraz to zwykły dzień- Krzysiek był w pracy i ja nie próżnowałam. Trochę mi brak tej atmosfery z przed lat. Wtedy dni codzienne były pracowite, a świąteczne się celebrowało. Nie chodzi mi o religijność, bo moja rodzina nigdy specjalnie religijna nie była ale o zwyczaje i tradycje.

Zaczynam przygotowywać się do remontu w kuchni. Dziś Krzysiek ma wolne to część rzeczy wyniesiemy. Trochę tego będzie, bo u mnie łapaczy kurzu jest sporo i po remoncie tez będą. Lubie taki styl i pozostanę mu wierna. Ma być przytulnie i swojsko, a wnętrze ma przypominać nieco styl z przed lat, konkretnie lata 80-90 ubiegłego wieku. Nie patrzę na modę, a we wnętrzach minimalistycznych czułabym się fatalnie. Są dla mnie obce, zimne, wręcz koszmarne i kanciaste, bez duszy. Ja lubię styl rustykalny lub dworkowy. To co mi się podoba z nowej mody to tylko białe meble, ale muszą być fikuśne i zdobione. Myślę o takich do pokoju dziennego. Do tego nietynkowana ściana, boazeria, którą uwielbiam i nie przestanę, trochę tkanin i sporo obrazów. Jest problem ze ścianą, bo Krzysiek nie zgadza się, żeby tynk zbić. Przekonam go. Czas mam...

Co do diety to jest kiepsko, bo dziś waga na plus. Radzę sobie z wagą i z tym, że skacze. Zaakceptowałam to i przestałam szaleć i denerwować się. Na razie.Teraz jestem na etapie powoli i do przodu. Po trochu dokładam też powtórzeń do callaneticsu. Czuję się dobrze i ciśnienie mi chyba nie skacze. Oby szło do przodu...

Znalazłam dwie talie tarota do kupienia na już i jedną też dość pilną. Karty są cudne i muszę je mieć. Chyba w przyszłym tygodniu już kupię, albo jedną nawet w tym tygodniu. Muszę też kupić świece do rytuałów i olejek do namaszczania świec. Świece tez chce moja mama. Też robi rytuały. Są silne, bo miała styczność z magia cygańską. Uczyć mnie nie chce...

Menu: kalafiorowa z pieczarkami, botwinka z jajkiem, zupa meksykańska

20 maja 2018 , Komentarze (10)

Dziś koniec czwartego tygodnia przemiany. Jest tak sobie, bo trochę przytyłam. wygląda to na wodę. W środę koniec miesiąca. Może jeszcze trochę schudnę do tego czasu, choć to nie jest pewne, bo księżyc już rośnie. Tak niedawno ważyłam jeszcze 90 kg, ale już nie pamiętam jak się wtedy czułam. Liczę na to, ze będę choć trochę bardziej sprawna. Chcę znowu łatwo wychodzić z wanny i wstawać z podłogi. Nie mam jeszcze 75 lat, by tak źle ze mną było. Na razie poprawa jest taka, ze gdy pedałuję na rowerku uda mnie już nie tak bolą. Oczekuję teraz poprawy w ilości powtórzeń w callaneticsie. Gdy dojdę do 100, ćwiczenia się na dobre zaczną dopiero. Powinnam dojść co najmniej do 200, bo wykonuję tylko dwa ćwiczenia.

Menu: zupa curry z papryką i kalafiorem, pomidorowa z ziemniakami i czerwoną fasolą, botwinka z jajkiem, kokosowa z tuńczykiem, imbirem i pieczarkami.

Dziś dzień trochę luźniejszy. Mniej pracy w ogrodzie. Teksty będą. Mam zamiar napisać wiersz i namalować obraz. Czy się uda?

Kupiłam sadzonki warzyw w internecie. Wybrałam pomidory koktajlowe w tym czarne i żółte oraz kilka papryk-żółte, czerwone i czarne. To, ze zrezygnowałam z wyjazdu na targ wyszło mi na dobre, bo na targu oryginalnych sadzonek nie ma.

A na koniec trochę nowych nabytków...Oby rosły zdrowo...

19 maja 2018 , Komentarze (4)

Cały tydzień prawie nie wychodziłam do ogrodu, bo pogoda nie pozwoliła. Rośliny przyszły i nie wszystkie mogę wsadzić, bo rabatki niegotowe. Czekałam na deszcz, ale teraz mnie trochę złości, bo nie lubię stać z robotą. W przyszłym tygodniu będzie remont w kuchni, to roboty nie nadgonię. Wczoraj było tak zimno, ze paliłam w piecu. Koty kupry grzały... 

Od kilku dni zaczęłam znowu odliczać czas do przyjazdu Sebastiana. Przyjedzie po truskawkach. Może w połowie czerwca już, bo w tym roku mogą skończyć się szybciej z powodu przyspieszonej wegetacji. Trochę pracy na niego czeka. Miał wyciąć drzewa w sadzie, ale się z tym wstrzymam, bo ptaki na nich gniazdują. Potnie może tylko trochę starych drewnianych mebli, skosi podwórko i pomoże ze środkiem chwastobójczym. Nie wiem co będzie z malowaniem mebli do kuchni i kaloryfera. Może ja to zrobię?

Dziś nie odpoczywam, bo mam zlecenie-4 teksty do poniedziałku. Będą buty. Muszę tez posadzić kilka roślin.

Moja koteczka z wyrokiem, czyli mięsakiem czuje się dobrze. Diabelstwo nie rośnie na razie, a ona zachowuje się normalnie. Robię jej masę zdjęć, żeby ją zatrzymać na zawsze. Chce mi się płakać, ale płacz nie pomoże... Lwiczka skończyła wczesną wiosną 10 lat i oby do 11 dożyła biedna... 

18 maja 2018 , Komentarze (14)

Dziś mam napisać kolejny tekst o tapetach. Za poprzednie pracodawca solidnie zapłacił, a ja kupiłam swetry. Chcę teraz kupić buty i zbieram na nie. Później może kupię torebkę-koszyk, bo schudłam i zasłużyłam na nagrodę. Jeśli chodzi o ciuchy to jeszcze trochę mam wybranych, w tym sukienki mini. Wszystko używane i wszystko o kilka rozmiarów mniejsze. Gdy to kupie, będzie koniec z tego typu zakupami. Skupie się na zarabianiu na rzeczy potrzebne do domu i na remonty. No poza dwoma lub trzema taliami tarota, które mi w oko wpadły. Są piękne i chce je mieć:)

Dieta mi idzie. Od dawna na żadnej tak szybko nie chudłam. Nawet na Dukanie. Dieta jest bardzo tania i wygodna, bo nie trzeba liczyć kalorii. To ma dla mnie znaczenie. Jem prawie same warzywa. Czasem jajko i tuńczyka. Dziś sama muszę zrobić zakupy, bo Krzysiek idzie do pracy. 

Od wczoraj ćwiczę, a raczej próbuję ćwiczyć callanetics. Zaryzykowałam, ale ciśnienie mi chyba nie wzrasta. Wykonuje tylko dwa ćwiczenia, to może nie wzrośnie. Ćwiczę tylko brzuch oraz biodra i pośladki. Kiedyś tez tylko to ćwiczyłam. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest ze mną aż tak źle. Nie jestem w stanie zrobić nawet 50 powtórzeń. Tragedia po prostu. Nie poddaje się, bo mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej. Chcę by obwody mi spadły i to szybko. Jestem okropnie obszerna i w stosunku do wagi wyglądam grubiej. Zauważyłam, że kobiety ważące więcej ode mnie mają w obwodach mniej i to nieraz sporo. Marzę o zrzuceniu 20 kg, ale wczoraj dotarło do mnie, że to nadal będzie otyłość. Koszmar...:(

Zamówiłam wstępnie dwa chodniki tkane na krosnach. Jeden chcę mieć w kuchni, a drugi w przedpokoju. Będę tez potrzebowała dywaniki do sypialni, ale jeszcze nie zdecydowałam jakie. Chodniki będą dopiero najwcześniej we wrześniu. Są tkane na zamówienie, a teraz osoba które je wykona, ma dużo pracy w polu i po prostu nie ma czasu.

17 maja 2018 , Komentarze (12)

Dumałam ostatnio nad ruchem. Niby działam kilka razy w tygodniu w ogrodzie i dobrze. Ostatnio jednak myślałam o tym, by ruchu coś dołożyć. Nie dużo i musi to być dla mnie niekłopotliwe i nie absorbujące czasu. Wymyśliłam odkurzanie podłóg raz w tygodniu. Teraz odkurza Krzysiek. Odkurzanie sporo kalorii spala. Poza tym pedałuję na rowerze kilka razy dziennie po około 5 minut, ale szybko. Wstawiam sobie zupę do odgrzania i wtedy zamiast bezczynnie siedzieć i czekać, pedałuję. To znoszę bez większego problemu...W ciągu dnia trochę ruchu się zbiera. Myślę tez o callaneticsie. Kiedyś gdy byłam młodsza wykonywałam 3 ćwiczenia tylko przez miesiąc i efekty były. Robiłam dużo powtórzeń na wewnętrzną stronę ud, na brzuch i na biodra i pośladki. Nawet mnie nie denerwowały tak bardzo. Może do nich wrócę, gdy schudnę powiedzmy do 85 kg i ciśnienie podreguluję. Niby już teraz mi nie skacze, ale boje się, że może zacząć pod wpływem tych ćwiczeń. Do jogi niestety na razie nie wrócę z powodu stawów...

Pracy zarobkowej szykuje się więcej. Może będą dwa Fan page na Facebooku. Jeden o hirudoterapii i drugi o psach. 

Kupiłam jeszcze trochę roślin. Zdjęcia zrobię jak przyjdą. Chcę jeszcze kupić złoty bukszpan, ale miejsca na niego brak... Znajdę ...

Dieta ok. Wszystko idzie swoim torem. Dziś czuje się chudo o ile to możliwe przy mojej wadze. Menu: cebulowa, zupa z młodej kapusty z ziemniakami ryżem, grzybowa... Polubiłam kefir. To chyba dobrze...

16 maja 2018 , Komentarze (10)

Rozważam zakup bukszpanu o dwubarwnych liściach i bzu też o dwubarwnych. Musze znaleźć miejsca. Niestety nie bardzo to miejsce jest. Podoba mi się tez berberys o bordowych liściach i kilka innych krzewów w tym trzmielina i złoty bukszpan, ale muszę z nich zrezygnować. Przynajmniej na razie.

Czwarty tydzień diety. Zleciało błyskawicznie. Zaczynałam jakby wczoraj. Zważę się po miesiącu oficjalnie, ale już wiem, ze schudłam ponad 5 kg. Jak na mnie to dużo. Nawet bardzo, bo nic już na mnie od dawna nie działało. Teraz czekam na czwórkę na drugim miejscu. Progi mam ustawione do 89 kg. Dalej jeszcze nie planuje. Mojej diety za skarby świata nie zarzucę, ale zauważyłam ostatnio nową ofertę Vitalii. Bardzo interesująca dla mnie. Czy bym schudła nie wiem, ale gdyby nie moja dieta to z pewnością bym wypróbowała dietę semiwegetariańską, czyli wege plus ryby. Dietę Vitalii wspominam dobrze. Jest wygodna i niedroga, a to dla mnie plusy.

Wczoraj dotarła do mnie antologia, w której znalazły się moje wiersze. To projekt komercyjny. Książki są w sprzedaży w księgarniach w tym w Empiku. Dziś może wyślę wiersze do kolejnej... Też o przyrodzie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.